WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

czwartek, 1 sierpnia 2013

2.3. Zmienny nastrój

Sapnęłam gdy zobaczyłam przed sobą męski tors. Zastygłam w miejscu gdy spotkałam zielone tęczówki. To był Harry Styles.
- Więc.. tęskniłaś za mną? - powiedział głos z brytyjskim akcentem, przeciągając samogłoski - Wiem, że ja tak. Ale jestem tu aby naprawić twoją ucieczkę z kozy. - powiedział, popychając mnie do środka mieszkania. Później sam do niego wszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Harry wypad z mojego domu! - zaprotestowałam gwałtownie, popychając go na drzwi. Chłopak złapał moje nadgarstki i z łatwością je przytrzymał.
- Jesteś sama wieczorem? - zapytał, rozglądając się dookoła.
- Nie twoja sprawa! - odpowiedziałam natychmiastowo.
- Uznam to za tak.
- Wypieprzaj z mojego mieszkania Harry albo wezwę policję! - zagroziłam.
- Cieszę się, że znów widzę cię taką zadziorną jak poprzednio... Nudziłbym się, nie mogąc cię ukarać - powiedział pewnie i pociągnął mnie za sobą. Wbiłam pięty w podłogę, nie chcąc mu się poddać.
- Nie jestem dzieckiem! Nie potrzebuję kar! - splunęłam, próbując się mu wyrwać. Ciągał mnie po całym domu, otwierając po kolei drzwi. Nie ma co, szuka mojego pokoju.
- Nie, potrzebujesz kar. Po pierwsze uciekłaś nam dwa lata temu, a teraz zwiałaś z kozy. To źle, bardzo źle - warknął - Gdzie jest twój pokój? - zapytał mnie, potwierdzając moje wcześniejsze przypuszczenia.
- Nie powiem ci! - pisnęłam.
- I tak go znajdę - wzruszył ramionami.
I znalazł go parę sekund później, bo rozpoznał Padgetta, który niewinnie siedział sobie na poduszce.
- Oh wiec za nami tęskniłaś? Liam ucieszy się, gdy usłyszy, że zatrzymałaś prezent - Harry uśmiechnął się łobuzersko. Rzucił mnie na łóżko, po czym dominująco usiadł na mnie.
- Zostaw mnie! - krzyczałam, próbując odsunąć się od niego najdalej jak to możliwe. Z łatwością przyciągnął mnie z powrotem do siebie.
- Czy masz, choć nikła na to szansa, jakieś liny lub kajdanki, których mógłbym użyć? - zapytał, oblizując wargę.
- Nie! Jesteś popieprzony! - wykrzyknęłam, z całej siły, próbując go ze mnie zrzucić.
- Możesz przestać się wiercić? - zażądał chłopak, przytrzymując moje ręce nad głową.
- Nie!
- Dobra.
Gwałtownie ze mnie zszedł, podniósł mnie i umieścił na swoim kolanie. O nie! 
- Więc przestaniesz się ruszać gdy cie o to poproszę? - spytał. Jedna z jego rąk wylądowała na moim tyłku, a drugą mnie przytrzymywał.
- Nie! - kopałam i walczyłam z nim, desperacko pragnąc uciec od jego rąk. Westchnął i ściągnął ze mnie spódniczkę i majtki.
- Ostrzegałem cię - powiedział po czym jego ręka uderzyła w mój nagi pośladek. Klaps! Po pokoju rozeszło się echo, gdy zszokowana krzyknęłam z bólu. Klaps!  Jego ręka znów powędrowała w dół, sprawiając, że pisnęłam i zaczęłam się wiercić.
- Dodam pięć klapsów za każdym razem gdy się poruszysz kotku. Naprawdę radzę ci się nie ruszać - poradził. Jego ręka ponownie miała kontakt z moją skórą i nie mogłam powstrzymać wiercenia się.
- Ałł!
- Cholera Sophie! - chłopak jęknął, dając mi kolejnego klapsa - Nie chcę cię zranić ale nie dajesz mi wyboru!
Kolejne uderzenie.
