- Soph...
Obróciłam się i zobaczyłam, że spałam na klacie Zayna. Czy nie zasnęłam na Harrym? Sapałam głośno, a chłopak miał winę wymalowaną w oczach.
- przepraszam? - powiedział przygryzając dolną wargę - Ale byłaś już zbyt blisko i musiałem cię obudzić - odwrócił wzrok. Chwila, to on mnie obudził.
- Dlaczego? - prawie zaczęłam płakać - I proszę nie mów, że Harry ci tak kazał bo pozbędziesz się głowy - ostrzegłam. Byłam seksualnie sfrustrowana. I nie mogłam się zaspokoić; mam ten pieprzony okres.
- Dobra Harry nie kazał mi tego zrobić - zaprzeczył.
- Kłamiesz - pokręciłam głową, i złapałam się z niedowierzaniem za głowę. Potrzebowałam tarcia. Lub czegoś co by osłabiło moje podniecenie - Harry ci to powiedział...Słyszałam. Myślałam, że... - kontynuowałam a w moim głosie słychać było niepewność.
- Dobra skłamałem...Wiesz nie chciałem pozbyć się głowy - powiedział wolno.
- Zaaaayn... - westchnęłam zirytowana po kilku sekundach. Zobaczyłam, że lekko zesztywniał ale kontynuowałam - Jakbyś się czuł gdybyś nie mógł dojść hmm? - zapytałam patrząc na niego intensywnie.
- Sądzę, że mógłbym z tym żyć i poczekać aż minie - powiedział obojętnie, skrzyżował nogi, ręce założył za głowę i oprał się o nie - Wiesz...kontrolowałbym siebie? Albo znalazł kogoś kto mi pomoże... - sugestywnie podniósł jedną brew. Przewróciłam oczami.
- Cóż to oczywiste, że nie chcesz drugiej opcji więc...żyj z tym i poczekaj aż minie. Kontroluj się tak jak ja to robię.
Taaa jakbyś oczekiwał, że uwierzę w te bzdety...Założę się, że nie mógłbyś się kontrolować gdybyś miał sprośny sen z wieloma ostrymi rozmówkami. Zaraz czy powiedziałam bzdety?...Boże już nawet myślę po brytyjsku (tu znów gra słów której nie dało się dobrze przetłumaczyć ;c). Chłopcy pozbawiają mnie moich amerykańskich nawyków...I czemu do diabła toczę w głowie dyskusję z samą sobą? Skup się Soph. Westchnęłam i zamknęłam oczy, zakładając za ucho pasmo włosów. Pewnie ten sen zmienił moje myśli na bardziej brytyjskie...Bo sny to myśli i w ogóle...Oooo...Oświeciło mnie.
- Sprecyzuję pytanie - powiedziałam powoli patrząc w jego bursztynowe oczy - Jakbyś się czuł, gdybym teraz nagle zaczęła cię ostro podniecać? Jakbyś się czuł gdybym przywiązała ci ręce do łóżka i poświntuszyła z tobą tylko po to by na końcu nie pozwolić ci dojść?
- Nie wiem bo to nigdy się nie zdarzy...Bo nie masz odwagi żeby to zrobić. I jesteś zbyt niewinna żeby spróbować - uśmiechnął się łobuzersko i lekko wyprostował na moim łóżku. Odkrzyżował nogi ukazując mały namiocik na spodniach. Bingo.
- Czy to wyzwanie Malik? - podniosłam brew.
- Może Miller - odpowiedział krzyżując ręce na piersi.
- Zayn... - poniosłam się kręcąc głową. Spojrzałam na swoje paznokcie.
- Co Soph?
- Zaaaayn... - jęknęłam głośniej i popatrzyłam na niego mrużąc oczy. Zayn przygryzł wargę, widać, ze czuł się niekomfortowo. Popatrzył na mnie.
- Co...Soph? - wyglądał niepewnie. Oblizałam usta i znów westchnęłam.
- Zaaayyyyyn! Proszę! - skomlałam.
- Co...? - przełknął ślinę, starając się ukryć rosnący namiot w spodniach. Zamknęłam oczy i jęknęłam, lekko się wiercąc. Musze dodać, że sama też się lekko podnieciłam tymi odgłosami...Dziwne - Idę wziąć zimny prysznic - westchnęłam nagle, schodząc z łóżka. Złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał obok łóżka.
