WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

sobota, 29 czerwca 2013

1.42. Pieczemy ciasto

Niezbyt fajnie się tłumaczy na kacu x_x
________________________________________________________________________________
- Jesteś niewiarygodnym, przemądrzałym dupkiem.
- Ale kochasz ten tyłeczek c'nie? - odpowiedział pewny siebie, sugestywnie poruszając brwiami - Oczywiście, że kochasz - zaśmiał się lekko, gdy zobaczył jak się czerwienię.
- Powiesz chłopakom o naszej umowie? - zapytałam nieśmiało.
- Oczywiście. Wszystkim się zajmiemy - uspokoił mnie, wchodząc w zakręt do garażu. Chwilę później wszyscy wpakowaliśmy się do domu chłopców. Wszyscy oprócz Louisa kłócili się o imprezę, którą właśnie ogłosiłam. Szatyn spokojnie wyjaśnił im umowę i całą resztę i wreszcie otrzymałam od nich przytakujące pomruki. Reszta dnia była naprawdę nudna i monotonna; chłopcy nie pozwolili mi nawet wytknąć nosa za drzwi, jeden z nich zawsze miał na mnie oko. Byłam szczęśliwa gdy kazali mi iść spać, nikt nie kapnął się, że opuściłam swoją dzienną porcję samozadowalania.
***********************************************************************************
Było 15 minut do północy gdy wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
- Niall? Co tu robisz o tej porze w nocy?? - wyszeptałam do  postaci stojącej w salonie. Na zewnątrz padało i nie mogłam zmrużyć oka, przestraszona odgłosami natury. Spięłam włosy w luźny kok. Podeszłam do chłopaka, a chłód który czułam pod bosymi stopami sprawił, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Mógłbym spytać cię o to samo - odpowiedział Irlandczyk, na kilka sekund podniósł na mnie swoje piękne niebieskie oczy, po czym z powrotem zaczął czytać gazetę, którą trzymał w rękach.
- Nie mogłam zasnąć - wymamrotałam, siadając na kanapie obok niego.
- Ja też - powiedział, przysuwając się do mnie. Ciepło bijące od jego ciała sprawiło, że przytuliłam się do niego, chcąc się ogrzać. Nagle wróciła mi świadomość. Miałam na sobie koszulkę z imionami chłopców, koronkową koszulkę na ramiączkach i dresowe spodnie. I nie miałam na sobie bielizny przynajmniej z tego co czułam. Niechętnie odsunęłam się od niego. Niall odwrócił się twarzą do mnie i zaciekawiony przekrzywił głowę na jedną stronę.
- Jakieś propozycje na spędzenie tego czasu? Nadal mamy kilka godzin zanim reszta ziomków się ocknie - powiedział blondyn kładąc gazetę na podłodze. Pomyślałam przez kilka sekund.
- Rzeczywiście, mam coś - rzuciłam, uśmiechając się jak intrygantka. Przygwoździłam go żartobliwie do kanapy.
- Jaka ikra! - wyrzucił z siebie upadając na plecy, a ja z zaskoczenia usiadłam na nim okrakiem. Jednak jego zdziwiony stan nie trwał długo. Zobaczyłam jak iskierka wyzwania mignęła w jego oczach, ale było już za późno. Niall obrócił nas, tak, że teraz to on był na górze, po czym zaczął łaskotać mnie do łez.
- Wystarczy! Wystarczy! - błagałam po kilku minutach ale chłopak nie przerwał tortur.
- Powiedz że mi wybaczasz! - zażądał, łaskocząc mnie bardziej - Powiedz, że znów jestem twoim przyjacielem. Uparcie nie odpowiedziałam, ale po kolejnych minutach bolesnego łaskotania musiałam to powiedzieć.
- Dobra, dobra, wybaczam ci! - poddałam się - Jesteś moim przyjacielem więc przestań mnie gilgotać! - jego ręce natychmiast się zatrzymały ale nie zszedł ze mnie.
- Ale fajnie jest oglądać jak się pode mną wijesz! - jęknął.
- Wiesz, ze to co przed chwilą powiedziałeś ma podwójny sens c'nie? - powiedziałam poważnie, unosząc jedną brew. Pokiwał głową a na jego twarzy wykwitł szelmowski uśmiech, na który wywróciłam oczami.
- A teraz co będziemy robić? - zapytał nagle Irlandczyk, jego uśmiech powoli znikał. Wychwyciłam wzrokiem magazyn kucharski.
- Czekaj - powiedziałam, powoli wstając i rozciągając się odrobinę. Wzięłam magazyn ze stołu i spojrzałam na okładkę - Niall? Jest coś co chyba możemy zrobić - rzuciłam, wręczając mu magazyn i pokazując na potrójne krówkowo - czekoladowe ciasto.
- Jesteś niesamowita! - wykrzyknął blondyn po czym pocałował mnie w policzek. Ciepło mojej skóry wzrosło w miejscu gdzie mnie dotknął. Poklepując magazyn, wzięłam go za rękę i pociągnęłam do kuchni.
- Wiem, dziękuję - odpowiedziałam pewna siebie, po czym sprzątnęłam obszar do gotowania. Grzebiąc w szafkach znalazłam irlandzki fartuch i zieloną czapkę kucharską. Założyłam je i wyciągnęłam miskę spod kontuaru.
- Więc od czego zaczniemy? - zapytałam Nialla, gdy uśmiechnięty mierzył mnie wzrokiem.
(http://www.polyvore.com/baking_cake/set?id=57029362)
- Sądzę, że powinniśmy zacząć od ... masła? - powiedział blondyn podchodząc do lodówki. Wziął 2 funty masła (niecały kilogram), położył je na blacie i czule oplótł mnie rękoma w talii. Trochę zbyt czule jak na mój gust. Ale czułam się komfortowo.
- Wow, to trochę zbyt dużo! Jak mamy to niby zrobić? Będziemy piec dla całego sierocińca? - zażartowałam, zerkając na całą masę masła.
- Ale ja chcę tyle masła! - narzekał Niall, żartobliwie trącając nosem moją szyję.
- Jeżeli dodamy tyle masła to będziemy musieli się pozbyć reszty składników - powiedziałam od niechcenia, zbliżając się powoli do paczki z mąką.
- Pozbyć się innych skła... - blondyn urwał w połowie zdania gdy wzięłam paczkę z mąką i uniosłam brwi w jego stronę.
- Nie kotku. Proszę Soph. Nie zamierzasz chyba....Czy jednak tak? Nie możesz.... Tylko.... NIE! - mój mały leprechaun prawie błagał, cofając się powoli od mojej "obłąkanej" postaci. Ale zanim mógł uciec, wzięłam całą garść mąki i rzuciłam w niego. Z lekkim skowytem ze strony chłopaka mąka wylądowała na jego twarzy.
- Tyyy... - powiedział totalnie zaskoczony, jego usta i nos w całości pokryte były białym proszkiem - Czy ty właśnie rzuciłaś mąką w przyjaciela?
- Byłego przyjaciela - poprawiłam.
- Teraz to już wojna! - wykrzyknął do mnie chłopak i złapał drugą paczkę mąki. Odciągnął na bok moją czapkę kucharską i opróżnił torbę proszku prosto na moją głowę.
- Upsss... - uśmiechnął się figlarnie cofając się.
- Zobacz co zrobiłeś z moimi włosami! - jęknęłam głośno pokazując mu kosmyki całe w mące. Chłopak uśmiechał się złowieszczo a jego twarz wyraźnie mówiła: "Prosiłaś się o to". Teraz była moje kolej aby mu oddać.
- Czas zemsty. Wybierz rozsądnie swoją broń - powiedział Niall szyderczo. Jego białe brwi uniosły się wyzywająco. Miałam chwilę czasu aby przejrzeć rozmaity arsenał broni rozłożony na stole: masło, czekolada, cukier, łyżeczki, kolejna miska, ciasto w proszku, mikser, mleko, jajka... Chwila.
- Wybieram jajka - powiedziałam z mega wyszczerzem na twarzy, gdy brałam 5 sztuk mojej broni. Trzymałam je nad jego głową, gdyby zechciał się ruszyć.
- Nieeee! Nie mogłabyś chyba tego zrobić co? - prosił Niall, a ja zaśmiałam się rozbawiona jego przerażoną miną.
- A chcesz się założyć? - powiedziałam po czym rozbiłam mu dwa jajka na czubku blond główki. Kleista substancja była wszędzie, spływała po jego twarzy. Zareagował szybko, podnosząc karton mleka i wylewając mi jego zawartość na twarz. Dzięki bogu, że mam ten fartuch.
Wyglądaliśmy jak dwójka dużych dzieci gdy tak rzucaliśmy w siebie jedzeniem, ale przeżywaliśmy najlepsze chwile, śmiejąc się do rozpuku. W którymś momencie nasz arsenał opustoszał a w kuchni panował bałagan, włączając w niego mnie i Nialla. Wyglądaliśmy prawie jak mąkowi Eskimosi! Chcąc posprzątać to wszystko zanim chłopcy się obudzą zaczęliśmy polerować kuchnię, używając fartucha jako ścierki. Niall był smutny z tego powodu ale trudno. Po dwóch godzinach szorowania i polerowania, my też oczyściliśmy się z mąki. Biorąc swoje rzeczy z podłogi, Niall patrzył na mnie zmartwiony. Mój uśmiech nagle zgasł, spojrzałam pytająco w jego oczy.
- Hej kochanie, masz trochę mąki w kąciku ust - powiedział. Podniosłam rękę aby to zetrzeć - Pozwól mi pomóc - uśmiechnął się słodko, po czym to scałował. Oddałam mu pocałunek, pogłębiając go i przyciągając chłopaka do siebie. Niall ścisnął moje biodra i podniósł mnie na blat, nie przerywając pocałunku. Umościł się między moimi nogami. Jego ręce jeździły po moim ubranym ciele i wślizgnęły się pod spodnie.  Niall jęknął głośno w moje usta gdy wyczuł że nie mam bielizny. Jego świerzbiące paluszki podążyły do mojej cipki testując mnie.
- Oj no weź.... - prosiłam, wplatając palce w jego włosy i zatapiając się w tych niebieskich tęczówkach. Uśmiechnął się i wznowił pocałunek, jego język błagał o dostęp więc nie mogłam odmówić. Jęknęłam głośno gdy pojedynczy palec nagle się we mnie wsunął, a moje mokre wejście to ułatwiło. Niall dodał kolejny palec a z moich ust wydobyło się sapnięcie, gdy zaczął nimi powoli poruszać. Oplotłam nogami jego tors, przyciągając go najbliżej jak to możliwe, gdy kontynuował swoje "czary". Znane uczucie zebrało się w moim podbrzuszu i przerwałam pocałunek aby zagłębić się w szyi Nialla. Osiągnęłam swój szczyt i sapałam cicho po lekkim orgaźmie. Irlandczyk nie do końca zadowolony ze swoich akcji wsunął kolejny palec aby zwiększyć orgazm, całując mnie aby uciszyć moje jęki.
- Co się tu dzieje? - przerwał nam chrapliwy głos. Niall szybko wyjął rękę z moich spodni i schował ją za plecami. Moja głowa obróciła się do źródła dźwięku i przerwałam pocałunek. Wyglądający na bardzo zmęczonego Harry, opierał się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi ramionami. Podniósł brew.
- Tak sobie tylko gotujemy - powiedziałam patrząc na Nialla. Chłopak pokazał swoje pokryte moimi sokami palce Harremu i oblizał je, jęcząc przy tym.
- Mmm pycha - powiedział, czyszcząc je z białej substancji. Połączył kciuk i palec wskazujący i przytknął je do ust udając szefa kuchni, który pokazuje że danie jest doskonałe.
- Oczywiście, że jest - powiedział Harry zarozumiale - Chcę zobaczyć wyniki waszego gotowania - dodał, nawiązując do kuchennych tematów - No weź Soph... Chcę zobaczyć co wyszło z kuchenki. Idź umyj to swoje piękne ciało i się dowiedz. Tylko nas dwoje - powiedział, odciągając mnie od Nialla i przysuwając do ciebie. Hmmm... Wyczuwam zazdrość.

