Perspektywa Anne
Muzyka była tak głośna, że czułam bas pulsujący w moich żyłach. Z morderczym spojrzeniem i skrzyżowanymi na piersi rękoma usiadłam w loży VIP obok wstawionego Zayna.
- Skarbie, co z tobą? - szepnął mi do ucha, bawiąc się trzymaną w ręku szklanką.
- Muzyka jest zbyt głośna - odpowiedziałam przekrzykując muzykę. Nie spuszczałam wzroku z Louisa bawiącego się po drugiej stronie sali. Dokończyłam swój koktail i odłożyłam szklankę na stół.
- To nie to - zachichotał mulat i napił się piwa - Jesteś zła, że Louis nie chciał cię tu niańczyć! - stwierdził, także patrząc w stronę przyjaciela - Skarbie, nie bierz tego do siebie. Lou już dawno się nie ruchał i byłabyś dla niego tylko utrapieniem - dodał po chwili, przybliżając się do mnie. Wywróciłam oczami.
- A co z tobą?
- Co ze mną?
- Nie szukasz nikogo do zaliczenia na dzisiejszy wieczór, jubilacie? - zadrwiłam z niego, na co złapał mnie za udo.
- Myślę, że już kogoś znalazłem - wyszeptał zadziornie do mojego ucha.
- Nie sądzę - odpowiedziałam, na co sztucznie się zaśmiał.
- Mała, myślę, że potrzebujesz tylko więcej alkoholu. Jesteś zbyt spięta - powiedział podając mi swoje piwo. Rozejrzałam się dookoła zmartwiona, bo wiedziałam dokąd to wszystko zmierza. Moje spojrzenie wylądowało na Niallu siedzącym przy barze. Rozmawiał z jakimiś ludźmi.
- Idę do Nialla - powiedziałam wstając, ale Zayn złapał mnie za nadgarstek - Nie lubię piwa. Idę po coś innego - dodałam zanim zmusił mnie, żebym została. Puścił moją rękę.
- Dobra, ale i tak będę cię mieć na oku. Lepiej wróć tu za chwilę - ostrzegł. Pokiwałam głową i odeszłam. Poprawiłam włosy i zaczęłam przepychać się przez tłum aby dotrzeć do Nialla. Usiadłam na stołku obok niego. Gdy mnie zobaczył, zmarszczył brwi, przerwał rozmowę i obrócił się w moją stronę.
- Zayn miał być za ciebie odpowiedzialny, co nie? - zapytał upijając łyk ze swojej szklanki.
- Dzięki, ale sama jestem za siebie odpowiedzialna - westchnęłam - Nie martw się, Zayn ma na mnie oko - dodałam patrząc na mulata siedzącego za nami. Spotkaliśmy się wzrokiem. Od razu się obróciłam wywracając oczami. Spojrzałam z powrotem na Nialla, który z zazdrością obserwował Sophie i Harrego tańczących na parkiecie.
- Nieźle spieprzyłem, co? - odezwał się zasmucony, nie odrywając wzroku od tamtej dwójki. Teraz ja zmarszczyłam brwi.
- W mojej sprawie, owszem spieprzyłeś, ale jeśli chodzi o nią, to nie jest źle - znów musiałam przekrzykiwać muzykę - Zawsze chciałeś dla niej tego, co najlepsze, prawda? Myślę, że to liczy się najbardziej - dodałam po czym zamówiłam pierwszy lepszy koktail. Kiedy dostałam już swojego drinka, zauważyłam, że Niall nadal na nich patrzy - Ty też powinieneś zatańczyć. Znajdź Louisa, znajdź jakąś dziewczynę. Wyrzuć to z głowy. To lepsze niż siedzenie tutaj - powiedziałam, poklepałam go pocieszająco po plecach, po czym wróciłam do Zayna. Gdy już usiadłam, jeszcze raz spojrzałam w stronę blondyna. Uśmiechnęłam się widząc, że wstał i idzie w stronę ludzi. Jednak skrzywiłam się po chwili widząc jak Sophie i Harry zajmują miejsce gdzie przed chwilą siedział Niall.
- Pij - rozkazał mi Zayn, zmuszając mnie do oderwania wzroku od baru, gdy znów złapał mnie za udo. Po raz kolejny odepchnęłam jego rękę i natychmiast opróżniłam swoją szklankę.
- Zadowolony? - zapytałam sarkastycznie.
- Bardzo.
- Muszę się napić wody - powiedziałam i chciałam wstać ale Zayn pociągnął mnie na kanapę.
- To może poczekać.
- Tak samo jak twoje hormony - warknęłam - Beznadziejnie tu, chcę potańczyć!
Zayn popatrzył na mnie chwilę, po czym się odezwał - Dobra. Możesz zatańczyć z Liamem - Już chciałam odejść ale znów mnie zatrzymał - Ale najpierw chcę żebyś zatańczyła na moich kolanach.
- Nie ma mowy. Wal się - syknęłam wkurzona. Chłopak złapał mnie za podbródek i zmusił abym na niego spojrzała - Albo zatańczysz albo będziesz piła dalej, kotku - powiedział z zaciśniętymi zębami. Mogłam wyczuć alkohol w jego oddechu - Jubilat chcę żebyś zatańczyła, więc zatańczysz - dodał.
- Znajdź sobie inną - rzuciłam.
- Zayn!
Krzyk Louisa sprawił, że oboje obróciliśmy się w jego kierunku. Zbliżał się do nas z dwoma blond laluniami, które obejmował ramionami.
- Zayn! To jest Tanya - wybełkotał wskazując na dziewczynę po swojej lewej stronie - A to jest... Sabrina! Tak, Sabrina! - powiedział wskazując na drugą. Zaśmiał się, tak samo jak obydwie hojnie obdarowane przez naturę blondynki - Myślisz że znajdzie się jeszcze miejsce dla naszej trójki? - zapytał Lou z pijanym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Nie czekał na odpowiedź, po prostu popchnął jedną blondynkę lekko w stronę Zayna, a drugą posadził koło siebie. Spojrzałam na niego. Był zajęty francuskim pocałunkiem z Tanyą. A Sabrina szybko przyssała się do mulata, który puścił moje udo aby złapać jej pełny biust. Wywróciłam oczami i spojrzałam przed siebie nie chcąc oglądać tej wymiany śliny. Zagapiłam się na Sophie i Harrego. Moja siostra chichotała podając chłopakowi kieliszek. Co ona robi?! Już pijany Harry opróżnił kieliszek za jednym razem, po czym ucieszony namiętnie pocałował moją siostrę oplatając ręce wokół jej ciała, jakby był poważnie zdesperowany. Co oni robią?! Paparazzi mogą być wszędzie! Harry wie, że powinien uważać! Moje spojrzenie wylądowało na na kilku opróżnionych kieliszkach obok niego i dwóch obok Sophie. Oni w ogóle nie myślą. Zayn znów przerwał mi rozmyślenia, bo odsunął się od Sabriny i pociągnął mnie na swoje kolana.
