WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

piątek, 31 maja 2013

1.25. Słabość

Jego urywany oddech muskał moją szyję i wątpiłam w to, że zniesie kolejny mój wybryk.
Może powinnam udać orgazm, pomyślałam zadowolona, rozważając wady i zalety planu, jeżeli Louis odkryłby że udawałam. Albo gdybym doprowadziła go do orgazmu, to zostawiłby mnie samą.
- Dobra, pozwól mi użyć twoich palcy, nie chcę używać dyszy - powiedziałam ulegle i obróciłam się twarzą do niego.
- Więc się obsłuż - powiedział wyciągając rękę z wody. To co zrobiłam później zaskoczyło nas oboje. Wzięłam odważnie jego dłoń i włożyłam palce do ust, kładąc przekornie jego opuszki na moich wargach. Podniósł brwi, a jego oczy zaszły pożądaniem gdy przypatrywał się moim wargom. Ostrożnie i wolno polizałam koniuszki jego palców, co sprawiło że jęknął, po czym wzięłam jeden jego palec i włożyłam do ust. Jęknął głośno i zamknął oczy gdy owinęłam język wokół jego samotnego palca. Zaczęłam go mocno ssać, wsuwając i wysuwając z ust.
- Stop... Soph - chciał zaprotestować, ale jęknął głośno gdy zaczęłam ssać mocniej - Stop... Sophie... Powinien być inny sposób. - znów zaprotestował. Odchylił głowę do tyłu i sapnął chrapliwie. Czułam, że jest blisko.
Nie zauważyłam jak jego ręka porusza się w wodzie, zanim nie poczułam jak wsunął we mnie palca. Dzięki temu, że byliśmy w wodzie, nie bolało to zbytnio.
Sapnęłam, próbując wyjąć z ust jego palca, ale nie pozwolił mi. Do tego wsunął we mnie dwa kolejne palce, nadgarstkiem odsuwając przeszkadzający kostium kąpielowy. Problem w tym, że Lou nie poruszał swoimi palcami, sprawiając ze moje ciało chciało więcej i więcej. Zaskomlałam w proteście, próbując odsunąć jego rękę od swoich ust.
- I w tym rzecz Soph - powiedział szatyn, dysząc ciężko - Za każdym razem gdy podskoczysz na moich palcach, skręce je. Sama musisz się zadowolić - wyjaśnił, widząc moją smutną minkę - To jedna z zasad Harrego.
- Dobra.
- I czy mogłabyś zrobić coś jeszcze w tym samym czasie? - jego twarz poczerwieniała i wyglądał tak, jakby wstydził się tego, o co chce spytać. Pokiwałam niepewnie głową, patrząc w jego błękitne tęczówki.
- Mogłabyś ssać moje palce? To- to jest po prostu mega podniecające - dodał, patrząc zażenowany w dal.
W tym momencie zrobiło mi się go trochę żal i wzięłam jego wolną dłoń i ponownie zaczęłam ją ssać. Z lekkim uśmiechem patrzyłam jak z rozkoszy wywraca do tyłu oczami. Może mogłabym zwrócić ich przeciwko Harremu tylko przez "zadowalanie" ich, myśl zaczęła palić mój umysł żywym ogniem. Zaczęłam mocniej ssać jego palce po czym odruchowo podskoczyłam na jego palcach (które były we mnie).
Jęknęłam głośno gdy skręcił je w odpowiedzi. Przyjemność wybuchła we mnie jak petarda (takiego porównania jeszcze nie czytałam), sprawiając ze podskoczyłam ponownie i ponownie, a on dotrzymał słowa i za każdym razem skręcał swoje palce.
- O kurwa! - Louis wyjął palce z moich ust, wsadził rękę w kąpielówki i zaczął robić sobie dobrze.
- O Boże, Louis! - jęknęłam, prawie dochodząc.
- Dawaj Soph! Dojdź na moich palcach, jak dobra dziewczynka, którą jesteś - stęknął, osiągając swój szczyt.
To wszystko na mnie zadziałało. Zapomnijcie o sfałszowaniu orgazmu, ten był cholernie prawdziwy i potężny. Trzymałam się kurczowo Lou, jęki i krzyki wydobywały się z moich ust jak modlitwa.
Dźwięk pędzącej wody wypełnił moje uszy ale Lou podtrzymał mnie nad powierzchnią, zanim było za późno. Ale szczerze mówiąc, nie miałabym nic przeciwko, żeby tu umrzeć. Zagubiona w falach ekstazy i z daleka od życia, w którym nikogo tak naprawdę nie obchodzę. 
Leżeliśmy tak, trzymając się przez kilka sekund, po czym wstałam i wyszłam z jacuzzi. Nie spojrzałam się na Lou po raz drugi, obawiając się, że pomyśli, iż zachowywałam się tak, bo coś do niego czuję. Po prostu wzięłam ręcznik, podniosłam z podłogi ubrania Harrego i wróciłam do pokoju loczka. Zamknęłam cicho drzwi nie chcąc go obudzić ze spokojnego snu.
Podskoczyłam, gdy poczułam czyjeś ręce wokół mojej talii.
- Witaj piękna - wyszeptał chrapliwie w moją szyję - Gdzie byłaś tak wcześnie rano? Nie lubię budzić się samotnie w łóżku.
- Louis pilnował mnie, gdy robiłam sobie dobrze - odparłam, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. Obróciłam się, patrząc mu prosto w oczy. Pokiwał głową.
- Wierzę ci, bo promieniejesz. I co dobrze się przy tym bawiłaś? - zapytał.
- Tak jakby - rzuciłam obojętnie.
- Louis ci przeszkadzał? Wiesz, on uwielbia kogoś drażnić, więc może w którymś momencie straciłaś cierpliwość...
- To nie wina Louisa, okej?
- Więc kogo? Powiesz mi w czym leży problem? Tak, żebym mógł go rozwiązać następnym razem? - domagał się, trzymając delikatnie moją twarz. Wykręciłam się z jego uścisku.
- Może jeżeli nie byłabym zmuszana aby to polubić, to mogłabym to zrobić sama z siebie. I fajnie by było, gdybym mogła to robić w samotności - fuknęłam, wręczając mu jego ciuchy. Rzucił je na ziemię i złapał moje ramię, zanim miałam szansę odejść.
- Przestań zachowywać się jak dziecko i posłuchaj mnie - powiedział stanowczo.
- Może to właśnie tego nie rozumiesz Harry! Jestem dzieckiem! Potrzebuję aby okazywano mi choć trochę miłości! - wrzasnęłam, po czym upadłam na podłogę i wybuchnęłam płaczem. Usłyszałam pośpieszne kroki reszty chłopców, którzy po chwili wpakowali się do pokoju Hazzy. Gdy tylko weszli stanęli jak wryci, patrząc z niepokojem na moją opuchniętą od płaczu twarz. Nie umiałam pozostać silna i rozpłakałam się jeszcze bardziej gdy Harry usiadł obok i zaczął pocierać moje plecy. Gdy Niall chciał mnie pocieszyć, Loczek go powstrzymał.
- Czy mógłbyś przestać mnie dotykać..? Proszę - spojrzałam na niego błagalnie, więc zabrał ręce.
- No weź. Ubierz się żebyś mogła iść na śniadanie - powiedział.
- Zrobię jajka i bekon! - zaproponował Niall, opuszczając pokój Harrego.
- Ponalewam soku - dodał Liam, podążając za blondynem.
- Ja zrobię naleśniki i gofry - wtrącił swoje 3 grosze Zayn, także wychodząc.
- A ja zajmę się jej strojem - zakończył Louis i zniknął za drzwiami.
Uspokoiłam się i otarłam łzy, śmiejąc się z tego, jak szybko byli gotowi coś dla mnie zrobić, gdy byłam smutna. Czyli to jest ich słaby punkt. Louis pojawił się kilka minut później, wręczając mi normalne ciuchy z butami 1D.
(http://www.polyvore.com/normal_clothes/set?id=53414459)
W końcu coś nie skąpego!, pomyślałam zabierając rzeczy i wchodząc do łazienki aby się przebrać. Chłopcy pozwolili mi iść samej ale stali pod drzwiami dopóki nie wyszłam ubrana i ogarnięta. Ale ten moment gdzie byłam sama pozwolił mi dodać kilka nowych cięć na nadgarstkach. Spływająca krew sprawiła, że po wcześniejszej chwili słabości,  poczułam się dobrze.
___________________________________________________________
Nieeee! Soph co ty robisz?!
A tak wgl to myślę, że ta dawka emocji wystarczy wam do jutra <33333

czwartek, 30 maja 2013

1.24. Gorąca kąpiel

Wstałam zaspana. Ramię Harrego oplatało moją talię. Spojrzałam na zegarek cicho stojący na szafce nocnej. Pokazywał 5:30 rano. Może powinnam stąd uciec, gdy chłopcy wciąż śpią. Uciekłabym jak najdalej od nich i znalazła kogoś kto na chwilę by mnie zaadoptował...
Harry poruszył się lekko, na co obróciłam głowę w jego kierunku, patrząc na jego śpiącą twarz. Wyglądał jak anioł, ze słabym uśmiechem i burzą loków rozwalonych na poduszce. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, ale odepchnęłam go szybko i wyskoczyłam z łóżka. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu ubrań ale nie mogłam ich nigdzie znaleźć więc podeszłam do jego szuflady. Wciągnęłam z niej spodenki i fioletową bluzę Jack'a Willis'a i założyłam je. Na palcach zaczęłam skradać się do drzwi ale zastygłam w bezruchu gdy zaczął się wiercić i mamrotać przez sen.
- Nie Soph, nie możesz wyjść... Jesteś moja - wyszeptał, przytulając poduszkę na której spałam kilka chwil wcześniej. Pokręciłam głową ale na moje usta wkradł się uśmieszek gdy wychodziłam z pokoju. Spojrzałam na skłębioną kołdrę na łóżku i wyszłam z pomieszczenia, cicho zamykając drzwi. Odetchnęłam z ulga gdy tylko znalazłam się na korytarzu. Odwróciłam się aby jeść po schodach ale wpadłam na czyjąś gołą klatę. Czyjeś ręce złapały mnie zanim uderzyłam o drewnianą podłogę. Gdy ta osoba już mnie postawiła bezpiecznie na ziemi, napotkałam jej niebieskie tęczówki.
- Nie chciałaś chyba uciekać, co? - wyszeptał Louis. Intensywnie się we mnie wpatrywał, gdy szukałam  dobrej wymówki. Moje oczy spoczęły na drzwiach łazienki.
- Nie, nie, nie.... Po prostu chciałam skorzystać z toalety - wypaplałam, mając nadzieję, że mi uwierzy. Nerwowo przygryzłam wargę.
- Nie jesteś czasem zmuszona aby cały czas mówić Harremu gdzie się wybierasz? - zapytał, krzyżując ramiona na wyrzeźbionej klacie - Zauważyłem, że starałaś się go nie obudzić.
Ma mnie.
- Tak, bo gdy śpi wygląda tak spokojnie! Nie miałam serca, aby budzić go z tego powodu... no wiesz - prawie skłamałam. Prawda jest taka, ze Harry wyglądał niegroźnie gdy spał.
- Prawda - Louis mi się przyjrzał - No weź Spoh. Nie jestem aż taki łatwowierny. Nie chciałaś iść do łazienki. Chciałaś zrobić coś innego.
Spojrzałam na swoje stopy. Kurde, nie uwierzył mi. Już jestem martwa. Żegnaj życie...
- Chciałaś iść do spa - powiedział próżnie.
Co? spojrzałam na niego niezrozumiale, A racja, jedna z łazienek ma jacuzzi.
- No kurcze. Złapałeś mnie na gorącym uczynku - powiedziałam z udawaną frustracją. Zaśmiał się.
- Łatwo cię przejrzeć. Mogę dostrzec kiedy kłamiesz, wszyscy to zauważamy. W oczach pojawia ci się taka mała iskierka i masz tą tendencję do przygryzania wargi. Jesteś urocza - powiedział, łapiąc moje ramie. Odciągnął mnie od korytarza, od mojej drogi ucieczki. Jego zapach wypełnił moje nozdrza gdy tylko otworzył drzwi od swojego pokoju. Wepchnął mnie do środka i zamknął je za nami. Weszłam do środka czując pod stopami miękką wykładzinę.
- Myślałam, że chcę iść do spa - powiedziałam, patrząc na niego. Poprowadził mnie przed swoje łóżko.
- Ale chyba potrzebny ci strój kąpielowy, co nie? No chyba, że preferujesz kąpiel nago... - przerwał, oblizując usta na samą myśl. Posłałam mu zabójcze spojrzenie - Bo naprawdę nie sądzę, aby Harry pozwolił ci pływać w jego ulubionej bluzie. Zaufaj mi, raz próbowałem - zaśmiał się, przywołując tamto wspomnienie.
- A racja, to was nazywają Larry Stylinson. Naprawdę jesteście ze sobą aż tak blisko?
- Nie w sensie gejowskim ale jako bracia. Dzielimy się wszystkim... - Louis cicho wyszeptał ostatnią część zdania tuż przy moim uchu, sprawiając, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Zostań tu, a ja pójdę wybrać ci jakiś kostium - powiedział, wchodząc do czegoś, co jak zgadywałam było garderobą.
- Bo niby masz damskie kostiumy kąpielowe w szafie - rzuciłam sarkastycznie. Usłyszałam szelesty i Louis wrócił z torbą.
- Właściwie to mam - wręczył mi torbę - Wybierz jeden do założenia i zatrzymaj resztę - uścisnęłam go udając radość - Możesz skorzystać z mojej garderoby, jest tam duże lustro i obiecuję, że nie wejdę do środka. Chcę abyś zaskoczyła mnie swoim wyborem - zakończył, popychając mnie w stronę garderoby. Włączył światło, podświetlające poszczególne części pomieszczenia więc mogłam dostrzec, że jego ubrania są przeważnie w paski lub mają żywe kolory. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, westchnęłam wkurzona.
- Kolejny świetny plan Sophie - wymamrotałam, szukając w torbie odpowiedniego stroju. Poddałam się i wybrałam pierwszy lepszy. Założyłam go i przejrzałam się w lustrze, po czym złapałam rzeczy Harrego i wyszłam z pomieszczenia.
- Ta dam! - powiedziałam wychodząc - Em, Lou? Czemu jesteś w kąpielówkach? - nie mogłam powstrzymać pytania, gdy zobaczyłam go siedzącego na łóżku w kąpielówkach.
- Oczywiście, że przyłącze się do ciebie. Harry nie może mieć cię na oku póki śpi, więc skoro ja jestem już na nogach, to mogę go w tym wyręczyć, dopóki się nie obudzi żeby zabrać cię na zakupy - wyjaśnił, mierząc mnie wzrokiem. Patrzył na mnie jak lew na mięso, przez co poczułam się niekomfortowo.
- Mógłbyś przestać się na mnie gapić? Może uda nam się dotrzeć do jacuzzi zanim nadejdzie nowy rok. - warknęłam zirytowana.
- Powstrzymaj hormony kobieto. Masz okres czy co? - powiedział, wstając aby opuścić pokój. Czemu wszyscy tak myślą? Najpierw Niall, teraz on. Mogę się założyć, że Harry będzie następny.
- Nie, nie mam okresu. Po prostu doprowadzacie mnie do szału każdego dnia, co sprawia że czuję jakbym miała zaraz eksplodować - fuknęłam - A to jeszcze nic przy tym co mi zrobiliście.
- Taa, zresztą - wzruszył ramionami, wyprowadził mnie z pokoju i zaprowadził do łazienki ze spa. Wepchnął mnie do środka, zostawiając w połowie otwarte.
- Jeszcze gdybyście przestali mnie cały czas popychać - dodałam.
Louis wszedł do wody i usiadł, wydając z siebie cichy jęk przez temperaturę wody. Włączył przycisk, woda zaczęła buzować i na powierzchni pojawiły się bąbelki.
- Moglibyśmy ale nie chcemy. To nawet zabawne widzieć jak to cię wkurza i jaka jesteś zagubiona we wszystkim - odpowiedział, rozkładając ramiona na krawędzi jacuzzi -Teraz skończ już narzekać i wskakuj.
Wytknęłam język w jego stronę, położyłam ciuchy Harrego na ceramicznej podłodze i weszłam do buzującej, gorącej wody. Usiadłam naprzeciwko Louisa, ale najdalej jak to było możliwe. jednak po kilku minutach chłopak postanowił przyciągnąć mnie do siebie i posadzić sobie na kolanach.
- Musisz nauczyć się przestać unikać naszej bliskości, bo i tak skończysz jeszcze bliżej - wyszeptał Louis wprost do mojego ucha. Zaczął bawić się strumieniami wody ustawiając je na maksymalną siłę.
Zaczął całować moją szyję.
- Zróbmy twoją dzienną porcję samozadowalania teraz, możemy? Jestem tu aby cię  przypilnować.
- Nie dziękuję.
- Właściwie skarbie, to nie masz wyboru.
- Pieprz się.
- Chętnie ale ty zrobisz to pierwsza - odpowiedział łobuzersko.
- Nawet nie wiem jak! - zaprotestowałam.
- Wiesz. Niall pokazał ci co i jak gdy byliśmy w samolocie. Jeśli dobrze sobie przypominam, to było niecałą dobę temu - wyszeptał przy mojej szyi.
- To nie to samo!
- Nie, to jest to samo. Użyj strumieni jakby były palcami - wyjaśnił Louis - Albo zawsze możesz użyć moich - zaproponował, wyciągając palec z wody. Przez moją głowę przemknęły brudne myśli i nic nie mówiąc, zawstydzona spojrzałam w dal.
- Nie, dzięki. Chyba spasuję - rzuciłam, podnosząc się z jego kolan aby wyjść z jacuzzi.
- Słuchaj kotku, nie odejdziesz stąd "dopóki nie doprowadzisz się do orgazmu" - powiedział wkurzony, przyciągając mnie z powrotem na swoje kolana. Poczułam jak coś twardego wbija mi się w pupę.
Kurwa, to wszystko go podnieciło.
_____________________________________________________________________________
Kolejny jutro :****
Dzięki za wszystkie komentarze i sorki za błędy ale beta jeszcze nie sprawdziła, a chciałam dodać <333

