WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

sobota, 31 maja 2014

3.9. Ponowne spotkanie

Stoję w hotelowym korytarzu, marszcząc brwi, gdy widzę jak Anne wchodzi z Zaynem do pokoju tuż obok naszego. 
- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego muszę dzielić z tobą pokój? - Pytam Harry'ego, kiedy on odkłada walizki na końcu łóżka.
- Mamy tylko pięć pokoi. A teraz przestań narzekać i chodź tutaj. 
- Dobrze... ale nie muszę być z tobą - zignorowałam go i oparłam się o framugę drzwi, nie chcąc wejść do środka - Mam na myśli, że ja mogę być z Anne, a ty z Louisem -proponuję - Pięć pokoi będzie nadal zajętych.
- Nie wiem czy mogę wam zaufać i zostawić was same już teraz - kędzierzawy mówi powoli.
- Ja też ci nie ufam więc jesteśmy kwita - odcinam się spoglądając na chwile na korytarz.
- Czy możesz przestać sprawiać problemy i wejść do środka? Proszę?-Wzdycha - Ktoś może cię zobaczyć.
- Nie mam nic przeciwko.
- Sophie -spojrzał na mnie groźnie.
- Harry- Także posłałam mu groźne spojrzenie na co wywrócił oczami i przeczesał ręką włosy.
- Jezus nie pamiętam, żebyś była aż tak uparta - Harry mamrocze pod nosem. Chwyta mnie za rękę i ciągnąc do środka siłą. Krzyżuje swoje ramiona na piersiach, gdy on zamyka drzwi. Patrzę na niego ostrożnie gdy siada na łóżku.
- Usiądź ze mną - oferuje, klepiąc miejsce obok siebie.
- Raczej wolę postać.
Brytyjczyk wstał wzdychając głośno i zaczął przeszukiwać jedną z walizek. Wyciągnął z niej wypchanego żółwia i podał mi go.
Padgett.
-Idę wziąć prysznic… zostawię cię samą abyś mogła uporządkować swoje myśli. Dobrze? - powiedział  Harry, jego zielone oczy wpatrywały się we mnie uważnie. Pokiwałam powoli głową, trzymając żółwia między palcami. Rzucił mi ostatnie spojrzenie i odwrócił się w stronę łazienki. Ledwie dostrzegłam jego wytatuowany tors, gdy zdjął  koszulkę, zanim zniknął za drzwiami.
Czekałam w bezruchu przez kilka sekund, aż usłyszałam szum wody. Spojrzałam  na drzwi, przygryzając wargi, a następnie na pluszowego żółwia. Mogłabym wyjść i spróbować dostać się do Anne, ale Padgett ma odpowiedzi na wszystkie pytania co do luk w mojej pamięci. Niepewna patrzę to na drzwi to na Padgetta, aż w końcu postanawiam go otworzyć. Warto wiedzieć, jak ich w ogóle poznałam.
Otworzyłam  Padgett’a za pomocą nożyka do kopert, który znalazłam w jednej z szuflad. Patrzyłam z niepokojem na jego wnętrzności. Może powinnam przyszyć tam jakieś rzepy zamiast ciągle go rozrywać i zaszywać…to byłoby mniej skomplikowane.
Potrząsnęłam głową, zaczęłam wyciągać wszystkie kartki papieru, które wypełniały Padgetta, rozkładając je na łóżku. Było ich dużo. Siedząc na pościeli zaczęłam otwierać jedną po drugiej.
Harry śpiewa mi  do snu. Niall nikogo nie zgwałcił . Zayn pomógł mi uciec. Liam daje mi Padgetta. Louis rozśmiesza mnie. Gotowanie z Niallem. Zrozumienie Zayna. Dobre strony Liama​​. Pocałunki Harryego. Osobowość Louisa. Niall wychodzi ze szpitala. Zielone oczy Harryego. Mój syndrom sztokholmski. Otwarty umysł Louisa. Wsparcie Zayna . Śmiech Nialla. Aura ochronna Liama​​. Ich miłość do mnie.
Zaczynam płakać, silna fala emocji dotknęła mnie gdy przypominałam sobie jak mój ojciec zabrał mi  wspomnienia. Dlaczego? Jak mógł zabrać mi jedyne szczęście które miałam na tym świecie? I Anne...  wiedziała o narkotykach i była gotowa je kupić? Wydarzenia z autobusu teraz nabrały sensu...przeprosiny Nialla, zmartwiona twarz Harry'ego, gdy go nie rozpoznałam, a inni...O mój Boże Harry.
- Harry! - powiedziałam głośno. Niemal natychmiast prysznic przestał działać i Harry pojawił się w drzwiach z ręcznikiem przewiązanym w pasie.
- Co jest?
- Harry - pobiegłam do niego i pocałowałam go namiętnie - O rany przepraszam Harry! - mówiłam między pocałunkami owijając swoje ręce wokół jego szyi.
- Wróciłaś? - zapytał bez tchu.
- Jestem z powrotem. I kocham cie - oświadczyłam przed kolejnym złączeniem naszych ust. Nagle nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Nie byliśmy razem tak długo.
- Sophie ja też cie kocham - westchnął. Chwycił moją głowę i pochylił się by pocałować mnie pożądliwie w szyję. Wplotłam palce w jego mokre włosy i zamknęłam oczy gdy całował każdy centymetr mojej skóry. Moje ręce rysowały szlak w dół jego głowy i zatrzymały się na jego łopatkach. Ścisnęłam go mocno, gdy nasze usta spotykały się po raz kolejny.
Jego ręcznik spada na podłogę, on podnosi mnie do góry i kładzie na łóżku. Jego wytatuowane ciało góruje teraz nad moim. Kawałki papieru z wspomnieniami szeleszczą wokół nas, gdy zmieniamy pozycje na łóżku.
- Brakowało mi ciebie... tak bardzo Soph - jęknął chowając twarz w mojej szyi.
- Też za tobą tęskniłam. Kocham cię - mruczę, moje palce powoli przesuwają się w dół jego klatki piersiowej, śledząc kropelki wody, które ściekają z niego po krótkim prysznicu.
Pospiesznie zdejmuje  mój sweter, łapiąc moje usta do kolejnego namiętnego pocałunku, tak szybko jak tylko może. Przerywa pocałunek i łączy nasze czoła, oddychając ciężko, podczas gdy patrzymy sobie w oczy.
- Kocham cię - powtarza jeszcze raz.
- Więc się ze mną kochaj - szepczę.
- Jeśli to zrobię to nie pozwolę, żebyś mnie kiedykolwiek opuściła - stwierdza Harry, jego oczy płoną pożądaniem - Nie popełnię tego błędu ponownie.
- Więc go nie popełniaj. Nie obchodzi mnie to. Chcę zostać z Tobą. Kocham cię.
Jego miękkie usta znów całują moje, czuję jego ręce zjeżdżające w dół mojego ciała. Loczek zdejmuje moje dresy i majtki, rzucając je w kąt.
- Tak bardzo cię kocham, Soph ... Jesteś doskonała - mruczy. Czuję jego palce śledzące blizny na moich nadgarstkach, jego pocałunki - Jesteś idealna i jesteś moja. Miłość która od niego emanuje sprawia, że czuję się jak w niebie. Jego rozgrzana skóra ocierająca się o moją sprawia, że dostaję gęsiej skórki. Gdy chłopak jęczy czuję podniecenie gromadzące się w dolnej części mojego brzucha. Nasze usta poruszają się niespiesznie.
- Harry proszę- Staram się dotrzeć do całego niego. Moje małe ręce owijam wokół jego dużego bicepsa, przyciągając go do kolejnego pocałunku.
- Cierpliwości Soph - uśmiechnął  się w moje usta,  kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej.
- Czekałam miesiąc żeby być z powrotem w twoich ramionach Harold ... Nie proś  mnie o cierpliwość - mówię wywracając oczami. Chłopak zaśmiał się, delikatnie pstrykając mnie w nos po czym go pocałował.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.
- Wątpię w to - mamrocze, wsuwając we mnie dwa palce - Jesteś dla mnie tak mokra - mruczy całując  zgłębienie mojej szyi.
-Harry proszę. Potrzebuję cię ... Kocham cię tak bardzo.
Nie tracąc więcej czasu, wkłada we mnie swojego pulsującego członka  i ostrożnie popycha go w moich ściankach. Jęczę zamykając na chwilę oczy. Harry sapie gdy wchodzi we mnie cały. Jego oddech jest urywany i chrapliwy, gdy patrzy na mnie spod masy loków.
- Taka doskonała - powiedział wchodząc we mnie ponownie. Jęknęłam głośno, mocniej ściskając jego szyję. Przyciągnęłam nasze twarze do siebie, nasze biodra spotykały się z każdym powolnym i głębokim pchnięciem Harry'ego. Zielonooki schylił się do moich piersi, zaznaczając językiem mokrą ścieżkę w kierunku mojej szyi, gdy skupiał się na mocnych pchnięciach. Zauważyłam, że wypycham biodra aby wchodził jeszcze głębiej. Jęknęłam z rozkoszy gdy poczułam, że jestem już na krawędzi.
- Harryyy- Załkałam, wbijając paznokcie w jego umięśnione ramiona.
- Dojdź dla mnie skarbie - jęczy, jego duża ręka zjeżdża w dół jeszcze dodatkowo mnie stymulując. Czuję jak moje ścianki zaciskają się wokół jego płonącego członka. Jęczymy razem i niemal równocześnie dochodzimy. Wypełnia mnie gorąca sperma Harrego. Upada na mnie, oboje głośno dyszymy.
- Będę musiała o tym napisać...- mówię cicho, patrząc na wszystkie karteczki leżące obok nas. Odwróciłam się w jego stronę, patrząc na niego - Seks z tobą jest z pewnością godny pamięci Patgetta - wzdycham.Chłopak całuje mnie w czoło, przytulając mnie.
-No mam taką nadzieję - zamruczał, spokojnie pocierając moje ramiona.
Przez kilka sekund, wygodnie odpoczywaliśmy przytuleni do siebie. Nagle zmarszczyłam brwi. Nie zabezpieczyliśmy się.
- Harry...Będę musiała wziąć pigułkę "dzień po" - stwierdzam z niepokojem. Jego palce kreślą powolne kółka na moim ramieniu.
- Weźmiesz ją jutro - Pokiwał głową i zamilkł na chwilę - Ale będziesz chciała mieć ze mną jakieś w przyszłości?
- Co?
- Dziecko ...-  pieści mój brzuch - Możemy mieć kiedyś razem dziecko - proponuje - Myślę, że będziesz pięknie wyglądać, tak promiennie, trzymając nasze dziecko pod sercem ...
Moje palce splatają się z jego, gdy o tym myślę. Nie jestem jeszcze gotowa na dziecko. Moje życie nie jest stabilne ...
-Pewnego dnia ... Tylko nie teraz - Kiwam głową, całując jego kostki. Przyciąga do mnie bliżej.

-Pewnego dnia - wzdycha.
_________________________________________________________________________
Tłumaczone przez @ohluex :)
Słodkie prawda? Chciałabym mieć takiego Harrego ;)
xx Annie

ps. Misiaczki kolejny dopiero czwartek/piątek ;)

