WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

środa, 26 marca 2014

2.51. Niegodziwe traktowanie i kłamstwa

Pierwszą rzeczą z jakiej zdałam sobie sprawę, gdy budziłam się w swoim łóżku był nieznośny ból głowy i pulsujący prawy policzek. Co to cholery?...A tak Liam mnie uderzył, po tym jak ja go uderzyłam i mu odpyskowałam. Musze pamiętać żeby nie zadzierać z chłopakami, którzy mają złamane serca. Próbowałam się obrócić ale skrzywiłam się czując ból. No tak, to też wina Louisa i jego klapsów. Wzięłam głęboki wdech i nie rozpoznałam tych zapachów. Czyli jednak nie leżałam na swoim łóżku. Nagle usłyszałam jak przez drzwi wbiega Harry. Był wkurzony.
- Jesteś idiotą, wiesz o tym?!
Leżałam z zamkniętymi oczami ale zmarszczyłam brwi.
- Harry uspokój się.
- Puść mnie Louis! Zabiję drania! Uderzył dziewczynę! Moją dziewczynę!
Usłyszałam szarpaninę.
- Harry daj sobie spokój! Pamiętaj, że ty też ją uderzyłeś!
Trzasnęły drzwi.
Zaraz Louis o tym wie? A no tak przecież on i Harry mówią sobie o wszystkim.
- Tak ale później przeprosiłem! I nie uderzyłem aż tak mocno! Nie sprawiłem, że zemdlała! - syknął ciszej Harry, nie chcąc aby inni go usłyszeli.
- To nie przez Liama zemdlała. Sądzę, że była wykończona nerwowo a wybuch Liama po prostu pomogło jej zemdleć.
- Pomogło?! Jak uderzenie kogoś ma w czymś pomóc?!
- Harry nie to miałem na myśli...
- Ale to powiedziałeś - mruknął młodszy chłopak - Jak on w ogóle mógł to zrobić?
Usłyszałam głośne westchnienie i skrzypienie schodów.
- Słuchaj Liam ja wkrótce przeprosi okej? - głos Louisa był uspokajający - Jest po prostu zestresowany artykułem, martwi się o naszą karierę a to, że zerwali z Dan nie pomaga.
- Powinien się nauczyć panować nad gniewem.
- I ty to mówisz. Nie pamiętasz tej akcji dwa lata temu? Ty i Sophie pod prysznicem kiedy Marianne z tobą zerwała przez telefon? Sądzę, że byłeś wtedy zbyt brutalny.
- Szybko skończmy temat o Marianne. Nie jestem z nią już od wieków. I nie byłem zbyt brutalny dla Sophie. Podobało jej się.
- Harry...Nie przekręcaj spraw. Do jasnej choler pieprzyłeś ją do piosenki Nialsów!
- No i?
- Cóż jestem pewien, ze to nie zaliczało się do jej listy 10 najlepszych seksów.
Dziwne jak ich rozmowa szybko schodzi na inne tematy.
- Cholera Louis nie ma takiej listy?
- Skąd niby wiesz?
To się staje niedorzeczne. Krzywiąc się z bólu otworzyłam oczy. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że leżę na kanapie w salonie. Czyli dlatego nie czułam podobnych zapachów. Ostrożnie usiadłam i odchrząknęłam oznajmiając, że już się obudziłam.
- O patrz wróciła do nas! - Louis klasnął w dłonie. Harry spojrzał na mnie i wygonił przyjaciela z pokoju.
- Co? Dlaczego? - jęknął niebieskooki.
- Wyjdź, prosze - Harry pokręcił głową.
- Nie, będę waszą przyzwoitką.
- Loueeeehhhh - Harry wypchnął go za drzwi.
- Dobra ja będę ją miał w sobotę. Paa! - chłopak uśmiechnął się po czym szybko wyszedł. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Jezu on naprawdę nie potrafi dotrzymywać sekretów. Ale Harry chyba mu nie uwierzył.
- Hej skarbie jesteś cała? Byłaś nieprzytomna tylko przez kilka minut ale nieźle mnie wystraszyłaś.
Spojrzałam na niego nie odzywając się.
- Soph?
- Louis ma rację - powiedziałam zachrypniętym głosem i odkaszlnęłam. Potarłam skronie, strasznie bolała mnie głowa.
- W czym ma rację? Macie taką listę?
- Oczywiście, że nie - wywróciłam oczami. Chłopaki i seks... - Ma rację w tym, że w sytuacji z Liamem jest dużo powiązań z tobą - wyjaśniłam.
- Wiem - westchnął chłopak, wstydził się przyznać do swoich czynów - Po prostu nie lubię o tym myśleć - kontynuował siadając obok mnie na kanapie. Zmarszczył brwi gdy dokładniej przyjrzał się mojemu policzkowi - Boli cię to? - zapytał przejeżdżając delikatnie kciukiem po zaczerwienionej skórze.
- Trochę, ale przeżyłam już gorsze rzeczy - uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Potrzebujesz czegoś, żeby złagodzić ból?
- Lód by się przydał - powiedziałam ostrożnie.
- Jako profesjonalista twierdzę, że kilka pocałunków kompletnie złagodziłoby ból - zaproponował lekko się uśmiechając - Słyszałem, ze to najlepsze lekarstwo...nawet lepsze niż lód.
- Jesteś pewien? - zapytałam zalotnie się na niego patrząc.
- Chcesz wypróbować moją teorię? - zaśmiał się przybliżając się do mnie.
- Sama nie wiem - drażniłam się z nim - Może ma to jakieś efekty uboczne... - zaczęłam.
- Cóż jestem w stanie podjąć ryzyko - uśmiechnął się i pochylił się aby złożyć na moim obolałym policzku delikatne pocałunki. Przez kilka sekund byłam zdumiona. Myślałam, że pocałuje mnie w usta...Harry niewzruszony kontynuował, całując mnie dłużej gdy zbliżał się w stronę ust, a składając szybkie pocałunki na samym policzku. Nie mogłam powstrzymać idiotycznego uśmiechu który wypłynął mi na twarz. To jest Harry w którym się zakochałam. Po kilku sekundach odsunął się ode mnie, widziałam ból w jego oczach.
- Przepraszam, że nie zareagowałem zanim Liam cię uderzył. Nigdy nie sądziłem, że się do tego posunie.
- Nie musisz przepraszać...To nie twoja wina.
- Moja, mogłem go powstrzymać - zaprotestował.
- Tak samo jak Niall i Louis.
- Ale ja byłem bliżej.
- Harry to nie ma znaczenia.
- Ma....
Tym razem to ja go pocałowałam, wplotłam ręce w jego loki gdy poczułam ciepło jego ust na swoich.
- Harry to nie ma już znaczenia - powtórzyłam patrząc mu z przekonaniem w oczy.
- Obiecujesz? - wyszeptał stykając się ze mną nosami - Obiecujesz, że nigdy nie użyjesz tego jako argumentu przeciw mnie gdy będziemy się kłócili?
- Obiecuję Harry. Jeśli to zrobię to będziesz miał prawo przypomnieć mi o tym co ci obiecałam w jaki sposób będziesz chciał - uśmiechnęłam się. Pochylił się i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się szeroko. Pocałunek był delikatny i czułam jak po moim ciele przechodzi fala ciepła. Chłopak sięgnął ręką na moje plecy i ostrożnie położył mnie na kanapie. Przerwał pocałunek aby wygodnie usiąść na moich biodrach.
- I jak, ból już przeszedł czy potrzebujesz dalszego leczenia? - wyszeptał.
- Będę szczera...jeszcze trochę leczenia by mi nie zaszkodziło - rzuciłam w odpowiedzi.
-Hmm...Chyba wiem czego potrzebujesz skarbie - złapał mnie za piersi budząc we mnie pożądanie. Jęknęłam co potraktował jako sygnał do dalszych działań. Jedna z jego rąk wślizgnęła się pod moją koszulkę i zadrżałam czując zimny dotyk. Wciąż mnie całował ale czułam jak palcami odsuwa miseczkę stanika i zaczyna pieścić moje sutki. Czułam jak moje hormony wkraczają do akcji i byłam pewna, ze to samo dzieje się u niego.
 - Ostrożnie Harry - rzuciłam pomiędzy pocałunkami - Chyba zaczynam czuć efekty uboczne...
- A są one dobre czy złe? - zapytał chrapliwym głosem.
- Nie jestem pewna.
Zniżył się i zaczął całować mnie po szyi, później po obojczykach, w dół do piersi. Na chwilę się zatrzymał i powiedział;
- Gdybym mógł, wycałowałbym każdy kawałek twojej skóry najwięcej czasu poświęcając zabliźnionym nadgarstkom - po tym pocałował lekko małą ranę, którą zrobiłam sobie wcześniej - Bardzo cię kocham...I przepraszam za te wszystkie rzeczy, które zrobiłem w przeszłości - kontynuował.
- Już dobrze Harry, wybaczam ci to - westchnęłam zamykając oczy.
- Zbyt łatwo mi wybaczasz - wymamrotał w moją skórę. Po chwili się odsunął, spojrzał mi prosto w oczy i nachylił się do moich ust.
- Kocham cię - powiedział i odgarnął z mojej twarzy pasmo włosów. Też cię kocham. Po prostu nie mogę ci tego jeszcze powiedzieć.
- Mam nadzieję, że kiedyś odpowiesz mi, że też mnie kochasz - powiedział smutno, gdy nie odpowiedziałam.
- Nie mogę - rzuciłam i natychmiast usiadłam na kanapie, wcześniejsza atmosfera kompletnie zniknęła. Harry także usiadł i zmarszczył brwi.
- Dlaczego?
- Nie jestem jeszcze pewna swoich uczuć co do ciebie - powiedziałam. Kłamstwo. Nie jestem po prostu jeszcze gotowa aby złamać serce Nialla. W szczególności gdy ma zachwiane emocje. 
- Nie ma sprawy, mam czas aby cię przekonać - przytulił mnie - Spędzimy razem całe 24 godziny. Pod koniec dnia będziesz zachwycona - obiecał. Położyłam rękę na jego klacie i westchnęłam. Dlaczego to nie może być prostsze?
_____________________________
Przez kolejne dwa dni atmosfera w domu była spokojniejsza, ja także. Liam jako jedyny był w stosunku do mnie oschły ale nie zwracałam na to uwagi. Chłopcy zapłacili wydawcom tej przeklętej gazety niezłą kasę aby zdobyć trochę czasu na wymyślenie czegoś. Dano im czas do gwiazdki, zanim gazeta ukaże się na całym świecie i zrujnuje ich karierę. Więc mieliśmy dwa miesiące na to abym to ja poszła pogadać z redaktorami albo, żebyśmy znaleźli osobę, która za to płaci. Oczywiście pierwsza opcja była prostsza ale chłopcy nie chcieli się na to zgodzić. Chcieli dowiedzieć się, kto za to płaci i jak powiedział Niall; Zabić tego pierdolonego dupka".Mam nadzieję, że tylko żartował , bo był zbyt zły aby myśleć czysto.
- Gdzie się wybiera wasza dwójka? - warknął Harry krzyżując ramiona na piersi. Była sobota, wpół do dziewiątej i mieliśmy z Louisem właśnie wychodzić na tą podwójną randkę. Nie chcieliśmy nic mówić chłopakom ale nie przewidzieliśmy, że złapią nas na tym jak się wykradamy z domu. 
- Więc? - zapytał Zayn. Spojrzałam się zmartwiona na Louisa.
- Na zakupy.
- Pozwiedzać - powiedzieliśmy z chłopakiem różne rzeczy w tym samym czasie. 
- Em...czyli? - wtrącił się Niall.
- Pozwiedzać.
- Na zakupy - powiedzieliśmy to co drugie powiedziało wcześniej.
- I które z was kłamie? - Harry wywrócił oczami. Louis westchnął.
- Przepraszam Soph ...ale musimy im powiedzieć. I tak by się w końcu dowiedzieli - powiedział i obrócił się do chłopaków - Widzicie, Sophie chciała spróbować publicznego seksu i wstydziła się zapytać któregoś z was a skoro wie, że ja i tak jestem dziwny więc przyszła z tym do mnie i idziemy teraz do miasta. Tadaa!
Wszyscy szeroko otworzyli buzie tak samo jak ja.
- Czekaj, co?! - Niall prawie zakrztusił się swoim jabłkiem.
- Nie, to wcale nie tak - próbowałam wyjaśnić.
- Sophie spokojnie, nie masz powodu aby się tego wstydzić - Louis lekko sprzedał mi kuksańca w żebra.
- Louis robi sobie z was jaja - Nie ma mowy abym zgodziła się na taką historyjkę - Idziemy na zakupy bo potrzebuję trochę....nowych ciuchów.
- Mogę do was dołączyć? - zapytał Niall - Potrzebuję nowych spodni zanim wyjedziemy na przerwę świąteczną - dodał wskazując na swoje nogi.
- Niall to za ponad miesiąc - Harry wywrócił oczami.
- No i? Chcę być przygotowany - blondyn wzruszył ramionami i znów wgryzł się w swoje jabłko - Więc mogę iść? - zapytał podchodząc do nas.
- Tak tylko rzecz w tym, że chcemy iść do Victoria's Secret i coś w tym stylu. Może też Ann Summers... - Louis uprzedził Nialla, któremu zrzedła mina.
- Zaraz, Sophie idziesz z nim po bieliznę? - skrzywił się Zayn.
- Tak sądzę.... - powiedziałam ostrożnie z wahaniem akceptując historię Louisa.
- To dlatego, że znam wasze upodobania. Więc pomogę jej wybrać coś odpowiedniego dla Harrego, Nialla i mnie. Bez urazy Zayn ale ostatnio masz swoją dziewczyną, a ty Liam...to nie byłby dobry moment na takie rzeczy.
- Dobra mniejsza z tym - uciszyłam Louisa zauważając, że na wspomnienie o jakimkolwiek seksie napięcie między Niallem a Harrym rośnie - Zaraz zamkną sklepy więc musimy iść.
- Nie będziecie tam długo co nie? - zapytał Harry.
- Wrócimy około 12.
Boże sklepy nie są tak długo otwarte. Nie kupią tej historyjki.
- To nie trochę za późno?
- Harry ona idzie na zakupy z Louisem to i tak wcześnie - zaśmiał się Zayn. No tak przecież to One Direction...Założę się, że mają specjalne przywileje w każdym sklepie...
- Racja...
- Więc ruszajmy - powiedział Louis i wyszedł, a ja podążyłam za nim. 
- Hej Niall  - rzuciłam jeszcze do blondyna - Z tobą też wybiorę się na zakupy, dobra?
Westchnął i pokiwał głową - Nie musisz.
- Ale chcę.
- Więc zgoda - uśmiechnął się.
- Wróć z czymś seksownym - krzyknął Harry gdy wychodziliśmy. Wywróciłam oczami ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
________________________________________________________________________________
Wszystkiego najlepszego dla Weroniki Szymkiewicz. ♥
xx Annie