- Zawsze masz wybór! - zauważyłam. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. I kolejny klaps - Ale ciebie nie obchodzi czy mnie ranisz czy nie! - wbiłam paznokcie w dłonie, starając się nie poruszyć na jego kolanie. Wymamrotał coś, co brzmiało jak: "Mylisz się", ale nie jestem pewna. Klaps! Tym razem tylko się wzdrygnęłam, biorąc głęboki wdech. Klaps! Klaps! Klaps! Klaps! Mój tyłek był cały obolały po niezliczonej ilości klapsów, które wreszcie ustały. Harry przyciągnął mnie do siebie i trzymał w ramionach jak małe dziecko. Skrzywiłam się, czując na moim tyłku jego krocze.
- Wiesz, tęskniłem za tobą - wymamrotał Harry, patrząc mi prosto w oczy - Tęskniłem za troszczeniem się o ciebie.
Co mu? Czemu ma taki zmienny nastrój? W jednej chwili jest zły, a w następnej mówi, że tęsknił za troszczeniem się o mnie?
- Taaa bardzo się o mnie troszczysz! Ty po prostu sprawiasz, że moje życie to piekło! - wymamrotałam.
- My tylko dodajemy do niego trochę radości i ekscytacji... Chyba mi nie powiesz, że nie myślałaś o ponownym zobaczeniu nas. Jestem pewien, że robiłaś sobie dobrze, wyobrażając sobie, że jeden z nas znów jest w tobie - I znów stał się zbyt pewny siebie.
- Sorki, ze cię rozczaruję, ale nie - odparłam opryskliwie - Cieszyłam się, że jestem daleko od was! - zaczęłam się na nim wiercić, ale wzmocnił uścisk wokół mojego ciała.
- Jasne. Więc nie myślałaś o nas, a mimo tego zdecydowałaś się przyjechać do Mullingar i zatrzymać Padgetta. Czy to ma jakiś sens? - zapytał, przyglądając mi się znacząco.
- Przyjechałam do Mullingar, bo Emily tu mieszkała - wyjaśniłam.
- Więc ta decyzja nie jest powiązana z tym, że Niall się tu urodził?
- Nie. Nawet o nim nie pomyślałam gdy się przeprowadzałam - skłamałam. Chłopak wywrócił oczami, oczywiście mi nie wierząc i dał sobie spokój.
- A dlaczego zatrzymałaś Padgetta? - spytał, kładąc mnie na łóżku i nachylając się nad moim ciałem. Jego zielone tęczówki uważnie wpatrywały się w moje.
- Padgett jest słodki i mnie uszczęśliwia. Za to ciebie nie dotyczy żaden z tych przymiotników - zdecydowałam, że lepiej się nie wiercić, co mój obolały tyłek przyjął z ulgą.
- My możemy cię uszczęśliwić... Pamiętam, gdy pozwoliłem ci iść kupić rzeczy do pokoju... Wtedy byłaś szczęśliwa - jego głos był łagodny i prawie czuły. Prawie. 
- Taa, a później pieprzyłeś mnie do nieprzytomności, bo wywiesiłam linę przez okno. Racja. Bardzo szczęśliwa. Zachowywaliście się w stosunku do mnie jak napaleni idioci - warknęłam, patrząc na niego twardo. Yeah! Młoda, przerażona Sophie zniknęła. Jego oczy pociemniały na moje słowa. Cała łagodność zniknęła.
- Większość z tego lubiłaś.
- Nie, nie lubiłam. Cholernie tego nienawidziłam.Nienawidziłam poczucia, że jestem jak przedmiot - powiedziałam, zaciskając szczękę. Mój tyłek bolał już trochę mniej, więc zdecydowałam się usiąść i zepchnąć z siebie Harrego. Chłopak jednak brutalnie popchnął mnie z powrotem na łóżko. W jego oczach szalał gniew.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem. Nie byłaś traktowana jak przedmiot. Przez większość czasu byliśmy mili. Już tego nie pamiętasz. Ale chętnie dam ci małe "un rappel" (przypomnienie) skoro tak dobrze mówisz po francusku - wyrzucił, ściągając koszulkę. Przyłapałam się na wpatrywaniu w jego wyrzeźbioną klatę gdy nie patrzył, lecz zawstydzona odwróciłam wzrok. Zanim zdążyłam się połapać, Harry przywiązał swoją koszulką moją rękę do ramy łóżka. Prawą rękę. Drań, wie, że jestem praworęczna. Lewą rękę próbowałam uwolnić tę prawą, ale chłopak złapał ją szybko i unieruchomił obok mnie. Poczułam ciężar jego ciała na moich nagich udach. Podniosłam biodra, próbując go zrzucić.
