WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

wtorek, 26 sierpnia 2014

0.10. Nowy rozdział!

Autorka dodała już nowy rozdział ale  wstawię go dopiero 1 września bo do piątku jestem na obozie ;D
Już za tydzień szkoła ;ccccc

xx Annie

wtorek, 12 sierpnia 2014

Niall - one shoot (2)

- Więc co chcesz dzisiaj robić? - zapytał Niall, sięgając po kolejny kawałek pizzy.
- Nie wiem... A co? - zapytałam kończąc swoją porcję.
- Pomyślałem, że skoro jest piątek, a chłopaki wyszli załatwić swoje sprawy to moglibyśmy obejrzeć razem film - odpowiedział.
- Brzmi nieźle... Jaki film chcesz obejrzeć?
- Jeszcze nie wiem, po prostu rzuciłem propozycję.
Zmarszczyłam brwi.
- Mam nadzieję, że to nie będzie coś erotycznego. Takich rzeczy spodziewałabym się po louisie, a nie po tobie.
- Nie, nie Sophie - zaśmiał się, rozbawiony moimi obawami - Nic erotycznego. Czuję się nieswojo gdy oglądam....em...porno.. z kimś innym.
- Więc już oglądałeś porno z kimś innym?
- Nie Sophie - westchnął głośno, a na policzkach pojawił mu się rumieniec - Ale to byłoby dziwne... Ale nie o tym mówiliśmy. Chciałem obejrzeć z tobą horror.
Zdecydowanie zaprzeczyłam.
- Nigdy w życiu.
- Czemu? - jęknął.
- Nie będę mogła zasnąć, dlatego!
- Ale czemu nie będziesz mogła zasnąć? Oglądałem już wiele horrorów, a śpię spokojnie jak dziecko - zauważył.
- Nie jestem tobą. Boję się wszystkiego gdy robi się ciemno. Czasem nawet mój własny cień mnie przeraża.
- A tak w ogóle, ile strasznych filmów oglądałaś?
Spuściłam wzrok lekko zawstydzona.
- Emm cóż był...emm... Taki przerażający z duchami i ....
- Nie kłam.
- No dobra, nie oglądałam żadnego. I nie zamierzam - powiedziała stanowczo.