ps. nadchodzi one shoot z Niallem (zakupy :D)

wtorek, 18 marca 2014

2.50. Emily

- Hej zboczeńcy idziecie coś zjeść?! - krzyknął do na Louis. Zaśmiałam się uwalniając Zayna z uścisku i po raz dziesiąty tego dnia wytarłam łzy.
- Chodźmy, bo wszystko zjedzą - zaśmiał się chłopak i złapał mnie za rękę.
- Dobra musimy pogadać - powiedział bardzo poważnie Liam gdy już każdy nałożył sobie jedzenie i usiadł na swoim miejscu. Ja oczywiście utknęłam między Harrym a Niallem.
- O czym? - zapytał Louis zaczynając jeść.
- O wielu rzeczach. Po pierwsze artykuł - Liam wziął głęboki wdech - Harry i ja rozmawialiśmy z wydawcami. Wygląda na to, że gazeta ukazała się tylko w tym mieście. Planowali jutro wydać to w całej Irlandii, a później w całej Europie aż rozeszłoby się po całym świecie. Oczywiście zagroziliśmy im pozwem za rozprzestrzenianie fałszywych informacji, ale okazało się, że mają świadka - kontynuował Liam patrząc się w moją stronę.
- Na boga, przysięgam, że nic nie powiedziałam - zaprzeczyłam wkurzona - Prawie w ogóle nie wychodziłam stąd - dodałam. Może już sobie odpuścić? Wiem, że jestem za to wszystko odpowiedzialna! Poczułam jak Harry ściska lekko moją nogę próbując mnie uspokoić, ale tylko bardziej się zdenerwowałam. Odepchnęłam jego rękę, nie byłam z nastroju.
- Cóż, może ty nic nie powiedziałaś, ale twoja przyjaciółka Emily mogła to zrobić, prawda? - rzucił Liam.
- Nie, chcę dla mnie jak najlepiej - zaprzeczyłam kręcąc głową.
- A nie sądzisz, że pomyślała, że lepiej dla ciebie byłoby gdybyśmy wylądowali w więzieniu? - warknął chłopak. Czułam jakbym chciała krzyczeć, płakać i śmiać się jednocześnie. To było frustrujące.
- Liam mógłbyś skończyć ją oskarżać o coś czego nie zrobiła? - wtrącił się Harry. Wtedy zdałam sobie sprawę, że cała się trzęsę.
- Liam...Emily rozpowiedziałaby o wszystkim już dawno temu gdyby myślała, że Sophie nie jest z nami bezpieczna - powiedział Zayn biorąc kęs sałatki.
- I niby to ma mnie pocieszyć?!
- No nie zup...
- To dlatego...
- Dobra rozumiemy, nie wiemy czy Emily coś powiedziała czy nie - przerwał im Louis - Teraz musimy skupić się na tym co się stanie z naszymi karierami, prawda? Co musimy zrobić, żeby zatrzymać ten artykuł i uratować One Direction?
- Mamy dwie możliwości - zaczął Harry - Emily może zawieźć do nich Sophie, żeby ta potwierdziła, że to tylko plotki skoro gra w tym główną rolę, albo dowiemy się kto im płaci za pisanie tego.
- Co masz na myśli mówiąc "za pisanie tego"? - zapytał Niall.
- Ta gazeta jeszcze miesiąc temu nie istniała. Ktoś zapłacił im za jej stworzenie. Ktoś kto chce nam zrujnować życie - warknął Liam.
- Więc którą opcję wybieramy? - zapytałam spokojnie - Chyba najłatwiej by było gdybym do nich...
- Nie ma mowy, nie pójdziesz tam! - krzyknął Niall.
- Dlaczego nie?
- Jestem pewien, że to pułapka.
- Niby dlaczego? - Zayn zmarszczył brwi.
- Nie wiem...po prostu mam przeczucie, że jeśli dostarczymy im Sophie to pomożemy im, a nie sobie. Mam przeczucie, że skądś już wiedzą, o tym, że należy do nas i będą chcieli sprawdzić na jaki zasięg mamy nad nią kontrolę.
- Myślisz, że macie nade mną kontrolę? Błagam gdybym chciała to już dawno bym uciekła - parsknęłam. Louis zakrztusił się jedzeniem. Przez kilka sekund panowała absolutna cisza a później cała piątka wybuchnęła śmiechem.
- Haha dobry żart Sophie - śmiał się Harry trzymając się za brzuch - Wiesz jak rozluźnić atmosferę.
- Nie żartowałam - powiedziałam całkowicie poważnie. Zaśmiali się jeszcze bardziej.
- Okej gdzie widzicie w tym coś śmiesznego? - zapytałam zirytowana.
-  To, że naprawdę myślisz, że byłabyś w stanie od nas uciec - odparł Louis chichocząc pod nosem. Wszyscy się powoli uspokajali.
- Jeśli się zastanowić, to mogę bez przeszkód wydostać się z domu gdy śpicie, później mogę wziąć któryś z waszych wozów, to byłoby mega proste - warknęłam. Poczułam jak Niall zamarł na swoim krześle, a Harry spojrzał na mnie ostrzegawczo.
- Dobra powiedzmy, że zabrałaś któreś z naszych aut... Nie przetrwałabyś nawet dnia - powiedział Liam.
- Nie, sądzę, że mogłabyś się trzymać z dala przez kilka dni... - nie zgodził się z nim Zayn - Ale maksimum przez kilka tygodni.
- Ale i tak byśmy cię znaleźli i znów do nas zwabili. Jesteśmy jak rodzina, której nigdy nie miałaś - podsumował Harry. Powiedzcie mi, dlaczego w nim się musiałam zakochać?
- Sophie, mówiąc o kontroli miałem na myśli to jak bardzo nam ufasz - wrócił Niall do wcześniejszego tematu - Jeśli poszłabyś to tych dziennikarzy zupełnie nie protestując, wiedzieliby, że nam w zupełności ufasz.
- No chyba nie - warknęłam - Jest kilka rzeczy co do których z życiu bym wam nie zaufała!
- Skarbie, powierzyłabyś mi swoje życie? - zapytał Harry.
- Tak, ale...
- Cóż sama widzisz.
- Ej, to wszystko jest chyba ze sobą związane. Osoba, która płaci za ten magazyn....ta która chce zamienić nam życie w piekło...Chyba chce nam zabrać Sophie. Więc sądzę, że to ten sam gościu, który uderzył we mnie autem, żeby media mogły dowiedzieć się gdzie jesteśmy i że ukrywamy się przed wytwórnią. I żeby zrobić szum wokół Sophie.
- Oszalałeś? - zapytał Louis - To nie ma sensu. Kto zadałby sobie tyle trudu i  nawet się nie ujawnił. Powinien być z siebie dumny, że odkrył mroczny sekret One Direction.
- Ale nikt o tym nie wie. Przynajmniej nie żaden mężczyzna - zauważył Zayn.
- Więc może to kobieta? - dodał Louis.
- Może to Emily - Liam znów ją w to wciągnął.
- Nie. To. Nie. Ona - syknęłam ze złością.
- A twoja mama?
- Byłaby zbyt pijana żeby ułożyć taki skomplikowany plan, jeśli jest tak jak mówi Niall. A poza tym nie chce mnie, przecież mnie sprzedała - wymamrotałam.
- Więc nie pozostaje nam wiele opcji, prawda? - westchnął Harry, przeciągając się. Jego wzrok powędrował na moja rękę - Co to? - zapytał zauważając małą ranę, którą zrobiłam wcześniej w łazience. Złapał mnie za nadgarstek i bliżej mu się przyjrzał - Sophie? Co to jest? - zapytał powoli puszczając moją rękę, ale tym razem Niall ją złapał i bliżej się przyjrzał małej ranie.
- Sophie...Nie zrobiłaś tego prawda? - zapytał, będąc na skraju łez.
- Nie, zacięłam się kartką papieru - skłamał od razu. Nie potrzebuję, żeby jeszcze o to się wkurzali - Nie pocięłam się - blondyn wyraźnie się zrelaksował, ale Harry mi nie dowierzał.
- Okłamujesz nas?
- Nie Ha...
- Tak, kłamie - odpowiedział Zayn. Spojrzałam na niego groźnie i rzuciłam bezgłośne "pieprz się".
Będę się pieprzył z tobą na zgodę, odpowiedział po czym uśmiechnął się do Harrego. Odchrząknął po czym powiedział;