czwartek, 29 maja 2014

3.8. Amnezja

Perspektywa Sophie

Jęknęłam gdy powoli odzyskałam świadomość. Czułam mdłości, a głowa okropnie mnie bolała.
- Chyba zaraz zwymiotuję - powiedziałam łapiąc się za brzuch.
- Byle tylko nie tutaj - rozpoznałam zaspany głos mojej siostry.
- Pić mi się chce - powiedziałam patrząc na nią.
- Twój problem nie mój.
Rozejrzałam się dookoła szukając szklanki wody. Zobaczyłam, że nie poznaję otoczenia. W ogóle.
- Anne? - potrząsnęłam nią zdenerwowana.
- Czego chcesz? - wymamrotała chowając twarz w poduszkę.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam przestraszona.
- W ich pieprzonym tour busie.
- "Ich"?
- Twoich pięciu "wybawców" - odpowiedziała sucho moja siostra. Słyszałam w jej głosie odrazę i nie mogłam przestać zadawać sobie pytań. Dlaczego miałaby ich nie lubić gdy są moimi "wybawcami"?
- A przed czym mnie uratowali?
- Najwyraźniej przed naszym ojcem.
- Ale tata nigdy by mnie nie skrzywdził - zmarszczyłam brwi. To nie ma sensu.
- Sophie wszystko z tobą okej? - teraz ona spojrzała na mnie dziwnie.
- Chyba tak...Oprócz tego, że mam ochotę zwymiotować - powiedziałam jej masując lekko żołądek.
- Co ci się wczoraj stało?
Skrzywiłam się. Myślenie o wczorajszym dniu przyprawiało mnie o ból głowy.
- Nie mam pojęcia...Chyba mam kaca - rzuciłam pocierając skronie.
- Po czym? Po alkoholu? Narkotykach? - jej głos załamał się lekko przy ostatnim słowie. Wzruszyłam ramionami bo nie miałam pojęcia.
- O nie, chyba nie zrobił tego, o czym myślę, prawda? - sapnęła.
- Co masz na myśli?
Siostra złapała mnie za rękę.
- Sophie, wiesz kim są One Direction?
Poczułam gęsią skórkę na skórze gdy usłyszałam nazwę zespołu. Głowa zaczęła mnie boleć gdy próbowałam przypasować ich imiona do twarzy. jakiś głos w mojej głowie zganił mnie za to. Wiedziałam, że są złymi ludźmi ale nie miałam pojęcia
- Coś mi się kojarzy...ale raczej nie są ludźmi z którymi chciałabyś się zadawać - To też nie ma sensu. Od kiedy oceniam ludzi, nie znając ich?
- Coś jest nie tak - Anne powiedziała sama do siebie. Pokiwałam głową.
- Tak, zgadzam się - powiedziałam wydymając usta - Jak mogę przypuszczać, że są źli skoro ich nie znam? - wypowiedziałam moje myśli na głos.
- W życiu bym nie pomyślała, że zadziałają...
- Co zadziała? Czego mi nie mówisz Anne? - zapytałam.
- Może przypomnisz sobie kim są gdy ich zobaczysz - blondynka wstała z łóżka. Wie o czymś i nie chce mi powiedzieć. Nagle przypomniałam sobie informacje o One Direction.
- Mają na imię Harry, Zayn, Niall, Liam i Louis? - rzuciłam niepewnie.
- Tak! - ucieszyła się - Pamiętasz?!
- Pamiętam tylko ich imiona...nie wiem jak wyglądają czy jak się zachowują....Za to wiem, że są złymi ludźmi.
Anne westchnęła.
- Chodź pokażę ci ich - ściągnęła mnie z łózka i ostrożnie podeszła do drzwi. Złapała za klamkę i otworzyła drzwi, które lekko skrzypnęły. Odsunęła się - Zobacz.
Podeszłam do niej i wyjrzałam przez szczelinę. Piątka Ludzi siedziała w salonie. Żadna z ich twarzy nic mi nie mówiła, może dlatego, że dobrze ich nie widziałam - To oni? - wyszeptałam odsuwając się. Moja siostra pokiwała głową.
- Przykro mi ale nie znam ich.
- No to świetnie - jęknęła i usiadła na łóżku chowając twarz w dłoniach - Pomyślą, że miałam coś wspólnego z twoją utratą pamięci. Harry mnie zabije.
Zadrżałam.
- Zabije cię?
- No może nie zabije ale będzie się nade mną znęcał. Oni tacy są - zrobisz coś co im nie pasuje, to cię ukarzą.
Zmarszczyłam brwi. Kto normalny jest taki?
- Nie brzmią jak miła grupka chłopaków.
- Też tak mówiła, ale zazwyczaj zaprzeczałaś.
- Dlaczego?
- Cóż...
- Patrzcie kto się obudził!
Podskoczyłam gdy chłopak z kręconymi włosami wszedł do pokoju, uśmiechając się szeroko. Jego imię pojawiło się w mojej głowie znikąd. Harry? Tak, to Harry. Gdy rozłożył ręce jakby chciał mnie przytulić, cofnęłam się do Anne.
- Dlaczego chce mnie przytulić? - wymamrotałam do niej, zaczynając się bać.
- Chyba byliście emmm....razem - powiedziała z zakłopotaniem, patrząc to na mnie, to na Harrego. Widziałam w jej oczach zmartwienie.  Razem? Chodziłam z członkiem One Direction, którzy potrafią ukarać dziewczynę jeśli im się sprzeciwi? Nie, ja taka nie jestem.
- Jak się czujesz kochanie? Tak bardzo za tobą tęskniłem - kontynuował Harry podchodząc bliżej. Znów się cofnęłam.
- Proszę nie podchodź bliżej...Nawet cię nie znam - zadrżałam przerażona.
- Soph? To ja - powtórzył, szukając w moich oczach czegoś, czego nie mogłam mu dać - Sophie przestań żartować...
- Nie żartuję...Znam tylko twoje imię - powiedziałam nerwowo - Nie, nie, nie! Proszę nie podchodź bliżej albo zacznę krzyczeć!
Jego twarz wyrażała złość, smutek, a po chwili gniew - Anne?! Co zrobiłaś?!
- Harry uspokój się. Nic nie zrobiłam - odpowiedziała moja bliźniaczka.
- Jak to kurwa nic?! - wybuchł Harry - Ona ma amnezje!
Nagle przypomniałam sobie o wczorajszym dziwnym zachowaniu mojego ojca. Był kompletnym dupkiem. Krew zmroziła mi się w żyłach. Jestem pewna, ze to on ma z tym coś wspólnego. Harry podszedł do mojej trzęsącej się ze strachu siostry.
- Anne przysięgam...
Stanęłam przed moją siostrą jako jej tarcza.
- Nie wiń jej za to co zrobił mi ojciec - powiedziałam stanowczo, mój wzrok napotkał jego. W jego oczach mignął ból ale odsunął się i wziął głęboki wdech.
- Twój ojciec? - zapytał spokojnie. Pokiwałam głową.
- Coś mi zrobił, jestem tego pewna.
Ale nie pamiętam co to było.
- Zabiję go - zadeklarował chłopak ze spokojem. Musiałam powtórzyć sobie w głowie jego słowa, Anne zareagowała od razu. Złapała go za ramię gdy wychodził.
- Nie - uwiesiła się na nim, ale się nie zatrzymał. W jego oczach płonęła nienawiść - Nie możesz tego zrobić! Jest wszystkim co mam! - kontynuowała.
- Puść. Mnie - powiedział oddzielając wyraźnie słowa. Anne się odsunęła.
- Harry proszę.
Podążyłam za nimi gdy wyszli z pokoju i słuchałam ich rozmowy. Zatrzymałam się w małym korytarzu, patrząc jak się kłócą.
- To nie jest na stałe - usłyszałam głos swojej siostry - Będzie sobie przypominać różne rzeczy. To co podał jej mój ojciec mogłoby zadziałać, gdyby podawał jej to przez dłuższy czas, ale tego nie zrobił.
- Ale zrobiłby gdybyśmy jej nie uratowali!
- Nie możesz być tego pewny!
- Sophie?
Ktoś złapał mnie za rękę i okręcił dookoła. Moje spojrzenie utknęło w niebieskich oczach, które od razu rozpoznałam.  Niall.
- Sophie przepraszam, że tak zareagowałem ostatnim razem - wymamrotał i przytulił mnie z zaskoczenia - Nie brałem lekarstw i nie panowałem nad sobą, rozumiesz? I wiem, że nie chciałaś mnie zranić. I, że myślałaś, że to będzie dla mnie dobre...Ale nie było. Sophie proszę, potrzebuję drugiej szansy. Potrzebuję ciebie. Daj mi drugą szansę, tak jak dałaś ją Harremu. Proszę? - powiedział blondyn chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi. Rękoma mocno oplótł mnie w pasie - Proszę Sophie, kocham cię.
Zmroziło mnie. Nie mogłam nic zrobić. Zaraz, o czym on mówi? I dlaczego mnie tak mocno ściska?
- Proszę...odsuń się - wydusiłam, puścił mnie natychmiast. Cofnęłam się i zlustrowałam go wzrokiem - Niall, przepraszam ale nie pa...
- Sophie.
Obróciłam się gdy znów usłyszałam swoje imię. Stałam twarzą w twarz z ciemnoskórym chłopakiem.  Zayn, jestem pewna, że widziałam te oczy w którymś ze snów.
- Sophie! - wykrzyknął kolejny głos, tak samo znajomy ale nic mi nie mówiący jak inne. Louis.
- Sophie!
Liam.
Zaraz oszaleję.
- Stop! - krzyknęłam łapiąc się za głowę - Zamknijcie się wszyscy! Przestańcie wymawiać moje imię! - krzyczałam, patrząc na nich stanowczo - Zaraz oszaleję! Nawet was kurwa nie znam! - rzuciłam, oddychając ciężko - Nie pamiętam nic oprócz waszych imion!
Wszyscy spojrzeli na siebie zmieszani.
- Pamiętasz? W sensie zgubiłaś pamięć? - Liam zmarszczył brwi.
- Zgubiłaś? Przecież nie bawiłam się z nią w chowanego, żebym mogła ją zgubić. Byłam na jakiś lekach - warknęłam.
- Jej tata podał jej jakieś świństwa - wyjaśnił Harry.
- Mogę się spytać dlaczego ona nie dostała opieprzu za przeklinanie? - zapytała Anne przerywając ciszę i krzyżując ręce na piersiach, usiadła na kanapie.
- Bo tak.
- Jakby to kurwa była odpowiedź na pytanie - zauważyła.
- Anne - ostrzegł Zayn - Nie testuj swojego szczęścia.
- Bo z chęcią zajmę się twoimi ustami - Louis mrugnął do mojej siostry, która posłała mu dziwne spojrzenie ale się nie odezwała.
- Sophie...Co dokładnie pamiętasz? - zapytał Niall, delikatnie dotykając mojego ramienia. Cofnęłam się.
- Wasze imiona, więc proszę nie dotykajcie mnie. Żadnemu z was nie ufam w tym momencie, tylko swojej siostrze a ona nie wygląda na taką co by za wami szalała więc nie wiem czemu ja powinnam. Nie wyglądacie na ludzi, z którymi warto się zadawać.
- Skarbie jesteśmy w boys bandzie. Światowej sławy zespole. Ludzie płacą za to, żeby się z nami spotkać - zaśmiał się Louis.
- Anne wiesz jak odwrócić efekt tych leków? - zapytał Zayn.
- A co jeśli tak? Teraz jest o wiele zabawniejsza... nie płacze i nie truje o tym jak bardzo chce z wami być i wgl. Po raz pierwszy pyta mnie o zdanie.
- Cóż moje zdanie jest takie; będziesz słuchać nas albo Liam nauczy cię paru rzeczy o nie stawianiu oporu - zobaczyłam jak moja siostra zamiera prawie natychmiast.
- Zabierz ją w przeszłość. Może jakieś silne emocje lub wspomnienia przywrócą jej pamięć.
- Padgett - wyszeptaliśmy z Harrym w tym samym czasie. Nasze spojrzenia się spotkały i poczułam coś dziwnego w piersi, koło serca.
- Zatrzymałem go po tym jak odeszłaś...Pójdę po niego - kontynuował Harry.
- Czy ktoś powie mi co ma z tym wspólnego pluszowy żółw? - Louis zmarszczył brwi.
- Nie wiem...Ale chyba jest odpowiedzią na mój problem - odpowiedziałam. Bus się zatrzymał i wszyscy wyjrzeliśmy na zewnątrz. Co do ...
- Choler już przyjechaliśmy do hotelu - przeklął Liam i szybko wstał - Dziewczyny idźcie do swojego pokoju. Menadżerowie przyjdą zaraz sprawdzić czy już wstaliśmy. Nie mogą was zobaczyć.
- Już! - pospieszał nas Louis. Anne i ja spojrzałyśmy na siebie, nie ruszając się z miejsca.
- Co za uparte laski - westchnął Niall i popchnął nas w stronę pokoju. Rękaw jego swetra podwinął się i mogłam zobaczyć na jego ręce blizny podobne do moich.
- Niall twoja ręka - powiedziałam zszokowana - To wszystko moja wina - przypomniałam sobie.
- Nie teraz Soph - pokręcił głową i zaciągnął mnie i Anne do pokoju, z którego niedawno wyszłyśmy.
- Jak mu to zrobiłam? - zapytałam samą siebie, moja głowa pełna była różnych myśli. Okalecza się przeze mnie...Ale dlaczego? Co takiego zrobiłam?
- Hej Soph...Czy jest szansa, że pamiętasz kota? Cały czas był w tym pokoju - powiedziała Anne, wyrywając mnie z rozmyślań. Spojrzałam tam, gdzie wskazywał jej palec i zobaczyłam rudego kota.
- Fate! - wykrzyknęłam, imię samo nasunęło mi się na myśl. Wzięłam ją na ręce - Urosłaś futrzaku - powiedziałam jak do dziecka i podrapałam ją po grzbiecie. Pocałowałam ją w głowę.
- Więc wiesz co to za kot?
- Tak, oni mi go dali - wzruszyłam ramionami, przywołując w głowie obraz Harrego który dał mi kotkę - Miałam też sześć kaczek...Ale nie wiem co się z nimi stało - zmarszczyłam brwi, myśląc o losie małej Karmy.
- Wow, naprawdę szybko wracają ci wspomnienia.
- Dziewczyny wychodzimy z busa - poinformował Zayn otwierając drzwi - Coś mówili, że autobus nie jest fanoodporny. Więc Anne mieszkasz z Louisem, A ty Sophie z Harrym. Załóżcie to gdy będziemy szli do hotelu i chowali się przed paparazzi - wyjaśnił mulat podając nam dwie bluzy.
- Niee proszę, nie chcę być z Louisem - zaprotestowała Anne.
- Więc z kim? Niallem? Liamem? Mną?
- Z tobą.
Zayn popatrzył przez chwilę na moją siostrę po czym pokiwał głową.
- Dobra, a teraz załóżcie to i upewnijcie się, że nie będzie widać waszych twarzy gdy stąd wyjdziemy.
___________________________________________________________________
Taaaa daaam :)
Możliwe, kolejny pojawi się jutro bo pewna miła duszyczka mi go przetłumaczyła i muszę go tylko poprawić :)))
xx Annie

