WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

czwartek, 21 listopada 2013

2.26. Nowe rzeczy do poznania

- Więc jak nazwiesz kotka? - zapytał mnie Niall.
- Fate - odpowiedziałam głaszcząc kłębek futra. Kotka zamruczała.
- Słodko - zaśmiał się gdy wychodziliśmy na dwór.
- Wow - wstrzymałam oddech - Macie...przestrzeń - powiedziałam patrząc na ogromną zieloną powierzchnię, rozciągającą się naprzeciwko nas. Gdy zmrużyłam oczy, mogłam zobaczyć nikłą linię lasu.
- Gdy ma się kasę, można mieć dużo rzeczy - rzucił Harry - I jesteśmy po środku niczego więc...
- Co robicie na takiej przestrzeni?
- Gramy w football - powiedział Louis.
- Biegamy - dodał Liam.
- Lub urządzamy sobie zapasy - dokończył Zayn, szturchając Louisa porozumiewawczo.
- Potrzebujecie tyle miejsca do zapasów? - zapytałam, ściskając mocniej Fate gdy zobaczyłam jak wielkie jest to podwórze. Kotka zamruczała po czym przekręciła głowę to w prawo, to w lewo, z zaciekawieniem oglądając okolicę - To jest prawie tak duże jak boisko do piłki nożnej (soccer). Lub footballu (musiałam tak zostawić żeby przetłumaczyć dalszy tekst c;) jeśli tak wolicie - powiedziałam, a Louis chrząknął.
- Tak football. Jesteś dziwna z nazywaniem rzeczy inaczej niż my. I poza tym wy używacie do footballu rąk więc po co w nazwie stopa. To nie ma sensu! Powinniście to nazywać piłką ręczną ale taka nazwa w sumie już istnieje...*
- Nie w tym rzecz Lou. Nie potrzebujecie tyle miejsca do zapasów... A poza tym macie do tego pokój - westchnęłam.
- Nie mamy - zaczął Harry ale Louis mu przerwał.
- Potrzebujemy tyle miejsca chociażby po to aby móc uciec gdy zabierzemy i schowamy Liamowi bokserki - wyjaśnił chłopak - A gdy cię złapie, przewraca na ziemię i męczy dopóki nie powiesz mu, że są ukryte pod jego łóżkiem, zresztą jak zawsze - kontynuował, uśmiechając się z zakłopotaniem - Prawdziwa historia - dodał.
- Nie wątpię.
- Większa przestrzeń pozwala na lepszą zabawę - zaśmiał się Niall, przypominając sobie to zdarzenie.
- Nie rozumiem czemu się o to kłócimy - jęknął Harry.
- Ja też - poparł go Liam. Kaczki zaczęły znów popiskiwać z koszyka.
- A pomijając to boisko piłkarskie ... gdzie jest staw? - zapytałam, nie widząc żadnego źródła wody dla biednych kaczuszek.
- Chodź - zaśmiał się Harry. Objął mnie ręką w pasie i zaprowadził przed półokrągły żywopłot , położony na bok od domu. Chłopcy byli tuż za nami. Harry przeprowadził mnie przez żelazną bramę, położoną pomiędzy dwoma zakończeniami płotu. W środku też było bardzo dużo miejsca, zważywszy na to, że żywopłot był "zamknięty" wokół całego boku domu. Zatrzymałam się i  patrzyłam na to bez słowa, podziwiając widok przede mną. Na boku domu znajdowało się piękne patio ze stołem piknikowym. Patio miało szklane szyby, przez które wchodziło się do domu, do pokoju, którego jeszcze nie poznałam. Bo przecież Harry boi się, że jeśli dobrze poznam otoczenie i poczuję się tu komfortowo, to użyję tego przeciwko nim, jak sądzą. Super pomysł. Może w tym tygodniu gdy nie mogą mnie tknąć, będę mogła trochę pozwiedzać? Pewnie Louis będzie chciał do mnie dołączyć w tej małej wędrówce... Albo Zayn. Z nim będzie