1.23. Terytorium

- Ale..
- Żadnych ale. Nie będzie żadnych negocjacji - uciął Harry, prowadząc mnie na górę po schodach. Jego zapach rozchodził się po całej sypialni chłopaka. Zamknął drzwi za sobą i przekręcił zamek. Obrócił się twarzą do mnie.
- Teraz chcę się dowiedzieć, co robiliście z Niallem, gdy was nie było - jego oczy pociemniały, sprawiając, że głośno przełknęłam ślinę i zrobiłam krok do tyłu.
- N-nie byliśmy tylko zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
- Nic? Jesteś pewna? - jego głos stał się niebezpieczny - Zajęło wam trzy godziny aby wrócić, a do tego Niall był zaczerwieniony, gdy wreszcie przyszliście. Gościu nie potrafi zbyt dobrze ukrywać emocji. Soph. Powiedz. Mi. Co. Się. Wydarzyło. - Harry wyraźnie wypowiedział każde słowo.
- Zaopiekował się mną, okej? - skłamałam, przygryzając wargę. Harry przechylił głowę ale popychał mnie lekko do tyłu, aż nie opadłam na jego łóżko. Położył dłonie po obu stronach mojej głowy.
- Kłamiesz - stwierdził. Odwróciłam spojrzenie ale złapał moją twarz, tak że musiałam skierować oczy na niego. Jego tęczówki były ciemne - Czemu wróciliście, wydzierając się o zabezpieczeniu?
- Słuchaj. Niall pocałował mnie ale byłam na niego wściekła i stwierdził, że zachowuję się jakbym miała okres. I wtedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego jeszcze go nie mam, choć powinnam. Koniec historii.
- Dobra, wierzę ci. I chcę żebyś powiedziała mi gdy już go dostaniesz.
Pokiwałam głową, próbując podnieść się z łóżka ale Harry zbliżył się do mnie.
- W każdym razie i tak jestem lekko zazdrosny, że Niall dostał dziś to co chciał aż dwa razy. Miał cię całą dla siebie. Teraz moja kolej - powiedział, przyciskając swoje ciało do mojego - Sprawię, że będziesz moja i tylko moja - wyszeptał w moją szyję, sprawiając, że zadrżałam. Zaczęłam się wiercić ale jedną ręką unieruchomił górną część mojego ciała i usiadł na mnie okrakiem, tak że dolne kończyny też pozostały w bezruchu. Chłopak rozpiął moją skórzaną kurtkę i wolną ręką zaczął obmacywać moje piersi.
- Czy nie właśnie to zrobiłeś? - sapnęłam gdy jego ręka masowała moje ciało pod koszulką - Myślałam że zaznaczyłaś mnie jako "swoją" gdy zabrałeś mi dziewictwo. - mój głos stał się urywany gdy próbowałam zwalczyć jego ruchy. Harry zdjął ze mnie kurtkę i odrzucił ją w kąt pokoju.
- Też tak myślałem ale Niall regularnie wkracza na moje terytorium - odpowiedział, pozbywając się mojej spódniczki - Może powinienem pokazać mu, gdzie jego miejsce - kontynuował z gniewem w oczach.
- Nie! Nie rób tego! - zaprotestowałam trochę zbyt szybko. Spojrzał na mnie zagadkowo ze zwątpieniem wymalowanym na twarzy. Skarciłam się w duchu za stawanie w obronie blondyna - To moja wina, okej?  To ja go to tego nakłoniłam, robiąc za twoimi plecami niegrzeczne rzeczy. Ukarz mnie, nie jego. Nie robił nic innego, oprócz tego co kazałeś - skłamałam, przygryzając wargę i odwracając spojrzenie od twarzy chłopaka. Był wściekły za moje zachowanie i za to, że stanęłam po stronie Irlandczyka. Mogłam to stwierdzić, patrząc na jego pobielałe kostki na rękach.
- Kłamiesz. Znów.- był sfrustrowany i aż wstrzymałam oddech w oczekiwaniu na uderzenie, ale nic się nie wydarzyło - Ale jestem już zbyt zmęczony aby teraz się z tobą w to bawić - poddał się, schodząc ze mnie.
- Rozbierz się. Kiedy indziej zatroszczę się o to żebyś została odpowiednio ukarana, ale gdy z tobą skończę, nie będziesz w stanie chodzić - jego spojrzenie było twarde, gdy przejeżdżał ręką po włosach, a następnie splatając je na karku.
- Wiesz co? Myślę, że ukarzę cię gdy już twój nowy pokój będzie urządzony. Jako pierwszy cie tam wezmę - powiedział, pozbywając się bokserek. Odwróciłam wzrok - Przestań. Przecież już go widziałaś. Teraz się rozbieraj, idziemy spać.
- Mogę założyć pidżamę? - zapytałam z nadzieją, wciąż patrząc w dal.
- Nie. Będziesz spać nago, tak jak ja - powiedział dumnie - I jeśli będziesz umyślnie odwracać wzrok od mojego ciała, to przysięgam, że mi obciągniesz - nadal nie obróciłam głowy, więc złapał mocno za mój podbródek - Tylko żebyś dowiedziała się, że mam większego niż Niall.
- A czemu miałoby mnie to kurwa obchodzić? - wyrzuciłam z siebie, zdejmując koszulkę i bieliznę, po czym wskoczyłam pod jego kołdrę. Poszedł za moim przykładem i przytulił mnie do swojego ciała. Jego gorący oddech muskał moją szyję, a ręce jeździły po moim ciele.
- Bo nie jestem tak miły gdy ktoś mnie wkurza i lubię drażnić się z ludźmi - wyszeptał w moją szyję.
Zamknęłam oczy i wtuliłam się w pachnącą Harrym poduszkę, mając nadzieję na trochę snu.
- Zamierzasz zgasić światło? - wymamrotałam sennie, gdy jego palec jeździł po konturach mojego ciała.
- Jasne - powiedział pstrykając palcami. Światło natychmiast zgasło i chłopak wtulił się w moją szyję. Jego ciepłe ciało było ciasno splecione z moim.
- Oczywiście. Musiałeś wybrać najłatwiejszy sposób - dodałam.
- Oh zamknij się i idź spać - ziewnął.
- Próbuję ale nie jest to łatwe gdy praktycznie używasz mnie jako swojej poduszki - wyszeptałam cicho.
Harry uszczypnął mnie w tyłek, sprawiając że podskoczyłam - Powiedziałem żebyś się zamknęła.
- Więc przestań mnie dotykać! - powiedziałam, próbując go odepchnąć.
Chrząknął
- Laska. Następnym razem wpakuję ci do buzi mojego kutasa. Powiedziałem jasno: Zamknij się. Albo nie będziesz w ogóle spała w swoim pokoju. Będziesz spała ze mną dopóki nie zrozumiesz co znaczy "zamknij się do jasnej cholery".
Tym razem już nic nie powiedziałam, nawet gdy zaczął mnie obmacywać. Jęki chciały wydostać się przez moje usta ale trzymałam je mocno zamknięte.
_________________________________________________________________________
I co? Harry tym razem zostawił ją w spokoju :D 
Kocham gdy jest zazdrosny. I gdy jest dla niej miły.... ooops chyba się trochę wygadałam ♥
Kolejny wieczorem :D

poniedziałek, 27 maja 2013

1.22. A zabezpieczenie?

Nerwowo przełknęłam ślinę patrząc w dół. Zaczęło kręcić mi się w głowie, więc zamknęłam oczy i oddychałam głęboko.
- Masz lęk wysokości? - w kabinie rozbrzmiał głos Nialla. Pokiwałam głową, zaciskając mocniej powieki - Powinnaś położyć się na podłodze i spojrzeć w niebo. To pomaga - poradził. Położył się na plecach, więc poszłam za jego przykładem i zrobiłam to samo. Westchnął i skrzyżował ramiona za głową, patrząc w chmury. Wydawało mi się, że minęły godziny gdy tak leżeliśmy, w ciszy, podziwiając widoki. Zaczęłam się uspokajać. Niebo zmieniło barwę na granatową w przeciągu kilkunastu minut.
Chłopak przesunął się w tym samym momencie co ja, obróciliśmy się, aby na siebie spojrzeć. Prawie stykaliśmy się nosami. Wstrzymałam oddech, gdy nasze oczy się spotkały.
- Soph... Mogę cię pocałować? - wyszeptał - Proszę?
Nie ruszyłam się, gdy przeniósł się nade mnie, utrzymując ciężar na rękach. Pochylił się do przodu i jedyne co mogłam zrobić, to podziwiać jego cudowne tęczówki.
- Uznam to za tak - wymruczał. Jego usta delikatnie złączyły się z moimi. Moje uczucia do niego zaczęły wariować i odpowiedziałam na pocałunek. Poczułam jak jego język lekko przesuwa się po mojej wardze, błagając o dostęp. Nie byłam w stanie mu odmówić, więc pozwoliłam wpakować mu język w moje usta. Niechcący wypchnęłam biodra ku górze.
Jęknął w moje usta i przyciągnął mnie bliżej, nie zostawiając między naszymi ciałami żadnej przestrzeni. Kabina zaczęła się lekko bujać. Niall zdawał się tego nie zauważyć. Jego ciało przylegało zaborczo do mojego. Jego pocałunki stawały się coraz bardziej  pożądliwe i naglące.
Gdy zaczął obmacywać moje cycki, stanowczo odepchnęłam go od mojego podnieconego ciała.
- J-ja n-n-nie m-mogę - wypaplałam - Nie jesteśmy nawet na poziomie przyjaciół! Nie ufam ci.Nie jestem teraz gotowa aby się w to zagłębiać. Zbyt wiele się dzieje. Może jeśli pokazałbyś mi, że naprawdę mnie kochasz i nie jestem tylko formą rozrywki, to wtedy może zaufałabym ci w pełni. Już raz wbiłeś mi nóż w plecy - wzdrygnęłam się na samo wspomnienie.
- Ale - zaczął protestować.
- Żadnych ale. Jeśli to cię zadowoli, to możemy zacząć od bycia przyjaciółmi - warknęłam, znów stawiając wokół siebie mentalny mur.
- Wiesz co mówią o Irlandczykach.. Zawsze jesteśmy radośni! - zaśmiał się.
- Zobaczymy - posłałam mu groźne spojrzenie, ale uśmiech sam wpełzł mi na usta. Spojrzałam za siebie, na ziemię i pożałowałam tego natychmiast gdy zobaczyłam mroczki przed oczami.
- Możemy już wrócić? Chcę wrócić na stałą, bezpieczną ziemię - chłopak wyglądał na zmartwionego.
- Umm. Nie. Powiedziałem chłopakom, że będziemy tu spać po namiętnym seksie i wrócimy dopiero po wschodzie słońca. To dlatego są tu koce i poduszki.
- Oszalałeś chyba! Naprawdę sądziłeś, ze pozwolę ci się tu przelecieć bez żadnych oporów? A po drugie... - położył mi palec na ustach, uciszając mnie.
- Tylko żartuję Sophie. Gościu czeka na mój sygnał żeby nas opuścić. Boże kobieto, masz okres? - zaśmiał się lekko. Mój okres... O cholera! Jest źle. Jak dużo razu się z nimi pieprzyłam?
- Teraz na poważnie... Mam nadzieję, że pomyśleliście o zabezpieczeniu. Bo zamierzam pozwać was do sądu jeśli będę w ciąży. I nie obchodzi mnie, że należę do was - aż gotowałam się ze złości. Twarz Nialla zastygła.
- J-ja na-naprawdę nie w-wiem - wybełkotał - ale mam szczerą nadzieję, że Harry o tym pomyślał.
- Nie czekajmy tu dłużej tylko chodźmy się dowidzieć - powiedziałam, zaczynając się bać.
- Racja - Niall wyjął z kieszeni latarkę i skierował światło na wejście przed London Eye. Typek musiał to zobaczyć, bo kilka sekund później koło zaczęło się poruszać, sprawiając że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Gdy już całkowicie stanęliśmy na ziemi zaczęłam biec w kierunku domu, próbując znaleźć drogę w ciemności. Usłyszałam szybki bieg Nialla tuż za mną i jego dyszenie gdy próbował za mną nadążyć.
Popchnęłam drzwi od mieszkania.
- Harry! Harry! - wydarłam się spanikowana. Zobaczyłam jak schodzi po schodach. Był bez koszulki i poprawiał swoje bokserki. Wyglądał na zaspanego i zmartwionego jednocześnie.
- Czego?! - zapytał ostro, a ja do niego doskoczyłam.
- Powiedz, że pomyślałeś o zabezpieczeniu! - krzyknęłam z prośbą w głosie, mocno łapiąc go za ramiona. Nie chcę być w ciąży mając 16 lat. Drzwi za mną się otworzyły i wszedł przez nie zdyszany, spocony i cały czerwony Nialler. Nie zwróciłam na niego większej uwagi.
- Tak. Proszę powiedz, że o tym pomyślałeś albo jesteśmy w wielkim gównie - dodał blondyn, zamykając drzwi. Hałas obudził resztę chłopaków. Zobaczyłam jak zbiegają po schodach, wyglądając na zmieszanych.
No tak, przecież jest noc, pomyślałam, Czas szybko mija gdy jestem z Niallem.
- Co masz na myśli mówiąc o zabezpieczeniu? - odpowiedział zaskoczony loczek.
- Dobra powiem wprost: Większość z was wsadzała swoje kutasy do mojej cipki i spuszczała się we mnie przez ostatnie 3 dni. Co oznacza, że mogę zajść w ciążę, bo z tego co kojarzę, żaden z was nie używał kondomów - powiedziałam marszcząc nos przy ostatnim stwierdzeniu.
- Oh - to było jedyne co powiedział.
- Co ma znaczyć to "oh"?! Możesz podać mi trochę bardziej rozwiniętą odpowiedź? - byłam już na skraju załamania nerwowego.
- Znaczy, oczywiście, że o tym pomyślałem. Gdy spałaś dawałem ci tabletki. Pierwszą dostałaś gdy, jak ty to lubisz nazywać "porwaliśmy cię" i byłaś nieprzytomna i jeszcze gdy jechałaś z nami w vanie, przed koncertem. Tylko dzisiaj o tym zapomniałem - powiedział, patrząc zmartwiony na mnie i Nialla - Dzisiaj chyba niczego nie robiłaś? - w jego głosie słychać było nutkę zazdrości.
Przypomniałam sobie wydarzenia z dzisiejszego dnia, aby sprawdzić czy żaden z nich nie doszedł dziś we mnie. Gdy nic nie znalazłam, odetchnęłam z ulgą.
- Dzięki Bogu - wymamrotałam, gdy chłopcy wydali z siebie westchnienie ulgi.
- Możemy już wracać do łóżek? - wymamrotał Zayn, a Louis i Liam pokiwali głowami dołączając się do jego prośby.
- Tak - odpowiedziałam. Niall także wszedł na górę i usłyszałam jak zamyka drzwi od pokoju. Także zaczęłam wspinać się po schodach ale Harry powstrzymał mnie, kładąc rękę na moim ramieniu.
- A ty gdzie?
- Do pokoju.
- Nie masz łóżka - zauważył.
- No i...? Szczerze to mnie to nie obchodzi; wezmę kilka kocy i jakoś się wyśpię.
- Nie. Dziś śpisz ze mną - zniżył głos do szeptu i objął mnie w talii.
________________________________________________________________
Uuuu zazdrosny Hazza :D
Mam nadzieję, że teraz już nie będziecie martwić się o ciążę Sophie. :]
I tak wgl to następny dopiero w środę, bo nauczyciele chyba się uwzięli i robią mnóstwoooo sprawdzianów i innych takich przed tym dłuższym weekendem. Obiecuję, ze nadrobię :DDDD
A i oczywiście DZIĘKUJĘ za komentarze <33333333