niedziela, 25 maja 2014

3.7. Różne rzeczy

Perspektywa Anne

Gdy tylko zamykam oczy boję się tego, że znów po mnie przyjdą.
Wydawało mi się, że minęły dni, a to tylko kilka godzin. Chwilę temu zrozumiałam, że szarpanie się z linami nic nie da, oprócz piekącego bólu i zdartej skóry. Mogłam tylko czekać na ich powrót tworząc w głowie przeróżne scenariusze zdarzeń. Żaden z nich nie wyglądał zbyt dobrze. Zamarłam gdy usłyszałam ich śmiechy. gadali o tym jak będą wymiatać na tej trasie. Słuchałam uważnie.
- To będzie najlepszy rok! - krzyknął Niall.
- Racja, stadiony oszaleją! - zgodził się z nim Louis.
- I z Little Mix otwierającymi każdy występ - zauważył Zayn - Będą niezłe tłumy, ich fanklub jest pokaźny.
- Cieszysz się na to, tylko dlatego, że Perrie będzie blisko ciebie - wymamrotał Harry.
- A czy to źle?
- Nie, nie.
- Awww nie bądź zazdrosny, będziesz miał swoją Sophie i wszystko wróci do normy. Jak już o niej gadamy...Pójdę sprawdzić co z jej bliźniaczką - usłyszałam Louisa i nagle jego twarz była tuż przy mojej - Wszystko tu z tobą w porządku? - zapytał zdejmując mi knebel z ust.
- Jestem po prostu w siódmym niebie - westchnęłam posyłając mu zabójcze spojrzenie.
- To chyba cię tu zostawię skoro tak ci się podoba - powiedział niebieskooki i obrócił się do wyjścia. Cooo?
- Nie Louis poczekaj - krzyknęłam za nim.
- Tak? - zatrzymał się w pół kroku. Już widziałam jak uśmiecha się pod nosem.
- Mógłbyś mnie rozwiązać? Proszę? I dać mi jakieś ubrania? - wyszeptałam.
- Przysługa to przysługa. Więc umowa jest taka - ja pomogę tobie, a ty mi - zaproponował patrząc na mnie uważnie.
- Z czym mam ci pomóc? - zapytałam ostrożnie. Nie podobał mi się kierunek, w którym zmierzała ta rozmowa.
- O to zależy, myślisz, że czego chcę? - zapytał starszy chłopak. Patrzyłam na niego przez jakiś czas ze zmarszczonymi brwiami. Uśmiechnął się.
- Chcesz, żebym zaprowadziła cię do Sophie? - odpowiedziałam, niepewnie.
- To i tak zrobisz, ale co jeszcze? - zaczął, jego palce tańczyły po kołdrze, którą okrył mnie Niall. Przełknęłam głośno ślinę. Odsunęłam się od niego najdalej jak to możliwe. Seks? Nie.
- Chcesz spędzić ze mną trochę czasu? - zasugerowałam, nie chcąc wspominać nic o seksie.
- Może być - pokiwał głową - Pamiętaj, że sama to zaoferowałaś - dorzucił i schylił się do małej szafy. Wyciągnął z niej spodnie od dresu i duży t-shirt po czym położył je obok mnie na łóżku - Tylko to mogę ci dać do ubrania...Nie planowaliśmy wizyt żadnych dziewczyn w autobusie. A teraz się ubierz.
- A-a-ale nadal jestem związana - zauważyłam zmieszana.
- Racja, zaraz przyniosę nożyczki, poczekaj tu - wyszedł ale po chwili wrócił z nimi do pokoju.
- No daleko stąd nie ucieknę.
- Skończ tą pyskówkę, trochę mnie już wkurzasz.
Przygryzłam wargę, żeby nie znów nie odpowiedzieć. Odsunęłam się gdy sięgnął ręką aby zdjąć ze mnie okrycie. Wywrócił oczami zirytowany.
- Anne jak mam zdjąć kajdanki bez dotykania ich? Masz w ogóle szczęście, że ci pomagam - potrząsnął głową. Znów się wzdrygłam gdy do mnie podszedł.
- Jeśli to cię pocieszy, to widziałem cię już wcześniej.
- Jakoś nie czuję się z tym lepiej, bo prawie włożyłeś we mnie całą dłoń!
- No i? Co to ma do tego, że widziałem cię nago?
- To, że ci nie ufam, żadnemu z was nie ufam.
- Dobra nie mam na to czasu, zdejmę ci kołdrę na trzy okej?
- Nie, nie jest okej!
- Nie obchodzi mnie to. raz... - zdjął ze mnie okrycie i szybko przeciął liny na moim tułowiu - Proszę bardzo.
czując jak liny opadają, zwinęłam się w kulkę zasłaniając jak najwięcej skóry.
- Miało być na trzy! - wypomniałam mu.
- Ubierz się - dodał chłopak i wyszedł. Założyłam na siebie ubrania i poszłam do saloniku.
- Więc teraz możesz nam już powiedzieć, gdzie jest Sophie - powiedział Harry gdy mnie zobaczył, stałam kilka kroków od nich.
- Jeśli naprawdę ją kochasz, to zostaw ją w spokoju.
- A ty jeśli troszczysz się o swoje ciało to zaczniesz zaraz gadać. Nie mamy całej nocy - warknął Harry. Spojrzałam na niego zastanawiając się nad różnymi rozwiązaniami. Albo powiem mu od razu, ale będę z nimi walczyć w nadziei, że za bardzo mnie nie skrzywdzą...Kurde, przecież i tak się dowiedzą.
- Mieszkanie jest w północnej części Central Parku - odpowiedziałam w końcu.
- Czyli niedaleko, plus dla nas. Pójdę powiedzieć kierowcy - Liam już chciał wstać ale Zayn go powstrzymał.
- Raczej nie powinniśmy się tam pokazywać w tym busie. pomyśl o tym. Ostatnim razem nie było w okolicy zbyt wielu fanów więc nie musieliśmy się martwić o to czy nas zauważą. Teraz zaczynamy nową trasę. Dziewczyny będą nas wypatrywać. I wątpię, że w tour busie przemkniemy niezauważeni.
- Więc czym pojedziemy? - zapytał Niall - Limuzyną?
- Na pewno nie - zaprotestował Harry - Potrzebujemy małego samochodu.
- Ale w małym samochodzie zmieści się tylko piątka osób - zauważył Liam.
- Was jest akurat pięciu - dodałam niewinnie.
- Z tobą i twoją siostrą będzie nas siódemka - rzucił Louis.
- Ale was będzie pięciu gdy nas zostawicie. Problem rozwiązany.
- Sorry Anne ale o tym nawet nie masz co marzyć - zaśmiał się blondyn.
- Więc niech Anne zostanie z jednym z nas. Reszta może jechać po Sophie i wrócić tu przed jedenastą, bo wtedy lecimy do Washingtonu - zaproponował Harry.
- Ja z nią zostanę - zgłosił się Louis, obejmując mnie ramieniem. Zrzuciłam je na co tylko westchnął.
- Anne jaki jest dokładny adres? - zapytał Liam wyciągając telefon.
- Nie mam pojęcia - zdałam sobie sprawę po chwili. Poznawałam mieszkanie po otoczeniu. Nigdy nie zwróciłam uwagi na adres.
- Anne naprawdę nie mamy czasu więc po prostu nam powiedz - warknął Harry.
- Naprawdę nie wiem - dodałam marszcząc brwi. Nagle się przeraziłam. Czy ukarzą mnie za to, że nie znam adresu?!
- A jak wygląda? - westchnął zirytowany Zayn. Nie odpowiedziałam. Dlaczego miałabym im powiedzieć?  Nie wrócę do domu jeśli to zrobię.
- No dawaj Anne, nie mam na to czasu. Louis?
Zesztywniałam gdy chłopak wstał i włożył mi rękę w spodnie. Odepchnęłam go i odpowiedziałam natychmiast.
- Jest zaraz za mostkiem na końcu Central Parku. Budynek jest z czerwonej cegły z czarnym dachem, a okna mają niebieskie i zielone zasłony. Naprzeciwko drzwi jest latarnia - wyrzuciłam z siebie - A w ogródku sąsiada ktoś zrobił małego bałwana - dodałam gdy mulat podniósł jedną brew.
- Masz to Liam? - zapytał przyjaciela cały czas się na mnie patrząc.
- Ta, większość - odpowiedział pisząc coś na telefonie - W najgorszym razie zadzwonimy do Louisa po więcej informacji.
- Dobra, więc wchodzimy tam, bierzemy Sophie i wychodzimy. Bierzemy samochód Paula. Chodźmy zanim będzie za późno - zakończył Harry biorąc płaszcz.
- Czekaj! Co z moim tatą?! Co z nim zrobicie?!
- Może damy go kierowcy autobusu? Przydałby mu się - zaproponował na poważnie Louis. nagle wszyscy zaczęli się śmiać. Ja patrzyłam na nich przerażona. O mój Boże. To wszystko moja wina. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Co ja zrobiłam?
- Heej skarbie, tylko żartujemy - Louis zmarszczył brwi gdy zobaczył jak płaczę.
- Więc macie chore poczucie humoru - zaszlochałam.
- Nie martw się na zapas, okej Anne? - powiedział Irlandczyk kładąc dłonie na moich ramionach. Wzdrygnęłam się pod jego dotykiem.
- Nie skrzywdzicie go?
- Nie jesteśmy psychopatami - Zayn pokręcił głową zakładając podkoszulek - Do zobaczenia później - rzucił i wyszedł z pozostałą trójką. jakoś jego odpowiedź mnie nie uspokoiła. Otarłam łzy i usiadłam na kanapie, jak najdalej od Louisa.Oparłam głowę na dłoni. Jestem złą córką. I złą siostrą.
- Ej nie myśl o sobie źle - powiedział Louis.
- Skąd wiesz o czym myślę? - wymamrotałam.
- Sophie zawsze miała taką minę gdy myślała, że jest okropną osobą.
- No cóż, nie jestem jak ona - warknęłam.
- Oh, zauważyłem - zaśmiał się i na chwilę zamilkł - Wiec...chcesz coś porobić zanim wrócą?
- Nie dzięki, chyba, że chcesz mnie zostawić samą - wymamrotałam.
- Nawet o tym nie myśl; wisisz mi coś, pamiętasz?
- Każdy z chłopaków mógł zrobić to co ty - zauważyłam patrząc na niego spod grzywki.
- Oni pewnie zostawiliby cię związaną i nagą. Ja pożyczyłem ci ubrania. Ale zawsze mogę je zabrać... - powiedział wstając.
- Nie, nie, jest dobrze - rzuciłam natychmiast - Zatrzymam je.
Uśmiechnął się i usiadł na swoim miejscu.
- Chcę wiedzieć...Dlaczego nie próbowałaś uciekać? - zapytał po kilku minutach ciszy - Autobus stoi w miejscu i jestem tu sam w razie gdybyś uciekała. Więc dlaczego nie próbujesz?
Po co kłamać? I tak się dowie.
- Bo nie chcę aby moja siostra była sama w tym piekle. Więc nie pozostaje mi nic innego niż zostać tutaj jeśli chcę uciec z nią.
- Ale jej się z nami podoba...A tobie najwyraźniej nie - zaprotestował.
- Jesteście tacy pewni, że jej się tutaj podoba, ale sprawiliście aby w to uwierzyła. Wymusiliście to na niej podświadomie.
- Dlaczego seks cię tak rozczula? - zapytał brytyjczyk kompletnie zmieniając temat - Bo wygląda na to, ze cię przeraża.
- A dlaczego nie? - wywróciłam oczami - Po prostu w kogoś wchodzisz. To po prostu niesmaczne.
To był tylko jeden z powodów dlaczego niechętnie do tego podchodziłam. Prawdziwym powodem było to, że widziałam wiele rzeczy gdy byłam mała. Różnego rodzaju rzeczy. Sierocińce nie były zbyt szczęśliwymi miejscami i dużo słyszałam o wykorzystywaniu gdy dorastałam. Myślałam, że seks to samo zło.
-Ale to wspaniałe uczucie - niebieskooki przechylił głowę na bok.
- Ale mnie to nie obchodzi! - wybuchłam - Dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy? Mówiłam ci, że pozbawiłeś Sophie samodzielnego myślenia!
- Czy to dlatego,że widzisz co się dzieje? Fakt, że widzisz jak uprawiasz seks obrzydza cię? - zapytał chłopak kompletnie ignorując moje poprzednie pytanie.
- To we mnie wchodzisz a ja to tylko obserwuję - schowałam głowę w kolanach.
- Czyli mam rację? Nie chcesz widzieć co się dzieje? - klasnął zadowolony w dłonie.
- Boże pomóż mi - jęknęłam onieśmielona.
- Wypróbujmy coś - zdecydował chłopak i wstał.
- Nie.
- Obiecuję, że ci się spodoba.
- Tego się właśnie boję, że zacznie mi się podobać to co mi robicie, że stanę się taka jak Sophie.
- Nie jesteś jak twoja siostra,sama to wcześniej powiedziałaś. Poza tym nie wam pierwszym podoba się to, co robimy. Ludziom podoba się nasza muzyka - uśmiechnął się łobuzersko.
- Jest duża różnica między muzyką, a erotyką - zauważyłam.
- Cóż ale wspólną cechą jest to, że dają ci przyjemność w zależności jaki gatunek lubisz. Więc można powiedzieć, że gatunek muzyczny to tak jakby fetysz.
- Chyba cię zbytnio poniosło.
- Więc nie myśl o tym. Gotowa? - westchnął.
- Na co?
- Nie powiem ci.
Boże i co ja mam z nim zrobić?
- Jak mam być gotowa skoro nie wiem nawet na co? - chyba i tak mi nie powie.
- Tylko coś lekko zainicjuję. Będziesz się mniej bała. Później będzie zabawnie - powiedział Louis powoli do mnie pochodząc.
- Nie dotkniesz mnie - odparłam stanowczo.
- Dotknę cię tylko nie będziesz wiedziała kiedy i gdzie.
Co?
- Niall powiedział mi, że lubisz mieć przewiązane oczy. Tak sobie pomyślałem, że to sprawdzę,okej?
Pokręciłam głową na nie.
- Nie. Nie ma mowy. Nie chcę znów przez to przechodzić. Nie Louis, zostaw mnie w spokoju!
- Anne...- westchnął - Zaoferowałaś mi spędzenie z tobą czasu w zamian za uwolnienie i jakieś ubrania. I spędzę ten czas tak jak zapragnę, robiąc to co chcę.
- Nie Louis, proszę - znów pokręciłam głową, cofając się przed nim.
- Nie zmienię zdania - odpowiedział brunet przytrzymując mnie na sofie. Zaczęłam się szarpać, ale usiadł na mnie okrakiem. Przytrzymał oba moje nadgarstki abym go nie uderzyła.
- Anne uspokój się. Proszę? Przysięgam że cię specjalnie nie skrzywdzę, okej? - powiedział patrząc mi w oczy. Nie przestałam walczyć, desperacko pragnęłam aby mnie puścił. Szarpaliśmy się tak z dwie minuty, po czym postanowiłam sobie odpuścić - W końcu - powiedział i uwolnił moje ręce. W tym samym momencie zaczęłam uderzać pięściami w jego klatkę.
- Louis złaź!
Jego duża dłoń złapała obie moje pięści.
- Anne mogę ci zagwarantować, że nie chcesz mnie wkurzyć. Więc po prostu przestań - powiedział poważnie. W końcu się poddałam.
- Dobra.
Po chwili na oczach miałam związany szalik. Mój oddech nerwowo przyspieszył.
- Lou...
- Ćśś...
Moje serce przyspieszało z każdą chwilą. Wzdrygnęłam się gdy poczułam jego ciepły oddech w zagłębieniu mojej szyi.
- Louis proszę - powtórzyłam ale nie odpowiedział. Delikatnie mnie pocałował, przerywając mi w pół zdania. Jego ciepła dłoń wślizgnęła się pod moją koszulkę. Nasze usta nadal były złączone, a jego kciuk zataczał małe kółka na moim brzuchu. Sapnęłam gdy przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp. Zgodziłam się. Podobało mi się uczucie jego palców na mojej skórze. Poczułam coś dziwnego w podbrzuszu. Poczułam dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
Chłopak przerwał pocałunek. Jego włosy łaskotały mnie po policzku gdy schylił się do mojej szyi.
- Podoba ci się, co? - wyszeptał, jego głos przepełniony był pragnieniem. Pokręciłam głową okłamując samą siebie. Zdusiłam jęk gdy włożył rękę pod moje spodnie.
- O tak...podoba ci się...Bo się nie spieszę i nie masz pojęcia co zrobię za chwilę - kontynuował powoli chłopak. Jęknęłam gdy przygryzł skórę na mojej szyi i zaczął ja ssać. Byłam cała rozpalona. Chłopak zaczął pocierać swoimi biodrami o moje. Mój oddech przyspieszył jeszcze bardziej. Jego ręka ocierała się o moje dolne regiony.
- Anne chcę, żebyś mi powiedziała...Podoba ci się to? - zapytał całując mnie po obojczyku. Pokiwałam nieśmiało głową - Chcę, żebyś mi odpowiedziała skarbie - dodał.
- Tak Louis - odparłam gorączkowo. W tym momencie zdjął mi szalik z oczy i spojrzałam w jego oczy. Uczucie, którego przed chwilą doznawałam zniknęło jak za pstryknięciem. O mój boże. Do czego ja się właśnie przyznałam?! Że mi się podobało?! Jezu jakie to niewłaściwe.
- To była gra wstępne - powiedział Louis wstając ze mnie - I ci się spodobało. Może będzie z tobą taki ubaw jak z Sophie.
Ubaw? To nie jest kurwa jakaś gra!
Już miałam go uderzyć ale drzwi się otworzyły i do środka weszli Niall i Zayn a za nimi Harry i Liam niosący śpiącą Sophie.
- Ona naprawdę śpi czy coś jej podaliście? - Louis zmarszczył brwi podchodząc do chłopaków.
- Taką ją znaleźliśmy - odpowiedział Zayn i sprawdził swój telefon - Jest dziesiąta trzydzieści; za chwilę przyjdą ludzie z wytwórni aby zobaczyć czy mamy wszystko zanim wyjdziemy. powinniśmy schować Anne i Sophie w dużej sypialni...Tylko ją da się zamknąć.
- Skrzywdziliście mojego tatę? - zapytałam. Niall przelotnie na mnie spojrzał.
- Powiedzmy, że za szybko nie wyjdzie z mieszkania.
- Ale czy mu coś zrobiliście? - zapytałam ponownie, zmartwiona.
- Nie.
Poczułam ulgę. Dopóki jest cały znów może nas znaleźć. Moje oczy powędrowały do mojej siostry, później do pięciu otaczających ją chłopaków. Harry głaskał ją po głowie, Niall trzymał ją za rękę, a Zayn patrzył na nią z uśmiechem. Wow, też chciałabym mieć taki komitet powitalny.
- Dajmy jej spać w spokoju - wyszeptał Harry biorąc ją do pokoju. Podążyłam za nim, poganiana przez Nialla.
- Powinniśmy je związać? - Liam zmarszczył brwi gdy już obie byłyśmy na łóżku.
- To nie będzie konieczne. Nie mogą stąd uciec, przecież będziemy jechać - rzucił Harry, cały czas patrzył na nieprzytomną Sophie - Dobranoc - powiedział wyganiając wszystkich chłopaków z pokoju po czym sam wyszedł, zgaszając światło i zamykając drzwi. Usłyszałam przekręcany zamek. Westchnęłam po czym okryłam siebie i siostrę kołdrą. Zamknęłam oczy próbując nie myśleć o wszystkich scenariuszach, które mogą wydarzyć się jutro.
________________________________________________________________________________
No udało mi się wcześniej przetłumaczyć :DD
Kolejny w czwartek ;)
xx Annie