- Dawaj skarbie. Nadal czekam, aż dla mnie zatańczysz - wymamrotał mi do ucha. Pisnęłam gdy mocno złapał mnie za tyłek.
- Anne zatańczmy! - rzucił Louis i pociągnął mnie za sobą, z łatwością uwalniając mnie od Zayna.
- Ale - zaczął mulat, ale Lou mu przerwał.
- Zaynie, ja ją teraz trochę poniańczę. Zajmij się dobrze Tanyą i Sabriną, okej? - powiedział i sam położył mi rękę na tyłku. Zayn pokręcił głową i wywrócił oczami, po czym zaśmiał się i zwrócił się do dwóch laluń. Skrzywiłam się widząc jak od razu łapie je za cycki. Żadnego wstydu. Pijany Louis zaciągnął mnie na parkiet, zatrzymując się pośrodku tłumu. Akurat puścili remix Chrisa Browna "Show me".
Baby let me put your panties to the side (uh) /Skarbie pozwól mi ściągnąć twoje majteczki (uh)
Imma make you feel alright (right, right)/ Sprawię, że dobrze się poczujesz (tak, tak)
'Cause Imma give you what you need, yeah/ Bo dam ci to czego potrzebujesz, tak
Mami you remind me of something (uh)/ Mała przypominasz mi o czymś (uh)
Louis przyciągnął moje ciało do siebie, wzdychając głęboko. Przycisnął swoje krocze do mojego tyłka.
- Louis co..
- Nie opieraj się okej? - rzucił mi do ucha - Dzięki temu wrócimy szybciej do hotelu i obędzie się bez zbędnych pytań jutro rano.
- Co?! - krzyknęłam. W ogóle nie brzmi jakby był pijany.
- Udawaj, że jesteś pijana i, że podoba ci się to co teraz robię. Zayn nie jest przekonany - dodał i zaczął kręcić biodrami - Nie możesz spalić mojej przykrywki. Jeśli chłopcy zaczną myśleć, że jestem dla ciebie miły...Nasz plan nie zadziała. To dlatego nie chciałem cię dzisiaj niańczyć.
Musiałam to przemyśleć, zanim wydało mi się sensowne. Pokiwałam głową, ukradkiem spoglądając na Zayna. Rzeczywiście, nie był pod wrażeniem.
- Jak chcesz, żebym udawała, że jestem pijana? Nigdy nie byłam pijana!
- Ćśśś! - Louis obrócił mnie i spojrzał mi w oczy - Ćśśś - powtórzył i odetchnął głęboko - Pomogę ci okej? Jednak wątpię, żeby ci się podobało.
- Nie szkodzi - rzuciłam - Dopóki jestem daleko od Zayna, wszystko mi pasuje.
- Okej - powiedział po czym złapał mnie za biodra - Musisz się rozluźnić - poinstruował mnie - Po prostu pozwól ciału poczuć muzykę.
Oh baby show me, show me something/ O skarbie, pokaż mi, pokaż mi coś
Tomorrow I might be hungover, but that don't mean nothing/ Jutro mogę mieć kaca ale to nic nie znaczy
You see all night long, I've been wrong/ Widzisz, całą noc myliłem się
Baby show me something/ Skarbie pokaż mi coś
She gon' let me do it/ Ona mi na to pozwoli
Powoli moje biodra zaczęły się ruszać i dopasowywać do rytmu jaki nadawał swoimi rękoma.
- Teraz obejmij moją szyję - wyszeptał i posłuchałam go od razu - Zamknij oczy i wczuj się w rytm.
Niechętnie zamknęłam oczy i pozwoliłam basom przejąć kontrolę nad moim ciałem. Louis sprawił, że nasze ciała poruszały się dopasowane do siebie. Tylko według mnie o wiele za często napierał kroczem na mój tyłek. Ale po kolejnej piosence poczułam, że moje ciało niesie muzyka. Alkohol uderzył we mnie i przy każdym ruchu lekko kręciło mi się w głowie. Zaśmiałam się gdy Louis ponownie mnie obrócił twarzą w swoją stronę. Złapał mnie za biodra a ja nadal chichotałam, prawie tracąc równowagę. Spojrzał na mnie zmartwiony.
- Naprawdę jesteś pijana?
Pokręciłam głową.
- Jak dużo wypiłaś przez Zayna?
Wzruszyłam ramionami.
- Niall! - Louis krzyknął do Nialla stojącego z dwa metry od nas. Irlandczyk obrócił się w naszą stronę - Wracam do hotelu z Anne! - dodał Lou, wskazując na mnie - Powiedz reszcie okej?!
- Wezwij taksówkę!
- No raczej!
Louis złapał mnie za rękę i wyprowadził z klubu.
○♥○
- Ej skarbie, ostrożnie - ostrzegł Louis, śmiejąc się gdy potknęłam się w drzwiach wejściowych. Pomógł mi wstać. Trzymałam go za ramiona aby znów nie upaść.
- Louisss - zaśmiałam się kręcąc głową. Chciałam iść sama ale nie udało mi się.
- Musisz usiąść - przytrzymał mnie mocno.
- Nie - znów pokręciłam głową i zarzuciłam mu ręce na szyję aby go przytulić. Także mnie objął, delikatnie klepiąc mnie ręką po plecach. Przycisnęłam twarz do jego klatki piersiowej i wzięłam głęboki oddech. Dobrze pachniał. Naprawdę dobrze.
- Dużo wypiłaś, co? - wyszeptał patrząc na mnie z góry.
- Nie, tylko troszeczkę - uśmiechnęłam się, nie odrywając twarzy od jego koszuli.
- Nie możesz nawet prosto chodzić.
- To dlatego, że te szpilki mi to utrudniają - powiedziałam i odsunęłam się od Lou, aby rzucić buty w róg pokoju - O wiele lepiej - westchnęłam i przeczesałam ręką włosy, wyjmując z nich wsuwki. Pozwoliłam im luźno opaść na ramiona - O tak, o wiele lepiej - dodałam - Bolały mnie włosy - powiedziałam ponownie przeczesując włosy ręką.
- Bolały cię włosy?