środa, 26 czerwca 2013

1.41. Krzyczę

- Zamknij się do cholery, bo włożę ci do ust coś na tyle dużego, abyś poczuła to w przełyku - warknął, zaciskając szczękę. Zaśmiałam się.
- Sorka ale mama uczyła mnie aby nie wkładać do buzi małych rzeczy - odcięłam się.
- Taa, ta sama która cię sprzedała - odparł sucho Louis. Te słowa uciszyły mnie do końca drogi.
- Słuchaj... Przepraszam - powiedział chłopak po kilku minutach jazdy - Jestem teraz po prostu bardzo zrzędliwy i zdenerwowany tym, co się może niedługo wydarzyć. Coś jest nie tak...
- Spoko, jest dobrze - odpowiedziałam miło - Zasłużyłam na to. To było chamskie z mojej strony zważywszy na fakt, że widziałam was nago. I wiem, że to co powiedziałam o twoim....emmmm... rozmiarze, nie jest do końca prawdą - ostrożnie kontynuowałam, a moje policzki oblały się czerwienią. Jego twarz lekko się rozjaśniła po moim "komplemencie".
- Tak myślisz? Więc według ciebie jestem naprawdę duży czy...
- Nie bądź zbyt pewny siebie Tomlinson - warknęłam, czerwieniąc się jeszcze bardziej - Nie to żebym miała jakieś duże doświadczenie z rozmiarami kutasów. Chyba pamiętasz, że odebraliście mi dziewictwo - odpowiedziałam z całą obojętnością na jaką się zdobyłam. On tylko zachichotał i westchnął kręcąc głową.
- Możesz przestać z tym "nie obchodzi mnie to". Przecież wszyscy wiemy, że zryliśmy ci psychikę gdy odebraliśmy ci te sweet rzeczy - powiedział Louis, parkując samochód przed lodziarnią, w której miałam się spotkać z Alaną. Dwa inne auta zatrzymały się obok i wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę, gdy chłopcy wyłączyli silniki.
- Słuchajcie, nie wiem jak to sobie zaplanowaliście, ale chcę być z Alaną sama - powiedziałam, podkreślając ostatnie słowo.
- Nie martw się kotku, idź pierwsza, my dołączymy za chwilę - powiedział zadowolony z siebie Harry.
- Oj no weź! SAMA! - zaczęłam na niego naciskać, wydymając wargi. I już mieli odpuścić, gdy Daddy Direction sprowadził ich na ziemię.
- Przestań jęczeć i zrób tak jak mówimy! - warknął niespodziewanie - Przysięgam że jesteś w tym momencie najszczęśliwszą, żywą "porwaną" osobą! Nie wierzę, że nawet to dla ciebie robimy! I to po tym, jak prawie wsypałaś nas na wczorajszej kolacji (tej z mamami :D).
- Dobra, dobra! Nie gorączkuj się tak - powiedziałam, cofając się trochę - Ale nie jestem najszczęśliwszą "zakładniczką" bop utknęłam z wami, dupki... - ostatnie słowo wymamrotałam i odwróciłam się w stronę wejścia.
- Co to miało być? - zapytał Harry ostrym tonem.
- Wielkie dzięki chłopcy za to że pozwoliliście mi to zrobić! Tak baaaaaaaaardzo was kocham! - odparłam sarkastycznie, odrażająco słodkim tonem.
- Wystarczy! Pakujesz ten tyłek do środka albo możesz zapomnieć o spotkaniu! - uciszył nas Zayn.
- I coś jeszcze? - zapytałam, ignorując jego słowa.
- Soph - upomniał mnie seksowny głos Irlandczyka. Zaraz, zaraz. Seksowny? On cię wczoraj ukarał! Ale był słodki i kochany i czułam..... Ok, zamknij się mózgu.
- Jeszcze, twój tyłek nigdzie nie pójdzie; coś może go nieźle obić - Zayn zniżył głos, był wkurzony na maksa a w jego oczach czaiło się pożądanie. Już miałam bezczelnie odpowiedzieć, ale Louis mnie ubiegł.
- Myślę, że nie powinniśmy jej na to pozwolić; jest w niej dzisiaj coś co mi nie pasuje - zaczął.
- Jestem niewinna jak owieczka i własnie tam idę. Szczęśliwi? - powiedziałam, odwracając się do wejścia budynku.
- Oh kotku, jesteś daleka od niewinności... - zachichotał za mną Harry. Odwróciłam się wściekła.
- Idź się pie...
- Ostrożnie wybierz swoje następne słowo - zaproponował loczek z krzywym uśmieszkiem na tej swojej przystojnej twarzy. Whoa, co?  Przystojnej? Oni mnie chyba ućpali! Przecież nigdy bym tego sama nie pomyślała, co nie? Pieprzyć cię Styles.
Miałam ochotę zetrzeć mu z twarzy ten uśmieszek z dołeczkami, ale pomyślałam, że nie będę naginać już granic i podjęłam słuszną decyzję, wchodząc do lodziarni. Dzwonek nad drzwiami obwieścił moje przybycie.  Od razu zauważyłam Alanę w boksie obok okna, niedaleko drzwi. Miała przed sobą dwa pucharki lodów, polanych syropem czekoladowym i z wisienką na czubku. Od razu do niej podeszłam.
- Hej - westchnęłam, siadając naprzeciwko niej.
- Hejka, już coś zamówiłam. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Jak le....
- Słuchaj, nie mam czasu na niepotrzebną rozmowę. Nie mam tez czasu aby dokładnie ci to wyjaśnić, ale One Direction wejdzie tu za niecałą minutę i nie chcę aby usłyszeli co mam ci do powiedzenia, bo ukarzą mnie czy wymyślą coś innego. Musimy udawać normalną babską rozmowę, a tą poważniejszą będziemy prowadzić przez papier i długopis. Będziemy podawać sobie notes od stołem aby nie przyciągnąć ich niepotrzebnej uwagi. Masz dwa długopisy i jakiś kawałek papieru? - zalałam tę biedną dziewczynę potokiem słów. Wierciłam się niespokojnie gdy szukała w torebce rzeczy, które wymieniłam.
- Ummm... T-taa... Czekaj chwilę, proszę.... - powiedziała i niezdarnie podała mi przedmioty.
- Dzięki - rzuciłam, biorąc je - Nie lubisz One Direction co nie? - zapytałam ją, upewniając się że nie będzie jakiegoś mega fangirlowania.  
- A powinnam? Mam na myśli, że w twoich ustach brzmią jak najgorsi - powiedziała ostrożnie, przygryzając przy tym wargę.
- Bo są, przysięgam. Są po prostu bandą napalonych, niewyżytych zboczeńców.
- Czemu tak mówisz? - spytała, wbijając łyżeczkę w lody.
- Bo praktycznie mnie gwałcą i... - w tym momencie zadzwonił dzwonek nad wejściem i znajoma woda kolońska chłopaków wypełniła moje nozdrza.
- Ależ kotku, to nie gwałt jeśli ci się podoba - wyszeptał Harry gdy koło nas przechodził.  Jego bliskość sprawiła, że podskoczyłam. Odprowadzałam wzrokiem ich plecy gdy szli do boksu naprzeciwko nas, na tyle blisko aby nas dokładnie słyszeć.
- Więc jakie masz plany na weekend? - zapytałam zaczynając rozmowę, w czasie gdy na papierze napisałam:
Zgwałcili mnie, twierdząc, że jestem ich.
Podałam jej notatkę, patrząc się w stronę głów chłopców naprzeciwko mnie. Z lekkim ukłuciem serca patrzyłam jak, skąpo ubrana kelnerka przyjmuje ich zamówienia. Ich oczy z uznaniem ślizgały się po jej ciele i dość dużym dekolcie. Flirtowali z nią celowo. I z nieznanego powodu irytowało mnie to, że moi chłopcy poświęcają jej uwagę. Zaraz, co? Moi chłopcy? Soph odbija ci już.
Oczy Alany pociemniały, gdy przeczytała moją wiadomość. Później zaczęła bazgrać coś w odpowiedzi.
- Nic ciekawego. Sądzę, że będę pracować, a ty? - odpowiedziała, podając mi notkę, gdy brałam łyżeczkę z lodami i jednocześnie patrzyłam się na chłopców, gdy dostają swoje porcje. Niall wziął lody z bananem i bitą śmietaną...Dobra Soph, bez brudnych myśli.... Spojrzałam na kartkę.
O mój Boże! Czy to dziwne, że ci wierzę? Powinnaś wezwać gliny, teraz!!!!
- Też nic specjalnego.... ale chłopcy organizują za dwa tygodnie imprezę. Chciałabyś wpaść? - improwizowałam. Kątem oka zobaczyłam jak sztywnieją, rzucając mi szybkie spojrzenia. Zachichotałam na widok ich min i szybko napisałam:
Nie! Żadnych glin, bo jeśli by się o tym dowiedzieli rzucili by mnie na pożarcie psom, naprawdę. Mam plan ucieczki. Wejdę z nim do akcji za dwa tygodnie (Impreza). Chcesz mi pomóc?
- Jasne, że przyjdę! - wykrzyknęła gdy dostała kartkę - Tylko o której godzinie powinnam się pojawić? I jaki jest adres? - dopytywała się, pochylając głowę aby przeczytać moją wiadomość. Wściekła pokiwała głową i zapisała pojedyncze zdanie:
Tak, zamierzam ci pomóc. 
Westchnęłam zadowolona.
- 2913 Belvedere Road - powiedziałam, wymieniając adres zespołu - Bądź o ósmej - uśmiechnęłam się do niej z uznaniem i dokończyłam lody, ignorując miny chłopców. Po kilku minutach niewinnego czatowania o ciuchach i innych rzeczach, chłopcy odciągnęli mnie od Alany. Dziewczyna posłała mi sympatyczny uśmiech, zanim zostałam zmuszona do wyjścia.
- Dobra o co chodzi z imprezą, którą organizujesz? - zapytał Louis, gdy wróciliśmy do jego wozu i zaczęliśmy jechać.
- Pomyślałam, że fajnie będzie mieć jakieś towarzystwo. Wy też możecie zaprosić przyjaciół. Będzie fajnie - odpowiedziałam najbardziej niewinnie jak to możliwe.
- Myślę, że nie powinniśmy pozwalać ci na takie rzeczy - powiedział.
- Ładnie proszę? - błagałam, wydymając dolną wargę. Chłopak wymruczał coś pod nosem, w rytm muzyki stukając palcami w kierownicę, gdy próbował wyłapać moje intencje.
- Okej dobra, ale odbędzie się tylko jeżeli będziesz dobrą dziewczynką i nie będziesz próbowała uciekać ani się zabić od teraz. Zrozumiano?
- Jej! - wykrzyknęłam.
- Czy teraz zrobisz mi loda? - dorzucił.
- Ugh nie - odparłam, czując się demoralizowana przez jego zboczoną stronę.
- Czemu nie? Dałem ci coś czego chciałaś, powinnaś być wdzięczna i oddać mi przysługę. Tak to działa.
- Jesteś niewiarygodnym, przemądrzałym dupkiem.
- Ale kochasz ten tyłeczek c'nie? - odpowiedział pewny siebie, sugestywnie poruszając brwiami - Oczywiście, że kochasz - zaśmiał się lekko, gdy zobaczył jak się czerwienię.

________________________________________________________________________________
Strój Soph z dzisiejszego rozdziału (http://www.polyvore.com/scream/set?id=55691072)
Nareszcie komputerek *_*
Kolejny tak myślę, że będzie w piątek.
Wgl zbliżamy się do końca POMOB :D Cieszycie się, że jest druga część? xxd
DZIĘKI za wszystkie komentarze i przepraszam, że nie odpisywałam, teraz nadrobię <3333
To już 21 tys wyświetleń ŁO MAJ GASZ dużo 
♥♥♥

poniedziałek, 24 czerwca 2013

1.40. Odpowiedzi

Przepraszam, że tak późno ale przez sobotnią burzę, piorun walnął w elektronikę i pożegnałam się z komputerem :/ Rozdział tłumaczony u koleżanki (dobrze, że jest w miarę "normalny", wiecie o co chodzi...^^) Kolejny w środę bo dopiero wtedy będę miała nowego kompa :[[[[[[[ 
____________________________________________________________________________
Poczułam jak ktoś mnie szturcha i jęczy przy tym cicho.
- O Boże, Soph - wymamrotał czyjś głos, a ręce tej osoby zacisnęły się zaborczo na moich piersiach.
Chwila, co?
Wydarzenia zeszłej nocy wróciły do mnie nagle, sprawiając, że raptownie usiadłam i odepchnęłam od siebie te ręce. Mój nagły ruch spowodował, ze Harry i Louis wylądowali na podłodze.
- Ałłłł! - zawył szatyn.
- Porozmawiajmy o brutalnych pobudkach - narzekał Louis, okrywając nagie ciało kawałkiem pościeli.
- Taaaa cóż, a może pogadajmy o brutalnej nocy - nie mogłam powstrzymać tej riposty. Poczułam pościel wokół mojego nagiego ciała, gdy Harry i Louis ponownie wpakowali mi się do łózka.
- O cicho bądź. Podobało ci się. Słychać cię było praktycznie w całej dzielnicy - odpowiedział szorstko Harry, okrywając się kołdrą. Louis podążył za jego przykładem.
- Nie prawda - wymamrotałam.
- Prawda - zaczął się kłócić Harry.
- Nie ja...
- Nieważne - westchnął śpiący Tomlinson, chowając twarz w poduszce.
- Gdzie są Zayn i Liam? - zapytałam po paru sekundach.
- Sądzę, że śpią w twojej kapsule (tej do spania xd) - ziewnął loczek.
- Mam nadzieję, że nie było tam żadnych akcji Ziama ... bo ta przestrzeń sypialna miała być wolna od scen seksualnych - powiedziałam rzeczowo. Harry i Louis wybuchnęli śmiechem, budząc tym Zayna i Liama, którzy wyczerpani jęknęli głośno, wzbudzając jeszcze głośniejszy śmiech pierwszej dwójki. Zmęczone twarze mulata i blondyna wychyliły się z mojej kapsuły do spania.
- Co do diabła? - narzekał Zayn, wstając chwiejnie - Niektórzy chcą spać! - posłał Louisowi i Harremu ciemne spojrzenie i wyszedł do swojego pokoju.
- Taaa. Cóż. Ummm. Skoro już wstałem to pójdę zrobić śniadanie - powiedział sennie Liam. Nie obudzony jeszcze do końca, chcąc wyjść z pokoju władował się prosto na futrynę od drzwi.
- Ołć, przepraszam - powiedział w jej stronę, pocierając głowę w miejscu gdzie zetknęła się z drewnem. Tym razem zaśmiałam się razem z chłopakami, rozbawiona niezdarnością blondyna. Brązowooki wystawił przyjaźnie w naszą stronę środkowy palec, także chichocząc ze swojej niezręczności. Zauważyłam, że jego oczy powędrowały na mój budzik.
- Właściwie to chyba zrobię lunch. Już prawie południe - zauważył i opuścił pokój. Powoli przetworzyłam jego słowa, powoli przestając się śmiać. Cholera! Spóźnię się na spotkanie z Alaną!, przypomniałam sobie. Przeklnęłam i wyskoczyłam z łózka, jednak Harry złapał mnie w talii. Przyciągnął mnie bliżej siebie i trącił nosem moją szyję.
- Po cóż ten pośpiech kochanie? - wymamrotał. Oddech utknął mi w gardle gdy ręce obu chłopców potarły pod kołdrą moje uda.
- Mam dzisiaj spotkanie z Alaną, pamiętacie? Musze tam być za godzinę! - wyjaśniłam szybko, próbując wyjść z łóżka. Tym razem to Louis mnie złapał i pociągnął z powrotem na materac.
- Jesteś pewna, że nie chcesz wcześniej zasmakować seksu z Larrym? - zapytał, poruszając sugestywnie brwiami. Parsknęłam, wkurzając ich tym.
- Czy to znaczy tak? - zapytał Harry, przesuwając palce w górę mojego uda.
- Nie! Muszę się umyć, wysuszyć i ubrać, tak samo jak coś przekąsić i wszystko w 45 minut! I nie chciałabym się z wami pieprzyć nawet gdybym miała czas! - wybuchnęłam, wyrywając się z uścisku Louisa. Zeszłam z łóżka razem z pościelą, aby zakryć ciało.
- Wszyscy wiemy, że to nie prawda! - Harry zanucił pewny siebie. Wywróciłam oczami i wyciągnęłam z szafy ciuchy.
(http://www.polyvore.com/scream/set?id=55691072)
- Jeśli chcecie, możecie uprawiać gejowski seks, gdy będę pod prysznicem! Jestem pewna, że robiliście to już wcześniej! - uśmiechnęłam się łobuzersko. Oboje rzucili we mnie poduszkami ale łatwo uniknęłam ciosu, po czym weszłam do łazienki, ciasno owinięta pościelą. Przekręciłam zamek i szybko zabrałam się za mycie, pozbywając się wszystkich śladów po wczorajszej aktywności... no oprócz malinek. W rekordowym czasie skończyłam prysznic i zaplotłam włosy w dobieranego warkocza. Ubrałam się i nałożyłam trochę makijażu aby przykrył moją brzydotę. Uśmiechając się lekko wyszłam z łazienki, trochę spodziewając się zobaczyć Larrego w akcji, ale pokój był pusty, a łóżko pościelone.
- Wow chłopcy, jestem pod wrażeniem - zaśmiałam się cicho. Moje oczy powędrowały w stronę TV i od razu przypomniała mi się strata ojca. Od myśli do myśli, skończyło się na Ashley. Odpowiedziała??? Uda się uciec??? 
Podekscytowana upewniłam się, że drzwi są zamknięte i wyciągnęłam laptop spod materaca, po czym zalogowałam się na FB.
2 nowe wiadomości
Dwie? Przez moją głowę przemknęły różne myśli gdy naciskałam guzik. Pierwsza była od Ash.

