- Wyzwalające - westchnęłam szczęśliwa, po raz kolejny spoglądając na wolną już rękę - Ale moja ręka nadal jest jak galaretka... - rzuciłam, zataczając nadgarstkiem małe kółka.
- Boli cię to? - zmarszczył brwi Harry gdy zobaczył co robię.
- Nie, to po prostu trochę dziwne - wzruszyłam ramionami.
- Dobra, ale powiedz mi gdy zacznie cię boleć czy coś...Pielęgniarka ostrzegła, że gdy tylko coś będzie nie tak to mamy wracać do szpitala żeby to sprawdzić.
- Wiem co powiedziała Harry, stałam obok niej - zaśmiałam się gdy szliśmy do auta.
- Tylko się upewniam - otworzył dla mnie drzwi i poczekał aż wsiądę, po czym ominął samochód i usiadł na swoim miejscu - Więc co chcesz dzisiaj robić? - zapytał zielonooki, posyłając mi uśmiech.
- Więc nic nie zaplanowałeś?
- Oczywiście, że zaplanowałem, ale mogę zmienić plany jeśli masz ochotę robić coś innego - wyjaśnił.
- Cóż więc trzymajmy się twoich planów...Teraz jestem w stanie zgodzić się na wszystko.
- Cudownie. Która jest godzina? Musze wiedzieć, co nas już ominęło.
Wyjęłam z kieszeni odzyskany niedawno telefon i sprawdziłam godzinę.
- Druga trzydzieści.
- Nie wierzę jak wolno działają szpitale - pokręcił głową i odpalił silnik - Mam na myśli to, ze przyjechaliśmy tam w południe. W południe. Czyli dwie i pół godziny temu - kontynuował z niedowierzaniem - Czyli trzech rzeczy już nie zdążymy zrobić.
- A ile zaplanowałeś?
- Coś około 12...Mniej więcej - uśmiechnął się z zakłopotaniem - Ale wiedziałem, że nie będziemy w stanie zrobić wszystkiego - dodał, zauważając moją zdumioną minę - Miejmy nadzieję, że uda nam się zdążyć z trzema lub czterema rzeczami.
- Jesteś bardzo pasjonującą osobą Harold - pokręciłam głową, śmiejąc się - Wszystko co robisz, robisz z pasją.
- A to dobra rzecz czy... - zaczął niepewny.
- A jak myślisz? - zapytałam go.
- Myślę, że to zależy od sytuacji - wzruszył ramionami - Pasja jest dobra w niektórych momentach.
- Racja.
Patrzyłam na mijane ulice gdy Harry prowadził. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać. W głowie cały czas słyszałam krzyki Nialla. Wzdrygnęłam się na wspomnienie naszej kłótni.
- Sophie właściwie nie odpowiedziałaś jeszcze na moje pytanie; Co chcesz dzisiaj robić? - zapytał Harry nie odrywając oczy od ulicy.
- Wszystko mi właściwie pasuje - odpowiedziałam, chcąc tylko wyłączyć poprzednie myśli - Tylko nic zbyt ekstrawaganckiego. Takie zwykłe rzeczy są słodkie i zazwyczaj najlepsze. Nie jestem w nastroju na jakieś wielkie wyczyny.
- Kobiety, takie niezdecydowane - westchnął.
- Bo tak dobrze je znasz, co nie? - odparłam wywracając oczami, lekko urażona.
- Chyba zapomniałaś, że miałem dziewczynę zanim cię spotkałem.
Nie mogłam powstrzymać ukłucia zazdrości, ale słuchałam go z kamienną twarzą.
- Była niezdecydowana w każdej nawet małej sprawie, jak sobie przypominam...Może też nie była pewna co do mnie, skoro wybrała jakiegoś gościa zamiast mnie - westchnął.
- Jaka była? - zapytałam.
- Marianne? Właściwie, to macie podobne charaktery, ale ona miała piękne brązowe oczy. Była także energiczną osobą, bardzo wyrazistą. Mimo to nawet w połowie nie była tak silna jak ty. Nie sądzę, że przetrwałaby to co my zgotowaliśmy ci dwa lata temu... - powiedział loczek wzruszając ramionami.
- Jak długo się spotykaliście? Myślałam przez większość czasu gdy byłeś w zespole, że jesteś singlem - kontynuowałam.
- Trzymaliśmy nas związek w ukryciu przed mediami...Chyba zauważyłaś, że każdy kto spotyka się z którymś z nas od razu pojawia się w mediach, a wszystkie jego brudy są wyciągane pod publikę.
- Taaa - zasmuciłam się - Odnośnie tego... - dodałam, marszcząc brwi gdy pomyślałam o Ashley i jej udziału w tej sprawie - Czy nie powinniście zadzwonić do tych wydawców jakoś niedługo? Co tak w ogóle z tym zrobimy? Nie znaleźliście jeszcze osoby, która mogłaby za to odpowiadać, a gwiazdka już niedługo.
Musze dzisiaj zadzwonić do Ashley i zapytać ją czy coś o tym wie.
- Szczerze, to sam nie wiem - westchnął chłopak z niechęcią - Może nas aresztują, stracimy karierę i pójdziemy do więzienia. I tak na to zasłużyliśmy.
- Nie Harry, nie zasługujecie na to - zaprotestowałam - To nie byłoby fair. Pójdę do sądu i zmyślę jakąś historię, która zaprzeczy wszystko co napisali w tamtym artykule. Nie pozwoliłabym zgnić wam w więzieniu.
- Dlaczego nie? Właściwie zrujnowaliśmy ci życie.
- A z drugiej strony wiele dla mnie zrobiliście. Stałam się dzięki wam silniejsza. Nauczyłam się walczyć o swoje. Masz rację, zrobiliście wiele złego ale dzięki wam nauczyłam się radzić sobie z nawet najtrudniejszymi sytuacjami - dodałam - I uratowaliście mnie przed moją matką...Jestem pewna, że wyrzuciłaby mnie z na bruk gdy tylko skończyłabym osiemnastkę.
Harry znów westchnął, zatrzymując samochód na czerwonym świetle. Zauważyłam, że jego dłonie lekko się trzęsły gdy trzymał kierownicę.
- Harry spójrz na mnie - wyszeptałam. Powoli obrócił się w moją stronę, z jego twarzy dało się wyczytać smutek.
- Sophie tak bardzo jest mi przykro przez to wszystko na co cię skazałem...Gdy o tym myślę, zdaję sobie sprawę jaki okropny byłem - przepraszał brązowowłosy.
- Harry - pokręciłam głową chcąc odpiąć pasy i go przytulić - To miał być szczęśliwy dzień. Masz swoje 24 godziny ze mną więc je wykorzystaj. Bez stresu, bez niczego takiego. Tylko szczęśliwe wspomnienia okej? Przestań się martwić takimi rzeczami. Pomyśl o tym jak dobrze będziemy się bawić! - kontynuowałam radosnym tonem. Samochód ruszył gdy tylko światła zmieniły się na zielone, ale Harry się nie odezwał, myślał.
