- Co jest z tobą nie tak?! - wybuchł, wreszcie pękając. Popchnął mnie na materac, górując nade mną swoim ciałem - Dlaczego cały czas mi to robisz? Dlaczego chcesz, żebym cię zranił? Dlaczego na litość boską chcesz mnie nienawidzić? - bombardował mnie pytaniami jednocześni mną potrząsając. Jego głos nagle zniżył się do szeptu - I do tego wszystkiego dlaczego tak reagujesz, po tym co powiedziałem ci w szpitalu? - był prawie załamany - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że słyszałaś każde słowo! - warknął. Jego gniew powrócił tak szybko jak wcześniej zniknął.
- J-ja...czekaj co? - wymamrotałam nie rozumiejąc.
- Dlaczego chciałaś, żebym usłyszał to od Louisa?! - mocniej na mnie naparł.
- Co?! Kiedy?
- Teraz w korytarzu.
- Miał ci tego jeszcze nie mówić! - krzyknęłam, odpychając go. Nie walczył ze mną, ale jego oczy pociemniały.
- Jeszcze? Chciałaś z tym czekać?
- Louis dał mi czas do weekendu, żebym ci powiedziała! Miałam ci powiedzieć Harry! Przysięgam! To jego wina. Ten dupek...
- NIE OBWINIAJ LOUISA! - Harry krzyknął aż się skrzywiłam - Chciałaś z tym czekać, prawda?
- Harry nie wiedziałam nawet jak zacząć temat, bo wiedziałam, że będziesz się tak zachowywać! Wszystko wyolbrzymiasz!
- A ty myślisz, że to nie ma znaczenia! Tamtej nocy powiedziałem ci co do ciebie czuję, a ty to olałaś!
- Taaa z tego co pamiętam to wyraźnie powiedziałeś, że nie chcesz ze mną być prawda? Chcesz, żebym była z Niallem! I to właśnie kurwa robię! Powiedziałeś też, że troszczysz się o niego, a jedyne co robicie od przyjazdu ze szpitala to kłócenie się! Myślisz, że skoro Niall się nie zabił, skoro nadal żyje to możesz mnie mieć tylko dla siebie? NIE!
- Zamknij się! Troszczę się o niego!
- Nie Harry...
- Powiedziałem żebyś się zamknęła!
W następnej sekundzie jedyne co czułam to pieczenie policzka, był też zapewne cały czerwony.
- To przez ciebie wszystko się spierdoliło! - krzyknął Harry - Każdy problem pomiędzy mną i chłopakami jest wywoływany przez ciebie!
- Uderzyłeś mnie - powiedziałam cofając się. Harry także się ode mnie odsunął, momentalnie zszokowany swoją akcją.
- Myślisz, że nas kontrolujesz. Cóż mam dla ciebie wiadomość; nie możesz. Nadal mam nad tobą władzę ale nie wygląda na to, że rozmawianie z tobą, bycie dla ciebie miłym i w ogóle sprawia, że to rozumiesz!
- Harry uderzyłeś mnie... - położyłam dłoń na piekącym policzku i zaczęłam go delikatnie masować żeby zmniejszyć ból. Byłam na skraju łez. Żaden z nich nigdy mnie nie uderzył. Nigdy - Naprawdę mnie uderzyłeś.
- Jestem już kurwa zmęczony tym, że mnie ignorujesz! - krzyknął opierając głowę na rękach i zamknął oczy - To wszystko. Skończyłem z byciem miłym Harrym. Zaprowadzę cię do Louisa - powiedział podchodząc do mnie. Złapał mnie za zdrową rękę i mocno do siebie przyciągnął - Minęło już trochę czasu od kiedy prosił mnie o pozwolenie na zabawę z tobą, ale powstrzymałem go bo postanowiłem się o ciebie zatroszczyć! Cóż widać popełniłem błąd, bo ty masz nas w dupie! - przerzucił mnie sobie przez ramię jakbym nic nie ważyła. Wyszedł ze swojego zniszczonego pokoju i skierował się w stronę pokoju Louisa. Wierciłam się i biłam go po plecach.
- Puszczaj mnie! Umiem chodzić! Jesteś pieprzonym tchórzem! Sam nawet nie potrafisz mnie ukarać!
Rzucił mnie brutalnie na ziemię. Z głośnym hukiem uderzyłam głową o podłogę. Jakoś zwalczyłam łzy i zaczęłam rozmasowywać głowę.
- Więc idź sama - popchnął mnie do przodu - I będę cię głodził dopóki znów nie zaczniesz się normalnie zachowywać! - dodał znów mnie popychając.
- Jeśli to zrobisz to nie pójdę z tobą na żadną pieprzoną randkę! Anie nie pojadę na tą cholerną wycieczkę świąteczną - odparłam idąc w stronę pokoju Louisa najwolniej jak to możliwe. Złapał mnie za lewe ramię, ciągnąc mnie do przodu.
- Mam swoje sposoby na to, żebyś współpracowała - wysyczał po czym po czym wszedł ze mną do pokoju Louisa. Niebieskooki odwrócił się w naszą stronę gdy tylko przeszliśmy przez drzwi.
- Hej ziomek co...oooo. Czyżby nasza parka właśnie się pokłóciła?
- Ja cię kurwa zabiję Louis! - chciałam do niego doskoczyć ale Harry mnie powstrzymał. Zaczęłam się z nim szarpać - Dlaczego mu powiedziałeś?! Ty debilu!
- Najchętniej bym cię teraz wyruchał w tą pyskatą buźkę...
- Jesteś dupkiem wiesz o tym?
- No cóż i tak mnie kochasz.
- W każdym razie - przerwał nam Harry - Ona musi zostać ukarana - chłopak popchnął mnie w stronę Louisa, a ten objął mnie ramionami i oparł głowę na moim ramieniu. Chciałam się odsunąć, ale był silniejszy.