Hej kuzyneczko! Oczywiście że możesz się u mnie zatrzymać! Przyjemnością będzie dla mnie spędzić z tobą resztę wakacji, ale...
Musisz mi wyjaśnić czemu jesteś w Londynie sama! Musze cię także ostrzec:
Moja rodzina czasem będzie wpadała na kilka dni więc nie bądź tym zdziwiona! Zawsze jestem w domu po 4 i nawet przygotowałam dla ciebie pokój gościnny! Nie mam samochodu ale jestem pewna ża znajdziesz do mnie jakiś autobus, mój adres: 1345 Horan Street.
Mam nadzieję, że szybko się zobaczymy!
                                                  Ash -xoxoxo-

Horan Street? Cóż za ironia, pomyślałam, ale natychmiast wyrzuciłam Nialla z umysłu i zaczęłam układać plan przetrwania, Cóż, jeśli Ashley się mnie już spodziewa, to może mogłabym wykombinować coś z Alaną, rozmyślałam. Kliknęłam na drugą wiadomość. Była od Emily. Przyjaźniłam się z nią w dzieciństwie, można by powiedzieć, że mieszkałyśmy drzwiami w drzwi, dopóki nie przeprowadziła się do Mullingar. Znów myśli zeszły mi na Nialla ale zaczęłam czytać.

Hej Soph! Ty Em. Wiem, że minęło trochę czasu, ale chciałam z tobą pogadać! Miałam szalony sen, w którym uczyłaś się w szkole w Mullingar! I wtedy pomyślałam, że mogłabym cię zapoznać z moimi przyjaciółkami jak Caroline, Abby i Teirsa, jeżeli naprawdę zaczęłabyś tu chodzić. One są naprawdę niesamowite! Wiem, że to był tylko sen i to naprawdę szalony, ale nigdy nic nie wiadomo! Powiedz mi jeżeli mam rację!
                                            Kocham cię i czekam na jakieś newsy od ciebie,
Emily

Byłam zdumiona ale odpisałam:

Wow, Emily! Totalnie mnie zaskoczyłaś ale dziwnym trafem możesz mieć rację. Może pójdę do szkoły w Mullingar i bardzo chętnie poznam nowe przyjaciółki. Dam ci znać jeżeli to będzie już pewne, okej? Dobrze znów z tobą gadać Em.... naprawdę tęskniłam. 
Soph

Kliknęłam wyślij i westchnęłam, odkładając laptopa. Zesztywniałam gdy spojrzałam na budzik. Mam tylko pięć minut aby coś przekąsić! Zbiegłam szybko ze schodów, zostawiając chłopaków w oszołomieniu. 
- Co ci skręca majty słodka śliweczko? - zapytał spokojnie Louis, przeżuwając kanapkę. 
- Ruszcie tyłki lenie! Spóźnię się! - powiedziałam, ładując do buzi jedzenie. 
- To ty spędziłaś wieczność w pokoju - zauważył Zayn, popijając mleko.
- Bo byłam... - powstrzymałam się od pochwalenia się co robiłam.
- Co byłaś? - spytał zaciekawiony Harry.
- Nieważne - wymamrotałam, wsuwając do ust jeszcze więcej jedzenia. 
- Wiem co robiłaś! - wykrzyknął Loczek, a w jego tęczówkach błysła złość. 
- C-c-co? - wymamrotałam, przestając jeść. Miałam przestraszoną minę. 
- Dotykałaś się! I nikt cię nie obserwował! - warknął.
Odetchnęłam z ulgą. 
- Prawda - odpowiedziałam wyraźnie i wywróciłam oczami - Więc dzisiejsza sesja samozadowalania już zaliczona.
- Nie, nie, nie. Będziesz musiała zrobić to ponownie później - zaprotestował Niall - I to ja cię będę oglądał.
- Dobra - wzruszyłam ramionami - Teraz się ruszcie! Spóźnię się! - krzyknęłam łapiąc babeczkę i biegnąc do frontowych drzwi. 
- Dobra kobieta! - stwierdził Zayn a chłopcy kiwnęli głową, zgadzając się z nim.
- Ej! Słyszałam to! - zaprotestowałam, tupiąc nogą. 
- Nieważne, wsiadaj do auta - jęknął Harry, nie chcąc słuchać kolejnych narzekań.
- Którego? Macie ich przecież pięć! 
- Do mojego - zaproponował Louis, łapiąc mnie za ramie i sadzając na miejscu pasażera. Liam i Niall poszli do auta Daddy Direction, a Harry i Zayn wpakowali się do kabrioleta Loczka. 
Idioci, wszyscy byście się zmieścili  w jednym aucie, pomyślałam, zajmując miejsce w mini wozie Louisa. 
- Zrobisz mi loda? - poprosił.
- Nie ma mowy Jose - zaprotestowałam, wywracając oczami i zapinając pas gdy chłopak odpalił silnik. 
- Szybkie pytanie, czy rozmiar wozu ma jakieś powiązanie z wielkością penisa kierowcy? - zapytałam chichocząc, gdy byliśmy na drodze. Nawiązałam do jego małego auta. 
- Zamknij się do cholery, bo włożę ci do ust coś na tyle dużego, abyś poczuła to w przełyku - warknął, zaciskając szczękę. Zaśmiałam się.
- Sorka ale mama uczyła mnie aby nie wkładać do buzi małych rzeczy - odcięłam się.
- Taa, ta sama która cię sprzedała - odparł sucho Louis. Te słowa uciszyły mnie do końca drogi.
_______________________________________________________________________________
Jeszcze raz przepraszam, nie wiedziałam, że tak wyjdzie.
I do bety: następny ci już wyślę do sprawdzenia, teraz były duże komplikacje :[
Wszystko zaliczone i WAKACJE!!!!!!!!!!!! (już niedługo)

piątek, 21 czerwca 2013

1.39. Dla twojej rozrywki cz.II

- O nie! Nie będziesz nam tu teraz spała - zaprotestował Niall, przykładając mi do ust puszkę energetyka i nakłaniając do picia. Smak Red Bulla podrażnił moje gardło i miałam ochotę wypluć płyn.
- Ani się waż - powiedział Liam, zamykając mi buzie dłonią. Powstrzymując się od połknięcia, zaczęłam oddychać nosem, ale Harry zacisnął go palcami, odcinając mi dopływ tlenu.
- Teraz połknij. Każdy czeka na swoją kolej od kiedy powiedziałaś nam rano, że możemy wpaść wieczorem - powiedział lokowaty. Przytrzymałam oddech na tak długo jak tylko mogłam, po czym musiałam się poddać. Energetyk przemknął przez moje gardło i mogłam złapać powietrze.
- Jestem zmęczona! - zaczęłam narzekać.
- Nie martw się, Red Bull zadziała za chwilę - odparł Liam.
- Nie jestem już nawet podniecona! Będzie bolało!! - kontynuowałam.
- Upewnimy się że najpierw będziesz mokra - pokrzepił mnie Niall, siadając na mnie. Energetyk dał mi kopa jak adrenalina i już miałam zepchnąć z siebie blondyna gdy znów mnie delikatnie pocałował i bezbronna opadłam na materac.
- Niall… Dlaczego. Ty. Mi to robisz? –udało mi się wypowiedzieć między gorączkowymi pocałunkami. Chłopak jęknał.
- Przestań gadać i zacznij czerpać przyjemność. Po prostu wezmę cię i uczynię moją – uciszył mnie przed kolejnym pocałunkiem, jego ręce zachłannie ścisnęły moje piersi.
- Nie! – próbowałam go odepchnąć, ale przewyższał mnie siłą. – Ja-ja-ja, o Boże – wypaplałam mimowolnie kiedy Harry zajął miejsce między moimi nogami, przesuwając swój szorstki język po mojej łechtaczce. Próbowałam zacisnąć uda, ale loczek przytrzyma ł je mocno i polizał mnie kolejny raz. Sprawił, że jęknęłam w usta Nialla, wiercąc się, by pozbyć się ich obojga. Liam zacisnął swoje ręce na mojej tali, powstrzymując moje ruchy. Z ustami wciąż na moich, blondyn przesunął się na bok, robiąc miejsce Liamowi, aby ten się do nas dołączył.
Usłyszałam jęk, który nie wydobył się z ust żadnego z tej trójki. Przekręciłam głowę na prawo, z śmiałymi ustami Nialla na mojej szyi, by ujrzeć Zayna i Louisa masturbujących się przy naszym erotycznym przedstawieniu.
Usta Liama na moim lewym sutku sprowadziły mnie z powrotem do trójki będącej na mnie, wywołując głośny jęk z moich mocno zaciśniętych ust. Czułam własne soki spływające mi po udach, gdy umiejętny język Harryego penetrował wszystko dookoła moich warg sromowych, przed szybkim wejściem.
Zaskomlałam, kiedy zaczął mnie konsumować i starałam się go odepchnąć. Chłopak z lokami warknął i brutalnie przyciągnął mnie z powrotem, wytwarzając wibracje koło mojej łechtaczki, które wywołały u mnie szał jęków, pogłębiany przez Nialla robiącego malinki na mojej szyi i Liama ssącego i macającego moje piersi.
- Harry…Przestań! – prosiłam bez większego przekonania. – Boże, proszę! – wyjęczałam, wywołując tym wolne przesunięcie języka Hazzy.
- Proszę co, Soph? Wytłumacz mi, bo jestem zmieszany – odpowiedział bezczelnie, delikatnie pocierając moje wejście. – Chcesz żebym kontynuował? – zapytał, mocno wchodząc we mnie swoim językiem, i zawył jak zwierze. Wszedł ze mnie.
- Czy może chcesz by Niall przestał cię całować? – spytał oblizując swe usta, a palcami pracując przy mojej łechtaczce.
Na dźwięk swojego imienia Niall przyciągnął mnie bliżej do siebie, całując mój czuły punkt na szyi.
- Czy może chcesz żeby Liam przestał bawić się twoją piękną parą piersi? – kontynuował zielonooki, palcami wciąż zajmując się moimi dolnymi partiami.
Z każdą minutą Zayn i Louis dyszeli coraz głośniej, masturbując się szybkim tempem.
- Czy może chcesz żebyśmy wszyscy przestali? – Harry zakończył swój wywód, po czym raptownie wszedł we mnie dwoma palcami.
Nieludzki okrzyk wydobył się z moich ust i doszłam na palcach loczka, ręce wplatając we włosy Nialla i Liama. Mój głośny wybuch wywołał uśmieszki na ich twarzach.
- Więc twoja cipka wyraźnie mówi nie, jaka jest odpowiedź twoich ust? – Harry spytał z pewnością siebie, prowokująco oblizując swoje opuszki palców.
- Wybierz mądrze – dodał Liam.
- Harry Edwardzie Stylesie  kurewsko cię nienawidzę, za sprawianie, że czuje się tak cholernie dobrze przez cały czas. I nienawidzę was kurwa wszystkich, za bycie tak cholernie gorącymi. Ale to nie znaczy, że jestem waszą osobistą dziwką, więc idźcie się pieprzyć, dla odmiany z kimś innym, i zostawcie mnie samą w moim nieszczęsnym świecie – tak, właśnie to chciałam im powiedzieć. Like a boss. Ale to co naprawdę powiedziałam, to - Nie pozwolę wam wziąć mnie bez oporu. Będę walczyć do czasu, dopóki nie uda wam się wsadzić we mnie waszych brudnych chujów – oznajmiam gorączkowo, odpychając wszystkich tak daleko od mojego pobudzonego ciała, jak to tylko możliwe. Niezaskakująco, pięć par ramion szybko przyciągnęło mnie z powrotem na łóżko.
- Zła odpowiedź Sophie – skarcił mnie Zayn, podczas rozciągania mnie wraz z Louisem przed resztę chłopców, jak jakieś zwierzę.
- Sophie? Dlaczego do diabła nie możesz zachowywać się odpowiednio? To właśnie kosztowało cię kolejny tydzień u nas – powiedział Louis, gdy walczyłam z ich żelaznym uściskiem.
- I przysięgam, że jeśli nie uda nam się skończyć tego dzisiaj, to nie będziesz mogła się spotkać ze swoją przyjaciółką jutro –burknął Harry. To sprawiło, że zaprzestałam szarpaniny.
- To nie fair – zaprotestowałam.
- Życie nie jest fair. Poza tym jesteś naszą własnością, więc nawet nie powinniśmy prowadzić tej dyskusji – zwrócił uwagę Liam. – Ale byliśmy na tyle mili by negocjować.
- Wow. Bardzo was dziękuję zboczeńcy –wymamrotałam, wijąc się w uścisku Zayna i Louisa.
- Słuchaj kochanie, pozwól nam skończyć, a będzie po wszystkim – powiedział Niall przed wepchnięciem swojej męskości w moje mokre wejście.
Byłam zaskoczona, ale jakoś nie poczułam bólu, jedynie zachwycającą przyjemność w każdym jego pchnięciu. Słowa piosenki napływające do mojej głowy, opisywały moją obecną sytuację odrobinę za dobrze.