środa, 21 maja 2014

3.6. Kolory

Perspektywa Sophie

Podskoczyłam na krześle gdy usłyszałam trzask kolejnego przedmiotu.
- Na pewno ci skurwysyni ją porwali! Te pieprzone zboki! - krzyczał mój ojciec, uderzając w ścianę.
- Nie masz na to żadnych dowodów. Może po prostu d ciebie uciekła. Nie zdziwiłabym się - ostatnie zdanie powiedziałam do siebie ale i tak mnie usłyszał.
- Zamknij się! Jestem pewien, że porwali ją bo myśleli, że to ty! Gościu w aptece powiedział, że widział ich autobus!
- Może mu się przywidziało - powiedziałam obojętnie - A nawet jeśli naprawdę zobaczył ten autobus, to Harry nie pomyliłby mnie z Anne. Nikt z nich by nas nie pomylił.
- Nie bądź taka pewna, złość potrafi zaślepić człowieka - warknął biorąc głęboki oddech.
- A dlaczego mieliby być na mnie źli?! - zmarszczyłam brwi.
- Może dlatego, że myślą, że zabawiłaś się uczuciami Harrego aby uciec.
- Porwaliście mnie z łazienki! Jakim cudem mogą pomyśleć, że wykorzystałam uczucia Harrego?! - zaprotestowałam z furią.
- Anne i ja zadbaliśmy o to aby wyglądało to na ucieczkę. Napisaliśmy nawet krótki list - cmoknął z niezadowoleniem. Krew się we mnie zagotowała.
- Co. Zrobiliście?! - krzyknęłam.  Furia i upokorzenie jakie musiał czuć Harry...O mój Boże. Jeśli naprawdę ją zabrali...Wzdrygnęłam się na samą myśl - Co zrobiliście?! - powtórzyłam.
- Dobrze mnie słyszałaś Sophie. Gdy upewniłem się, że sami cię nie przyprowadzą, sam o to zadbałem.
Zaczęłam z furią wiercić się na krześle.
- Nawet nie wiedzieli, że mnie szukasz! Ja nie wiedziałam, że mnie szukasz! - krzyknęłam. Ojciec nie odezwał się tylko patrzył na mnie zdeterminowany. Wtedy coś w mojej głowie zaskoczyło.
- Ty namieszałeś z tym pieprzonym magazynem! - powiedziałam czując nienawiść w każdym skrawku mojego ciała - To dlatego jednym z rozwiązań było odwiedzenie przeze mnie redakcji - ty była zasadzka na mnie żebym się z tobą spotkała!
- No i patrz, ułożyłaś wszystko w całość - zadrwił - Powinienem puścić to w obieg na cały świat i ich zniszczyć zamiast słuchać Anne i zamykać gazetę. Zamiast udawać, ze to był tylko genialny photoshop - wymamrotał - Bylibyśmy tu w trójkę gdybym jej nie posłuchał, szczęśliwa rodzinka - mężczyzna pokręcił z niedowierzaniem głową.
- NIE jesteście moją rodziną. Już nie. Nigdy więcej! - syknęłam. Nagle poczułam jak uderzył mnie w policzek, zostawiając piekące miejsce. Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem.
- Posłuchaj mnie Sohpie - powiedział bardzo spokojnie - Mam już po dziurki w nosie twojego zachowania. Więc zamierzam to zmienić, w tej chwili, bo boli mnie patrzenie na ciebie - zadeklarował. Zaczęłam mocować się z liną trzymającą moje nadgarstki gdy wyszedł z pokoju. Desperacko próbowałam się uwolnić. Wrócił po około 15 minutach z kubkiem w jednej ręce, a w drugiej trzymał pojemnik i paczkę z transparentnymi maskami, takimi jakie w szpitalu pomagają pacjentom oddychać. Miałam przeczucie, że cokolwiek zaplanował, nie skończy się to dla mnie dobrze. 
- Moja wycieczka do apteki była tego warta; dostałem to czego twoja siostra mi nie przyniosła; karbogen i ayahuasce - powiedział kucając przede mną. Mężczyzna, którego kiedyś uważałam za ojca odłożył wszystkie rzeczy na stolik oprócz kubka - Więc najpierw wypijesz to - zaczął wskazując na kubek z pachnącą piżmem miksturą - A później z uwagą wysłuchasz tego, co mam ci do powiedzenia.
- Chyba oszalałeś jeśli uważasz, że wypiję to z własnej woli - splunęłam na niego.
- W przeciwieństwie do tego co sądzisz, nie zamierzam cię skrzywdzić, dlatego mam karbogen - uśmiechnął się poklepując lekko maskę do oddychania - Po kilku minutach stracisz kontrolę nad swoim ciałem, więc wypijesz ta miksturę i nic ci się nie stanie.
Gwałtownie pokręciłam głową.
- Jesteś chory! Oszalałeś chyba! I ośmielasz się mówić, że mnie kochasz! - krzyknęłam próbując się uwolnić gdy patrzyłam jak podłącza coś do maski z karbogenem.
- Oczywiście, że cię kocham Sophie...Ale nie gdy cierpisz na syndrom sztokholmski - westchnął, podchodząc do mnie z przezroczystym cewnikiem do  podawania tlenu.>zdj<
Żołądek mi się zacisnął i odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku.
- Co z tobą nie tak?! - krzyknęłam - Faszerujesz narkotykami własną córkę bo nie akceptujesz jej wyborów!
- Skarbie byłaś zmuszona podjąć te decyzje. Tak naprawdę nie ty je podjęłaś - powiedział spokojnie umieszczając te wtyczki centralnie pod moim nosem.
- Nie, nie, nie! Zabierz to! - zaczęłam oddychać przez usta, szarpiąc się aby wtyczki wypadły. Mój ojciec podszedł mnie od tyłu. Zadrżałam gdy złapał moją głowę i ją unieruchomił.
- To dla twojego dobra, przysięgam Sophie.
Szyja bolała mnie od mocnego uścisku mojego ojca. gdy w końcu przestałam z nim walczyć, zakrył mi usta dłonią. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie, nie, nie!
- Kiedyś mi podziękujesz.
Znów pokręciłam głową, łzy płynęły mi po policzkach. powietrze z karbogenem zaczęło dostawać się do moich płuc.
- Weź głęboki oddech Sophie - rozkazał. Nie mogłam już dłużej wytrzymać bez powietrza i wciągnęłam do płuc karbogen.
- O to chodzi...Jeszcze kilka razy Soph.
Po pięciu minutach kompletnie się rozbeczałam. Gaz sprawił, że głowa mi pulsowała. czułam że jest mi gorąco i nie mogłam złapać powietrza, byłam wyczerpana jakbym własnie przebiegła maraton.
- Dobra robota słoneczko - usłyszałam głos ojca, ale wydawał się odległy.
Po chwili przełykałam jakiś płyn i nie mogłam się nawet temu oprzeć. Patrzyłam bezsilnie jak mój ojciec siada na krześle naprzeciw mnie, patrząc na mnie wyczekująco. Chcę krzyczeć gdy moje otoczenie zaczyna się ruszać, falować. Mam zawroty głowy, ale nie mogę zwymiotować. Chcę przeżyć, ale czuję jakbym własnie umierała.Widzę przed oczami wariację kolorów, które zamieniają się jakby w abstrakcyjny obraz. Nie mogę już nawet sama myśleć, nie wiem jak odróżnić rzeczywistość od halucynacji, których doświadczam. Jestem zagubiona. Ale nagle słyszę głos. Coś realnego. Więc go słucham.
 - Chłopaki z One Direction to źli ludzie.
Słowa nagle pojawiają się w mojej wizji. Coś jest nie tak. Wiem, że to stwierdzenie jest fałszywe. Próbuję protestować ale moje słowa zamieniają się w kolory wiszące w powietrzu. Musze znów skupić się na tym kłamstwie. Może to nie jest kłamstwo.
- Boisz się ich. Nie chcesz o nich słyszeć. Nigdy. Chcesz zostać ze swoją rodziną.
Te cztery zdania cały czas powtarzane są w mojej głowie. Czuje jakbym spadała z klifu, ale ten upadek nigdy się nie kończy. jedyną realną rzeczą wokół mnie są te kłamstwa. I nagle zamykam oczy, mój żołądek zamienia się w związany supeł. dziwne ale mogę zobaczyć supeł przed oczami mimo, że przed chwilą je zamknęłam. Znienacka widzę ferię barw, odcienie niebieskiego, żółtego i czerwonego.
- Zaniosę cię do łóżka.
To wszystko co słyszę po czym mdleję, kolory nadal tańczą w ciemnościach.
_________________________________________________________________
Nie rozumiem jak jej własny ojciec mógł to zrobić?
Co o tym sądzicie? 
czy Sophie naprawdę znienawidzi chłopaków?
xx Annie

ps. proszę bez jakiś większych spojlerów bo sama też dalej nie czytałam :)
pps. sorcia, że tak późno ale dopiero wróciłam z dworu :D

niedziela, 18 maja 2014

3.5. Pieprzyć to wszystko

Rozdział w większości tłumaczony przez @Sarrrrrrraaaaa. :)))