- Co zrobiłaś Sophieboo?
- Zamknij się! Nie zamierzam się do ciebie odzywać! - chciałam go uderzyć z łokcia w brzuch ale nie trafiłam.
- Ta smarkula kompletnie zniszczyła mi pokój! Muszę go choć trochę ogarnąć a ty masz się nią zająć w tym czasie... - powiedział loczek do Lou.
- Ktoś tu się zbuntował, co Soph? - Louis cmoknął z niezadowoleniem i obrócił mnie tak, że siedziałam twarzą do niego. Zwalczyłam chęć uderzenie go w twarz ale zamiast tego wytknęłam język. Zaśmiał się i obrócił mnie z powrotem do Harrego, który patrzył prosto na mnie.
- Jeśli nie naprawię swojego pokoju do nocy, to będę spadł w twoim, nago - powiedział i dźgnął mnie w klatkę piersiową - Powiem tylko, że nie będzie ci przyjemnie...z tego co pamiętam, nie lubisz naszych zabawek prawda?
Louis na chwilę mnie puścił więc wykorzystałam to żeby spróbować uderzyć Harrego, ale chłopak znów unieruchomił moje ramiona.
- Więc Harry, chcesz żebym ją niańczył czy...
- Możesz z nią zrobić cokolwiek chcesz byle by dostała nauczkę... - podsumował młodszy chłopak i złowieszczo uśmiechnął się w moją stronę.
- Harry jesteś tchórzem! Nie potrafisz mnie sam ukarać! - zaczęłam się wyrywać z uścisku Louisa ale on go jeszcze wzmocnił, pewnie będę miała jutro siniaki.
- Masz rację. Nie zrobię tego bo byś się wtedy ucieszyła co nie? A to nie byłaby kara - harry pokręcił głową i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.
- Przekręć zamek proszę! - krzyknął Louis. Gdy tylko usłyszałam dobrze mi znany klik zamka podkurczyłam nogi i pozwoliłam Louisowi mnie trzymać.
- Sophie masz nogi wiec ich używaj - westchnął trzymając mnie przez chwilę ale gdy zobaczył, ze go nie posłucham puścił mnie. Upadłam prosto na tyłek. Ałłł.
- Dlaczego mu powiedziałeś?! - jęknęłam patrząc na niego i próbując zignorować bolący tyłek.
- Ostrzegałem cię w szpitalu - chłopak usiadł na łóżku obok i zmarszczył brwi.
- Powiedziałeś że poczekasz do weekendu! Powiedziałabym mu do tego czasu! Powiedziałabym mu do cholery! Wszystko zrujnowałeś! Mój perfekcyjnie przygotowany plan! Ty go kurwa po prostu zrujnowałeś!
- Ty, miałaś plan? - chłopak zaczął się śmiać.
- Tak, miałam!
- Teraz już nieważne jak będziesz narzekać. Stało się. Ale zaciekawiłaś mnie... Jaki miałaś plan? - zapytał swaggmasta.
- Nie twój zasrany interes! - warknęłam.
- Po pierwsze uważaj na język, a po drugie może wtedy zmniejszę czas twojej kary. Więc wybieraj mądrze co mi odpowiesz - jego głos stał się niższy, mroczniejszy.
- Naprawdę chcesz mnie ukarać?
- Tak. Już jakiś czas minął od ostatniego porządnego ruchania a ręka mi nie wystarcza - chłopak rzucił obojętnie - Ale unikasz mojego pytania. Jaki miałaś plan Soph?
- A co z Eleonor? Nie jesteście razem? - chciałam odwrócić jego uwagę.
- Nie...Jest zbyt wścibska żeby być na razie moją dziewczyną i sprawy się skomplikowały, bo media odkryły naszą lokalizację i w ogóle...gdyby była moją dziewczyną wszystko by się skomplikowało. Sophie odpowiedz w końcu na to pytanie! I tak nie unikniesz kary. A dodatkowo mnie wkurzasz - sapnął Louis.
- Dlaczego cię to w ogóle obchodzi? - zapytałam.
- Jesteś zabawna... - chłopak zaczął masować swoje skronie - Słuchaj mam sposoby żebyś zaczęła mówić i użyję ich za pięć sekund...Jeden...
- Znając ciebie mam tylko trzy sekundy... - warknęłam.
- Dwa, trzy, cztery... - z każdą liczbą podnosił głos.
- Widzisz?
- Pieprzyć to! - Złapał mnie za lewą rękę i popchnął na łóżko. Natychmiast znalazł się nade mną. Zagipsowaną rękę położył wzdłuż mojego ciała i przytrzymał ją kolanem, a drugą przytrzymywał nad moją głową - Przestań nas testować - powiedział przez zaciśnięte zęby - Inaczej będziemy cię ranić - westchnął przyciskając swoje czoło do mojego - Nie chcę cię za bardzo ranić.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze oddechy były urywane. Czułam to napięcie między nami, czułam jak ogarnia mnie podniecenie, jak jego penis twardnieje.
- Więc chcesz mnie zranić? - wymamrotałam. uwolnił moją lewą rękę kładąc swoje ręce po obu stronach mojej głowy.
- Ból sprawia, że ludzie czują, że żyją. Lubię gdy jesteś taka ożywiona - powiedział powolnie patrząc to na moje oczy to na wargi jakby pytał o pozwolenie. Podniosłam powoli lewą rękę chcąc go uderzyć ale się powstrzymałam i położyłam ją wzdłuż swojego ciała. Miałam sprawić, że to Harry będzie zły. Nie chciałam się kłócić z Louisem. To Harry miał pęknąć i mnie ukarać abym mogła go znienawidzić. Ale on nie chciał mnie ukarać. Nadal chce żebym go kochała, żebym mu ufała...I to się nie zmieniło, mimo tego, ze mnie do jasnej cholery uderzył...Sophie oni zrobili ci pranie mózgu. Jakie to żałosne. Poddaję się.