It’s allright / Wszystko w porządku
You’ll be fine / Nic Ci nie będzie
Baby I’m in control / Kochanie, mam to pod kontrolą
Take the pain / Przyjmij ból
Take the pleasure / Przyjmij rozkosz
I’m the master of both / Jestem mistrzem obydwu
Close your eyes / Zamknij oczy                                                                                                                                                        Not your mind / Nie umysł
Let me into your soul / Wpuść mnie do swojej duszy
I’m a work you till you’re totalny blown / Będę działał dopóki nie będziesz totalnie odurzona

- Niall. O Boże, Niall –wyjęczałam, a moje oczy zamknęły się, gdy pchnięcia chłopaka stały się głębsze. Wpływ, który na mnie miał, był jak przekleństwo. Nie mogę nienawidzić go, nawet kiedy niemal mnie gwałci. Pieprz się ty Irlandzka słodyczy.
Oh, I bet you thought I was soft and sweet / Założę się, że myślałaś, iż jestem delikatny i słodki
‘Ya thought an angel swept you off your feet / Myślałaś, że to anioł zwalił Cię z nóg
Well I’m about to turn up the heat / Ale ja zamierzam podkręcić temperaturę
I’m here for your entertainment / Jestem tu żeby cię zadowolić
Używając zagłówka by mocniej we mnie wejść, Niall jęczał i dyszał do mojego ucha, szepcząc słodkie rzeczy, które tylko ja mogłam usłyszeć i przyprawiając mnie tym o dreszcze. Jednak słowa, które podziałały najbardziej to: Jesteś moja.
Spuszczając się we mnie, warknął i mnie pocałował, po czym wstał i ubrał się.
- Niall? Dokąd idziesz? – zapytał Louis.
- Do mojego pokoju. Już nie mam tu nic do roboty, dowiodłem swego – oznajmił opuszczając mój pokój i posyłając mi dziwne spojrzenie.
 Chłopcy wzruszyli ramionami i zwrócili całą swoją uwagę z powrotem na mnie. Muszę przyznać, że brak Nialla w pokoju, przeraził mnie. Przygryzłam wargę ze zdenerwowaniu i doprowadziłam tym Harryego do jęku.
- Dlaczego musisz być taka atrakcyjna? Wyglądasz jak mały króliczek do pieprzenia – marudził Hazza.
- Po pierwsze, nie jestem piękna. Po drugie, mam nadzieję, że określenie ,,mały króliczek do pieprzenia’’ nie miało być komplementem, bo w przeciwnym razie jesteś do dupy w komplementowaniu kobiet – wypaliłam.
- O cholera! – protestuje Louis. – Ona nawet nie wie, że jest piękna – oznajmił co oczywiste chłopcom.
- Brawo, Sherlocku. Może dlatego, że naprawdę nie jestem – odpowiedziałam.
- Sophie, przestań chrzanić, jesteś piękna. I rozszerz nogi dla Liama. Wydaje mi się, że ma problem ze swoją erekcją – uciął Harry. Nawet nie poczekał na moją odpowiedź i siłą rozszerzył moje nogi. Liam natychmiastowo zaczął robotę, zdejmując swoje bokserki i umieszczając swoją głowę przy moim obrzmiałym wejściu. Szybko we mnie wszedł i jęknął z zadowolenia, podczas gdy ja krzyczałam z powodu jego nagłego ruchu. Kątem oka zobaczyłam, że Harry też wyjął swojego kutasa. Zamierzałam obrócić siebie i Liama by pozwolić Harryemu osiągnąć wejście jakie mu się podoba bez bolesnego zmuszania mnie, ale loczek powstrzymał moje ruchy.
- Zostań tam. Po prostu daj nam dobre przedstawienie – nakazuje. Co? Harry Styles rezygnuje z pieprzenia kogoś? Żeby mieć przedstawienie? Więcej części piosenki napływa do mojej głowy.

Let’s go / Chodźmy
It’s my show / To mój pokaz
Baby, do what I say / Kochanie, rób co mówię
Don’t trip off the glitz/ Nie przejmuj się
That I’m gonna display / Tym, czym zamierzam się popisać
I told ya / Mówiłem Ci
Imma hold you down until you’re amazed / Będę Cię przytrzymywał póki się nie zachwycisz
Give it to you‘ till you’re screaming my name / Będę kontynuował, aż zaczniesz wykrzykiwać moje imię

Jestem zaskoczona tym, że Liam od razu obrał ostre tempo, całując mój dekolt i rowek między moimi piersiami. Obróciłam głowę by ujrzeć Harryego, mocno pocierającego swojego członka, jego wzrok  skupiony był na mnie i Liamie.

So hot out the box / Tak tu gorąco
Can you pick up the pace? / Możemy przyspieszyć tempo?
Turn it up / Wzmocnij
Heat it up / Podgrzej
I need to be entertained / Muszę się zabawić
Push the limit / Narusz granicę
Are you with it? / Jesteś za?
Baby don’t be afraid / Kochanie, nie bój się
Imma hurt you real good, baby / Mogę naprawdę nieźle cię zranić, kochanie

Ręka Harryego pokryła się spermą w tym samym momencie, w którym Liam i ja osiągamy swoje orgazmy, mieszając okrzyki  jęków i chrząknięć. Będąc pozbawiona energii, zamknęłam oczy i  poczułam to, że  ktoś przykrywa mnie prześcieradłem, jak również cztery pocałunki na moim czole.
Zapadałam w sen ze słowami piosenki „For Your Entertainment” Adama Lamberta w głowie:


No escaping when I start / Nie ma ucieczki jak już zacznę
Once I’m in I own your heart / Za pierwszym razem posiądę Twoje serce
There’s no way to ring the alarm / Nie ma mowy o włączeniu alarmu
So hold on until it’s over / Więc trzymaj się do momentu gdy skończę
___________________________________________________________________________________
Rozdział tłumaczony przez  jillboons-s@yahoo.com . Napiszcie dla niej w komentarzach DZIĘKUJĘ czy coś, wiecie, niech wie że świetnie tłumaczy :D