bezpieczniej. Ale to i tak pewnie będzie zależało od tego, kto będzie miał zastępstwa w szkole...Ta myśl sprawiła, że się podekscytowałam, ale zaraz się uspokoiłam i kontynuowałam oglądanie. Staw był jak wyjęty z dziecięcej książki. Na samym środku placu otoczonym przez żywopłot. Był  tam mały wodospad otoczony małymi i dużymi kamieniami. Był wypełniony złotymi rybkami, żółwiami, paprociami, liliami i pałkami wodnymi. Pewnie były tam też żaby ale nie widziałam ich z miejsca, w którym stałam.
Nawet był tam mały mostek. Mały mostek na którym nagle stanęli Liam, Louis i Zayn, daleko ode mnie, Nialla i Harrego. Dziwne, nie widziałam jak szli...Musieli to zrobić gdy patrzyłam na patio. O czym mogą gadać?
Louis i Zayn wyglądali jakby byli właśnie w środku ważnej rozmowy, a Liam wtrącał się tylko czasami i bawił się z żółwiami. Mieli poważne miny.
- Więc..- Niall wyrwał mnie z dociekliwego transu - Chcesz wziąć kaczki do ich nowego domu? - zapytał podnosząc koszyk.
- Tak jasne - powiedziałam - Będzie super - chciałam postawić Fate na ziemi ale zamiałczała i nie chciała opuścić moich ramion. Zaśmiałam się - Harry mógłbyś ja potrzymać?
- Oczywiście, że tak...Ale zapomniałaś o magicznym słowie skarbie... - zauważył, krzyżując ręce na piersi. Sapnęłam wkurzona i spojrzałam na Nialla. Jego ręce zajęte były trzymaniem koszyka. Odwróciłam się do mulata, który stał z Liamem i Louisem.
- Zayn?! - zawołałam i zaczęłam iść w jego kierunku. Mulat obrócił się w moją stronę przerywając rozmowę. Miał wymalowane pytanie w oczach.
- Mógłbyś...
- Dobra, potrzymam ją - warknął zirytowany Harry gdy mnie zatrzymał i wyciągnął ręce abym położyła na nich kotkę.
- Ma na imię Fate - poniosłam brew, głaszcząc ją czule. Kątem oka zobaczyłam jak pozostała trójka podchodzi do nas.
- Mogę potrzymać kotka? Proszę? - westchnął Harry. Spojrzałam na niego przez parę sekund i uśmiechnęłam się do siebie widząc, że nadal ma zaczerwieniony policzek po uderzeniu Emily. Dobra robota Em.
- Co za obrót spraw co? Ty skończyłeś prosząc mnie. Ale proszę, jesteś słodki gdy o coś błagasz - zaśmiałam się podając mu rudzielca.
- Soph... - ostrzegł Niall, gdy Harry wydał z siebie wkurzony dźwięk.
- Ja ci dam słodkiego. Nie jestem słodki - Harry zaczął isć w moją stronę, ale odwrócił się, a z jego ust wydobyło się sfrustrowane westchnięcie. Znów obrócił się w moją stronę - Sophie masz szczęście, że masz akurat okres bo gdybyś nie miała, to przysięgam, ze sytuacja obróciłby się na moją korzyść - powiedział wolno - A tak w ogóle ile około trwa twój okres? - zapytał gdy sięgałam do koszyka po Karmę. Podniosłam ją lekko i podeszłam do stawu, a chłopcy podążali za mną. Delikatnie włożyłam Karmę do stawu i wstałam aby odpowiedzieć Harremu.
- Ostatnim ...
- 6 dni - odpowiedział za mnie Louis - Straszne co?
- Sześć? Dlaczego nie trzy lub cztery? - jęknął Harry.
- ja tego nie wybierałam - zauważyłam - I sądzę że to dobrze dla mnie i mojego bezpieczeństwa, odsapnąć trochę od waszych seksualnych szaleństw.
Gdybym go nie miała pewnie cały czas byście mnie pieprzyli i traktowali jak obiekt. 