- Jeśli chcesz mnie uderzyć to to zrób. Zasługuję na to, zachowałem się jak idiota. A poza tym lubię jak walczysz - chłopak przerwał moje zamyślenie. Znów podniosłam rękę ale wytrąciłam go z równowagi tym, że uderzyłam go z kolana w brzuch. Spadłam z łóżka i zaczęłam pełznąć po podłodze na czworakach w stronę drzwi ale Louis nagle stał się bardziej agresywny i złapał mnie po czym przycisnął twarzą do materaca.
- Fajniej jest tak... - obrócił mnie w swoją stronę - Lepiej się bawię gdy jesteś taka zadziorna - oddychał urywanie - I łatwiej jest cię ukarać gdy walczysz, bo w innym przypadku jesteś zbyt niewinna... - zbliżył swoją twarz do mojej. Odruchowo złapałam go za włosy, gdy jego usta były tuż przy moich.
- Uderz mnie jeszcze raz - zażądał chłopak pomiędzy pocałunkami - Daj mi z liścia - rozkazał po czym uszczypnął mnie w sutek.
- Nie... - powiedziałam - Nie mogę.
- A ja nie mogę cię odpowiednio ukarać gdy nie będziesz walczyć...- jęknął. Złączył ponownie nasze usta i przejechał dłonią po całej długości mojego ciała. Złapał mnie za udo - Stawiaj opór, proszę.
- Nie chcę - pokręciłam głową a on skorzystał z okazji i pochylił się nad moją szyją. Jego ciepły język zaczął zataczać małe kółeczka na mojej skórze powodując gęsią skórkę.
- Soph jesteś wojownikiem...Dawaj walcz ze mną.
- Nie taki miałam plan...
- Do diabła z planem! Będziesz miała najlepszy seks jeśli mnie posłuchasz. Będziesz miała siniaki i za każdym razem gdy ktoś cię chociaż lekko zadraśnie będziesz myślała o mnie.
- Nie lubię gdy jesteś zły...Wtedy zamieniasz się w potwora...
[wspomnienie]
- Lou... Lou... Louis! - sapnęłam - Tracisz kontrolę!
- Dla ciebie jestem Panem Tomlinsonem! - powiedział stanowczo i popchnął mnie na kolana. Jęknęłam i sapnęłam w tym samym czasie. Byłam zszokowana. Chłopak męczył się chwilę z rozporkiem, po czym zdjął spodnie.
- Teraz ssij - wychrypiał ostro. W jedną rękę wziął swojego członka, a drugą złapał mnie za włosy. Wciąż byłam zbyt zszokowana by się ruszyć. Przysunął mnie bliżej stojącego na baczność kutasa.
- TERAZ! - rozkazał, wpychając go głęboko w moje gardło. To był moment, w którym przekonałam się jakim potworem może stać się Louis podczas seksu... To była druga strona tego zabawnego, beztroskiego chłopaka. I nie podobała mi się.
Louis wydał z siebie gardłowy jęk gdy jego kutas uderzył o tylną ściankę mojego gardła. Odruchowo zaczęłam się dławić, do moich oczu napłynęły łzy. Ale chłopak nie dał mi czasu na uspokojenie. Zaczął mocno pieprzyć mnie w usta. Silnie szarpał moją głową wzdłuż swojej długości. Trzęsąc się, spojrzałam w górę i nasze spojrzenie się spotkały. Jego niebieskie tęczówki złagodniały nieco, a ruchy zwolniły, jakaś część tego potwora odeszła.
[koniec wspomnienia]
- Nie lubię gdy jesteś potworem - wyszeptałam wzdrygając się na tamto wspomnienie - Bardziej cię lubię gdy zachowujesz się jak zboczony dzieciak.
- I jak mam cię teraz ukarać... - odsunął się ode mnie, tak, że na mnie tylko siedział i zaczął masować swoje skronie - Będę musiał przestać gdy będzie dla ciebie zbyt intensywnie. Jeśli spojrzysz mi w oczy i powiesz żebym przestał to przyrzekam na swoje życie, że przestanę.
- Lou...
- Jeśli będziesz ze mną walczyć to pójdę z tobą na tą podwójną randkę w weekend. Chce ci jakoś wynagrodzić to, że wygadałem się Harremu.
- Powiedziałeś że nie pozwo...- chłopak uciszył mnie kładąc mi palec na ustach.
- Nie musimy mu o tym mówić. Powiemy, że odkryłem kolejny z twoich fetyszy, że lubisz uprawiać seks w miejscu publicznym i chcemy to wypróbować. Lekko nagniemy prawdę.
- Nie powiesz mu tego - warknęłam.
- Nie złość się tak, znajdziemy coś - westchnął. Potarł swoimi biodrami o moje chcąc przywołać pożądanie, które zniknęło w czasie rozmowy - Teraz masz się wiercić. Tak jakbyś nie chciała uprawiać ze mną seksu.
- To twój fetysz co?
- Nie ma co szybko zauważyłaś - powiedział Louis jakby to było oczywiste - Zgadnij czemu to ja mam cię ukarać a nie inny z chłopaków? Ich fetysze nie są tak silne jak moje...Ale koniec z gadaniem, zajmijmy się pieprzeniem! - rzucił po czym pochylił się aby mnie pocałować.
- Szybka zmiana tematu...Będziesz ostrożny z moim złamanym nadgarstkiem?
- Nie jestem okrutny...I nie o taki rodzaj bólu mi wcześniej chodziło - zmarszczył brwi - Po prostu mnie nim nie uderz okej? Gipsem boli, Liam mi mówił.