- Pojechałem po nią do szkoły i była nieźle załamana. Nie dziwię się, bo ten magazyn praktycznie opisał ją jako dziwkę, a Soph obwiniała się o prawdopodobny rozpad naszej kariery.
- Mówiłem ci, że...
- Liam zamknij się i daj mi skończyć - westchnął Zayn masując skronie - I w drodze powrotnej Sophie dodała, że ma ochotę się pociąć. Więc zamknąłem ją samą w łazience, wcześniej wyciągnąłem wszystkie ostre przedmioty na blat, tak aby je widziała. Później przekonałem ją, że może sama zwalczyć tą chęć i to własnie zrobiła.
- Co z tobą nie tak?! - krzyknął Niall - Zostawiłeś ją samą w pomieszczeniu pełnym żyletek gdy była na skraju załamania! Jesteś naprawdę powalony!
- Niall uspokój się! Naprawde sądzisz, ze gdybym myślał, że może się pociąć to bym ją tam zostawił? - odpowiedział chłodno mulat.
- Przecież się pocięła! - zaprotestował Niall wskazując na bladoróżową kreskę na mojej ręce. Wybuchł tak bardzo, ze zaczynałam się go bać. Zayn wspominał, że nie brał swoich leków....Musze go przekonać, żeby zaczął je brać.
- Hej Irlandczyku spokojnie...Mogło być gorzej - Louis wywrócił oczami.
- Nie nazywaj mnie tak i nie waż się wywracać na mnie oczami! Nie widzisz co mogło się zdarzyć?! - krzyknął blondyn wstając. Skuliłam się.
- Niall... - jęknął Harry.
- Ej Niall... - powiedziałam spokojnie, sprawiając, że wszyscy się na mnie spojrzeli. Wzięłam głęboki oddech. Okej muszę to zrobić...Musze go okłamać, żeby zmusić go do wzięcie leków - Jeśli ci to pomoże...Myślałam o czymś dobrym...O jakimś wspomnieniu... - przełknęłam ślinę - Gdy o tobie pomyślałam, ta chęć pocięcia się minęła.
- Naprawdę? - od razu się uśmiechnął.
- Tak ale proszę...Przerażasz mnie teraz gdy nad sobą nie panujesz...Możesz po prostu wziąć swoje leki? Proszę? Bardziej cię lubię gdy jesteś spokojny.
Zamrugał parę razy i cofnął się.
- Um tak jasne...Przepraszam Lou - powiedział łagodnie, zawstydzony.
- Za co? - zaśmiał się drugi chłopak - Dla mnie to było dość zabawne - dodał po czym wrócił do jedzenia. Reszta podążyła za jego przykładem. Kątem oka zauważyłam jak Niall wyjął tabletki z kieszeni i popił je wodą. Musiał poczuć, że go obserwuję, bo gdy tylko je przełknął, spojrzał na mnie z uśmiechem i rzucił się na jedzenie. Jedliśmy w spokoju, prowadząc niezobowiązujące rozmowy. Harry nagle się do mnie odezwał, ale tak aby reszta go nie usłyszała.
- Podjąłem decyzję Soph - zaczął głośno wzdychając - Nie chcę, żebyś chodziła do szkoły.
- Har...!
- Proszę wysłuchaj mnie - rzucił przerywając mi. W oczach zebrały mi się łzy gdy mówił dalej - Przez ten cały artykuł pewnie cała szkoła rozpowiada o tobie same najgorsze rzeczy... Nie chcę, żebyś była ich celem każdego dnia. Ludzie są okropni. Nie pomyślą zanim coś powiedzą, a wiem z doświadczenia, że niektóre słowa są gorsze niż realne rany.
Wiem o tym Harry. Po prostu nie chcę być z dala od Emily. Jest właściwie wszystkim co mi pozostało.
- Ziomek brzmisz jak Zayn - zaśmiał się Louis. Harry uciszył go wzrokiem.
- Mogę z nią porozmawiać na osobności? - zapytał Harry. Zayn wzruszył ramionami, wstał i wyniósł swoje rzeczy do kuchni. Louis lekko się zawahał ale także wyszedł, a za nim Liam i Niall.
- Harry muszę chodzić do szkoły - powiedział drżącym głosem gdy po moich policzkach spłynęły łzy.
- Nie płacz skarbie... - rzucił spokojnie i mnie przytulił - Musisz zrozumieć, że robię to dla ciebie.
- Wiem Harry...I nie chcę chodzić już do szkoły. To chodzi o Emily. Jest moją jedyną kotwicą do przeszłości.Do mnie. Do starej mnie. Potrzebuję jej tak samo jak was - zaszlochałam.
- Będziesz mogła ją zapraszać.
- Naprawdę? - odsunęłam się i spojrzałam na niego z nadzieją.
- Tak.
Uśmiechnęłam się, od razu poprawił mi się humor.
- Będziemy sobie mogły zrobić babski wieczór? Na przykład pooglądamy filmy na dole i pogadamy o jakiś przystojniakach czy coś?
- Jeśli to sprawi, że nie będziesz chciała chodzić do szkoły to tak - zgodził się.
- A Zayn będzie mógł czasem zaprosić Perrie gdy będę tu z Emily?
- Nie sądzisz, że prosisz o zbyt dużo? - zaśmiał się Haz.
- Nie, w końcu zgodziłam się z tobą spędzisz 24 godziny sam na sam - wywróciłam oczami. Wzięłam ze stołu swoją miskę i wstałam.
- A kiedy to się dokładniej stanie?
- Jak mi zdejmą gips.
- Ale to za dwa lub trzy tygodnie!
- Harry...A co ja mogę zrobić z gipsem? Mam z tobą spędzić 24 godziny i nie chcę być ograniczona przez gips - patrzyłam jak zbierał resztę rzeczy ze stołu. Poszedł za mną do kuchni. Gdy weszliśmy chłopaki stali w półkolu i cicho o czymś dyskutowali. Szybko zamilkli gdy włożyłam rzeczy do zlewu.
- Więc Harry pozwolisz żeby Emily tu przyjechała? - syknął Liam - Pozwolisz jej zobaczyć jak mieszkamy i dostarczyć więcej szczegółów dziennikarzom?!
Zacisnęłam dłonie w pięści. Jestem już zmęczona tymi jego podejrzeniami, że Emily to zrobiła. Sam jest sobie winien, bo nie pomógł mi uciec w pierwszych dniach gdy tu byłam, kiedy chciałam ich opuścić.
- Matka cię nie nauczyła, żeby nie podsłuchiwać? - warknęłam próbując kontrolować swoją złość.
- Może nie ale i tak jest lepsza od twojej!
Zamknęłam oczy próbując nie okazywać emocji.
- Cofnij to.
- Harry mówię ci, że to Emily jest winna! - krzyknął Liam kompletnie mnie ignorując.
- Nie.Ona.  Jest. Winna.
- Jes....
- Zamknijcie się oboje! - rzucił Harry i uciszył Liama machnięciem ręki - Jeśli Sophie sądzi, że Emily jest niewinna to jej ufam.
- Bo stałeś się miękki odkąd nam powiedziałeś, że ją kochasz!
Harry złapał mnie za rękę i ją ścisnął.
- Ja się w to nie mieszam- Zayn wyszedł z kuchni.
- Zayn chyba potrzebuje pomocy, idziesz Niall? - zapytał nerwowo Louis chcąc opuścić kuchnię. Mimo tego Niall się nie poruszył. Jego spojrzenie powędrowało do dłoni Harrego, która trzymała moją.
- Nie jestem "miękki"! Jestem po prostu bardziej opiekuńczy! - zaprotestował Loczek.
- Niall - rzucił błagalnie Louis i wyciągnął blondyna z kuchni.
- Liam weź się w garść! - rzucił Harry - Oddychaj...Nie musisz się na nas wyżywać bo Dan z tobą zerwała!
- Założę się, że sama to wszystko wymyśliła! - Liam kompletnie zignorował przyjaciela - Sprawiła, że chodziliśmy wokół niej na paluszkach bo była na skraju załamania, taka krucha i zawsze na skraju łez. Sophie była i jest wojowniczką! Udawała słabą ale układała powoli plan, zdobywała nasze zaufanie i knuła przed naszymi oczami.
Już nie miałam dużej siły trzymać złości na wody.
- Jestem pewien, że knuła ten plan od pierwszego dnia z tą swoją pożal się boże przyjaciółką w szkole, z dala od na...
Uderzyłam go z całej siły.
- Nie mów tak, jakby mnie tu nie było! - w końcu wybuchnęłam.
- Nie będziesz mnie kontrolować. Są inne sposoby - syknął i podniósł rękę.