- Szczęśliwe wspomnienia? Takie która trafią do Padgetta? - zapytał po kilku chwilach.
- Można tak powiedzieć - pokiwałam głową.
- Więc już wiem co zrobimy najpierw - powiedział, skręcając w lewo.
∞
Zaczęłam piszczeć z radości gdy wjechał na parking przed oceanarium, na co się zaśmiał.
- O mój Boże, będziemy mogli obejrzeć żółwie?! - zapytałam ucieszona.
- Tak Sophie , będziesz mogła zobaczyć żywego Padgetta - zaśmiał się Harry - Jesteś tak dziecinna, że to prawie niemożliwe - dodał pod nosem ale go usłyszałam.
- Bycie zbyt poważnym jest nudne. Louis się ze mną w tym zgadza - zauważyłam.
- A kto powiedział, że ja się nie zgadzam?
- Ton twojego głosu.
- Co było z nim nie tak? - chłopak zmarszczył brwi. Wysiedliśmy z auta.
- Brzmiał jakbyś mnie za coś karcił.
- Będziemy się kłócić cały dzień czy pójdziemy w końcu do tego oceanarium? - Haz wywrócił oczami.
- Idziemy do oceanarium! - zachichotałam. Ręka w rękę szliśmy bez celu przez budynek, czasem zatrzymując się na widok morskich stworzeń. Sądzę, że pingwiny są od teraz moimi nowymi ulubionymi zwierzątkami. Chociaż to się pewnie zmieni gdy zobaczę żółwie.
- O mój Boże, Harry! To żywy Padgett! - krzyknęłam podekscytowana i zaciągnęłam go do dużego akwarium.
- Wyglądasz na zaskoczoną, a przecież mówiłem ci, że je tu znajdziemy - chłopak się zaśmiał i pokręcił głową z niedowierzaniem. Przycisnęłam palce do szyby akwarium i zahipnotyzowana patrzyłam jak żółwie powoli pływają.
- Są takie piękne... - wymamrotałam, śledząc je palcem po szkle.
- Jak już powiedziałem wcześniej, chwila warta Padgetta - wyszeptał Loczek, obejmując mnie w talii i opierając głowę na moim ramieniu. Spojrzałam na żółwie z zadowoleniem i położyłam swoje ręce na jego.
- Dziękuję Harry.
- Przyjemność po mojej stronie - odpowiedział całując mnie w czubek głowy. Na chwilę zobaczyłam w myślach twarz Nialla. Niall jako ostatni pocałował mnie w czubek głowy. W szpitalu. I schowałam to wspomnienie w Padgecie.
Jak na zawołanie Harry mocniej mnie przytulił. Jego ciepło przypomniało mi, że z Niallem już koniec, że blondyn mnie nienawidzi i że teraz będę z Harrym.
- Chodźmy zobaczyć foki - westchnęłam po paru minutach, żółwie o wszystkim mi przypominały, bo wiązały się z Padgettem. Kiedy weszliśmy do części z fokami, postanowiłam ponabijać się z Harrego i sprawdzić jak dobrze rozumie francuski.
- Harry? - zapytałam niewinnie.
- Hmm? - odpowiedział chłopak nieobecny umysłem.
- Bycie zbyt poważnym jest nudne. Louis się ze mną w tym zgadza - zauważyłam.
- A kto powiedział, że ja się nie zgadzam?
- Ton twojego głosu.
- Co było z nim nie tak? - chłopak zmarszczył brwi. Wysiedliśmy z auta.
- Brzmiał jakbyś mnie za coś karcił.
- Będziemy się kłócić cały dzień czy pójdziemy w końcu do tego oceanarium? - Haz wywrócił oczami.
- Idziemy do oceanarium! - zachichotałam. Ręka w rękę szliśmy bez celu przez budynek, czasem zatrzymując się na widok morskich stworzeń. Sądzę, że pingwiny są od teraz moimi nowymi ulubionymi zwierzątkami. Chociaż to się pewnie zmieni gdy zobaczę żółwie.
- O mój Boże, Harry! To żywy Padgett! - krzyknęłam podekscytowana i zaciągnęłam go do dużego akwarium.
- Wyglądasz na zaskoczoną, a przecież mówiłem ci, że je tu znajdziemy - chłopak się zaśmiał i pokręcił głową z niedowierzaniem. Przycisnęłam palce do szyby akwarium i zahipnotyzowana patrzyłam jak żółwie powoli pływają.
- Są takie piękne... - wymamrotałam, śledząc je palcem po szkle.
- Jak już powiedziałem wcześniej, chwila warta Padgetta - wyszeptał Loczek, obejmując mnie w talii i opierając głowę na moim ramieniu. Spojrzałam na żółwie z zadowoleniem i położyłam swoje ręce na jego.
- Dziękuję Harry.
- Przyjemność po mojej stronie - odpowiedział całując mnie w czubek głowy. Na chwilę zobaczyłam w myślach twarz Nialla. Niall jako ostatni pocałował mnie w czubek głowy. W szpitalu. I schowałam to wspomnienie w Padgecie.
Jak na zawołanie Harry mocniej mnie przytulił. Jego ciepło przypomniało mi, że z Niallem już koniec, że blondyn mnie nienawidzi i że teraz będę z Harrym.
- Chodźmy zobaczyć foki - westchnęłam po paru minutach, żółwie o wszystkim mi przypominały, bo wiązały się z Padgettem. Kiedy weszliśmy do części z fokami, postanowiłam ponabijać się z Harrego i sprawdzić jak dobrze rozumie francuski.
- Harry? - zapytałam niewinnie.
- Hmm? - odpowiedział chłopak nieobecny umysłem.
- Wiesz jak jest foka po francusku? - zapytałam śmiejąc się cicho. Chłopak zmarszczył brwi.
- Nie...A powinienem? - powiedział powoli, nie rozumiejąc celu mojego pytania.
- Pewnie tak - pokiwałam głową skupiając spojrzenie na zwierzętach.
- Niby dlaczego?
- Bo często używasz tego słowa a nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.
- Więc jak ono brzmi.
- Phoque - wyszeptałam. /wymawia się "fak" jak angielskie "fuck" - (kurwa)/
- Co?
- PHOQUE - powtórzyłam głośniej. W moją stronę obróciła się większość ludzi w pomieszczeniu, gdy usłyszeli przekleństwo.
- Naprawdę? Fuck?
- Tak Harry, phoque.
- To nie fuck, kłamiesz.
Podeszła do nas wściekle wyglądająca matka.
- Zabiłoby was to gdybyście przestali przeklinać? Dookoła są dzieci - warknęła do Harrego. Ja zaczęłam się śmiać gdy wróciła do swojej rodziny, odciągając swoje dzieci ode mnie i Harrego.
- Fuck? - wyszeptał ponownie Harry, nie wierząc mi nawet przez sekundę.