- Dobra - zachichotałam wspominając tamto wydarzenie.
-Dobra koniec gadania suko, zamknij te swoje usta które idealnie nadają się do robienia lodów i pokaż na co cię stać - specjalnie użył takich słów, żeby mnie sprowokować. I udało mu się. Czułam jak mój gniew nagle wzrasta.
- Nie jestem suką i nie robię lodów - powiedziałam przez zęby.
- Tak oczywiście - odparł z sarkazmem.
- Sam się o to prosiłeś - wymamrotałam po czym zaczęłam się wiercić i rzucać po łóżku, starając się jak najbardziej żeby go z siebie zrzucić. Skończyło się na tym, że przesunął się trochę do przodu.
- No weź wiem, że możesz się bardziej postarać - cmoknął z niezadowoleniem Louis. Nadal na mnie siedział, ale czułam jego podniecenie, jego oczy przybrały ciemną barwę. Kopnęłam go po czym przekręciłam się na bok w czego rezultacie spadłam z łóżka. Nie no coś dzisiaj dużo razy upadłam. Uciszając tą myśl szybko się podniosłam i pobiegłam w stronę drzwi prowadzących do mojego pokoju. Nikt ich chyba nie zamykał. Złapałam za klamkę i przekonałam się że są otwarte. Już miałam uciec ale Louis złapał mnie w talii i wciągnął z powrotem do swojego pokoju.
- To byłoby za łatwe co nie? - wymamrotał w moją szyję zamykając drzwi stopą. Położył mnie na łóżku i znów usiadł na mnie okrakiem. Zdjął mi koszulkę. Już miał się zabierać za stanik ale mocno go popchnęłam chcąc aby ze mnie zszedł.
- Co chcesz rozebrać najpierw mnie? - zaśmiał się chłopak, jego oczy pełne były pożądania. Sięgnął o szafki przy łóżku i wyjął z niej parę kajdanek - To tylko zapewni nam więcej...rozrywki - mrugnął do mnie po czym zapiął mi ręce nad głową. Jęknęłam czując jak gips wbija się boleśnie w drugą rękę za każdym razem gdy się poruszyłam. Sądzę, że gdybym nie miała gipsu, to mogłoby być nawet fajne...
- Wygodnie?
- Jasne jak w niebie - rzuciłam z sarkazmem. Chłopak uderzył mnie w wewnętrzną stronę ud a po pokoju rozniósł się głośny klaps.
- Nie drażnij się ze mną mała - ostrzegł Louis. Zszedł z łóżka, zdjął z siebie koszulkę i spodnie zostając w samych bokserkach. Zaczął się do mnie zbliżać ale podniosłam do góry nogę, prosto przed jego twarzą aby go powstrzymać - Uwielbiam gdy jesteś zadziorna - mruknął, po czym wbił paznokcie w moja kostkę. Pociągnęłam za kajdanki walcząc z nim ale metal tylko wbił mi się w skórę a gips jeszcze ja podrażnił. Louis miał w spojrzeniu coś drapieżnego i wiedziałam, że powoli budzi się w nim potwór. Jedną ręką złapał moje kostki a drugą z łatwością ściągnął ze mnie spódniczkę. Oblizał usta znów wchodząc na łóżko i zabrał się za mój stanik. Widząc, że ręce mam spięte, po prostu go ze mnie zerwał, nie przejmując się niczym. ja w sumie też, przecież za niego nie płaciłam. Automatycznie potarł kciukami moje sutki i zaczął ściskać piersi.
- Louisss - jęknęłam gdy przestałam stawiać jakikolwiek opór. Uderzył mnie po piersiach.
- Walcz ze mną albo dam ci klapsy suko - zażądał po czym pochylił się nad moją szyją i zaczął ssać wrażliwą skórę. Chciałam mu oddać ale jęknęłam gdy nagle przygryzł moją skórę. Znów zaczął ssać a jego ręce zajęły się moimi piersiami. zamknęłam oczy i zdusiłam jęk gdy zaczął się o mnie mocno ocierać. dzielił nas tylko materiał jego bokserek i moich majtek.W moim podbrzuszu zaczęło się zbierać pożądanie na myśl o jego penisie we mnie. zauważyłam, ze minęło trochę czasu od kiedy ostatni raz się z kimś pieprzyłam i moje ciało dosłownie błagało o seks.
- Ty brudna dziwko chcesz dostać klapsy prawda? Bo mnie nie słuchasz...Chcesz żebym zlał cię tak, że nie będziesz mogła usiąść? Żebym zlał cię tak mocno dopóki skóra nie zacznie cię piec? Już sobie wyobrażam jak idziesz do szkoły i próbujesz usiedzieć całą lekcję...Będziesz sobie przypominać o tym co tu robiliśmy...Mogę się założysz że na wspomnienia zrobisz się jutro mokra...
Jak na zawołanie przez jego słowa zaczęły się ze mnie sączyć soki i jęknęłam głośno wypychając biodra ku górze.
- O to chodzi suko. Teraz uklęknij i podeprzyj się na rękach. Wypnij w moją stronę ten śliczny tyłeczek, żebym mógł ci dać nauczkę. Zrobiłam jak rozkazał. Schowałam głowę w jego poduszkę żeby zagłuszyć jęki gdy kajdanki wbiły mi się w nadgarstki. Poczułam tam na dole zimne powiew gdy chłopak zdjął mi majtki, ręką jeżdżąc po mojej pupie.
- Dam ci dziesięć okej? Po pięć na każdy z pośladków. I chcę żebyś je dla mnie liczyła - poinstruował po czym jego ręka z głośnym plaskiem spadła na mój pośladek. Wzdrygnęłam się i jęknęłam w poduszkę, nie mogłam mówić.