I nagle to wszystko ucichło.
________________________________________________________________________________
Wszystkiego najlepszego dla Alex! :D Dużo zdrówka i szczęścia ;**
Przepraszam was, że w poprzednim tyg nic nie dodałam ale w weekendy mam teraz ligę prezydencką w weekendy co oznacza mniej czasu na tłumaczenie. Poza tym w tym tygodniu nie ma mnie od czwartku do niedzieli wieczorem bo jadę na turniej z nogi w góry. Tak więc kolejny pewnie w poniedziałek.
btw. zostało 5 rozdziałów do końca tej części :D
xx Annie

sobota, 8 marca 2014

2.49. Ścieżka wspomnieć cz. II

Obróciłam się i zostałam mocno popchnięta na blat. Po chwili poczułam czyjeś usta na swoich. Odepchnęłam od siebie tą osobę i napotkałam wkurzonego Liama.
- Co ty do cholery robisz Liam! Pieprz...
- Zamknij się! - przycisnął swoje ciało do mojego i ręką zakrył mi usta - To twoja wina! Wszystko jest twoją winą! - drugą ręką uderzył w ścianę obok mnie. Mój mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach. Jeśli Liam wrócił to Harry też, prawda? Proszę Harry pomóż mi! Niech ktoś mi pomoże! Kopnęłam w ścianę za mną próbując tym sposobem przyciągnąć uwagę reszty domowników.
- Harry! Za...
Liam mocno przycisnął mnie biodrami do ściany blokując mi ruchy dolnej partii ciała. Zjechał ręką z moich ust do gardła.
- Liam - próbowałam oderwać jego palce ale ręka w gipsie nie pomagała - Li..am. Proszę - wychrypiałam, w moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego taki jest?!
- Powiedziałem żebyś się zamknęła - zacisnął mocniej palce na mojej szyi. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że chłopak krzyczy - Danielle ze mną zerwała przez ciebie! Bo nie mogłaś po prostu siedzieć cicho! - kontynuował - Nie powinienem pozwolić wam się spotkać! Wtedy nie uwierzyłaby w ten artykuł bo byś jej nic nie powiedziała!
- Nigdy nic jej nie powiedziałam! - sapnęłam.
- Dobrze się zastanów skarbie - syknął znów odcinając mi dopływ tlenu. Wtedy sobie przypomniałam. To było dość niedawno. Dzień w którym Liam odebrał mnie ze szpitala. Dzień kiedy założyli mi gips. Odebraliśmy Danielle i przez przypadek się wygadałam.

[Wspomnienie]
- Hej - uśmiechnęła się, pokazując perłowo białe zęby - Jestem Danielle.
- Sophie Miller. Mam 18 lat i zostałam sprzedana One Direction gdy miałam 16 - odpowiedziałam, też się uśmiechając. O cholera. Naprawdę to powiedziałam? Zobaczyłam jak Liam sztywnieje i posyła mi zabójcze spojrzenie w lusterku. Danielle zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc. Cóż dziwnie wyszło.
- Mam na myśli że kupili mnie tym jak czarujący są. Nie mogłam bez nich wytrzymać. Moja matka nie mogła się mną zająć wiec zabrali mnie ze sobą - poprawiłam się szybko - Wow, to brzmiało lepiej w mojej głowie - zaśmiałam się nerwowo.
- Jesteś świetna. Już cię lubię - rzuciła Danielle chichocząc. Liam także się śmiał gdy odpalał silnik ale był zmartwiony. 
[Koniec wspomnienia]