- Taaa phoque - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się jak idiotka.
- Nie...A powinienem? - powiedział powoli, nie rozumiejąc celu mojego pytania.
- Pewnie tak - pokiwałam głową skupiając spojrzenie na zwierzętach.
- Niby dlaczego?
- Bo często używasz tego słowa a nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.
- Więc jak ono brzmi.
- Phoque - wyszeptałam. /wymawia się "fak" jak angielskie "fuck" - (kurwa)/
- Co?
- PHOQUE - powtórzyłam głośniej. W moją stronę obróciła się większość ludzi w pomieszczeniu, gdy usłyszeli przekleństwo.
- Naprawdę? Fuck?
- Tak Harry, phoque.
- To nie fuck, kłamiesz.
Podeszła do nas wściekle wyglądająca matka.
- Zabiłoby was to gdybyście przestali przeklinać? Dookoła są dzieci - warknęła do Harrego. Ja zaczęłam się śmiać gdy wróciła do swojej rodziny, odciągając swoje dzieci ode mnie i Harrego.
- Fuck? - wyszeptał ponownie Harry, nie wierząc mi nawet przez sekundę.
- Taaa phoque - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się jak idiotka.
- Dobra, jesteś stuknięta - poddał się.
- Przysięgam, że naprawdę tak jest! - nadal się śmiałam.
- Taaa na pewno - chłopak wywrócił oczami - Musimy stąd wyjść przed 4 okej? - kontynuował - Więc przestań się pieprzyć z innymi - dodał chłopak podniesionym głosem,po czym zarzucił na moje ramie swoją rękę - Widzisz co właśnie zrobiłem? - mrugnął do mnie i poszliśmy w stronę akwarium z płaszczkami.
- Bardzo dobre mistrzu - pokiwałam głową bliżej się od niego przysuwając - Co będziemy robić o 4?
- Idziemy na łyżwy.
- Przysięgam, że naprawdę tak jest! - nadal się śmiałam.
- Taaa na pewno - chłopak wywrócił oczami - Musimy stąd wyjść przed 4 okej? - kontynuował - Więc przestań się pieprzyć z innymi - dodał chłopak podniesionym głosem,po czym zarzucił na moje ramie swoją rękę - Widzisz co właśnie zrobiłem? - mrugnął do mnie i poszliśmy w stronę akwarium z płaszczkami.
- Bardzo dobre mistrzu - pokiwałam głową bliżej się od niego przysuwając - Co będziemy robić o 4?
- Idziemy na łyżwy.
∞
- Zabawnie było! - zaśmiałam się wchodząc do auta. Zaraz po tym jak opuściliśmy oceanarium, Harry zabrał mnie na łyżwy i miał okazję zobaczyć jaka jestem w tym kiepska.
- Nadal nie mogę uwierzyć, ze upadłaś z dziesięć razy! Mam na myśli to, że twój kraj, a w szczególności Quebec z tego co pamiętam jest zimą zasypany lodem i śniegiem! - wykrzyknął Haz - Jakim jesteś w tym taka beznadziejna?
- Nadal nie mogę uwierzyć, ze upadłaś z dziesięć razy! Mam na myśli to, że twój kraj, a w szczególności Quebec z tego co pamiętam jest zimą zasypany lodem i śniegiem! - wykrzyknął Haz - Jakim jesteś w tym taka beznadziejna?
- Po pierwsze, nie jestem w tym beznadziejna, po prostu nie jeździłam gdy byłam dzieckiem. Po drugie, nie upadłam dziesięć razy, tylko osiem mądralo - odpowiedziałam uszczypliwie gdy odpalił silnik.Potarłam dłonie o siebie próbując je ogrzać, po tym jak tyle razy stykały się z lodem. Prawa ręka lekko mnie bolała, ale nie było to nic wielkiego.
- Jestem głodna - powiedziałam po kilku minutach, gdy w samochodzie zrobiło się już ciepło.
- Nie dziwię się, już prawie 6 - zaśmiał się chłopak.
- A co masz zaplanowane na 6? - zapytałam zaciekawiona.
- O 7 mamy kolację w luksusowej restauracji, a teraz pojedziemy do hotelu aby się przebrać, później pójdziemy na kolację, a następnie wrócimy i będziemy się kochać dopóki nie zaśniesz - powiedział zniżając głos pod koniec.
- A co jeśli nie będę chciała się z tobą kochać? - zapytałam wyzywająco. Spojrzał na mnie przelotnie.
- Cóż chyba będę musiał sprawić, żebyś mnie pragnęła - powiedział powoli, uśmiechając się lekko. Po kilku minutach podjechaliśmy pod nowoczesny hotel.
- Pójdę po klucze, poczekaj tutaj - powiedział loczek, odpiął pas i wyszedł z auta. Zostałam na swoim miejscu i z zainteresowaniem przyglądałam się małym domkom dookoła. Wszystkie były takie same, dwupoziomowe z czterema dużymi oknami. Okna miały szeroką czarną oprawę, sprawiały, że dom był trochę futurystyczny. Drewniane ściany były w kolorze karmelu, a na pietrze znajdował się balkon z czymś co wyglądało jak jacuzzi.
- Mademoiselle /madmłasel/ - powiedział Harry otwierając dla mnie drzwi od strony pasażera. Jak dżentelmen. Podał mi klucze - Mieszkamy w domku numer 18.
- To data moich urodzin! - wykrzyknęłam.
- Ciekawy zbieg okoliczności prawda?
- Harry, wiedziałeś o tym - odpowiedziałam dźgając go w klatkę piersiową.
- Masz rację, ale tylko z tych papierów od twojej mamy, bo sama nigdy nie wspomniałaś, że już w styczniu masz urodziny.
- Jakoś nie było kiedy.
- W każdym razie idź już do naszego domku i rozgość się a ja przyniosę walizki, okej? Musisz pójść tą ścieżką i skręcić w prawo na niewielki chodniczek. Recepcjonistka powiedziała, że nasz domek jest zaraz za tym zakrętem - wyjaśnił chłopak, otwierając bagażnik. Z zaciekawieniem zajrzałam mu przez ramię.
- Może mogę ci jakoś pomóc?
- Sophieeeee - jęknął i odwrócił się w moją stronę - To ma być niespodzianka? Przysięgam, że zaraz sama się przekonasz a za niedługo spotkamy się w domku...Musze jeszcze zamienić parę słów z recepcjonistką.
- Dobra - westchnęłam i poszłam do domku, kierując się instrukcją Harrego. Wszystkie wyglądały tak samo i nie widziałam naszego. Poszłam trochę dalej i rozejrzałam się dookoła, dopóki nie zobaczyłam numeru 18 na drzwiach. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, wstrzymałam oddech gdy zobaczyłam wnętrze.
- Wow - westchnęłam. Było pięknie. Rozglądałam się dookoła zaczarowana urokiem tego miejsca. Zamknęłam za sobą drzwi. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Odrywając oczy od otaczającego mnie piękna spojrzałam na wyświetlacz.