niedziela, 26 maja 2013

1.21. Burząc mury

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak późno dodaję :[
_________________________________________________________________________
Niedługo po tym, jak opuściliśmy lotnisko, zauważyłam że Londyn jest naprawdę piękny. Mijaliśmy niesamowite, zabytkowe budynki i bujne, zielone parki. Rozpraszało mnie to, że jeżdżą lewym pasem.
Gdy Louis wskazał na piętrowy autobus, zaczęłam się śmiać.
Samochód wjechał na  Belvedere Road, gdzie zauważyłam niedawno odnawiane, bardzo luksusowe domy, górujące nad Jubilee Gardens i Tamizą. I oczywiście jeden z nich należał do One Direction. Podążyłam za nimi do środka, gdzie było mnóstwo wolnej przestrzeni.
Kurde, chłopcy to jest ogromne.
- Możemy pomieścić z pięćdziesiąt osób w  tym salonie! - wykrzyknęłam chwilę po tym jak kierowca wniósł nasz bagaż i wyszedł.
- Przydaje się to na imprezy - Harry wzruszył ramionami - Chcesz obejrzeć resztę pokoi? Wiesz, chcę się upewnić, że będziesz wiedziała gdzie są nasze sypialnie - powiedział, poruszając sugestywnie brwiami.
- Nie dzięki, ale tak - odpowiedziałam.
- Co? - zapytał zmieszany Zayn.
- Chcę zwiedzić mieszkanie ale nie z tego powodu - wytłumaczyłam.
- Taaa... dobra chodźmy już - uciął Harry, ciągnąc mnie na górę.
Znaleźliśmy się na długim korytarzy z ósemką drzwi. Dwoje z nich prowadziły do łazienek;

a reszta do sypialni.
Taki wielki format dałam, żebyście sobie zobaczyli xd Mi się najbardziej podoba pokój Liama i Harrego no i Niallerka.
A pokój Sophie , cudeńko nie? haha



























Z łatwością rozpoznałam sypialnię każdego z nich, bo były w ich ulubionych kolorach. Harry poprowadził mnie do ostatnich drzwi, były na samiutkim końcu. Gdy je otworzył, spojrzałam do środka.
- Dobra Harry, gdzie jest haczyk? - zapytałam, krzyżując ramiona na piersiach. Pokój był biały i pusty.
- Kotku, nie ma żadnego haczyka. To twój pokój - powiedział Niall, śmiejąc się cicho.
- Mam niby spać na podłodze?
- Nie, nie - powiedział Louis chichocząc - Jutro pójdziemy z tobą, abyś kupiła sobie meble i inne rzeczy. Będziesz mogła wybrać sobie co tylko chcesz i urządzić pokój po swojemu, żebyś czuła się jak w domu.
Uśmiechnęłam się i odtańczyłam taniec radości, doprowadzając chłopców do śmiechu.
- Ale jest jeden warunek - zatrzymałam się i spojrzałam na Harrego - Musisz wziąć przynamniej podwójne łóżko.
- Nie ma sprawy! - odpowiedziałam - Mogę zacząć teraz? Bardzo ładnie proszę... - spojrzałam na niego błagalnie.
- Nie. Jutro - rzucił Harry akcentując "n".
- Dobra. Jestem głodna, zjemy lunch?
- Laska, tutaj mamy już obiadokolację* . Wiesz, istnieje coś takiego, jak strefy czasowe - powiedział Liam, pan Wszystkowiedzący.
- W każdym razie jestem głodna, gdzie jest kuchnia?
- Za mną - powiedział Niall i poprowadził mnie schodami w dół, przez ogromny salon, aż do wielkiej kuchni. Nie zwracałam uwagi na szczegóły, podeszłam do lodówki i  wzięłam coś jadalnego. Usiadłam na krześle, twarzą do marmurowej lady, stojącej po środku pomieszczenia. Zaczęłam jeść, czując na sobie spojrzenie Nialla.
- Jesteś wiecznie nienażartą nastolatką? - wykrzyknął nagle Niall. Pokiwałam głową, przełykając jedzenie tak szybko jak to tylko możliwe. Gdy już poczułam się nasycona, westchnęłam i poszłam do salonu, trzymając się blisko Nialla. Wyglądał na zdenerwowanego gdy siadał obok mnie na jednej z kanap.
- J-ja zastanawiam się, czy poszłabyś ze mną na London Eye przed zachodem słońca. Wiesz, zobaczyłabyś trochę Londynu - zapytał lekko drżącym głosem - Możemy się tam przejść, nie jest daleko.
- Em, jasne. Czemu nie? Zrobię wszystko aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza - odpowiedziałam. 
- Okej, świetnie - klasnął chłopak i wstał z kanapy - Ludzie! - wydarł się na całe gardło - Idziemy z Sophie zaczerpnąć trochę świeżego powietrza! Wiecie, ona nie czuje się zbyt dobrze! - obróciłam w jego kierunku głowę gdy usłyszałam jak kłamie. Wydęłam wargi i spojrzałam na niego dociekliwie. Usłyszałam jak Harry krzyczy, że się zgadza. Niall pociągnął mnie do frontowych drzwi. Włożyłam ręce do kieszeni kurtki, a chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
Hmm. Nadal się boi, że ucieknę.
- Czemu skłamałeś? - zapytałam po kilku minutach ciszy.
- To tylko białe kłamstwo, nie zrani ich - wzruszył ramionami - Poza tym, zasługujesz na małą przerwę raz na jakiś czas. Byliśmy dla ciebie naprawdę ostrzy.
Nie odezwałam się i nadal szliśmy w milczeniu. Moje myśli zaczęły błądzić po tematach ogólnego życia, Niallerku, mojej rodzinie i z powrotem o nim. Czemu musi byś taki miły? Sprawia, że zaczynam burzyć mury, które wokół siebie zbudowałam, pomyślałam wściekła.
Podeszliśmy pod London Eye. Spojrzałam w niebo. Było zachwycające, różowo - pomarańczowe.
- Idziemy - powiedział Niall, ciągnąc mnie do bramki. Zostawił mnie i poszedł pogadać z jakimś gościem, tak żebym ich nie usłyszała. Znów pogrążyłam się w myślach.
- Niall - powiedziałam, gdy wrócił - Czemu jesteśmy tu sami? Jest taki piękny dzień...
- Wynająłem London Eye na noc - wyjaśnił, a na jego policzki wkradł się delikatny rumieniec. Znów się nie odezwałam. W jego oczach na chwilę pojawił się smutek, ale zniknął gdy chłopak złapał mnie i zaprowadził do jednej ze szklanych kabin. Była inna. Były w niej rozłożone koce i poduszki. Wprowadził mnie do środka.
Mężczyzna z którym rozmawiał Niall, zatrzasnął drzwi, zamykając nas w środku. Obserwowałam aż podszedł do panelu sterującego, wcisnął kilka guzików i przekręcił klucz. Kabina zaczęła się nagle unosić przez co straciłam równowagę i upadłam na podłogę.
Westchnęłam i zamknęłam oczy.
- Jesteś cała? - zapytał Niall, siadając obok mnie.
- Tak, po prostu znów się zamyśliłam - powiedziałam, patrząc na brzoskwiniowe niebo.
Koło przestało się poruszać gdy byliśmy na samym szczycie.
__________________________________________________________________________
*obiadokolację - w Anglii mają trochę inaczej rozłożone posiłki, jeżeli was to ciekawi to znalazłam taki oto artykuł <klik>
Wiele z was było ciekawe, czy Sophie będzie w ciąży i z kim.
Więc... wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale, który pojawi się jutro ^ ^