- Niall proszę nie....
- Sophie to nawet nie jest straszne - zaśmiał się blondyn siadając obok mnie gdy zaczęły lecieć napisy. Byliśmy w pokoju kinowym i siedziałam na sofie otoczona poduszkami. Chłopak zaciągnął mnie tu siłą. Jakoś mogłabym się obyć bez tego filmu.
- W ogólne nie straszny, a nazywa się "Nie bój się ciemności" - wymamrotałam sarkastycznie - Niall otacza nas ciemność! Chyba umrę ze strachu gdy coś nagle wyskoczy na ekranie!
- Nie bój się Soph...Będę tu, żeby w razie czego cię ochronić - wyszeptał Niall, obejmując mnie ramieniem.
- Nie będę tego oglądać. Po prostu będę siedziała z zakrytą twarzą - powiedziałam biorąc poduszkę i schowałam w niej twarz. Ale niestety nie udało mi się unikać ekranu przez cały czas. Właściwie po kilku minutach mnie to znudziło i spojrzałam akurat gdy w filmie pokazano straszne małe potwory, które wychodzą z ciemności. Do tego Niall nastraszył mnie dwa razy. Gdy film się skończył cała się trzęsłam. Głos macochy Sally, małej dziewczynki, zmroził mi krew w żyłach.
- Dlaczego nie było szczęśliwego zakończenia? - jęknęłam, gdy pojawiły się napisy końcowe.
- Szczerze, to było jedno z najszczęśliwszych zakończeń wśród horrorów jakie widziałem. Zazwyczaj główna postać umiera. Albo większość z ważnych postaci. Tym razem zmarła tylko jej macocha. A gdy już zmarła to i tak nie była martwa, bo przemieniła się w jednego z tych małych potworków - Niall wzruszył ramionami - Mogło byś gorzej.
- To było straszne.
Blondyn zaśmiał się, ziewnął i wstał. Pstryknął palcami i zapaliło się światło.
- Idziesz na górę do łóżka? - zapytał.
- Nie. Nie mam nawet zamiaru schodzić z sofy. Jeśli postawię stopę na podłodze to te potworki złapią mnie za nią i zabiorą ze sobą - wyszeptałam przytulając poduszkę do piersi.
- Naprawdę Soph?
- Tak Niall. Mówiłam ci, że łatwo mnie przestraszyć. Nie będę mogła spokojnie spać w nocy. Wielkie dzięki - powiedziałam oschle.
- Więc zamierzasz spać tu, na sofie, bo boisz się, że coś złapie cię za stopę i zabierze? - chłopak zmarszczył brwi - Ja jakoś stoję i nic mnie jeszcze nie wciągnęło do żadnej dziury...
- Nie słuchałeś? Atakują dzieci. Jestem większym dzieckiem niż ty. Mam osiemnaście lat, a ty dwadzieścia, więc zaatakują mnie.
- Sophie to niedorzeczne. Jestem zmęczony, chodź albo zgaszę światło i zostawię cię tu samą.
- Nie! - w połowie krzyknęłam, w połowie wyszeptałam - Mógłbyś może...? Nie wiem hmm...Zanieść mnie na górę? - zapytałam luźno.
- Taaa dobra ale...Idę prosto do swojego pokoju. Nie będę cię niósł do łóżka - powiedział ostrożnie.
- Dobra, to będę spać z tobą - odpowiedziałam szybko.
- Okej - westchnął i wziął mnie na ręce. Mocno się do niego przytuliłam. Bałam się, że upadnę na podłogę i zostanę porwana przez brzydkie, czarne, jedzące kości stwory.
- Zapal tyle świateł ile będziesz mógł okej? I proszę nie upuść mnie - błagałam. Chwilę później krzyknęłam bo byłam pewna, że spadam, lecz po chwili zostałam złapana. A to dupek.
- Wal się! - jęknęłam, trzymając się go mocniej niż poprzednio.
- Jesteś przezabawna - zaśmiał się.
- Dla mnie to nie jest zabawne.
- Uspokój się skarbie. Jesteśmy w moim pokoju. Jesteśmy "bezpieczni" - rzucił kładąc mnie na łóżku. Od razu okryłam się kołdrą i zrelaksowałam czując znajomy zapach blondyna.
- Nie przebierasz się w coś wygodniejszego?
- Wyglądam jakbym chciała umrzeć za pidżamę? Nie.
- Okej, żadnych więcej horrorów z tobą. Jesteś psychiczna - chłopak pokręcił głową, zdjął koszulkę i spodnie po czym zgasił światło.
- Niall? - zapytałam wystraszona. Podskoczyłam gdy poczułam jak ktoś siada na łóżku.
- Ćśśś to tylko ja - wymamrotał chłopak i mnie objął - Obronię cię kochanie....A teraz idź spać - wyszeptał.
Cały czas przewracałam się z boku na bok. Nie mogłam na dłuższy czas zamknąć oczu. Cały czas widziałam obraz tych potworków z matowymi oczami
- Soopieeee proszę cię - westchnął Niall gdy znów zmieniłam bok. Przyciągnął mnie bliżej siebie - Mam cię i przysięgam, że nie pozwolę im cię skrzywdzić - wyszeptał mi do ucha.