Harry Styles naprawdę
muszę pogadać z Sophie!
To ważne!
To od Ashley. Od razu nacisnęłam przycisk "zadzwoń".
- Ash?!
- Sophie? To ty? - jej głos był pośpieszny.
- Tak! Co jest nie tak? Co się dzieje?! I czy miałaś coś wspólnego z tym całym magazynem?!
- Tak Sophie ale słuchaj....
Przerwałam jej.
- Ashley dlaczego nie dałaś znać Emily? Czemu nie zapytałaś jej co się dzieje zanim powiedziałam im o wszystkim?! Miałaś jej numer! Wyjaśniłaby ci to! Wiem, że Harry nie odpisywał ci na smsy ani nie odbierał gdy miał mój telefon, ale Em...
- Sophie słuchaj mnie nie mogłam nikomu powiedzieć! Musiałam wsypać im tej gazecie! Musiałam! On mnie odnalazł przez tą drugą dziewczyną, która pomogła ci w Londynie i mnie zastraszył!
- Kto?!
- On się zmienił Soph! Jest maniakiem! Powiedział, że chce dla ciebie jak najlepiej więc się zgodziłam! Idzie po ciebie!
- Ashley o kim mówisz?!
- Tw....
Połączenie przerwano. Zaniemówiłam. Spoglądałam oszołomiona na telefon. Kto?
- Wiec skarbie, podoba ci się? - zaputał Harry wchodząc do domku z walizkami. Zmarszczył brwi gdy zobaczył moją twarz bez emocji - Co się stało? - zapytał odstawiając walizki na ziemię i podszedł do mnie - Soph? Sophie przerażasz mnie - schylił się aby spojrzeć mi w oczy. Otrząsnęłam się z transu.
- Jestem po prostu zmęczona - odpowiedziałam, zmuszając się do uśmiechu.
- To z wcześniej cię męczy , prawda? Ta rzecz, o której nie chciałaś mi powiedzieć gdy jechaliśmy do szpitala? - zapytał. Złapał mnie za rękę i ją pocałował. Wcześniej? A tak, to jak Niall wybuchł przeze mnie.
- Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać - kontynuował Brytyjczyk.
- Wiem - uśmiechnęłam się, odpychając myśli związane z rozmową z Ashley i Niallem. Nie mam się czym martwić. - Możemy porozmawiać o tym później gdy będziemy się przytulać w łóżku.
- Będziesz tak zmęczona, że nie będziesz chciała rozmawiać - drażnił się ze mną.
- Harry przysięgam, że o tym pogadamy. Muszę to komuś powiedzieć...Ale teraz mam ochotę coś zjeść.
- Jak chcesz - westchnął lekko się wahając, ale wstał i podszedł do walizek. Z jednej z nich wyjął dużą reklamówkę i podał mi ją - To dla ciebie cukiereczku. Idź się przebrać, na górze jest łazienka.
- Tak jest - odpowiedziałam bardzo poważnie i wzięłam torbę.
- Tylko się pośpiesz! - rzucił gdy byłam w połowie schodów.
- Jestem za głodna żeby się nie wiadomo jak szykować! - odparłam. Zamknęłam się w łazience i wyrzuciłam na podłogę całą zawartość torby. Srebrne kolczyki, srebrne buty, srebrna kopertówka...Nie srebrna sukienka. Ostrożnie podniosłam fioletowy materiał, sukienka była zachwycająca. Lekko przed kolana i miała tylko jedno ramiączko, które składało się z dwóch srebrnych paseczków. W talii były identyczne, układające się na kształt paska. Była prosta, ale piękna w swojej prostocie. Włożyłam ją i przejrzałam się w lustrze. Co powinnam zrobić z włosami? W kilku pasmach było trochę śniegu, który sprawił, że włosy były pokręcone i rozczochrane. Skrzywiłam się i zdecydowałam zapleść je tak aby tworzyły koronę z tyłu mojej głowy, a luźne pasma warkocza spływałyby jak wodospad. Gdy skończyłam, założyłam kolczyki i podziwiałam efekt końcowy. Nieźle Sophie.
Oh simple think where have you gone / Oh prosta rzeczy gdzie odeszłaś?
I'm getting old and I need something to rely on/ Starzeję się i potrzebuję czegoś na czym mogę polegać
So tell me when you're gonna let me in/ Więc powiedz mi kiedy mnie wpuścisz
Im getting tired and I need somewhere to begin/ Powoli się męczę i muszę od czegoś zacząć
- Jestem głodna - powiedziałam po kilku minutach, gdy w samochodzie zrobiło się już ciepło.
- Nie dziwię się, już prawie 6 - zaśmiał się chłopak.
- A co masz zaplanowane na 6? - zapytałam zaciekawiona.
- O 7 mamy kolację w luksusowej restauracji, a teraz pojedziemy do hotelu aby się przebrać, później pójdziemy na kolację, a następnie wrócimy i będziemy się kochać dopóki nie zaśniesz - powiedział zniżając głos pod koniec.
- A co jeśli nie będę chciała się z tobą kochać? - zapytałam wyzywająco. Spojrzał na mnie przelotnie.
- Cóż chyba będę musiał sprawić, żebyś mnie pragnęła - powiedział powoli, uśmiechając się lekko. Po kilku minutach podjechaliśmy pod nowoczesny hotel.
- Pójdę po klucze, poczekaj tutaj - powiedział loczek, odpiął pas i wyszedł z auta. Zostałam na swoim miejscu i z zainteresowaniem przyglądałam się małym domkom dookoła. Wszystkie były takie same, dwupoziomowe z czterema dużymi oknami. Okna miały szeroką czarną oprawę, sprawiały, że dom był trochę futurystyczny. Drewniane ściany były w kolorze karmelu, a na pietrze znajdował się balkon z czymś co wyglądało jak jacuzzi.
- Mademoiselle /madmłasel/ - powiedział Harry otwierając dla mnie drzwi od strony pasażera. Jak dżentelmen. Podał mi klucze - Mieszkamy w domku numer 18.
- To data moich urodzin! - wykrzyknęłam.
- Ciekawy zbieg okoliczności prawda?
- Harry, wiedziałeś o tym - odpowiedziałam dźgając go w klatkę piersiową.
- Masz rację, ale tylko z tych papierów od twojej mamy, bo sama nigdy nie wspomniałaś, że już w styczniu masz urodziny.
- Jakoś nie było kiedy.
- W każdym razie idź już do naszego domku i rozgość się a ja przyniosę walizki, okej? Musisz pójść tą ścieżką i skręcić w prawo na niewielki chodniczek. Recepcjonistka powiedziała, że nasz domek jest zaraz za tym zakrętem - wyjaśnił chłopak, otwierając bagażnik. Z zaciekawieniem zajrzałam mu przez ramię.
- Może mogę ci jakoś pomóc?