- Przykro mi - pokręcił głową, nerwowo przygryzając wargę - Wygrałaś to a właściwie nic nie zrobiłaś...A teraz mogłabyś... - zaczął patrząc na swoje spodnie.
- Sorki nie pomogę ci Zayn - zaśmiałam się wiedząc, że chce abym zajęła się jego rosnącym problemem - Obudziłeś mnie zanim doszłam pamiętasz? - dodałam, wolno wyciągając dłoń z jego uścisku. Delikatny dotyk jego palców na mojej skórze podesłał mi niechciane obrazy, sprawiając, że w moim podbrzuszu pojawiło się nagłe ciepło - Więc technicznie ci się odpłaciłam - dodałam.
- To było prawie sprawiedliwe - rzucił się z posępną miną na moją poduszkę, pokręcił się trochę szukając dobrej pozycji - Tak, masz rację. To dość niekomfortowe, frustrujące i strasznie niezadowalające - zgodził się marszcząc brwi - A skoro oboje...utknęliśmy...możemy razem rozwiązać ten problem? - próbował.
- Dlatego idę wziąć prysznic i jak ci przypomnę spróbujemy z tym żyć i poczekamy aż minie - uśmiechnęłam się złośliwie i odwróciłam do wyjścia. Nagle zatrzymałam się i jeszcze raz na niego spojrzałam - I możesz powiedzieć Harremu, że nawet jeśli nadal będzie wstrzykiwał mi hormony wieczorem i budził mnie rano przed orgazmem - nie poddam się. Mam okres i to jest po prostu obrzydliwe.
- Poczekaj - jęknął i zszedł z łóżka - Idę z tobą.
- Echhh...Brzmi kusząco ale jednak podziękuję - odpowiedziałam sarkastycznie, nie chcąc iść z nim do łazienki. Nie ma mowy Jose (?) nie pójdziesz tam ze mną.
- Właściwie nie możesz odmówić - zauważył mulat - Nie zostawię cię samej w pomieszczeniu. To nie znaczy, że będę się z tobą mył, nawet jeśli bardzo bym chciał. Usiądę sobie na umywalce lub kibelku - powiedział, łapiąc mnie za rękę. Gdy szliśmy przez jego pokój szybko się rozejrzałam. Zdziwiłam się bo miał tam czysto. Łóżko było pościelone a na podłodze nie leżały żadne ubrania, nie to co u Louisa. Trzy ściany były pomalowane na różne odcienie niebieskiego, a gdzieniegdzie widniały czarne rysunki. Już miałam się o nie spytać ale nie zdążyłam, bo byliśmy na korytarzu. Zatrzymał się po drodze. Miał zamyśloną minę.
- Jaki prysznic chcesz? - zapytał mnie - Przestronny? Luksusowy? Biały? Kolorowy? Wymień coś - wyliczał.
- Obojętnie, dopóki ma zimną wodę...Chcę po prostu wziąć zimny prysznic - odpowiedziałam nie widząc sensu w jego pytaniu. Mam na myśli prysznic to prysznic prawda?
- Nie powinnaś dawać mi wyboru kotku, ale cóż zgoda - uśmiechnął się i poszliśmy dalej korytarzem. Minęliśmy drzwi od sypialni Nialla. Teraz mniej więcej znałam teren. Mogłam się domyślić gdzie idziemy. Łazienka w której pocięłam się drugiego dnia...O żal, już trzeci dzień z nimi jestem? Łał....Zayn poprowadził nas w prawo zamiast w lewo.
- Emmm....W tamtej łazience nie ma prysznica? - zapytałam marszcząc brwi - Wiesz, ta łazienka w której się ... pocięłam - dodałam delikatniej. Chłopak wzdrygnął sie.
- Jest ale nie chcę tamtej łazienki - pokręcił głową i poszedł dalej a ja za nim. O muszę zapytać go co wczoraj zrobił Niall, przypomniałam sobie gdy otworzył drzwi.
- Jesteśmy - powiedział z łobuzerskim uśmiechem, pokazując abym weszła do środka. Ostrożnie weszłam do środka. I miałam powód.