_______________________________________________________________________
- Kochanie.. - kędzierzawy chłopak mruczy cicho, nie spuszczając wzroku z moich oczu. - Wiesz, przecież co się stało wczoraj z Niallem i Liamem? Cóż to może się powtórzyć. Jesteśmy na tyle odważni, żeby zrobić to samo na oczach innych chłopców - wyjaśnia ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy - Ale wszystko, co musisz zrobić, aby uniknąć powtórki z wczorajszej imprezy to powiedzieć mi, co wiesz o Sophie. Więc dla własnego dobra, zdecydowanie proponuję ci już zaczynać.
- Nie wierze w to, że mnie ukarzecie.... Blefujesz! - Wypowiedziałam zaskoczona jego bliskością.
- Och co ty nie powiesz? - kpi ze mnie - Louis? Zayn? Pomóżcie mi proszę. Staram się wyrwać z jego uścisku ale bezskutecznie. Harry i Zayn trzymają mnie w pozycji siedzącej na kanapie. Louis był naprzeciw mnie.
- A dlaczego my nie możemy brać w tym udziału? Hmm? - Liam krzywi się gdy wiercę się pod ich uchwytem.
- Miałeś zabawę wczoraj- Harry wzrusza ramionami. - Masz szczęście, że w ogóle pozwalamy ci to oglądać.
- Puść mnie! Albo będę krzyczeć i kierowca autobusu dowie się, że mnie tu przetrzymujecie....
- Krzycz ile chcesz księżniczko, on jest w innej części autobusu, nie usłyszy cię. - Niall informuje, z uśmiechem na twarzy -Poza tym, nie zrobiłaś tego wcześniej i nie zrobisz teraz.
- Puszczajcie do cholery! Nic wam nie powiem! - krzyczałam utrzymując opór - Puść mnie!
- Nie. Louis?
Mój krzyk zostaje w gardle, gdy Louis rozpina moje spodnie, szybko wpychając w nie swoją rękę. Jego palce chcą dostać się do mojej cipki. Staram się odsunąć go ode mnie, ale Harry i Zayn mi na to nie pozwalają i zmuszają mnie do pozostania w swojej pozycji.
- Czy mam prawo przypuszczać, że Sophie jest twoją siostrą? - Zaczyna Zayn.
- Nie, proszę... - Kręcę głową, ignorując pytanie.
- Anne chcemy odpowiedzi.
- Nie ma mowy! NIE, NIE, NIE! Louis odejdź ode mnie! - Protestuję gdy Louis wkłada we mnie opuszek palca.
- Rozmawiasz z nami? Czy rzeczywiście będę musiał wepchnąć cały palec w twoją cipkę? - Przechyla głowę na bok.
- Proszę nieee.. - Próbuję ścisnąć swoje uda. - Jesteś psychiczny! Odejdź ode mnie!
Jęknęłam gdy włożył we mnie palec.
- Za każdym razem, gdy nie odpowiadasz dodaję kolejny palec. To ci daje 10 szans.... Jeśli twoje ciało jest w stanie przyjąć dwie ręce, bez większego przygotowania.
Oni są chorzy. Chyba zaraz zwymiotuję.
- Anne, czy Sophie jest twoją siostrą? - Harry powtarza.
- TAK!! - krzyczę, szarpiąc się w ich uścisku. - Teraz zostaw mnie w spokoju! Masz kurwa swoją odpowiedź! - warczę.
- Jeszcze nie skończyliśmy. - Zayn chichocze - Czy ona wie o twoim istnieniu?
- Nie wiem! - Krzyczę, nadal wijąc się w chwycie Harrego i Zayna. - Puśćcie to boli!
- Anne ... Powiedz nam prawdę - Zayn karze.
- Przecież mówię!
- Louis!
Sapię gdy kolejny z jego palców wchodzi we mnie na sucho.
- Anne, powiedz prawdę!
- Hey Lou rozłóż jej nogi nieco bardziej. - Liam proponuje - Będziemy mieć lepszy widok.
- NIE, NIE, NIE! - Protestuję, gdy chłopak spełnia prośbę przyjaciela. Cała się czerwienię, czuję się upokorzona - Potrzebujecie pomocy! Jesteście popieprzeni kurwa!
Podskakuję i piszczę, gdy Louis uderza mocno moje udo.
- Nie przeklinaj! Chcemy odpowiedzi.
- Do jasnej cholery! Tak wie o mnie! Rozmawiałam z nią wczoraj!!
- Dobrze, to ciekawe - rozmyśla Harry - Oznacza to, że wiesz, gdzie ona teraz jest, no nie?
- Nie - zaprzeczam stanowczo, wciąż poruszając się gwałtownie. Powiedziałam za dużo. Tata mnie zabije, jeśli dowiedzą się jeszcze więcej. Bez ostrzeżenia, Lou wkłada mi trzeci palec do środka.
- Gdzie jest Sophie, Anne? - żąda odpowiedzi.
Nie, nie, nie! Nie mogę im powiedzieć! Milczę, zaciskając moje wargi w cienką linię. Niebieskie oczy Louisa patrzą na mnie szyderczo, kiedy wkłada w moją cipę 4 palec. Zabolało okropnie, jęczę z bólu. Jestem zbyt przytłoczona przez pulsujący ból w moich dolnych partiach by siłować się z Harrym i Zaynem.
- Skarbie uwierz że nie chcesz mieć fistingu bez żadnego nawilżacza, więc po prostu odpowiedz  - powiedział Niall - Wrócisz do domu gdy tylko się tego dowiemy - dodał.
- Ona jest z naszym ojcem. - odpowiedziałam w końcu.
- Waszym ojcem? - Liam marszczy brwi.
Przykro mi tato. Mam zamiar zniszczyć wszystko nad czym pracowaliśmy przez ostatni rok. Ale muszę.
- Tak. On i ja wymyśliliśmy cały plan wszystkiego, by odzyskać moją siostrę, dla jej bezpieczeństwa. - wyjaśniam, wypuszczając drżący oddech - W dniu 6 grudnia udało nam się zabrać ją z powrotem, zabrać ją od ciebie, chory człowieku! - splunęłam. Harry mocniej ścisnął moje kończyny. No tak, przecież ją kocha.
- Więc w zasadzie, z twoich słów wynika, że Sophie nie zostawiła mnie z własnej woli? - Mówi powoli.
Mam kłamać? Nie, nie mogę.... Louis będzie wpakowywać wszystkie swoje brudne paluchy we mnie, kiedy odkryje że zmyślam.Drżę, Przygryzam wargę, zamykam oczy, potrząsając przecząco głową - Wzięliśmy ją siłą, ale tak, by wyglądało to na ucieczkę. Chcieliśmy żebyście ją znienawidzili - przyznaję.
Chłopak wypuszcza z siebie dziwny okrzyk, w którym można było wyczuć gniew i ból w tym samym czasie, ciągnie się za włosy.
- Gdzie ona teraz jest? - Zielonooki pyta, sfrustrowany.
- Nie ja... nie mogę pow.. - Harry mi przerywa.
- Odpowiedz na pytanie, kurwa, czy Louis ma ci wepchnąć całą rękę do pizdy?! Gdzie ona jest!? - Krzyczy, a na jego twarzy widać wyraźnie ból.
- Ona jest tutaj, w Nowym Jorku - mówię przestraszona.
Chłopcy odetchnęli z ulgą, lecz najmłodszy potrzebował kilku chwil więcej na uspokojenie.
- Zaprowadzisz nas do niej - Harry postanawia, puszczając moje kończyny. Zayn i Louis również zostawili mnie w spokoju.
- Nie ja nie mogę..
- O tak! Możesz! I gówno mnie wszystko inne obchodzi! - kpi, a jego zielone oczy wbijają się w moje groźnie. Kurczę się z powrotem na kanapie, a on kontynuuje - Zabierzesz nas tam wieczorem po koncercie, bo potem, wyjeżdżamy do LA - Kończy i wychodzi.
- Harry czekaj! - Liam wybiega za przyjacielem. Patrzę tępo w ścianę. Co ja zrobiłam?
- Hey Anne.
Nie odpowiedziałam Niallowi.
- Anne, dlaczego nie powiedziałaś nam, że jednak nie byłaś Sophie? - Blondyn naciska.
- Czy ty kurwa głuchy byłeś?! - Oświadczam ze złością - Mówiłam ci pierdylion razy!
- Przestań przeklinać - ostrzega Zayn i siada obok mnie. Mruczę coś niezrozumiałego i odsuwam się od niego, przez co przybliżam się do Louisa. Ale gdy przypominam sobie co przed chwilą zrobił, zdegustowana wracam na poprzednie miejsce.
- Chodzi mi o to, że mogłaś nam po prostu powiedzieć, że jesteś jej siostrą - wyjaśnił Niall - To by ci zaoszczędziło paru kłopotów.
- Uwierzylibyście mi? - warknęłam krzyżując ręce na piersi. Nie odezwał się - Właśnie. A poza tym dlaczego znów miałabym ją pakować w niebezpieczeństwo? Spędziłam cały kurwa rok....
Krzyknęłam zaskoczona gdy Zayn uderzył mnie w udo.
- Przestań przeklinać - zażądał - Jak na razie to jedyna rzecz o jaką cię prosimy.
- Jak mówiłam - rzuciłam mu zabójcze spojrzenie i pomasowałam piekące miejsce - Spędziłam ostatnie 3 miesiące szukając jej. Nie oddałabym jej od tak sobie!
- Czekaj, co miałaś na myśli mówiąc "pakować ją w niebezpieczeństwo"? - Louis zmarszczył brwi.
- Więc jesteście i głupi i ślepi. Wow - rzuciłam sarkastycznie.
- Myślę, że uratowaliśmy ją więcej razy niż skrzywdziliśmy - zaprotestował.
- Jeśli stosowanie przemocy nazywasz ratowaniem to masz rację - warknęłam.
- Nie mam na myśli to, że opiekowaliśmy się nią, daliśmy jej dom i żywność, a także miłość. Daliśmy jej wszystko, daliśmy to czego żaden z członków rodziny jej nie dał - tłumaczy Niall - Ani ciebie ani twojego ojca nie było gdy matka ja sprzedała, więc nie zrzucaj winy tylko na nas.
- Jak miałam niby tam być? Nawet nie wiedziałam, że miałam siostrę bliźniaczkę aż do listopada ubiegłego roku! Nasi rodzice utrzymywali to w tajemnicy! I czasem żałuję, że w ogóle się dowiedziałam! Nie byłoby mnie tutaj gdyby nie ona!
-Anne nie...
- Czy zdajesz sobie sprawę jak jesteś szczęśliwa w stosunku do niej? Jak jej życie nie było nic warte kilka lat temu! - Blondyn wybuchł - Walczyła by pozostać przy zdrowych zmysłach z matką alkoholiczką! -Krzyczy. Kręcę głową, zalewam się łzami, gdy wspomnienia do mnie wracają.
- Ja szczęśliwa? Pierdol się kurwa! Ona zniszczyła sobie tylko 6 lat życia.. walczyła tylko 6 lat! A ja spędziłam 10 lat, pieprzonych lat przeskakując z jednego domu dziecka do drugiego! Czy nie uważasz, że też potrzebuję rodziców? To nie moja wina, że nasza matka jest alkoholiczką! - Płaczę ze złości.
- Dosyć tych krzyków - Mruczy Zayn, pocierając skronie -I Anne przestań przeklinać...
- Pieprz się...- powiedziałam przyciągając kolana pod głowę, Głowa mi pulsowała - Teraz po prostu chcę iść do domu, mam w dupie to wszystko! - Ukrywam twarz w moich ramionach próbując się uspokoić.
- Chłopaki - Mówi Liam - Paul mówi, że będziemy za około 5 minut i musimy się spieszyć z wyjściem z autobusu, ponieważ mamy napięty harmonogram.
- Co zrobimy z Anne? - Louis marszy brwi. Podnoszę głowę słysząc moje imię. - Może związać ją i zostawić tutaj?
- Pozwólcie mi odejść, to może być też świetny pomysł - Mówię na tyle głośno, by wszyscy mogli mnie usłyszeć.
- Hahahaha naprawdę śmieszne Anne - Louis wywraca oczami.
- Nie możemy zostawić jej tutaj - Zayn kręci głową  - Jeśli ktoś wejdzie do autobusu niespodziewanie, może ją zobaczyć. Ukryjmy ją w jednym z łóżek i zwiążmy. Nie zauważą jej od razu. Ponadto musimy ją ukarać za przeklinanie.
- Bo wiązanie mnie i kneblowanie to nie jest wystarczająca kara.- Mówię z sarkazmem.
- Nie wiesz na czym polegają nasze kary skoro uważasz, że to jest wystarczające - Louis potrząsa głową - Więc w czyim łóżku zaczeka?
- Z tych dolnych mogłaby się zsunąć więc zostaje moja albo Liama - zauważył blondyn przejeżdżając ręką po włosach.
- A ja nie mam nic do powiedzenia? - Pytam.
- Liam za bardzo bałagani - Zayn kręci głową, ignorując mnie całkowicie.
- Czyli w moim. Dalej mamy trzy minuty, żeby ją dobrze związać - stwierdza Irlandczyk, chwytając mnie za ramię. Odsunęłam się od niego zdegustowana.
- A może zwiążemy ją nago za karę... To nie będzie aż takie straszne, a poza tym jest nowa - Liam proponuje z drugiej strony autobusowego salonu.
- W porządku - Louis kiwa głową, podobnie jak dwóch innych chłopców.
- Nie.. - jęknęłam.
- Wezmę liny - wzdycha Liam.
- NIE, NIE NIE. DOTYKAJ MNIE. Nawet nie myśl o tym. - protestuję słabo, widząc pożądliwe oczy innych chłopców. Odrzuca mnie od niech - Nie proszę! - Błagam, zasłaniając oczy. Po raz kolejny mnie ignorują. Zayn mnie rozbiera - Puść mnie! - błagam go. Staram się zasłonić jak najbardziej, gdy moje ubrania lądują na podłodze, ale Louis trzyma moje ręce by Liam i Zayn owinęli liny wokół mojego wątłego ciała. Czuję się upokorzona, jestem przed nimi zupełnie naga. Autobus zatrzymuje się w tym momencie.
- Chłopcy musimy iść - nakazuje Liam.
- Zajmę się nią - Niall ich uspokaja i macha chłopakom na pożegnanie - Powiedz im będę tam za dwie minuty.
- Nie, nie zostawiajcie mnie z nim! - krzyczę.
- Zamkniesz drzwi za sobą? - pyta Zayn.
- Upewnij się, że są je zamknąłeś...Potrzebujemy jej żeby znaleźć Sophie - ostrzega Harry.
- Jasne - Niall kiwa głową. Piszczę gdy Niall bierze mnie na ręce i zanosi do piętrowego łóżka.
- Nie ruszaj się albo cię upuszczę.
- Nie obchodzi mnie to! - Mówię i szarpię się mocniej. Liny wbijają się w moją skórę ale mnie to nie rusza.
Czuję jego napięte bicepsy gdy wrzuca mnie na łóżko. Chwilę później mam knebel w ustach. Walczę jeszcze bardziej, próbując poluzować liny ale bezskutecznie. Zamieram w szoku kiedy chłopak przykrywa mnie kocem.
- Dlaczego w...
- Nie chcę abyś zamarzła... Jest przecież styczeń - Mamrocze przerywając mi. Patrzy na mnie przez kilka sekund po czym wychodzi bez słowa.
Przez chwilę zastanawiam się nad jego zachowaniem po czym wracam do szarpania się z linami.
__________________________________________________________________________
Tak w ogóle znalazłam tailer do 3 części opowiadania - >link<
Jeszcze 9 rozdziałów i 1 oneshoot z Zaynem i będziemy na bieżąco :)
Kolejny w środę tym razem na 100%
xx Annie