- Niall jest mi gorąco, boję się i jestem zbyt nabuzowana, żeby pójść spać - powiedziałam próbując się uspokoić.
- Dlatego, że poszłaś spać w ciuchach... Po prostu je zdejmij i będzie ci chłodniej - powiedział zmęczony.
- Niall boję się nawet poruszyć.
Irlandczyk westchnął zirytowany i wstał z łóżka.
- Nie proszę zostań! 
- Sprawię, że zapomnisz o  filmie, dobra? - wyjaśnił, włączając lekkie, przyćmione światło. Mogłam zobaczyć jego twarz, i tylko kawałek pokoju. Patrzyłam jak wraca do łóżka i nachyla się nade mną.
- Po pierwsze zajmiemy się twoimi ubraniami - powiedział cicho, przejeżdżając palcem po moim ciele - Chcę, żebyś skupiła się tylko na mnie okej? I nie rozmawiajmy - Niall ostrożnie zdjął moją koszulkę i rzucił ją w głąb pokoju. Po chwili to samo zrobił z dżinsami - Jest ci teraz chłodniej?
Pokiwałam głową czując jak owiewa mnie chłodne powietrze.
- To dobrze.
Schylił się i zaczął całować mnie po szyi.
- Niall co robisz? - zapytałam delikatnie, czując jak podniecenie powoli zastępuje strach.
- Przepraszam, że przeze mnie się bałaś okej? Teraz chcę cię za to odpowiednio przeprosić. Chcę, żebyś o wszystkim zapomniała - powiedział pomiędzy pocałunkami. podniósł głowę i nieśmiało złączył nasz usta. Od razu odpowiedziałam na pocałunek. Wolałam być podniecona niż przestraszona. Wplotłam palce w jego blond włosy i przyciągnęłam go bliżej chcąc zredukować jakikolwiek dystans między nami.
- Kocham cię - wymamrotał w moje usta, kciukiem zataczając małe kółka na moim brzuchu. Zadrżałam gdy zaczął zjeżdżać coraz niżej - Zapomniałaś już o filmie? - zapytał, trzymając dłoń na mojej bieliźnie. Pokręciłam głową i poczułam jak powraca strach.
- Nie martw się, za chwilę zapomnisz. 
Zamknęłam oczy i jęknęłam cicho gdy odsunął na bok moje majtki i włożył we mnie palec. Drugą ręką złapał mnie za pierś i jeszcze raz złączył nasze usta. Poczułam ciepło rozchodzące się po całym ciele, a pożądanie przyćmiło mój umysł.
- Podoba ci się Soph? - zapytał wolno poruszając palcem w powolnym rytmie - Oczywiście, że tak...Już jesteś mokra  - wymamrotał i  nie marnując czasu dodał dwa kolejne palce, sprawiając, że głośno sapnęłam. Twarz nachylił nad moją szyją, a wolną ręką ścisnął mój tyłek. Poruszał palcami coraz szybciej. Otarł się o mnie biodrami i jęknął cicho.
- Niall proszę... - powiedziałam drżącym głosem - Spraw, żebym zapomniała. Teraz - błagałam chcąc poczuć go całego. Gdy wyjmował swojego przyjaciela miałam zamknięte oczy, ale otworzyłam je gdy usłyszałam jak wzdycha.
- Może ten pomysł z horrorem nie był taki zły - powiedział ściągając bokserki. Zobaczyłam jego łobuzerski uśmiech i pokręciłam głową.
- To był okrooopny pomysł - sapnęłam gdy włożył we mnie sam czubek.
- Chyba genialny - rzucił, wchodząc we mnie całym penisem.
- O mój Boże Niall - jęknęłam wbijając mu paznokcie w plecy. Chłopak mocno we mnie wszedł.
- Jezu jak ja cię kocham - powiedział ustalając rytm.
- Mocniej Niall. Potrzebuję cię - wyszeptałam. To go ruszyło. Zaczął poruszać się we mnie szybciej, mocniej, kciukiem pocierał moją łechtaczkę.
- Niallll - jęknęłam, oplatając go nogami w pasie. Podniósł lekko mój tyłek i trafił w punkt G. Przyjemność zaczęła narastać coraz szybciej a po chwili doszłam.
- NIALLLL! - krzyknęłam ogarnięta przyjemnością.
- o Boże Sophie! - chłopak doszedł zaraz po mnie. Zostaliśmy w takiej samej pozycji przez jakiś czas - Zapomniałaś o tym?
- Nie do końca - pokręciłam głową mocno go przytulając. Nadal czułam go w sobie - Obiecaj, że nie wyjdziesz? Nadal trochę się boję.
- Obiecuję, że zostanę w tobie do jutrzejszego ranka - powiedział słodkim głosem i przekręcił nas tak, że leżeliśmy twarzami do siebie.
- Dziękuję Niall - wymamrotałam zmęczona wtulając się w jego tors. Pocałował mnie w czoło i opiekuńczo objął ramieniem.
- Zawszę będę przy tobie aby bronić cię przed potworami spod łóżka. 
__________________________________________________________________________
No cóż teraz pozostaje nam czekać aż autorka doda nowy rozdział.
Nie ma nigdzie informacji kiedy się pojawi ale myślę, że nie szybciej niż we wrześniu ;c
xx Annie