piątek, 24 maja 2013

1.20. Przyjemność

I znów jestem kompletnie naga przed pięciorgiem niewiarygodnie napalonych nastolatków. Tym razem nie jestem zawstydzona. Może tylko lekko czerwona na twarzy.
- Co teraz? - zapytałam cicho.
- Teraz - zaczął Niall starając się utrzymać beznamiętny ton - Przejedź powoli rękoma od szyi do ud.
Zrobiłam szybko co mi kazał. Lekko trzęsłam się ze zdenerwowania i niepewności.
- Wolniej Soph. Masz czas.
Westchnęłam i niepewnie spróbowałam ponownie. Gęsia skórka pojawiła się na mojej skórze. Niall chrząknął i głośno przełknął ślinę.
- Teraz przejedź opuszkami palców po piersiach - patrzył na mnie skupiony tak jak reszta chłopców, przez co było mi ciężej - Teraz przenieś palce na sutki. Weź kciuk i palec wskazujący i zacznij je masować.
Zrobiłam to delikatnie.
- Nic nie czuję - powiedziałam. Niall zamyślił się na chwilkę.
- Wsadź w siebie palca i użyj swoich soków do masowania.
- Co?!
- Po prostu... zaufaj mi.
Oddychając nerwowo, wsunęłam w siebie dwa palce po czym od razu je wyjęłam.
- Teraz rozsmaruj trochę na każdej piersi i zacznij masować - powoli zrobiłam co mi kazał i tym razem poczułam lekką przyjemność.
- Dodaj trochę bólu.
- Co? - obróciłam głowę, żeby spojrzeć na Harrego.
- Dodaj trochę bólu - powtórzył loczek - To pomoże.
- D...dobra - zauważyłam, że siedzieli bardzo spokojnie. Uszczypnęłam prawy sutek, a fala bolesnej przyjemności rozeszła się po moim ciele. Pomasowałam i uszczypnęłam drugi sutek, powtarzając czynność kilka razy. Wygięłam plecy w łuk.
- Dobra - powiedział Niall lekko zadyszany - Powoli zjedź ręką na dolną część ciała i poruszaj nią w górę i w dół.
- Na co? - zapytałam lekko dysząc. Chłopak posłał mi spojrzenie mówiące "a myślisz, ze o co mi chodzi?", przez co się zaczerwieniłam. Przesunęłam środkowy palec w górę i w dół po mojej cipce i poczułam wypływające z niej soki.
- Przyłóż palec do łechtaczki i zataczaj nim kółka. Tylko powoli, nigdzie nam się nie spieszy.
Znów poszłam za jego radą i zrobiłam się jeszcze bardziej mokra. Sapnęłam i przestałam się poruszać.
- Czemu ty... - zaśmiał się cicho Louis - W sumie to dla niektórych kobiet normalne.
- To że mam tego tak dużo? - zapytałam obracając głowę w jego stronę.
- Tak. Można by to też uznać jako talent - zachichotał - Jestem pewien, że taką ilością mogłabyś nakarmić małego Niallerka.
Wywróciłam oczami na jego bezczelne uwagi, ale nie mogłam przestać się uśmiechać patrząc na zaczerwienionego Nialla. Powróciłam do zadowalania się, aż poczułam jak moje ciało się napina.
- Oh, ach, Oh! - myślałam że dojdę ale Niall mnie powstrzymał. Niezadowolona wydęłam wargi.
- Wsuń w siebie dwa palce - poinstruował mnie. Niepewnie wsunęłam środkowy i serdeczny palec.
- Zacznij powoli. Wsuwaj je i wysuwaj.
Powoli wepchnęłam w siebie palce, jęcząc cicho. Przyspieszyłam, ale przypominając sobie słowa blondyna, natychmiast zwolniłam.
- Nie Sophie - powiedział chłopak - Możesz poruszać się szybciej, tylko pozwól sobie to poczuć. Zacznij jeździć lewą dłonią po udzie.
Przyspieszyłam ruchu i dołączyłam ruchu dłonią na wrażliwej skórze uda.
- Zmień ręce - powiedział łagodnie - Zegnij lewą nogę i zacznij masować cipkę prawą ręką, a lewą przesuń pod udem i wsadź w siebie palce.
Zarumieniłam się słysząc te słowa, ale zrobiłam jak zaproponował.
- Oh! - sapnęłam ponownie. Kombinacja palców we mnie i na mojej łechtaczce była cudowna. Czułam się niesamowicie dobrze. Czułam się nieco skrępowana odgłosem jaki wydawały moje mokre palce wsuwając się do mojego wnętrza, ale ciche pomruki Nialla powiedziały mi, że nie miał nic przeciwko. Chłopcy siedzieli wokół mnie i patrzyli jak robię sobie dobrze. Ich spodnie stały jak dobrze postawione namioty. Jęknęłam głośno, czując jak moje ciało się napręża. Nie chciałam tego, ale imię Nialla przypadkiem wydostało się z moich ust.
- O Boże, Niall!
- Kurwa! - usłyszałam jak przeklina, po czym zaczął szarpać się z paskiem aby zdjąć spodnie. Byłam już przy końcu ale nie potrafiłam doprowadzić się do orgazmu.
- Pozwól, że ci w tym pomogę. Dobrze się spisałaś - powiedział Niall w końcu uwalniając się ze spodni. Mój oddech był szybki i urywany. Denerwowałam się.  Jego głowa zniknęła między moimi udami, a blond włosy delikatnie ocierały się o moją cipkę gdy nieśmiało lizał moje wnętrze. Jego gładki język potrafi zdziałać cuda.
O żesz kurwa mać! Niall! - krzyknęłam gdy zaczął pieprzyć mnie językiem. Złapałam go za włosy i przyciągnęłam bliżej, nie martwiąc się o to jak chora była ta sytuacja. Czułam jakbym była w siódmym niebie. Doszłam, a chłopak zlizywał moje soki. Niall podniósł się do góry i spojrzał mi prosto w oczy. Jego spojrzenie pełne było żądzy i czegoś, czego nie potrafiłam zinterpretować.
- I jakie to uczucie skarbie? - zapytał mocnym głosem, jakby był zaspokojony.
Kurwa, Louis. Zgaduję, że miałeś rację co do karmienia go.]
- Dobrze. Niesamowicie, kurewsko dobrze - odpowiedziałam dysząc. Chłopak oblizał usta i pokiwał głową.
- Więc od teraz masz się tak czuć co najmniej raz dziennie, a jeden z nas musi przy tym być - podsumował Harry, także lekko dysząc. Louis uśmiechnął się i już miał coś powiedzieć ale przerwał mu krótki brzęczyk.
- Uwaga panowie, i panienko, za pięć minut będziemy podchodzić do lądowania, więc prosiłbym abyście natychmiast udali się na swoje i zapięli pasy - głos Iana rozległ się z głośnika. Harry, Niall, Zayn i Liam zmarszczyli niezadowoleni brwi "I cała ta nienawiść tylko dlatego, że ponoć o nim fantazjowałam" - pomyślałam. Louis też wyglądał na lekko sfrustrowanego.
- No cholera! - narzekał Lou - Nawet nie doczekałem się swojej kolejki!
"Prawda. Nie chcę teraz zaliczać szybkiego numerka." - pomyślałam i wtedy wpadłam na pewien pomysł.
- Może mógłbyś mnie ubrać... trochę zmarzłam - zaproponowałam obejmując się ramionami.
- Załatwione - odpowiedział, ponownie się uśmiechając. Puścił mi oczko i wyszedł z pokoju. Niall założył spodnie i przytulił mnie, aby mnie trochę ogrzać. Nie mogłam oprzeć się pokusie i mocno wtuliłam się w jego tors.
Louis wrócił po kilku sekundach niosąc swoje zakupy. Rzucił je na podłogę.
- Okej, teraz wszyscy wypad mi stąd! Sam ją ubiorę! - powiedział zaborczo. Chłopcy westchnęli ale opuścili pokój.
- Mamy trzy minuty - powiedział Louis, szperając w torbach. Rzucił we mnie ciuchy. Złapałam je i położyłam obok. Podszedł do mnie z bielizną i pomógł mi ją założyć, patrząc na mnie z zachwytem przez cały czas. Próbowałam nie zwracać na to uwagi. W końcu lepsze to niż szybki numerek. Louis pomógł mi założyć spódniczkę i bluzkę. Za każdym razem gdy na mnie patrzył, starałam się ukryć nadgarstki.Bałam się konsekwencji. Louis podszedł jeszcze raz do toreb i podał mi parę czerwonych Tom'ów (rodzaj butów, macie w linku przy stroju xd) razem z granatową, skórzaną kurtką.
(http://www.polyvore.com/louiss_style/set?id=52864410)
- Proszę. Wspominałaś, że zmarzłaś. Londyn jest czasem dość chłodny, a my nie chcemy abyś się przeziębiła.
Założyłam kurtkę, nie zapinając jej.
- Sorki kotku ale musisz ją zapiąć żeby ukryć malinki. No chyba, że wolisz szalik... - zaczął, ale zdecydowałam się ją zapiąć aż po samą szyję.
- Super! Wyglądasz jak kobieca wersja mnie! - wykrzyknął radośnie, po czym wyprowadził mnie z pokoju i posadził na fotelu. Zapięłam pas i zauważyłam, że Louis zrobił to samo.Chłopcy zaczęli rozmawiać, a ja wyjrzałam przez okrągłe okienko. Westchnęłam widząc wokół puszyste, białe chmury.
- Mam nadzieję, że wszyscy zapięliście pasy. Lądujemy! - głos Iana rozbrzmiał w samolocie. Westchnęłam.
Londynie, oto nadchodzę. 
_________________________________________________________________________
I jak ten rozdział wam się podoba? :DD
A tak poza tematem, to w końcu obejrzałam "Trzy metry nad niebem" i "Tylko Ciebie chcę" Normalnie ryczę.

środa, 22 maja 2013

1.19. Pobudka

Wstałam i ujrzałam pięć twarzy. Pięć łobuzersko uśmiechających się twarzy.
- Ehh, chłopcy.... Dlaczego uśmiechacie się jak idioci? - zapytałam ospale.
- Mówisz przez sen - zaśmiał się Louis. Szybko usiadłam na łóżku.
- Co?!?
- Wyjęczałaś imię każdego z nas co najmniej raz, gdy spałaś - zaśmiał się Harry - Tak przy okazji, moje wyszło ci najgłośniej.
- Em, nie jestem pewny Haz. Myślę, że to imię Nialla było tak samo głośne - zauważył Louis, pokrzepiająco klepiąc Harrego po plecach. Zarumieniłam się i zakryłam kołdrą.
- Nie chowaj się kochanie. Właściwie, to było to bardzo słodkie - powiedział Niall, pociągając kołdrę w dół. Zagłębiłam się w nie chcąc zachować ciepło, ale Harry zerwał je kompletnie, przez co zwinęłam się w kulkę. Zadrżałam i zamknęłam oczy.
- Chyba nie zamierzasz znów zasnąć Soph, co? Bo zostało około 30 minut do lądowania i wysoce wątpię w to, że Niall już z tobą skończył - powiedział podniesionym głosem Harry.
- A ja nawet nie miałem szansy zacząć! - dodał Louis.
- A musisz zaczynać? - wymamrotałam w poduszkę.
- Co to miało znaczyć? - zapytał. Jęknęłam wtulając się mocniej w poduszkę.
- Wystarczy! Liam, Zayn trzymajcie jej nogi. Louis, pomóż mi z rękoma - powiedział ostro Harry. Jeszcze bardziej zwinęłam się w kulkę, mając nadzieję, że nic mi nie zrobią, ale silnie złapali moje kończyny. To było jak walka z niemożliwym i w końcu udało im się mnie unieruchomić. Niall oglądał całą scenę, po czym ostrożnie usiadł na kolanach między moimi nogami.
- Nie, nie martw się o mnie! Wcale nie czuję się teraz jak szczur laboratoryjny! - powiedziałam i przygryzłam wargę gdy Harry i Louis wbili się mocniej palcami w moje blizny na nadgarstkach. Przelotnie ujrzałam jak Niall zaciekawiony przygląda się moim nadgarstkom.
- Może gdybyś się zamknęła i przestała wiercić, mogłabyś nauczyć się jak się zadowalać, bo będziesz to robiła codziennie! - krzyknął wkurzony loczek. Jego palce mocniej wbiły się w moje poranione nadgarstki. Nie mogłam powstrzymać sapnięcia z bólu. Poddałam się opadając nieruchomo na łóżko. Mimo to nadal mocno trzymali moje kończyny.
- Codziennie?! Mam robić sobie dobrze, codziennie?! - wykrzyknęłam, choć znałam już odpowiedź.
- Tak. W razie czego możesz też poprosić nas o pomoc, jeśli wiesz co mam na myśli - dodał Louis z jawnym zadowoleniem w głosie - Znaczy, jeśli sobie zasłużysz.
- Nie dziękuję - wyrzuciłam z siebie - Jesteście niemożliwi! - wypuściłam głośno powietrze, zirytowana ich dziecinnymi zachowaniami.
- Co to miało być? - zapytał Zayn.
- Chcecie mnie ukarać za to, ze fantazjowałam o Ianie, a nie o was, co znaczy że całą przyjemność chcecie zagarnąć dla siebie. Co według mnie, jest bardzo samolubne. A teraz jesteście jak wścibscy, napaleni nastolatkowie, chcący oglądać jak robię sobie dobrze - wyjaśniłam szybko, czując pod koniec lekkie oszołomienie.
- Jesteś strasznie kłopotliwa, wiesz? - zaczął Liam. Chyba jako jedyny zrozumiał co miałam na myśli - W jednej chwili jesteś buntownicza, a po chwili zachowujesz się jak wytresowany pies.
Ołć, to zraniło moją samoocenę.
Rzuciłam okiem na nadgarstki.
- Może tak naprawdę nie chcesz nas opuszczać, gdy twój czas z nami dobiegnie końca - zauważył spokojnie Niall.
- O szczerze w to wątpię - odpowiedziałam trochę zbyt szybko.
- A nie powinnaś. W twoim własnym interesie leży, aby czas który spędzisz w Londynie był tego wart. Może nawet oda ci się zdobyć kilku przyjaciół - powiedział Harry, włączając się do dyskusji.
- Taa bo mnie wypuścicie do ludzi - powiedziałam sarkastycznie ale z małą nadzieją.
- Nigdy nic nie wiadomo. Wszystko zależy od ciebie - odpowiedział z chrypką w głosie.
Czując odrętwienie w rękach poruszyłam nimi odrobinę. Louis i Harry mocniej złapali moje nadgarstki powodując że skrzywiłam się z bólu. Niall patrzył na mnie dociekliwie ale nie odezwał się. czułam, jakby wiedział, że z moimi nadgarstkami jest coś nie tak. Skoro już o tym mowa...
- Okej chłopcy, moglibyście poluzować chwyty? Nie czuję kończyn - powiedziałam ale nie zareagowali.- Dobra, jestem zdana na jego łaskę - kontynuowałam rzucając spojrzenie Niallowi - Lub cokolwiek! Nie zrobię nic oprócz tego co mi powie! Tylko mnie puśćcie! - błagałam. Westchnęłam z ulgą, gdy poczułam jak mnie puszczają i krew może znów krążyć po moim ciele.
- dzięki Bogu - wymamrotałam.
- Teraz pozbądźmy się ubrań - powiedział Niall jak gdyby nigdy nic. Jego ciepłe dłonie przejechały powoli po moim brzuchu i talii, bawiąc się rąbkiem spódnicy, zanim ją ściągnęły. To automatycznie przypomniało mi o wydarzeniach z koncertu. Rysował kciukiem wzorki na moich udach, sprawiając, że gwałtownie się naprężyłam. Zażenowana zamknęłam oczy, czując lekkie podniecenie.
Głupie, głupie ciało. To jest złe! Nawet jeśli chłopak jest przystojny! - krzyczałam w duchu.
- Harry, Louis, moglibyście zdjąć jej górę? Lekko tu utknąłem. - rzucił blondyn. Otworzyłam oczy, żeby zobaczyć jak wskazuje na moje nogi. Jego irlandzki akcent sprowadził mnie z powrotem do rzeczywistości, gdzie miałam być uczona jak się zadowalać.
"Pieprzony świat" - uderzyło we mnie - "gdy zdejmą ze mnie top, blizny będą widoczne. Może przy odrobinie szczęścia nie zauważą."
- Podnieś ręce do góry - poinstruował mnie Louis, jakbym była pięcioletnim dzieckiem próbującym się rozebrać. Wytknęłam na niego język, niechętnie mu się podporządkowując.
- Sophie, jesteś takim dzieciakiem. To zabawne jak trzeba się tobą opiekować - zauważył Harry chichocząc i pomógł Louisowi przeciągnąć górę stroju przez moją głowę.
- Taa, bo wy się mną opiekujecie. To takie wspaniałomyślne. Nie musicie - wydusiłam przez materiał kostiumu. Wszyscy się zaśmiali, zanim Harry i Louis kompletnie zdjęli ze mnie ciuch.
_________________________________________________________________________
No cóż to wam musi starczyć do piątku :[ Teraz mam mnóstwo zaliczeń i same wiecie jak to jest pod koniec roku... Ale obiecuję, że jak tylko podciągnę oceny to będę dodawała codziennie :D