sobota, 17 maja 2014

3.4. Jestem Anne

Perspektywa Anne


Wstawanie okazało się brutalne. Wydarzenie z wczorajszej nocy nagle do mnie powróciły. Jak to się stało, że skończyłam wczoraj jęcząc?!
Moje ramiona i uda są obolałe. Głowa okropnie mnie boli, gardo jest suche. Czuję się obrzydliwie i nie wiem czego powinnam się bardziej bać: faktu, że nie jestem w domu, czy że budzę się ubrana choć pamiętam doskonale,  że Niall zostawił mnie nagą.
Piskłam i zastygłam w bezruchu gdy coś mokrego dotknęło mojego karku. Mój oddech stał się urywany. Poczułam jakieś miękkie futerko, które pieściło mój dekolt. Co do cholery?
Odwróciłam głowę i uświadomiłam sobie, że to kot. Tylko kot...
Zamknęłam oczy, uspokajając swój oddech. To tylko kot.
Usłyszałam skrzypienie drzwi, które po chwili się otworzyły.
- Myślisz że już wstała?
- Nie wiem. Ale nie zdziwiłbym się, praktycznie przespała cały dzień. Myślałem, że usłyszałem jej krzyk dosłownie przed chwilą - powiedział Irlandczyk
- Sophie? Śpisz? - Głos Liama rozbrzmiał w ciemności. Po pierwsze mam na imię Anne, a po 2 jesteś naprawdę głupi jeśli spodziewasz się, że ci odpowiem.
- Zgaduję, że mówi przez sen. Damy jej jeszcze kilka minut - kończy Niall. Drzwi się zamknęły i trochę się zrelaksowałam, po czym spróbowałam uwolnić się z kajdanek. Kot syknął wściekle gdy przypadkowo zrzuciłam go z łóżka, ale nie zwróciłam na to uwagi , bo skoncentrowałam się na próbie uwolnienia.
- Tak! - westchnęłam szczęśliwie, kiedy poczułam poluzowanie kajdanek. Zepchnęłam je z kostek i zajęłam się tymi na nadgarstkach. Złączyłam kciuk z małym palcem szarpiąc ostro w dół. Czułam jak moja skóra pęka, ale wszystko to okazało się bezskuteczne.
- Dlaczego moja ręka musi być taka gruba? - narzekałam cicho wykręcając nadgarstki w lewo i prawo. Nagle oślepiło mnie światło zza otwieranych drzwi. Powoli odwróciłam głowę, by spojrzeć na intruza.
- Wiedziałem, że jesteś zbyt nieruchoma żeby nadal spać księżniczko - Niall zachichotał i krzyżując ręce na piersi zapytał - Dobrze się spało?
- Nie. I nie nazywaj mnie księżniczką!
Chłopak przewrócił oczami, zbliżając się do łóżka, a ja odruchowo się cofnęłam. On dotykał mnie ostatniej nocy i w pewnym momencie spodobało mi się to. O mój boże!- Nie dotykaj mnie!-krzyknęłam, gdy zauważyłam jak blondyn sięga do moich rąk.
- Daj spokój cukiereczku! Nie chce cię zranić.. Już nie jestem zły.
Nie zwracając uwagi na jego komentarz, odsuwałam się od niego jak najdalej, nawet wtedy gdy zdałam sobie sprawę, że chciał mi tylko zdjąć kajdanki.
- Odejdź ode mnie!
- Nie zachowuj się tak. Powinnaś być zadowolona! Spotkasz się z Harrym - blondyn zrobił przerwę - A prawda.... on jest wkurzony na ciebie..-Niall pokręcił głową - Jestem bardzo ciekawy jak to wasze spotkanie będzie wyglądało - w końcu zdejmuje mi kajdanki. Zerwałam się z łóżka i biegłam w kierunku drzwi....niestety Liam mnie złapał tuż przy wyjściu.
- Jakaś ty przewidywalna - pokręcił głową - Chociaż jestem ciekawy, co miałaś w głowie myśląc, że wyskoczysz z jadącego autobusu i przeżyjesz?
Wzruszyłam ramionami. Cholera.. on ma rację. Ale nie co do tego, że mój kolejny ruch byłby taki oczywisty.
- Nie Liam, nie jestem przewidywalna. Ponieważ nie jestem pieprzoną Sophie! - warknęłam ze złością, idąc przez autobus. Czułam jak Niall i Liam obserwują mnie uważnie. Zatrzymałam się. W pomieszczeniu, które wyglądało jak minisalon, spostrzegłam Louisa. Przez chwile patrzył na mnie, po czym skoncentrował się bardziej na książkach, które trzymał w rękach. Niechętnie usiadłam na tej kanapie co on, ale zachowałam bezpieczną odległość. Patrzyłam na wszystkich trzech z nienawiścią. Skrzyżowałam ręce na piersiach. - To przewidzieliście?
Liam uniósł brwi do góry.
- Nie, nie spodziewałem się tego - Zmarszczył brwi, spoglądając na Nialla. Blondyn wzruszył ramionami.
- Pójdę sprowadzić pozostałych.
Louis zamknął swoją książkę z hukiem gdy tylko Niall wyszedł i spojrzał na mnie w zamyśleniu.
- Coś jest z tobą nie tak.
No co ty!
Odeszłam od niego, jego spojrzenie było dla mnie nieco niewygodne. Skończyłam wyglądając przez okno i marząc o tym żebym była na zewnątrz zamiast w autobusie z pięcioma psycholami.
- Co?! Gdzie do cholery jest?! Niall co ty kurwa?! Przysięgam na Boga, jeśli się ze mną bawisz to....
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam podniesiony męski głos. To musi być wkurzony Harry, drżąc ze strachu wciąż patrzyłam na zewnątrz i starałam się ignorować moje rosnące przerażenie. Może uda mi się przekonać Harry'ego, że nie jestem Sophie. Może uda mi się go przekonać, że porwali złą dziewczynę. Ale jak to zrobić nie wspominając im, że jestem jej siostrą bliźniaczką?
- Sophie? - wydyszał, po czym cały jego gniew zniknął. Odwróciłam się, żeby zobaczyć Harryego osobiście po raz pierwszy w historii. Wyglądał na zmieszanego, nie na wkurzonego tak jak się spodziewałam.
- Sophie? - Powtórzył, niepewnie. Chłopak zrobił krok do przodu.
- Więc Harry.. - Zaczęłam modląc się, żeby mi uwierzył - W zasadzie mam na imię Anne. Macie złą dziewczynę. Mogę już wrócić do domu?
Jeśli przed chwilą wyglądał na zmieszanego to teraz był już całkowicie zagubiony.
- Co?? - zielonooki chłopak, spojrzał na trzech innych zakłopotany. Wszyscy pokazywali, że też nie wiedzą o co chodzi. Zayn dołączył do nich jako ostatni.
- Co mnie ominęło?
- Sophie udaje, że jest inną dziewczyną o imieniu Anne. - westchnął Liam.
Chyba zaraz powyrywam sobie włosy. Jak mam im udowodnić, że nie jestem Sophie nie ujawniając przy tym, że jest moją siostrą?
- Sophie możesz po prostu....
- Nie chcę z tobą rozmawiać Naill. - mówię nagle. Szczerze? Nie lubię go w ogóle - Ty pieprzony dupku, wczorajszej nocy odebrałeś mi dziewictwo!
- Jezu Chryste.. jak długo masz zamiar w to grać? - Irlandczyk przewrócił oczami. - Harry i Louis zadbali o stratę twojego dziewictwa około trzech lat temu. Nie byłaś wczoraj dziewicą! - On nie ustępował.
- A skąd o tym wiesz?
- Jak ci już powiedziałem: zadbaliśmy o to wcześniej, a jeśli byłabyś dziewicą to byłaby krew na pościeli. A jej nie było.
- To nic nie znaczy - Harry zaprzeczył, kręcąc głową - Nie wszystkie kobiety krwawią podczas pierwszego stosunku - Wyjaśniał mierząc mnie wzrokiem.
Chce zwymiotować.... Jak dużo dziewczyn już rozdziewiczył, żeby to wiedzieć? On jest bardziej ochydny niż Niall! Jak Sophie mogła się w jednym z nich zakochać? Louis - jeszcze bym zrozumiała... ale Harry i Niall? W życiu!
Usiadłam z powrotem na kanapie, gdy Harry niespodziewanie kucnął na przeciw mnie. Złapał mnie za podbródek , patrząc mi głęboko w oczy. Przygryzł wargę, przechylając głowę na bok, a wszystko co ja mogłam zrobić, to patrzeć na niego bez wyrazu. Moje serce biło coraz szybciej. Czy on mnie uderzy? Czy pocałuje?
- To nie jest Sophie - oświadcza wreszcie loczek.
- HA! - uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Dlaczego nie? - zapytał Liam - Harry nie możesz o tym wiedzieć, patrząc tylko w jej oczy!
- Sophie ma specyficzne uczucia w oczach miłość, żal. Tutaj tego nie ma - Patrzy na mnie - Anne ma tylko zdezorientowany i przerażony wzrok.
- To niczego nie dowodzi. - zaprotestował brązowooki. - Harry, Sophie zostawiła cię po tym jak udawała, że coś do ciebie czuje. Wpadłeś w jej pułapkę.
To nie była pułapka zastawiona przez Sophie... Tata i ja po prostu chcieliśmy, żeby znienawidzili Sophie i nie chcieli jej znów szukać. Chyba nie wyszło....
- Zgadzam się z Harrym - Louis interweniuje puszczając mi oczko  - To nie ona. Ona naprawdę nie zachowała się jak Sophie zeszłej nocy. Sophie by powalczyła trochę, ale z pewnością by nie płakała!
- Zeszłej nocy? - pyta Zayn, unosząc brew. - Anne co się stało w nocy? - zwraca się do mnie.
Dziwię się, że nie mówi do mnie "Sophie". Jestem zaskoczona, że nawet chce, żebym się odezwała..
- Pytasz mnie? - Powtarzam zbita z tropu. Zayn kiwa głową.
- Wziąłem jej...
- Niall ucisz się! Chcę usłyszeć jej wersję - Uciszył go brunet - I chcę usłyszeć tylko prawdę - dodaje do swojej prośby. Co my w sądzie jesteśmy?
- Anne? Czekam.
Wzdycham i zaczynam opowiadać;
- Wczoraj popołudniu, byłam kupić parę rzeczy w aptece. Wtedy znikąd Niall chwycił mnie i zaciągnął do
autobusu. Zaczął się do mnie dobierać, a wtedy Louis i Liam przyszli i Niall mnie im udostępnił.
- Tak więc wszyscy trzej wiedzieliście o jej obecności w autobusie i mimo to czekaliście do dzisiaj aby nam o tym powiedzieć? - warknął sfrustrowany i wkurzony Harry - Co będzie kiedy Sophie naprawdę ...?
- Dosyć Harry! Anne, kontynuuj. - Zayn naciska.
- Louis zmienił zdanie, bo zaczęłam płakać. Wtedy Niall wpadł na pomysł, żeby zawiązać mi oczy.
- I w tym momencie zaczęło jej się to podobać. - Stwierdził Niall.
- Naprawdę? - Spytał chłopak o bursztynowych oczach.
- Cóż j-j-ja...
- Anne nie ma czego się wstydzić.. - Louis potrząsa głową - Fetysze to fetysze.
- I miało być bez kłamstw.
- Dobrze. - mówię posępnie - Z jakiegoś powodu, podobało mi się.. Ale później Liam był ostry i to bolało.Bardzo - Rozglądałam się wokół oczekując, że powiedzą coś Liamowi ale nie doczekałam się niczego oprócz zmartwionego spojrzenia Zayna . Dobrze wiedzieć, że gwałt was nie martwi.
- Anne ty nie samookaleczałaś, co?
Pytanie Zayna zbiło mnie z tropu. Co to ma być?!
- Dlaczego miałabym to robić?
- Sprawdźcie jej nadgarstki - rozkazał Zayn.
Harry, Niall i Louis nagle podeszli do mnie, ciągnąc moje rękawy w górę , aby odsłonić nadgarstki.
- Ej, co to, kurwa?! Puszczajcie! - Protestuję odpychając ich. Harry trzyma mnie na kanapie a Louis i Niall sprawdzają moje ręce.
- Wszystko czyste - Louis kiwa, puszczając mnie.
- I to kolejny dowód, że nie jestem Sophie.
- Cóż jeśli ona nie jest Sophie, to na pewno wie kim jest Sophie - zauważył Liam. Wtedy zdałam sobie sprawę z mojego błędu.
- Nie mam pojęcia, kim ona jest - zaprzeczyłam szybko. - Powiedziałam tak bo wywnioskowałam z twojego pytania, że dziewczyna się okalecza - próbowałam zamaskować swój błąd.
- Anne mówiłem żebyś nie kłamała. - wtrąca się Zayn - Kochanie musisz wiedzieć od razu, że nieposłuszeństwo względem nas to bardzo głupi ruch. Jesteś traktowana dość łagodnie bo jesteś nowa, więc dam ci drugą szansę. Albo nam powiesz co wiesz o Sophie albo zostaniesz ukarana.
Nie odzywałam się przez kilka sekund po czym wybuchłam śmiechem. Mnie ukarać? O mój boże, co ja jestem ? Pięciolatka?
- Chłopaki ona nie bierze mnie na poważnie.. - stwierdza Zayn. Wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem, łapiąc się za brzuch.