- Nie Zayn - rzuciłam i wycofałam się gdy tylko zobaczyłam szklany prysznic. Był kompletnie przezroczysty.
- Tak Soph, nie daję ci wyboru - wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi - Teraz rozbieraj się i wskakuj pod prysznic.
- Zayn to nie ty...To ruch który zrobiliby Harry lub Louis. Nie ty. Albo inaczej, nie nowy ty - spróbowałam zmienić jego zdanie i mocno napalone myśli. Namiot na jego spodniach prawie wcale się nie zmniejszył. Mój komentarz widocznie coś zdziałał.
- Okej... nie będę patrzył - powiedział smutno i podszedł do blatu po czym zaczął wyglądać przez okno - Teraz się myj - machnął na mnie ręką bez obracania się. Westchnęłam i zaczęłam się powoli rozbierać. Cały czas patrzyłam czy Zayn nie podgląda. Słyszałam jego przyspieszony oddech gdy słyszał jak kolejne moje ciuchy upadają na podłogę, ale ignorowałam to jak tylko mogłam. Wskoczyłam pod szklany prysznic i włączyłam wodę.
- Mogę już patrzeć? - zapytał.
- Nie - odparłam przeciągając e.
- Jakbym wcześniej cię nie widział.
- Właśnie...Więc nie potrzebujesz oglądać po raz kolejny.
- Ale jesteś ładna. Masz naprawdę apetyczne ciało, kremową skórę i krągłe piersi i...
- łapię Zayn. Lubisz widzieć mnie nago, ale to nie znaczy że ja lubię być naga.
Chłopak znów jęknął.
- A jak mam się pozbyć swojego problemu? - zapytał głośno, przekrzykując płynącą wodę.
- Poczekaj aż skończę - wzięłam buteleczkę z żelem - Albo sobie zwal - dodałam.
- Też mogłaś zrobić sobie dobrze - rzucił.
- Helloł...Jakby krwawię, nie? - powiedziałam wywracając oczami.
- A w innym wypadku byś to zrobiła?
- Nie twoja sprawa.
Zamknął się po tym i zostawił mnie samą gdy myłam ciało i włosy. Wyłączyłam wodę gdy skończyłam i rozejrzałam się za czymś, w co mogłabym się wytrzeć. Z wnętrza prysznica zobaczyłam, że sterta ręczników jest koło Zayna. Westchnęłam i wywróciłam oczami. Założę się, że zrobił to specjalnie.
- Zayn? - zawołałam otwierając prysznic.
- Tak skarbie? - szybko się obrócił. Szybko się zakryłam, w tym samym czasie zamykając drzwi od prysznica.
- Nie! Nie patrz się! - zaprotestowałam. Chłopak wywrócił oczami ale mnie posłuchał.
- Po co mnie wołasz skoro nie chcesz żebym cię zobaczył? - zaczął narzekać.
- Podasz mi ręcznik? Proszę. Jestem cała mokra...
Zaraz co? Uderzyłam się w myślach za podwójne znaczenie mojej wypowiedzi. Zayn zaśmiał się gdy to załapał.
- A jak mam ci go podać skoro nie mogę spojrzeć w twoim kierunku? Mogę tylko patrzeć w jednym kierunku...- próbował.
- Haha. To nie jest śmieszne. Po prostu zamknij oczy - powiedziałam.
- A co jeśli zderzę się ze ścianą? - kontynuował.
- Zayn - powiedziałam oschle.
- Okej dobra. Wiem, że nie obchodzi cię czy wlezę w tą ścianę - wymamrotał, biorąc ręcznik. Obrócił się twarzą do mnie; miał zamknięte oczy i wyciągnięty w moją stronę ręcznik. Szedł ostrożnie nie otwierając oczu - Wiesz, że inni chłopcy by ci na to nie pozwolili prawda? - powiedział nadal idąc w moją stronę. Wzięłam ręcznik, owinęłam go wokół siebie i dopiero wtedy odpowiedziałam.
- Jestem prawie pewna, że Niall postąpiłby podobnie do ciebie. Harry pewnie chciałby w zamian jakiejś przysługi np. pocałunku, a Louis i Liam...to by zależało od ich humoru - odpowiedziałam - Lub coś w tym stylu. Z wami nic nie jest pewne - pokręciłam głową i mocniej przytrzymałam ręcznik. I wtedy tak po prostu, Zayn zdjął spodnie i bokserki i jęknął. Moje spojrzenie powędrowało w jego dolne rejony. Moje policzki zrobiły się czerwone z zażenowania.