ps. jeśli chcecie to możecie wpaść na mojego aska http://ask.fm/AnnieOffcial

czwartek, 7 sierpnia 2014

3.17. Nieszczęśliwi

Perspektywa Sophie

Atmosfera była napięta. Dość mocno.
Objęłam się ramionami gdy opuściliśmy stadion w Atlancie. Nagle mnie, Nialla i Harrego powitała bryza zimnego powietrza. Zadrżałam.
- Proszę - powiedział Niall i przykrył moje ramiona swoją kurtką.
- Dzięki - wymamrotałam wsuwając ręce w rękawy i wtulając się w materiał. Złapałam się na wąchaniu chłopięcego teraz dojrzałego zapachu płynącego z kurtki Nialla, ale to "zaklęcie" przestało działać gdy Harry złapał mnie za rękę.
- Nie słuchaj siostry dobrze? - powiedział do mnie zielonooki gdy przechodziliśmy przez bramę - Ona nie miała tego na myśli...
- A co jeśli właśnie o to jej chodziło? - sprzeczałam się, emocje znów brały nade mną górę - Nie winię jej za chęć zobaczenia mnie martwej; to moja wina że jest zamieszana w całe to bagno!
- To bagno? - Harry zmarszczył brwi.
- Tak, to bagno! Harry nie możesz zaprzeczyć, że ta relacja... pomiędzy mną, a waszym zespołem... nie była zbyt normalna. A dodanie do tego Anne tylko pogarsza sprawę! - poczułam gulę w gardle - Zawszę sprawiam, że ludzie są nieszczęśliwi - łzy napłynęły mi do oczu.
- To nie prawda...
- To prawda Niall! - zaprzeczyłam głośno - Jeśli nie jestem osobą która najbardziej cię zraniła, to dlaczego masz te blizny na nadgarstkach? Gdy wybrałam Harrego sam mi powiedziałeś, że mnie nienawidzisz. Boże zgwałciłeś Anne bo myślałeś, że to ja...
Niall zatrzymał mnie i zmusił, żebym spojrzała mu w oczy.
- Soph nie możesz obwiniać się za wszystko co robię - powiedział z bólem w oczach - Większość z rzeczy, które wymieniłaś to była tylko i wyłącznie moja wina. Oczywiście twoja decyzja złamała mi serce ale musiałaś wybrać. Po prostu niezbyt dobrze zareagowałem.
- Bo twoje emocje były zrujnowane po tym jak mój ojciec potrącił cię autem bo chciał mnie odzyskać! Jeśli nie byłoby mnie z wami - słowa same wymsknęły mi się z ust, ale blondyn mi przerwał.
- Nie! - krzyknęli obaj chłopcy w tym samym czasie.
- Nie mów tak - Harry pokręcił głową. Teraz to on zmusił mnie, żebym na niego spojrzała - Proszę Sophie. Nawet nie myśl o zakańczaniu swojego życia. To zmusza mnie do myślenia, że odeszłabyś na zawsze A tej myśli nie mogę znieść.
- O mój Boże to Harry i Niall!
Cała nasz trójka podskoczyła słysząc pisk. Obróciliśmy się i zauważyliśmy tłum dziewczyn z telefonami i plakatami w rękach i z podekscytowanymi uśmiechami na twarzach. Szeptały coś między sobą, żadna jeszcze nie odważyła się do nas podejść. Poczułam się jak ofiara na którą ktoś zaraz ma zapolować.
- Kurde już się wydało - wymamrotał Harry.
- Co robimy? - wyszeptałam i mocniej wtuliłam się w kurtkę Nialla. Poczułam jak blondyn kładzie mi rękę na plecach.
- Pomacham do nich...Czasem tylko to wystarczy by je uszczęśliwić - powiedział Brytyjczyk. Gdy tylko puścił moją rękę i do nich pomachał, wybuchł chaos.
- Kurwa - przeklnął Niall stojący obok mnie i złapał mnie za rękę gdy zaczęły się do nas zbliżać dziewczyny - Za mną! - powiedział odciągając mnie od Harrego i tłumu fanek. Serce waliło mi w piersi.
- A co z Harrym? - zapytałam obracając się przez ramię i patrząc na lokowatego. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę po czym obrócił się do fanek.
- Poradzi sobie! - uspokajał mnie Niall i pociągnął za sobą w przeciwnym kierunku. Jeszcze raz spojrzałam na Harrego i zauważyłam, że zatrzymał większą cześć dziewczyn, podnosząc obie ręce do góry w geście poddania się.
- Dziewczęta proszę uspokójcie się! Podpiszę tyle rzeczy ile zdołam ale musicie się uspokoić! - usłyszałam jak krzyczy. Lecz niektóre fanki pobiegły za mną i Niallem.
- Niall poczekaj! Proszę?
- Niall! Niall!
- Kim jest ta dziewczyna Niall? Proszę poczekaj! Niall!
Niall mimo tego nadal biegł mocno trzymając mnie za rękę. Biegliśmy zatłoczonym chodnikiem przepychając się przez ludzi. Niall nagle skręcił ostro w lewo. Pobiegliśmy w dół ulicy i skręciliśmy w prawo po czym chłopak wepchnął mnie do pierwszego lepszego sklepu. Dzwonek przy drzwiach odezwał się gdy wlecieliśmy do środka. Blondyn ciągnął mnie za rękę w głąb sklepu.
- Niall już nas nie znajdą...
- Oj znajdą.  Mogą nas zobaczyć przez okna wystawy - pokręcił głową. Podszedł szybko do kobiety układającej ubrania na półkach.
- Dzień dobry, jak mogę....
- Gdzie są przebieralnie? - przerwał jej chłopak i obejrzał się zmartwiony przez ramię.
- Emm tam ale...
- Dziękuję - westchnął Niall i poprowadził nas do wskazanego miejsca. Zatrzymał się zanim otworzył przebieralnie i powiedział do sprzedawczyni - Jeśli jakiekolwiek dziewczyny będą się o nas pytały, to nas tu nie ma dobrze? - zapytał ją.
- Jasne - pokiwała głową lekko zmieszana - Ale chyba nie zamierzacie....
- Nie - pokręciłam głową znając końcówkę pytania - Tylko się chowamy.
Kobieta pokiwała głową i weszliśmy do kabiny zamykając za sobą drzwi. Niall od razu wyciągnął telefon i zaczął coś pisać po czym przyłożył telefon do ucha. Usiadł na małej ławeczce w kabinie.
- Paul! Tak musisz wysłać Andyego i paru innych do Harrego. Kilka fanek dostało jakiś cynk. Byliśmy tuż przed wyjściem ze stadionu - mówił pośpiesznie  - Ja niedługo też wrócę. Tak, jestem bezpieczny. Nie martw się. Pośpieszcie się! - Niall zakończył rozmowę i zamknął oczy. Oparł głowę o ścianę za sobą i przejechał ręką po włosach. Obserwowałam go w ciszy. Moje serce przyspieszyło gdy otworzył oczy i mogłam zobaczyć te piękne błękitne tęczówki. Poczułam motylki w brzuchu i nagle cała się spięłam. Dlaczego się przy nim denerwuję?! Zmusiłam się aby spojrzeć w drugą stronę.
- Jak się czujesz Soph? - zapytał spokojnie.
- W porządku - odpowiedziałam odgarniając pasmo włosów z twarzy. Boże Harry. Musze myśleć o Harrym.
- Coś nie tak? - blondyn zmarszczył brwi - Harry sobie poradzi jeśli to cie martwi. Ochrona pewnie już dawno jest przy nim.
Pokiwałam głową.
- To dobrze.
Przez chwilę milczeliśmy.
- To nie tylko o Harrego chodzi, prawda?
Pokręciłam głową.
- Więc o co?
- Przy tobie się denerwuję - przyznałam biorąc głęboki oddech.
- Dlaczego?
- Nie mam pojęcia.