- Och nie martw się, zaraz weźmie cię na serio - oświadcza Harry i wstaje. Po chwili jest na mnie, trzymając moje ręce nad głową. Przestaję się śmiać.
_________________________________________________________________________________
Rozdział tłumaczony przez https://twitter.com/Sarrrrrrraaaaa follow dla niej bo przetłumaczyła i jeszcze mnie pospieszała żebym sprawdziła i dodała tej nocy. A i pozdrowienia dla koleżanki Sary :D

No cóż jednokierunkowych dla tych co to jeszcze w nocy będą czytać :)))
Oczy mi się same zamykają,
xx Annie ♥

czwartek, 15 maja 2014

3.3. Kłamstwa

Dla Dagi z okazji urodzin. Spełnienia marzeń <3
______________________________________________________________________________

Perspektywa Sophie /w końcu -.-'/

- Do jasnej cholery, gdzie ona jest?!
Rozbawiona patrzyłam jak mój ojciec  chodzi nerwowo po pokoju. Anne wyszła  jakoś półtorej godziny temu a ten już zaczyna panikować.
- Wyluzuj. A no tak nie możesz się wyluzować bo wysłałeś ją samą na Broadway do apteki. Jeśli chodzi o mnie to uważam, że wysyłając ją tam sam prosiłeś się o nieszczęście - powiedziałam wywracając oczami.
- Sophie nie teraz, proszę - uciszył mnie, wyciągając ponownie telefon.  Znów wybrał jej numer. Mój ojciec przyłożył telefon do ucha i wsłuchiwał się w niego.
- Dlaczego nie odbiera?! - krzyknął po chwili rzucając telefonem o ścianę. Oboje patrzyliśmy jak robija się na części.
- Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłeś, przecież jej to nie pomoże...i już nie oddzwoni skoro rozwaliłeś telefon - zauważyłam. Ojciec zacisnął pięści.
- Zamknij się Sophie. Proszę. Chodź raz - westchnął.
- Co właściwie miała ci przynieść?
- Kilka rzeczy dla ciebie.
Zmarszczyłam brwi i wyprostowałam się na krześle.
- Jakie rzeczy?
- rzeczy które pomogą ci uświadomić jak złe były twoje relacje z tymi chłopakami z One Direction.
- Nie ma na to szans - warknęłam.
- Nie bądź taka pewna. Na tej liście jest kilka silnych środków. Jak na przykład ayahuasca. Sprawia że masz halucynacje. A karbogen sprawi, że stracisz kontrolę nad swoim ciałem. Gdy zmieszam oby dwa lekarstwa będę mógł pewnie zmienić twój tok myślenia - straszył mnie mężczyzna, którego uważałam za ojca. A tym momencie miałam ochotę go udusić. Za kogo on się uważa? Za kogo się uważa, że chce na siłę zmienić moje zdanie?
- Kto by to zrobił własnej córce?! - powiedziałam głośno, pociągając za linę, która trzymała moje ręce i próbowałam wstać.
- Nie udawaj zaskoczonej Sophie...W końcu matka sprzedała cię żeby mieć na alkohol, czyż nie? - warknął podle. Aż serce mnie ścisnęło.
- Bo nas zostawiłeś! Nie zostałaby alkoholiczką gdybyś nie wyjechał! - krzyknęłam wkurzona, wiercąc się na krześle i chcąc go kopnąć - Nie zaczęłabym się kurwa samookaleczać gdyby nie ty! To wszystko twoja wina! - krzyknęłam.
- Chcesz żebym przeprosił? - zapytał z wyrazem obrzydzenia na twarzy - Nie zamierzam. Musiałem myśleć o Anne. Zostawiłem ciebie i matkę bo dostałem informacje, że australijska para która adoptowała Anne zniknęła. Miała 10 lat. I była przerzucana z jednego domu dziecka do drugiego! Ktoś musiał się ją zająć!
Uspokoiłam oddech i siebie.
- Więc po co po mnie wróciłeś po tych wszystkich latach skoro Anne była ważniejsza? - zapytałam chłodno patrząc mu w oczy - Albo mam lepsze pytanie. Jak się dowiedziałeś gdzie jestem? - kontynuowałam.
- Ashley zadzwoniła do mnie z dwa lata temu mówiąc, że spędzasz z nią czas. Oczywiście zapytałem czemu jesteś w Anglii i powiedziała mi, że miałaś kłopoty z pewnym boys bandem - odparł patrząc na mnie.
- Nie byli kłopotem - warknęłam.
- Wtedy byli...Przestałaś tak myśleć gdy zaczęłaś czuć do nich żal czy jak tam sobie nazwiesz te uczucia. Nie chciałaś od nich uciec gdy ten Irlandczyk zaczął być dla ciebie miły, przez to zapomniałaś wszystkie wcześniejsze rzeczy.
- Niall nie...
- W każdym razie Ashley powiedziała mi, że wszystko jest pod kontrolą i że potrzebujesz kasy żeby wprowadzić się do swojej przyjaciółki Emily, w Irlandii. Wysłałem jej pieniądze. Później po jakiś czterech miesiącach znów zadzwoniła, spanikowana, mówiąc, że nie odbierasz telefonu i jej nie odpisujesz. Anne i ja zdecydowaliśmy się wkroczyć do akcji.
- Anne! Co ją to w ogóle obchodzi?! - zapytałam.
- Sophie zrobili ci pranie mózgu. Chciała pomóc siostrze i ją poznać. Oczywiście, że się martwiła - odpowiedział spokojnie mój ojciec siadając na kanapie naprzeciwko mnie.
- Po raz tysięczny powtarzam ci, że nie zrobili mi prania mózgu! - warknęłam - Nikt oprócz nich się o mnie nie troszczył! Oprócz One Direction! Oczywiście, że zaakceptowałam ich uczucia! Wtedy wszystko było dobrze!
- Ja też się o ciebie troszczyłem Sophie - westchnął schylając się aby spojrzeć mi w oczy.
- Ale o tym nie wiedziałam! Nie powiedziałeś ani mi ani mamie gdzie byłeś! Jak miałam wiedzieć, że nadal cię obchodzę?
- Twoja matka wiedziała.
Musiałam parę razy powtórzyć w myślach jego słowa aby je zrozumieć.
- Co? Nie. Stała się alkoholiczką po twoim odjeździe - zaprotestowałam po chwili.
- Chyba po postu pozwoliła ci w to wierzyć, bo na pewno wiedziała, że ma drugą córkę. Sama kazała mi was zostawić i zająć się Anne.
Czyli całe moje życie było kłamstwem. Zgarbiłam się na krześle, przytłoczona wagą nowych informacji.
- Dlaczego miałaby to zrobić? To nie ma sensu - wymamrotałam pod nosem.
- Może chciała po prostu załatwić sobie dobry powód żeby wrócić do picia - rzucił obojętnie ojciec i wstał.
- Wrócić do picia? Czyli już wcześniej była alkoholiczką?
Ten stek kłamstw jakim jest moje życie przyprawia mnie o mdłości.
- Zanim się pobraliśmy twoja matka była alkoholiczką - potwierdził - Ale wracając do tego o czym mówiłem. Anne i ja dowiedzieliśmy się o One Direction wszystkiego. Próbowaliśmy zrozumieć co sprawiło, że z nimi zostałaś. Ale to nie było coś tylko ktoś.
Nie podobało mi się dokąd zmierzała ta rozmowa.
- Więc widzisz, akurat jechałem autem i zobaczyłem go jak przechodzi przez jezdnię.
Nie, nie, nie, to nie mógł być mój tata.
- Był głównym powodem tego że przestałaś walczyć z tymi zboczeńcami. Więc pomyślałem, że jeśli się go pozbędę to wróci ci mózg. Więc go potrąciłem - w tym momencie wszystko sobie uświadomiłam. Wypadek Nialla. To była wina mojego ojca. Mój ojciec jest powodem przez który emocje Nialla były takie niestabilne.
- Jesteś skończonym idiotą, wiesz?! - krzyknęłam. Jego dłoń zderzyła się z moim policzkiem.
- Uważaj na słownictwo młoda damo. Jesteś mi to winna. Za to, że cię uratowałem.
- Idź ratuj swoją drugą córeczkę, ja nie chciałam być uratowana - warknęłam chcąc aby zostawił mnie w spokoju.
- Ty tak myślisz - rzucił szukając w domu telefonu. Wybrał jej numer jeszcze raz. Patrzyłam na niego wściekła.
- idę jej poszukać - odpowiedział mężczyzna zakładając płaszcz. Sprawdził czy liny są dobrze związane posłał mi ostrzegawcze spojrzenie i wyszedł.
- I krzyż ci na drogę - wyszeptałam czując łzy spływające mi po policzkach.
________________________________________________________________________________
Co sądzicie o ojcu Sohpie?
Ja go wręcz nienawidzę ;/

Do następnego
xx Annie

sobota, 10 maja 2014

0.9. Przeprosiny i informacje

No więc tak...rozdział znów nie pojawił się przez cały tydzień i jestem zawiedziona sama sobą. ;/ I naprawdę was za to przepraszam bo tłumaczyłam jak mogłam przez ten tydzień tylko, że...
Nie wiem kiedy wy ale ja mam niedługo bierzmowanie i ksiądz przesadza z próbami. Nie wiem czy boi się biskupa czy coś ale w tym tygodniu mieliśmy 3 próby i jakby tego było mało to od poniedziałku do piątku (oby w sobotę nie było) będę siedzieć w kościele po 2 godziny ;/ Masakra...Będę się starała wykorzystywać cały wolny czas ale nie ukrywam to plus treningi i nauka jest trochę wyczerpujące. 
Więc podsumowując albo dodam rozdział jutro albo około wtorku :))


PS. Już wyobrażam sobie wasze miny ;)