Byłam w szoku gdy sobie o tym przypomniałam. Musiała sobie to złożyć w całość gdy przeczytała artykuł i pewnie zerwała z Liamem przez telefon a to chyba najgorszy ze sposobów na zerwanie... Nie dziwię się, że jest załamany. Musiał zamienić smutek w złość gdy tu jechał. Niall miał rację co do tego że Liam będzie się na mnie wyżywał gdy zerwą z Danielle...
- Teraz pamiętasz? - brązowooki chłopak syknął widząc, że zrozumiałam o co mu chodziło - Pamiętasz?! - krzyknął jeszcze mocniej zacieśniając palce.
- Li... - błagałam. Przed moimi oczami zatańczyły czarne kropki. Zaraz zemdleję z braku tlenu. A może Liam mnie zabije? 
- Więc skoro nie mam już nikogo kto by nade mną panował...Wykorzystam ciebie - szepnął mi groźnie do ucha, wolną ręką zaczął obmacywać moje piersi.
- Liam! - nagle do kuchni wbiegł Zayn - Puść ją, nie może oddychać! - rozkazał, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. Liam rozluźnił palce na tyle abym mogła złapać oddech.
- Zayn to jej wina! To przez nią nasza kariera się sypie. Ciężko na to pracowałem! - powiedział wkurzony chłopak, po jego policzkach spływały łzy - To, że Niall wylądował w szpitalu to też jej wina! Jeśli nie wyszedłby na spacer żeby pomyśleć, to nie zostałby potrącony przez ten pieprzony samochód! Zespół też by się nie rozpadał! To wszystko jej wina!
Ma rację.
- Liam uspokój się i puść ją, zupełnie - powiedział spokojnie mulat i powoli do nas podszedł - Liam puszczaj!
Liam w końcu uwolnił moją szyję ze swojego uścisku ale nadal przytrzymywał mnie biodrami przy ścianie. Jego oddech był płytki. Na wpół zamkniętymi oczami obserwowałam jak Zayn podchodzi do nas i odsuwa ode mnie Liama. Upadłam bezwładnie na podłogę biorąc głębokie oddechy. Spojrzałam na chłopaków, rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami. Mulat uścisnął kolegę uspokajająco klepiąc go po plecach. Liam spojrzał na mnie ponad ramieniem przyjaciela. W jego spojrzeniu widziałam wściekłość i ból. Dostałam gęsiej skórki wiec szybko zamknęłam oczy i skupiłam się na oddychaniu. Jeśli Liam jest w domu to gdzie jest Harry? Potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił. Potrzebuję kogoś kto powie mi, że wszystko będzie dobrze, mimo, że nie będzie. Może powinnam iść do Nialla? Nie to byłoby samolubne. Ale on nie wie, że wybrałaś Har....
- Wszystko w porządku?
Otworzyłam oczy i przestraszyłam się bo Zayn kucał obok mnie. Jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Rozejrzałam się dookoła, Liama nie było w pobliżu.
- Gdzie jest Liam?
- Już się z nim uporałem. Jest po prostu zrozpaczony i nie za bardzo wie jak zareagować...Nie zdziwiłbym się gdyby za godzinę przyszedł i cię przeprosił - wyjaśnił ostrożnie Zayn - Ale czy z tobą wszystko w porządku? - zapytał ponownie. Pokiwałam głową i spróbowałam wstać.
- Muszę skończyć sałatkę.
- Nie przejmuj się tym, ja ją dokończę okej skarbie? - zaproponował nie pozwalając mi wstać z podłogi - Ty skup się na oddechu. Prawie przed chwilą odleciałaś - podszedł do blatu i zabrał się za sałatkę. Obserwowałam go w ciszy, jak poruszał się po kuchni dobierając kolejne składniki i umieszczając je w misce. Zaczęłam odtwarzać w myślach dzisiejszy dzień. W jednej z gazet ukazał się artykuł, który mógł zniszczyć karierę chłopaków. Liam prawie mnie udusił bo Danielle z nim zerwała. Potwierdził tylko teorię Nialla. Zrozumiałam, że zakochałam się w Harrym. Zayn starał się najlepiej jak mógł ogarnąć to wszystko. Louis jest teraz singlem i w weekend idziemy na podwójną randkę. Muszę powiedzieć Niallerowi co czuję do Harrego. Złamię mu tym serce. Gdzie w ogóle jest Harry...?
Po kilku minutach siedzenia w ciszy w końcu się odezwałam.
- Wiesz, gdzie jest Harry? - zapytałam cicho Zayna, opierając głowę o ścianę.
- On...
- Tutaj jestem.
Spojrzałam na wejście do kuchni w którym stał uśmiechnięty Harry. Opierał się o framugę.
- Tęskniłaś za mną.
Dobra to, że go kocham nie znaczy że muszę to okazywać. Nie chcę, żeby się o tym teraz dowiedział. Poczekam do...Do naszego wspólnie spędzonego dnia. I po tym, powiem Niallowi. 
- Skarbie wszystko w porządku? Dlaczego siedzisz na podłodze? - Harry zmarszczył brwi i podszedł do mnie. Spojrzał wyczekująco na Zayna, chciał odpowiedzi.
- Cóż ona...
- Było mi gorąco a podłoga jest tak przyjemnie chłodna, że na niej usiadłam - wzruszyłam ramionami, odpowiadając zanim Zayn wszystko by wypaplał. Nie chcę żeby Harry się o tym dowiedział. Mają już i tak za dużo problemów w zespole. 
- A teraz jest ci już wystarczająco chłodno? Jedzenie jest już gotowe i możesz usiąść tutaj - Zayn wskazał na miejsce przy blacie - I zjeść przy stole jak normalny człowiek.
- Tak jasne - szybko wstałam z ziemi.
- Wystarczy też dla mnie? Z chęcią bym z wami zjadł - zapytał Harry siadając obok mnie.
- Tak. Właściwie to starczy dla wszystkich. Pomyślałem, że moglibyśmy usiąść razem i przedyskutować sprawę tego artykułu, co teraz będzie i w ogóle...Harry pójdziesz po resztę? Zaniesiemy z Sophie jedzenie do jadalni i tam się wszyscy spotkamy. Tam jest więcej miejsca.
Harry westchnął.
- Jasne...ale macie się nie obściskiwać gdy wrócę - powiedział z uśmiechem ale słychać było że nie żartuje.  Jestem jego. 
- Ej jestem z Perrie - skrzywił się Zayn - Bez obrazy Sophie - dodał szybko.
- Spoko. I Harry mógłbyś przestać być taki zazdrosny proszę? Chyba o tym rano rozmawialiśmy.
- Wolę określenie opiekuńczy. I nie możesz winić mnie za to, że jestem opiekuńczy kiedy jakiś magazyn cię obraża - rzucił - I zajmij mi miejsce obok siebie okej? - dodał i wyszedł zanim zdążyłam zaprotestować. Westchnęłam głośno. Jaki on jest irytujący.
- Wiesz on ma trochę racji...Też bym się tak zachowywał gdyby chodziło o Perrie - powiedział Zayn wyciągając z szafek miski i sztućce - Dobra teraz trzeba to zanieść do jadalni - dodał wychodząc z kuchni.
- Odnośnie Perrie... powiedziałeś, że kiedyś będę mogła ją poznać - powiedziałam głośno. Wzięłam wielką miskę z makaronem i podążyłam za nim.
- Wiem i myślę, że jakoś niedługo się spotkacie...Coś wymyślę - pokiwał głową i zaczął nakrywać do stołu. Gdy skończył, podałam mu miskę z makaronem, którą postawił na środku - Liam nic ci nie zrobił? - zapytał.
- Oprócz podduszania mnie i obmacywania moich piersi to nic - wymamrotałam.
- Tak mi przykro, ze cię tam samą zostawiłem - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Gdy poczułam jego ciepło, od razu się zrelaksowałam. Wow, fajne uczucie. Po chwili się odsunął - Wyglądałaś jakbyś tego potrzebowała.
- Dzięki...naprawdę tego potrzebowałam - uśmiechnęłam się. Tęskniłam za tym uczuciem gdy ktoś trzyma cię w swoich ramionach.
- Kiedy spotkasz Perrie nie mów jej o tym, mogłaby byś zazdrosna - mrugnął do mnie.
- Pewnie i tak jej nie spotkam - westchnęłam.
- Spotkasz. Obiecuję. I jeszcze raz przepraszam, że cię samą zostawiłem.
- Już dobrze Zayn. Musiałeś przecież sprawdzić co u Nialla... jak się czuje?
- Cóż było mu smutno że cię rano przy nim nie było - chłopak skarcił mnie spojrzeniem.
- Harry zmusił mnie żebym z nim poszła - zaczęłam się bronić.
- A poza tym to nadal go wszystko boli więc jeszcze dłuższy czas zostanie w łóżku. I był wkurzony o ten artykuł. Uderzył pięścią w ścianę i zrobił w niej dziurę.
- Coo? Mam nadzieję, że nie połamał sobie palców - zmarszczyłam brwi.
- Nie...były tylko zadrapane. To mi o czymś przypomniało. Po pierwsze musisz go przekonać, żeby zaczął brać leki. Nie chce ich brać i sama widzisz...zrobił dziurę w ścianie wyładowując się na niej...Ci redaktorzy mają szczęście, że to nie były ich twarze. Jak o tym myślę, to przeraża mnie jak szybko zmienia mu się nastrój. A druga sprawa, skoczę szybko na górę. Zrobiłem coś dla ciebie.
- Zrobiłeś coś dla mnie?
- Ta zostawiłem to w kuchni gdy zobaczyłem co Liam ci robi - zrobił przerwę - Zrobiłem to tego dnia, który razem spędziliśmy...
Spojrzałam na niego sceptycznie. Westchnął i poprowadził mnie do kuchni.
- Pamiętasz ten dzień gdy dostałaś pierwszą dawkę hormonów? Obudziłem cię wtedy zanim ehh...no wiesz...
- Zanim co? - zapytałam uśmiechając się. O Boże czy on naprawdę nie chce tego powiedzieć? To zabawne!
- Nie każ mi tego mówić proszę - błagał opierając się o blat.
- Ależ powiedz to. Nie wiem o co ci chodzi - drażniłam go.
- Nie wierzę...Zanim doszłaś okej?
- Całym zdaniem?
- Kiedy obudziłem cię zanim doszłaś - wyrzucił z siebie wzdrygając się - Tego ranka kiedy obudziłem cię zanim mogłaś dojść w czasie bardzo erotycznego snu, w którym jęczałaś tak, że miałem ochotę cię przelecieć.
Zaczęłam się śmiać.
- Od początku wiedziałaś o czym mówię prawda? - jęknął Zayn.
- Tak - zachichotałam - Po prostu zabawnie było patrzeć jak nie chcesz tego powiedzieć.
- Cóż nieważne. Pamiętasz co robiliśmy później? Byliśmy sami w domu i zaczęliśmy rysować i nie chciałem ci pokazać co narysowałem?