- Sophie musisz liczyć albo cały czas będzie jeden - rzucił Louis i znów uderzył mnie w prawy pośladek, aż się skrzywiłam.
- Jeden - odpowiedziałam napiętym głosem. Chłopak znów mnie uderzył - Dwa.
Po pokoju odgłos rozniósł się echem a ja zastanawiałam się co go skłoniło do dawania mi klapsów.
KLAPS!
- Trzy.
KLAPS! KLAPS!
- Cztery, pięć - przysięgam, że uderzał z całej siły bo czułam jakby pośladek mi się palił.Byłam na skraju łez chowając głowę w jego poduszce gdy zaczął z lewym pośladkiem.
KLAPS!
- Jeden - już czułam jak drętwieje mi skóra, ale on się nie przejął. Jestem pewna że w tej chwili ten potwór nim kontroluje. Serce biło mi jak szalone ale nadal liczyłam - Dwa, trzy.
Właściwie to nie byłam pewna ile razy mnie uderzył i się nie odzywałam więcej. Przygryzłam wargę.
- Sophie i musimy zacząć od nowa! Przestałaś liczyć i dałem ci tylko dwa klapsy - upomniał mnie.
- Nie, nie, nie! Louis proszę! Nie bij mnie. Nie lubię tego - jęknęłam czując jak całe wcześniejsze podniecenie znika.
- Nie gadaj tylko licz.
KLAPS!
Z moich ust wyrwał się szloch i przekręciłam się tak, żeby móc na niego spojrzeć.
- Louis więcej nie zniosę. Nie bij mnie, proszę - błagałam na skraju łez. Czułam się tak jakby mój tyłek był przypalany tysiącem płomieni. W jego oczach od razu coś się zmieniło.
- Okej dobra - pomógł mi się obrócić, tak, że byłam na plecach. sapnęłam gdy prześcieradło podrażniło moją pupę - Przepraszam znów mnie poniosło....Ale nadal chcesz się pieprzyć co?
- Wszystko oprócz klapsów - zgodziłam się zamykając oczy. Ale zaraz je otworzyłam bo poczułam jego język przy moim wejściu.
- Boże Louis - jęknęłam i ścisnęłam nogi wokół jego twarzy, ale chłopak je rozszerzył nie pozwalając mi na kontrolę. Zachłysnęłam się gdy jego język lekko się we mnie wsunął a po chwili zaczął lizać moją łechtaczkę. Louis zlizał soki które się ze mnie wydostawały. Odsunął się uśmiechnięty.
- Nie zostawiaj mnie tak!
- Uspokój się kotku, chce się tylko pozbyć tego - wskazał na bokserki po czym je zdjął pokazując nabrzmiałego członka. Wziął go w rękę i przejechał kciukiem po czubku, jęcząc.
- Chcesz żebym...
- Nie już zostałaś wystarczająco ukarana - pokręcił głowa po czym wszedł na łóżko. Założył sobie moje nogi na ramiona i przejechał kilka razy penisem po mojej cipce, sprawiając, że znów się podnieciłam.
- Nie zrobisz mi wcześniej palcówki? Czy coś?
- Nie jesteś wystarczająco mokra.
I z tymi słowami we mnie wszedł. Chciałam tak bardzo złapać go za włosy i przyciągnąć do siebie ale wtedy przypomniałam sobie, że jestem zakuta w kajdanki.
- Louis rozepnij mnie - sapnęłam błagając.
- Nie - powiedział znów we mnie wchodząc.
- Proooszę - jęknęłam gdy uderzył w punkt G.
- Powiedziałem nie! - odmówił i złapał się wezgłowia łóżka używając go jako podpórki. Przyspieszył tempo. Nie zareagował gdy zdjęłam nogi z jego ramion i oplotłam go nimi w pasie, układając się w wygodniejszej pozycji. Nawet nie zwolnił tempa. Pozycja była idealna i zaczęłam tracić świadomość zatapiając się w przyjemności.
- Louis ja...
- Wiem - powiedział i zdjął jedną rękę z wezgłowia po czym zaczął zataczać kciukiem kółeczka na mojej łechtaczce. To wystarczyło. Rozpadłam się na kawałki paplając coś bezsensu i przeklinając, a Louis uśmiechnął się, pchnął jeszcze kilka razy i także doszedł we mnie. Jęknął głośno i opadł obok mnie. nasze oddechy były urywane, a ciała pokryte potem. Zaczęłam się lekko wiercić.
- Teraz mnie uwolnisz ? - zapytałam cicho.
- Jasne - bardzo powoli nachylił się nade mną i sięgnął do szafki po kluczyk. W tym momencie ktoś wpadł do pokoju. Zaskoczony Louis przechylił się na drugą stronę i mogłam zobaczyć przerażonego Nialla. O nie. pewnie myśli, że Louis się nade mną znęcał czy coś. Niezbyt dobrze.
_________________________________________________________________________________
- Dlaczego cię to w ogóle obchodzi? - zapytałam.
- Jesteś zabawna... - chłopak zaczął masować swoje skronie - Słuchaj mam sposoby żebyś zaczęła mówić i użyję ich za pięć sekund...Jeden...
- Znając ciebie mam tylko trzy sekundy... - warknęłam.
- Dwa, trzy, cztery... - z każdą liczbą podnosił głos.
- Widzisz?
- Pieprzyć to! - Złapał mnie za lewą rękę i popchnął na łóżko. Natychmiast znalazł się nade mną. Zagipsowaną rękę położył wzdłuż mojego ciała i przytrzymał ją kolanem, a drugą przytrzymywał nad moją głową - Przestań nas testować - powiedział przez zaciśnięte zęby - Inaczej będziemy cię ranić - westchnął przyciskając swoje czoło do mojego - Nie chcę cię za bardzo ranić.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze oddechy były urywane. Czułam to napięcie między nami, czułam jak ogarnia mnie podniecenie, jak jego penis twardnieje.