- Sophieeeee - jęknął i odwrócił się w moją stronę - To ma być niespodzianka? Przysięgam, że zaraz sama się przekonasz a za niedługo spotkamy się w domku...Musze jeszcze zamienić parę słów z recepcjonistką.
- Dobra - westchnęłam i poszłam do domku, kierując się instrukcją Harrego. Wszystkie wyglądały tak samo i nie widziałam naszego. Poszłam trochę dalej i rozejrzałam się dookoła, dopóki nie zobaczyłam numeru 18 na drzwiach. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, wstrzymałam oddech gdy zobaczyłam wnętrze.
- Wow - westchnęłam. Było pięknie. Rozglądałam się dookoła zaczarowana urokiem tego miejsca. Zamknęłam za sobą drzwi. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Odrywając oczy od otaczającego mnie piękna spojrzałam na wyświetlacz.
Harry Styles naprawdę
muszę pogadać z Sophie!
To ważne!
To od Ashley. Od razu nacisnęłam przycisk "zadzwoń".
- Ash?!
- Sophie? To ty? - jej głos był pośpieszny.
- Tak! Co jest nie tak? Co się dzieje?! I czy miałaś coś wspólnego z tym całym magazynem?!
- Tak Sophie ale słuchaj....
Przerwałam jej.
- Ashley dlaczego nie dałaś znać Emily? Czemu nie zapytałaś jej co się dzieje zanim powiedziałam im o wszystkim?! Miałaś jej numer! Wyjaśniłaby ci to! Wiem, że Harry nie odpisywał ci na smsy ani nie odbierał gdy miał mój telefon, ale Em...
- Sophie słuchaj mnie nie mogłam nikomu powiedzieć! Musiałam wsypać im tej gazecie! Musiałam! On mnie odnalazł przez tą drugą dziewczyną, która pomogła ci w Londynie i mnie zastraszył!
- Kto?!
- On się zmienił Soph! Jest maniakiem! Powiedział, że chce dla ciebie jak najlepiej więc się zgodziłam! Idzie po ciebie!
- Ashley o kim mówisz?!
- Tw....
Połączenie przerwano. Zaniemówiłam. Spoglądałam oszołomiona na telefon. Kto?
- Wiec skarbie, podoba ci się? - zaputał Harry wchodząc do domku z walizkami. Zmarszczył brwi gdy zobaczył moją twarz bez emocji - Co się stało? - zapytał odstawiając walizki na ziemię i podszedł do mnie - Soph? Sophie przerażasz mnie - schylił się aby spojrzeć mi w oczy. Otrząsnęłam się z transu.
- Jestem po prostu zmęczona - odpowiedziałam, zmuszając się do uśmiechu.
- To z wcześniej cię męczy , prawda? Ta rzecz, o której nie chciałaś mi powiedzieć gdy jechaliśmy do szpitala? - zapytał. Złapał mnie za rękę i ją pocałował. Wcześniej? A tak, to jak Niall wybuchł przeze mnie.
- Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać - kontynuował Brytyjczyk.
- Wiem - uśmiechnęłam się, odpychając myśli związane z rozmową z Ashley i Niallem. Nie mam się czym martwić. - Możemy porozmawiać o tym później gdy będziemy się przytulać w łóżku.
- Będziesz tak zmęczona, że nie będziesz chciała rozmawiać - drażnił się ze mną.
- Harry przysięgam, że o tym pogadamy. Muszę to komuś powiedzieć...Ale teraz mam ochotę coś zjeść.
- Jak chcesz - westchnął lekko się wahając, ale wstał i podszedł do walizek. Z jednej z nich wyjął dużą reklamówkę i podał mi ją - To dla ciebie cukiereczku. Idź się przebrać, na górze jest łazienka.
- Tak jest - odpowiedziałam bardzo poważnie i wzięłam torbę.
- Tylko się pośpiesz! - rzucił gdy byłam w połowie schodów.
- Jestem za głodna żeby się nie wiadomo jak szykować! - odparłam. Zamknęłam się w łazience i wyrzuciłam na podłogę całą zawartość torby. Srebrne kolczyki, srebrne buty, srebrna kopertówka...Nie srebrna sukienka. Ostrożnie podniosłam fioletowy materiał, sukienka była zachwycająca. Lekko przed kolana i miała tylko jedno ramiączko, które składało się z dwóch srebrnych paseczków. W talii były identyczne, układające się na kształt paska. Była prosta, ale piękna w swojej prostocie. Włożyłam ją i przejrzałam się w lustrze. Co powinnam zrobić z włosami? W kilku pasmach było trochę śniegu, który sprawił, że włosy były pokręcone i rozczochrane. Skrzywiłam się i zdecydowałam zapleść je tak aby tworzyły koronę z tyłu mojej głowy, a luźne pasma warkocza spływałyby jak wodospad. Gdy skończyłam, założyłam kolczyki i podziwiałam efekt końcowy. Nieźle Sophie.
Po raz ostatni zakręciłam się przed lustrem, założyłam buty, wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Harry czekał na mnie przy schodach. Ubrany w garnitur, z krawatem pasującym do mojej sukienki.
- Wyglądasz zabójczo - powiedziałam lustrując go wzrokiem.
- To samo mogę powiedzieć o tobie, ale raczej powiem, że powalasz na kolana - uśmiechnął się pokazując perłowo białe zęby - Podoba ci się sukienka?
- Podoba to mało powiedziane. Uwielbiam ją - powiedziałam obracając się wokół własnej osi. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze w korytarzu. Lustro było duże i obejmowało całe moje ciało. Utkwiłam wzrok w odbiciu moich nadgarstków, całych w bliznach. Wolno przejechałam po nich palcami. Harry złapał mnie za rękę.
- Jesteś piękna Sophie, nawet nie waż się myśleć inaczej - wymamrotał prosto do mojego ucha i podchwycił moje spojrzenie w lustrze. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej srebrny łańcuszek z małym wisiorkiem w kształcie płatka śniegu - To dla ciebie - dodał, zapinając mi go na szyi.
- Dziękuję - powiedziałam i obróciłam się twarzą do niego. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie. Harry pochylił się niepewnie do przodu. Jego duże dłonie objęły moją twarz.
- Czy mogę?
Pokiwałam głową i zamknęłam oczy gdy jego miękkie wargi spotkały moje.
- Kocham cię, wiesz o tym, prawda? - wyszeptał w intymny sposób.
- Oczywiście, że wiem - odpowiedziałam. Wiem, że zawiodłam go taką odpowiedzią. Widziałam to w jego oczach. Niestety na razie nie potrafię odpowiedzieć mu tym samym.
- Chodźmy zjeść - dodał chłopak, pomagając mi w założeniu płaszcza.
- Wyglądasz zabójczo - powiedziałam lustrując go wzrokiem.
- To samo mogę powiedzieć o tobie, ale raczej powiem, że powalasz na kolana - uśmiechnął się pokazując perłowo białe zęby - Podoba ci się sukienka?