xx Annie

3.2. Ciemność

Nie podobało mi się to. W ogóle.
- Jestem...
- Nie obchodzi mnie to. Zamknij się - uciszył mnie wolno pocierając swoim kroczem o moje. Gdy złapał mnie za nadgarstki i przytrzymał mi je nad głową, miałam ochotę zwymiotować.
- Po pierwsze musimy się pozbyć twojego płaszcza.
- Niall proszę ja naprawdę....
- Jeszcze jedno słowo, a uciszę cię swoim penisem - wyszeptał ostro, trzymając moje ręce w górze - Nie chcę się tobą dzielić z innymi, jak na razie. I wątpię, że ty chcesz - posłał mi ostatnie ostrzegawcze spojrzenie, po czym wolną ręką odpiął mój płaszcz i brutalnie go ze mnie ściągnął. Zatęskniłam za ciepłem jakie dawało mi ubranie gdy tylko się go pozbyłam.
- Nie masz pojęcia jak długo na to czekałem...A najlepszą rzeczą jest to, że nie muszę się już troszczyć o twoje potrzeby - kontynuował zniżając rękę do moich dolnych partii. Chciałam zaprotestować ale głos uwiązł mi w gardle kiedy jego usta zaczęły całować każdy odsłonięty skrawek mojego ciała, zaczynając od ust. Mocniej złapał mnie za nadgarstki gdy się spięłam. Chciałam krzyczeć i go odepchnąć. Ale nie mogłam. tata zawsze ostrzegał mnie, że lepiej zachowywać się spokojnie i słuchać tego co mówi porywacz, dopóki choć na chwilę przestanie się na mnie skupiać. I wtedy będę mogła uciec.
- Teraz mogę zadowalać tylko siebie, bo nie żywię do ciebie żadnych uczuć. Nienawidzę cię, pamiętasz? - wspomniał blondyn, uśmiechając się. Nie Niall nie pamiętam bo nie jestem Sophie! Jak ona w ogóle mogła coś do nich czuć?!
- Wiesz jak bardzo zraniłaś Harrego swoją ucieczką? - powiedział pomiędzy pocałunkami, jego dłoń zaczęła ściskać moje piersi. Przełknęłam nerwowo ślinę i zamknęłam oczy. Chciałam go odepchnąć. Ale nie mogłam. Nie mogłam się ruszyć, zmroziło mnie ze strachu.
- Ale wiesz co? Nie współczuję mu, bo mi zrobiłaś praktycznie to samo. Wykorzystałaś jego uczucia... - westchnął, przyciskając swoje biodra do moich.
- Sophie... - Niall zrobił krótką pauzę i przechylił głowę w jedną stronę. Nieznana mi emocja przemknęła przez jego twarz po czym wrócił do siebie - Bawienie się uczuciami innych jest bardzo złe. Wiem, że lubiłaś ryzykować ale przesadziłaś - powiedział zawiedziony - To co zrobiłaś było bardzo, bardzo złe. A złe dziewczynki muszą zostać ukarane, prawda? - kontynuował całując mój dekolt. Podskoczyłam zaskoczona gdy ktoś otworzył drzwi. Niall zasłonił mnie swoim ciałem, opuszczając moje ręce, ale nadal mnie nie puścił.
- Hej Niall? - usłyszałam wścibski głos.
- He...
- Co chcesz Lou? Jestem trochę zajęty... - Irlandczyk odpowiedział spokojnie, przerywając mi w pół słowa. Rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie.
Nie martw się Niall. Jeśli to Louis Tomlinson to jego zamierzam unikać. Szczególnie kiedy chodzi o seks...Sophie ze wszystkim się wygadała. Sophie którą NIE jestem.
- Wiesz dlaczego bus zatrzymał się na dziesięć minut jakiś czas temu? - zapytał Brytyjczyk i otworzył drzwi szerzej. Niall od razu przesunął się tak aby Louis nie mógł mnie zobaczyć. 
- Pewnie czerwone światło, a co?
- Czerwone światło nie trwa dziesięć minut Niall...A szczególnie nie w Nowym Yorku - przerwał - A co przede mną ukrywasz?  
- Louis proszę, możesz wyjść? Nic tu nie ma, po prostu próbuję spać - zaprzeczył Niall. Mogłam usłyszeć jak Louis warknął.
- Z zapalonym światłem? Niall nie jestem głupi.
Niall nadepnął mi przypadkiem na stopę i jęknęłam.
- Kto z tobą jest?
Niall nie odpowiedział.
- Ni...
- To zrujnuje całą niespodziankę...
- Ugh Niall proszę...
- Dobra, to Sophie - poddał się Niall i powoli się ode mnie odsunął. Uznałam że to idealny moment na ucieczkę.
- Po raz ostatnie powtarzam; NIE jestem pieprzoną Sophie! - wybuchłam, odpychając Nialla. Próbowałam sturlać się z łóżka na podłogę, ale chłopak złapał mnie mocno za lewe ramię. Popchnął mnie z powrotem na łóżko. Spojrzał mi w oczy gdy Louis zamykał drzwi.
- Nie próbuj tego ponownie - rozkazał.
- Co się stało z jej włosami? - Louis zmarszczył brwi patrząc na mnie uważnie. Usiadł na łóżku obok Nialla i mnie.
- Nie mam pojęcia ziomek - odpowiedział Niall, jego nienawistne spojrzenie ani na chwilę mnie nie opuszczało. Drzwi znów się otworzyły i tym razem zobaczyłam brązową czuprynę. Liam.
- Chłopaki co się dzieje? Chyba słyszałem dziewczęcy ... - zatrzymał się w połowie zdania gdy mnie zobaczył - Krzyk... - dokończył zdumiony. No zajebiście.
- Sophie?!
- Nie - warknęłam krzyżując ręce - Jestem Anne.
- Gdzie ją znaleźliście? I kiedy? - Liam mnie zignorował i wszedł to pokoju. Patrzyłam beznamiętnie jak zamyka za sobą drzwi.
- Na ulicy, kilka minut temu - westchnął blondyn, wyraźnie zirytowany - A teraz jeśli nie macie nic przeciwko, wrócę do tego co robiłem zanim mi bezczelnie przerwaliście.
- Chciałeś ją mieć tylko dla siebie? - powiedział Louis podniesionym głosem - Jesteś samolubny.
- Ej nie jestem przedmiotem, który możecie sobie podawać z rąk do rąk!
- Cicho - rzucił do mnie Louis. Jak Sophie mogła wytrzymywać z tymi dupkami?!
- Chciałem się podzielić...tylko nie teraz. Harry nie może się teraz dowiedzieć, że ją mam, tak samo jak Zayn - wyjaśnił Niall przejeżdżając palcem po mojej łydce. Zdegustowana odsunęłam nogę.
- A kiedy chcesz im to powiedzieć? - zapytał Liam patrząc na mnie z zaciekawieniem. Może powinnam im powiedzieć, że jestem bliźniaczką Sophie...Albo i nie. Ehh nie chcę, żeby się dowiedzieli gdzie jest!
- Powiem im po jutrzejszym wywiadzie...Wiecie, taka wiadomość może ich wytracić z równowagi?
- Taaa Niall, przykro mi ale nie będziesz jej teraz mieć tylko dla siebie - rzucił Louis - Minęło trochę czasu od kiedy ostatnio się bzykałem i muszę się upewnić, że wszystko u mnie jeszcze dobrze działa.
- Louis...
- Niall.
- Liam.
Wszyscy się na niego spojrzeliśmy.
- Sorry że się wtrącam...ale ja też chcę - powiedział bez wstydu Liam.
- Jezu Chryste - jęknął Niall i przejechał ręką po włosach.
- Wiesz jak to mówią Niall, w dwójkę raźniej, w trójkę to już impreza - zauważył Louis. /nienawidzę idiomów do tłumaczenia/ 
- A ja mam w ogóle coś do powiedzenia?
- Nie - odpowiedzieli zgodnie. Przez chwilę patrzyli się na mnie w ciszy jak węże na swoją ofiarę.
- Dobra ale ja będę tym kierował - poddał się blondyn. Sapnęłam.
- Nie proszę nie!
- Nie widzę problemu - pokiwał głową Louis i zdjął koszulkę. Zaczęłam panikować. W przeciwieństwie do Sophie, nie miałam żadnego doświadczenia. I oni o tym nie wiedzieli.
- Proszę nie.
- Dajesz Sophie... - powiedział łagodnie Louis i zbliżył się do mnie - Wiesz, że i tak ci się spodoba...I nie zaprzeczysz - zasłużyłaś na to po tym jak nas znów oszukałaś. Jego ciepłe dłonie jeździły po moim ciele gdy Liam i Niall także zaczęli się rozbierać. Mój oddech przyspieszył. Zaczęłam się przed nimi cofać dopóki nie znalazłam się w końcu łóżka. Sturlałam się na podłogę, zaskakując go.
- Co ty odwalasz Sophie?
- Jestem Anne, okej?! Nie jestem Sophie! Ile razy mam wam to jeszcze powtarzać?! - krzyknęłam nadal próbując odsunąć się jak najdalej.
- Skończ kłamać - Liam pokręcił głową. Stanął obok Louis. Razem zaczęli się do mnie zbliżać. Ich wytatuowane ciała sprawiały, że wydawali się straszniejsi.
- Chłopaki pozwólcie mi najpierw ją trochę uspokoić...Minął już dobry miesiąc - Niall przepchnął się przez nich i z łatwością położył na łóżku. Od razu znalazł się na mnie i zaczął mnie całować. Nie myśląc zbyt wiele zaczęłam się szarpać. Chłopak podparł się na jednej ręce, a drugą mocno pociągnął moje blond włosy. Sapnęłam.
- Nie walcz, bo znów cię pociągnę, zrozumiano? - wyszeptał przesłodzonym głosem. Znów mnie pocałował i o dziwo było to mniej brutalne. Był dobry. Cholernie dobry. Nie, nie, nie! To chyba jakiś żart. Ale nie, Niall był delikatny, prawie czuły w swoich działaniach. Poczułam, że moje ciało zaczyna reagować na pocałunek i nawet nie wiem kiedy, ale go.odwzajemniłam.
- Dobra dziewczynka - powiedział po chwili. Jego uścisk na moich włosach nieco zelżał.- Niall my też chcemy! - zaprotestował Louis. Gdy tylko się odezwał cały czar prysł i znów zaczęłam się wiercić. Dlaczego w ogóle pocałowałam Nialla? Jest dupkiem! Nie powinnam mieć ochoty na pocałowanie go!
- Świetna robota Lou - warknął Liam, pomagając Niallowi w przytrzymaniu mnie.
- Ej, tylko stwierdzam fakty - bronił się Louis, krzyżując ramiona na piersi. Zaczęłam się mocniej szarpać, mając nadzieję, że któryś z nich się podda. Nie ma mowy, że odpuszczę bez walki.
- Proszę puśćcie mnie - błagałam gdy Liam znów przyszpilił mnie do łóżka. Był kroczem nad moją twarzą, kolanami siedział na moich ramionach, trzymając je unieruchomione. Nie mogłam powstrzymać łez spływających po policzkach.
- O nie no, chłopaki ona płacze - szatyn zmarszczył brwi. No ciekawe dlaczego!
- Louis nie daj się nabrać. Ona cię tylko chce nabrać tak jak zrobiła to z Harrym - warknął Niall zajęty zdejmowaniem mojej koszulki. W końcu po prostu ją rozerwał i zostałam w samym staniku.
- Niall nie podoba mi się to... To nie w jej stylu. Chyba naprawdę robisz jej krzywdę czy coś - usłyszałam troskę w jego głosie. Więc Louis jednak ma serce. Dobrze wiedzieć.
- Louis, nikt nie zmusza cię do bycia tutaj - powiedział Liam znad mojej głowy, palcami bawił się moimi włosami.
- Ale chcę zostać. Po prostu nie chcę patrzeć na to jak płacze! Nie chcę się czuć jakbym był potworem!
- Więc albo wyjdziesz, albo zawiążesz jej coś na oczach, albo ją podniecisz. Twój wybór. Możesz robić co chcesz - powiedział Irlandczyk, patrząc na przyjaciela. Nie mogłam powstrzymać ciągłego płaczu. Nadal próbowałam wyrwać się Liamowi.
- Proszę... - powtórzyłam.
- Chyba jak na razie jest to dla niej zbyt przytłaczające...Płacze; coś jest nie tak. Chyba jednak sobie odpuszczę - zadecydował z przygnębieniem Lou i odsunął się - Następnym razem Sophieboo.
- Dobra. I zamknij drzwi za sobą - Niall wzruszył ramionami i gdy tylko Lou wyszedł, znów zwrócił na mnie całą swoją uwagę - Ale spodobał mi sie pomysł przewiązania ci czymś oczu. Liam podaj mi swoją koszulkę.
- Nie proszę, Niall - płakałam.
- Ćśśś.
- Nie Niall! Nie możesz tego zrobić! Odbiło ci? Nie jestem Sophie! - zaczęłam panikować i trząść głową. Ale Liam mi ją przytrzymał i zostałam "oślepiona" jego koszulką. Byłam przerażona. Serce głośno dudniło mi w piersi. Nieznane usta złączyły się z moimi ale nie odpowiedziałam na pocałunek. Nie dopóki uczucie strachu nie zaczęło opadać, gdy czyjeś palce zataczały powolne kółka na moim brzuchu. Usłyszałam szybki, krótkie, pełna pożądania oddechy. Po chwili uświadomiłam sobie, że to ja je wydaję.
- No, no...chyba odkryliśmy jej nowy fetysz Liam - zaśmiał się Niall.
- To dobrze, może się w końcu podda - rzucił Liam i ostrożnie uwolnił moje ramiona. Gdy znów mnie pocałował, złapał też moje nadgarstki, żebym się nie wyrwała. Moje ciało poddało się gdy dwójka chłopaków zaczęła całować mnie po całym ciele. Udało im się mnie podniecić. Jęknęłam gdy nagle jeden zaczął całować mnie po piersiach a jego ręka znalazła się w moich majtkach.
- Proszę przestańcie... - sapnęłam czując się niekomfortowo.
- Sophie przestań domagać się rzeczy, których tak naprawdę nie chcesz - wyszeptał Niall. Jeśli mojej siostrze się to podobało, to jest jakaś psychiczna. Zdusiłam jęk gdy ktoś mocno uszczypnął mnie w sutki, ale krzyknęłam protestując gdy włożył we mnie palec. Czyjaś dłoń od razu zakryła mi usta. Czyjś palec cały czas się we mnie poruszał. W końcu ogarnęło mnie dziwne uczucie. Nie było ani przyjemne, ani nieprzyjemne. Po prostu dziwne.
- Jezu ale to wkurzające - rzucił Niall szarpiąc za skrawek mojej bielizny. poczułam się zawiedziona, że przerwał palcówkę. Znów ogarnął mnie strach.
- Przestań mnie dotykać, proszę - powiedziałam łamiącym się głosem. Nikt mi nie odpowiedział. Zdjęli ze mnie spodnie i bieliznę. Zadrżałam czując zimny podmuch na nagim ciele.
- Niall pro...O mój Boże! - jęknęłam gdy znów włożył we mnie palce, tym bardziej wsuwając je głębiej. Tym razem zabolało. Znów zaczęłam płakać, ale opaska na oczach nie przepuszczała łez.
- Niall...
Liam znów mnie pocałował i przesunął się tak, że siedział na mojej talii. Jego ciepłe dłonie jeździły po moim ciele,  a twardniejący członek naciskał na mój brzuch. W ciemności która mnie otaczała mogłam tylko poczuć jak zdejmują mój stanik. Liam ściskał moje piersi i pocierał sutki, które szybko stwardniały. Mój mózg oszalał nie wiedząc, która część mojego ciała będzie zadowalana za chwilę. Dziwne jak szybko ból, który wywoływał swoimi ruchami Niall, zamienił się w przyjemność.Czystą, rozkoszną przyjemność.
- Niall, jest już gotowa? - zapytał Liam, pocierając o mnie kroczem aby pobudzić swojego przyjaciela.
- Taa, jest już cholernie mokra - odparł blondyn. Usłyszałam, że coś rozrywa.
- Gumki? Serio?
- Nie będziemy liczyć na szczęście.
Przynajmniej o tym pomyśleli. Choć obycie się bez seksu byłoby lepsze.
Następną rzeczą jaką poczułam, to gdy któryś we mnie wszedł. Byłam dziewicą. Bolało.
- Jezu Sophie jesteś jeszcze ciaśniejsza niż pamiętam - zauważył Niall. Bo nie jestem Sophie. Bo właśnie odebrałeś mi dziewictwo. Zastanowiło mnie czy Sophie pozbyła się swojego w ten sam sposób. Znów zaczęłam płakać, czując się zdradzona przez własne ciało. Bo choć na początku bolało, to teraz podobało mi się uczucie pulsującego członka Nialla i jego pchnięcia.
- Liam? - sapnął blondyn, ruszając się we mnie - Bierzesz ją z drugiej strony czy...?
Jęknęłam głośno gdy, jak sądzę Liam zaczął pocierać moją łechtaczkę.
- Nie wezmę tę samą dziurkę co ty - odpowiedział brunet.
- Wiesz, że będzie ją nieźle bolało? - sapnął nadal poruszając się w mojej pulsującej cipce - Ludzie robią się bardziej wrażliwi po orgazmie...
- No cóż, nie będzie zgarniała samej przyjemności, co? Wykorzystała uczucia Harrego. Zasługuje na jakąś karę.
- Racja.
po kilku głębszych pchnięciach Niall jęknął i doszedł.
- Jezus jakie zajebiste uczucie. 
Niall wyszedł ze mnie ale po chwili zastąpił go Liam. Był niewątpliwie większy od blondyna. Nie mogłam powstrzymać następnych wydarzeń. Liam pchnął mnie z trzy razy i doszłam z pomocą palców Nialla na mojej łechtaczce. Zagubiłam się w serii ostrych i przyjemnych ruchów. Fakt, że nic nie widziałam nie pomagał. Po kilku chwilach przyjemność zniknęła i wrócił ból. Tym razem bardziej dotkliwy. Czułam się o wiele wrażliwsza.
- Przestań - pokręciłam głową próbując zdjąć z oczy materiał - Liam przestań, to boli!
- I ma boleć.
Jego ruchy stały się brutalniejsze, głębsze i szybsze.
- Liam! - krzyknęłam z bólu. Próbowałam odepchnąć dłoń Nialla, ale przycisnął ja mocniej do mojego wrażliwego miejsca.
- Nie proszę! Proszę przestańcie!
Tak jakbym mówiła do powietrza. Jedyne co słyszałam to odgłos zderzających się ciał mojego i Liama i jego głośne jęki. W końcu wydał z siebie zwierzęcy ryk.
- Dochodzę!
I koniec. Trzęsłam się. Czułam się wykorzystana. I wszystko dlatego, że wyglądam jak Sophie. Chłopaki zdjęli mi materiał z oczu i zawiązali mi nim kostki. W ciszy przypięli mnie kajdankami do łóżka, a Niall okrył mnie kołdrą.
- Słodkich snów księżniczko - rzucił i zgasił światło.
Znów ogarnęła mnie ciemność. Łzy powróciły gdy zwinęłam się w kulkę. Proszę tato, uratuj mnie tak jak uratowałeś Sophie. 


_________________________________________________________________________________


Nie spodziewałam się takiego Nialla o.0


Dajcie znać co sądzicie o rozdziale. Pojawi się dzisiaj krótka notka informacyjna i dobrze by było gdybyście ją przeczytali :)))
xx Annie