- Ty, jako facet z krótkimi włosami nie wiesz jak to jest - zachichotałam - Kiedy włosy są mocno zaczesane i spięte wsuwkami lub gumkami, to po jakimś czasie włosy przy głowie zaczynają boleć - wyjaśniłam - To właśnie ból włosów.
- Serio? - chłopak uniósł brew w niedowierzaniu i uśmiechnął się - Nie mówisz tego, bo jesteś pijana?
- Tak, serio - odpowiedziałam - Nie jestem pijana Tomlinson... Jestem tylko troszkę wstawiona - zaprzeczyłam pokazując mu jak mało pijana byłam za pomocą kciuka i palca wskazującego - Po prostu dobrze się teraz czuję - powiedziałam dumnie i rzuciłam się na kanapę - I wyjątkowo jestem wstawiona...Chcesz w coś zagrać? - zapytałam, wstając nagle. Chłopak patrzył na mnie lekko przechylając głowę w bok.
- Jasne, czemu nie - wzruszył ramionami.
- Ścigajmy się... Po korytarzu hotelowym! - zadecydowałam wesoła podchodząc do drzwi i otwierając je.
- Czekaj chwilę skarbie - Louis zatrzymał mnie zanim wyszłam z pokoju - Naprawdę chcesz to zrobić?
- Jasne! - warknęłam - Nie boję się konsekwencji jeśli to cię martwi, Tomlinson.
- Chodzi mi o to, czy naprawdę chcesz przegrać? - zaśmiał się i puścił się biegiem przez korytarz.
- Czekaj! Nie ustaliliśmy gdzie jest meta! - krzyknęłam śmiejąc się. Wywróciłam oczami i podążyłam za nim. Zatrzymaliśmy się przy windach, dwa skręty w lewo i jeden w prawo za naszym apartamentem.
- Więc jak, ścigamy się do apartamentu? - zapytał Lou uśmiechając się.
- Jasne - zgodziłam się.
- Zwycięzca zdobywa?
- Satysfakcję z wygranej - odpowiedziałam i puściłam mu oczko. Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Musimy oboje dotykać windy zanim zaczniemy okej? - zaproponował wyciągając jedną stopę za siebie, tak aby dotykała windy. Zrobiłam to samo, nadal się uśmiechając.
- Dobra, gotowy?
- Do startu, start! - krzyknął i oboje wystartowaliśmy. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu gdy biegliśmy korytarzem, omijając rośliny i ludzi zupełnie niezdarnie. Przyspieszyłam pod koniec i zaśmiałam się gdy wyprzedziłam go i dotknęłam drzwi pokoju pierwsza.
- Wygrałam! - zaczęłam świętować wyrzucając ręce w górę - Aha! Oł yeah! - zaśmiałam się gdy Lou wyciągnął kartę hotelową i otworzył drzwi. Szłam od razu za nim. Zapomniałam o małym stopniu od razu przy wejściu. Oczywiście pisnęłam i potknęłam się o niego. Louis złapał mnie, a ja trzymałam się go jakby był moim kołem ratunkowym.
- Wszystko okej? - zapytał marszcząc brwi. Nasze spojrzenie się spotkały i nagle poczułam jakby wzniósł cały mój świat o kilka pięter wyżej, tylko dlatego, że mnie teraz podtrzymywał. Nie mogłam jasno myśleć i nie zawahałam się przy wypowiedzeniu tych słów:
- Louis, obiecasz mi, że nie ważne co się stanie, to pomożesz mi z tym całym bałaganem w moim życiu? - zapytałam patrząc na niego. Ręce miałam zaplecione na jego karku.
- Obiecuję - powiedział, jego oczy zatonęły w moich - Nie ważne co się stanie.
- To dobrze - rzuciłam, po czym przyciągnęłam go do siebie i mocno pocałowałam. Na początku był zaskoczony, ale szybko mi odpowiedział i oplótł ręce wokół mojego ciała. Lekko zacisnął palce na mojej skórze, po czym odsunął się ode mnie.
- Nie mogę... Cholera Anne, nie mogę. Nie zrobię tego gdy jesteś pijana... - powiedział.
- Nie jestem pijana Tomlinson! Jestem wystarczająco trzeźwa aby zapewnić cię, że chcę tego teraz! - nalegałam biorąc jego twarz w dłonie - Weź mnie - wyszeptałam mu do ucha - Proszę, błagam cię abyś mnie przeleciał - sapnęłam.
- Ja pierdole, Anne - jęknął - Co ty ze mną robisz - zamknął oczy, po czym z desperacją złączył nasze usta, przyciągając mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Jęknął i przycisnął mnie do ściany - Anne - sapnął i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi - Kurwa.
- Louis - powiedziałam odchylając głowę do tyłu. Nasz krocza napierały na siebie, Louis jeździł rękoma po całym moim ciele po czym złapał mnie za nogę i oplótł się nią w talii. Przyciągnęłam go do namiętnego pocałunku. Oczy same mi się zamknęły gdy chłopak ponownie całował mnie po szyi.
- Idź do naszego pokoju - pocałował mnie ponownie po czym się ode mnie odsunął - Zaraz wrócę - powiedział po czym wybiegł z apartamentu. Zmieszana, ale równocześnie podniecona, skierowałam się do pokoju gdzie wczoraj spaliśmy i usiadłam na łóżku. Louis wrócił po chwili z kubkiem lodu w ręce. Położył go na szafce nocnej po czym usiadł na mnie okrakiem i znów zaczęliśmy się całować.
- Po co ci lód? - zapytałam między pocałunkami. Popchnął mnie na materac. Jego zimne ręce sprawiły, że dostałam gęsiej skórki.
- Gra zmysłów - odpowiedział i wsunął ręce pod moją sukienkę aby dostać się do moich ud - Spodoba ci się to - rzucił, a następnie przycisnął usta tuż pod moim uchem.
- Louis - jęknęłam wplatając ręce w jego włosy i oplatając go nogami.
- Cholera, Anne - sapnął chłopak, napierając na mnie kroczem. Zaczął ocierać się o mnie. Schował głowę w zagłębieniu mojej szyi - Jesteś tak perfekcyjna - wymamrotał i lekko przygryzł moją skórę - Chyba cię kocham.
- Proszę, nie mów tego - pokręciłam głową, czując jak coś ściska mnie w brzuchu - Nie możesz tak mówić.
- Czemu nie? - zapytał i przerwał wszystko aby spojrzeć mi w oczy.
- Nie chcę się przywiązywać - wyszeptałam, biorąc jego twarz w dłonie - Nie mogę się przywiązać. Nie teraz - dodałam, prosząc w myślach aby zrozumiał dlaczego. Dostrzegłam, że się zasmucił. Aż poczułam ukłucie w klatce piersiowej.