- Cóż lepiej żeby twoje bezpieczeństwo wzrosło bo niedługo ciężko będzie, po pierwsze musimy cię ukarać za samookaleczanie, złamałaś zasadę, po drugie, uwolniłem cię z kozy ale znajdę sposób abyś odpłaciła mi się za tę małą przysługę, po trzecie nadal nie poszliśmy na randkę.
- Więc w randkę wliczony jest seks? - zapytałam z przygnębieniem. Dlaczego on nie może się zmienić? Nie zauważa, że mnie łamie?
- Może - wymamrotał, patrząc w dal. Westchnęłam po czym włożyłam do stawu pozostałe pięć kaczuszek i wzięłam Fate z powrotem na ręce.
- Pomyśleliście o rzeczach dla Fate? Np, jedzenie, kuweta i inne takie? - zapytałam ich, głaszcząc kotkę.
- Są w wozie - odpowiedział blondyn - Zaniosę je do twojego pokoju, okej?
- ja ...pójdę z tobą? - zabrzmiało to jak pytanie.
- Nie. Zostaniesz z Harrym - rozkazał, po czym wszedł do domu. Nawet się nie odwrócił. Byłam zdumiona. Coś dziwnego własnie się wydarzyło. Zaczęłam iść za blondynem ale Harry złapał mnie za rękę.
- Harry proszę...
- Słyszałaś, może iść sam.
- Jeśli ja nie mogę isć, może to zrobić ktoś inny? - zapytałam, naprawdę sie martwiąc. Niall nie pozbyłby się mojego towarzystwa, gdyby nie miał jakiegoś pokręconego planu....O nie- Chłopcy jeden z was musi z nim iść - zażądałam, gdy uderzyła mnie rzeczywistość. Ja zawsze tak robiłam...izolowałam się żeby sięgnąć po żyletkę.
- Dlaczego? - zapytał Liam krzyżując ramiona na piersi - Sam potrafi o siebie zadbać.
- Ale nie mówię, że nie potrafi...Nie zrozumiesz...Zayn możesz z nim iść? - prosiłam. Przebłysk zrozumienia pojawił się w oczach mulata, który za chwilę wszedł do domu w poszukiwaniu Nialla.
- O co chodzi? - zapytał Harry patrząc się na mnie z powagą - Dlaczego tak się o niego martwisz?
- Po prostu mnie potrzebuje okej?
- Technicznie wszyscy cię potrzebujemy - rzucił Louis.
- Wiem, ale z Niallem to jest głębsze! - warknęłam.
- Lubię podwójny sens tego co własnie powiedziałaś - zauważył Louis.
- Nieważne! I tak nie zrozumiecie!  Każda wasza pieprzona myśl sprowadza się do seksu! każda! - wyrzuciłam z siebie biegnąc za Niallem i Zaynem. Łzy złości zamazały mi spojrzenie gdy wybiegałam z patio, mocno przyciskając Fate do piersi. Harry, Louis i Liam podążyli za mną do domu mrucząc coś o hormonach i śnie. Biegłam przez pomieszczenie, zwracając uwagę na otoczenie. Musze się dostać do Nialla. Muszę się upewnić, ze wszystko z nim w porządku. Muszę go znaleźć. Muszę się upewnić czy wszystko z nim w porządku. Muszę go....Sapnęłam w proteście gdy czyjeś ręce oplotły mnie w talii. Upuściłam Fate i zaczęłam walczyć z tą osobą. Kotka przerażona pobiegła do kąta.
- Uspokój się i cię wypuszczę - wymamrotał Liam do mojego ucha.
- Nie! Nie rozumiesz! - uderzyłam go w ramię. Puścił mnie, ale zaraz złapali mnie Harry i Louis.
- Liam weź Fate i zabierz ją na górę. I przygotuj rzeczy. Zaraz tam będziemy - poinstruował go Harry po czym odezwał się do mnie - Sophie uspokój się. Z Niallem będzie wszystko dobrze, obiecuję - nie odpowiedziałam mu, skupiając spojrzenie na plecach Liama, który wziął Fate i wszedł na górę. W tym samym momencie telefon Harrego zawibrował. Sięgnął do kieszeni lewą ręką, prawą mocno mnie trzymając. Uśmiechnął się i pokazał mi ekran.