[Wspomnienie]
- Skończyłam - pokazałam mu rysunek.
- Widzisz, wiedziałem że potrafisz narysować coś lepszego. malujesz ładne kreskówki wiesz? - pochwalił mnie.
- Dobra dobra ale czy możemy zwiedzić dom gdy już skończyłam? - prosiłam robiąc słodkie oczka. 
- Nie, bo ja nie skończyłem - zmarszczył brwi, przygryzł wargę i kontynuował rysunek - Dodaj trochę koloru - poradził skupiając się na kartce i popchnął w moją stronę pudło z kredkami i pastelami. Gdy już skończyłam kreskówkową wersję Zayna, zaczęłam robić rysunek każdego z chłopców. czasem spoglądałam na Fate i kaczki. Zayn nadal się męczył z moim portretem. I nie pozwolił mi na niego spojrzeć, zasłaniając go przez cały czas rękami. 
- Jesteś głodna? - zapytał słysząc jak burczy mi w brzuchu. Spojrzał na mnie czekając na odpowiedź.
- Nie, mój żołądek po prostu informuje cię że jest zły - odpowiedziałam sarkastycznie, kładąc ołówek na stole. 
- Dobra więc nie idę po jedzenie - wzruszył ramionami lekko podnosząc kąciki ust. Jego brwi były ściągnięte gdy kontynuował rysowanie. Patrzyłam na niego przez kilka sekund zastanawiając się czy żartuje czy nie. 
- Okej dobra jestem głodna - poddałam się.
- Co chcesz zjeść? Wymień coś...Mamy chyba wszystko co możliwe.
- Zaskocz mnie. Oh albo może nie - przypomniałam sobie prysznic, gdzie miał wielką przewagę nade mną - makaron byłby super - powiedziałam po kilku sekundach namysłu.
- Dobra więc makaron...- wszedł do środka - Mogę ci znów zaufać? - zapytał zanim zamknął drzwi - Nie zgubisz się ani nie spojrzysz na rysunek?
- Obiecuję, że nie. Zostanę z Fate - westchnęłam także wstając - Pewnie będę pod drzewem gdy wrócisz - chłopak uśmiechnął się i wszedł do środka, zamykając drzwi. Moje krzesło przesunęło się po drewnianym patio gdy wstawałam od stolika, po czym zdjęłam skarpety i dołączyłam do Fate obok stawu. Z zainteresowaniem oglądała ryby, jej łapa czasem trafiała w wodę.
- Hej kuleczko - powiedziałam podnosząc ją. Miałknęła w proteście, więc odstawiłam ją - Ej powinnaś być po mojej stronie - przypomniałam jej. Spojrzała na mnie niebieskimi oczami - Nie...dobra - uspokoiłam ją. Zaczęłam iść pod drzewo obok furtki i żywopłotu, który oddzielał tą część od otwartego pola i zauważyłam, że idzie za mną. Zgaduję, że po prostu nie chciała być noszona. Podeszłam pod drzewo i oparłam się o jego pień. Fate położyła się obok. Zaśmiałam się gdy zaczęła układać się na moich udach, jej łapki mnie łaskotały. Karma i inne kaczki nagle wyszły z wody i zaczęły piszczeć i podchodzić w naszym kierunku. Fate przyjęła pozycję obronną i zaśmiałam się bardziej, głaszcząc ją po grzbiecie. 
- Ej spokojnie...to przyjaciele - wymamrotałam drapiąc ja za uchem. Sześć kaczuszek podeszło do nas z ciekawością dziobiąc tu i tam. Podniosłam rękę aby przytrzymać Fate, ale zaczęły nerwowo kawakać i wróciły do wody.Wszystkie oprócz Karmy. Podniosłam brew gdy mała kaczuszka wdrapała się na moje nogi i podeszła bliżej do Fate, po czym praktycznie schowała się pod jej łapką. Kotka odepchnęła ją rozdrażniona ale Karma znów wróciła, tym razem chowając się pod moją ręką, która była na ziemi. Wzięłam i położyłam ją na moim brzuchu. 
- Jesteś inna prawda? - wymamrotałam patrząc na nią w zadumie - Fate - ostrzegłam gdy chciała tknąć kaczuszkę. Nie spojrzała na mnie i nadal wpatrywała się w Karmę. Zdziwiła mnie gdy podeszła i polizała ją po główce. Karma zeskoczyła z mojej ręki i umieściła się między jej łapkami po raz kolejny. Tym razem kotka nie odsunęła małego przyjaciela. 
- Teraz przyjaciele, co? Cóż szybko poszło - zaśmiałam się gdy karma zaczęła szczęśliwie gdakać. Pogłaskałam czule Fate i Karma zaczęła narzekać, kwacząc z zazdrości. Uśmiechnęłam się i także ją pogłaskałam. 
Zayn pojawił się kilka minut później, niosąc dwie miseczki i idąc do naszego trio. 
[Koniec wspomnienia]

- Tak pamiętam. Wtedy zrobiłeś ten swój dziwny makaron, a później bawiłeś się z Fate i kaczkami w ogrodzie.
- Tak dokładnie. I po raz kolejny ci powtarzam że ten makaron nie jest dziwny tylko wyjątkowy. A wracając do tematu, w końcu skończyłem swój rysunek i chcę ci go dać - powiedział chłopak wyciągając nie wiadomo skąd wielką kartkę. Na pierwszym planie był mój wizerunek ze skrzydłami anioła. Był przepiękny. A co najlepsze, w tle ...tło było zrobione z wielu rysunków. Przedstawiały sytuację z ostatnich dwóch lat, z jego punktu widzenia. Od tego jak kupili mnie od mojej matki, do jego samotnego spaceru po ulicach Londynu gdy czuł się winny po tym jak mnie zgwałcił. Jak później spotkał Perrie, jak z nią o mnie rozmawiał, przez wiele nocy, które przepłakał żałując tego co mi zrobił, później jak nie chciał się zgodzić na nowy pomysł Harrego, jak mu później wybaczyłam gwałt, aż do tego gdy powstrzymał mnie od pocięcia się.
- Dlaczego teraz? - zapytałam podziwiając rysunek - Dlaczego tak długo czekałeś? - poruszył mnie tym, prawie się rozpłakałam.
- Cóż - złapał się za kark - Chciałem wypełnić całą kartkę i chciałem narysować mój największy sukces. To jak dzisiaj pomogłem ci przezwyciężyć chęć pocięcia się. Dorysowałem to zanim poszedłem zobaczyć co u Nialla.
- Dziękuję Zayn, bardzo - położyłam rysunek na blacie po czym uściskałam mulata z całej siły - Nie wiem co bym zrobiła bez takie wspaniałego przyjaciela. Dziękuję - zaczęłam szlochać. Zayn też mnie przytulił.
- To nic...Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić.
- Hej zboczeńcy idziecie coś zjeść?! - krzyknął do na Louis. Zaśmiałam się uwalniając Zayna z uścisku i po raz dziesiąty tego dnia wytarłam łzy.
- Chodźmy, bo wszystko zjedzą - zaśmiał się chłopak i złapał mnie za rękę.

 - Dobra musimy pogadać - powiedział bardzo poważnie Liam gdy już każdy nałożył sobie jedzenie i usiadł na swoim miejscu. Ja oczywiście utknęłam między Harrym a Niallem.
_______________________________________________________________________________
Alex, kochana...Chciałam dodać rozdział wczoraj i złożyć ci życzenia z jednodniowym opóźnieniem ale się nie wyrobiłam...(znów)...no także ten; spełnienia marzeń, dużo radości, uśmiechu i miłości :DŻebyś pewnego dnia spotkała 1D (i żebyś mogła porwać swojego ulubieńca ;])♥♥
Reszcie dziewczyn z okazji naszego święta życzę wszystkiego najlepszego i dużo uśmiechu na co dzień!!! ♥♥