- Lou...
- Wiem Anne - westchnął patrząc na mnie smutno - Wiem. Po prostu chciałbym, żebyśmy spotkali się w innych okolicznościach... Żeby to wszystko nie było problemem - wymamrotał. Złączyłam swoje palce z jego.
- Więc spraw, abym o wszystkim zapomniała. Nie obchodzi mnie, że to tylko chwilowe - powiedziałam - Proszę.
Chłopak pokiwał głową. Nadal jednak zaciskał zęby. Przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta w żarliwym pocałunku. Jego zachowanie było bardziej obojętne. Odchyliłam głowę gdy dotknął mnie lewą dłonią. Nagle wydało mi się, że mamy na sobie za dużo ubrań. Czułam jakbym miała się w nich udusić. Od razu złapałam go za skrawek koszulki i podciągnęłam ją do góry.
- Koszulka, zdejmij ją - jęknęłam, czując ciepło bijące od mojej rozgrzanej skóry.
- Tylko jeśli mogę ściągnąć twoją sukienkę - odparł z chrypką w głosie.
- Proszę - sapnęłam. Szybko pozbył się naszych ciuchów i po chwili jego tors był dociśnięty do mojego. Mogłam praktycznie poczuć bicie jego serca.
- Jesteś zdenerwowany? - zapytałam ujmując jego twarz w dłonie.
- Oczywiście - odparł ponownie mnie całując - Nie chcę tego spieprzyć - zaczął całować mnie po szyi, palcem zaznaczał kontury mojego ciała - Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał ponownie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Proszę - jęknęłam. Moje ciało tego pragnęło.
- A twoje kolano? Co z nim? - spojrzał na nie zmartwiony.
- Całe i zdrowe! - odpowiedziałam od razu i zajęłam się paskiem od jego spodni - Wszystko z nim okej - powtórzyłam po czym ściągnęłam z niego spodnie. Oboje byliśmy w samej bieliźnie - Pocałuj mnie - powiedziałam i natychmiast to wykonał.
- Znów - zażądałam.
- Jesteś nienasycona - zaśmiał się, jego twarz była kilka centymetrów od mojej.
- A ty za dużo myślisz.
Podniósł zaskoczony brew.
- Tylko dlatego, że wierzę, iż na ciebie nie zasługuję, a ty teraz jesteś tu i z własnej woli... - wymamrotał łagodnie - Właściwie, dlaczego chcesz to zrobić? - zapytał przejeżdżając dłońmi po moim ciele.
- Pokaż mi Lou, pokaż mi wszystko co potrafisz - powiedziałam - Ufam ci.
Chłopak pokiwał głową i sięgnął do nocnej szafki po szalik.
- Po co to tam trzymasz? - zmarszczyłam brwi ale uśmiechnęłam się.
- Zawsze jestem przygotowany - puścił mi oczki - Tym razem mam też gumki - dodał i pomachał mi przed oczami paczką kondomów.
- Super! A teraz jakbyśmy mogli kontynuować - powiedziałam przejeżdżając palcami po jego torsie, a następnie złapałam go za ramiona. Jego skóra była rozgrzana.
- Denerwujesz się? - zachichotał po czym zawiązał mi szalik na oczach, pozbawiając mnie tymczasowo wzroku.
- Nie.
- Anne - powiedział delikatnie, jego palce masowały moją skórę.
- No troszkę - przyznałam piskliwym głosem.
- A nie powinnaś - wymamrotał. Po raz kolejny poczułam jego usta na szyi - Powiedz mi kiedy doznania będą dla ciebie zbyt silne, okej?
Pokiwałam głową. Usłyszałam dźwięk poruszanych kostek lodu. Louis pocałował mnie w usta. Zachłysnęłam się gdy poczułam kostkę lodu w pępku.
- Zatrzymaj to tam, okej? - rzucił i zaczął całować moje ciało. Dostałam gęsiej skórki, gdy jego usta wędrowały coraz niżej mojego brzucha. Rękoma zaczęłam szukać jego twarzy, chciałam znów go pocałować. Chłopak złapał mnie za nadgarstki.
- Rąk też nie ruszaj - zaśmiał się i położył je po bokach mojego ciała. O wiele za wcześnie lód roztopił się i na mojej skórze została tylko woda.
- Lou - jęknęłam torturowana jego zachowaniem. Znów zatrzymał moje ręce gdy chciałam sięgnąć po jego twarz.
- Zamierzam ściągnąć twoją bieliznę, okej?
- Proszę - błagałam cała rozpalona. Ostrożnie zdjął moje majtki i rozpiął mi stanik. Leżałam przed nim naga. Czułam jak się czerwienie i skrzywiłam się. Usłyszałam, że znów sięga kubka z lodem. Mój kręgosłup wygiął się nagle, gdy dotknął lodem mojego sutka.
- Skarbie, czemu się skrzywiłaś? - zapytał zataczając kostką lodu kółko wokół mojego sutka i prowadząc ją do drugiej piersi, powtarzając czynność.
- Jestem naga - wymamrotałam, lekko zachłysnęłam się powietrzem gdy lód dotknął drugiego sutka.
- No i?
- No i nie jestem do tego przyzwyczajona - odpowiedziałam. Kostka zsunęła się między moje piersi. Jęknęłam gdy gorące usta Louisa złączyły się z moim twardym sutkiem. Później pocałował drugiego sutka, a jego zimne palce zawędrowały pomiędzy moje nogi.
- O mój Boże Louis! - sapnęłam, wplatając palce w jego włosy. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Po paru sekundach odsunął się ode mnie i zachichotał, po czym znów położył moje ręce wzdłuż mojego ciała. Lód znów zagrzechotał i poczułam usta lou na swoich. Tylko tym razem kostka lody znalazła się w mojej buzi. Drugą trzymał między zębami i zostawiał mokrą ścieżkę od mojej szyi, przez piersi i pępek aż do skóry na biodrze. Lód w moich ustach szybko się roztapiał. Zacisnęłam dłonie w pięści i sapnęłam czując jak pożądanie przepływa przez moje żyły.
- Lou proszę! Przestań się ze mną droczyć!
Brytyjczyk nie zwracał na mnie uwagi. Przycisnął swoje zimne usta do mojej cipki na co głośno jęknęłam. Topniejący lód skapnął na moje wrażliwe miejsce, sprawiając, że to wszystko było jeszcze bardziej podniecające.