wtorek, 21 maja 2013

1.18. Zmęczona

- Sophie, chciałbym abyś usiadła mi na kolanach, trzymając twarz w dół - powiedział Liam, siadając na podłodze po turecku.
 - Tak panie - odpowiedziałam, robiąc jak kazał. Czułam jak jego ręce wędrują wzdłuż moich nóg, a później na tył ud. Później wślizgnęły się pod spódniczkę, lekko jeżdżąc po moim tyłku. Wzdrygnęłam się ale nic nie powiedziałam.
 - Wiesz co skarbie, wyjmę to z ciebie - powiedział, łapiąc przedmiot, który znajdował się we mnie już ponad godzinę. Jęknęłam głośno i schowałam twarz w ramie, gdy go wyciągał. Posadził mnie na sobie - Więc teraz może będziemy kontynuować sex, który zaczęliśmy w barze? - wyszeptał do mojego ucha, gwałtownie nas przekręcając, tak, że leżałam na nim. Zaczęłam obciągać spódniczkę ale mnie powstrzymał.
- Nie, nie, nie. Zostaniesz w ubraniu, tak jak poprzednio.
- Ale - wtedy mocno uderzył mnie w tyłek.
- Nie odzywaj się - zwrócił mi uwagę - Wstań i dotknij palcami podłogi, bez zginania kolan - zrobiłam co kazał, trzęsąc się lekko. Zdjął spodnie i bokserki w końcu uwalniając sterczącego kutasa - Musisz trzymać głowę na kolanach przez cały czas albo cię uderzę, zrozumiałaś?
- Tak panie - wymamrotałam, zamykając oczy. Nie musiał nawet poodnosić mojej spódniczki. Mój tyłek był widoczny dla wszystkich. Liam złapał mnie w talii, ustawiając się za mną. Bez żadnego nawilżacza, czegokolwiek, wszedł we mnie. Ugryzłam się w kolano, aby nie krzyknąć i nie zaalarmować Iana. Wszedł we mnie ponownie, sprawiając, że sapnęłam. Po kilku minutach moje nogi zaczęły się trząść. Nie mogłam utrzymać ich jak należy.
- Liam! Już nie mogę! - powiedziałam, zapominając nazwać go "panem". Jego ręka uderzyła w moje prawe udo kilka razy, echo każdego klapsa rozległo się w mojej głowie niczym kazanie rodziców.
- Nie obchodzi mnie to! Wytrzymasz to jak dobra dziwka, którą jesteś! - warknął, jego penis poruszał się w szybkim tempie. Jego słowa paliły niczym żywy ogień. Żołądek mi się skręcił i poczułam potrzebę aby pociąć się ponownie. Czułam się bezużytecznie. Jego ruchy zwolniły, gdy spuścił się we mnie. Miałam ochotę zwymiotować ale jakoś to powstrzymałam i zachowałam kamienną twarz. Liam w końcu ze mnie wyszedł i upadłam bezwładnie na podłogę, nie będąc w stanie utrzymać się na nogach. Chciałam zasnąć. Tutaj, na podłodze.
- A myślałem, ze cheerleaderki robią cardio* - powiedział Liam parząc na mnie przelotnie, po czym włożył swoje bokserki.
- Następny? - głos Harrego był pełen żądzy. Zobaczyłam jak Niall i Louis siadają prościej, chowając "juniorów" w bokserki - Niall.
- Ej! To nie fair Hazza - narzekał Louis, robiąc smutną minkę.
- Najlepsze zatrzymamy na koniec BooBear - odpowiedział Harry uśmiechając się lekko.
- Liam, mogę dostać kluczyki od kajdanek? Nie chcę aby je nosiła - zapytał Niall, podchodząc bliżej mnie.
- Łap - krzyknął starszy chłopak, rzucając klucze. Irlandczyk złapał je, otworzył kajdanki i odrzucił z powrotem do Liama.
- Teraz, połóż się na plecach Sophie. Rozbiorę cię całkowicie i będę patrzył jak robisz sobie dobrze, krzycząc moje imię. Musisz patrzeć mi w oczy, w razie gdybym zdecydował się coś z tobą zrobić. Nie dojdziesz, dopóki ci nie pozwolę - wyjaśnił Niall, siadając obok mnie. Pokiwałam głową.
- Musze nazywać cię panem? - zapytałam patrząc w te niebieskie tęczówki.
- Nie. Możesz nazywać mnie Bogiem - powiedział chichocząc i ściągnął moją spódniczkę. Byłam zdenerwowana i pociłam się jak szalona pod jego gorącym dotykiem. Nigdy w życiu nie zadowalałam się sama. Może raz czy dwa odkrywałam zakamarki mojego ciała gdy dojrzewałam, ale to wszystko. Niall musiał wyczuć mój niepokój, bo przestał mnie dotykać.
- Nigdy tego nie robiłaś, co? - zapytał, zniżając głos do szeptu. Zmęczona, pokręciłam głową na nie. Nagle moje powieki zrobiły się ciężkie. Byłam zmęczona po "sesji" z Liamem.
- Idź spać. Dokończymy później - powiedział Niall, całując mnie w czoło i pomagając wstać.
- Dzięki - ziewnęłam - Harry, nie masz nic przeciwko? - zapytałam, robiąc najlepszą proszącą minkę. Popatrzył na mnie przez chwilę i spojrzał w dal.
- Nie, nie. Zmęczenie piękności szkodzi - wymamrotał i zaczął rozmawiać z Louisem, który siedział obok niego. Podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- Dzięki - powiedziałam, patrząc jak jego policzki stają się czerwone. Przeszłam się po samolocie, otwierając kilkoro kolejnych drzwi, aż w końcu znalazłam sypialnie. Przymknęłam za sobą drzwi, zostawiając lekką smugę wpadającego światła.
I co teraz zrobię? - myślałam, kładąc się na łóżku.Ogarnęła mnie senność, byłam w stanie jedynie okryć się kocem i położyć głowę na miękkiej poduszce, zanim zasnęłam.
_______________________________________________________________________________
Następny jutro xd 
Haha i Nialler mnie rozwalił tym tekstem "Nie. Możesz mnie nazywać Bogiem"  
:D

niedziela, 19 maja 2013

1.17. Giętka

- Nie - odpowiedziałam, patrząc na niego wyzywająco. Rzecz w tym, że nawet podobały mi się ich brutalne maniery. Były podniecające. Chłopcy westchnęli.Harry ścisnął pięści, aż pobielały mu kostki.
- Soph, tak dla twojej informacji, przez twoją próbę ucieczki postanowiliśmy, że zostaniesz z nami jeszcze 10 dni po zakończeniu lata - powiedział Louis bardzo zirytowanym tonem.
- 10 dni?! Dlaczego 10?! - wykrzyknęłam - To zbyt długo! Co ze szkołą?!
- Dodajemy jeden dzień za każdą godzinę, którą spędzasz bez nas - wyjaśnił Liam - Uciekłaś od nas na 10 godzin. A co do szkoły, będziesz musiała zacząć semestr w Mullingar.
- Dobra, czemu w Mullingar? - zapytałam, rzucając okiem na Nialla.
- Dla naszej wiedzy i twojego odkrywania świata - odpowiedział blondyn, uśmiechając się do mnie.
- A nawet jeżeli cię uwolnimy, to gdzie pójdziesz? - dodał Zayn - Matka cię sprzedała, a przyjaciółki wydały. Nie jesteś dla nich ważna.
- Sama nie wiem. Myślę, że jakoś bym sobie poradziła. Wszystko jest lepsze od spędzenia reszty życia z wami - wyrzuciłam jadowicie.
- Dobra, to jest nużące - przerwał Harry - Przebieraj się. Już - powiedział wskazując na kostium. Przyjrzałam się ubraniu. Mogło być gorzej. (http://www.polyvore.com/one_direction_cheer_outfit/set?id=52434476) Ale nadal nie mam zamiaru tego włożyć.
- Nie - powiedziałam kładąc nacisk na "n" - Przekonaj mnie.
- Obetniemy ci racje żywnościowe jeśli tego nie włożysz - zagroził Louis. Niall i ja przełknęliśmy w tym samym czasie ślinę. Jedzenie jest naszym słabym punktem.
- Czy mogę w ostateczności przebrać się w łazience? - Harry już miał zaprotestować ale kontynuowałam - To będzie jak niespodzianka.
- Nie widzę zastrzeżeń Haz. W końcu i tak skończy naga - zgodził się Niall.
- Dobra - stwierdził Loczek, wbijając się głębiej w sofę - Masz 7 minut - powiedział poganiając mnie.
Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się do Nialla. Zabrałam kostium i zaczęłam szukać łazienki. Poczułam jak samolot startuje, gdy tylko przekręciłam klamkę do drzwi.
- Żegnaj Kanado - wymamrotałam pod nosem. Weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Chciałam spiąć włosy ale postanowiłam inaczej i zdjęłam najpierw ciuchy. Stanęłam nago przed lustrem.
Czemu mnie chcą? Nie jestem nawet ładna. - pomyślałam przyglądając się sobie z każdej strony - Nikt mnie nie chce. Jestem brzydką kurwą.
Niebezpieczne myśli przeszły przez moją głowę, gdy jeszcze raz przyjrzałam się kostiumowi. Rękawy były wystarczająco długie aby zakryć nadgarstki.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i po kilku sekundach znalazłam to co było mi potrzebne. Żyletkę.  Przygryzłam wargę gdy przejechałam nią po nadgarstku, ale ból pozwolił mi zapomnieć, jak samotna jestem na tym świecie. Przecięłam drugi nadgarstek, czując jak krew powolnie spływa po rękach.
Będąc już zadowolona, oczyściłam ręce i nadgarstki pod wodą, zatrzymując krwawienie po dwóch minutach. Umyłam twarz i wytarłam ja ręcznikiem, po czym założyłam kostium.
- Harry ty zdemoralizowana duszo - powiedziałam, patrząc na siebie.
Cycki prawie wyskakiwały zza materiału, a tyłek był lekko widoczny pod króciutką spódniczką. Całość była obcisła i szorstka, przez co czułam się niekomfortowo. Postanowiłam związać włosy w wysokiego kucyka, zostawiając luźno grzywkę. Obróciłam się przed lustrem. Mój tyłek był widoczny, gdy spódniczka uniosła się do góry. Pociągnęłam ją w dół, najbardziej jak mogłam ale rezultat pozostał bez zmian. Prychnęłam, obciągając rękawy tak, aby zakryły nadgarstki. Zabrałam bieliznę i wyszłam z pomieszczenia.
Chłopcy siedzieli na dużej sofie i  gdy tylko weszłam do pokoju, przerwali rozmowy. Z ich spodni powoli powstawały namioty. Zaczęli się wiercić, próbując ukryć podniecenie.
- Dalej drużyno! - krzyknęłam bez entuzjazmu, rzucając bielizną w twarz Harrego. Złapał ją jedną ręką i schował z powrotem do kurtki. Jego twarz przybrała drapieżny wygląd gdy zmierzył mnie wzrokiem. Dupek.
- Teraz co? - skrzyżowałam ręce na brzuchu.
- Chcę wiedzieć Sophie, jesteś giętka? - zapytał Liam.
- Powiedzmy, że nie pierwszy raz mam na sobie kostium cheerleader'ki - powiedziałam ostrożnie. I zgodnie z prawdą. Byłam przewodniczącą w mojej byłej drużynie cheerleader'ek. Opanowałam wszystkie figury.
- Pokaż nam co potrafisz - rozkazał Zayn. Zaczęłam się w duchu opierniczać, bo co ja im pokażę?
Łatwo upadłam na podłogę, tworząc idealny szpagat. Dywan potarł moją gołą cipkę. Przygryzłam wargę i jęknęłam, gdy "zabawka" też się poruszyła.
Niall sapnął, zakrywając rosnącą erekcję jedną ręką i spojrzał się w dal. Jestem pewna, że przez jego głowę przeszły brudne myśli. Wygięłam plecy tak, aby dotykały tylnej nogi i tym razem Zayn, Liam i Louis warknęli odpinając spodnie. Oczy Harrego były na mnie skupione, ale z podziwu podniósł jedną brew. Zdecydowałam pojechać po bandzie. Stanęłam z powrotem łącząc stopy, na co chłopcy jęknęli w proteście. Odchyliłam się do tyłu tworząc mostek, przeniosłam ręce bliżej stóp, tak że wyglądałam, jakbym zgięła się w pół. Lekko się uśmiechnęłam gdy usłyszałam jak stękają, po czym przerzuciłam nogi nad ciałem, lądując prosto na stopach. Otrzepałam się z niewidzialnego kurzu i poprawiłam spódniczkę. Spojrzałam na chłopców.
- Harry, powinieneś zamknąć buzię zanim połkniesz jakąś muchę - powiedziałam chichocząc. Zamknął usta i odpowiedział:
- Kontynuujmy grę, co? Teraz gdy wiemy jak bardzo giętka jesteś, sprawy mogą przybrać ciekawy obrót. Liam, ty idziesz pierwszy - powiedział, rozpinając spodnie. Nie poruszyłam gdy Liam podszedł w moją stronę, trzymając w ręku kajdanki. Cholera. Blizny. Może nie zauważy. Złapałam rękawy palcami i spojrzałam na materiał, zrezygnowana wyciągając nadgarstki w stronę chłopaka.
- Podnieś rękawy - powiedział.
- Proszę. To znów obetrze mi nadgarstki! Nie będę się wiercić! - próbowałam znaleźć jak najlepszą wymówkę aby ukryć cięcia. Chłopak zerknął na mnie ostrożnie i zapiął kajdanki na rękawach. Odwrócił się do Harrego.
- Od kiedy jest taka posłuszna? - zapytał brązowooki. Haz wzruszył ramionami.
- Zagrajmy w "Pana i niewolnicę" podczas tego! - zaproponował Louis - Sophie, aż do końca podróży masz  się do nas zwracać "Panie" zrozumiałaś?
- Tak panie - odpowiedziałam automatycznie. "Zagram w ich chore gierki, a potem wbiję im nóż w plecy. Nie będą nawet wiedzieli kto ich uderzył" - pomyślałam, układając diabelny plan w głowie.
_______________________________________________________________________________
Sophie to jednak twarda sztuka, jak na razie nie dała się złamać chociaż powiem, że jestem zmartwiona tymi jej cięciami. 
Ogólnie to nie wiem czy już wszyscy to zauważyli ale Soph bardziej niż chłopców, nienawidzi swoje ciało, bo ono reaguje na wszystkie ich pieszczoty, chociaż ona tego nie chce.