Nie marnował czasu na rozpinanie mojej bluzki, po prostu ją ze mnie zdarł. Jego ręce automatycznie sięgnęły do mojego stanika i odpiął go jedną ręką. Poruszyłam nogami, próbując go uderzyć tam gdzie światło nie dociera, a później zaczęłam się wiercić, aby uciec, czym wkurzyłam go jeszcze bardziej.
- To jeszcze nie jest kara, a ty już kręcisz się szalona. Uspokój się - rozkazał Loczek. Pociągnęłam za koszulkę Harrego, inaczej za moje kajdanki, ale jego węzeł był mocny, a materiał ubrania za każdym pociągnięciem, boleśnie wbijał się w moją skórę. Odrzuciłam więc od razu ten pomysł. Sapnęłam, gdy jego usta złączyły się z moimi, zamykając nas w namiętnym pocałunku. To był właśnie moment, w którym moje ciało zdecydowało odciąć się od mózgu i żarliwie odpowiedziało na pocałunek. Zielonooki przygryzł moją dolną wargę, prosząc o wejście, którego nie chciałam mu dać. Przygryzł ją ponownie, po czym wsunął mi język do buzi, pokazując swoją wyższość. Gdy nasze języki zaczęły walkę o dominację, moje sutki stwardniały i wydłużyły się pod hipnotyzującym dotykiem dłoni Harrego. Jego kciuk zataczał powolne kółka, a reszta palców pieściła moje piersi, ustalając rytm. Odruchowo wygięłam plecy w łuk pod jego dotykiem, lewą rękę mocno zaciskając na prześcieradle. Chłopak przerwał pocałunek i zaczął podążać mokrą ścieżką pocałunków pomiędzy moje piersi. Jego ręce obrysowywały kontur mojego ciała, dopóki nie dotarły do ud. Zaczął pieścić ich wewnętrzną stronę, sprawiając że moje ciało zaczęło wrzeć z ekscytacji, w podbrzuszu poczułam nagłe ciepło.
- P-p-prze-przestań - jąkałam się, drżąc.
Harry uniósł ze zdziwienia brwi. Jego usta zniżyły się do moich dolnych i mokrych już rejonów, ale cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Nie spuścił ze mnie przepełnionego żądzą spojrzenia. Prowokacyjnie oblizał usta, będąc milimetry od mojej kobiecości.
- Przestać? - zapytał, a jego gorący oddech podrażnił moje krocze. Pokiwałam głową przygryzając wargę. W tym momencie nie byłam w stanie odezwać się bez jęków.
- Sorka, ale nie mogę tego teraz zrobić. Twoje ciało wyraża zupełnie inna prośbę - odpowiedział, po czym przesunął językiem po mojej złaknionej cipce.
Przygryzłam wargę aż do krwi. Metaliczny posmak sprawił, że się skrzywiłam.
- No weź.... Poddaj się, ranisz siebie powstrzymując to - powiedział chrapliwie Harry. Jego język ponownie przejechał po moim wejściu.
- O Boże Harryyyyyyy.... - jęknęłam głośno nie będąc w stanie dłużej się powstrzymywać. Trzęsłam się mocno i czułam jak wypływają ze mnie soki.
- Moja dziewczyna - jęknął chłopak i zaczął zlizywać moje soki. Zaczęłam się wić pod jego dotykiem, czułam jak zbiera się we mnie ciepło. Nagle Harry wepchnął we mnie palec i skręcił go, sprawiając, że wypchnęłam w jego stronę biodra.
- Taka ciasna - jęknął, dodając kolejny. Poruszył nimi kilka razy, po czym wyjął je ze mnie i oblizał. Gdy tylko to zrobił, podniósł się i mnie pocałował, sprawiając że mogłam poczuć siebie. Nasze usta były mocno ze sobą złączone, gdy zaczął pocierać swoim kroczem o moje. Tylko, ze on był ubrany. Jego ruchy były niecierpliwe i pełne żądzy.
- Pomóż mi. Zdjąć. Spodnie - powiedział między pocałunkami. Gdy pokręciłam głową, warknął ze złości.
- Stałaś się zbyt nieposłuszna - wymamrotał wściekły. Odsunął się, szybko odpiął pasek i zdjął spodnie. Gdy zdjął bokserki zobaczyłam, że jest już gotowy. Umiejscowił się przed moim wejściem. Wszedł we mnie i zaczął się szybko poruszać, nie dając mi czasu na przystosowanie się do jego rozmiaru. Jego rytm był dla mnie zbyt ostry.