40 wstawię jutro :DD

I jak wam się podoba seks grupowy?
loool jaki ze mnie zboczuch xxd

środa, 19 czerwca 2013

1.38. Dla twojej rozrywki cz. I

Usłyszałam hałaśliwe kroki, gdy chłopcy wchodzili na górę, po czym rozeszli się do swoich pokoi i zatrzasnęli drzwi. Wszyscy udają, że śpią. Głupki. Czemu urywają fakt, że idą do mojego pokoju? A co za niespodziankę będą mieli, gdy wszyscy się tu pokażą...
Obróciłam głowę w stronkę budzika. Była 10:30. Mogą tu być w każdej chwili, pomyślałam z żałością, oplatając się ramionami. Oparłam się plecami o drzwi i zsunęłam na podłogę. Zacisnęłam powieki i oparłam głowę o kolana, zakrywając się rękoma. Byłam na skraju łez, ale nie płakałam. Pozostałam bez ruchu przez dwie minuty, dopóki nie zdecydowałam się zrobić czegoś z tym, co ma się wydarzyć.
- Jeżeli chcą mnie mieć, to równie dobrze mogę im to utrudnić - wymamrotałam, podnosząc się z nową dawką pewności siebie. Przegrzebując garderobę i szafę, wyjęłam pięć zestawów ciuchów. Zdjęłam moją wieczorową sukienkę, buty oraz naszyjnik i wyciągnęłam najmniejszy ciuch z tych zestawów, czyli koszulę nocną. Po tym jak ją założyłam, wskoczyłam jeszcze w koszulkę w paski i shorty, wkasałam koszulę nocną w spodenki, aby ją schować. Czułam się wypchana, ale odsunęłam od siebie tą myśl. Wzięłam kolejny strój, który składał się z luźnego t-shirtu i spódniczki na tyle długiej, aby zakryła shorty. Sapiąc głośno, wcisnęłam się w czerwone rurki i koszulę w kratę. Na koniec założyłam ostatnią część ze wszystkich moich warstw, czyli łosośowo-różowy jednoczęściowy komplet.
(http://www.polyvore.com/for_your_entertainment/set?id=55217728)
Związałam włosy w luźny kucyk i westchnęłam, czując nadmierne ciepło. Odpinając lekko jednoczęściowy dres aby się ochłodzić, podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Chciałam zobaczyć, czy na pewno nie da się stad uciec, bo jeśli byłaby taka szansa, dawno byłabym daleko stąd. Nie, za wysoko, pomyślałam, mierząc wzrokiem odległość. Następnie zgasiłam światło i wpakowałam się do łóżka. Przykryłam się kołdrą mimo duszącego ciepła. Po kilku minutach rozległo się ciche pukanie do drzwi, ale nie ruszyłam się, ani nie odpowiedziałam. Jeżeli to co Harry powiedział dziś rano, o tym, że każdy z nich ma własny klucz do każdego zamka jest prawdą, to mogą sobie sami otworzyć. Na moje nieszczęście loczek miał rację i klamka przekręciła się po tym jak usłyszałam szczęk zamka. Zakopałam się głębiej w pościel, czując szybkie bicie mojego serca. Drzwi otworzyły się i stanął w nich Nialler bez koszulki. Z moich ust wydobyło się westchnienie ulgi, ale zesztywniałam, gdy blondyn wszedł mi do łóżka. Przytulił się do mnie i prawie natychmiast się odsunął.
- Sophie, dlaczego do cholery jesteś ubrana jak Eskimos przy tak wysokiej temperaturze? - zapytał zaskoczony.
Zadrżałam gdy pocierał moje plecy, jak mówiłam:
- Niall... R-reszta ch-chłopaków powiedziała, ż-że mogą p...
Odgłos otwieranych drzwi przerwał mi w połowie zdania. Światło się zapaliło. Nasze głowy zwróciły się w tamtą stronę, ale światło oślepiło nas na kilka sekund.
- Sophie, chciałabyś to wyjaśnić? - zapytał Zayn wskazując na mnie i blondyna. Skrzyżował ręce na wytatuowanej klacie. Nie miałam czasu na odpowiedź, gdy w połowie kłótni do mojego pokoju weszła pozostała trójka, prawie naga.
- Powiedziała, że dzisiaj ja z nią śpię! - krzyknął Louis, pokazując na siebie.
- Nie! To miałem być ja! - zaoponował Liam.
- No chyba was coś! Ja miałem dokończyć to co zacząłem dziś rano! - protestował Harry.
- Ja też! - odciął się Zayn, dołączając do kłótni.
- Nigdy tak nie powiedziałam! Sami się zaprosiliście, po tym jak was pocałowałam! - powiedziałam, ale kompletnie mnie zignorowali.
- Ja nawet nie miałem swojej szansy w samolocie! - narzekał Louis.
- A ja nigdy nie miałem szansy jej przelecieć! - dodał Zayn.
Niall rzucił mi oskarżające spojrzenie, tak jakby to mnie za wszystko winił.
- Dość! - przerwał im blondyn, wychodząc z mojego łózka, podczas gdy ja próbowałam schować się w pościeli. Dawaj Nialler, namów ich żeby wyszli. Chłopcy zaczęli się kłócić jeszcze bardziej, ale nagle Louis z czymś wyskoczył.
- A jakbyśmy się tak wszyscy nią podzielili? - zaproponował, sprawiając że skręciłam się w środku. Dooookładnie nie to co chciałam usłyszeć.
- Coś jak seks grupowy? - zapytał Harry.
- Wchodzę w to - Zayn poparł ten pomysł. Zgodzili się wszyscy oprócz Irlandczyka. On nic nie powiedział. Niall, kocham cię.
- Niall? - zapytał Liam młodszego kolegę.
- Nie jestem pewien...
- O no weź Nialler! - naciskał na niego Louis - Chyba zgodzisz się z tym, że laska zasługuje na małą karę po tym co odwaliła na kolacji. Flirtowała z kelnerem i prawie wsypała nas przed mamami...
Zamknij się do choler Louis. 
- Nie chcę jej zbytnio zranić... - kontynuował Niall. Nie Niall proszę! Nie daj się im! błagałam w myślach, ale to co powiedział później, trochę mnie zniszczyło.
- Ale macie rację. Zasługuje na jakiś rodzaj kary. Za flirtowanie z tym kolesiem, Jeremim - podsumował. Nienawidzę cię Niall, jesteś po prostu zazdrosny. 
- Sophie.... Wyłaź natychmiast! - powiedział melodyjnie Harry.
- Pieprz się! - wymamrotałam na tyle głośno, żeby usłyszał - Wszyscy się pieprzcie! - dodałam.
Mogłam poczuć jak okrążają łóżko. Ze strachu zaczęłam się mocno pocić.
- Soph, wiesz, że to nie ładnie gdy damy przeklinają? - zganił mnie Liam, gdy materac ugiął się pod wagą całej piątki.
- A wiesz, ze gówno mnie to obchodzi? - odcięłam się, nadal schowana pod pościelą. Zaśmiali się, a ja przełknęłam ślinę, zaciskając mocno palce na prześcieradle, aby go ze mnie nie zdjęli. Oczywiście to było bez sensu, bo i tak je ze mnie zdarli. Zwinęłam się w kulkę.
- Czemu jesteś tak ubrana? - to była pierwsza rzecz jaką powiedział Louis. Nie odpowiedziałam i mocno zacisnęłam oczy.
- Nie ważne - Harry wzruszył ramionami - Po prostu to zdejmijmy - kontynuował, a jego ręce próbowały mnie rozprostować (ze zwiniętej w kulkę) - Chłopaki? - zapytał, potrzebując ich pomocy. Nagle wiele rąk złapało mnie za kończyny, prostując każdą dopóki moje mięśnie nie zaczęły palić, a ja się nie poddałam. Zaczęłam się wiercić, kopiąc i bijąc wszystkich dookoła ale Harry, Niall, Zayn i Liam unieruchomili mnie gwałtownie, ciskając we mnie gniewne spojrzenia. Znów zaczęłam z nimi walczyć, nowa porcja adrenaliny dodała mi siły, a oni zaczęli się wiercić żeby mnie utrzymać.
- Louis! - powiedział Liam - Mógłbyś się pospieszyć i ja rozebrać? Zaraz będzie bez sił!
Taa ciekawe dlaczego!
Nagle gdy Louis zaczął do mnie podchodzić, wyrwałam nogę z uścisku Liama i kopnęłam marchewkowego kolanem w brzuch. Jęknął i upadł do tyłu, łapiąc się za bolące miejsce.
- Weź Soph... Nie bądź taka.... Trudna! I tak pod koniec będzie ci się podobać! - wściekł się Harry, szarpiąc moje lewe ramie.
- Nie chcę aby mi się podobało! - odpowiedziałam, bardziej się rzucając.
- Louis złap ją za prawe ramie! - powiedział Niall - Ja ją rozbiorę!
Szatyn zrobił to o co go poproszono, prawie odcinając mi dopływ krwi w ręce, gdy ścisnął ją palcami. Zaskomliłam z bólu i próbowałam mu się wyrwać ale bez sukcesu. Niall pojawił się nade mną, siadając okrakiem na moich biodrach. Zignorowałam go, bardziej wierząc niż wiedząc w to, że mnie nie zrani. Jego usta nagle znalazły się na moich i cały sprzeciw zniknął. Chłopcy westchnęli i poluzowali chwyty, wiedząc, że Niall ma nade mną pełną kontrolę przez zwykły pocałunek. Soph, otrząśnij się! Ale nie mogłam, oszołomiona słodkimi ale też brutalnymi pocałunkami blondyna. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze, prosząc o wejście. Wyraziłam na to zgodę i poczułam, że kutas blondyna na mnie napiera. Usta chłopaka nadal były złączone z moimi, gdy jego ręce powędrowały do zapięcia kombinezonu, wolno pociągając go w dół. jego ręce będące blisko mojej klatki piersiowej sprawiły, że jęknęłam. Każdy z chłopców ostrożnie wyjął moją kończynę z kombinezonu i usłyszałam ich westchnienia gdy zdali sobie sprawę z tego, że mam na sobie więcej ubrań.
- Laska, ale to utrudniasz - skomentował Zayn. To otrząsnęło mnie z transu.
- I o to chodzi! - odpowiedziałam wkurzona, przerywając pocałunek z Niallem. Blondyn próbował znów mnie pocałować, ale ponownie zaczęłam się wiercić, zmuszając chłopaków, aby wzmocnili uściski.
- Niall, zajmij moje miejsce! - powiedział Liam, uwalniając moją prawą nogę. Ta dwójka zamieniła się miejscami i tym razem nie poddam się tak łatwo Liamowi. Pokręciłam głową w prawo i lewo nie chcąc być pocałowaną.
- Sophie - ostrzegł Louis, przyciągając moją uwagę. Liam kompletnie mnie zaskoczył. Gdy tylko moja głowa obróciła się w kierunku Lou, jego usta zaatakowały czuły punkt na moim obojczyku, sprawiając że zesztywniałam i jęknęłam z rozkoszy. Moje myśli były jednym wielkim bałaganem, gdy ręce chłopaka sunęły przez moje ciało, lekko ściskając moje piersi. Jego nagi tors przywarł do mojego odzianego podniecając mnie lekko i sprawiając, że westchnęłam poddając się jego dotykowi. Liam lekko przygryzł wnętrze mojej szyi, sprawiając że jęknęłam i z akceptacją wypchnęłam ku niemu biodra. Warknął, przyciskając swoją miednicę do mojej po czym odpiął moją koszulę i spodnie. W chwili gdy były odpięte, chłopcy zerwali je ze mnie podekscytowani, po to by spotkać kolejny zestaw ciuchów. Jęknęli zawiedzeni i wtedy, korzystając z chwili ich słabości, odepchnęłam od siebie Liama. Po chwili zostałam złapana ponownie i tym razem to Zayn był na mnie.
- Cholera Soph... Ile jeszcze warstw założyłaś? - zapytał Harry, brutalnie mnie przytrzymując. Nie odpowiedziałam ale Zayn przedarł się przez moje ubrania.
- Jeszcze trzy komplety ubrań, wliczając w to ten - poinformował mulat. Zaskoczeni, głośno wciągnęli powietrze.Westchnęłam i wyswobodziłam  się z uchwytów chłopaków, tym razem akcja zakończyła się sukcesem.