- Podoba to mało powiedziane. Uwielbiam ją - powiedziałam obracając się wokół własnej osi. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze w korytarzu. Lustro było duże i obejmowało całe moje ciało. Utkwiłam wzrok w odbiciu moich nadgarstków, całych w bliznach. Wolno przejechałam po nich palcami. Harry złapał mnie za rękę.
- Jesteś piękna Sophie, nawet nie waż się myśleć inaczej - wymamrotał prosto do mojego ucha i podchwycił moje spojrzenie w lustrze. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej srebrny łańcuszek z małym wisiorkiem w kształcie płatka śniegu - To dla ciebie - dodał, zapinając mi go na szyi.
- Dziękuję - powiedziałam i obróciłam się twarzą do niego. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie. Harry pochylił się niepewnie do przodu. Jego duże dłonie objęły moją twarz.
- Czy mogę?
Pokiwałam głową i zamknęłam oczy gdy jego miękkie wargi spotkały moje.
- Kocham cię, wiesz o tym, prawda? - wyszeptał w intymny sposób.
- Oczywiście, że wiem - odpowiedziałam. Wiem, że zawiodłam go taką odpowiedzią. Widziałam to w jego oczach. Niestety na razie nie potrafię odpowiedzieć mu tym samym.
- Chodźmy zjeść - dodał chłopak, pomagając mi w założeniu płaszcza.
∞
- Nadal jedziemy na przerwę świąteczną? - zapytałam jedząc szarlotkę. Kolacja z Harrym była naprawdę przyjemna. Dużo się o sobie dowiedzieliśmy, wliczając w to żenujące wspomnienia z dzieciństwa i takie rzeczy. Do tej pory nie rozmawialiśmy o innych członkach zespołu.
- Jasne, że tak. To będzie idealny czas na odpoczynek i zgranie się jako rodzina przed rozpoczęciem nowej trasy i w ogóle - odpowiedział chłopak, podkradając mi z talerza kawałek ciasta.
- Ej!
W zemście zabrałam mu z talerza kawałek ciasta czekoladowego z orzechami i włożyłam je do ust. Gdy podniósł pytająco jedną brew tylko wzruszyłam ramionami.
- Coś za coś. Więc kiedy wychodzi nowy album?
- Pracowaliśmy nad nim przez ostatnie dwa tygodnie i zaczęliśmy nagrywać przed przyjazdem do Irlandii, więc powinniśmy skończyć przed świętami. Dodaliśmy też kilka dodatkowych świątecznych piosenek, więc chcemy zaczekać do tego czasu - wyjaśnił dokańczając swój deser, żebym nie mogła mu już nic zabrać.
- Gdzie tak w ogóle jedziemy?
- Już ci powiedziałem, że ci nie powiem - zaśmiał się, kiwając na kelnera aby przyniósł rachunek - To ma być niespodzianka - uśmiechnął się.
- Wiesz, że to tekst Edwarda Cullena, co nie? - warknęłam, dokańczając swój deser - A później zabierzesz mnie w jakieś sekretne miejsce nie wiadomo gdzie.
- Cóż obiecuję ci, że nie wybieramy się na romantyczną wyspę, bo reszta zespołu też jedzie - zaśmiał się Haz, płacąc rachunek - Chodźmy do domu... - rzucił zakładając swoja kurtkę i pomagając mi z moją - Mamy na jutro zaplanowanych kilka rzeczy i musisz wypocząć.
- Harry oboje wiemy co będziemy robić po powrocie do domu. Powiedziałeś to już wcześniej - zaśmiałam się dźgając go palcem w tors.
- Kto powiedział, że mówiłem prawdę? - zaprotestował, uśmiechając się figlarnie.
∞
Gdy weszłam z powrotem do naszego domku aż mnie zatkało. Wyglądało to jakby ktoś kompletnie przerobił dom podczas naszej nieobecności. Wszędzie były zapalone świece, oświetlające domek. Na podłodze były rozsypane białe płatki róż.
- Ty to zrobiłeś? - zapytałam cicho zdejmując płaszcz.
- Nie sam, ale poprosiłem w recepcji czy mogliby to zrobić gdy pojedziemy na kolację - powiedział także zdejmując swoją kurtkę. Zdjęłam szpilki i zaczęłam chodzić po płatkach. Byłam oszołomiona. Nagle rozbrzmiały dźwięki piosenki Keane i zobaczyłam, że to Harry bawi się odtwarzaczem.
I walked across an empty land / Szedłem przez opuszczoną ziemię
I knew the pathway like the back of my hand/ Znałem tę ścieżkę jak własną kieszeń
I felt the earth beneath my feet/ Czułem ziemię pod stopami
Sat by the river and it made me complete/ Usiadłem przy rzecze i czułem się spełniony
I knew the pathway like the back of my hand/ Znałem tę ścieżkę jak własną kieszeń
I felt the earth beneath my feet/ Czułem ziemię pod stopami
Sat by the river and it made me complete/ Usiadłem przy rzecze i czułem się spełniony
Oh simple think where have you gone / Oh prosta rzeczy gdzie odeszłaś?
I'm getting old and I need something to rely on/ Starzeję się i potrzebuję czegoś na czym mogę polegać
So tell me when you're gonna let me in/ Więc powiedz mi kiedy mnie wpuścisz
Im getting tired and I need somewhere to begin/ Powoli się męczę i muszę od czegoś zacząć
- Harry?
- Hmm? - podszedł do mnie na środek pokoju. Jego oddech na mojej szyi wywołał u mnie przyjemny dreszcz. Chłopak położył dłonie na mojej talii i zaczął się poruszać w rytm muzyki. Ja razem z nim.
I came across a fallen tree/ Przeszedłem obok powalonego drzewa
I felt the branches of it looking at me/ Czułem na sobie wzrok gałęzi
Is this the place we used to love?/ Czy to miejsce, które kiedyś pokochaliśmy?
Is this the place that I've been dreaming of?/ Czy to miejsce o którym śniłem?
Przeniósł mnie kawałek i nagle upadłam na coś miękkiego, a po chwili chłopak leżał na mnie. Białe płatki tańczyły wokół nas gdy ściągał koszulkę. Gdy tylko zobaczyłam jego nagi tors, wyciągnęłam rękę aby go dotknąć. Moje ciało go pragnęło.I came across a fallen tree/ Przeszedłem obok powalonego drzewa
I felt the branches of it looking at me/ Czułem na sobie wzrok gałęzi
Is this the place we used to love?/ Czy to miejsce, które kiedyś pokochaliśmy?
Is this the place that I've been dreaming of?/ Czy to miejsce o którym śniłem?
- Harry chcę z tobą porozmawiać o tym co zdarzyło się wcześniej - powiedziałam ostrożnie.
- Czyli o czym? Co sprawiło, że rano byłaś nieszczęśliwa? - zapytał podnosząc mój podbródek, tak abym patrzyła mu w oczy.
- Niall.