- Uhh Sophie... - jęknął, głęboko we mnie wchodząc. Wbiłam palce w jego plecy, próbując go zwolnić, ale zrobił zupełnie inaczej.  Jego ruchy stały się mocniejsze i głębsze.
- Taka ciasna - Harry zaczął jęczeć.  Moje ciało ogarniały ból i przyjemność, ale starałam się nie dawać mu żadnych znaków. Po prostu zamknęłam oczy.
- Kochanie otwórz oczy.
Nie posłuchałam.
- Teraz - rozkazał, szczypiąc wnętrze moich ud. Otworzyłam oczy i spotkałam jego tęczówki o kolorze leśnej zieleni. Na jego czole widziałam kropelki potu gdy kontynuował swój rytm. Odwróciłam wzrok.
- Patrz na mnie - wydyszał i złapał mój podbródek, odwracając moją głowę w swoją stronę - Masz. Dojść. Pierwsza. Soph - powiedział między pchnięciami - Proszę, pomogę ci.
Jedną ręką zaczął zataczać kółka na mojej łechtaczce, szybko doprowadzając mnie ad krawędź.
- Teraz powiedz moje imię - rozkazał niskim głosem, gdy zobaczył, że prawie osiągnęłam szczyt.
- Harrrrrrrrrrryyyyyyyyyyyyyy!!!!
Zobaczyłam gwiazdy przed oczami. Harry także doszedł jęcząc głośno i wypełniając mnie. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Chłopak odpoczął we mnie kilka sekund po czym wyszedł. Wzdychając ubrał spodnie, uwolnił mnie z "kajdanków" i założył na siebie koszulkę. Nadal byłam trochę zamroczona i miałam problemy ze wstaniem gdy Harry zaczął przeszukiwać moją szafę. Wyjął z niej moją bieliznę, dresowe spodnie i moją bluzkę cheerleaderki. Co do cholery?
- Jesteś w szkolnym zespole cheerleaderek? - zapytał, wolno do mnie podchodząc.
Pokiwałam szybko głową. Gdy zaczął mnie ubierać, wywinęłam się. Westchnął sięgając do tylnej kieszeni. Zobaczyłam że wyciąga z niej mokrą szmatkę. Cofnęłam się przerażona.
- Soph, to nie chloroform (ten płyn usypiający), ale ma taki sam efekt. No może trochę słabszy. Jeśli nie pozwolisz mi cię ubrać, użyję tego - powiedział spokojnie Harry.
- Potrafię się ubrać samodzielnie! Nie jestem dzieckiem! - zaprotestowałam.
- Wiem, ale do tego co chcę zrobić później, muszę cię ubrać - powiedział, podchodząc bliżej.
- Co chcesz zrobić później?!? Nie sądzisz, że zrobiłeś już wystarczająco dużo?!? - krzyknęłam, odskakując od niego.
- Nie zostawiasz mi wyboru - westchnął po czym przyłożył materiał do moich ust - Oddychaj - zganił mnie. Wstrzymywałam powietrze jak najdłużej mogłam ale w końcu musiałam wziąć wdech i przy okazji odurzyć się substancją. Nagle miałam zamglony obraz i moje ruchy były powolne. Harry mógł ubrać mnie bez żadnych problemów, po czym wziął mnie w ramiona.
- Chodź... Zabieram cię do domu - wyszeptał. Tylko przez chwilę walczyłam z jego ramionami, po czym nie byłam już w stanie. To pewnie przez tą mokrą szmatkę. Już sama nie wiem.
- Chcę Padgetta - wymamrotałam, gdy tak mnie trzymał. Harry zaśmiał się lekko, wziął żółwia i położył go na moim brzuchu, po czym wyszedł z mojego mieszkania i zamknął je. Zaniósł mnie do auta, posadził na fotelu i zapiął mi pasy. Wszedł na siedzenie kierowcy i odpalił silnik. Moje oczy zamknęły się gdy działanie substancji w pełni we mnie uderzyło.
_________________________________________________________________________________
Wiem, że jestem dziwna, ale.... lubię takie akcje ;D 
Kolejny jutro. A i będzie jeszcze jedna mała komplikacja w sierpniu z rozdziałami ale o tym w weekend :D
Aaaaaa! Nie mogę się doczekać reakcji chłopaków na Soph, i reakcji Soph na chłopaków! 