- Co ty robisz? - krzyknęłam zszokowana, odwracając od niego wzrok. W końcu spojrzałam na jego twarz.
- A na co wygląda? Biorę zimny prysznic - rzucił obojętnie i zdjął koszulkę - Widzisz... nie wstydzę się twojego spojrzenia prawda? - zapytał będąc nagi. Trzymałam spojrzenie z dala od jego dolnej części ciała gdy wchodził pod prysznic.
- Tak cóż jesteś nieźle zbudowany - wymamrotałam gdy był już w środku. Nadal w ręczniku usiadłam na stołku który stał obok szafek. Gdy woda zaczęła lecieć Zayn jęknął gdy zimna woda dotknęła jego skóry.
- Co to było? - zapytał chłopak.
- Co niby?
- To co powiedziałaś zanim wszedłem pod prysznic... Coś o moim ciele.
- Jesteś nieźle zbudowany - powtórzyłam - I jesteś chłopakiem, łatwiej ci.
Obrócił się twarzą do mnie i bokiem do strumienia wody. Skrzyżował ręce na ciemnej i wyrzeźbionej klacie.
- To nie jest łatwiejsze bo jesteśmy chłopakami...I Sophie jeśli masz tyle problemów z zaakceptowaniem siebie....- zatrzymał się i zaczął jeszcze raz - czy ćwiczenia by ci pomogły? Wiesz, jeśli to pomogłoby ci dojść do wymarzonego wyglądu, czy pomogłoby ci to polubić swoje ciało? - zapytał, woda spływała po jego ciele.
- Zayn odwróć się i umyj - nakazałam mu.
- Nie dopóki nie odpowiesz. Bo rozmawialiśmy o tym wczoraj gdy zasnęłaś i Liam zaoferował się aby ci pomóc z dojściem do wymarzonego wyglądu.
- Czy to jeden z waszych nawyków? Rozmawiacie o mnie w nocy gdy spię i nie mogę was usłyszeć? - unikałam jego pytania.
- Tak. Teraz proszę odpowiedz na pytanie. Porozmawiam z tobą na temat tego co stało się wczoraj z Niallem jeśli mi odpowiesz. czy przestałabyś się czuć źle we własnym ciele gdybyś zrobiła coś aby je zmienić? Oprócz cheerleadreingu oczywiście. Ale nie przykładasz się wystarczająco aby dawało to jakieś efekty...
- Jestem na wielu treningach i to jest sport który wymaga wiele wysiłku i...
- Nie możesz po prostu odpowiedzieć tak lub nie? Chcesz aby Liam pomógł ci przy ćwiczeniach?
- Myślę, że nie byłoby źle - wymamrotałam.
- Dobrze. Dam znać reszcie - obrócił się a ja przestałam się rozglądać. Umywalka nagle stała się nagle bardzo interesująca. Po pięciu minutach kompletnej ciszy, znów na niego spojrzałam, bez zawstydzenia. Celowo patrzyłam się na jego linię V i niżej gdy spieniona woda spływała po jego ciele. Już prawie skończył mycie ciała i włosów.
- Co stało się wczoraj z Niallem? - zapytałam delikatnie, ale wystarczająco głośno aby przekrzyczeć płynącą wodę. Westchnął i schował głowę w dłoniach, rozpryskując na niej wodę.Powtórzył to jeszcze raz zanim odpowiedział.
- Po pierwsze, chcę się dowiedzieć; od kiedy Niall się tnie? - zapytał bardzo poważnie.
- Znalazłam go całego we łzach i krwi, to było wczoraj rano - odpowiedziałam posępnie gdy tylko wyłączył wodę - To był pierwszy raz i miejmy nadzieję, że ostatni.
Westchnął przejeżdżając ręką po mokrych włosach. Temat był drażliwy; oboje to wiedzieliśmy. Byliśmy niepewni co powiedzieć i jak. Zayn wyszedł spod prysznica i przewiązał ręcznik w talii.
- Chodź - powiedział pokazując abym za nim poszła. Wstałam, poprawiłam ręcznik i ruszyłam za nim na korytarz.