Pokiwał zamyślony głowa. Dziwne. Zaczęłam bawić się palcami, myślami krążyłam wokół kłótni z busa. Dlaczego znów to rozpamiętuję? Jestem głupia. Anne naprawdę musi mnie nienawidzić. A Harry jest pewnie zawiedziony, że poszłam z Niallem. I sam Niall musi być na mnie wściekły... Odsunęłam się trochę gdy blondyn wstał. Nie mogę pozwolić mu się zbytnio zbliżyć. Zranię go gdy go odrzucę...Albo zranię Harrego gdy go zaakceptuję. Bez względu jaką decyzję podejmę i tak kogoś zranię.
- Chyba się mnie nie boisz? - Niall zmarszczył brwi.
- Nie, boję się żebym nie zraniła większej liczby osób - powiedziałam ostrożnie obserwując każdy jego ruch. Westchnął i do mnie podszedł. Cofałam się dopóki nie uderzyłam plecami w ścianę.
- Sophie - wyszeptał patrząc mi w oczy - Jeśli mógłbym cofnąć czas i wrócić do dnia w którym cię zabraliśmy... - przygryzł wargę kładąc dłonie na mojej szyi a kciukami jeździł po moich policzkach - Zrobiłbym to bez zawahania. I powstrzymałbym chłopaków przed zrujnowaniem ci życia i naznaczeniem cię jako ich własności.
Moje oczy wypełniły się łzami. Przeze mnie musiałeś tyle wycierpieć. Zasługujesz na szczęście Niall. Moja obecność nie zrobiła dla ciebie nic dobrego.
- Wiem, przepraszam, że sprawiam tyle bólu...
- Nie Sophie - uciszył mnie przykładając mi palec do ust - Nie dlatego, że mnie unieszczęśliwiłaś i dlatego, że myślisz, że wolałbym cię nie spotkać... Ty po prostu zasługujesz na coś lepszego. Tej nieszczęsnej nocy gdy twoja matka pokazała nam twoje zdjęcie, coś ukuło mnie w sercu.
- Niall nie mów tego - prosiłam. Położyłam mu rękę na torsie blokując mu bliższy kontakt - Niall...
Nie chcę nikogo zranić!
- posłuchaj mnie Sophie Miller. Jesteś rodzajem dziewczyny, którą zauważyłbym w tłumie. Nie mogę tego wyjaśnić...ale promieniejesz. Jeśli posłuchałbym serca, nie byłabyś naszą własnością. Nie pozwoliłbym reszcie kupić cię tamtej nocy. Owszem dostałabyś wejściówki za kulisy ale raczej próbowałbym cię oczarować a nie wziąć siłą. A wtedy nalegałbym na wzięcie cię do domu - zamilkł i starł łzę, która spływała mi po policzku - Sprawiłbym, że zakochałabyś się we mnie jak księżniczka w każdej bajce. Każdego dnia kupowałbym ci kwiaty. Wysyłałbym ci je kurierem lub przynosił osobiście. Boże Soph, zabrałbym cię na tyle randek i cały czas powtarzałbym ci, że cię kocham - mówił dalej - Dzwoniłbym każdej nocy gdy byłbym w trasie, a gdy tylko dostałbym wolne, przyjechałbym cię zobaczyć. A przede wszystkim chroniłbym cię od tych wszystkich negatywnych myśli, które jak widać cały czas cię dręczą. Przed tymi, które każą ci sądzić, że wszyscy są przez ciebie nieszczęśliwi.
Patrzyłam na niego niezdolna do odezwania się. po moich policzkach płynęły łzy.
- Niall...
- Nadal staram się zrozumieć dlaczego wybrałaś Harrego. Wiem, że się zmienił i ja także bym chciał ale taka zmiana nie byłaby dla mnie możliwa bo pożądanie nigdy nie zmieniłoby się u mnie w miłość. Nigdy nie pożądałem cie tak jak on. Od samego początku cię kochałem i z każdym dniem ta miłość rosła w siłę. I wiedziałem, że wybierzesz Harrego... Gdy mi o tym powiedziałaś moja reakcja była nie do wybaczenia... Ale nadal cię kocham Sophie. Przysięgam, poruszyłbym dla ciebie niebo i ziemię. Nawet pomógłbym ci od nas uciec gdybyś naprawdę tego chciała - dodał, głos miał troszkę głośniejszy od szeptu - Naprawdę Sophie, chce tylko twojego szczęścia. Jeśli Harry cię uszczęśliwia to bądź z Harrym. Chce tylko żebyś wiedziała, że zawsze to dla ciebie będę nie ważne jak bardzo mnie rozzłościsz - dokończył. Zamrugałam parę razy oczami po czym mocno go przytuliłam. Blondyn tez mnie objął.
- Jest mi tak przykro, że wciągnąłem w to bagno twoją siostrę - wyszeptał.
- Więc zgodzisz się ze mną, że to wszystko to jedno wielkie bagno? - spojrzałam na niego.
- Całym sobą - pokiwał głową - Szczerze wątpię, że tylko ja jestem na skraju załamania.
Pokiwałam głową i kichnęłam. Jego spojrzenie powędrowało na moje usta ale po chwili musiał odebrać telefon. Z jednej strony byłam ucieszona, że mnie nie pocałował a z drugiej trochę zła. Ucieszona, bo nie będę miała poczucia winy, że zrobiłam coś za plecami Harrego a zła bo dobrze byłoby znów poczuć jego miękkie wargi na swoich i wpleść palce w jego blond włosy...
- Więc Harry jest z powrotem w busie...Bezpieczny. Więc to my musimy iść do apteki. Dla ciebie i twojej siostry - powiedział, przerywając moje myśli. Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Wiedziałam, że ja muszę iść po tabletki ale że dla mojej siostry?!
- Co?!
- Wygląda na to, ze Anne i Louis nieźle się bez nas bawili - potwierdził blondyn pisząc coś na swoim telefonie.
- Super. Moja mega nieśmiała siostra ze zboczonym i mającym wiele fetyszy Louisem - jęknęłam masując skronie gdy wychodziliśmy z przymierzalni. To na pewno nie jedyna skomplikowana rzecz jaką nasza grupa stworzy.
- Bardzo dziękuję, że pozwoliła nam pani się tu schować - powiedział Niall do sprzedawczyni na co się uśmiechnęła.
- Naprawdę nie ma problemu. Jeśli jeszcze czegoś potrzebujecie - dodała pokazując mały sklep odzieżowy. Moje spojrzenie padło na bieliznę.
- Tak! - zszokowałam i Nialla i  tę kobietę nagłym wybuchem. Obróciłam się do Irlandczyka - Mogę wziąć trochę bielizny? Anne i ja nie mamy staników i musimy chodzić w waszych rzeczach... - wyszeptałam do niego.
- Jasne, wybierz co będziesz chciała - powiedział - Ja poszukam jakiś bluz z kapturem...Może fani nas tak łatwo nie odkryją w drodze do apteki - dodał. Podziękowałam mu po czym skierowałam się do półek z bielizną. Zgadywałam, że Anne nosi ten sam rozmiar co ja wybrałam dla nas parę rzeczy od seksownych po zwykłe wygodne. Poszłam też po kilka koszulek i spodenek. Niall położył bluzy i moje rzeczy na ladzie po czym za nie zapłacił.
- Dziękuję! - powiedziałam do sprzedawczyni gdy w końcu wychodziliśmy - I tobie Niall też dziękuję - dodałam patrząc na blondyna.
- Przynajmniej to mogłem dla ciebie zrobić. A teraz gdzie jest najbliższa apteka?
- Sprzedawczyni mówiła, że w dół ulicy i po prawo - odpowiedziałam trzymając torby z ubraniami. Otworzyłam je i wyciągnęłam dwie bluzy. Założyliśmy je i założyliśmy kaptury.
- Chodźmy - westchnął łapiąc mnie za rękę. Nie mogłam ukryć małego uśmiechu który sam rozświetlił mi  twarz.
________________________________________________________________________________
Jeszcze tylko jeden one shoot i będziemy zupełnie na bieżąco o.0
Nie mogę uwierzyć, ten blog ma już rok i 3 miesiące :D