Hazz pokaż to Sophie.
Jestem z Niallem na górze i wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Zayn.

Mój oddech zwolnił. zrelaksowałam się mimo silnego uścisku chłopaków.
- Widzisz? Więc nie rozumiem czemu ci odwala skoro wszystko jest okej - westchnął Harry chowając telefon do kieszeni - Ale coś co powiedziałaś w czasie tej małej kłótni mnie dotknęło. I znalazłem idealny sposób aby ukarać cię za samookaleczanie i opuszczoną szkołę.
Znów zaczęłam świrować.
- Nie Harry proszę! Nie chcę...Proszę jestem tym wszystkim zmęczona! To całe wasze fizyczne znęcanie się nade mną jest okropne! - zaczęłam narzekać.
- Nikt nic nie mówił o fizycznym znęcaniu się - odparł Louis.
- Prawda nie tym razem Soph...Wszystko zrobisz sama - zgodził się Harry z kolegą - Zabierzemy cię do łózka a jutro rano będziesz mogła nam więcej powiedzieć o tym nowym doświadczeniu.
- Nie! Nawet nie zjadłam jeszcze kolacji! Jeszcze nie ma wieczoru! Nie muszę iść spać! Nie idę jutro do szkoły! - kłóciłam się, próbując się wyrwać.
- Nie będziesz musiała nawet jeść. Wstrzykniemy ci jedzenie.
- Nie! Nie proszę! - zaczęłam płakać, kolana się pode mną ugięły - Przepraszam, że NIC nie powiedziałam! Nie chciałam cię zasmucić ani wkurzyć!
- Mówisz tak bo teraz boisz się konsekwencji - Harry pokręcił głową gdy Liam i Louis starali się zabrać mnie na górę. Wprowadzili mnie do pokoju tego drugiego, a później do do mojego. Położyli mnie na łóżku. Gdy tylko mnie puścili próbowałam uciec ale mnie przytrzymali.
- Liam mam nadzieję, że przygotowałeś wszystko - powiedziała Louis przez zaciśnięte zęby, próbując utrzymać mnie na łóżku.
- Jasne że tak! Będziemy ja też przez to karmić? - zapytał Liam głębokim głosem dochodzącym gdzieś z mojego pokoju.
- Tak i usypiać też - odpowiedział Harry - Soph przestań się ruszać...Sprawiasz, że będzie 10 razy gorzej. Co się rzucasz? Z Niallem wszystko okej - powiedział delikatnie.
- Nie chcę, żebyście coś we we mnie wstrzykiwali! Nie róbcie tego! - błagałam, łapiąc Hazze za koszulkę.
- Louis przytrzymaj jej rękę - powiedział loczek i oplótł mnie swoją ręką w talii, przyciągając mnie do siebie. Na początku się opierałam, ale przestałam gdy zaczął składać na mojej szyi pocałunki z motylków**. dziwne, ale uspokoiło mnie to i pozwoliłam Louisowi wziąć moją prawą rękę i zdezynfekować skórę na niej. - Harry nie chcę umrzeć - jęknęłam, gdy zaczął ssać moje wrażliwe miejsce. Loczek zaśmiał się w moją szyję.
- Nie zamierzamy cię zabić kochanie. Nigdy byśmy tego nie zrobili - wyszeptał - Dodamy tylko trochę hormonów do twojego organizmu.
Zesztywniałam na jego słowa, chyba zrozumiał że się wystraszyłam bo kontynuował.
- Są tymczasowe - wyjaśnił gdy Louis i Liam rozmawiali obok ściszonymi głosami - Hormony będą cię podniecać podczas snu. A postanowiłem ich użyć, bo powiedziałaś że to my cały czas myślimy o seksie. Więc ty będziesz o tym śniła. I jutro rano zobaczymy czy powstrzymasz pragnienie nawet jeśli masz okres. Pomyśl o tym jako o tygodniowej przygodzie.
- Cały tydzień?! Nie proszę Harry...Pocałuję cię jeśli tego nie zrobisz - prosiłam a łzy leciały mi po policzkach. Scałował je. Byłam bezbronna i nienawidziłam tego stanu. Zaczęłam bardziej płakać. Gdzie podziały się te ściany które wybudowałam dwa lata temu? Zostały zburzone? Tak po prostu? Jednym mrugnięciem oka? Nie...
- Może następnym razem pomyślisz dwa razy zanim coś powiesz - wymamrotał Harry w moje włosy, całując moją szyję. Poczułam igłę na mojej skórze i wzdrygnęłam, ściskając Harrego mocniej. Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło, szepcząc przy tym nic nie warte słówka. W tym czasie Liam lub Louis, nie wiem który wstrzyknęli mi substancje do krwiobiegu. Efekty zaczęły się pojawiać natychmiast. Traciłam kontakt z rzeczywistością.
- Dobranoc kotku
I tak po prostu Harry zostawił mnie samą, a w moich oczach znów pojawiły się łzy. Po raz kolejny w ciągu niecałych 24 godzin.
_________________________________________________________________________________
* football a soccer - kurcze to jest własnie zagadnienie którego sama do końca nie rozumiem. Bo football amerykański to to
podpytałam się pani od angola i jest tak
- amerykanie mówią soccer, zeby im się nie myliło z footballem
- inni mówią football xD
**pocałunki z motylków - gdy ktoś tak jakby łaskocze twoją skórę rzęsami, gdy mruga ;D