- Zayn czy Niall się wczoraj pociął? - zapytałam gdy szliśmy po wykładzinie.
- Jeśli tak to co byś zrobiła? Znów się pocięła? - zapytał - Bo to ustaliliście prawda? Jeśli ty się potniesz to on też i na odwrót? Jesteś świadoma jak głupio to brzmi? - mówił wkurzony.
- Zayn... Czy Niall się pociął? - zapytałam ponownie, drżącym głosem. Chłopak westchnął, powstrzymując swoją złość gdy szliśmy korytarzem do jego pokoju.
- Nie - w końcu odpowiedział - Powstrzymałem go chwilę przed. Ponieważ wiem na twoim przykładzie, że gdy już ktoś zacznie za drugim razem ciężko go powstrzymać - kontynuował - Sophie, naprawdę mam nadzieję, że uświadomisz sobie jaki efekt na nas wywierasz. Szczególnie na Niallerze - dodał. Spojrzałam w dół zawstydzona. Znów jestem okropnym człowiekiem...Zayn zatrzymał się i podniósł mój podbródek wolną ręką, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.
- I zanim zaczniesz myśleć, jak okropną osobą jesteś przez sprawianie, że tak się czujemy, a wiem, że własnie to robisz, to przypomnij sobie, ze przecież my traktujemy cię gorzej, prawda? Po prostu przestań się za wszystko obwiniać. Proszę. Wyświadczysz tym wszystkim wielką przysługę, włączając w to ciebie, Emily, Ashley i wszystkich o których się troszczysz - zakończył a jego spojrzenie na kilka sekund zatrzymało się na moich ustach, po chwili jednak zaczął znów iść. Ale się staram...Tego nie możecie zrozumieć. Nie wystarczy pstryknąć palcami... Zayn otworzył drzwi od swojego pokoju, przytrzymując je abym weszła.
- Zayn ty to namalowałeś? - zapytałam go zanim weszliśmy do mojego pokoju, z zachwytem patrzyłam na małe rysunki na jego ścianie.
- Tak, sam malowałem pokój... - powiedział rozglądając się dookoła - A ty rysujesz? - zapytał po krótkim namyśle.
- Niee, czasem coś bazgram w zeszytach. Jestem w tym cienka. Mój najlepszy rysunek to ludzik w sukience.
Wybuchnął śmiechem.
- Nie wierzę ci - powiedział rozbawiony kręcąc głową - Idź się ubierz, już wiem co będziemy dzisiaj robić - powiedział popędzając mnie abym weszła do siebie.
- Możemy zwiedzić ten wielki dom i zrobić mnóstwo innych rzeczy na które pozwala, a ty zamierzasz sprawdzić moje umiejętności malarskie? Czy to ma jakiś sens?
- Nie możesz jeszcze zwiedzić całego domu kotku...Gdzie byłyby niespodzianki? Idź się ubierz - uśmiechnął się.
- Dobra, dobra...Nie będziesz podglądał? - zapytałam przed zamknięciem drzwi.
- Nie, ale powinnaś się przebrać w garderobie, tak dla pewności okej? I jeszcze...Miej na uwadze fakt, że ufam, iż nie wyjdziesz przez pokój żadnego z chłopaków i nie uciekniesz z domu - podniósł brew.
- Nie ucieknę...Zgubiłabym się w tym domu, a wy pewnie byście mnie znaleźli i ukarali - odpowiedziałam. Wow...
- Cieszę się, że załapałaś - uśmiechnął się - O i przynieśliśmy ci kilka damskich drobiazgów...są gdzieś w twoim pokoju...pewnie w szafie jak sądzę.
Zamknęłam drzwi lekko zszokowana. Oni zrobili mi pranie mózgu, uświadomiłam sobie. Aż się zagotowałam ze złości.
- Nie...To nie może być.... - wymamrotałam wchodząc do garderoby obok przejścia do pokoju Louisa, aby znaleźć jakieś ciuchy. Zamknęłam od niej drzwi i zapaliłam światło - Ale może to prawda - wyszeptałam jak w horrorach gdy zaczęłam szukać czegoś wygodnego - Zabrało im cztery dni aby zmienić moje myślenie? To jakieś szaleństwo... - mruknęłam biorąc to co chciałam; stanik, majtki, dresy, koszulkę na ramiączkach i dżinsową kurtkę bez rękawów. Ostatnia rzecz nie była potrzebna ale stwierdziłam, że będzie dobrze wyglądała i ją wzięłam. Ubrałam się i zatroszczyłam o te kobiece drobiazgi po czym wyszłam z garderoby. Fate była w pokoju czekając na mnie.