Oraz, bo się mnie kilka osób pytało, mam 15 lat i nie chcę, żebyście mnie oceniali po tej cyferce. Tłumaczę to opowiadanie, bo 1D są tutaj inni, nikt ich się takimi nie spodziewał. I tak jestem zboczoną osobą (ale nie dziwką)
Następny we wtorek :D

sobota, 18 maja 2013

1.16. Zazdrosny

- One Direction jest proszone do wejścia H. Wasz odrzutowiec już czeka - głos z głośnika rozbrzmiał na całym lotnisku. Harry szeroko się uśmiechnął.
- Teraz sami przyznacie, że jestem zajebisty - wypiął dumnie pierś.
- Nie tak szybko Curly - powstrzymałam go - Zapomniałeś o czymś - rozejrzałam się wokół. Nastolatki rozglądały się na wszystkie strony, szepcząc do siebie. Jedna grupa wypatrzyła nas. Rozpoznały chłopców po ich charakterystycznych ubraniach. Zaczęły głośno piszczeć, pędząc na nas jak stado dzikich zwierząt.
- W nogi! - wydarł się Niall i chwycił mnie. Prawda. Zapomniałam jak tłum go przeraża. 
Wyraz twarzy chłopców był bezcenny, gdy zaczęli uciekać ich torby z zakupami latały na wszystkie strony. Niall pociągnął mnie za sobą, gdy chłopcy zaczęli uciekać, znakami kierując się do wejścia H.
Śmiałam się w najlepsze, gdy zwiewali jak ofiary, przed większym zwierzem.
- Przestań się śmiać i pospiesz się trochę - powiedział Niall ze słabym uśmiechem. Zachichotałam nawet bardziej, ale przyspieszyłam tempo, aby dołączyć do reszty chłopców. Apaszka zasłaniała mi twarz, gdy biegłam. Nastolatki darły się jak opętane, przyprawiając mnie o lekki ból głowy tymi swoimi żądaniami.
"Harry pozwól mi się dotknąć!"
"Podpisz mi się na staniku Liam!"
"Pocałuj mnie Niall, też jestem z Irlandii!"
"Zayn! Kocham cię Zayn!"
"Bzyknij mnie Louis!" - krzyczały kolejne. W tym momencie Louis obrócił się w biegu i puścił mi oczko. Wywróciłam oczami, śmiejąc się cicho. Wkrótce przybyła ochrona i pomogła nam, przytrzymując szalone fanki. Dotarliśmy do drzwi. Trzymałam się za brzuch i śmiałam się głośno, uważając cała sytuację za niesamowicie zabawną.
- Powinniśmy to kiedyś powtórzyć - powiedziałam przez śmiech. Zayn, Liam i Harry posłali mi sceptyczne spojrzenie, a Niall i Louis dołączyli do mojego śmiechu.
- Cóż, wasze przebrania chyba nie były zbytnio udane - chichrałam się coraz bardziej. Ktoś chrząknął za nami, a gdy odwróciłam się w stronę tej osoby, szczena mi opadła. Stał przede mną przystojny facet, w uniformie pilota, z oczami za które mogłabym umrzeć. Był przeciętnego wzrostu, ale wszystko w nim krzyczało: ciacho. Czułam jak miękną mi kolana i oparłam się o Nialla aby utrzymać równowagę. (pilot - wyobrażenie autorki: http://s1253.photobucket.com/user/suchdirectioner/media/248864_150527698352480_124349494303634_314056_7660964_n.jpg.html?sort=3&o=159)
Uśmiechnął się, pokazując dwa rzędy perłowo białych ząbków. Obróciłam się i cicho jęknęłam w szyję Nialla. Chłopcy szybko odwrócili się w moją stronę, ich oczy płonęły z zazdrości. Stanęli obok mnie, a Niall objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
Super, grają zaborczych - pomyślałam.
- Panowie, pani - mężczyzna odezwał się, na chwilę zatrzymując na mnie spojrzenie - Mam na imię Ian i będę dziś waszym pilotem. Możecie już wchodzić na pokład, zajęliśmy się bagażem. Możecie dać mi te torby, to wniosę je na pokład - uśmiechnął się znowu. Louis, Liam i Harry podali mi zakupy. Biedny gościu. Swoją drogą wygląda słodko. Popatrzyłam na niego rozmarzona, gdy lekko ugiął się pod ciężarem toreb - Trochę jesteśmy spóźnieni więc byłoby super, gdybyście weszli na pokład - dodał Ian, kiwając głową w stronę odrzutowca. Harry, Niall, Zayn, Liam i Louis posłali mu zazdrosne spojrzenia, zanim podążyli we wskazanym kierunku. Niall odsunął się ode mnie gdy szliśmy, a Harry zajął jego miejsce.
- Dlaczego jęknęłaś? - wyszeptał wprost do mojego ucha. Próbowałam go odepchnąć ale wzmocnił uścisk - Sophie. Dlaczego. Jęknęłaś? - wycedził. Nie odpowiedziałam i przygryzając wargę, weszłam po schodach na pokład. Harry deptał mi po piętach, a chłopcy podążali za nim. Ian zamykał pochód i zasunął drzwi gdy wszedł już do środka. Położył torby na podłodze i wyprostował się, zachowując profesjonalizm.
- W Londynie będziemy najdłużej za 5 godzin. Życzę miłej podróży - podsumował. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się w jego stronę, nie zważając na zabójcze spojrzenia jakie posyłali mi chłopcy. Pomachał do mnie i wszedł do kabiny pilota, prawdopodobnie aby włączyć silniki.
Wzruszyłam ramionami na zabójcze spojrzenia chłopców i zaczęłam rozglądać się po wnętrzu. Uświadomiłam sobie, że prywatne samoloty wyglądają jak normalny salon. Są ładne, luksusowe i...
Zostałam wyrwana z zamyślenia, gdy Liam popchnął mnie na środek "salonu" i posadził na dywanie. Sapnęłam czując jak "zabawka" mocniej się we mnie wbija.
- Chcemy wiedzieć dlaczego jęknęłaś na widok Iana - powiedział chłopak, patrząc mi prosto w oczy.
- Bo jest gorący - odpowiedziałam - I wepchnęliście mi w dupę ten przedmiot, przez co bardziej się podniecam - dodałam chichocząc. Ich twarze wykrzywił grymas zazdrości.
- Może powinniśmy przypomnieć ci, że nie masz prawa fantazjować o kimś oprócz nas - wyszeptał Liam, ale na tyle głośno, że każdy usłyszał.
- Nie powiedziałam, że chcę aby mnie przeleciał. Powiedziałam tylko, że jest gorący - tłumaczyłam.
- To to samo - odpowiedział Zayn.
- Sądzę, że nie dokończyliśmy jeszcze naszej poprzedniej gry. Mam rację? - wtrącił Louis, stojąc za mną.
O nie.
Wszyscy pokiwali głowami i usiedli wokół mnie, jeszcze raz tworząc kółko. Chciałam stamtąd uciec, ale Liam złapał mnie za kostkę i przyciągnął do siebie.
- Więc - zaczął.
- Chcę ją przebrać zanim zaczniemy. Będzie zabawniej - wtrącił Harry. Podszedł do swoich zakupów i przeszukał kilka toreb. Po chwili wyciągnął z nich bardzo skąpy kostium cheerleader'ki - Zaczniemy od tego - powiedział, rzucając ubrania pod moje stopy.
- Zaczniemy? - odważyłam się zapytać.
- Oh no jasne. Mam ich mnóstwo, żeby oczy też się nacieszyły. Nie to, żeby ta piżama nie była gorąca ale raz na jakiś czas, potrzebujemy zmiany - uśmiechnął się łobuzersko - I tak dla twojej wiadomości, żaden z kostiumów nie wymaga noszenia bielizny, więc będziesz stała tyłkiem do mnie.
- Harry, wszystkie te torby są wypchane kostiumami? - zapytał Louis. To samo pytanie zadałam sobie w myślach, ale nie miałam odwagi powiedzieć tego głośno.
- Taa i kilka innych sex zabawek. Ten sklepik Ann Summers* sprawił, że aż mi ślinka pociekła - zaśmiał się Loczek. Przeraziłam się - Dobra, teraz się przebierz - klasnął, siadając z resztą chłopców.
_______________________________________________________________________
* Ann Summers - to chyba jedna z najsłynniejszych marek na świecie produkujących bieliznę erotyczną (ale też i zwykłą), gadżety i zabawki dla dorosłych.
Taki spokojny rozdział... można powiedzieć, że cisza przed burzą.

piątek, 17 maja 2013

1.15. Lotnisko

Z góry przepraszam za błędy. Już nie miałam czasu sprawdzać po raz 3.
____________________________________________________________________________

Auto zatrzymało się, sprawiając że skrzywiłam się z bólu. Drzwi otworzyły się, a chłopcy wyskoczyli na zewnątrz.
- No dajesz Sophie! Nie mamy całego dnia skarbie - zawołał Liam z zewnątrz.
Zdegustowana wywróciłam oczami i powolnie wypełzłam z vana. Moje ruchy były niezgrabne, przez zabawkę, która nadal się we mnie znajdowała. Sapnęłam zdziwiona gdy Louis podniósł mnie i postawił na chodniku. Zauważyłam, że podziemny parking zajmuje naprawdę dużą powierzchnię. Usłyszałam silnik samolotu ze wschodniej strony.
Nie żartowali. Naprawdę zamierzają odlecieć do cholera wie gdzie, odizolowując mnie od kraju, który znam. Jeżeli zdołam uciec, to zapewne wyląduję na ulicy.
Naglę zmarszczyłam brwi, czując nawierzchnię chodnika.
- Chłopcy nie mam butów. Stoję na bosaka.
- I? - Harry wzruszył ramionami.
- Mogę nadepnąć na szkło, czy coś i wtedy będziemy musieli jechać do szpitala, a wy przegapicie ten wasz ważny pieprzony lot - fuknęłam na niego zdenerwowana.
- tsk tsk (dźwięk wyrażający dezaprobatę, nie wiedziałam jak to przetłumaczyć), przestań używać brzydkich słów, albo odpłacimy ci się tym samym - pouczył mnie Liam, podczas gdy Harry posłał mi wkurzone spojrzenie. Zachowując się jak dziecko, wytknęłam w jego stronę język.
- Dobra, poniosę cię - zaoferował się Niall, i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Ej! - zaprotestowałam, uderzając go pięściami w plecy. W odpowiedzi uszczypnął mój tyłek, sprawiając, że "zabawka" znów się poruszyła. Pisnęłam cicho i zaczęłam się wiercić. Uszczypnął mnie znów i wzdychając głośno przestałam walczyć.
- I oto chodziło. Teraz idziemy - podsumował Harry. Weszliśmy do windy, a Niall postawił mnie na wykładzinie, którą była pokryta podłoga. Chłopcy założyli okulary przeciwsłoneczne.
Nie no, super przebranie chłopcy. Jestem pod wrażeniem. Wasze charakterystyczne stroje na pewno was nie zdradzą - pomyślałam sarkastycznie.
Louis wręczył mi apaszkę, nie, właściwie owinął ja wokół mojej szyi. Pieprzone malinki. Zayn podał mi parę Ray-Banów. Zawiesiłam je na kołnierzyku koszulki, nie czując potrzeby ukrywania twarzy przed innymi. Harry wyciągnął spod kurtki stanik i koronkowe majtki.
- Włóż je, tylko my możemy cię oglądać - powiedział patrząc na mój biały t-shirt. Spojrzałam na siebie i stwierdziłam, że piersi bardzo wyraźnie odbijają się przez materiał.
- Emmm gdzie mam się przebrać? - zapytałam, trzymając bieliznę końcami palców.
- Tutaj - powiedział Harry jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Wytrzeszczyłam na niego oczy i spojrzałam na panel pokazujący ile pięter zostało. Niewiele.
Liam westchnął, przyciskając guzik awaryjny, który zatrzymuje windę. Mechanizm lekko zaskrzypiał i wszystko stanęło.
- Teraz możesz się przebrać, bez obawy, ze ktoś zobaczy cię nagą. Problem rozwiązany - wyjaśnił.
- Wy jesteście moim problemem - odcięłam się zirytowana.
- Twój wybór. Albo sama się przy nas przebierzesz, albo zrobimy to za ciebie - wściekł się nagle Zayn. Odsunęłam się lekko od niego.
- Nie jestem za żadną z tych rzeczy - mruknęłam cicho, ale i tak zaczęłam ściągać spodenki. Czułam się dziwnie, gdy mierzyli mnie spojrzeniem. Zaczerwieniłam się zmieszana. Ściągnęłam spodenki do końca, założyłam szybko majtki i wciągnęłam je z powrotem, jęcząc cicho, gdy uderzyły o "zabawkę".
- Proszę, mogę to wyjąć? - zapytałam, szarpiąc ręką za przedmiot. Liam uderzył mnie do dłoniach.
- Nie, jeszcze nie skończyliśmy.
- Ale przecież lecimy pasażerskim samolotem, co nie? Nie będziecie w stanie mi tam niczego zrobić! - burknęłam.
- Tak, ale lot nie ma być dla ciebie przyjemny. Musisz dostać nauczkę, a małe turbulencje dobrze ci zrobią. - kontynuował Liam.
Prychnęłam sfrustrowana. Stanik był mniej żenujący, ale utknęłam w połowie potrzebując pomocy. Rzecz w tym, że próbowałam wysunąć ręce przez rękawy koszulki i wtedy założyć stanik, ale skończyłam nie mogąc go zapiąć. Niall pierwszy zorientował się, że coś jest nie tak. Podszedł i pomógł mi z zapięciem.
Wsunęłam ręce z powrotem w rękawy, próbując pozostać obojętna na jego czyn. Porwał mnie, okłamał, stracił moje zaufanie, ale nie traktował mnie jak przedmiotu. Myśli kotłowały w mojej głowie, gdy skrzyżowaliśmy się spojrzeniami.
- Wszystko już na miejscu? - zapytał lekko oszołomiony po mojej "rozbieranej sesji", Harry.
 - Nie. Nie zamierzam iść boso przez lotnisko. Wyciągnąłeś z kurtki bieliznę, ale butów to już nie łaska? - zaprotestowałam.
- Mógłbym ci przynieść moje kapciuszki z Kevinem ale... - zaczął Louis.
- Zapomnij. Nie chcę nawet o tym słyszeć - zaczęłam narzekać. Zaśmialiśmy się, a Harry wcisnął mikrofon.
- Co było tą awarią? - odpowiedział nam głos wkurzonej kobiety - Musicie wciskać guzik mikrofonu, od razu gdy przyciśniecie ten awaryjny.
- Strasznie mi przykro. Przyjaciel wcisnął go przez przypadek - odpowiedział Harry, a jego głos brzmiał rzeczywiście "przepraszająco".
- Uważajcie następnym razem - westchnęła typiarka po drugiej stronie.
Winda ruszyła, a ja z westchnieniem założyłam moje Ray-Bany.
**********************************************************
Niall i ja, zatrzymaliśmy się na śniadanie w kawiarence, podczas gdy Harry i reszta poszli załatwić nasze bilety, ubrania i inne takie. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy małym stoliku, nie mówiąc ani słowa. Łapczywie jadłam mojego jagodowego muffinka, gdy Niall pożerał naleśniki, spoglądając na mnie od czasu do czasu. Moje oczy oderwały się na chwilę od ciastka, aby spocząć na Irlandczyku. Gdy on także na mnie spojrzał, coś mnie ścisnęło od środka.
 - Dziękuję - powiedziałam, przerywając niekomfortową ciszę.
- Za co? -  zapytał z tym swoim słodkim akcentem.
- Nie traktujesz mnie jak reszta, jak przedmiot - wyjaśniłam.
Coś pojawiło się w jego oczach ale znikło zbyt szybko abym to rozpoznała. W ciszy zaczął jeść naleśnika. Z westchnieniem dokończyłam muffinka, gdy przybiegł do nas Louis. Z nieszczerym uśmiechem i kilkoma torbami.
- Sophie! Mam coś dla ciebie - oznajmił dumnie.
- Co? - przewróciłam oczami. Chłopak wyciągnął z jednej z toreb, marchewkowe kapcie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu gdy mi je wręczył. Założyłam je, a jakieś miłe odczucie przeszło przez moje ciało. Nie mogłam tego zidentyfikować. Moim stopom było wreszcie ciepło i nie były narażone na niebezpieczeństwa. Podskoczyłam i uściskałam go, próbując ignorować sex zabawkę, pocierająca o moje wnętrze. Louis cofnął się trochę, zaskoczony moją akcją, ale po chwili odwzajemnił uścisk.
- Dziękuję Lou - uśmiechnęłam się, puszczając go.
- ĆŚŚŚŚ nie tak głośno. Ludzie mnie rozpoznają i będą mnie męczyć dopóki nie zgodzę się ich pieprzyć - wyszeptał do mojego ucha.
- Fuuu! Totalnie zepsułeś tą chwilę - powiedziałam odpychając go.
Krótko po tym, Zayn, Liam i Harry także wrócili, z rękami pełnymi toreb podobnych do Louisa. Na twarzy Harrego widniał szeroki uśmiech. To nie wróży nic dobrego.
- Ziomki, kupiłem nam prywatny odrzutowiec, na ten lot! - wyjaśnił uradowany. Cholera! Kurwa! Kurwa! Kurwa! Kurwa! To znaczy, że znów będą grać. Poprzednia runda się nie skończyła, o czym przypominał mi przedmiot we mnie. Chłopcy ucieszyli się, a w szczególności ta trójka, która nie miała jeszcze swojej rundy.
Znów utknęłam w głębokim gównie.