- Zdejmij je już! - ponaglał mulata Louis. Zayn pokiwał głową ale jakoś zdołałam się obrócić i sprawić, że spadł. Już prawie udało mi się zejść z łóżka, gdy Louis i Niall pociągnęli mnie szorstko na dół i znów wylądowałam na plecach. Zayn usiadł na mnie ponownie a na jego twarzy malowała się wściekłość. Uszczypnął mnie w uda, sprawiając że wykrzywiłam się z bólu i lekko podskoczyłam. Zaskomlałam. Nagle chłopak zaczął szorstko kręcić swoimi biodrami na moich, podniecając tym i mnie i siebie. Czując jak twardnieje na moim mokrym teraz kroczu, opadłam bezbronnie, pozwalając pozostałej czwórce zedrzeć ze mnie spódniczkę i t-shirt.
- Oh, jestem taki podjarany na myśl o byciu w twoim cudnym ciele....- powiedział Zayn, znów napierając na mnie biodrami. Pocierając nimi mocniej, chłopak jęknął i doszedł w swoje spodnie od pidżamy, dysząc ciężko. Zszedł z mojego osłabionego teraz ciała, zostawiając miejsce dla Louisa. Cała moja adrenalina zniknęła, Louis nie potrzebował bawić się ze mną w żaden sposób abym się poddała. Ale i tak się na to zdecydował. Jedną ręką odsunął moje spodenki, po czym wsadził we mnie dwa palce. Jęknęłam głośno, wiercąc się. Byłam cała w swoich sokach, dlatego nie czułam bólu czy innych trudności. To jednak nadal było niekomfortowe, a stało się nawet bardziej gdy dodał trzeci palec. Skręcił je, po czym wbił głęboko we mnie, powtarzając czynność kilka razy.  Jęknęłam i wywróciłam oczy do tyłu z przyjemności.
- S-stop - błagałam - Po prostu ściągnij ubrania, nie dotykaj mnie.
- Jak na razie - niebieskooki się zgodził, dysząc urywanie. Zanim wyjął ze mnie palce, poruszył nimi jeszcze dwa lub trzy razy. Paskowany podkoszulek i shorty zniknęły ze mnie w kilka sekund, pozostawiając mnie w jedwabnej koszuli nocnej. Gdy Louis ze mnie zszedł, nadeszła kolej Harrego aby mnie rozebrać. Loczek usiadł na moich biodrach, bawiąc się rąbkiem koszuli. Spojrzałam na niego wyzywająco, pozwalając mu kontynuować.
- Nie będziesz już walczyć? - zagruchał chłopak. Zdjął ręką kilka kosmyków włosów z mojej twarzy. Chłopcy czujnie czekali na mój następny ruch, ale rzecz w tym, że nie zrobiłam nic. Cały czas patrzyłam się na Harrego, nie chcąc przyjąć porażki. Mogłam przegrać bitwę, ale nie wojnę.
Jego zimne ręce wślizgnęły się pod koszulę, jeżdżąc po moich udach, aż do brzucha. Na usta chłopaka wpłynął uśmiech satysfakcji, gdy zorientował się, że nie mam bielizny. Jego wnikliwe dłonie podjechały wyżej i ścisnęły moje piersi, sprawiając, że zadrżałam z niezadowolenia, gdy zimne palce dotknęły moich sutków.  Oddech szatyna stał się szybszy, gdy bawił się nimi pod jedwabnym materiałem. Sutki stwardniały przez jego akcje. Moje oczy zamknęły się same, a głowa odchyliła do tyłu z rozkoszy. Nie mogłam znaleźć w sobie siły aby powstrzymać Harrego od podciągnięcia do góry ostatniego ciucha zębami. Zatraciłam się w przyjemności gdy szczypał i pocierał moje piersi. Louis kompletnie zdjął ze mnie ubranie, gdy Harry lizał dołek między moimi cyckami, sprawiając, że zaczęłam się wiercić. Chłopcy od razu mnie unieruchomili, ale puścili chwyty gdy tylko zorientowali się, że robię to z przyjemności.
Język Harrego pozostawił mokry ślad aż do mojego pępka, a później wrócił do szyi. Chłopak podniósł się, aby namiętnie mnie pocałować. Odpowiedziałam na to, automatycznie pozwalając mu zwiedzać językiem moją buzię. Jęknął i naparł na mnie mocniej, nie chcąc zostawiać między naszymi ciałami wolnej przestrzeni. Harry na chwilę przerwał pocałunek aby podziwiać moje ciało. Zirytowana podniosłam ręce do klatki piersiowej ale był szybszy i łatwo złapał oba moje nadgarstki jedną ręką. Przytrzymał je nad moją głową i nie oderwał ode mnie wzroku, przybliżając usta do mojego prawego sutka. Zacisnęłam wargi w cienką linię, próbując powstrzymać jęk, gdy loczek zaczął go ssać. Jego oczy śmiały się ze mnie gdy zobaczył że jestem zadowolona z efektu jaki u mnie wywołuje, ale nie pozwalam sobie tego okazać. Jego przepełnione żądzą oczy były we mnie utkwione, gdy czarował mój drugi sutek. Tym razem, musiałam mocno przygryźć wargę aby uniknąć jęku. Tak mocno, że poleciało z niej kilka kropel krwi. Zostawiając moje piersi, chłopak przeniósł się do mojej twarzy, całując mnie szorstko i mocno. Jego język zlizał kropelki krwi, a jej sam go nie odrzucił. Jego usta znów wylądowały na moich.
Cholera, nieźle całuje, pomyślałam niechętnie, walcząc ze sobą, aby się poddać. Pocałował mnie mocniej po czym oderwał się ode mnie, ukazując opuchnięte wargi.
- Jest gotowa - poinformował. Jego oddech był urywany gdy ustępował miejsca Zaynowi. Zaczęłam się wiercić gdy zmieniali miejsca, ale Zayn nagle złapał tył mojej głowy i przygwoździł mnie do łóżka. Mając otwarte oczy, próbowałam odepchnąć od siebie jego ciało, ale jego głupia siła mi na to nie pozwalała. Chłopak wziął moją prawą nogę i owinął ją sobie zaborczo wokół biodra. Nie chcąc wpaść w pożądanie, oderwałam swoje usta od jego i znów spróbowałam go odepchnąć. Jego wargi zjechały do mojego ucha i zaczął składać delikatne pocałunki na moim karku i szyi. Instynktownie zamknęłam oczy i jęknęłam. Uśmiechnął się w moją wrażliwą skórę, lekko ją przygryzając. Moje oczy nadal były zamknięte. Przestałam się kompletnie ruszać, gdy mulat trącił nosem i pocałował mój obojczyk, pochylając się nade mną i przyciskając swoje ciało do mojego. Jęknęłam ponownie, bo moje ciało mnie zdradziło. Jego pocałunki przeniosły się niżej, na piersi, tak jak wcześniej zrobił to Harry. Zadąjc sobie sprawę, że pozwoliłam mu się ze mną bawić bez żadnych protestów, otworzyłam oczy i zaczęłam się wiercić, zła na moje podniecone ciało. Z łatwością mnie przytrzymał, zdejmując spodnie i bokserki i łapiąc w dłoń swoją erekcję. Zaczał pocierać nim o moją mokrą cipkę.
- Albo się teraz wyluzujesz, albo będzie cię naprawdę bolało - ostrzegł, wchodząc we mnie samym czubkiem. Zaczęłam miotać się w proteście, ale wszedł we mnie do końca, całując mnie przy tym. Jęcząc, skoncentrowałam się na pocałunku, próbując zapomnieć o bólu. Włożyłam w to całą pasję i cały swój gniew. Przyjemność przejęła kontrolę nad moim i tak już podnieconym ciałem, a Zayn obrócił nas tak, że teraz ja byłam na górze. Mulat mocno złapał mnie za biodra.
- Ruszaj się - rozkazał. Niezobowiązująco zaczęłam poruszać biodrami, a jego dłonie kontrolowały moje ruchy. Gdy zaczął warczeć, wiedziałam, że robię dobrze.
- Moja kolej - usłyszałam Louisa stojącego za mną. Jęknęłam głośno, gdy poczułam jak jego palec pociera moje wnętrze, zmierzając w stronę tyłka i wsuwając się tam.
- Proszę nie tam! - błagałam, ściskając umięśnione ramiona Zayna. Louis uśmiechnął się i dodał kolejny palec, wiedząc że jego akcje sprawiają mi przyjemność nawet jeżeli tego nie okazuję. Wsunął kolejny palec, a później jeszcze czwarty, przyspieszając ruchy i tempo.
- Dawaj kochanie! Dojdź krzycząc moje imię... - jęknął pan marchewa, gdy jego palce paliły moje wnętrze.
- N-n-nie! N-nie ch-chcę! - próbowałam protestować ale to było bez sensu, gdy Zayn podniósł się aby ssać mojego sutka. To przez to.
- LOUIS! - wykrzyknęłam jego imię tak głośno, że musiał zatknąć mi usta dłonią abym nie obudziła wszystkich sąsiadów. Nie mogłam powstrzymać sapania po tym wszechogarniającym doświadczeniu.
- Moja dziewczynka - powiedział szatyn - Teraz się wyluzuj - wyszeptał do mojego ucha, pozwalając mi wyrównać oddech i przygotować się na to co się wydarzy. Wszedł we mnie ostrożnie od tyłu i zatrzymał się, pozwalając przystosować mi się do swoich rozmiarów. Przełknęłam nerwowo ślinę, gdy zaczął we mnie wchodzić. Ból był silniejszy od przyjemności. Trzymałam kołdrę tak mocno, że pobielały mi knykcie. Louis zaczął całować moje plecy, zaczynając od łopatki a kończąc na karku. Próbował mnie uspokoić.
- Ruszaj się - zażądał Zayn, z powrotem kładąc ręce na mojej tali. Zobowiązana do tego, zaczęłam poruszać biodrami, czując, że Louis także się we mnie porusza, powstrzymując się aby nie przyspieszyć. Już po kilku chwilach moich powolnych ruchów, chłopcy nie mogli się dłużej powstrzymywać i zaczęli mnie pieprzyć, przyspieszając ruchy i paląc moje wnętrze. Zamknęłam oczy i głośno zajęczałam, chłopcy zrobili to samo.
- Zouis - sapnęłam, czując się na krawędzi. Ich ruchy przyspieszyły i nie mogłam się skupić. Przed oczami zatańczyły mi kolorowe kropki, i czułam się jakbym poleciała do siódmego nieba i z powrotem.
- Sophie! - krzyknęli oboje, wpychając swoje kutasy najgłębiej jak to możliwe i spuszczając się we mnie.
Ruchy Zayna i Louisa zwolniły po czym kompletnie się zatrzymały. Chłopcy ze mnie wyszli. Zamknęłam oczy ze zmęczenia.
- O nie! Nie będziesz nam tu teraz spała - zaprotestował Niall, przykładając mi do ust puszkę energetyka i nakłaniając do picia. Smak Red Bulla podrażnił moje gardło i miałam ochotę wypluć płyn.
- O nie, nie zrobisz tego - powiedział Liam, zamykając mi buzie dłonią. Powstrzymując się od połknięcia, zaczęłam oddychać nosem, ale Harry zacisnął go palcami, odcinając mi dopływ tlenu.
- Teraz połknij. Każdy czeka na swoją kolej od kiedy powiedziałaś nam rano, że możemy wpaść wieczorem - powiedział lokowaty. Przytrzymałam oddech na tak długo jak tylko mogłam, po czym musiałam się poddać. Energetyk przemknął przez moje gardło i mogłam złapać powietrze.
- Jestem zmęczona! - zaczęłam narzekać.
- Nie martw się, Red Bull zadziała za chwilę - odparł Liam.
- Nie jestem już nawet podniecona! Będzie bolało!! - kontynuowałam.
- Upewnimy się że najpierw będziesz mokra - pokrzepił mnie Niall, siadając na mnie. Energetyk dał mi kopa jak adrenalina i już miałam zepchnąć z siebie blondyna gdy znów mnie delikatnie pocałował i bezbronna opadłam na materac.
______________________________________________________________________________
Wszystkie błędy poprawię jutro.
Jeszcze zmieściłam się w czasie :****
♥ love ya all ♥