Na chwilę go zmroziło ale znów zaczął nasz powolny taniec.
- Co się stało?
Oh simple think where have you gone / Oh prosta rzeczy gdzie odeszłaś?
I'm getting old and I need something to rely on/ Starzeję się i potrzebuję czegoś na czym mogę polegać
So tell me when you're gonna let me in/ Więc powiedz mi kiedy mnie wpuścisz
Im getting tired and I need somewhere to begin/ Powoli się męczę i muszę od czegoś zacząć
And if you have a minute why don't we go/ Jeśli masz chwilę dlaczego nie pójdziemy
Talk about is somewhere only we know?/ Porozmawiać o miejscu, które znamy tylko my?
This could be the end of everything/ To może być koniec wszystkiego
so why don't we go/ Więc dlaczego nie pójdziemy
somewhere only we know?/ W miejsce, które znamy tylko my?
Oh simple think where have you gone / Oh prosta rzeczy gdzie odeszłaś?
I'm getting old and I need something to rely on/ Starzeję się i potrzebuję czegoś na czym mogę polegać
So tell me when you're gonna let me in/ Więc powiedz mi kiedy mnie wpuścisz
Im getting tired and I need somewhere to begin/ Powoli się męczę i muszę od czegoś zacząć
And if you have a minute why don't we go/ Jeśli masz chwilę dlaczego nie pójdziemy
Talk about is somewhere only we know?/ Porozmawiać o miejscu, które znamy tylko my?
This could be the end of everything/ To może być koniec wszystkiego
so why don't we go/ Więc dlaczego nie pójdziemy
somewhere only we know?/ W miejsce, które znamy tylko my?
- Rozmawiałam z nim rano. O moich uczuciach i nie był tym zachwycony.
Harry złapał mnie za rękę i zakręcił mną, moja sukienka delikatnie zafalowała. Po obrocie chłopak przechylił mnie do tyłu i zatrzymał kilka centymetrów nad ziemią i znów postawił na nogi.
- Da sobie radę - powiedział po prostu.
- Nie sądzą - zaprzeczyłam, brakowało mi tchu - Nie z tym co mu powiedziałam. Wydawał się taki wściekły i załamany...
- Co mu powiedziałaś?
Oh simple think where have you gone / Oh prosta rzeczy gdzie odeszłaś?
I'm getting old and I need something to rely on/ Starzeję się i potrzebuję czegoś na czym mogę polegać
So tell me when you're gonna let me in/ Więc powiedz mi kiedy mnie wpuścisz
Im getting tired and I need somewhere to begin/ Powoli się męczę i muszę od czegoś zacząć
And if you have a minute why don't we go/ Jeśli masz chwilę dlaczego nie pójdziemy
Talk about is somewhere only we know?/ Porozmawiać o miejscu, które znamy tylko my?
This could be the end of everything/ To może być koniec wszystkiego
so why don't we go/ Więc dlaczego nie pójdziemy
somewhere only we know?/ W miejsce, które znamy tylko my?
I'm getting old and I need something to rely on/ Starzeję się i potrzebuję czegoś na czym mogę polegać
So tell me when you're gonna let me in/ Więc powiedz mi kiedy mnie wpuścisz
Im getting tired and I need somewhere to begin/ Powoli się męczę i muszę od czegoś zacząć
And if you have a minute why don't we go/ Jeśli masz chwilę dlaczego nie pójdziemy
Talk about is somewhere only we know?/ Porozmawiać o miejscu, które znamy tylko my?
This could be the end of everything/ To może być koniec wszystkiego
so why don't we go/ Więc dlaczego nie pójdziemy
somewhere only we know?/ W miejsce, które znamy tylko my?
- Harry powiedziałam mu, że cię kocham.
Chłopak się zatrzymał.
This could be the end of everything/ To może być koniec wszystkiego
so why don't we go/ Więc dlaczego nie pójdziemy
somewhere only we know?/ W miejsce, które znamy tylko my?
- Co? - wyszeptał.
- Harry, kocham cię - powiedziałam zgodnie z prawdą i po chwili poczułam jego usta na swoich.
- Jezu, nawet nie wiesz jak długo czekałem na te słowa - westchnął i znów mnie pocałował, obejmując mnie ramionami - Soph, kocham cię tak bardzo, że to chyba niemożliwe - rzucił, ujmując moją twarz w dłonie.
- Harry ja też cię kocham - powtórzyłam. Nasze usta znów się spotkały i poczułam jak bardzo go pragnę. Położyłam dłoń na jego karku gdy on chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Jedną ręką złapał mnie za udo i oplótł się tą nogą w talii. Przeszkadzały nam jedynie ubrania.
- Sophie - jęknął gdy upadłam przed nim na kolana i zaczęłam mocować się z jego spodniami - Sophie nie, nie musisz tego robić - sapnął, próbując mnie odepchnąć od swojej rosnącej erekcji.
- Ale ja chcę - rzuciłam pewnie.W końcu spodnie opadły mu do kostek, a ich śladem podążyły po chwili bokserki.
- Jak ja cię kurwa bardzo kocham - jęknął chłopak gdy objęłam dłonią jego pulsującego członka - Ale to nie będzie fair - protestował.
- Nie będzie nie fair - zaczęłam - Bo to ja czerpie z tego przyjemność.
- Sophieeeee - Jęknął głośno gdy wzięłam go do ust. Wplótł palce w moje włosy. Nie byłam pewna co powinnam robić więc zaczęłam go ssać chowając przy tym zęby. Ręką złapałam tą część, której nie byłam w stanie wziąć do buzi i zaczęłam ją masować. Wnioskując z dźwięków jakie z siebie wydawał chyba robiłam to dobrze. Językiem drażniłam jego końcówkę. Pracowałam zgranie ustami i dłonią.
- Na miłość boską jesteś idealna... - jęknął chłopak po czym mnie delikatnie odepchnął - Ale nie wytrzymam jeśli nie przestaniesz - podniósł mnie i mocno pocałował. Po chwili objęłam go nogami w talii.
so why don't we go/ Więc dlaczego nie pójdziemy
somewhere only we know?/ W miejsce, które znamy tylko my?
- Co? - wyszeptał.
- Harry, kocham cię - powiedziałam zgodnie z prawdą i po chwili poczułam jego usta na swoich.
- Jezu, nawet nie wiesz jak długo czekałem na te słowa - westchnął i znów mnie pocałował, obejmując mnie ramionami - Soph, kocham cię tak bardzo, że to chyba niemożliwe - rzucił, ujmując moją twarz w dłonie.
- Harry ja też cię kocham - powtórzyłam. Nasze usta znów się spotkały i poczułam jak bardzo go pragnę. Położyłam dłoń na jego karku gdy on chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Jedną ręką złapał mnie za udo i oplótł się tą nogą w talii. Przeszkadzały nam jedynie ubrania.
- Sophie - jęknął gdy upadłam przed nim na kolana i zaczęłam mocować się z jego spodniami - Sophie nie, nie musisz tego robić - sapnął, próbując mnie odepchnąć od swojej rosnącej erekcji.