- Kurwa - przeklnęłam głośno, zaciskając palce na prześcieradle. Chłopak nie przestawał, chcąc roztopić lód do końca. Zaczęłam się lekko szarpać. Znów wygięłam kręgosłup i jęknęłam głośno, gdy szybko przesunął językiem po tamtym miejscu. Byłam oszołomiona.
- Kurwa Lou! - jęknęłam po czym doszłam. Zaparło mi dech w piersiach, fajerwerki eksplodowały wokół mojej głowy gdy przyjemność ogarniała moje ciało. Mój mózg był kompletnie pusty, od tej przyjemności aż przeszły mnie ciarki.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - zaśmiał się sam do siebie i odsunął się trochę. Wstałam, pozbyłam się szalika z oczu, złapałam go za ramię i przyciągnęłam do kolejnego pocałunku.
- Jeszcze raz - poprosiłam między pocałunkami - Proszę zrób to jeszcze raz.
Nawet nie czekałam na jego odpowiedź. Pozbyłam się jego bokserek. Już był gotowy do akcji.
- Chcesz powtórki? - zapytał zaskoczony, ledwie łapiąc oddech przez moje pocałunki. Szybko pokiwałam głową i w desperacji zacisnęłam palce na jego bicepsie.
- Proszę.
Chłopak nie marnował czasu. Od razu rozerwał srebrną paczuszkę i założył kondoma na swojego twardego członka. Jego zimne ręce po raz kolejny złapały moją twarz gdy złączył nasze usta na kilka sekund. Odsunął się troszkę i zawahał przed moim wejściem.
- Nadal jesteś pewna? - znów zapytał, nawet ogarnięty pożądaniem. Nie odpowiedziałam. Oplotłam ręce wokół jego szyi i przyciągnęłam go bliżej. Pisnęłam gdy wszedł w moją cisną cipkę. Oparłam głowę na jego obojczyku. Zaczęłam szukać jego ust i uspokoiłam się gdy tylko je znalazłam. Jego palce przeczesywały mi włosy. Po jakiejś minucie zaczęłam poruszać biodrami. Chłopak jęknął i zaczął się mocniej poruszać.
- Dawaj Tomlinson, potrafisz lepiej - drażniłam go. Jego potargane włosy wpadały mu prawie do oczy gdy spojrzał na mnie wyzywająco. Wyszedł, a później wszedł we mnie o wiele mocniej. Zachłysnęłam się i sapnęłam. Musiałam przytrzymać się jego ramienia.
- O to ci chodziło Anne? - zapytał powtarzając czynność.
- Właśnie tak - jęknęłam, czując jak mnie wypełnia. Czułam pulsowanie między nogami gdy Louis zaczął przyspieszać. Cienka warstwa potu pokryła nasze ciała. Po kilku kolejnych pchnięciach chłopak zaczął pieścić moją łechtaczkę. Czułam, że zaraz dojdę.
- Dawaj Anne - rozkazał dotykając mnie tam kciukiem. Sapnęłam i doszłam po raz kolejny. Byłam jeszcze bardziej wrażliwa niż poprzednio. Czułam jakbym unosiła się na chmurze, każdą komórką swojego ciała wołając Louisa.
- Anneeee - krzyknął Lou, także dochodząc. Opadł na łóżko obok mnie sapiąc. Leżeliśmy tak przez kilka minut, łapiąc oddech. Czułam się wyżuta ze wszelkiej energii. Louis wstał, zgasił światło i znów opadł na łóżko. Zebrałam si,ę w sobie i obróciłam twarzą w jego stronę. Na mojej twarzy rysował się leniwy uśmiech.
- Dziękuję Lou - wymamrotałam, przytulając poduszkę. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
- Naprawdę, nie ma problemu. To ja powinienem ci podziękować - rzucił. Zachichotałam. Zamknęłam oczy i ziewnęłam.
- Mogę cię przytulić? - zapytał po kilku sekundach. Wiedząc, ze to może się już nigdy nie powtórzyć, postanowiłam skorzystać.
- Jasne - wymamrotałam, wtulając się w niego. Kołysana do snu przez jego bicie serca, szybko zasnęłam.
_______________________________________________________________________________
- Louisss - zaśmiałam się kręcąc głową. Chciałam iść sama ale nie udało mi się.
- Musisz usiąść - przytrzymał mnie mocno.
- Nie - znów pokręciłam głową i zarzuciłam mu ręce na szyję aby go przytulić. Także mnie objął, delikatnie klepiąc mnie ręką po plecach. Przycisnęłam twarz do jego klatki piersiowej i wzięłam głęboki oddech. Dobrze pachniał. Naprawdę dobrze.
- Dużo wypiłaś, co? - wyszeptał patrząc na mnie z góry.
- Nie, tylko troszeczkę - uśmiechnęłam się, nie odrywając twarzy od jego koszuli.
- Nie możesz nawet prosto chodzić.
- To dlatego, że te szpilki mi to utrudniają - powiedziałam i odsunęłam się od Lou, aby rzucić buty w róg pokoju - O wiele lepiej - westchnęłam i przeczesałam ręką włosy, wyjmując z nich wsuwki. Pozwoliłam im luźno opaść na ramiona - O tak, o wiele lepiej - dodałam - Bolały mnie włosy - powiedziałam ponownie przeczesując włosy ręką.
- Bolały cię włosy?
- Ty, jako facet z krótkimi włosami nie wiesz jak to jest - zachichotałam - Kiedy włosy są mocno zaczesane i spięte wsuwkami lub gumkami, to po jakimś czasie włosy przy głowie zaczynają boleć - wyjaśniłam - To właśnie ból włosów.
- Serio? - chłopak uniósł brew w niedowierzaniu i uśmiechnął się - Nie mówisz tego, bo jesteś pijana?
- Tak, serio - odpowiedziałam - Nie jestem pijana Tomlinson... Jestem tylko troszkę wstawiona - zaprzeczyłam pokazując mu jak mało pijana byłam za pomocą kciuka i palca wskazującego - Po prostu dobrze się teraz czuję - powiedziałam dumnie i rzuciłam się na kanapę - I wyjątkowo jestem wstawiona...Chcesz w coś zagrać? - zapytałam, wstając nagle. Chłopak patrzył na mnie lekko przechylając głowę w bok.
- Jasne, czemu nie - wzruszył ramionami.
- Ścigajmy się... Po korytarzu hotelowym! - zadecydowałam wesoła podchodząc do drzwi i otwierając je.
- Czekaj chwilę skarbie - Louis zatrzymał mnie zanim wyszłam z pokoju - Naprawdę chcesz to zrobić?
- Jasne! - warknęłam - Nie boję się konsekwencji jeśli to cię martwi, Tomlinson.