Shoota dodam w niedzielę.
xx Annie

sobota, 2 sierpnia 2014

3.16. Dwie prawdy i kłamstwo

Wyprostowałam się gdy Louis zaczął mówić.
- Mam siedmioro rodzeństwa, przefarbowałem włosy na niebiesko dla celów charytatywnych a mój pierwszy zwierzak był psem i nazywał się Ted - uśmiechnął się i wygodnie rozłożył na kanapie - Która z tych trzech rzeczy jest kłamstwem skarbie?
Zmarszczyłam brwi.
- Skąd mam wiedzieć takie rzeczy?
- Masz ich nie wiedzieć. A i zapomniałem dodać, że jeśli źle zgadniesz to zdejmujesz z siebie jakąś część ubrania - dodał z łobuzerskim uśmiechem.
- Grasz nie fair!
- Sprawiam, że będzie bardziej interesująco. A teraz powiedz mi która rzecz nie jest prawdą?
Zamknęłam oczy i zaczęłam się zastanawiać. Nie mam pojęcia o zwierzaku, ale jestem pewna że Louis jest na tyle odważny, żeby przefarbować włosy na niebiesko... Nie może mieć siedmioro rodzeństwa, w tych czasach to nierealne...
- Nie masz siedmiorga rodzeństwa? - zapytałam niepewnie. Uśmiechnął się promiennie.
- Właściwie to mam. Zdejmuj koszulkę mała - zaśmiał się.
- Co?!
- No.
- Więc co było kłamstwem?!
- Przefarbowałem włosy ale na czerwono, a nie na niebiesko.
- To nawet w połowie nie było kłamstwem!
- To było kłamstwem...No dawaj Anne zdejmuj koszulkę...
- Nie, ja wybieram którą część ubrania zdejmuję - warknęłam schylając się. Zdjęłam skarpetkę.
- Serio?
- Dałeś mi gówniane kłamstwo więc ja ci daję beznadziejnego ciucha - usprawiedliwiłam się.
- Może być..I tak cię w końcu rozbiorę. Twoja kolej - westchnął. Pomyślałam przez chwilę nad odpowiedzią.
- Nie umiem surfować, gdy miałam osiem lat podpaliłam sierociniec, raz upiłam się tak bardzo, że wzięłam jakiegoś mężczyznę za swojego tatę i przytulałam się do niego przez kilka minut - powiedziałam. Louis podniósł brew do góry.
- Jestem pewien, że nie kłamiesz mówiąc, że nie umiesz surfować, ale nie wierzę, że podpaliłaś sierociniec.
- No cóż mylisz się - rzuciłam z uśmiechem - Zdejmuj skarpetę.
- Nie, ja zdejmę koszulkę. W przeciwieństwie do ciebie nie mam nic przeciwko rozbieraniu się - powiedział ściągając t-shirt - Dlaczego podpaliłaś sierociniec? To jest...okrutne - zapytał marszcząc brwi
- Nikomu nic się nie stało - odpowiedziałam, mój wzrok powędrował na jego wytatuowany tors.
- Ale dlaczego?
- Nienawidziłam go...Czułam się tam jakbym się nie liczyła. Więc pewnego dnia gdy wszyscy byli na południowej przerwie, podpaliłam zapałkę i rzuciłam ją na swoje łóżko. Uciekłam gdy tylko upewniłam się, że każde łóżko się paliło - powiedziałam bawiąc się palcami. Nie byłam dumna z tej części mojej przeszłości...jednak gdy myślę o tym teraz, cieszę się, że to zrobiłam. Odesłali mnie do o wiele lepszego sierocińca. Nie jedliśmy tam na podłodze, a w umywali nie pełzały przez cały czas karaluchy.
- Wow, nagle wydajesz mi się bardziej przerażająca... - zauważył chłopak lekko się odsuwając - Cóż skoro podpaliłaś sierociniec to co było twoim kłamstwem?
- Nigdy się nie upiłam, więc nigdy też nie przytulałam się z nieznajomym - wzruszyłam ramionami.
- Mówisz serio? Nigdy się nie upiłaś?
- Nigdy nie piłam alkoholu - pokiwałam głową. Louis otworzył buzię ze zdziwienia.
- Jesteś dziwna Anne - wymamrotał prawie oniemiały.
- Pff a ty niby nie jesteś? - warknęłam - Twoje imię to moja definicja dziwności, tak samo jak zboczone, pewne siebie i niedojrzałe zachowanie.
- Cóż uznam to za komplement - mrugnął do mnie - Ale zapomniałaś o moim uroku osobistym, atrakcyjności i dobroduszności w swojej definicji.
- Chciałbyś.
- Ja wiem jak jest - zaśmiał się - Nadal uważam, ze jesteś dziwniejsza ode mnie. A wracając do naszej gdy moje trzy stwierdzenia to; Australia jest jednym z moich 5 ulubionych krajów jak dotąd, grałem w filmie i pomogłem napisać 5 piosenek na nasz ostatni album.
Spojrzałam na niego szukając jakiejś podpowiedzi ale miał minę pokerzysty, mimo tego wydawało mi się że Australia nie może być w 5 jego ulubionych krajów.
- Odwiedziłeś tyle miejsc, że Australia nie może być w 5 twoich ulubionych - westchnęłam.
- A jednak jest. Właściwie jest jednym z moich 3 ulubionych krajów. Kłamstwem było to, że pomogłem napisać 5 piosenek na ostatni album, a pomogłem przy 10 - dodał uśmiechając się przebiegle.
- Twoje kłamstwa są niesprawiedliwe! - westchnęłam krzyżując ramiona na piersiach.
- Nikt cię nie zatrzymuje przed mówieniem czegoś w tym samym stylu... - zauważył podśmiewając się ze mnie - Dobra Anne, czas zdjąć drugą skarpetę.
Zrobiłam to co powiedział i wróciliśmy do gry.
- Nienawidzę ananasów, kocham mango i gardzę miodem spadziowym. Które z tych stwierdzeń jest kłamstwem Tomlinson? - warknęłam.
- Wyglądasz na osobę, która lubi miód. Więc to jest twoim kłamstwem - powiedział bez zawahania. Kurwa moja twarz pewnie mnie zdradziła  - Mam rację, prawda? - uśmiechnął się z wyższością.
- Nie.
- Kłamiesz.
- A nawet jeśli...? Chyba na tym polega ta gra, co?
- Nie bądź taka skarbie, robimy to dla rozrywki...
- Mów do siebie.
Sapnęłam gdy nagle jego ciało znalazło się nad moim.