- Więc chcesz mnie zranić? - wymamrotałam. uwolnił moją lewą rękę kładąc swoje ręce po obu stronach mojej głowy.
- Ból sprawia, że ludzie czują, że żyją. Lubię gdy jesteś taka ożywiona - powiedział powolnie patrząc to na moje oczy to na wargi jakby pytał o pozwolenie. Podniosłam powoli lewą rękę chcąc go uderzyć ale się powstrzymałam i położyłam ją wzdłuż swojego ciała. Miałam sprawić, że to Harry będzie zły. Nie chciałam się kłócić z Louisem. To Harry miał pęknąć i mnie ukarać abym mogła go znienawidzić. Ale on nie chciał mnie ukarać. Nadal chce żebym go kochała, żebym mu ufała...I to się nie zmieniło, mimo tego, ze mnie do jasnej cholery uderzył...Sophie oni zrobili ci pranie mózgu. Jakie to żałosne. Poddaję się.
- Jeśli chcesz mnie uderzyć to to zrób. Zasługuję na to, zachowałem się jak idiota. A poza tym lubię jak walczysz - chłopak przerwał moje zamyślenie. Znów podniosłam rękę ale wytrąciłam go z równowagi tym, że uderzyłam go z kolana w brzuch. Spadłam z łóżka i zaczęłam pełznąć po podłodze na czworakach w stronę drzwi ale Louis nagle stał się bardziej agresywny i złapał mnie po czym przycisnął twarzą do materaca.
- Fajniej jest tak... - obrócił mnie w swoją stronę - Lepiej się bawię gdy jesteś taka zadziorna - oddychał urywanie - I łatwiej jest cię ukarać gdy walczysz, bo w innym przypadku jesteś zbyt niewinna... - zbliżył swoją twarz do mojej. Odruchowo złapałam go za włosy, gdy jego usta były tuż przy moich.
- Uderz mnie jeszcze raz - zażądał chłopak pomiędzy pocałunkami - Daj mi z liścia - rozkazał po czym uszczypnął mnie w sutek.
- Nie... - powiedziałam - Nie mogę.
- A ja nie mogę cię odpowiednio ukarać gdy nie będziesz walczyć...- jęknął. Złączył ponownie nasze usta i przejechał dłonią po całej długości mojego ciała. Złapał mnie za udo - Stawiaj opór, proszę.
- Nie chcę - pokręciłam głową a on skorzystał z okazji i pochylił się nad moją szyją. Jego ciepły język zaczął zataczać małe kółeczka na mojej skórze powodując gęsią skórkę.
- Soph jesteś wojownikiem...Dawaj walcz ze mną.
- Nie taki miałam plan...
- Do diabła z planem! Będziesz miała najlepszy seks jeśli mnie posłuchasz. Będziesz miała siniaki i za każdym razem gdy ktoś cię chociaż lekko zadraśnie będziesz myślała o mnie.
- Nie lubię gdy jesteś zły...Wtedy zamieniasz się w potwora...
[wspomnienie]
- Lou... Lou... Louis! - sapnęłam - Tracisz kontrolę!
- Dla ciebie jestem Panem Tomlinsonem! - powiedział stanowczo i popchnął mnie na kolana. Jęknęłam i sapnęłam w tym samym czasie. Byłam zszokowana. Chłopak męczył się chwilę z rozporkiem, po czym zdjął spodnie.
- Teraz ssij - wychrypiał ostro. W jedną rękę wziął swojego członka, a drugą złapał mnie za włosy. Wciąż byłam zbyt zszokowana by się ruszyć. Przysunął mnie bliżej stojącego na baczność kutasa.
- TERAZ! - rozkazał, wpychając go głęboko w moje gardło. To był moment, w którym przekonałam się jakim potworem może stać się Louis podczas seksu... To była druga strona tego zabawnego, beztroskiego chłopaka. I nie podobała mi się.
Louis wydał z siebie gardłowy jęk gdy jego kutas uderzył o tylną ściankę mojego gardła. Odruchowo zaczęłam się dławić, do moich oczu napłynęły łzy. Ale chłopak nie dał mi czasu na uspokojenie. Zaczął mocno pieprzyć mnie w usta. Silnie szarpał moją głową wzdłuż swojej długości. Trzęsąc się, spojrzałam w górę i nasze spojrzenie się spotkały. Jego niebieskie tęczówki złagodniały nieco, a ruchy zwolniły, jakaś część tego potwora odeszła.
[koniec wspomnienia]
- Nie lubię gdy jesteś potworem - wyszeptałam wzdrygając się na tamto wspomnienie - Bardziej cię lubię gdy zachowujesz się jak zboczony dzieciak.
- I jak mam cię teraz ukarać... - odsunął się ode mnie, tak, że na mnie tylko siedział i zaczął masować swoje skronie - Będę musiał przestać gdy będzie dla ciebie zbyt intensywnie. Jeśli spojrzysz mi w oczy i powiesz żebym przestał to przyrzekam na swoje życie, że przestanę.
- Lou...
- Jeśli będziesz ze mną walczyć to pójdę z tobą na tą podwójną randkę w weekend. Chce ci jakoś wynagrodzić to, że wygadałem się Harremu.
- Powiedziałeś że nie pozwo...- chłopak uciszył mnie kładąc mi palec na ustach.
- Nie musimy mu o tym mówić. Powiemy, że odkryłem kolejny z twoich fetyszy, że lubisz uprawiać seks w miejscu publicznym i chcemy to wypróbować. Lekko nagniemy prawdę.
- Nie powiesz mu tego - warknęłam.
- Nie złość się tak, znajdziemy coś - westchnął. Potarł swoimi biodrami o moje chcąc przywołać pożądanie, które zniknęło w czasie rozmowy - Teraz masz się wiercić. Tak jakbyś nie chciała uprawiać ze mną seksu.