poniedziałek, 17 czerwca 2013

1.37. Zabawa pod stołem

Zsunęłam subtelnie sandały, kiedy młody kelner przyniósł nam szklankę wody ze słomką oraz menu. Zawiesiłam  na nim wzrok dłużej niż to konieczne. Miał brązowe włosy z blond pasemkami, które przypominały mi Nialla i zielone oczy, prawie jak u Harrego. Miał szelmowski uśmiech zupełnie jak Lou. Nasze oczy spotkały się i posłał mi nieśmiały uśmiech, powodując u mnie małe omdlenie. Niall zauważył moje zainteresowanie chłopakiem, więc przysunął się do mnie opiekuńczo jak tylko tamten nas opuścił. Moje rozmyślanie przerwało pytanie zadane znienacka przez mamę Louisa, Johannę.
- Sophie, zauważyłam, że twój akcent nie jest brytyjski ani amerykański. Skąd więc pochodzisz? - zapytała kręcąc słomkę między palcami. Chłopcy zesztywnieli i posłali mi znaczące spojrzenia mówiące, że mam odpowiedzieć mądrze.
- Oh, jestem Kanadyjką, a dokładniej pochodzę z Quebec City. Powinnaś tam kiedyś pojechać. Widoki są super! Mogę być twoim prywatnym przewodnikiem jeśli tylko chłopcy by mnie puścili... - cała piątka zaczęła rzucać we mnie mordercze spojrzenia.
- Jak to gdyby cię puścili? Harry o czym ona mówi? - spytała syna zmartwiona Anne.
- Cóż widocznie jestem ich w... - miałam powiedzieć własnością, ale Niall kopnął mnie pod stołem.
- Ona jest naszą księżniczką. Kochamy ją tak mocno, że to byłoby trudne gdyby nas opuściła. - Niall posłał mi wymuszony uśmiech.
- Ze wszystkimi jej wspaniałościami byłoby niebezpiecznie puścić ją gdziekolwiek samą. - odpowiedział Harry mamię.
- Jakie to słodkie. - powiedziała Anne i przytuliła syna.
- Skoro mieszkałaś w Quebec City jak to się stało, że mówisz płynnie po angielsku? Słyszałam, że ludzie mówią tam po francusku i to z dużą ilością przekleństw. - kontynuowała Johanna.
- Mamo.. - zajęczał Louis.
- Język francuski jest moim ojczystym językiem, ale przywilej chodzenia do angielskiej szkoły pozwolił mi opanować ten język. Ludzie przeklinają, ale tylko w niektórych częściach miasta. Nie jesteśmy z tego dumni.
Matki przeszły do rozmowy z synami. Idealny czas aby rozpocząć grę. Zaczęłam przesuwać nogę w górę umieszczając ją na udzie Harrego. Poruszył się niespokojnie piorunując mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się bezczelnie i zaczęłam złośliwie ruszać nogą po jego kroczu. Czułam jak twardnieje, więc uśmiechnęłam się dumnie unikając jego wzroku. Poczułam jego rękę na mojej kostce, gdy próbował odsunąć moją nogę od swojego krocza, ale ja tylko zaczęłam naciskać mocniej na jego erekcję. Zajęczał. Wszyscy rzucili mu zdziwione spojrzenia.
- Hazz, wszystko w porządku? - spytała Anne.
- Tak, jest dobrze. - powiedział rzucając w moją stronę złośliwe spojrzenie. - Po prostu jestem bardzo głodny. - odpowiedział mamie łapiąc się za brzuch. Zaśmiałam się cicho biorąc łyk wody. Podszedł do nas kelner z notesem i długopisem w ręce. Moja druga noga powędrowała w stronę Louisa, palce w szyderczy sposób zaczęły się poruszać po jego udzie. Zaczął wić się na krześle.
- Czy mogę przyjąć zamówienie? - zapytał kelner. Jego mocny brytyjski akcent stopił moje serce. Spojrzałam na plakietkę... Jeremy... Ślicznie. Zagryzł dolną wargę w koncentracji i notował to co każdy chciał, zaczynając od matek chłopaków. Zaczęłam marzyć o tym, jak jego miękkie usta dociskają się do moich, moje dłonie zatopione w jego niechlujnie ułożonych włosach... Niall szturchnął mnie łokciem.
- Ał. Co?
- Przystawki. - wyszeptał i kiwnął głową na Jeremego.
- Co dla pani? - spytał tak jakby zadawał to pytanie po raz trzeci.
- To co polecasz. - Uśmiechnęłam się, zaskakująco w moim głosie nie było ani grama flirtu. Chłopak tylko się uśmiechnął i coś zanotował.
- A do picia? - pyta ponownie.
- Pozostanę przy wodzie. - posłałam mu uśmiech.
- Świetnie! To znaczy, uh, dobrze. Jeśli będziesz chciała coś więcej to wystarczy zawołać. - poprawił się Jeremy. Jego twarz przybrała kolor czerwieni na co zachichotałam. Chłopcy przewrócili oczami z obrzydzeniem, więc ich zignorowałam. Teraz przyszła kolej Harrego aby złożyć zamówienie. Nacisnęłam mocniej nogą na jego krocze. Jego wyraz twarzy gdy próbował coś powiedzieć bez wydania z siebie jęków, był bezcenny. Oddech loczka przyspieszył. Jeremy zwrócił się do Nialla. Nie było niespodzianką, że mały leprechaun zamówił dwa i pół talerza przystawek. Z moich ust wydostał się cichy chichot, ale nie komentowałam tego. Moją następną ofiarą był Louis.
- Czy chce pan przystawkę? - zapytał kelner szatyna. Niebieskooki pokręcił głową na nie.
- Ja już swoją mam. - odpowiedział i posłał w moją stronę uśmiech. Racja. W kabinie też można. Napalony skurwiel. Pożałujesz tego. Nacisnęłam nogą jego wpół twardą erekcję. Jego ręka powędrowała do ust, aby ukryć jęk chrząknięciem.
- Nie przejmuj się jego niegrzecznym zachowaniem. - zwracam się do Jeremiego. - Jest taki przez cały czas. - wyjaśniłam. Poczułam kopnięcie, które zadał mi Louis. Byłam w szoku lecz nie przestałam pocierać krocza Harrego.
- Więc, co podać? - Jeremy nadal rozmawiał z Louisem nie wiedząc co tak naprawdę się dzieje. Chłopak próbował się powstrzymać przed jękami gdy naciskałam mocniej na jego "kolegę".
- Pop – poproszę kre - krewetki z mmm – makaronem iii so – sosem pommm – pomidorowym. - złożył zamówienie chwytając moją kostkę i odsuwając ją od jego kolegi. - A do picia poproszę colę. - dodał uspokojonym głosem. Chichotałam cicho kiedy Louis posłał mi mordercze spojrzenie zupełnie jak wcześniej Harry. Niall znowu szturchnął mnie łokciem wysyłając ostrzegawcze spojrzenie. Zaczęłam pocierać kolegę Harrego jeszcze bardziej aż stał się w pełni twardy. Harry kopnął mnie w nogę podobnie jak Louis przed chwilą. "Zapłacisz mi za to". Powiedział bezdźwięcznie, na co wzruszyłam obojętnie ramionami. 
- Wasze posiłki zaraz będą. - powiedział kelner zanim od nas odszedł. - Ponownie zaczęłam pocierać Harrego lecz przerwało mi to mocne kopnięcie pod stołem.
- Ała! - Mój oddech przyspieszył. Spojrzałam na Harrego, ale on udawał niewinnego i patrzył się w inną stronę.
- Kochanie wszystko w porządku? - zapytała mnie Maura.
- Tak oczywiście. - posłałam jej uspokajający uśmiech – Muszę się tylko udać do toalety. - powiedziałam odsuwając krzesło i ruszyłam w stronę ubikacji. Na plecach czułam wiercące dziury spojrzenia.
- Nie wiem co się dzisiaj z wami dzieje. - rzekła mama Liama – Harry wygląda jakby był na krawędzi, a Louis tak jakby go coś bolało. Niall szturchnął dwa razy tą biedną dziewczynę. - kontynuowała-
Może jestem stara, ale nie ślepa.
- Mamo nie jesteś stara. - odpowiedział uprzejmie Liam mówiąc coś jeszcze, ale nie usłyszałam bo byłam zbyt daleko. Przyspieszyłam kroku i rozejrzałam się w celu znalezienia damskiej toalety. Gdy ją znalazłam upewniłam się czy nikogo tam nie ma i wybuchnęłam śmiechem. To było zabawne! Zobaczyć jak chłopcy powstrzymują jęki podczas składania zamówienia.
- Oh jaka słodka zemsta, czuję się tak dobrze. - powiedziałam do mojego odbicia w lustrze. Wzięłam głęboki oddech, aby odzyskać spokój i udałam się do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu otworzyły się same, a przez nie wychyliła się głowa Harre`go.
- Koniec zabawy. - powiedział podchodząc do mnie, cofnęłam się i uderzyłam plecami o ścianę. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale bałam się konsekwencji.
- Zrobię to w ramach rewanżu, dobrze? Skończę i zostawię Cię w spokoju.
- Nie sądzę żebyś zrozumiała. Nie możesz być tym, kto mnie ukarze. My jesteśmy tymi, którzy mają cię karać kiedy robisz coś złego, a nie na odwrót. - powiedział Kędzierzawy popychając mnie na ścianę. Zaczęłam ciężko oddychać. kiedy jego gorące dłonie wędrowały po moich odsłoniętych udach. Zrobiło mi się mokro, gdy przez głowę przeleciały mi brudne myśli.
- Więc teraz mam cię ukarać. - powiedział. Jego palce przesunęły moje majtki na bok, a jeden z nich wszedł we mnie. Zachichotał. - Zobacz jesteś mokra i gotowa na mnie. To jest wygodne. - powiedział wyciągając ze mnie palec. Trzymał mnie jedną ręką, a drugą wyciągnął penisa ze spodni.
- Teraz skacz, a ja Ci dam to na co zasłużyłaś.- Uporczywie chciałam być nieposłuszna, więc próbowałam trzymać go z daleka od mojego ciała. Ze złością uszczypnął mnie w pośladki zmuszając mnie do skoku. Wszedł we mnie ostro co spowodowało, że uderzyłam ciałem w ścianę. Poczułam jak zarzucił moje ręce na swoje barki, co miało zachęcić mnie do obwinięcia go nogami. Oczywiście tego nie zrobiłam.
- Teraz, zaczep nogi wokół mojej tali ty mała osóbko i zaczynamy ruchanko. - powiedział chrapliwym głosem trzymając ręce na ścianie.
- Nie. - powiedziałam próbując zejść z jego pulsującego penisa i skończyć to, czyniąc go jeszcze bardziej złym.
- Teraz! - wkurzył się. Niechętnie moje nogi oplotły go w tali dzięki czemu wszedł we mnie jeszcze głębiej. Oboje jęknęliśmy, kiedy przyspieszył ruchy. Chwyciłam go za ramiona. Jego penis trafił na mój punkt G. Z moich ust wydobył głośny jęk, który zagłuszył namiętnym pocałunkiem. Jego usta zeszły na moją szyję, pozostawiając po sobie mokry szlak. Harry zauważył na mojej szyi naszyjnik z literką `L`.
- Dlaczego nie ma na nim `H`? - zapytał szorstko.
- Żeby wzbudzić Twoją zazdrość.
- Dobrze, bo właśnie tak się czuję! - powiedział i wszedł we mnie, aż zajęczałam.
- Nienawidzę cię Harry. Nienawidzę. - zaczęłam skomleć, kiedy zaczął się we mnie poruszać, a moje plecy ocierały się o ścianę.
- Nie obchodzi mnie to. - wydyszał. Jego ręka zniknęła pomiędzy naszymi ciałami masując moja łechtaczkę, na co z moich ust wydostał się głośny jęk. Nagle przez moje myśli przeleciał Jeremy i jego imię wychodzące z moich ust.
- Oh, Boże, Jeremy! - Ups... Zły ruch. Harry zaprzestał ruchom na chwilę, aby zacząć we mnie wchodzić jeszcze mocniej, czułam jak moja wagina pulsowała z bólu i przyjemności.
- Jak? Mam? Na? Imię? - zapytał szarpiąc mnie za włosy.
- Harry.
- Głośniej. - zażądał, a jego pchnięcia nie zwolniły.
- Harry! - wykrzyczałam, a echo rozniosło się po całej łazience.
- Głośniej! - wykrzyczał, czułam jak zaciskam się wokół jego członka.
- HARRY! - doszłam. Poczułam jak moje soki ciekną po nogach i kapią na podłogę. Po kilku głębszych pchnięciach Harry doszedł we mnie. Jego sperma wymieszana z moimi sokami spadła na podłogę. Walczyłam o oddech, a kiedy chłopak ze mnie wyszedł opadłam na podłogę. Podał mi rękę. Kiedy wstałam podeszłam do umywali i przytrzymałam się blatu, aby utrzymać równowagę. Harry wziął brązowy papier i posprzątał bałagan, który powstał. Wrzucił papier do śmietnika i objął mnie w czułym uścisku.
- Wszystko w porządku? - pyta, cofając się tak, aby jego zielone oczy mogły mnie "przejrzeć". Teraz jest czas, aby trochę go zdenerwować. Kiwnęłam głową na tak, a on pocałował mnie z czułością. Nie mogłam nie odpowiedzieć na słodkość tego pocałunku. Jesteś pełny niespodzianek, Harry...
- Chodź, myślę że już podano posiłki. - powiedział kończąc pocałunek i ciągnąc w stronę wyjścia. Gdy dotarliśmy na miejsce nasze dania już na nas czekały. Zdziwiłam się, że nikt nic nie powiedział, że wróciliśmy razem. Usiadłam koło Nialla, a Harry zajął wolne miejsce obok mnie. Pokiwał w stronę Louisa odpowiadając na nieme pytanie. Blondyn rzucił w moją stronę niepokojące spojrzenie. Aby go uspokoić uścisnęłam jego dłoń i zabrałam się do jedzenia.
- Wszystko w porządku kochanie? - spytała mama Zayna – Wysłaliśmy Harrego, aby sprawdził czy nie jesteś chora. - dodała uprzejmie.
- Jest dobrze. Po prostu zrobiłam coś czego nie powinnam. - powiedziałam, wsadzając mój widelec do ravioli. - Zjadłam troszkę za dużo przed przyjazdem tutaj i miałam bóle brzucha. - wyjaśniłam i wsadziłam widelec z daniem do ust. Kobieta pokiwała głową, że rozumie i zaczęła jeść. W trakcie kolacji rozmawiali o nowym albumie chłopców i jakie to one nie są z nich dumne bla, bla... Harry podniósł głowę znad swojego spaghetti i posłał mi wdzięczny uśmiech i powrócił do jedzenia posiłku.
*********************************************************************************
Deser pojawił się dość szybko, ale nie zjadłam nic, czując się pełna. Chłopcy posyłali mi zabójcze spojrzenia, chcąc się upewnić, że nie opowiem ich matkom o wszystkim co mi zrobili. Byłam cicho przez cały czas. Dopóki rozmowa nie zeszła na mój temat.
- Sophie, nie słyszałam jeszcze nic o twoich rodzicach. Gdzie oni są? - zapytała Anne. Chłopcy oderwali się od swoich deserów, nerwowo czekając na moją odpowiedź.
- Moja matka nadal jest w Kanadzie. Wysłała mnie do Londynu, bo chłopcy bardzo ja prosili. Chcieli mnie mieć tutaj, przy nich. Wygląda na to, ze jestem świetną towarzyszką - powiedziałam, biorąc łyk wody.
- Bo jesteś - odpowiedział szybko Harry. Anne go uciszyła.
- A co z twoim ojcem?
Nie odezwałam się, nie chcąc płakać przy chłopakach. Ale było już za późno. Mój głos się załamał i byłam na krawędzi płaczu.
- Mój tata... Zostawił nas któregoś dnia i wyjechał do Australii... I już nie wrócił.... Ułożył sobie lepsze życie z inną kobietą. Więc mnie zostawił... z tymi wszystkimi niespełnionymi marzeniami... a nadzieja na zobaczenie go jeszcze raz... - zaczęłam lekko płakać - Zostawił mnie z matką, która nawet mnie nie kocha... - ostatnie zdanie chciałam powiedzieć w myślach ale wymsknęło mi się. Słychać było brzdęk sztućców o talerze i jednomyślne sapnięcie. Niall pozostając na swoim miejscu, przyciągnął mnie do siebie i pozwolił wypłakać się w swoją koszulę. Jednocześnie w geście uspokojenia pocierał moje plecy.
- Wszystko będzie dobrze kochanie... Nie martw się... Jesteś silna... Ćśśś, już dobrze... - chłopak szeptał do mojego ucha, a jego głos sprawił, że poczułam się lepiej.
- Biedactwo! - wykrzyknęła Johanna - Lou, co ona miała na myśli mówiąc, że matka jej nie kocha?
- Była już w wielu rodzinach zastępczych mamo... Dlatego zabraliśmy ją ze sobą do Londynu. Żeby ją trochę uszczęśliwić.
Już miałam odsunąć się od Irlandczyka i zaprotestować, ale chłopak mnie przytrzymał.
- Nie  wymamrotał -  Będzie lepiej jak tego nie zrobisz - powiedział ponownie, całując mnie w czubek głowy.  Westchnęłam w jego klatkę piersiową i pokiwałam głową. Po tym jak już się uspokoiłam, odsunęłam się do niego, na co mi pozwolił. Spojrzałam na każdego po kolei widząc na ich twarzach zmartwienie i konsternacje.
- Już dobrze - powiedziałam - Po prostu musiałam wypłakać te emocje - wyjaśniłam, po czym zaczęłam bawić się rąbkiem mojej sukienki.
Przez cały posiłek nie zostałam wciągnięta do żadnej rozmowy, na moje szczęście.
- Oto wasz rachunek - głos Jeremiego sprawił że podniosłam głowę i automatycznie się uśmiechnęłam. Liam podał mu kartę kredytową mówiąc, że zapłaci za wszystkich. Jeremy mijając mnie, podał mi kartkę papieru, ale tak dyskretnie, że nikt nie zauważył.  Rozłożyłam ją pod stolikiem i zobaczyłam jego numer z dopiskiem Call me maybe (zadzwoń może) i uśmiechniętą buźką. Uśmiechnęłam się na to i zwinęłam kartkę, mając nadzieję, że nikt nie zauważył. Jerremy podszedł do nas, podał Liamowi kartę i mrugnął do mnie, po czym poszedł. Na moje nieszczęście chłopcy to zauważyli.
- Hmm, Sophie. Wygląda na to że masz wielbiciela - zauważyła Tricia, mam Zayna. Zarumieniłam się i mocniej ścisnęłam kawałek papieru od Jeremiego. Paznokcie wbiły mi się w dłonie, gdy chłopcy spojrzeli na mnie z zazdrością wymalowaną na twarzach.
- Sophie... Wydajesz się być zmęczona. Myślę, że powinniśmy wracać do domu. Zayn, zadzwonisz po taksówki? - powiedział Louis, któremu najmniej udawało się ukrywać zazdrość. Mulat pokiwał głową, wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił. Przypuszczając, że kłótnia z Louisem byłaby nierozsądna, zdecydowałam się pogodzić z jego decyzją.
- Taaa, jestem zmęczona - udałam ziewnięcie - Więc, do zobaczenia! Idziemy już! Bardzo miło było was wszystkie poznać! - powiedziałam do matek chłopaków. Wykręcając się od kolejnej rundy uścisków i buziaków, chłopacy pomachali rodzicielkom i Louis wyciągnął mnie na zewnątrz. Taksówki już były na zewnątrz. Wepchnął mnie do jednej z nich, a Liam wsiadł z nami. Wow, tak jak dwa L na moim naszyjniku. Cóż za zbieg okoliczności.
Siedząc pomiędzy nimi, próbowałam zapiąć pasy i kontrolować oddech. Niespodziewanie Louis zaczął mnie całować, a jego ręce wylądowały na moich piersiach, gdy wyciągnął się na całą długość swoich pasów. Liam dołączył do niego po chwili, odsuwając moje bolerko, aby przygryźć moją wrażliwą skórę. Jęknęłam w usta Louisa. Na ich nieszczęście, nasz kierowca był bardziej spostrzegawczy niż ten poprzedni.
- Ej dzieciaki! Przestańcie! Poczekajcie z tym trójkącikiem aż wyjdziecie na zewnątrz - huknął na nich. Louis  podskoczył na dźwięk jego głosu, a Liam oderwał się od linii moich obojczyków, oboje spalili buraka. Zaśmiałam się cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. Reszta jazdy odbyła się bez "akcji" chłopaków. Trzymali łapy przy sobie.... aż do teraz.  Samochód zatrzymał się z piskiem, a kierowca praktycznie wykopał nas z wozu.
Na przeciw przeznaczeniu, pomyślałam patrząc na mieszkanie. Harry i pozostała dwójka wysiedli ze swojej
taksówki i loczek poszedł, otworzyć drzwi od domu.
- Mademoiselle (moja pani) - powiedział, przytrzymując mi otwarte drzwi. Wywróciłam oczami i weszłam do środka, od razu kierując się do mojego pokoju.
- Dobranoc wszystkim! - krzyknęłam, po czym zakluczyłam się w pokoju, przygotowując na to, co miało się wydarzyć za kilka minut. Zatrząsłam się od łez.
_________________________________________________________________________________
Rozdział tłumaczony wraz z Klaudią.
Napiszcie jej w komentarzu  DZIĘKUJĘ, bo odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty :D
Kolejny dopiero w środę, ale wiecie że was uwielbiam, nie?
♥♥♥