(kolejny będzie z opóźnieniem bo mam 6 sprawdzianów w nst. tygodniu więc będe miała dużo roboty ;c )
xx Annie

wtorek, 4 marca 2014

2.48. Ścieżka Wspomnień cz. I

- Skąd dowiedziałeś się o tym? O gazecie? - zapytałam wsiadając do auta. Chłopak westchnął i zaczął wyjeżdżać ze szkolnego parkingu.
- Louis zadzwonił do nas bo zobaczył je gdy był w centrum handlowym z Eleanor. Harry i Liam chcą zorganizować spotkanie z naszymi menadżerami i wydawcą gazety. Jak dotąd artykuł ukazał się tylko w tym mieście. Mamy nadzieję, że się nie rozprzestrzeni. A teraz, co z tobą? - spojrzał na mnie przelotnie - Opowiedz mi o tym co cię wcześniej męczyło. Pozbądź się tych myśli. Powiedz mi dlaczego płakałaś.
- Nie płakałam.
- Nie kłam, widziałem przecież. Po prostu to z siebie wyduś i bądź szczera.
- Dobra.
- Zayn proszę! - błagałam - Miałeś mi pomóc! Zayn nie mogę tego zrobić!
- Możesz i nie wypuszczę cię dopóki tego nie zrozumiesz!
Musiałam mu powiedzieć o wszystkim o czym myślałam, ok kiedy przeczytałam ten artykuł a to oznaczało, że musi się dowiedzieć o głosie, który powtarzał mi, że jestem bezwartościową dziwką. Chcąc być z nim całkowicie szczera powiedziałam mu o tym, że chcę uciszyć ten głos bólem, ale chcę też aby mnie powstrzymał. Zayn jednak zrobił coś niespodziewanego. Zabrał mnie do łazienki, powyciągał z szafek wszystkie ostre przedmioty i wyszedł zamykając mnie w środku. Siedziałam tu już pięć minut i nadal cała się trzęsłam. Spojrzałam na blat i te żyletki mnie przyzywały. Wołały mnie abym wzięła je w rękę i się pocięła. Chciałam się poddać, bardzo. Ale nie mogłam tego zrobić.
- Zayn nie mogę już! - płakałam, patrząc z przerażeniem na wszystkie te przedmioty - Zaraz coś sobie zrobię! Nie jestem wystarczająco silna! - szlochałam. Jesteś słaba. Jesteś dziwką. Zasługujesz na to. -  Zayn!
- Jesteś wystarczająco silna Soph! - krzyknął zza drzwi - Wiem, ze możesz to zrobić, możesz to kontrolować.
Sięgnęłam po jedną z żyletek i trzymałam ją tuż przy bladej skórze nadgarstka. Po policzkach spływały mi łzy.
- Zayn! - zaszlochałam - Zayn jestem dziwką! Jestem bezużyteczna! I wszyscy możecie wylądować przeze mnie w więzieniu!
- Nie wylądujemy w więzieniu! Harry i Liam właśnie załatwiają sprawy z tym magazynem! I nie jesteś bezużyteczna, nie mówiąc o tym, że na pewno nie jesteś dziwką!
On mówi to tylko po to, abyś lepiej się poczuła. Jesteś jak prostytutka, która nie bierze kasy za swoją robotę.
- Proszę! Ten głos mówi mi same najgorsze rzeczy! Musisz mnie od tego odciągnąć!
- Musisz sama to powstrzymać! Wiem, że potrafisz. Pomyśl o czymś radosnym. O czymś co sprawi, że poczujesz się ważna dla nas. O czymś pozytywnym.
Niall pociął się dla mnie. Chciał mi pokazać jak wiele dla niego znaczę. Chciał żebym wiedziała jak boli gdy ktoś na kim ci bardzo zależy się potnie. 
Rzecz w tym, ze on się pociął przeze mnie. Przez ten ból jaki mu zadałam. To nie to samo. To nie jest pozytywne tylko straszne. I Niall powiedział, że znów to zrobi jeśli ja się potnę! O nie!
To tylko twoje wina. To przez ciebie Niall zaczął się ciąć. Nie jesteś dla niego wystarczająco dobra.  Zasługujesz na cierpienie.
- Zayn! Zaraz to zrobię! Jestem okropną osobą! To przeze mnie Niall się pociął! Muszę stad wyjść! Nie chcę, żeby Niall znów się pociął gdy ja to zrobię! - krzyczałam lekko przyciskając żyletkę do skóry - Zayn wypuść mnie, proszę! Nie zrobię tego jeśli będziesz przy mnie! Nie chcę sama się z tym mierzyć! Miałeś mi chyba pomóc! - płakałam i krzyczałam.
- Sophie nie wypuszczę cię stamtąd dopóki nie zwalczysz w sobie chęci pocięcia się! Sama musisz sobie uświadomić, że to ci nic nie da. Musisz to zwalczyć. Musisz zwalczyć to sama, bo ja nie będę zawsze przy tobie i nie zawsze będę mógł ci pomóc - odpowiedział poważnie - Pomyśl o czym co sprawia, że chcesz być sobą - usłyszałam zza drzwi.
Szybko przewinęłam całe swoje życie, od momentu mojego jako takiego dzieciństwa do momentu gdy mój tata zostawił mnie i mamę dla innej kobiety, przez depresyjny okres dojrzewania, sprzedanie mnie One Direction, ucieczkę od nich, aż do ponownego porwania i do tego momentu. Nie mogłam przez cały czas wyrzucić z myśli zbolałej twarzy Nialla gdy zobaczyłam go z pociętymi nadgarstkami.
- Zayn nie dam rady! Za bardzo martwię się Niallem! To wszystko moja wina! - zamknęłam oczy i lekko przejechałam żyletką po skórze.
- Pieprz to! Pomyśl choćby o Harrym! - krzyknął uderzając w drzwi. Zamarłam. Obrazy, uczucia i myśli uderzyły we mnie z całym impetem. Pomyślałam o tym gdy Harry bronił mnie przed Zaynem i o tym jak śpiewał mi do snu po tym jak się pocięłam, co właśnie teraz robię. Za każdym razem gdy mnie rani widzę w jego oczach smutek, nikły ale istniejący. Pamiętam jak często, nieważne jak bardzo go sfrustrowałam, powstrzymywał się od wyżywania się na mnie. Zdałam sobie sprawę jak bardzo go zmieniłam. Ratowałby mnie nawet jeśli miałby umrzeć. Ja zrobiłabym to samo. Zdałam sobie sprawę, że jestem dla niego naprawdę ważna. Jak bardzo kochana czułam się gdy byłam koło niego, nawet jeśli nie zawsze umiał to okazać.
O mój Boże, ja go kocham. Dlaczego zakochałam się w tym, który najbardziej mnie zranił?
Wrzuciłam żyletkę z powrotem do umywalki i zaczęłam cofać się pod drzwi oplatając się ramionami. To nie tak miało być. To nie w nim miałam się zakochać. Uderzyłam plecami o ścianę i upadłam na podłogę.
- Sophie? - zapytał Zayn nadal zza drzwi.
- Odejdź Zayn - powiedziałam chowając twarz w dłoniach i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Usłyszałam, że drzwi się otwierają ale nie podniosłam wzroku.
- Odejdź Zayn - wymamrotałam. Chłopak tylko westchnął.
- Dlaczego jesteś taka smutna ślicznotko? Udało ci się. Nic sobie nie zrobiłaś - powiedział delikatnie siadając za mną - A przynajmniej mniej niż poprzedni...Zobacz tylko się drasnęłaś - dodał wskazując miejsce gdzie skóra była zaczerwieniona ale tylko lekko naruszona.
- Chyba zakochałam się w Harrym - powiedziałam cicho przez łzy.
- I co w tym złego? Dla mnie to było oczywiste, myślałem, że wiedziałaś.
- Jak to niby było oczywiste? Ja i Harry na pewno nie wyglądamy jak dwójka zakochanym ludzi! Przez większość czasu się ze sobą kłócimy!
- Ale bardzo szybko sobie wybaczacie, a po kłótni zazwyczaj się całujecie albo przytulacie - wzruszył ramionami.
- Skąd to wiesz?
- Harry dużo nam mówi. Może wydaje się być najgroźniejszy ale jest najmłodszy i ma bardzo słodką stronę siebie, zadaje dużo pytań - powiedział ostrożnie mulat - Chodźmy do kuchni, zrobię ci coś do jedzenia. Po odgłosach twojego żołądka wnioskuję że niezbyt dużo dzisiaj jadłaś - wstał z podłogi.
- Harry nie pozwolił mi zjeść śnia....
- Chodź Soph. I ja i ty i Harry, wiemy, że Louis dał ci rano jeść - chłopak wywrócił oczami i pomógł mi wstać - Chyba chciał cię tym przeprosić za...eh...tą wczorajszą karę.
No tak, klapsy. Chwila...
- Skąd o tym wszystkim wiesz? - zapytałam zaciekawiona - Podsłuchujesz przez drzwi czy coś?
- Nie.
- Nie wierzę ci.
- To czy to robię czy nie to moja sprawa okej? Teraz chodź już - westchnął. Podałam mu rękę i pociągnął mnie do góry. Wytarłam resztę łez.
- Ale nie powiesz Harremu co ci właśnie powiedziałam? - zapytałam delikatnie gdy prowadził mnie do kuchni.
- Jeśli obiecasz mi, że sama mu powiesz.
- Powiem mu gdy będę gotowa - zgodziłam się. Gdy będę gotowa złamać Niallowi serce. Na samą myśl poczułam ukłucie w piersi. Szliśmy z Zaynem w milczeniu, mogłam myśleć tylko o tym jak bardzo zakochałam się w Harrym i jak późno sobie to uświadomiłam.
- Masz na coś szczególną ochotę? - zapytał mulat otwierając lodówkę. Usiadłam na jednym z krzeseł przy stole.
- Soph? Na co masz ochotę? - chłopak powtórzył pytanie.
- Miskę lekarstwa na odkochanie się - wymamrotałam - Ale szklanka wódki też załatwiłaby sprawę.
- Nie dam ci teraz alkoholu.
- Dziwne, dwa lata temu nie miałeś jakoś oporów przed upiciem mnie - rzuciłam pod nosem.
- Ludzie zmieniają się z czasem wiesz? To dzięki temu świat wciąż się rozwija...dzięki zmianom. A teraz Sophie albo powiesz mi co chcesz zjeść albo przyrządzę coś czego nie lubisz.
- A skąd wiesz, że tego bym nie lubiła? - drażniłam się z nim.
- Boże Sophie - Zayn potarł skronie i widziałam, że jest na skraju wybuchu - Sophie przysięgam...
- Okej okej. Ten dziwny makaron który ostatnio dla mnie zrobiłeś...był niezły - powiedziałam.
- Nie była dziwna tylko wyjątkowa, pamiętasz? - mrugnął do mnie i zaczął wyjmować wszystkie składniki, miskę i garnek. Nalał wody do garnka i postawił go na kuchence. Wyciągnął nóż, zamyślił się na chwilę i położył go na stole - Przypomniało mi się...mam coś dla ciebie - rzucił - Możesz wrzucić makaron gdy woda zacznie wrzeć? Za chwilę wrócę a przy okazji skoczę zobaczyć co z Niallem, powiem mu o tej sytuacji z dzisiaj i w ogóle. Więc nie wiem ile mi to zajmie. Zależy czy będzie pod wpływem leków oraz czy będzie spał czy nie - wziął głęboki wdech i kontynuował - Będziesz w stanie to dla mnie zrobić? Wrzucić ten makaron- rzucił mi opakowanie - Do tego garnka - wskazał na przedmiot - Kiedy na powierzchni zobaczysz małe bąbelki, okej?
- Jezus Zayn nie jestem upośledzona - westchnęłam wywracając oczami.
- Wiem skarbie, po prostu lubię się z tobą drażnić - zaśmiał się lekko szturchając mnie w ramię - A i jeszcze...Jeśli będziesz chciała coś pociąć to te warzywa na ciebie czekają - dodał pokazując marchewki, brokuły, kalafior i pomidory - Zaraz wracam - podsumował. Patrzyłam za nim dopóki nie wyszedł a później przeniosłam wzrok na nóż, który wyjął. Wstałam z krzesła i podeszłam do niego. Złapałam rękojeść lewą dłonią. Ugh ale jestem praworęczna...Mam nadzieję, ze nie odetnę sobie palców...
Ostrożnie zmierzyłam wzrokiem ostre narzędzie i złapałam za marchewkę. Ostrożnie ją przecięłam, ostrze weszło zadziwiająco łatwo. Uśmiechnęłam się i powtórzyłam czynność upewniając się, że nie odetnę sobie palców. Gdy już pocięłam marchewki w plasterki, zaczęłam robić z nich małe kostki. Jedynym odgłosem słyszalnym w domu był dźwięk obijającego się o powierzchnię ostrza.
Zastanawiałam się nad tym co stało się kilka minut temu. Chciałam się pociąć z powodu magazynu, który mógł zagrozić karierze chłopaków. Pomyślałam o Niallu i chciałam się pociąć jeszcze bardziej. Pomyślałam o Harrym i potrzeba zniknęła. Powiedziałam Zaynowi, że zakochałam się z Harrym. Sama myśl o nim sprawiła, że przeszły mnie dreszcze a przed oczami wyobraziłam sobie jego twarz. Jego oczy, te niesamowite szmaragdowe oczy. To jak patrzył nimi na mnie z zazdrością...sprawiał, że czułam się jak jedyna dziewczyna na świecie.
Od razu zaczęłam nucić podśpiewywać sobie "Only girl in the world" Rihanny.