- To twój fetysz co?
- Nie ma co szybko zauważyłaś - powiedział Louis jakby to było oczywiste - Zgadnij czemu to ja mam cię ukarać a nie inny z chłopaków? Ich fetysze nie są tak silne jak moje...Ale koniec z gadaniem, zajmijmy się pieprzeniem! - rzucił po czym pochylił się aby mnie pocałować.
- Szybka zmiana tematu...Będziesz ostrożny z moim złamanym nadgarstkiem?
- Nie jestem okrutny...I nie o taki rodzaj bólu mi wcześniej chodziło - zmarszczył brwi - Po prostu mnie nim nie uderz okej? Gipsem boli, Liam mi mówił.
- Dobra - zachichotałam wspominając tamto wydarzenie.
-Dobra koniec gadania suko, zamknij te swoje usta które idealnie nadają się do robienia lodów i pokaż na co cię stać - specjalnie użył takich słów, żeby mnie sprowokować. I udało mu się. Czułam jak mój gniew nagle wzrasta.
- Nie jestem suką i nie robię lodów - powiedziałam przez zęby.
- Tak oczywiście - odparł z sarkazmem.
- Sam się o to prosiłeś - wymamrotałam po czym zaczęłam się wiercić i rzucać po łóżku, starając się jak najbardziej żeby go z siebie zrzucić. Skończyło się na tym, że przesunął się trochę do przodu.
- No weź wiem, że możesz się bardziej postarać - cmoknął z niezadowoleniem Louis. Nadal na mnie siedział, ale czułam jego podniecenie, jego oczy przybrały ciemną barwę. Kopnęłam go po czym przekręciłam się na bok w czego rezultacie spadłam z łóżka. Nie no coś dzisiaj dużo razy upadłam. Uciszając tą myśl szybko się podniosłam i pobiegłam w stronę drzwi prowadzących do mojego pokoju. Nikt ich chyba nie zamykał. Złapałam za klamkę i przekonałam się że są otwarte. Już miałam uciec ale Louis złapał mnie w talii i wciągnął z powrotem do swojego pokoju.
- To byłoby za łatwe co nie? - wymamrotał w moją szyję zamykając drzwi stopą. Położył mnie na łóżku i znów usiadł na mnie okrakiem. Zdjął mi koszulkę. Już miał się zabierać za stanik ale mocno go popchnęłam chcąc aby ze mnie zszedł.
- Co chcesz rozebrać najpierw mnie? - zaśmiał się chłopak, jego oczy pełne były pożądania. Sięgnął o szafki przy łóżku i wyjął z niej parę kajdanek - To tylko zapewni nam więcej...rozrywki - mrugnął do mnie po czym zapiął mi ręce nad głową. Jęknęłam czując jak gips wbija się boleśnie w drugą rękę za każdym razem gdy się poruszyłam. Sądzę, że gdybym nie miała gipsu, to mogłoby być nawet fajne...
- Wygodnie?
- Jasne jak w niebie - rzuciłam z sarkazmem. Chłopak uderzył mnie w wewnętrzną stronę ud a po pokoju rozniósł się głośny klaps.
- Nie drażnij się ze mną mała - ostrzegł Louis. Zszedł z łóżka, zdjął z siebie koszulkę i spodnie zostając w samych bokserkach. Zaczął się do mnie zbliżać ale podniosłam do góry nogę, prosto przed jego twarzą aby go powstrzymać - Uwielbiam gdy jesteś zadziorna - mruknął, po czym wbił paznokcie w moja kostkę. Pociągnęłam za kajdanki walcząc z nim ale metal tylko wbił mi się w skórę a gips jeszcze ja podrażnił. Louis miał w spojrzeniu coś drapieżnego i wiedziałam, że powoli budzi się w nim potwór. Jedną ręką złapał moje kostki a drugą z łatwością ściągnął ze mnie spódniczkę. Oblizał usta znów wchodząc na łóżko i zabrał się za mój stanik. Widząc, że ręce mam spięte, po prostu go ze mnie zerwał, nie przejmując się niczym. ja w sumie też, przecież za niego nie płaciłam. Automatycznie potarł kciukami moje sutki i zaczął ściskać piersi.
- Louisss - jęknęłam gdy przestałam stawiać jakikolwiek opór. Uderzył mnie po piersiach.
- Walcz ze mną albo dam ci klapsy suko - zażądał po czym pochylił się nad moją szyją i zaczął ssać wrażliwą skórę. Chciałam mu oddać ale jęknęłam gdy nagle przygryzł moją skórę. Znów zaczął ssać a jego ręce zajęły się moimi piersiami. zamknęłam oczy i zdusiłam jęk gdy zaczął się o mnie mocno ocierać. dzielił nas tylko materiał jego bokserek i moich majtek.W moim podbrzuszu zaczęło się zbierać pożądanie na myśl o jego penisie we mnie. zauważyłam, ze minęło trochę czasu od kiedy ostatni raz się z kimś pieprzyłam i moje ciało dosłownie błagało o seks.
- Ty brudna dziwko chcesz dostać klapsy prawda? Bo mnie nie słuchasz...Chcesz żebym zlał cię tak, że nie będziesz mogła usiąść? Żebym zlał cię tak mocno dopóki skóra nie zacznie cię piec? Już sobie wyobrażam jak idziesz do szkoły i próbujesz usiedzieć całą lekcję...Będziesz sobie przypominać o tym co tu robiliśmy...Mogę się założysz że na wspomnienia zrobisz się jutro mokra...
Jak na zawołanie przez jego słowa zaczęły się ze mnie sączyć soki i jęknęłam głośno wypychając biodra ku górze.