środa, 15 maja 2013

1.14. Gra

Chciałam usiąść z powrotem, ale Zayn mnie przytrzymał.
- Czas start - powiedział Harry, patrząc na zegarek. Bradford Badboy nie marnując czasu, złapał mnie i posadził na sobie, tak, że widziałam jego piękne tęczówki. Zamknęłam oczy, gdy jego usta wpiły się w moje.  Złapał mnie za nogi i oplótł nimi swoją talię, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Nie odwzajemniłam pocałunku, i trzymałam usta zaciśnięte.
Czułam przez materiał spodni, jak jego erekcja rośnie. Zayn próbował przyciągnąć mnie jeszcze bliżej. Jego dłonie mocno ścisnęły mój tyłek i głośno jęknęłam w jego usta, podczas gdy on wbił "zabawkę" jeszcze głębiej. Wymierzył mi mocnego klapsa i aż sapnęłam zszokowana, gdy przedmiot wbijał się we mnie boleśnie. Zayn złapał okazję i wsadził język w moje usta, a jego ręce obmacywały mi piersi.
Gdy jego zimne dłonie dotknęły sutków, na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Szczypał i głaskał je, a jego język "zwiedzał" moje usta.
Poruszyłam się niespokojnie, a przedmiot poruszył się we mnie. Jęknęłam z bólu jaki mi zadawał. Zayn zdjął ręce z moich cycków i przeniósł je do spodenek. Bez żadnego ostrzeżenia wsadził we mnie palce, i mocno przygryzłam wargę aby nie krzyknąć. Pieprzył mnie palcami przez około minutę, a później wyjął je ze mnie, mokre od moich soków, i przystawił mi je do ust.
- Posmakuj siebie - rozkazał. Pokręciłam głową, a jego spojrzenie stwardniało. Wolną ręką mocno ścisnął mój tyłek, celowo dotykając zabawki.
Nieludzki dźwięk wydobył się z moich ust, a chłopak wsadził w nie palce, upewniając się, że będę je ssać. Były słone i obrzydliwe, tak, że nie mogłam przełknąć śliny.
- Łykaj - rozkazał ponownie. Nie ustąpiłam. Chłopak nie zastanawiając się, ścisnął mój nos dwoma palcami, nie pozwalając mi oddychać - Łykaj, to sobie jeszcze pożyjesz - wręcz kipiał ze złości. Wstrzymywałam oddech tak długo, jak mogłam, ale poddałam się po zaledwie kilku sekundach. Odrażająca substancja przeszła przez moje gardło, powodując, że miałam ochotę zwymiotować. Zayn puścił mój nos, i wzięłam ogromny haust powietrza. Uśmiechnął się, gdy próbowałam ustabilizować oddech, dysząc ciężko.
- Czas minął - oznajmił chrapliwy głos Harrego.
- Proszę bardzo - powiedział Zayn, po czym pocałował mnie i popchnął mnie na środek ich kółka. Zamknęłam oczy gdy zabawka poruszyła się we mnie. Gdy je otworzyłam, zaczerwieniłam się, patrząc na obrazek przed sobą. Wszyscy chłopcy wyciągnęli swoich "juniorów" i bawiło się z nimi.
- Czyja teraz kolej? - zapytał Liam, opierając głowę o ścianę vana. Prawie natychmiast auto skręciło nagle w lewo, sprawiając, że poleciałam na Harrego.
Chłopak uśmiechnął się i stanął w rozkroku. Jego głowa prawie dotykała sufitu.
- Lou mierz nam czas - powiedział, po czym złapał za łańcuch od moich kajdanek. Wyciągnął mnie z kółka od tyłu. Chciałam go spowolnić, wbijając stopy w ziemie ale nie poskutkowało. Harry boleśnie wyciągnął mnie na przód vana, aby wszyscy dobrze widzieli. Podniósł mnie i sprawił, żebym także stanęła w rozkroku. Podniósł mnie za ramiona i podniósł związane ręce do góry aby zawiesić je na haku, znajdującym się z tyłu frontowego fotela. Zmusił mnie abym usiadła z powrotem, więc skończyłam w bardzo niewygodnej pozycji.
- Harry, powinieneś opuścić przegrodę między nami, a kierowcami - zasugerował Niall, jego oczy wylądowały na moim bezbronnym ciele. Usłyszałam szuranie za plecami i osłona opadła. Jęknęłam głośno, gdy przejechaliśmy po kolejnej nierówności i wszyscy chłopcy z wyjątkiem Harrego zaczęli poruszać swoimi dłońmi szybciej, jeżdżąc w górę i dół swoich penisów. Ramiona zaczęły mnie boleć, ale Harry dopiero ze mną zaczął, a teraz ściągał spodnie i bokserki, abym zobaczyła jego penisa. Zamknęłam oczy i ścisnęłam usta w wąską linię. Jego dłonie powędrowały pod moja koszulkę, jeżdżąc wokół pępka i sprawiając że zadrżałam. Harry zjechał palcami niżej, zsuwając moje spodenki. Zimne powietrze owiało moje dolne regiony, na co sapnęłam i otworzyłam oczy. Harry kompletnie zdjął moje spodenki, rzucając je za siebie, do chłopców. Zaśmiali się, rzucając się nimi, aż w końcu wylądowały u Louisa. Harry usiadł okrakiem na moich biodrach, czubkiem penisa dotykając mojego wejścia.
- Pamiętaj, jeśli wydasz z siebie dźwięk inny od jęku, nasz czas się podwoi - wyszeptał mi do ucha, na chwilę przed tym, jak całkowicie we mnie wszedł.
- Ałłaaaa! - krzyknęłam nieświadomie. Mocno przygryzłam wargę, żałując nagłego wybuchu.
- Hmm. Podwójny czas Lou! - Harry uśmiechnął się ironicznie i znów się we mnie zagłębił, tym razem nawet mocniej. Nie pozwolił nawet przystosować mi się do jego długości i wchodził we mnie pełną siłą. Miks jego penisa i sex zabawki w moim ciele, budziła we mnie obrzydzenie. Każde pchnięcie sprawiało, że sapałam, a mój tyłek boleśnie pocierał o podłogę vana, gdy chłopak zagłębiał się najgłębiej jak to możliwe. I jeszcze do tego ból w rękach, zakutych za plecami, zabijał mnie.
Usłyszałam dyszenie i spojrzałam ponad ramieniem Loczka. Liam, Zayn, Niall i Louis byli blisko orgazmu, przez samo patrzenie, jak Harry mnie pieprzy, gdy jestem bezbronna. Zawstydzona zamknęłam oczy.
Harry w pełni skoncentrował się na mnie. Był spokojniejszy i na pewno nie był blisko orgazmu jak jego kumple, pchając mnie coraz mocniej. Próbowałam doprowadzić go do końca, jęcząc i krzycząc głośno z każdym jego ruchem, ale nic nie zdekoncentrowało go, a jego kutas zadawał mi ból, nie poruszając się tak szybko, jak bym chciała.
Po kilku minutach, było mi tak przyjemnie, że wydałam z siebie niemal zwierzęcy ryk, sprawiając, że chłopcy spuścili się w swoje dłonie. Wszyscy z wyjątkiem Harrego.
Ale zielonooki powoli też się męczył i jego ruchy stały się wolniejsze, lecz nadal głębokie. To właśnie wtedy, zaczęłam odczuwać największą przyjemność. Jego ruchy były bardziej precyzyjne i ostrożniejsze dla mojego bolącego ciała.
- Za chwilę będziemy na lotnisku, więc byłoby fajnie, gdybyście skończyli te przyjemności i ogarnęlibyście się aby wyjść do ludzi.
Harry zdenerwował się na słowa kierowcy, przez co jeszcze raz mocno we mnie wszedł. Oboje zaczęliśmy dyszeć i wtedy uznał, że powinien ze mnie wyjść. Byłam prawie na końcu, ale Harry nie dopuścił mnie do orgazmu. Jęknęłam w proteście, ale uciszył mnie wkurzonym spojrzeniem.
Westchnął i kazał Niallowi odpiąć moje kajdanki, podczas gdy sam się ubierał. Irlandczyk zrobił to o co go proszono, nie patrząc mi w oczy nawet przez sekundę. Gdy już mnie uwolnił, potarłam piekące nadgarstki. Louis wręczył mi moje spodenki, które założyłam, po czym zwinęłam się w kulkę w rogu samochodu.

poniedziałek, 13 maja 2013

1.13. Niespodzianka

Głośny dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał mnie ze snu. Zaskoczona spadłam z kanapy. Wydarzenia z ostatniej nocy wróciły do mnie w jednym momencie, sprawiając że poczułam się oszołomiona. Potrząsnęłam głową aby obudzić się do końca. Postanowiłam, że muszę dziś porozmawiać z Kris co tak naprawdę się wydarzyło. Dzwonek zadzwonił ponownie.
- Możesz otworzyć Soph? Jestem lekko zajęta - usłyszałam krzyk przyjaciółki ze szczytu schodów.
- Jasne! - odpowiedziałam radośnie. Dziś będzie dzień bez One Direction. Bez Harrego, Zayna, Liama, Nialla i Louisa. O co więcej mogłabym prosić?
Tylko to wkurzające pukanie do drzwi. Ludzie w tych czasach nie są zbyt cierpliwi. Pukanie rozległo się ponownie.
- Dobra, dobra. Już idę! - krzyknęłam kierując się w stronę drzwi. Osoba zadzwoniła ponownie. Westchnęłam otwierając drzwi.
- Niespodzianka - wykrzyknął chrapliwy głos z brytyjskim akcentem.
Głośno wypuściłam powietrze, próbując zamknąć drzwi, tak szybko jak zobaczyłam loki. Ale Curly wcisnął stopę między próg, i otworzył je, mocno popychając. Jego siła była większa od mojej. Upadłam na drewnianą posadzkę. Pięć największych koszmarów mojego życia, weszło do środka wyglądając na wściekłych. Próbowałam się podnieść ale Harry i Niall doskoczyli do mnie i przytrzymali na ziemi.
- Sophie, kto to... - Kristen zatrzymała się widząc One Direction.
- Zayn? - powiedział Harry, stale patrząc się na mnie. Starszy chłopak pokiwał głową i wbiegł po kilku schodkach, aby dołączyć do Kristen. Na moje nieszczęście zaczął całować ją z pasją.
- Co do...
- Lepiej się zamknij, albo znajdę coś, czym cię uciszę - Harry gotował się ze złości. Przygwoździł mnie do ziemi. Patrzyłam się na niego jak przestraszone zwierze. Zayn i Kristen przerwali pocałunek. Moja przyjaciółka zaczerwieniła się. Popatrzyła na mnie ze skruchą.
- Przepraszam Sophie. W dzień spotkania, zapytali mnie czy jestem twoją przyjaciółką, a gdy potwierdziłam, wzięli mój adres i numer telefonu, i powiedzieli, ze któregoś dnia może im się to przydać. Zadzwonili wczoraj, kiedy byłaś ze mną. Obiecali mi pocałunek z Zaynem, jeżeli cię im oddam.
- I wybrałaś pocałunek ze sławną osobą, która swoją drogą jest kompletnym chujem, zamiast bezpieczeństwa twojej najlepszej przyjaciółki? - zauważyłam, próbując wyrwać się z uścisku chłopców.
- Pogarszasz tylko sprawę Soph, nawet nie masz pojęcia jak bardzo - przerwał wkurzony Zayn w reakcji na moją obrazę.
- Dzięki Kristen ale teraz musimy już spadać. Za mniej niż godzinę mamy ważny lot - zakończył Louis otwierając frontowe drzwi.
- Nie! Nigdzie z wami nie idę! Puszczajcie! - miotałam się na podłodze, gdy cała piątka próbowała mnie podnieść. Kopałam i biłam na oślep, próbując się uwolnić, gdy wynosili mnie na zewnątrz.
- Nie proszę! - powiedziałam szlochając. Chciałam złapać się czegoś, co mogłoby ich zatrzymać. Zobaczyłam ich vana z dwoma ochroniarzami za kierownicą. Gwałtownie poruszyłam się w ich ramionach, nie chcąc wchodzić do środka.
Chłopcy praktycznie wrzucili mnie do środka. Z łoskotem uderzyłam o podłoże, 1D wsiadło i zamknęło za sobą drzwi. Zauważyłam, że siedzenia są wyjęte, a na podłodze leży pięć poduszek, ustawionych w kręgu. Chłopcy usiedli na nich, krzyżując nogi, pozostawiając mnie w środku okręgu. Zayn złapał mocno moje ręce i zakuł je w kajdanki za moimi plecami. Z powrotem popchnął mnie w środek koła.
- Możecie ruszać. Tylko szybko, nie chcemy się spóźnić na samolot - rzucił Harry do kierowcy. Van obudził się do życia i szybciej niż mogłam się spodziewać, zobaczyłam jak wszystko co mi znane odpływa w zapomnienie. Spojrzałam na ich wkurzone miny i zaczęłam płakać.
- Podoba mi się twoja piżama - powiedział Louis. Odwróciłam głowę w jego kierunku. Spodziewałam się uśmiechu, ale jego twarz jest twarda, bez emocji - Ale czegoś w niej brakuje, nie sądzicie? Liam, co sugerujesz, abyśmy zrobili? - kontynuował.
- Myślę, że brakuje jej pewnego rodzaju penetracji - odpowiedział chłopak. Odwróciłam głowę w jego stronę aby zobaczyć, jak trzyma między palcami sex zabawkę(butt-plug*). Pokręciłam głową, modląc się cicho, aby nie zrobili tego, co przyszło mi na myśl. Samochód przejechał po wybojach, sprawiając, że wszyscy podskoczyliśmy i z powrotem wylądowaliśmy na podłodze. Tylko, że chłopcy mieli poduszki, a ja nie. Bolało.
- Ałłła - dźwięk sam wydostał się z moich ust. Chłopcy uśmiechnęli się obleśnie.
- Przysięgam, że będzie bolało bardziej - Liam chwycił mnie i umieścił na sobie, tak ze leżałam płasko na brzuchu. Zaczęłam się szarpać i wyrywać ale Harry przytrzymał moje nogi, a Liam zdjął ze mnie spodenki. Niall zamknął mi usta dłonią, gdy największa część przedmiotu weszła we mnie od tyłu. Krzyczałam i płakałam, leżąc na kolanach Liama, gdy wkładał to we mnie do końca. Bolało jak cholera. To prawie, jakbym miała w tyłku patyk i oni o tym dobrze wiedzieli. Harry założył mi spodenki z powrotem, a Liam ordynarnie popchnął mnie znów w środek okręgu. Przygryzłam do krwi wargę, gdy zabawka weszła głębiej.
Na nieszczęście ból zaczął mijać, a zastępowała go przyjemność. Zamknęłam oczy i sapnęłam. Czułam na sobie spojrzenia chłopaków, i czułam jakbym była ich posiłkiem.
- Zagrajmy w genialną wersję "Zakręć butelką", połączoną z "7 minut niebie" - zadeklarował Harry - Soph, jesteś butelką. Za każdym razem kiedy upadniesz, a zaufaj mi, że tak się stanie, więc za każdym razem gdy upadniesz na któregoś z nas, będziemy mogli się z tobą zabawiać przez 7 minut. Nie masz prawa się odezwać, bo podwoimy czas. Akceptowane są tylko jęki.
- Ale...
Samochód przejechał przez kolejną dziurę, sprawiając, że sapnęłam z bólu i przyjemności jednocześnie. Moje ręce były związane z tyłu i nie mogłam złapać równowagi. Potknęłam się i upadłam na Zayna.
_____________________________________________________________________________
*butt-plug - nie wiedziałam jak to za bardzo przetłumaczyć, ale jest to "zabawka", którą wkłada się do tyłka. na wiki znalazłam takie zdjęcie <klik>  .