- Chodzi mi o to, czy naprawdę chcesz przegrać? - zaśmiał się i puścił się biegiem przez korytarz.
- Czekaj! Nie ustaliliśmy gdzie jest meta! - krzyknęłam śmiejąc się. Wywróciłam oczami i podążyłam za nim. Zatrzymaliśmy się przy windach, dwa skręty w lewo i jeden w prawo za naszym apartamentem.
- Więc jak, ścigamy się do apartamentu? - zapytał Lou uśmiechając się.
- Jasne - zgodziłam się.
- Zwycięzca zdobywa?
- Satysfakcję z wygranej - odpowiedziałam i puściłam mu oczko. Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Musimy oboje dotykać windy zanim zaczniemy okej? - zaproponował wyciągając jedną stopę za siebie, tak aby dotykała windy. Zrobiłam to samo, nadal się uśmiechając.
- Dobra, gotowy?
- Do startu, start! - krzyknął i oboje wystartowaliśmy. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu gdy biegliśmy korytarzem, omijając rośliny i ludzi zupełnie niezdarnie. Przyspieszyłam pod koniec i zaśmiałam się gdy wyprzedziłam go i dotknęłam drzwi pokoju pierwsza.
- Wygrałam! - zaczęłam świętować wyrzucając ręce w górę - Aha! Oł yeah! - zaśmiałam się gdy Lou wyciągnął kartę hotelową i otworzył drzwi. Szłam od razu za nim. Zapomniałam o małym stopniu od razu przy wejściu. Oczywiście pisnęłam i potknęłam się o niego. Louis złapał mnie, a ja trzymałam się go jakby był moim kołem ratunkowym.
- Wszystko okej? - zapytał marszcząc brwi. Nasze spojrzenie się spotkały i nagle poczułam jakby wzniósł cały mój świat o kilka pięter wyżej, tylko dlatego, że mnie teraz podtrzymywał. Nie mogłam jasno myśleć i nie zawahałam się przy wypowiedzeniu tych słów:
- Louis, obiecasz mi, że nie ważne co się stanie, to pomożesz mi z tym całym bałaganem w moim życiu? - zapytałam patrząc na niego. Ręce miałam zaplecione na jego karku.
- Obiecuję - powiedział, jego oczy zatonęły w moich - Nie ważne co się stanie.
- To dobrze - rzuciłam, po czym przyciągnęłam go do siebie i mocno pocałowałam. Na początku był zaskoczony, ale szybko mi odpowiedział i oplótł ręce wokół mojego ciała. Lekko zacisnął palce na mojej skórze, po czym odsunął się ode mnie.
- Nie mogę... Cholera Anne, nie mogę. Nie zrobię tego gdy jesteś pijana... - powiedział.
- Nie jestem pijana Tomlinson! Jestem wystarczająco trzeźwa aby zapewnić cię, że chcę tego teraz! - nalegałam biorąc jego twarz w dłonie - Weź mnie - wyszeptałam mu do ucha - Proszę, błagam cię abyś mnie przeleciał - sapnęłam.
- Ja pierdole, Anne - jęknął - Co ty ze mną robisz - zamknął oczy, po czym z desperacją złączył nasze usta, przyciągając mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Jęknął i przycisnął mnie do ściany - Anne - sapnął i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi - Kurwa.
- Louis - powiedziałam odchylając głowę do tyłu. Nasz krocza napierały na siebie, Louis jeździł rękoma po całym moim ciele po czym złapał mnie za nogę i oplótł się nią w talii. Przyciągnęłam go do namiętnego pocałunku. Oczy same mi się zamknęły gdy chłopak ponownie całował mnie po szyi.
- Idź do naszego pokoju - pocałował mnie ponownie po czym się ode mnie odsunął - Zaraz wrócę - powiedział po czym wybiegł z apartamentu. Zmieszana, ale równocześnie podniecona, skierowałam się do pokoju gdzie wczoraj spaliśmy i usiadłam na łóżku. Louis wrócił po chwili z kubkiem lodu w ręce. Położył go na szafce nocnej po czym usiadł na mnie okrakiem i znów zaczęliśmy się całować.
- Po co ci lód? - zapytałam między pocałunkami. Popchnął mnie na materac. Jego zimne ręce sprawiły, że dostałam gęsiej skórki.
- Gra zmysłów - odpowiedział i wsunął ręce pod moją sukienkę aby dostać się do moich ud - Spodoba ci się to - rzucił, a następnie przycisnął usta tuż pod moim uchem.
- Louis - jęknęłam wplatając ręce w jego włosy i oplatając go nogami.
- Cholera, Anne - sapnął chłopak, napierając na mnie kroczem. Zaczął ocierać się o mnie. Schował głowę w zagłębieniu mojej szyi - Jesteś tak perfekcyjna - wymamrotał i lekko przygryzł moją skórę - Chyba cię kocham.
- Proszę, nie mów tego - pokręciłam głową, czując jak coś ściska mnie w brzuchu - Nie możesz tak mówić.
- Czemu nie? - zapytał i przerwał wszystko aby spojrzeć mi w oczy.
- Nie chcę się przywiązywać - wyszeptałam, biorąc jego twarz w dłonie - Nie mogę się przywiązać. Nie teraz - dodałam, prosząc w myślach aby zrozumiał dlaczego. Dostrzegłam, że się zasmucił. Aż poczułam ukłucie w klatce piersiowej.
- Lou...
- Wiem Anne - westchnął patrząc na mnie smutno - Wiem. Po prostu chciałbym, żebyśmy spotkali się w innych okolicznościach... Żeby to wszystko nie było problemem - wymamrotał. Złączyłam swoje palce z jego.
- Więc spraw, abym o wszystkim zapomniała. Nie obchodzi mnie, że to tylko chwilowe - powiedziałam - Proszę.
Chłopak pokiwał głową. Nadal jednak zaciskał zęby. Przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta w żarliwym pocałunku. Jego zachowanie było bardziej obojętne. Odchyliłam głowę gdy dotknął mnie lewą dłonią. Nagle wydało mi się, że mamy na sobie za dużo ubrań. Czułam jakbym miała się w nich udusić. Od razu złapałam go za skrawek koszulki i podciągnęłam ją do góry.
- Koszulka, zdejmij ją - jęknęłam, czując ciepło bijące od mojej rozgrzanej skóry.
- Tylko jeśli mogę ściągnąć twoją sukienkę - odparł z chrypką w głosie.
- Proszę - sapnęłam. Szybko pozbył się naszych ciuchów i po chwili jego tors był dociśnięty do mojego. Mogłam praktycznie poczuć bicie jego serca.