- Nie dajesz sobie nawet szansy na dobrą zabawę Anne - wymamrotał cicho wpatrując mi się w oczy.  Jego bicie serca przyspieszyło i przełknęłam głośno ślinę - Załóżmy się... Jeśli w następnej kolejce zgadniesz, która rzecz jest kłamstwem będziemy robić to co ty chcesz, a jeśli się pomylisz to zdejmujesz wszystkie ubrania - powiedział z uśmiechem - I poznamy się od trochę bardziej intymnej strony...
- Nie zaryzykuję tego. Co jeśli mnie oszukasz? - skrzywiłam się.
- Skarbie na tym ta gra polega.
- A co jeśli skłamiesz na temat kłamstwa! - warknęłam wywracając oczami.
- Wybiorę więc takie rzeczy, które będę w stanie udowodnić.
- A co jeśli nie chcę się zakładać? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
- Wtedy nie będziesz mogła zadzwonić.
- Mogę zadzwonić? - zmarszczyłam brwi.
- O nie powiedziałem ci? Możesz wykonać dwu minutowe połączenie o swojego ojca i upewnić się, że jest cały - powiedział szybko chłopak. Moje serce przyspieszyło.
- Naprawdę? - wyszeptałam.
- Tak, w tamtym roku Sophie też miała taką szansę, więc nie widzę powodu abyśmy mieli ciebie jej pozbawić - wyjaśnił - Ale musisz podjąć wyzwanie mała albo nie będzie telefonu - dodał.
Porozmawiać z tatą...Upewnić się, że jest cały i zdrowy...Jestem pewna, że to będzie warte tego zakładu. Będę miała szansę powiedzieć mu gdzie dokładnie jestem. Ale jeśli nie zgadnę dobrze...cholera Louis pewnie będzie chciał więcej niż tylko się całować.
- Zgoda - westchnęłam - Ale lepiej żebyś był w stanie wszystko udowodnić.
- Nie martw się - uśmiechnął się - Więc; mam na sobie szare bokserki, mam ponad 25 tatuaży ale mniej niż 30 i mam bliznę na biodrze po wypadku na nartach sprzed kilku lat w którym brał udział też mój kolega Stan. Co z tego nie jest prawdą Anne?
- Naprawdę? To są twoje trzy stwierdzenia?
- Tak.
Spojrzałam na jego tors. Widać było około 15 tatuaży ale może mieć ich więcej na nogach lub stopach...Jeśli zdjąłby spodnie mogłabym zobaczyć więcej i sprawdzić kolor jego bokserek i czy ma bliznę na biodrze...
- Możesz zdjąć spodnie?
Louis się zaśmiał.
- To byłoby o wiele za łatwe skarbie...
Zmarszczyłam brwi.
- Ale jeśli naprawdę tego chcesz to sama będziesz musiała je ze mnie zdjąć - powiedział śmiało i położył się na sofie patrząc na mnie wyzywająco.
Pieprz. Się. Louis.
- Zrobiłabym to ale nie mogę wstać - odpowiedziałam nonszalancko  i wskazałam na kolano mając nadzieję, że sam je z siebie zdejmie.
- Udowodnij - powiedział i wstał. Patrzyłam jak idzie w moją stronę i staje pomiędzy moimi nogami - Zdejmij mi spodnie - wyzwał mnie. Przełknęłam nerwowo ślinę i spojrzałam się na niego.
- Wiedziałem że blefujesz - rzucił od niechcenia - Nie jesteś na tyle odważna żeby kogoś rozebrać...
Zatrzymał się w połowie zdania bo ściągnęłam z niego spodnie ujawniając szare bokserki i kilka kolejnych tatuaży.
- Mówiłeś coś? - zapytałam patrząc na niego zwycięsko - Więc na pewno nie kłamałeś co do bokserek...
- Najwyraźniej ale nie wiesz czy blizna jest kłamstwem bo nie policzyłaś wszystkich tatuaży...
- Nie widzę blizny - zauważyłam.
- Może ale nie musi być pod bokserkami...W końcu miała być na biodrze - rzucił Louis puszczając mi oczko. Nie ma mowy abym z własnej woli zdjęła mu bokserki więc zaczęłam liczyć po kolei tatuaże.
- Ten liczy się jako jeden czy dwa? - zapytałam wskazując na ludzika i deskorolkę.
- Jeden.
- A jeleń i serce? - zapytałam wskazując na prawe ramię.
- Też jeden.
- Odwróć się - poprosiłam gdy skończyłam liczyć wszystkie tatuaże jakie mogłam zobaczyć z przodu. Zrobił to o co prosiłam. Uśmiechnęłam się gdy skończyłam. Naliczyłam dokładnie 25 nic nie miał na plecach - To twoje kłamstwo Louis...Powiedziałeś ponad 25 a masz ich dokładnie 25 - powiedziałam dumna z siebie. Ha. Myślał, że znów mnie nabierze z tymi sprytnymi zdaniami.
- Źle zgadłaś słońce.
- Co? - musiałam jeszcze raz powtórzyć sobie w głowie jego zdanie.
- Mam 28 tatuaży skarbie - uśmiechnął się. Schylił się i zrolował skarpetki ukazując trzy kolejne tatuaże; krzyżyk, klucz i napis The Rouge - Wygrałem. Zdejmuj ubrania Anne - powiedział ze zwycięskim uśmieszkiem na twarzy. Przeraziłam się gdy zdałam sobie z tego sprawę.
- Ale...
- Zawarliśmy umowę...znów chcesz do tego wracać?
- Louis ja tego nie lubię! Mogę...
- Obiecuję, ze po tym będziesz mogła zadzwonić, okej? I obiecuję, że nie zrobię ci celowo krzywdy... Chcę po prostu żeby twój drugi raz był lepszy niż pierwszy - powiedział nagle klękając przede mną - Prosze, naprawdę robię to tylko dlatego, żebyś zobaczyła, że to nie jest takie złe.
- Louis mam obolałe kolano. Uprawianie seksu przy tym byłoby niezręczne! - zaprotestowałam.
- Zaufaj mi - wyszeptał zbliżając się do mnie.
- Nie.
- Anne...Zaufaj mi.
- Nieee...
Jęknęłam i zamknęłam oczy w połowie zdania gdy przejechał dłonią po mojej kobiecości.
- Zaufaj mi i rozbierz się - nalegał nadal trzymając rękę na mojej cipce a jego nagi tors znalazł się nad moim. Umieścił się między moimi nogami - No chyba że wolisz seks w ubraniu... - zaproponował niewinnie. Podświadomie wyobraziłam sobie jak próbuje we mnie z trudem wejść wraz ze wszystkimi ubraniami. Ale nie zobaczyłby całej mnie... Dostałam gęsiej skórki i poczułam podniecenie na samą myśl o tym.