niedziela, 16 czerwca 2013

1.36. Spokojny wieczór

Spacer po parku był bardzo odprężający, a zarazem zabawny. Patrzenie na chłopców, którzy zachowywali się tak swobodnie, zabawnie i beztrosko i robili rzeczy, które robią normalni nastolatkowie, było dla mnie czymś nowym. Zachowywali się jak w Video Diares, a nie jak te zaborcze, dominujące dupki, jakimi byli wobec mnie. Swoim dziecinnym zachowaniem i praktycznymi żartami kilka razy doprowadzili mnie do tego, że płakałam ze śmiechu. Prawie zapomniałam, że są moimi porywaczami. Ale kiedy pocierałam palcami po cięciach, przypominałam sobie o wszystkim co mi zrobili, od czasu porwania.
- Hej Sophie! Chcesz się ścigać do mieszkania? - Louis rzucił wyzwanie, gdy wracaliśmy z parku. Od domu, dzieliło nas około 100 metrów.
- Jasne, czemu nie - uśmiechnęłam się - Niall, chcesz dołączyć? Liam? Zayn? Harry? - zapytałam, patrząc po kolei na każdego z nich i z powrotem na Louisa.
- Wchodzę w to! - rzucił Liam.
- Ja też - dodał Harry, posyłając mi uśmiech. Pozostała dwójka siedziała cicho, ale naprawdę chciałam aby się dołączyli.
- Zwycięzca dostanie ode mnie namiętnego całusa - zadeklarowałam. Oczy chłopaków od razu skierowały się w moją stronę.
- Dołączam się! - odezwał się Zayn, stając z nami wzdłuż linii.
- Ja też, ja też! - podsumował Niall i także ustawił się obok nas, posyłając mi wyzywający uśmiech.
- Jeszcze jedno Soph, jeżeli będziesz ostatnia, całujesz każdego z nas! - dodał Harry.
- Nie będę ostatnia - odpowiedziałam, uważając to za absurd. Zdjęłam moje płaskie buty i wzięłam je w rękę na czas biegu.
- Wszyscy gotowi? - zapytał Louis.
- Gotowi! - odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Do biegu, gotowi, NIE! - Louis rzucił się do biegu, a my podążaliśmy tuż za nim. Liam nagle go dogonił, ja i Harry byliśmy zaraz obok, a Niall z Zaynem, zamykali wyścig, depcząc nam po piętach. Zachciało mi się śmiać, gdy słyszałam ich urywane, świszczące oddechy, podczas gdy ja nawet się nie zmęczyłam. Cheerleading wzmocnił moją wytrzymałość.
Gdy biegliśmy, co chwila patrzyłam się na ziemię aby uniknąć wdepnięcia bosą stopą w coś niebezpiecznego, jednocześnie próbując utrzymać równe tempo. Pod koniec dostałam nagłego kopa energii, co pozwoliło mi pobiec szybciej od Harrego, tak, że prawie dogoniłam Louisa i Liama, ten drugi silnie wysunął się na prowadzenie.  Zayn także znalazł trochę energii, i minął mnie, kończąc wyścig w tym samym czasie co Louis. Liam jako pierwszy dobiegł do drzwi. Dotarłam do mety ułamki sekund przed Harrym, który wyprzedzał Nialla.
- Wow Harry, a już myślałam, że będziesz w lepszej kondycji - zaśmiałam się, widząc jego czerwoną, lekko nabrzmiałą twarz.
- Założę się, że stwierdzasz to po mojej wytrzymałości w łóżku - odpowiedział pewnie Harry.
- Możesz się zamknąć? - odparłam, wywracając oczami - Dobra, kto wygrał? - zapytałam i udawana obojętnością.
- Ja! - wykrzyknęli wszyscy. Zaśmiałam się i potrząsnęłam głową.
- Banda napalonych głupków. Tylko Liam wygrał. Nie jestem aż tak mało spostrzegawcza - powiedziałam i znów wywróciłam oczami. Wszyscy z nich uśmiechali się niewinnie. Podeszłam do Liama, zarzuciłam mu ręce na szuję i złączyłam nasze usta. Nie trwało to dłużej niż minutę ale pozwoliłam mu wsadzić język do mojej buzi, po czym odepchnęłam go delikatnie.
- Zdecydowałam się też przyznać nagrody pocieszenia - rzuciłam, patrząc prosto w niebieskie tęczówki Nialla. Już miał coś powiedzieć, ale przerwałam mu niewinnym pocałunkiem. Wyglądał na zszokowanego gdy się odsunęłam.
- D-dzięki, tak sądzę - powiedział niezrozumiale, gdy inni chłopcy patrzyli na niego z zazdrością. Ale nie trwało to długo, bo podeszłam do każdego z nich po kolei i także dałam im całusa. Harry uśmiechnął się, gdy zbliżyłam się do niego. Wywróciłam oczami i pocałowałam go niewinnie ale słodko. Nie protestował gdy wsunęłam ręce do kieszeni jego marynarki aby wyciągnąć klucze do mieszkania. Wzięłam je i przerwałam pocałunek. Uśmiechnęłam się widząc ich zdumione twarze. Otworzyłam drzwi i rzuciłam klucze na stolik przy wejściu. Niall, Liam, Louis, Harry i Zayn pojawili się za mną, nadal trochę oszołomieni.
- Hey, Haz! Mamy wiadomość na sekretarce! - wykrzyknął Louis patrząc na migające światełko.  Nacisnął "play".
- Hej BooBear! Hey Harry! Hej Nialler! Hej Zayn! Hej Leeyum! - odezwało się pięć różnych damskich głosów. Chłopcy jęknęli na dalszą część wiadomości.
- Zdecydowałyśmy się zorganizować kolację niespodziankę w Abruzzi; macie tam być o 8!  - rozpoznałam głos Anny, z jednego z filmów 1D.
- Do zobaczenia - powiedziały jednocześnie - Kochamy was!
- To wasze matki? - zapytałam, gdy urządzenie zapikało, oznajmiając koniec wiadomości.  Chłopcy jęknęli jednocześnie z niezadowoleniem i pokiwali głowami.
- Nie mogły wybrać lepszego dnia...? - zarzekał Harry, chowając głowę w dłoniach.
- Chłopaki, chciałabym wam tylko powiedzieć, że jest już 7. I jeżeli mamy iść, to chciałabym się naszykować - dodałam - Chyba, że mam iść w tym - powiedziałam, patrząc na mój dekolt. Wszyscy sprawdzili swoje telefony aby upewnić się, że mówię prawdę co do godziny. Mówiłam.
- Dobra. Wszyscy schodzą na dół za trzydzieści minut! - zadeklarował Liam, chowając telefon do tylnej kieszeni. Wszyscy oprócz mnie rzucili się na schody. Zamrugałam zszokowana tym jak szybcy potrafią być, jeżeli naprawdę chcą.  Louis zszedł na chwile na dół.
- Ty też Soph - powiedział, łapiąc mnie za rękę i zaciągając do góry - Załóż coś odpowiedniego! - rzucił, wpychając mnie do mojego pokoju.
- Taa jasne. Bo naaaprawdę chcę wyglądać jak dziwka gdy mam spotkać wasze matki...  - wymamrotała, przeszukując szafę.Wybrałam ładną, niebieską sukienkę i zamknęłam drzwi garderoby. Wzięłam także srebrny naszyjnik z brytyjską flagą i literką "L", specjalnie aby wkurzyć Harrego tym, że wolę Liama i Louisa od niego. Zapinając naszyjnik przyjrzałam się mojej szyi, zastanawiając się czy z powodu malinek powinnam zakładać szal czy też nie. Zdecydowałam , że nie. Nie są już tak widoczne...
(http://www.polyvore.com/calm_soir%C3%A9e/set?id=54752757)
Weszłam do łazienki, szukając czegoś do układania włosów. Nic nie znajdując, zapukałam do sypialni Zayna.
- Wejdź! - krzyknął. Gdy otworzyłam drzwi, zapach jego wody kolońskiej oszołomił mnie na kilka sekund.
- Zayn? - zapytałam, podchodząc do jego sylwetki, która stała naprzeciwko lustra.
- Sorka Soph, nie jestem teraz za szybkim numerkiem ale... - układał włosy podczas rozmowy.
- Nie dlatego tu przyszłam Zayn. Chce się zapytać, czy masz pożyczyć coś do układania włosów - rzuciłam, krzyżując ramiona na piersi.
- Taa, jasne. A tak poza tym, wyglądasz zachwycająco w tej sukience - skomentował, oglądając mnie od  góry do dołu. Uśmiechnęłam się - Już nie mogę się doczekać, jak w nocy ją z ciebie zerwę - dodał łobuzersko. Mój uśmiech zniknął i zmarszczyłam brwi. Zabrałam z jego toaletki potrzebne rzeczy i wróciłam do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz.
- Czemu zawsze gdy są ze mną sam na sam, muszą zachowywać się jak kompletni idioci? - wymamrotałam, wyciągając lokówkę.
Po 15 minutach moje włosy układały się w drobne loki i byłam gotowa do wyjścia.
Spojrzałam na budzik i stwierdziłam, że wciąż mam 7 minut do zejścia na dół. Upewniając się, że drzwi są zamknięta, wyciągnęłam spod materaca laptopa, żeby sprawdzić, czy Ashley mi odpowiedziała.
Żadnych nowych wiadomości.
- Cholera - wymamrotałam, chowając go z powrotem. Wzięłam parę ozdobnych sandałów i założyłam je, a następnie poszłam na dół, aby poczekać przy frontowych drzwiach. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam chłopaków, już wyszykowanych i gotowych do wyjścia. Harry nerwowo sprawdzał zegarek gdy pojawiłam się koło nich. Spojrzał na mnie i oczyścił gardło.
- Kochanie, naprawdę powinnaś przestać naciągać swój limit... - warknął, wodząc po mnie wzrokiem, aż jego spojrzenie zatrzymało się na moim naszyjniku - Ale wyglądasz naprawdę olśniewająco - skomplementował mnie a reszta pokiwała głowami z uznaniem.
- Louis, ślinka ci cieknie po brodzie - zażartowałam, patrząc jak szczeki obydwóch opadają. Chłopak otarł usta jedną dłonią, posyłając mi niegrzeczne spojrzenie, wymawiając bezgłośnie coś co wyglądało na "tylko poczekaj na wieczór".
- Taksówki już są - rzucił nagle Niall, wyglądając na zewnątrz.
- Czemu powiedziałeś taksówki, jest więcej niż jedna? - zapytałam - Albo lepiej, dlaczego po prostu nie weźmiemy waszego samochodu?
- Są zbyt zauważalne, żeby jechać nimi przez centrum Londynu - wyjaśnił Zayn - Próbujemy pozostać niezauważeniu, aby uniknąć fanek.
- Pojedziemy w oddzielnych taksówkach - uciął Harry i złapał mnie za ramię - Niall, Zaym i Liam jedziecie pierwszą, a Louis, Sophie i ja weźmiemy kolejną. Spotkamy się na miejscu - podsumował loczek, wypychając mnie przed dom, a później wpychając do taksówki.
- I jedna mała rada: znamy kierowcę więc nie pomoże ci, nawet gdybyś krzyczała "Porywacze!" lub coś równie głupiego - uprzedził zielonooki, wpychając mnie do wozu, tak że siedziałam pomiędzy nim, a Louisem.
- Czy już wspominałam jak bardzo tobą gardzę? - odpowiedziałam mu, próbując usiąść wygodnie.
- Więcej niż mogłem zliczyć, ale wiem, że nie miałaś tego naprawdę na myśli - rzucił szorstko i kazał kierowcy jechać. Gdy silnik obudził się do życia, a ja zapięłam pasy. Louis i Harry naśladowali mnie. Podróż była spokojna, znaczy dopóki Harry nie stwierdził, że fajnie będzie jak położy łapy na moich udach.  Louis widząc, że zaczęłam przez ta akcję szybciej oddychać, zrobił to samo. Pod ich dotykiem poczułam ciarki.
Czując się niekomfortowo, próbowałam odepchnąć ich dłonie i złączyć uda, ale oni tylko zesztywnieli na moje wiercenie się.
- Ałć! - sapnęłam, gdy ostro wbili palce w moją skórę.
- Przestań stawiać opór, to poluźnimy uścisk - poinstruował mnie Louis, a jego palce zacieśniły się synchronicznie do Harrego, gdy próbowałam walczyć. Poddałam się jednak po kilku sekundach, a oni poluzowali trochę uścisk.
- Dobra dziewczyna - powiedział Harry, a jego palec poklepał wewnętrzną część mojego uda symetralnie do Louisa.
- Nie jestem zwierzakiem - wymamrotałam z przekonaniem, nawiązując do jego słów "Dobra dziewczyna".
Ich świerzbiące rączki zaczęły jechać w górę mojego uda, wywołując po drodze gęsią skórkę.
- Nie zrobilibyście tego - zagroziłam, gdy dojechali do mojej wrażliwej skóry. Uśmiechnęli się głupkowato.
- Nie zrobilibyśmy? - zapytali, po czym nagle każdy z nich wsunął we mnie palec, odsuwając na bok moje majtki. Następnym razem założę rajstopy... Zaśmiali się, gdy głośno jęknęłam, a Harry zakrył mi usta dłonią kiedy kolejne jęki wydostały się z moich ust. Zamknęłam oczy.
- Ćśśśś... Nie za głośno Sophie... - zwrócił mi uwagę Harry z uśmiechem, kiwając w stronę kierowcy. Odsunęłam jego dłoń.
- M-my-myślałam, że z-z-znacie go-gościa... - zauważyłam, a w tym samym czasie chłopcy skręcili we mnie swoje palce. Oboje śmiali się rozbawieni.
- Ale to nie znaczy, że wolno nam to robić - powiedział Louis, nawiązując do całej tej sytuacji. Opuścił głowę, aby pocałować mnie w szyję, na co sapnęłam.
- Więc t-tego nie r-róbcie! - jąkałam się, ale włożyłam w to moc perswazji.
- Oh, ale dlaczego? Wyglądasz jakby ci się podobało - wymamrotał Harry. Jego palce wsuwały się i wysuwały ze mnie, a jego usta wylądowały na mojej szyi - Wiesz, lubimy cię zadowalać... - powiedział łagodnie, a jego loki otarły się o mój obojczyk. Moje plecy odruchowo wygięły się w łuk, gdy Louis zaczął poruszać palcami.
- To nie zadowalanie, tylko manipulacja moim bezbronnym ciałem - wzięłam głęboki wdech.
- Więc to...- zaczął Harry wyjmując ze mnie palce -  Nie jest przyjemność? - dokończył, głęboko wsuwając je z powrotem, tak że sięgnęły mojego punktu g. Zajęczałam głośno i Louis zakrył mi usta dłonią. Próbowałam przez jakiś czas uspokoić oddech.
- Nie sądzę -  Harry uśmiechnął się lubieżnie, tym razem atakując mnie dwoma palcami. Louis nadal trzymał rękę na moich ustach, aby ściszyć kolejne jęki. Jego delikatne usta wciąż całowały moją szyję.
- Proszę, nie rób żadnych malinek... - poprosiłam cicho gdy oboje zaczęli ssać i przygryzać moją szyję.
- Za późno - wymamrotał Louis w moją wrażliwą skórę, jego delikatne włosy mnie łaskotały. Sapnęłam z niedowierzaniem. I jak ja je niby dzisiaj ukryję? 
Kiedy wreszcie byłam w stanie kontrolować moje jęki, niebieskooki przytrzymał moje ciało, podczas gdy wraz z Harrym próbowali doprowadzić mnie do końca aż czterema palcami. Naprawdę mieli szczęście, że kierowca bardziej zainteresowany był muzyką niż swoimi pasażerami, bo inaczej mieliby przerąbane.
- Cholera, Larry! - sapnęłam, łącząc ich imiona. Jęknęłam głośno gdy poczułam jak ich sprawne palce prawie doprowadzają mnie do orgazmu. Mocno złapałam ich za nogi, na co przygryźli moją szyję. Mój oddech stał się urywany i niestabilny gdy doszłam, przez ich akcje. Chłopcy wyjęli ze mnie palce i oblizali je.
- Mmm Soph, jesteś pyszna - jęknął Louis, jeszcze raz oblizując palec. Odepchnęłam ich od siebie. Nie protestowali, a ich oddechy także były urywane. Spojrzałam na swoją szyję, przyglądając się czerwonym i fioletowym malinkom.
- Chłopaki! - powiedziałam - Nie ukryję tego! A jeżeli wasze matki spytają się kto mi je zrobił, powiem im o wszystkim co mi zrobiliście - zagroziłam.
- Nie, nie zrobisz tego, bo zamienimy twoje życie w piekło - warknął Harry.
- Już nim jest.
- To  nie prawda. Powiedzmy, że to co ci zrobiłem dwa dni temu, nie było nawet 1/4 tego, co mogę ci zrobić jeżeli  nadal będziesz mnie wkurwiać!
Kierowca podniósł głowę i spojrzał na nas w lusterku.
- Wszystko tam u was w porządku? - zapytał.
- Taa, wszystko okej - odpowiedział Louis - Proszę Soph, włóż to - kontynuował, wyciągając z kieszeni proste bolerko. Założyłam je.
- Zawsze nosisz przy sobie ubrania? - zapytałam zaskoczona.
- Tak. Szczególnie od kiedy wiem, że z tobą w aucie mogą dziać się ciekawe rzeczy - odpowiedział.
- A co do kolacji, to chcemy abyś przedstawiła się jako nasza dobra przyjaciółka. Albo coś w tym stylu. Wymyśl coś wiarygodnego - dodał szatyn, a ja pokiwałam głową przybierając kwaśną minę.
- Dobra, więc wszystko ustalone - Hazza klasnął w dłonie - A nie, jeszcze jedno... - powiedział gdy taksówka już się zatrzymała - Nie zawstydzaj nas ani nie wkurzaj - poradził i łapiąc mnie za ramię, wyciągnął mnie z wozu. Louis podążył za nami, a Niall, Zayn i Liam wyszli ze swojej taksówki aby do nas dołączyć. Wyślizgnęłam się z uścisku Harrego i podeszłam do Nialla, aby złapać go za rękę. Blondyn uśmiechnął się do mnie, ale mu nie odpowiedziałam.
- Wszystko okej? - wymamrotał Irlandczyk, a na jego czole ze zmartwienia pojawiły się zmarszczki.
- Màs o meno (Mniej więcej) - odpowiedziałam po hiszpańsku, na co pokiwał głową ze zrozumieniem.
- No te preocupes, todo estará bien (Nie martw się, będzie dobrze) - rzekł, ściskając moją dłoń. Uśmiechnęłam się nieśmiało w odpowiedzi, mając nadzieję, że naprawdę wszystko będzie okej.
Chwilę później nasza szóstka stała przed wejściem do restauracji i zostaliśmy poprowadzeni przez morze ludzi, do stolika zarezerwowanego przez mamy chłopaków.
- Tutaj są nasi chłopcy! - zobaczyłam Anne i cztery inne kobiety siedzące przy stoliku, oddalonym od reszty klientów. Dołączyliśmy do nich.
- A kim jest ta ładna dziewczyna? - zapytała kobieta, którą rozpoznałam jako mamę Nialla. Przypatrywała mi się.
- Jestem Sophie - przedstawiłam się podchodząc bliżej - Jestem bliską przyjaciółką tej wspaniałej piątki - kontynuowałam, podając jej rękę na przywitanie. Ale kobieta w geście powitania przytuliła mnie, całując oda moje policzki, czym kompletnie mnie zdziwiła.
- Miło cię poznać! - powiedziała z uśmiechem. Cztery pozostałe matki powtórzyły tą akcję.Chłopcy siedzieli cicho gdy i ich nie ominęła porcja całusów i uścisków. Wszyscy oprócz Harrego. Loczek przez dłuższą chwilę trzymał mamę  w czułym uścisku. Hmm... Wrażliwy Harry. Dziwne, pomyślałam, zezując na tą dwójkę.
- Siadajcie i zamawiajcie! - mama Zayna klasnęła w dłonie, kończąc swoją rundkę uścisków i buziaków.
- Dzięki Bogu, umieram z głodu - dodał Niall, siadając. Usiadłam obok niego, a mama Liama po mojej drugiej stronie.
- Nialler, ty zawsze jesteś głodny - odpowiedziałam żartobliwie, otrzymując od niego wesoły grymas. Harry zajął miejsce centralnie naprzeciwko mnie, jego matka usiadła obok niego, a Louis zajął miejsce z drugiej strony loczka. Liam usiadł obok Nialla, a Zayn Louisa. Całe towarzystwo zaczęło rozmowę, a ja spojrzałam się na Harrego, próbując zrozumieć jego zachowanie. Wpadłam na pewien pomysł.
Harry, Louis, co powiecie na małą zabawę nogami pod stołem? Za to co zrobiliście mi w taksówce? Pomyślałam mściwie, widząc, że siedzimy blisko siebie. Ta kolacja będzie zabawna dla postronnego obserwatora.
_______________________________________________________________________________
Annie się tłumaczy: No więc tak, nie dodałam, bo były dni ZDW i chciałam wyjść ze znajomymi i się rozerwać, bo później będą mówić, że nołlajfie przed kompem. Mam jednak nadzieję, że ten rozdział jest na tyle długi iż zaspokoi waszą ciekawość na jakiś czas.
  Otrzymałam aż dwa maile co do pomocy z czego bardzo się cieszę. 
Kolejny rozdział pojawi się jutro. Na 1000% (i nie nie machnęło mi się jedno zero więcej xd)
KOCHAM WAS miśki.
Niech moc będzie z wami, jutro  poniedziałek.
xoxo