- Jesteś zdenerwowany? - zapytałam ujmując jego twarz w dłonie.
- Oczywiście - odparł ponownie mnie całując - Nie chcę tego spieprzyć - zaczął całować mnie po szyi, palcem zaznaczał kontury mojego ciała - Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał ponownie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Proszę - jęknęłam. Moje ciało tego pragnęło.
- A twoje kolano? Co z nim? - spojrzał na nie zmartwiony.
- Całe i zdrowe! - odpowiedziałam od razu i zajęłam się paskiem od jego spodni - Wszystko z nim okej - powtórzyłam po czym ściągnęłam z niego spodnie. Oboje byliśmy w samej bieliźnie - Pocałuj mnie - powiedziałam i natychmiast to wykonał.
- Znów - zażądałam.
- Jesteś nienasycona - zaśmiał się, jego twarz była kilka centymetrów od mojej.
- A ty za dużo myślisz.
Podniósł zaskoczony brew.
- Tylko dlatego, że wierzę, iż na ciebie nie zasługuję, a ty teraz jesteś tu i z własnej woli... - wymamrotał łagodnie - Właściwie, dlaczego chcesz to zrobić? - zapytał przejeżdżając dłońmi po moim ciele.
- Pokaż mi Lou, pokaż mi wszystko co potrafisz - powiedziałam - Ufam ci.
Chłopak pokiwał głową i sięgnął do nocnej szafki po szalik.
- Po co to tam trzymasz? - zmarszczyłam brwi ale uśmiechnęłam się.
- Zawsze jestem przygotowany - puścił mi oczki - Tym razem mam też gumki - dodał i pomachał mi przed oczami paczką kondomów.
- Super! A teraz jakbyśmy mogli kontynuować - powiedziałam przejeżdżając palcami po jego torsie, a następnie złapałam go za ramiona. Jego skóra była rozgrzana.
- Denerwujesz się? - zachichotał po czym zawiązał mi szalik na oczach, pozbawiając mnie tymczasowo wzroku.
- Nie.
- Anne - powiedział delikatnie, jego palce masowały moją skórę.
- No troszkę - przyznałam piskliwym głosem.
- A nie powinnaś - wymamrotał. Po raz kolejny poczułam jego usta na szyi - Powiedz mi kiedy doznania będą dla ciebie zbyt silne, okej?
Pokiwałam głową. Usłyszałam dźwięk poruszanych kostek lodu. Louis pocałował mnie w usta. Zachłysnęłam się gdy poczułam kostkę lodu w pępku.
- Zatrzymaj to tam, okej? - rzucił i zaczął całować moje ciało. Dostałam gęsiej skórki, gdy jego usta wędrowały coraz niżej mojego brzucha. Rękoma zaczęłam szukać jego twarzy, chciałam znów go pocałować. Chłopak złapał mnie za nadgarstki.
- Rąk też nie ruszaj - zaśmiał się i położył je po bokach mojego ciała. O wiele za wcześnie lód roztopił się i na mojej skórze została tylko woda.
- Lou - jęknęłam torturowana jego zachowaniem. Znów zatrzymał moje ręce gdy chciałam sięgnąć po jego twarz.
- Zamierzam ściągnąć twoją bieliznę, okej?
- Proszę - błagałam cała rozpalona. Ostrożnie zdjął moje majtki i rozpiął mi stanik. Leżałam przed nim naga. Czułam jak się czerwienie i skrzywiłam się. Usłyszałam, że znów sięga kubka z lodem. Mój kręgosłup wygiął się nagle, gdy dotknął lodem mojego sutka.
- Skarbie, czemu się skrzywiłaś? - zapytał zataczając kostką lodu kółko wokół mojego sutka i prowadząc ją do drugiej piersi, powtarzając czynność.
- Jestem naga - wymamrotałam, lekko zachłysnęłam się powietrzem gdy lód dotknął drugiego sutka.
- No i?
- No i nie jestem do tego przyzwyczajona - odpowiedziałam. Kostka zsunęła się między moje piersi. Jęknęłam gdy gorące usta Louisa złączyły się z moim twardym sutkiem. Później pocałował drugiego sutka, a jego zimne palce zawędrowały pomiędzy moje nogi.
- O mój Boże Louis! - sapnęłam, wplatając palce w jego włosy. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Po paru sekundach odsunął się ode mnie i zachichotał, po czym znów położył moje ręce wzdłuż mojego ciała. Lód znów zagrzechotał i poczułam usta lou na swoich. Tylko tym razem kostka lody znalazła się w mojej buzi. Drugą trzymał między zębami i zostawiał mokrą ścieżkę od mojej szyi, przez piersi i pępek aż do skóry na biodrze. Lód w moich ustach szybko się roztapiał. Zacisnęłam dłonie w pięści i sapnęłam czując jak pożądanie przepływa przez moje żyły.
- Lou proszę! Przestań się ze mną droczyć!
Brytyjczyk nie zwracał na mnie uwagi. Przycisnął swoje zimne usta do mojej cipki na co głośno jęknęłam. Topniejący lód skapnął na moje wrażliwe miejsce, sprawiając, że to wszystko było jeszcze bardziej podniecające.
- Kurwa - przeklnęłam głośno, zaciskając palce na prześcieradle. Chłopak nie przestawał, chcąc roztopić lód do końca. Zaczęłam się lekko szarpać. Znów wygięłam kręgosłup i jęknęłam głośno, gdy szybko przesunął językiem po tamtym miejscu. Byłam oszołomiona.
- Kurwa Lou! - jęknęłam po czym doszłam. Zaparło mi dech w piersiach, fajerwerki eksplodowały wokół mojej głowy gdy przyjemność ogarniała moje ciało. Mój mózg był kompletnie pusty, od tej przyjemności aż przeszły mnie ciarki.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - zaśmiał się sam do siebie i odsunął się trochę. Wstałam, pozbyłam się szalika z oczu, złapałam go za ramię i przyciągnęłam do kolejnego pocałunku.
- Jeszcze raz - poprosiłam między pocałunkami - Proszę zrób to jeszcze raz.
Nawet nie czekałam na jego odpowiedź. Pozbyłam się jego bokserek. Już był gotowy do akcji.
- Chcesz powtórki? - zapytał zaskoczony, ledwie łapiąc oddech przez moje pocałunki. Szybko pokiwałam głową i w desperacji zacisnęłam palce na jego bicepsie.
- Proszę.