- Louis - jęknęłam nieświadomie, zamykając oczy.
- Kurwa, chyba znalazłem twój kolejny fetysz Anne - jęknął chłopak przyciskając swoje krocze do mojego - Myślę że podnieca cię seks w ciuchach. I założę się że polubiłabyś gierki...Jesteś idealna - pocałował mnie namiętnie. Poczułam że moje usta same odpowiadają na pocałunek. Złapałam go za biceps.
- Jesteś jak nieśmiała dziewczyna z porno...
- Nie, ja nie lubię seksu - zaprzeczyłam, sapiąc po przerwanym pocałunku. Muszę to zatrzymać...
- Jeszcze zobaczymy.
Jęknęłam głośno gdy Louis zaczął całować mnie po szyi, jego ręka wślizgnęła się pod moją bluzkę i złapał mnie za prawą pierś, kciukiem pocierając sutek. Odchyliłam głowę do tyłu dając mu więcej miejsca do całowania. Zdziwiłam się gdy nagle złapał mnie za tyłek i mocno ścisnął.
- Kurwa, Anne jesteś moja - sapnął i jeszcze raz mnie pocałował. Pasja z jaką to zrobił sprawiła, że zaszumiło mi w głowie z podniecenia - Powiedz to Anne - rozkazał łapiąc mnie za lewą pierś.  Zamrugałam parę razy zaskoczona jego rozkazem.
- Powiedz to Anne! - powtórzył, powoli zaczynając się o mnie ocierać - Powiedz, że jesteś moja! - powtórzył i włożył rękę w moje spodnie, zaczął pocierać moją łechtaczkę.
- Kurwa Louis - jęknęłam podnosząc biodra zeby dać mu lepszy dostęp.
- Anne! - włożył we mnie palec i sapnęłam.
- Jestem twoja Louis! Tylko twoja! - powiedziałam, przyjemność rozpływała się po całym moim ciele i zapomniałam już jak złe było nasze zachowanie.
- Tak, jesteś moja - powiedział trochę się rozluźniając. Znów mnie pocałował, lekko wsuwając język do moich ust. Z łatwością włożył we mnie drugi palec - Jezus Anne..Jesteś taka mokra... Dla mnie - jęknął, mając wyraźny problem z mówieniem - Podoba ci się, prawda? - zapytał, zataczając kciukiem powolne kółka. Gdy pokiwałam głową on przestał. Jęknęłam w proście.
- Mów do mnie Anne.
- Tak, kocham to - wyjęczałam.
- Dobra dziewczynka - pochwalił mnie i powrócił do przerwanej czynności. Jedną ręką przyciągnęłam go z powrotem do pocałunku a drugą zjechałam w dół jego torsu. Nie mogłam oderwać się od jego kuszących ust. Poczułam jak wyjmuje ze mnie palce, żeby mógł delikatnie jeździć dłonią po moim udzie.
- Jesteś piękna - Louis wyjął rękę z moich dresów aby po chwili uwolnić swojego penisa z bokserek. Zlękniona odwróciłam głowę i zamknęłam oczy.
- Skarbie spójrz na mnie - poprosił Brytyjczyk zbliżając swoją twarz do mojej - Pamiętasz co robiliśmy w busie dwa dni temu?
Pokiwałam głową przywołując wspomnienia gdy zawiązał mi oczy.
- O wiele bardziej podniecająco jest gdy patrzysz i mniej boleśnie - wyjaśnił, pożądanie pojawiło się w jego niebieskich tęczówkach. Uśmiechnął się lekko - Pocałuj mnie - poprosił nagle przyciskając swoje czoło do mojego - Proszę.
Podniosłam głowę i złączyłam nasze usta, wplotłam palce w jego brązowe włosy i przyciągnęłam go bliżej. Nadal mnie całując Louis nas obrócił. Poczułam jego rękę na moim biodrze zsuwającą się w dół. Po chwili odciągnął moje dresy wraz z bielizną.
- Gotowa? - zapytał z ustami tuż przy moich.
- Gotowa... - wymamrotałam z zawahaniem w głosie. Louis mnie pocałował, trzymając lewą ręką tył mojej głowy, a prawą pomógł sobie wejść we mnie swoim członkiem. Po chwili prawą ręką złapał mnie za tyłek. Wszedł we mnie i czekał aż się do niego przyzwyczaję.
- Opleć nogi wokół mojej talii - poinstruował po jakiejś minucie gdy poczuł ze się poruszyłam.
- Nie mogę, boli mnie lewa noga, pamiętasz? - jęknęłam.
- Więc zrób to tylko prawą - odpowiedział i zrobił to za mnie. Poruszył się we mnie. Pozycja pozwalała wchodzić mu głębiej niż myślałam. Jęknęłam głośno. Louis poruszał się we mnie mocno trzymając moją nogę. Jęczałam cicho za każdym razem gdy dotykał mojego punktu G. Poczułam, ze zaczyna zbliżać się do końca.
- Anne kurwa! - jęknął mocno we mnie wchodząc.
- Louisssss! - pisnęłam gdy zaczął pocierać moją łechtaczkę.
- O Boże!
Miałam zamazane spojrzenie gdy doszłam. Ogarnęło mnie totalne spełnienie. Louis wszedł we mnie jeszcze kilka razy i doszedł we mnie.
- O kurwa Anne!
Gdy tylko mogłam trzeźwo myśleć zepchnęłam go z siebie uświadamiając sobie coś.
- No weź Anne było fanie....
- Louis nie użyłeś żadnego zabezpieczenia co nie? - przerwałam mu na co zmarszczył brwi.
- Zgaduję, że nie bierzesz tabletek? - zapytał. Pokręciłam głową na  co chłopak zszedł ze mnie i wyciągnął telefon ze spodni.
- Napisze do Harrego, żeby kupili w aptece pigułkę na dzień po - westchnął zmęczony, wystukując wiadomość na telefonie.
- Oby - odpowiedziałam. Utkwiłam spojrzenie w jego telefonie - I będę mogła zadzwonić prawda?
- Tak - pokiwał głową i podał mi telefon jakby od niechcenia. Wyglądał jakby nadal był pod wpływem orgazmu - Twoje dwie minuty zaczynają się gdy zaczniesz wpisywać numer i musisz włączyć głośnik - dodał.
- Ale...
- Żadnych ale Anne...Nie muszę przecież pozwalać ci dzwonić.
- Grr dobra - wymamrotałam po czym wybrałam numer taty.
__________________________________________________________________________
Kolejny w środę ! 
xx Annie