Want you to make me feel like I'm the only girl in the world/ Chcę, żebyś sprawił, żebym poczuła się jak jedyna dziewczyna na całym świecie
Like I'm the only one that you'll ever love/ Jak jedyna, którą kiedykolwiek pokochasz
Like I'm the only one who knows your heart/ Jak jedyna która zna twoje uczucia
Only girl in the world.../ Jedyna dziewczyna na świecie...

Ale dlaczego, dlaczego to w nim się zakochałam? W tym, który najbardziej mnie ranił?! Uderzył mnie a ja nic nie zrobiłam! Tylko mu kurwa wybaczyłam! Jak mam o tym powiedzieć Niallowi? Mogę mu złamać serce? Po tym co dla mnie zrobił?
Ale zasługuje na to, żeby wiedział. Zasługuje na moją odpowiedź odnośnie jego i mnie oraz mnie i Harrego. Muszę uwolnić go od tych uczuć, które do mnie żywi. 
A co jeśli źle zareaguje? Co jeśli...
- Hej Sophie lubisz marchewki?
Obróciłam się szybko, nóż prawie wyślizgnął mi się z ręki. Serce biło mi jak oszalałe.
- Wiesz...takie duże? - kontynuował Louis z rozbawieniem w oczach.
- O mój Boże Louis, prawie dostałam przez ciebie zawału. I prawie odcięłam sobie palce ty dupku!
Chłopak zaśmiał się i podszedł do mnie. Podkradł mi jedną marchewkową kostkę i wrzucił ją sobie do buzi.
- Więc lubisz? A lubisz chłopaków, którzy lubią dziewczyny, które lubią marchewki?
- Louis ten żart o marchewkach jest zza czasów X - Factora...Nie sądzisz, że jest już stary? - wywróciłam oczami i wróciłam do poprzedniego zajęcia.
- Może trochę - wzruszył ramionami - A co ty w ogóle robisz z nożem i to w dodatku sama, bez nikogo kto mógłby cię pilnować?
- Zayn poprosił mnie o pokrojenie warzyw - rzuciłam szybko. Staliśmy w ciszy dopóki nie skończyłam kroić marchewek. Później wrzuciłam je do miski. Przez cały czas czułam na sobie spojrzenie Louisa. 
- Pomożesz mi czy nie chcesz sobie brudzić rączek? - zapytałam wyciągając pomidory. 
- Jesteś zadziorna wiesz?
- Praktycznie tylko przy tobie - obróciłam się i mrugnęłam do niego na co się uśmiechnął.
- Cóż skarbie chętnie bym ci pomógł ale idę pod prysznic. Musze coś w spokoju przemyśleć - wyjaśnił podjadając kolejną marchewkę z miski.
- Nie jedz teraz.
- Eleanor i ja zerwaliśmy...Skończyłem to wszystko rano - zignorował mnie.
- Dlaczego? Przez ten głupi artykuł?
- Nie.
- Louis.
Spojrzałam na niego zła gdy znów podkradł jedzenie.
- Jezu straszna jesteś gdy robisz taką minę - cofnął się o krok.
- Louis przez ten artykuł zerwałeś z Eleanor czy...?
- Cóż niezbyt. Bo do tej pory chyba nie widziała tego i jeśli zrobi to co powiedziała, czyli przeprowadzi się z powrotem do rodzinnego Manchesteru to go nie zobaczy. Gdy tylko zobaczyłem pierwszy postarałem się aby do końca randki na żaden się nie natknęła. I powiedziała, że nie sprawdzała maili.
- Wyprowadza się? - zapytałam zaskoczona.
- Tak, już wcześniej miała takie plany a ja powiedziałem jej, że nie umiałbym żyć w związku na odległość. I zerwaliśmy. Znów jestem wolny! - ucieszył się - Wiesz co to znaczy?
- To była jednorazowa przygoda - powiedziałam wrzucając pomidory do miski.
- Tylko tak o mnie myślisz? No dzięki.
- Sam myślisz o każdym pod względem seksualnym i zdradziłeś Eleanor ze mną - odparłam.
- To nie znaczy, że wyrywam sobie panienki tylko na jedną noc.
- Nie możesz mnie winić za to, że myślę inaczej.
- Ahh jesteś dzisiaj nudna. Zbyt poważna i na wszystkich się wyżywasz? Coś chodzi ci po głowie. Mogę się założyć. I nie chodzi tylko o artykuł. Chcesz iść ze mną pod prysznic? Odstresować się? - uniósł brew.
- Nie po wczoraj nadal boli mnie tyłek geniuszu. I muszę zrobić makaron.
- Nawet jeszcze go nie wsypałaś do garnka - zauważył Louis.
- Musze poczekać aż woda się zagotuje.
- Wiem i wiem też, że właśnie się gotuje.
Spojrzałam na garnek i rzeczywiście na powierzchni wody pojawiły się bąbelki. 
- Louis idź pod prysznic! Rozpraszasz mnie - westchnęłam wrzucając makaron do wrzącej wody.
- Dobra, do zobaczenia - westchnął zostawiając mnie samą w kuchni. Wzięłam łyżkę i zaczęłam mieszać makaron. Usłyszałam głośne kroki i trzaskanie drzwiami. Zaraz, Louis chyba nie jest na mnie wściekły za to, że nie poszłam z nim pod prysznic, co? 

Obróciłam się i zostałam mocno popchnięta na blat. Po chwili poczułam czyjeś usta na swoich.