- O to chodzi suko. Teraz uklęknij i podeprzyj się na rękach. Wypnij w moją stronę ten śliczny tyłeczek, żebym mógł ci dać nauczkę. Zrobiłam jak rozkazał. Schowałam głowę w jego poduszkę żeby zagłuszyć jęki gdy kajdanki wbiły mi się w nadgarstki. Poczułam tam na dole zimne powiew gdy chłopak zdjął mi majtki, ręką jeżdżąc po mojej pupie.
- Dam ci dziesięć okej? Po pięć na każdy z pośladków. I chcę żebyś je dla mnie liczyła - poinstruował po czym jego ręka z głośnym plaskiem spadła na mój pośladek. Wzdrygnęłam się i jęknęłam w poduszkę, nie mogłam mówić.
- Sophie musisz liczyć albo cały czas będzie jeden - rzucił Louis i znów uderzył mnie w prawy pośladek, aż się skrzywiłam.
- Jeden - odpowiedziałam napiętym głosem. Chłopak znów mnie uderzył - Dwa.
Po pokoju odgłos rozniósł się echem a ja zastanawiałam się co go skłoniło do dawania mi klapsów.
KLAPS!
- Trzy.
KLAPS! KLAPS!
- Cztery, pięć - przysięgam, że uderzał z całej siły bo czułam jakby pośladek mi się palił.Byłam na skraju łez chowając głowę w jego poduszce gdy zaczął z lewym pośladkiem.
KLAPS!
- Jeden - już czułam jak drętwieje mi skóra, ale on się nie przejął. Jestem pewna że w tej chwili ten potwór nim kontroluje. Serce biło mi jak szalone ale nadal liczyłam - Dwa, trzy.
Właściwie to nie byłam pewna ile razy mnie uderzył i się nie odzywałam więcej. Przygryzłam wargę.
- Sophie i musimy zacząć od nowa! Przestałaś liczyć i dałem ci tylko dwa klapsy - upomniał mnie.
- Nie, nie, nie! Louis proszę! Nie bij mnie. Nie lubię tego - jęknęłam czując jak całe wcześniejsze podniecenie znika.
- Nie gadaj tylko licz.
KLAPS!
Z moich ust wyrwał się szloch i przekręciłam się tak, żeby móc na niego spojrzeć.
- Louis więcej nie zniosę. Nie bij mnie, proszę - błagałam na skraju łez. Czułam się tak jakby mój tyłek był przypalany tysiącem płomieni. W jego oczach od razu coś się zmieniło.
- Okej dobra - pomógł mi się obrócić, tak, że byłam na plecach. sapnęłam gdy prześcieradło podrażniło moją pupę - Przepraszam znów mnie poniosło....Ale nadal chcesz się pieprzyć co?
- Wszystko oprócz klapsów - zgodziłam się zamykając oczy. Ale zaraz je otworzyłam bo poczułam jego język przy moim wejściu.
- Boże Louis - jęknęłam i ścisnęłam nogi wokół jego twarzy, ale chłopak je rozszerzył nie pozwalając mi na kontrolę. Zachłysnęłam się gdy jego język lekko się we mnie wsunął a po chwili zaczął lizać moją łechtaczkę. Louis zlizał soki które się ze mnie wydostawały. Odsunął się uśmiechnięty.
- Nie zostawiaj mnie tak!
- Uspokój się kotku, chce się tylko pozbyć tego - wskazał na bokserki po czym je zdjął pokazując nabrzmiałego członka. Wziął go w rękę i przejechał kciukiem po czubku, jęcząc.
- Chcesz żebym...
- Nie już zostałaś wystarczająco ukarana - pokręcił głowa po czym wszedł na łóżko. Założył sobie moje nogi na ramiona i przejechał kilka razy penisem po mojej cipce, sprawiając, że znów się podnieciłam.
- Nie zrobisz mi wcześniej palcówki? Czy coś?
- Nie jesteś wystarczająco mokra.
I z tymi słowami we mnie wszedł. Chciałam tak bardzo złapać go za włosy i przyciągnąć do siebie ale wtedy przypomniałam sobie, że jestem zakuta w kajdanki.
- Louis rozepnij mnie - sapnęłam błagając.
- Nie - powiedział znów we mnie wchodząc.
- Proooszę - jęknęłam gdy uderzył w punkt G.
- Powiedziałem nie! - odmówił i złapał się wezgłowia łóżka używając go jako podpórki. Przyspieszył tempo. Nie zareagował gdy zdjęłam nogi z jego ramion i oplotłam go nimi w pasie, układając się w wygodniejszej pozycji. Nawet nie zwolnił tempa. Pozycja była idealna i zaczęłam tracić świadomość zatapiając się w przyjemności.
- Louis ja...
- Wiem - powiedział i zdjął jedną rękę z wezgłowia po czym zaczął zataczać kciukiem kółeczka na mojej łechtaczce. To wystarczyło. Rozpadłam się na kawałki paplając coś bezsensu i przeklinając, a Louis uśmiechnął się, pchnął jeszcze kilka razy i także doszedł we mnie. Jęknął głośno i opadł obok mnie. nasze oddechy były urywane, a ciała pokryte potem. Zaczęłam się lekko wiercić.
- Teraz mnie uwolnisz ? - zapytałam cicho.
- Jasne - bardzo powoli nachylił się nade mną i sięgnął do szafki po kluczyk. W tym momencie ktoś wpadł do pokoju. Zaskoczony Louis przechylił się na drugą stronę i mogłam zobaczyć przerażonego Nialla. O nie. pewnie myśli, że Louis się nade mną znęcał czy coś. Niezbyt dobrze.
_________________________________________________________________________________
Czekałyśmy i się doczekałyśmy! :D
Piszcie co sądzicie o Sophie i Louisie.
Do następnego
xx Annie ♥