Teraz kilka rozdziałów, będzie niezłych. xd Będziecie zaskoczeni, co jeszcze chłopcy wymyślą :D
Następny dopiero w środę :[
KOCHAM WAS ♥

niedziela, 12 maja 2013

1.12. Dziwne

No cóż tym razem rozdział trochę wcześnie bo jest dopiero 14... Miłego czytania ♥
__________________________________________________________________________
- Panienko? Już jesteśmy. Należy się 8.35 - kierowca wyrwał mnie z krótkiej drzemki. Przetarłam oczy i zaczęłam szukać pieniędzy, ale nic nie znalazłam. "No tak, przecież chłopcy zabrali wszystkie moje rzeczy w dniu porwania, w co wlicza się moja torba z portfelem, telefonem, których nie widziałam od tego czasu.
- Umm. Czy mogłabym wejść do środka i je panu przynieść? Zapomniałam zabrać ze sobą. Zajmie mi to tylko minutkę - zapytałam nieśmiało. Kierowca pokiwał głową i uśmiechnął się. Podziękowałam mu i wyszłam z auta. Przeszłam trzy kroki i stanęłam przed drzwiami Kristen. Zapukałam. Nic, cisza. Zapukałam ponownie. Usłyszałam szuranie za drzwiami i klamka się przekręciła. Drzwi otworzyły się na tyle, że dostrzegłam, wyglądającą na bardzo zmęczoną Kristen.
- Dlaczego jesteś tu o tej porze, i do tego tak ubrana? - zapytała z lekką chrypką. Spojrzała na siebie przelotnie i podniosłam z powrotem głowę.
- Za chwilę ci wyjaśnię. Ale mogłabyś mi teraz pożyczyć 10 dolców? Muszę zapłacić za taksówkę ale nie mam kasy - powiedziałam pospiesznie. Kristen spojrzała na taksówkę za mną, pogrzebała przez chwilę w kieszeni swojej piżamy i podała mi dychę.
- Dzięki - rzuciłam i zbiegłam po schodach. Podeszłam do taksówki i podałam kierowcy banknot, przez uchylone okno, mówiąc:
- Zatrzymaj resztę.
Pokiwał głową , zasunął szybkę i odjechał.
Podeszłam do Kristen, przytulając ją.
- Dziękuję, ratujesz mi życie. A tak poza tym, to czemu nosisz kasę w piżamie? - nie mogłam powstrzymać pytania, zanim weszłam do środka.
- Ostrożności nigdy za wiele. Mogę być porwana i jedyną rzeczą jaką będę mieć, będzie moja piżama - powiedziała zamykając drzwi. Krew zamarzła mi w żyłach. Dlaczego o tym wspomniała? Przecież nie wspominałam, że byłam uprowadzona. Myślałam  nad jej słowami, stając się coraz bardziej podejrzliwa wobec jej zachowania. Wyglądała na zdenerwowaną, gdy otwierała drzwi, ale nie zadała mi jeszcze tego pytania. Powinno to być coś w rodzaju: Gdzie byłaś? Wszystko w porządku? Coś się stało?
- Więc czemu zjawiasz się tu w środku nocy, ubrana jakbyś szła na imprezę? - powtórzyła Kristen, wyrywając mnie z rozmyślań. Już miałam jej powiedzieć ale mnie uciszyła - Nie tutaj - pociągnęła mnie do kuchni i delikatnie posadziła na krześle, jakbym właśnie uciekła ze szpitala dla obłąkanych. Zaczęła dziwnie się na mnie patrzeć, ale próbowałam to zignorować i zacząć moją opowieść.
- Więc - jej telefon zadzwonił, przerywając mi bezczelnie. Pokazała mi, żebym zaczekała, zabrała telefon i wyszła z pomieszczenia. Pokoje były oddzielone tylko częściowo przymkniętymi drzwiami, więc mogłam usłyszeć kawałki rozmowy.
- Halo? - usłyszałam jak odbiera, po drugiej stronie szklanych drzwi - Cześć! Tak, rozumiem.  Dlaczego? Przepraszam. Nie, Jutro. Dobra - rozłączyła się i wróciła do kuchni uśmiechając się od ucha do ucha.
- Kto to był? - wyrwało mi się. Jej twarz się zmieniła ale nadal pozostała radosna.
- Nieważne. Dlaczego nie zostaniesz u mnie na noc? Moich rodziców nie ma i jest pierwsza nad ranem. Musisz odpocząć.
- Ale - chciałam zaprotestować. Przyjaciółka zachowywała się zbyt dziwnie jak na mój gust.
- Żadnych ale. opowiesz mi o swojej przygodzie jutro, gdy obie będziemy w formie.
- Dobra, zajmuję kanapę - powiedziałam zrezygnowana.
- Jesteś pewna?
- Tak - skąd mam wiedzieć, czy nie zechcesz mnie zabić podczas snu, dodałam w myślach. Kristen zaprowadziła mnie do salonu.
- Dobra, zaraz przyniosę ci koce i piżamę. Bo chyba nie zamierzasz spać w tym, c'nie? - powiedziała Kristen, kierując się do swojego pokoju. Usłyszałam szuranie i wróciła z kocami przewieszonymi przez ramię. Położyła je na kanapie i wróciła do siebie.
- Możesz to włożyć - na moje nieszczęście podała mi koszulkę z 1D bez koszulek, oraz shorty w małe marchewki.
http://www.polyvore.com/one_direction_pyjamas/set?id=52124274
- Serio? - powiedziałam lekko zirytowana.
- M-myślałam, że i-ich uwielbiasz. poza tym nie mam nic innego... Możesz przebrać się w łazience. Dobranoc - zakończyła, lekko mieszając się we własnej wypowiedzi, i spojrzała się za siebie.
- Sorki, jestem już po prostu zmęczona - próbowałam ukryć swoją podejrzliwość. Pokiwała głową i wróciła do siebie. Po prostu super.
Nawet nie chciało mi się iść do łazienki. Zdjęłam sukienkę i biżuterię, i niechętnie założyłam pidżamę. Położyłam się na kanapie i westchnęłam, zawijając się w koce. Może rzeczy wkrótce powrócą do normalności - pomyślałam, pozwalając ciężkim powiekom opaść, i przenosząc się do krainy snów.
________________________________________________________________________________
Wiecie, w linkach po prawej stronie, znajdziecie mój twitter (jeśli będziecie mieli jakieś opinie, pytania, uwagi, to możecie pisać xxd) oraz twitter autorki, która zapewne się ucieszy, gdy napiszecie jej kilka miłych słów, nie musi to być jakoś szczególnie złożona wypowiedź :D
I mam straszną, okropną, przebrzydłą wiadomość... tylko proszę nie zabijajcie od razu... no więc... następny rozdział będzie dopiero jutro... wiem, ze ten jest króciutki :[
Alem się rozpisała.... 0.0

sobota, 11 maja 2013

1.11. Pijana, czy nie?

Gdy odepchnęłam jego ręce, spojrzał na mnie twardo. Zmusiłam się do uśmiechu, podnosząc kieliszek i przełknęłam szybko, palącą substancję. Chciałam to wypluć, ale Zayn obserwował moje ruchy. Pierwszy kieliszek, a już czuję się zamroczona. Po prostu świetnie.
- Jeszcze dwa i będziesz mogła zatańczyć z Liamem - Zayn wskazał go wśród ludzi. Pokręciłam głową, próbując się skupić i wypiłam kolejny kieliszek. Smak pozostał na moich ustach.
- Mocne.
Zayn złapał mnie w talii i przyciągnął między swoje nogi. Przygryzł skórę na mojej szyi i postanowiłam, że poudaję mocno wstawioną. Czułam się lekko oszołomiona i nie mogłam się powstrzymać od ocierania o niego, wzbudzając w nim podniecenie.
- Jesteś aż tak pijana? - zaśmiał się nasz Bradford Bad boy. jego ręce powędrowały między moje uda.
- Taaaaa... nie jestem do tego przyzwyczajona. Mam tylko szesnaście lat... - wypaplałam i podniosłam ostatni kieliszek - Zdrówko! - powiedziałam podnosząc go do góry i pijąc całą zawartość. Na niby straciłam równowagę i zaskoczyłam się gdy mulat mnie złapał, zanim dotknęłam podłogi. Zaśmiał się, obejmując mnie w talii i przytrzymując w miejscu.
- Uważaj skarbie, muszę utrzymać cię, w jednym kawałku - zaśmiał się ponownie, wpijając się w moje usta. Lekko podpita, odwzajemniłam pocałunek i wplotłam palce w jego włosy. Gdy złapał mnie mocno za tyłek, przerwałam pocałunek.
- Chcę potańczyć! - wykrzyknęłam, robiąc grymaśną minkę.
- Więc dołącz do Liama - odpowiedział Zayn, wskazując na swojego najlepszego przyjaciela. Zaczęłam iść w jego kierunku, ale mulat złapał mnie za ramię.
- Jeżeli nie pójdziesz prosto do niego i powiedzmy, spróbujesz wtopić się w tłum, to przysięgam, że pokaże ci co to ból - zagroził patrząc mi prosto w oczy. Pokiwałam głową i ruszyłam do Liama. Czułam jak jego czy wypalają mi dziury w plecach, gdy przepychałam się przez tłum. Gdy wreszcie znalazłam brązowookiego, radośnie zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Heyy - powiedziałam. Jego ręce  objęły moja talię i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.
- Hmm. Jesteś aż trak pijana? - wyszeptał wprost do mojego ucha. Pokiwałam energicznie głową, a gdy z głośników popłynęło "I Just Had Sexs" Akona, obróciłam się i pocierałam tyłkiem o jego krocze. Jęknął, przyciągając mnie do siebie bliżej. Czułam dobrze, jak jego penis wbija się w mój tył - Kłamiesz.
Zawstydzona zamknęłam oczy i pokręciłam głową. "Cholera. Potrafi czytać ze mnie, jak z otwartej książki."
- Droczysz się ze mną i dobrze o tym wiesz - przygryzł płatek mojego ucha - Ale jeśli rzeczywiście jesteś pijana, mogę to zrobić.
Odwrócił mnie i zaczął całować. Jego ręce niezdarnie odpięły spodnie. Wyjął penisa ze spodni, w tym samym czasie podnosząc moją sukienkę. Przerwałam pocałunek, czując jak pociera nim o moje uda.
- Nie-nie możesz tego zrobić! N-nie publicznie! - wykrzyczałam, ale wyglądało to tak, jakby tylko on mnie usłyszał.
- Dziwne, nie wyglądasz już na taką pijaną Soph. Jesteś co najwyżej lekko wstawiona - uśmiechnął się lubieżnie.
- Nie zrobisz tego - rzuciłam mu wyzwanie, czując jak przyciąga mnie blisko siebie.
- Więc patrz - powiedział, podnosząc mnie, tak, że oplotłam nogami jego talię. Jęknęłam głośno, łapiąc się go mocno i chowając twarz w jego tors. Liam śpiewał słowa piosenki, gdy poruszał się we mnie boleśnie.
- I just had sex! And it felt so good! A woman let me put my penis inside her. (Własnie uprawiałem seks. I było zajebiście. Kobieta pozwoliła mi wsadzić w nią penisa)
- Wcale nie pozwoliłam! Sam go we mnie włożyłeś! - przerwałam mu.
- Błagałaś o to.
- Wcale nie!
- Więc czemu tak chętnie kręciłaś dla mnie tyłkiem? - czułam jakby wbijał mi nóż w plecy. "Właściwie, to czemu to zrobiłam?" Zamknęłam się i spojrzałam zawstydzona w dal.
Powoli czułam, jak rośnie we mnie pożądanie. Liam chyba czuł to samo. lekko się wkurzył, próbując poruszać się we mnie, ale nie było to dla niego satysfakcjonujące.
- Chodź za mną. Dokończymy to gdzie indziej - wyszedł ze mnie, jęcząc przy tym głośno i zamykając oczy.
To była moja szansa. Uwolniłam się z jego uścisku i zaczęłam przepychać się przez parkiet, modląc się aby mnie zgubił w tłumie.
- Sophie! - głośna muzyka zagłuszyła krzyk chłopaka prawie całkowicie. Mogłam zobaczyć jego potargane włosy i zarys sylwetki wśród tańczących, ale nie zatrzymałam się. Minęłam bar, widząc pozostałą czwórkę, zajętą flirtowaniem z każdą która się do nich zbliżyła. Gdy zobaczyli mnie samą, ich usta otworzyły się szeroko, a oczy zaszły gniewem. Na szczęście ich stan uniemożliwił im szybką reakcję i zdążyłam dobiec do wyjścia, gdy podnosili się ze stołków.
Złapałam taxi gdy tylko wydostałam się na zewnątrz, chcąc aby ten koszmar się już zakończył. Wydychając głośno powietrze, usiadłam na tylnym siedzeniu.
- Dokąd panienko? - zapytał taksówkarz, patrząc na mnie w lusterku. Już miałam powiedzieć mu mój adres, gdy przypomniałam sobie, że matka mnie przecież sprzedała. Podałam mu adres Kristen, mając nadzieję, że wybaczy mi to, że nie pojawiłam się po spotkaniu, w aucie. Pewnie czekały godzinami.
- 4505 Shamrock Avenue - powiedziałam. Gdzieś w umyśle mignęło mi imię Nialla, ale bardziej skoncentrowałam się na uspokojeniu oddechu.
_____________________________________________________________________________
Tum, tu rum, tum tum! Nie myślcie sobie, że to już koniec :D Tak na dobrą sprawę, to dopiero początek akcji :]
O BOŻĘ DZIEKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ!
Wiecie, że przekroczyliście 2000 wyświetleń i około 90 komentarzy?
Jesteście naprawdę niesamowici, a tłumaczenie tego to czysta przyjemność <3333333