Chłopak nie marnował czasu. Od razu rozerwał srebrną paczuszkę i założył kondoma na swojego twardego członka. Jego zimne ręce po raz kolejny złapały moją twarz gdy złączył nasze usta na kilka sekund. Odsunął się troszkę i zawahał przed moim wejściem.
- Nadal jesteś pewna? - znów zapytał, nawet ogarnięty pożądaniem. Nie odpowiedziałam. Oplotłam ręce wokół jego szyi i przyciągnęłam go bliżej. Pisnęłam gdy wszedł w moją cisną cipkę. Oparłam głowę na jego obojczyku. Zaczęłam szukać jego ust i uspokoiłam się gdy tylko je znalazłam. Jego palce przeczesywały mi włosy. Po jakiejś minucie zaczęłam poruszać biodrami. Chłopak jęknął i zaczął się mocniej poruszać.
- Dawaj Tomlinson, potrafisz lepiej - drażniłam go. Jego potargane włosy wpadały mu prawie do oczy gdy spojrzał na mnie wyzywająco. Wyszedł, a później wszedł we mnie o wiele mocniej. Zachłysnęłam się i sapnęłam. Musiałam przytrzymać się jego ramienia.
- O to ci chodziło Anne? - zapytał powtarzając czynność.
- Właśnie tak - jęknęłam, czując jak mnie wypełnia. Czułam pulsowanie między nogami gdy Louis zaczął przyspieszać. Cienka warstwa potu pokryła nasze ciała. Po kilku kolejnych pchnięciach chłopak zaczął pieścić moją łechtaczkę. Czułam, że zaraz dojdę.
- Dawaj Anne - rozkazał dotykając mnie tam kciukiem. Sapnęłam i doszłam po raz kolejny. Byłam jeszcze bardziej wrażliwa niż poprzednio. Czułam jakbym unosiła się na chmurze, każdą komórką swojego ciała wołając Louisa.
- Anneeee - krzyknął Lou, także dochodząc. Opadł na łóżko obok mnie sapiąc. Leżeliśmy tak przez kilka minut, łapiąc oddech. Czułam się wyżuta ze wszelkiej energii. Louis wstał, zgasił światło i znów opadł na łóżko. Zebrałam si,ę w sobie i obróciłam twarzą w jego stronę. Na mojej twarzy rysował się leniwy uśmiech.
- Dziękuję Lou - wymamrotałam, przytulając poduszkę. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
- Naprawdę, nie ma problemu. To ja powinienem ci podziękować - rzucił. Zachichotałam. Zamknęłam oczy i ziewnęłam.
- Mogę cię przytulić? - zapytał po kilku sekundach. Wiedząc, ze to może się już nigdy nie powtórzyć, postanowiłam skorzystać.
- Jasne - wymamrotałam, wtulając się w niego. Kołysana do snu przez jego bicie serca, szybko zasnęłam.
_______________________________________________________________________________
Teraz szybkie ogłoszenia parafialne:
1. Nowe rozdziały powinny pojawiać się szybciej ;D
2. Ostatnio dzięki Karolci dowiedziałam się, o perfidnym plagiacie. Mianowicie dwie dziewczyny prowadzące bloga z imaginami o Big Bangu postanowiły skopiować to opowiadanie i tylko pozmieniać imiona bohaterów, (może też nazwy miast na koreańskie, nie wiem, nie czytałam wzystkiego). W związku z tym mam prośbę - jeżeli gdzieś jeszcze zobaczycie to opowiadanie, czy jego fragmenty na innych blogach, dajcie znać :D Byłabym bardzo wdzięczna <3
3. Jak wam się podobało? Co sądzicie o związku Louisa i Anne?
Do następnego,
xx Annie
ps. życzę miłego weekendu miśki ;*
pps. Opowiadanie ma już 850 tys. wyświetleń i 3,5 tys komentarzy. Jesteście niesamowite/niesamowici ^.^
pps. Opowiadanie ma już 850 tys. wyświetleń i 3,5 tys komentarzy. Jesteście niesamowite/niesamowici ^.^
Kocham cie dziękuje ze tłumaczysz. Do następnego.
OdpowiedzUsuńBOSKO <3
OdpowiedzUsuńOni są tacy kochani :* aż mysle że Anne nie zgłosi ich bo jej zależy na Lou <3 Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję,rozdział niesamowity i nie mogę się doczekać kolejnego
UsuńDobranoc miśki,Buziaczki ;*
Anne+Lou jak najbardziej, ja nie lubię tego opowiadania ja je kocham. Jesteś zajebista że to tlumaczysz
OdpowiedzUsuńJejuuu kocham to! ❤
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie 💎
www.always-one-direction.blogspot.com
Patiii ❤
kocham <3 m. :D pozdrowienia Annie ! :D :D
OdpowiedzUsuńjezu mam od tego opowiadania orgazm przed snem ! :'D
OdpowiedzUsuńJaki cudowny! Jakbym chciała mieć takiego Lou! Wiedziałam, że będą razem!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i mam nadzieje, że szybko! <3
Genialne!!! *,* <3
OdpowiedzUsuńOna musi być z Lou! Musi! Kibicuję im całą sobą. Poza tym... seks... tak mi go brakowało. Uwielbiam Anne! Sto razy lepsza od Sophie (chociaż ją też lubię, ale znacznie mniej). Anne nie może zostawić Lou! Nie i tyle...
OdpowiedzUsuńKibicuję Ann i Lou, uważam, że to by było coś!
OdpowiedzUsuńDzięki za rozdział, był super!
Kocham to!! Wole Anne od Sophie. jest tysiąc razy fajniejsza, a z Lou są przesłodcy. Szkoda, że tak z nimi wyszło:( mimo, że chciałabym by byli razem, nie chce by Ann się złamała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://bolesna-gra-niallfanfiction.blogspot.com
Jest nowy rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział xD
OdpowiedzUsuńhttp://archiveofourown.org/works/1105615/chapters/9181486 ---> nowy !! <33 *_* jestem w niebie dzieki tobie Annie i temu opowiadaniu !! <333
OdpowiedzUsuńOmg ❤ genialny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńnext skarbie ! <3
OdpowiedzUsuńnext hehehe pliska
OdpowiedzUsuń! :*
kiedy nastepny? :)) xx
OdpowiedzUsuńJest 3.30 rozdział, czytałam i jest super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!(°~°)
OdpowiedzUsuńnoom ! ale i straszny ... :(
UsuńMa ktoś tt, żeby poinformować Annie? :)
OdpowiedzUsuńLouis: Zagrajmy w skojarzenia
OdpowiedzUsuńAnne: Anne
Louis: Kurwa
Anne: Louis
Ktoś kapuje?