19 komentarzy:

  1. nowy rozdział. Jee Jee Jeee !!
    zabieram się za czytanko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. w następnym rozdziale to wszystko zostanie bardziej wyjaśnione xd

      Usuń
  3. Zajebiste! Sidneijdjxwpd

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosz ja chce wiecej!!!!! Jestem uzależniona od tego. Kocham to. Super tłumaczysz <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuuu co oni z nią robią ... Aż płaaczę :'( biedna Sophie :(jakby nie mogli jej normalnie traktować a ona powiedzieć im co naprawdę czuje ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :) Biedna Sophie :( Czekam na następny :p
    Całuski Domkaa! :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu! nie dość że oni ją porwali to jesscze ją karzą seksualnie! to jakieś pojebane na miejscu shopi bym ich nienawidziła no może oprócz Nialla i się do nich nieodzywała to jacyś psychopaci! i dlaczego Harry jest jebanym przywódcą? nie rozumiem.
    cóż ale czekam na następny
    ily x

    OdpowiedzUsuń
  8. O wow...
    Boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. omg co oni jej robią O.o masakra..... ale jestem już chyba uzależniona od tego ff ♥
    i takie małe pytanko: ile jest rozdziałów 2 części ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedna Sophie, ja na jej miejscu to bym normalnie popełniła samobójstwo.
    I tak przy okazji to świetny rozdział.

    http://viola-love-21.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże Boże Boże !!! *_* *_*

    zapraszam do mnie http://niall-horan-fanfiction.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. o rany rany ♥ zajebiste !

    OdpowiedzUsuń
  13. Boskie.... czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nienawidze Harrego za to co jej robi! Louisa i Liama trz! Oni sa tacy grrrr ;-; ych idioci xD

    OdpowiedzUsuń