- Hej piękna - powiedziałam biorąc ją na ręce. Pogłaskałam ja po głowie i przytuliłam - Byłaś tu cały czas? - zapytałam ją nie oczekując odpowiedzi. zamruczała gdy drapałam ją po grzbiecie - Przepraszam za upuszczenie cię wczoraj i pozwolenie Liamowi aby wziął cię na górę... - mówiłam jak do dziecka - Był miły prawda? A Niall zajął się twoją kuwetą co?
- Em, przeszkadzam w czymś? - zapytał głęboki głos. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Zayn opiera się o framugę drzwi. Uśmiechał się a w jego oczach czaiły się figlarne iskierki. Miał ciemny sweter i ciemne dżinsy, a jego fryzura była w nieładzie.
- Nie...Właśnie gadam z moją kotką. Wiem że mnie nie rozumie i w ogóle ale czasem fajnie tak sobie pogadać wiesz?
- Masz w sobie coś z tej matczynej miłości - zauważył ignorując ostatnią część mojej wypowiedzi. Zesztywniałam.
- Nawet o tym nie myśl - warknęłam, nagle zła - Nie chcę być matką. Nie chcę skończyć jak moja. Nie chcę abyście mnie zostawili dla innej bo będę w ciąży i nie będziecie się mogli na mnie zaspokajać! Nie chcę aby moje dziecko straciło ojca! - wyrzuciłam z siebie gniewnie.
- Ej uspokój się skarbie. Jest o wiele za wcześnie żebyś zaszła w ciążę; nie ma mowy abym ci na to pozwolił przed osiemnastką. I nie zostawilibyśmy cię gdybyś zaszła w ciążę...No weź...Nie jesteśmy bez serca...Po prostu poczekalibyśmy trochę dłużej na ciążowe możliwości i....
- I nie ma mowy że będziecie decydować, kiedy będę w ciąży zgoda? Więc nadal się zabezpieczajcie - warknęłam - Jeśli nie lubicie gumek to znajdźcie coś innego bo nie wierzę tym waszym pigułkom.
Zaśmiał się.
- Nagle jesteś w złym humorze co? Porozmawiasz sobie o tym z Harrym.
Spojrzałam się na niego.
- Dobra, dobra....I nie nie dobra bo nie wiem co ci powiedzieć - pokręcił głową, krzyżując ręce na piersi - Kondomy są .... przeszkadzają - wzdrygnął się - A z zupełnie innej beczki chodź na dół. Tam będziemy rysować - powiedział - I Louis totalnie nie zgodziłby się z kolorem twojego ubrania.
Spojrzałam w dół na jedną zieloną a drugą pomarańczową skarpetę, później na neonowo niebieskie dresy i białą koszulkę. Wywróciłam oczami.
- Ale go tu nie ma - westchnęłam znów głaszcząc Fate. Już miałam się zapytać Zayna czy mogę wziać Fate na dół ale mnie uprzedził.
- Tak możesz wziąć Fate na dół - powiedział. Chłopak zaprowadził mnie schodami na parter w miejscu gdzie Harry i Louis wczoraj mnie unieruchomili. Do pokoju który miał widok na staw i kaczuszki.
Rozejrzałam się. W pokoju było mnóstwo przestrzeni i poduszek. Była tam paskowana kanapa w rogu, z wyciętym prostokątem w środku, gdzie było miejsce na stolik.
- Poczekaj tu na mnie, wezmę rzeczy - poinstruował po czym zostawił mnie samą.Wzięłam Fate na ręce, podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie z tęsknotą. Fate wyglądała na zaciekawioną. Zayn po chwili był z powrotem.
- Zayynnn - jęknęłam obracając się.
- Soph już dostałem nauczkę, proszę nie podniecaj mnie ponownie.
- Możemy wyjść na zewnątrz? - poprosiłam - Chociaż na patio...
- Em okej, jasne...Czemu nie? - powiedział i wziął rzeczy na zewnątrz, rozkładając je na stoliku. Gdy położyłam Fate na trawie, pobiegła do kaczek. Czuję się wolna na zewnątrz. Jest super.
- Dobra...Narysuj mnie...A ja narysuję ciebie okej? - zapytał mulat gdy usiedliśmy już przygotowani. Podał mi kartkę i ołówki. Narysowałam ludzika z fryzurką jak u Zayna.
- tadaaa! Skończone! - wykrzyknęłam podnosząc to tak aby mógł zobaczyć.
- Jak mogłaś? Ja nawet nie zacząłem i... - przyjrzał się mojej pracy - Soph...-pokręcił głową - Umiesz zrobić to lepiej.
- No dobra - westchnęłam i zgniotłam kartkę, biorąc nową. Przygryzłam wargę w koncentracji i zaczęłam rysować.
**********************************************************
Czas mijał a my gadaliśmy o wszystkim, włączajac w to Perrie, moją rodzinę, co robiłam przez ostatnie dwa lata, nasze nadzieje i inspiracje i takiego rodzaju bzdury. Unikaliśmy tematu pozostałej czwórki i to co do nich czuję. Sama nie wiem...Ale naprawdę cieszyłam się tą nową stroną Zayna. Niall mnie martwił, Louis był nieprzewidywalny, Liam mnie zadziwiał i Harry...Harry był po prostu kłopotliwy. Zayn i ja czasem spoglądaliśmy na siebie aby dopracować nasze rysunki, sprawić aby były bardziej realistyczne, a gdy nasze spojrzenia się spotykały szybko opuszczałam głowę uśmiechając się do kartki.
- Skończyłam - pokazałam mu rysunek.
- Widzisz, wiedziałem że potrafisz narysować coś lepszego. malujesz ładne kreskówki wiesz? - pochwalił mnie.
- Dobra dobra ale czy możemy zwiedzić dom gdy już skończyłam? - prosiłam robiąc słodkie oczka.
- Nie, bo ja nie skończyłem - zmarszczył brwi, przygryzł wargę i kontynuował rysunek - Dodaj trochę koloru - poradził skupiając się na kartce i popchnął w moją stronę pudło z kredkami i pastelami. Gdy już skończyłam kreskówkowom wersję Zayna, zaczęłam robić rysunek każdego z chłopców. czasem spoglądałam na Fate i kaczki. Zayn nadal się męczył z moim portretem. I nie pozwolił mi na niego spojrzeć, zasłaniając go przez cały czas rękami.
- Jesteś głodna? - zapytał słysząc jak burczy mi w brzuchu. Spojrzał na mnie czekając na odpowiedź.
- Nie, mój żołądek po prostu informuje cię że jest zły - odpowiedziałam sarkastycznie, kładąc ołówek na stole.
- Dobra więc nie idę po jedzenie - wzruszył ramionami lekko podnosząc kąciki ust. Jego brwi były ściągnięte gdy kontynuował rysowanie. Patrzyłam na niego przez kilka sekund zastanawiając się czy żartuje czy nie.
- Okej dobra jestem głodna - poddałam się.
- Co chcesz zjeść? Wymień coś...Mamy chyba wszystko co możliwe.
- Zaskocz mnie. Oh albo może nie - przypomniałam sobie prysznic, gdzie miał wielką przewagę nade mną - makaron byłby super - powiedziałam po kilku sekundach namysłu.
- Dobra więc makaron...- wszedł do środka - Mogę ci znów zaufać? - zapytał zanim zamknął drzwi - Nie zgubisz się ani nie spojrzysz na rysunek?
- Obiecuję, że nie. Zostanę z Fate - westchnęłam także wstając - Pewnie będę pod drzewem gdy wrócisz - chłopak uśmiechnął się i wszedł do środka, zamykając drzwi. Moje krzesło przesunęło się po drewnianym patio gdy wstawałam od stolika, po czym zdjęłam skarpety i dołączyłam do Fate obok stawu. Z zainteresowaniem oglądała ryby, jej łapa czasem trafiała w wodę.
- Hej kuleczko - powiedziałam podnosząc ją. Miałknęła w proteście, więc odstawiłam ją - Ej powinnaś być po mojej stronie - przypomniałam jej. Spojrzała na mnie niebieskimi oczami - Nie...dobra - uspokoiłam ją. Zaczęłam iść pod drzewo obok furtki i żywopłotu, który oddzielał tą część od otwartego pola i zauważyłam, że idzie za mną. Zgaduję, że po prostu nie chciała być noszona. Podeszłam pod drzewo i oparłam się o jego pień. Fate położyła się obok. Zaśmiałam się gdy zaczęła układać się na moich udach, jej łapki mnie łaskotały. Karma i inne kaczki nagle wyszły z wody i zaczęły piszczeć i podchodzić w naszym kierunku. Fate przyjęła pozycję obronną i zaśmiałam się bardziej, głaszcząc ją po grzbiecie.
- Ej spokojnie...to przyjaciele - wymamrotałam drapiąc ja za uchem. Sześć kaczuszek podeszło do nas z ciekawością dziobiąc tu i tam. Podniosłam rękę aby przytrzymać Fate, ale zaczęły nerwowo kawakać i wróciły do wody.Wszystkie oprócz Karmy. Podniosłam brew gdy mała kaczuszka wdrapała się na moje nogi i podeszła bliżej do Fate, po czym praktycznie schowała się pod jej łapką. Kotka odepchnęła ją rozdrażniona ale Karma znów wróciła, tym razem chowajac się pod moją ręką, która była na ziemi. Wzięłam i położyłam ją na moim brzuchu.
- Jesteś inna prawda? - wymamrotałam patrząc na nią w zadumie - Fate - ostrzegłam gdy chciała tknąć kaczuszkę. Nie spojrzała na mnie i nadal wpatrywała się w Karmę. Zdziwiła mnie gdy podeszła i polizała ją po główce. Karma zeskoczyła z mojej ręki i umieściła się między jej łapkami po raz kolejny. Tym razem kotka nie odsunęła małego przyjaciela.
- Teraz przyjaciele, co? Cóż szybko poszło - zaśmiałam się gdy karma zaczęła szczęśliwie gdakać. Pogłaskałam czule Fate i Karma zaczęła narzekać, kwaczac z zazdrości. Uśmiechnęłam się i także ją pogłaskałam.
Zayn pojawił się kilka minut później, niosąc dwie miseczki i idąc do naszego trio.
- ta kaczka jest dziwna prawda? - zauważył siadając obok. Podał mi miseczkę pysznie wyglądającego makaronu.
- Nie dziwna...wyjątkowa - poprawiłam, patrząc na to co mi dał i przeniosłam wolną ręką Fate i Karmę na trawę. Kostki szynki, marchew, pomidory, kalafior, brokuły...Mieli tutaj wszystko...Nawet winogrona. dziwne.
- Jesteś dziwny dodając do warzywnej sałatki winogrono... - powiedziałam patrząc na zawartość miski.
- Nie...jestem wyjątkowy - naśladował mnie. Spojrzałam znów na sałatkę i zaburczało mi w brzuchu.
- Ja mam kawałki szynki a ty nie. Czemu? - narzekałam.
- Ty możesz jeść wieprzowinę a ja nie. Jestem młuzumanem a ty nie. Teraz nie kłóć się i jedz - poinstruował, biorąc kolejny kęs.
- Skąd znasz moją religię nigdy...
- Po prostu jedz Soph - jęknął zirytowany, zamykając oczy. Później zaczął się specjalnie na mnie patrzeć. Przełknęłam ślinę i wzięłam ostrożnie kęs. Muszę przyznać...To była najlepsza sałatka z makaronem jaką kiedykolwiek jadłam.
*****************************************
_________________________________________________________________________________
Teraz tak; WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO dla Martyny xd ona wie że to o nią chodzi :D Dużo zdrowia, szczęścia, wymarzonego chłopaka (a później męża xD), spełnienia marzeń i żebyś miała szansę spotkać Zayna, wziąć od niego autograf, porozmawiać z nim, zrobić sobie zdjęcie, przytulić go... ♥ Także jeszcze raz ; STO LAT :D
I jeszcze jedna sprawa... piszcie kiedy macie urodziny i jeśli dodajecie datę z anonima to nie zapomnijcie się podpisać ;D
xoxo Annie