20 komentarzy:

  1. Znowu ją porwali! Nie to żeby mi się to nie podobało... Wręcz przeciwnie! Zgadzam się z tobą też lubię TE sceny
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to lubie takie akcje (jeśli wiesz co mam na myśli) ha ha boże nie moge sie opanować zajebisty rozdział <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga i też musze ci powiedzieć że lubie TAKIE akcje :P Wiem jestem zboczona :D nie mogę sie doczekać nastepnego rozdziału chyba nie dożyje do jutra :( Żartowałam przezyłam te dwa dni to i ten przeżyje :P

    OdpowiedzUsuń
  4. jaaaaaaaaaaaa!!!!! Chce więcej.
    Ciekawa jestem co Liam powie na maskotkę. :D
    GENIALNY. ♥ czekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki!!! Dzięki!!! Dzięki!!! akurat zdążyłam przeczytać przed wyjazdem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. własnie jak zobaczyłam twój komentarz ostatni pod tamtym postem, że jednak nie zdążysz, to dodałam wcześniej w nadziei, że jednak jeszcze będziesz miała chwilę :DD

      Usuń
  6. świetny..czekam na nn <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg ! Jak ja cie kocham. *.* Jako ,że jestem zboczona to lubie TAKIE sceny. Ale poprostu Massive Thanks za to ,że jesteś i mówie to szczerze. Już nie mogę sie doczekać kolejnych rozdziałów. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny blog:*
    czekam na następny;3
    Czy w następnym rozdziale będą TE sceny? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny rozdział zresztą jak całe opowiadanie z niecierpliwością czekam na nastepny.

    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham kocham kocham kocham *.* i cieszę się że rozdział będzie tak szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham tego bloga, kocham TE akcje, kocham jak tłumaczysz kocham wszystko co robisz, jedziesz na THIS IS US do kina?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, bo bym do Łodzi musiała jechać. Muszę się dowiedzieć, czy ktoś że znajomych też jedzie :DD

      Usuń
    2. Mam nadzieje, że pojedziesz i połączymy się telepatycznie i razem będziemy płakać na napisach na początku xd
      Izabela

      Usuń
  12. tez lubie takie akcje ^___^ ale fajnie by bylo jakby ona i Niall wpadli sobie w ramiona na przywitanue xdd oni razem sa tacy slodcy *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. hej keidy next ???? a przy okazji jestes swietna tłumaczką Annie ,naprawdę .. Dziekuje <3!

    OdpowiedzUsuń
  14. super jesteś w ch**zajenidta tłumaczka

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię taaaakie akcję <333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń