WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

poniedziałek, 18 listopada 2013

2.25. Pogodzenie z przeznaczeniem

Serce ścisnęło mi się na świeże wspomnienie Nialla, tnącego swoje nadgarstki jakby był w transie. Jego płacz rozbrzmiał znów w mojej głowie. Blizny i krew uświadamiały mi, że to naprawdę się wydarzyło. To straszne zobaczyć jak ktoś o kogo się troszczysz cierpi. Nawet jeśli ta osoba nie troszczy się o ciebie, zauważyłam porównując sytuację moją i chłopaków, Poza tym, troszczę się o nich, uświadomiłam sobie, Nie mogę temu zaprzeczyć...Gdyby któryś z nich zginął wypłakałabym morze łez. Pojedynczy szloch opuścił moje usta.  Co oni mi robią? Co ja im robię?
Niewyraźne wspomnienie twarzy Ashely gdy uczyła się o moich przyzwyczajeniach do cięcia powróciło. Później to samo z Emily. Aż w końcu z Niallem. Harrym. Zaynem. Louisem. Liamem. Czuli to co ja gdy zobaczyłam Nialla...Bezsilność. Czy ból jest tego warty? Zasługują na ból, który sobie wymierzam? Dlaczego to robię...? Jestem taką złą osobą...
Zapadłam w sen z twarzą mokrą od łez i wielkim poczuciem winy.
*******************************************************************************
Okropnie boli mnie głowa. Powoli otwieram oczy ale od razu je zamykam i zakopuję się głębiej w pachnącej Niallem pościeli. Zostanę tu na zawsze. To będzie moje łoże śmierci, zdecydowałam głośno wzdychając. Usłyszałam głośne krzyki z dołu ale zignorowałam je, chcąc zostać w łóżku najdłużej jak to możliwe. Nagle poczułam coś mokrego spływającego w dół moich nóg. Zmarszczyłam brwi zdziwiona. Co to?!? Podniosłam kołdrę i przeklnełam. Prześcieradło Nialla wcześniej śnieżnobiałe teraz miało ciemnoczerwoną plamę, taką samą jak moje spodnie od pidżamy. Zajebiście nooo... Wygląda na to, że moje ciało nie zgadza się na plan zostania w łóżku. Westchnęłam raz jeszcze patrząc z niedowierzaniem na krew. I wtedy coś mi się przypomniało. To znaczy, że nie jestem w ciąży! Zmarszczyłam brwi. Dziwne, że wcześniej o tym nie pomyślałam...Przestałam przecież brać te pieprzone pigułki po ucieczce. Nie widziałam takiej potrzeby. Ale czemu nie pomyślałam o tym po stosunkach z chłopakami? Im chyba też to nie przyszło na myśl, bo nie przypominam sobie, żeby któryś używał kondomów...chyba ich nie lubią. No bo to nie oni by utknęli z dzieckiem po wszystkim. Westchnęłam ponownie gdy zrozumiałam, że nie mogę zostać w łóżku. Toczyłam wewnętrzny spór jak rozwiązać problem mojego okresu. Powinnam pójść na dół do chłopaków i spytać czy mają jakieś przydatne rzeczy, czy wymknąć się do łazienki, poszukać czegoś na własną rękę, po czym znów wrócić do łózka, tak, żeby nie wiedzieli, że wstałam? Wybrałam drugą opcję i wstałam ostrożnie z łóżka. Skrzywiłam się, czując więcej krwi.
Ignorując niepokój, otworzyłam cicho drzwi od pokoju Nialla i wystawiłam przez nie głowę, aby sprawdzić korytarz. Nie ma Louisa ani Liama. Mogę iść. Słyszałam ich przecież...pewnie znów grają w którąś z tych swoich hałaśliwych gier. Zamknęłam drzwi i na palcach podążyłam do tej samej łazienki co wczoraj, jedynej do której znałam drogę. Szłam powoli przypominając sobie informacje o tym "zamku" i zapamiętując kolejne szczegóły. Nic mi się nie stanie gdy dowiem się więcej o tym otoczeniu. Gdy w końcu dotarłam do drzwi łazienki w całym domu zapanowała totalna cisza. Nie słychać było żadnego dźwięku. Chyba dotarłam dalej niż ich krzyki są słyszalne; pomyślałam, przekręcając klamkę. Nagle rozbrzmiał alarm. Co. To. Kurwa. Jest? Byłam kompletnie zaskoczona. Kto do cholery zakłada alarm na drzwiach od łazienki? Później ich usłyszałam, Liama i Louisa, szybko wbiegających po schodach. Super.
- Szybko Louis! Może sobie coś zrobiła! - usłyszałam bliżej zmartwiony głos Liama. Chyli o to chodzi.
- Nie jestem kurwa olimpijczykiem! - sapnął starszy chłopak, narzekając.
- Mówiłem, że powinniśmy ja obserwować dopóki się nie obudzi!
- Taaa pobawilibyśmy się w natrętów, może później iskrzylibyśmy się jak Edward?! (od tłumaczki; nawiązanie do Zmierzchu gdzie Ed obserwował Bellę podczas snu) - odciął się Louis.
- Tutaj jest! - krzyknął Liam z rogu korytarza.
- Soph! - podbiegli i od razu zaczęli mnie obmacywać patrząc czy się nie zraniłam.
- Jesteś cała?! - krzyknął Liam?
- Będę gdy tylko wyłączycie ten alarm! - odpowiedziałam głośno. Głowa cholernie mnie bolała.
- O racja.
Hałas ustał prawie natychmiast gdy Louis włożył rękę do kieszeni.
- Kiedy mieliście czas żeby założyć to gówno? - syknęłam, masując skronie.
- Uważaj na język - zbeształ mnie Liam - I wczoraj w nocy. Chwilę po tym jak Harry zaniósł cię do łóżka, mieliśmy grupową naradę i zadecydowaliśmy o paru rzeczach.
To nie będzie coś dobrego.
- Skoro tak - wymamrotałam - Możecie mi teraz wyjaśnić, dlaczego nie mogę sama iść do łazienki? - zapytałam gdy mnie puścili a alarm nadal rozbrzmiewał w moich uszach.
- Helloł, już nie pamiętasz co się stało, gdy ostatni raz sama wybrałaś się do łazienki cukiereczku? - rzucił Louis pstrykając mnie w nos.
- Oczywiście, że pamiętam - zmarszczyłam nos i cofnęłam się trochę, zbliżając się do wejścia do łazienki. Liam złapał mnie za rękę.
- Nie możemy ci ufać - pokręcił głową.
- Dobra, jak mam iść do łazienki bez któregoś z was? - skrzywiłam się.
- Dlaczego chcesz iść do łazienki? - zapytał Louis.
- Co jeśli chce mi się sikać?!
- Ale nie chce! Powiedziałaś "co jeśli"! I nie robisz tego "potrzebuję siku" tańca (wiecie o co chodzi) - zauważył Louis.
- Nie każdy tak robi Lou - westchnął Liam, uderzając dłonią w czoło - Nie każdy zachowuje się jak 5 letnie dziecko.
- Nie zachowuję się tak!
- Własnie, że tak!
- Chcę jakieś podpaski czy coś bo mam okres - westchnęłam i potarłam skronie.
- Masz okres? - zapytał Liam, rzucając ukośne spojrzenie w kierunku Louisa.
- Tak, każda dziewczyna go ma. Nie zmieniłam się przez te dwa lata - wywróciłam oczami. Z czym mają problem? Oh, może właśnie zdali sobie sprawę, że mogli być ojcami...
- Chyba trochę za bardzo polegaliśmy na szczęściu, co? - powiedział Liam do Louisa. Ten drugi pokiwał głową.
- Dobra o co chodzi? - zapytałam.
- Nie brałaś pigułek przez te dwa lata co
- A po co? Po pierwsze; nawet nie wiedziałam jakie to, a po drugie; nie sądziłam, że znów mnie porwiecie!
- Myślałem, że weźmiesz tego smsa za ostrzeżenie - zauważył Liam.
- Więc to ty mi go wysłałeś?!
- Podpisałem się pierwszą litera imienia.
- Dwoje z was ma to jako pierwszą literę imienia geniuszu. Ale wróćmy do tematu, co? Co ma mój okres do tych całych pigułek? Nie słyszałam o tym nigdy na edukacji seksualnej (nasze wdżwr) czy coś.
- Boże czego to uczą teraz w szkołach - westchnął Louis.
ejj ... nie jesteś wiele starszy ode mnie. Zmarszczyłam brwi i zakaszlałam na jego uwagę.
- Liam powiedz jej. Zadzwonię do Hazzy i powiem mu, żeby zatrzymał się w aptece - powiedział Louis wyjmując telefon z kieszeni. Odszedł na bok ale nadal był na widoku.
- No więc... Od czego by tu zacząć? - powiedział zmieszany Liaś - Pigułki które dawaliśmy ci dwa lata temu miały zatrzymać emmm...
- Mój cykl miesiączkowy? - podpowiedziałam, krzyżując ramiona na piersi.
- Tak właśnie. Gdy bierzesz je tylko przez tydzień, dwa, opóźnia twój okres o kilka dni, to ci się przydarzyło, prawda? Dwa lata temu okres ci się spóźniał, dobrze pamiętam?
- Tak - wywróciłam oczami. Przeniosłam ciężar z jednej stopy na drugą, wkurzona, że nie postawiłam na swoim, a moje spodnie robiły się coraz bardziej mokre przez co czułam się niekomfortowo.
- A gdy przyjmuje się ją przez ponad dwa tygodnie pod rząd, kompletnie zatrzymuje okres, eliminując jakąkolwiek szansę abyś zaszła w ciążę. Myśleliśmy że po ucieczce nadal je przyjmowałaś, a gdy już cię odzyskaliśmy byliśmy zbyt napaleni aby o to zapytać.
- I co...?
- Teraz nie będziemy już nadwyrężać naszego farta - zakończył obojętnie Liam.
- To dobre wieści. Może następnym razem zaczniecie myśleć o używaniu kondomów, a ja nie będę się musiała martwić braniem jakiejś głupiej tabletki - powiedziałam pod nosem - I gdybyście ich używali nie zaszłabym w ciążę w razie jakiś komplikacji z tabletką czy coś. Gdzieś czytałam, że aby dobrze działały, muszę przyjmować je każdego dnia o tej samej porze.
Liam pokręcił głową.
- Nie te. Załatwiliśmy takie, które działają tak długo jak bierzesz je codziennie.
- Jakie przemyślane - powiedziałam przesłodzonym głosem - Jak je tak w ogóle zdobyliście?
- Gdy masz pieniądze, możesz zdobyć o wiele więcej rzeczy niż inni - chłopak wzruszył ramionami.
- Oczywiście - wywróciłam oczami - Mogę teraz dostać moje rzeczy? zaczyna mi się tam robić umm... mokro.
- Ta jasne - Liam w końcu wpuścił mnie do łazienki i pokazał jedną z szafek. Otworzył ją - Tu jest wszystko czego potrzebujesz.
Dlaczego nie zauważyłam tego wczoraj?
- Dobra... Mogę zostać sama? - zapytałam, opierając ręce na biodrach.
- Nie możesz...
- Nie.
- Ale...
- Liam przysięgam; nic sobie nie zrobię - sapnęłam.
- Jestem zaraz za drzwiami. Gdy tylko usłyszę że otwierasz półkę z ostrymi rzeczami - ostrzegł.
- A kto nie usłyszy? Ma ten głupi alarm...
- Ma dzwoneczki.
- To samo.
- Nie prawda.
- Dobra i tak tego nie dotknę - westchnęłam.
- Pospiesz się - wyszedł i usłyszałam kawałek jego rozmowy z Louisem zanim drzwi w pełni się zamknęły.
- Ej Liam, zgadnij co! Harry powiedział, że mógłby.... - to wszystko co wyłapałam. Ciekawe. Ale lepiej, żeby to było coś dobrego...  Przejechałam ręką po włosach, po czym wzięłam potrzebne rzeczy. Uważnie nasłuchując, usłyszałam jak Louis i Liam rozmawiają podekscytowani po drugiej stronie drzwi. Bruce Wayne bla bla Glen Coco....Co kurwa? Oni są naprawdę dziwni. Spojrzałam w dół i jęknęłam. Nie mogę zostać w pidżamie...jest brudna. I naprawdę potrzebuję prysznica. Niechętnie wystawiłam głowę przez drzwi od łazienki.
- Louis, mógłbyś przynieść mi jakieś czyste ciuchy? - zapytałam starszego chłopaka.
- Jasne skarbie. Co sobie życzysz; sukienka? spódniczka? Jeansy? Koszulka? Sweter?  Wybierz swoją ofiarę.
- Coś wygodnego...I niezbyt seksownego Lou, proszę - powiedziałam i zamknęłam drzwi. Pięć minut później usłyszałam pukanie. Akurat po tym jak zdążyłam wskoczyć pod prysznic, umyć się i wyjść. Otworzyłam drzwi z ręcznikiem owiniętym wokół ciała. Louis podał mi ubrania, zauważyłam jak oblizał wargi na widok mojego prawie nagiego ciała. Jego oczy przybrały ciemniejszy kolor, a mój oddech przyspieszył, tak samo jak puls. Hormony zaczęły podsuwać mi niedorzeczne obrazy jakie chłopak mi mimowolnie podsyłał. Podziękowałam mu i zamknęłam drzwi zanim zdążył coś zrobić. Co to było Soph?, pomyślałam i potrząsnęłam głową. Uspokoiłam oddech i spojrzałam na ciuchy jakie mi przyniósł. Tomsy w odcieniu łososiowego różu, biała spódnica w kropki, morska bluzka, luźna łososiowa krótka koszulka, naszyjnik i bransoletka One Direction oraz proste majtki.
(http://www.polyvore.com/accepting_fate/set?id=70157257)
Zaraz...bez stanika? Przeszukałam ciuchy jeszcze raz ale go nie znalazłam. Louis ty dupku.
Otworzyłam drzwi, chowając się za nimi.
- Lou, zapomniałeś o staniku? - zapytałam.
- Nie, zrobiłem to specjalnie - powiedział obojętnie.
- Dlaczego?
- Bo ty skarbie, nie zawsze musisz dostawać to co chcesz... Nawet jeśli zachowujesz się słodko i wzbudzasz litość i w ogóle. Teraz pospiesz się i zakładaj te ciuchy. Zajmiemy się tobą później.
Zajebiście, wymamrotałam do siebie, po czym znów zamknęłam drzwi.Co miał na myśli mówiąc "zajmiemy się"? Założyłam ubrania i biżuterie, krzywiąc się lekko gdy bransoletka dotknęłam wrażliwej skóry na moim nadgarstku. Brak stanika był niekomfortowy. Westchnęłam po czym opuściłam łazienkę. Zauważyłam, że brakuje Liama.
- Idealnie - klasnął Louis.
- Gdzie jest Liam?
- Poszedł zrobić ci coś do jedzenia, a ty zjesz wszystko co ci przygotował.
- Która godzina?
- 15 po pierwszej. Że tak powiem, trochę ci się przysnęło. Jesteś głodna, prawda?
- Wręcz umieram z głodu - zauważyłam i potarłam brzuch aby zagłuszyć nagłe burczenie. Miejmy nadzieje, że tym razem nie skończy się to tak jak ostatnio z Liamem...wzdrygnęłam się - Tak jestem głodna - powtórzyłam.
- To dobrze. Chodźmy cię wypełnić - Louis zaczął ciągnąć mnie za rękę a ja stanęłam przestraszona podwójnym sensem tego zdania. Nie zrobią mi tego gdy mam okres, co? To by było...Obrzydliwe.
- I kto tu ma brudne myśli? - zachichotał Louis - Głupku! Nakarmimy cię jedzeniem z kuchni - uśmiechnął się ciągnąc mnie ponownie. Wydawał się być głęboko zamyślony gdy prowadził mnie po schodach aż do kuchni - Ale chciałabyś co? - zapytał nagle po drodze.
- Chciałabym co? - spytałam zmieszana.
- Być wypełnioną? - zapytałam jakby to było oczywiste.
- Jedzeniem tak.
- Nie głupku, Liamem lub mną?
- Nie  - odpowiedziałam szybko, nawet nie chcąc o tym myśleć.
- Kłamczucha. Twoje sutki stwardniały bo jesteś podniecona - zauważył Louis ze swoim złowieszczym uśmiechem.
- To dlatego, że mi zimno - musiałam się odciąć.
- Cóż skarbie, znam drogę żeby cię rozgrzać - powiedział sugestywnie chłopak - Nie ma nic lepszego dla szybkiego rozgrzania.
- Louis, mam okres.
- A co to jest trochę krwi? Słyszałaś kiedyś o krwawych zabawach? I mówisz, że gdybyś go nie miała to miałabyś ochotę? - dociekał niebieskooki, otwierając drzwi do jadalni.
- Obrzydliwe. Nie chcę o tym myśleć. I nie.
- Udowodnię ci, że się mylisz - obiecał, wchodząc do kuchni.
- O tak, bardzo chcę poznać twoje świrnięte intencje - zadrwiłam na co posłał mi oszałamiający uśmiech.
- Uważaj kochanie... Możesz przestać prowokować mojego wewnętrznego potwora - powiedział wesoło - Wiele rzeczy może go obudzić...
- Proszę Sophie - powiedział Liam, przerywając koledze. Podał mi talerz wypełniony różnymi owocami - Jedz ile chcesz to zdrowy cukier.
- Mówi ci w delikatny sposób, że masz zjeść wszystko - zakończył Louis. Wywróciłam oczami, wzięłam miskę i usiadłam na jednym z krzeseł. Zaczęłam jeść. Wszystko od starych, dobrych truskawek do egzotycznych mango. Chłopcy usiedli naprzeciwko mnie i patrzyli jak wszystko pożerałam.
- Macie nutellę? - zapytałam po minucie lub dwóch - Te owoce potrzebują trochę pokrycia - wyjaśniłam.
- I pomyśleć, że nie chciałaś wczoraj zjeść Ben&Jerry - Louis pokręcił głową z niedowierzaniem po czym wstał i przyniósł mi nutellę. Zaczęłam maczać w niej owoce, które później lądowały w mojej buzi.
- To przez ten okres - usłyszałam jak Liam mówi z zawahaniem - Sądzę, że dziewczyny gdy mają okres, potrzebują więcej cukru aby uniknąć skurczy.
Nie. Liam czasem głęboko się zastanawiam skąd ty bierzesz takie informacje. 
- Może, ale ona zawsze kochała jeść, jak Nialler. Po prostu wczoraj to wszystko...to było po prostu za dużo? - zauważył Louis kręcąc głową. Wyłączyłam się kompletnie z ich rozmowy i skupiłam na jedzeniu.  Co było ze mną wczoraj nie tak, ze nie chciałam tknąć cukru? Nie ważne...To jest po prostu niebiańskie. Gdy wsadziłam do buzi kawałek umoczonego w czekoladzie banana poczułam lekki skurcz, przez co niespodziewanie jęknęłam. Chłopcy zesztywnieli, a ja zaczerwieniłam się ze wstydu. Sophie ty idiotko. Jęknęłaś siedząc naprzeciw dwóch napalonych i bipolarnych chłopaków? To jak podniesienie czerwonej flagi w stadzie byków idiotko. I to musiał być banan. Pieprzcie się skurcze. Sprawiłyście, że jęknęłam jedząc pieprzonego banana. Debilstwo. Obaj chłopcy zamknęli mocno oczy, starając się wyprzeć z wyobraźni obrazy które im pewnie podesłałam. Liam nagle spojrzał gdzieś w dal, a jego oddech był szybszy niż normalnie.
- Ile rzeczy mógłbym ci zrobić jeśli nie miałabyś okresu... - wymruczał brązowooki.
- Jak sądzę też bym się nie powstrzymał od żadnej z nich - rzucił oschle, złapał mnie za ramię i pociągnął, żebym zeszła ze stołka. Przycisnął mnie do ściany stając miedzy moimi nogami. Oblizał usta a jego oczy przybrały ciemniejszą barwę.
- Celowo jęknęłaś prawda? Wiedziałaś, że będę chciał cię przelecieć! Dlaczego bawisz się ze mną?! - powiedział ostro - To się zaraz skończy!
- Nie Lou! Nie chciałam cię sprowokować! - prosiłam, odpychając go od siebie. Chłopak uderzył w ścianę obok mojej głowy. Podskoczyłam przerażona, ale mocniej docisnął mnie do ściany tak, abym poczuła jego rosnącą erekcję. Gdzie jest ten radosny Lou?
- Louis ostrożnie - ostrzegł Liam, patrząc ze zmartwieniem na mnie i Louisa. Dobrze, że nie tylko ja jestem zmartwiona jego bipolarnością. Louis nie zrobił sobie nic z uwagi kolegi. Zobaczyłam nad ramieniem tego pierwszego jak Li mówi bezgłośnie "przepraszam".
- To dlaczego to zrobiłaś? Nie sądzę, że przez samą czekoladę - Louis sprawił, że znów na niego popatrzyłam.
- Skurcze. Po prostu zaczęło mnie boleć i niechcący jęknęłam - tłumaczyłam, próbując odepchnąć umięśnionego Louisa. Patrzył na mnie przez kilka sekund a potem spojrzał w miejsce gdzie przed chwilą go dotknęłam i znów na mnie.
- Liam ile mamy czasu zanim przyjadą chłopcy? - zapytał Louis młodszego kolegi, ani na chwilę nie spuszczając ze mnie wzroku.  Zamknęłam oczy, bo mnie przerażał - E, e otwórz oczy kochanie - zażądał Louis, podnosząc mój podbródek. Uległam mu, robiąc jak najbardziej słodkie oczka, aby tylko się uspokoił.
- Niezbyt dużo, nie musieli się zatrzymywać od kiedy z nimi gadałeś - powiedział Liam, a w jego głosie brzmiał jakiś dyskomfort - Louis, Harry powiedział, że możemy dać jej zadzwonić, ale musi to zrobić zanim on wróci.
- Dokładnie, powiedział, że możemy. Ale czy sobie zasłużyła? - niebieskooki przechylił głowę na bok - Sądzę, że to byłby zbyt duży przywilej - kontynuował zaznaczając palcem rysy mojej twarzy. Co? 
- Nie Louis - ostrzegł Liam. Nagle mojej jajniki dały się we znaki tak, ze nie mogłam ustać na nogach. Oparłam się o Louisa, a z moich ust wydobyło się ciche sapnięcie.
- Masz bardzo silne bóle prawda? - zauważył Louis, podtrzymując mnie. Był łagodniejszy - Pomogę ci się ich pozbyć okej?
- Nie Lou, nie chcę się teraz pieprzyć - powiedziałam kręcąc głową. Złapałam się za brzuch i zaczęłam masować miejsca w których czułam ból.
- Nie o to chodzi głuptasie - założył moje nogi na swoje biodra i oplótł moimi rękami swoją szyję. Przekręcił mnie tak, że siedziałam mu na barana - Zajmę się tobą. Liam mógłbyś podgrzać jeden z tremoforów? - poprosił, po czym wyszedł ze mną z kuchni. I znów te wahania nastroju. - A i przynieś mi telefon wieśniaku! - krzyknął gdy szliśmy przez jadalnię. Położył mnie na kanapie w pokoju który jako pierwszy zobaczyłam, w salonie - Proszę. Chcę żebyś po prostu leżała i zamknęła oczy.
Pokręciłam głową w zaprzeczeniu.
- Nie Louis, nie chcę...
Chłopak położył palec na moich ustach.
- Ufasz mi? - zabrzmiało to jak pytanie. Już miałam zaprzeczyć ale jego wzrok mnie powstrzymał - Dobra nie zamykaj oczu?
- Louis nie wiem...
- No weź, powiesz mi kiedy mam przestać - prawie błagał. Poczułam kolejny skurcz - Proszę? Sprawię, że będzie lepiej. Pomasuję i trochę cię od tego od ciągnę przy okazji.
Westchnęłam nadal nie przekonana ale odpuściłam. Miałam nadzieję, że nie skończy się tak jak z Liamem dwa lata temu. Louis usiadł na mnie okrakiem ale opierał się na lewej ręce...tak jak wczoraj. Wolną ręką podniósł moją koszulkę, powoli zjechał na moje biodra i zaczął obsypywać je pocałunkami. Moje serce zaczęło szybciej bić i poczułam jak chłopak uśmiecha się przy moim brzuchu.
- Czu ufasz mi już na tyle aby zamknąć oczy? - wymamrotał.
Zaczęłam się wiercić, niepewna zamknęłam je po kilku sekundach i westchnęłam. Louis powrócił do całowania mojego brzucha, coraz wyżej i wyżej, sprawiając, że mój oddech przyspieszył. Nagle jego usta przestały mnie dotykać ale czułam, że nadal jest nade mną.  Już miałam otworzyć oczy aby zapytać go o co chodzi lecz nagle jego usta złączyły się z moimi w delikatnym pocałunku. Jego prawa ręka przejechała po moim brzuchu, zatrzymując się w miejscu gdzie czułam największy ból. Jego ręce zaczęły masować ten punkt, a usta wciąż trzymał przy moich. Jęknęłam żałośnie w jego usta gdy wbił palce w to miejsce. Louis wymamrotał ciche przeprosiny, po czym oderwał się ode mnie i kontynuował swoją robotę. Musze przyznać, było mi dobrze. Zbyt dobrze. Nie powinno mi się podobać. To było zbyt intymne jak na mnie i Louisa. To było dla nas zbyt dziwne. Ale gdy pocałunek stawał się bardziej żarliwy, poczucie bezpieczeństwa i komfortu zaczęło się we mnie budować. Louis nagle przemienił to w pożądanie gdy zaczął powoli poruszać swoimi biodrami.
- Louis złaź z niej! - zdegustowany głos Liama oderwał nas od siebie, a Louis po chwili wylądował z hukiem na podłodze.
- Ej nie zraniłem jej ziomek! - rzucił starszy chłopak, od pocałunków miał napuchnięte usta, zauważyłam także że ma namiot w w spodniach. Super.
- Chciałeś termofor Louis? - zapytał Liam, podnosząc do góry małą poduszeczkę.
- Tak. Połóż go na jej brzuchu i daj jej zadzwonić, ja w tym czasie pozbędę się tego - powiedział niebieskooki pokazując na swoją erekcję - Następnym razem Sophie dojdziemy do końca - ostrzegł.
- Nie pozwolę nikomu z was się ze mną pieprzyć gdy mam okres - powiedziałam zadowolona z tego faktu, gdy Louis odchodził.
- Jak długo masz zazwyczaj okres? - zapytał Liam.
- 5 - 6 dni.
- Jeden tydzień. Muszę czekać kuźwa cały tydzień - jęknął Louis po czym wyszedł.
- Harry też zwariuje... - wymamrotał Liam i podał mi termofor i komórkę. Usiadłam w rogu kanapy i położyłam "poduszeczkę" na bolącym miejscu. Niepewnie spojrzałam na telefon.
- Masz dokładnie pięć minut zanim przyjedzie pozostała trójka, weź je dobrze wykorzystaj - poradził Liam, patrząc na mnie intensywnie. Szybko wybrałam numer Ashley, odebrała po pierwszym dzwonku.
- Soph? - w jej głosie była panika.
- Tak to ja Ash - odparłam.
- Weź na głośnik - poinstruował Liam, zrobiłam jak kazał, szczęśliwa, że mogę w końcu pogadać z przyjaciółką.
- Słuchaj Ash mam tylko kilka minut okej? Więc chciałam ci powiedzieć, że ze mną wszystko w porządku, nawet jeśli nie jestem tam, gdzie powinnam być.
- Nie jesteś z Emily? Soph co się dzieje? Dostawałam smsy z twojego telefonu że wszystko okej ale wiedziałam że to nie ty, bo nie były trzylinijkowe jak się umawiałyśmy i normalnie zaczęłam świrować! Znów z nimi jesteś co nie? - słyszałam najpierw w jej głosie złość, a później panikę. Liam zastygł w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
- Soph, chcesz abym wezwała policję?
- Nie! Nie... - powiedziałam - Jest mi dobrze i na razie tylko tyle musisz wiedzieć okej? Obiecuję, że znów pogadamy.
- Chcesz się teraz rozłączyć? Soph musisz mi powiedzieć jeśli chcesz, żebym ci pomogła - prosiła. Poczułam łzy w kącikach oczu.
- To wszystko co mogę ci na razie powiedzieć, bo inaczej nigdy mnie już nie usłyszysz...Kocham cię, pa - i rozłączyłam się, tak po prostu. Wybrałam numer Emily. Odezwała się poczta. No tak, ma lekcje.  
- Hej tu Emily! Zostaw wiadomość a oddzwonię gdy tylko będę mogła! - usłyszałam jej głos, a później dźwięk nagrywania.
- Hej Em tu Soph...Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że nie będzie mnie w szkole przez resztę tygodnia, przez pewne...problemy. Nie martw się, wszystko jest dobrze tylko trochę niestabilnie. Nie zabili mnie jeszcze więc nie nasyłaj na nich ninjów gdy zobaczysz ich w szkole - zaśmiałam się i westchnęłam - Więc trzymaj się - zakończyłam gdy usłyszałam jak reszta wchodzi do domu.
- Idealny czas - uśmiechnął się Liam wyciągając otwartą dłoń. Podałam mu telefon, a on schował go w kieszeni. Louis zbiegał po schodach do reszty chłopców krzycząc przy tym jak dziecko.
- Możesz tu zostać przez chwilę? - poprosił Liam.
- Nie miałam zamiaru nigdzie iść - odpowiedziałam - Zgubię się a wy mnie znajdziecie i bla bla bla...
- I dobrze - Liam wyszedł. Zamknęłam oczy, przyciskając do siebie termofor i skupiłam się na ich rozmowie.
- Weź jedną...
- Nie zostaw je tam!
- Spodobają jej się...?
- Tak myślę...
- Co się stało z twoją twarzą?
- Ta dziewczyna, Emily ma naprawdę dobry prawy sierpowy.
Zaśmiałam się na odpowiedź Harrego, wyobrażając sobie całą tą sytuację.  Oby nie czuła się źle po mojej wiadomości. Ich głosy stały się głośniejsze i wiedziałam że są niedaleko. Pierwszy wszedł Zayn.
- Soph mamy dla ciebie niespodziankę - mrugnął.
- Dwie - poprawił go Harry. Loczek trzymał w rękach pudło. Później weszli Liam i Louis z wielkimi uśmiechami na twarzach. Niall wszedł ostatni, niosąc koszyk. Coś gdakało. Co?!?
- Znaleźliśmy ci towarzyszy - powiedział Harry, a blondyn pokazał mi zawartość koszyka. 6 kaczuszek - Bo i Niall i Zayn stwierdzili, że potrzebujesz kogoś oprócz nas. Więc skoro nie chcę sprowadzać tu dla ciebie kolejnej dziewczyny, sprowadziłem ci 6 pierzastych przyjaciół.
- Możesz wybrać imiona jednej - dodał Louis - Bo tamta piątka już swoje ma. Harry nazwał jedną Quackers, Zayn wybrał Neptun, Liam - Bruce, a Niall nazwał kolejną Shamrock (przyp. tłumaczki; czterolistna kończyna - symbol Irlandii) . Wiem tacy z nich nudziarze więc ja swoją nazwałem Glen Coco!* - powiedział szczęśliwy. Więc o tym gadali gdy byłam w łazience...Byłam zbyt zaskoczona żeby coś powiedzieć. Małe zwierzątka popiskiwały szczęśliwe, patrząc się na mnie z zaciekawieniem.
- Podobają ci się? - zapytał zmartwiony Harry po chwili ciszy.
- Oh są cudowne - wyszeptałam. Włożyłam otwartą dłoń do koszyka. Kaczki uciekły w róg. Oprócz jednej. Podeszła bliżej mojej ręki i lekko ja dziabnęła.Odczekała parę sekund i wskoczyła na nią - Nazwę cię Karma - postanowiłam, podnosząc ją bliżej siebie. Odłożyłam go do pudełka. Nie wiem czemu Karma, może przez ten dziwny wzorek na skrzydełkach?
- O Soph, to też dla ciebie - powiedział Harry podając mi pudełko. Otworzyłam je i zobaczyłam rudawego kotka spoglądającego na mnie dużymi, niebieskimi oczami. Sapnęłam i spojrzałam na Harrego dużymi oczami.
- Pomyślałem, że mógłby mieszkać w twoim pokoju a kaczki na dworze w stawie - wyjaśnił Hazza głaszcząc kota - Ale one tez mogą wchodzić do domu, jest w końcu mega duży.
- Macie staw?! - zapytałam niedowierzając.
- tak na zewnątrz - rzucił obojętnie Liam - Ma już ryby i żółwie.
- Ona nigdy nie widziała podwórka. Może byśmy tak... - zaczął Zayn, patrząc na Harrego i prosząc o pozwolenie.
- Chcesz isć to obejrzeć? - zapytał mnie Harry - Chcesz wyjść na zewnątrz?
Pokiwałam głową. W końcu trochę świeżego powietrza. Podniosłam kotka i umieściłam w swoich ramionach. Louis podniósł koszyk i znów zaczął gadać coś o Glenie Coco*. Chłopcy poprowadzili mnie przez salon do tylnych drzwi. Harry obok mnie, Niall i Louis z przodu a Liam i Zayn na tyłach.
- Więc jak nazwiesz kotka? - zapytał mnie Niall.
- Fate** - odpowiedziałam głaszcząc kłębek futra. Kotka zamruczała.
_______________________________________________________________________________
*Glen Coco - to jest trochę trudne do ogarnięcia. Ogólnie postać z filmu "Wredne Dziewczyny". Nie mówi tam ani słowa, nawet chyba dokładnie nie widać twarzy tego chłopaka. Dużo osób się tym jara xD Po więcej odsyłam na google :D
** Fate - los; przeznaczenie .
Info kiedy kolejny rozdział pojawi się jutro :D a teraz mykam ogladać TVD *.*

25 komentarzy:

  1. Cudo *-* czekam na nn :) miłego oglądania <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łiiiii 1 zajebisteee kocham twoje tłumaczenie <3 jesteś zajebista ale to już wiesz, cudowna nie to też już wiesz ohhh...jesteś po prostu megakurwazajehiperbista <33333333333333333333333333333333333333333
    xxkiniaxx

    OdpowiedzUsuń
  3. jdfhvsfkjdkbnjkzjdvlkmbjnjvf

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza!!!!
    Rozdział piękny, a te prezenty co dostała od chłopaków boskie =) czekam na nexta <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jednak 4 :*

      Usuń
    2. oj weź się od nich odczep !! zdarzają sie takie pomyłki :/

      Usuń
  5. Świetny rozdział z resztą jak zwykle !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fgdttsfffdsaafgh kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. awww kaczki ? naprawdę ? :D uwielbiam takich milutkich chłopców *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tego bloga' i jeszcze te kaczuszki i kotek normalnie cudeńka. :-)
    http://viola-love-21.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rany! Cudeńko ;3
    A teksty Louisa.. Mmmmmmmmm! <3
    ` - A i przynieś mi telefon wieśniaku`
    `- Taaa pobawilibyśmy się w natrętów, może później iskrzylibyśmy się jak Edward?!`
    Hahahahahahahaha! Kocham, kocham, kocham ;3
    Zapraszam LS do siebie : http://intheshadelarrybywers.blogspot.com/
    :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnyyy <33 Czekam na next :P
    Całuski Domkaa!:***

    Zapraszam do mnie :P http://kolomanska11.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń
  12. o której dodasz nn ??

    OdpowiedzUsuń
  13. o której dodasz nn ??

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdzial!! czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty rozdział xxx to mój ULUBIONY FF xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział, czekam do 21 :DDDD


    http://inked-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/
    To nie jest cukierkowa, słodka historia o miłości. To pełna pikanterii opowieść o niezwykłym chłopaku - Harrym Stylesie. Jest bezczelny, pewny siebie, arogancki. Ma wszystko to, co mu się spodoba. Dla niego nie ma żadnych trudności, kiedy coś chce zrobić. Kiedy jednak zauważa ją, Briannę, wszystko się zmienia. Chcesz dowiedzieć się więcej? Wejdź na http://inked-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/ i zostaw po sobie komentarz.
    "Westchnąwszy, zawinęłam wilgotne jeszcze ciało ręcznikiem i udałam się po nią. Nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Przecież byłam pewna, i to na sto procent, że zostawiłam ją na łóżku... Rozejrzałam się, ale wokół nikogo nie było.
    - Eleonor? - zawołałam kilka razy.
    Bez odpowiedzi.
    - Szukasz czegoś? - spytał niski głos.
    Zamarłam."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no spam zawsze spoko .... -.-' wyczuj tę ironię

      Usuń
  17. Faith* ;) Ale co tam , rozdzial MEGA !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ? dlaczego Faith? autorka wyraźnie napisała Fate więc chyba by się nie pomyliła kilka razy o.0

      Usuń