- Ale ja chcę - rzuciłam pewnie.W końcu spodnie opadły mu do kostek, a ich śladem podążyły po chwili bokserki.
- Jak ja cię kurwa bardzo kocham - jęknął chłopak gdy objęłam dłonią jego pulsującego członka - Ale to nie będzie fair - protestował.
- Nie będzie nie fair - zaczęłam - Bo to ja czerpie z tego przyjemność.
- Sophieeeee - Jęknął głośno gdy wzięłam go do ust. Wplótł palce w moje włosy. Nie byłam pewna co powinnam robić więc zaczęłam go ssać chowając przy tym zęby. Ręką złapałam tą część, której nie byłam w stanie wziąć do buzi i zaczęłam ją masować. Wnioskując z dźwięków jakie z siebie wydawał chyba robiłam to dobrze. Językiem drażniłam jego końcówkę. Pracowałam zgranie ustami i dłonią.
- Na miłość boską jesteś idealna... - jęknął chłopak po czym mnie delikatnie odepchnął - Ale nie wytrzymam jeśli nie przestaniesz - podniósł mnie i mocno pocałował. Po chwili objęłam go nogami w talii.
- Harry pragnę cię - sapnęłam, wybijając paznokcie w jego bicepsy, gdy całował mnie po szyi.
- Ja ciebie też - rzucił, a jego ręką wślizgnęła się pod moją sukienkę. Zaczął zataczać kółka na mojej bieliźnie. Nasze usta znów się złączyły.
- Zdejmij je. Spraw bym była twoja - jeknęłam wypychając biodra do przodu. Zrobił to o co go prosiłam. Zdjął moje majtki razem z sukienką, z którą miał mały problem, bo żadne z nas nie chciało przerywać pocalunku.
- Harry proszę. Kocham cię.
- Nigdy nie znudzi mi się dźwięk tych słów. Nigdy - powiedział obsypując moje majtki ciało pocałunkami.
- To dobrze, bo nigdy nie przestanę ich powtarzać - wymamrotałam. Gdy całował moje piersi wzdłuż kręgosłupa przeszedł mnie dreszcz przyjemności. Czułam, że robię się coraz bardziej mokra. Moje ciało przygotowywało się na przyjęcie Harrego. Mój umysł był przyćmiony podnieceniem. Miałam tylko jeden cel - kochać się z nim.
- Harry proszę - jęknęłam gdy włożył we mnie palec - Pragnę cię. Kocham cię.
- Powtórz to Soph - sapnął pochylając się nade mną - Powiedz, że mnie kochasz - kontynuował, drażniąc czubkiem penisa moje wejście.
- Kocham cię Styles - wyszeptałam podnosząc się lekko aby go pocałować. Chyba się od niego uzależniłam. Jęknęłam gdy wolno we mnie wszedł. Czułam w sobie jego pulsującego członka.- Harry - jęknęłam wbijając paznokcie w jego plecy.
- Jesteś taka piękna - powiedział chłopak patrząc mi w oczy. Ruszał się w jednym tempie. Po każdym szybkim pchnięciu wolno ze mnie wychodził, po czym znów wbijał się po sam koniec. Na naszych ciałach zaczęły się pojawiać kropelki potu.
- Kocham cię - powiedział.
- Ja też cię kocham - powtarzałam to jak mantrę. Chwilę później oboje osiągnęliśmy szczyt. Przyjemność była oszałamiająca.
- I jak było? - zapytał ledwo łapiąc oddech.
- Perfekcyjnie - odpowiedziałam mocno go przytulając. Przez kilka chwil po prostu sobie leżeliśmy, ale musiałam wstać i iść do toalety.
- Gdzie się wybierasz? - jęknął niezadowolony Harry.
- Do łazienki - rzuciłam i zaczęłam przeglądać ciuchy w walizce koło łóżka.
- Możesz chodzić nago - zaproponował.
- Nie będę chodzić nago po domu. Szczególnie przy tak wielkich oknach - założyłam jedną z jego koszulek i weszłam na górę do łazienki. Zrobiłam co musiałam, a gdy otworzyłam oczy poczułam na twarzy jakiś materiał. Silne ramiona zaciągnęły mnie z powrotem do łazienki. Nie szarpałam się myśląc, że to tylko Harry próbuje mnie nastraszyć. Prze krótką chwilę widziałam odbicie napastnika w lustrze. Był ubrany na czarno. To nie Harry. Nie ubrałby się tak szybko. A ten materiał pachnie znajomo. Chloroform. Zaczęłam się szarpać, wołać o pomoc, ale zostałam ogłuszona.
∞
Zamrugałam kilka razy i poczułam ból w kończynach. Chciałam się przeciągnąć, ale okazało się, że moje ręce są związane z tyłu. Zaraz...Przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniej nocy. Były dobre prawda? Ale...Ktoś zabrał mnie gdy poszłam do łazienki. Zakrztusiłam się, uświadamiając sobie prawdę. O nie, proszę. Znów zostałam porwana? Nieee. Zaczęłam się siłować z linami gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.
- Nie rób tego, tylko się zranisz.
Wstrzymałam oddech patrząc na osobę przede mną. Wyglądała jak ja, tylko z blond włosami. O mój boże, to jakaś czarna magia?!
- Jej naprawdę miał rację...Jesteśmy identyczne - dziewczyna wymamrotała pod nosem, także zdziwiona naszym podobieństwem.
- Nie rozmawiaj z nią jeszcze! - rozkazał ktoś stojący za mną. Głos był zadziwiająco znajomy... Ze zdumieniem wpatrywałam się w blondynkę. Dlaczego jesteśmy prawie identyczne?
- Nie martw się - wyszeptała do mnie - jestem tak samo zdziwiona jak ty.
- Anne! - głos mężczyzny był bliżej.
- Przepraszam! - odpowiedziała z zakłopotaniem Anne i się ode mnie odsunęła. Ktoś wszedł do pokoju. Ciężkie, głośne kroki były wyraźne na drewnianej powierzchni.
- Oj Sophie, Sophie, masz wprawę w pakowanie ludzi w kłopoty, wliczając w to ciebie - zaśmiał się mężczyzna stając przede mną. Po niespełna sekundzie rozpoznałam go.
- Tato?! - sapnęłam zaskoczona.
_______________________________________________________________________________
Wow, wow, wow, koniec części drugiej :DD
Część 3 (Breaking Points) ma jak na razie 13 rozdziałów więc będzie co tłumaczyć :))
szczerze nie czytałam jej jeszcze więc nie mam pojęcia co się wydarzy 0.o
Końcowe komentarze (te obraźliwe) pod poprzednim rozdziałem zostaną usunięte.
Jakby ktoś chciał sb poczytać czy gdyby autor chciał skopiować i się pochwalić jaki to on nie jest kozak to tu masz drogi anonimku screeny...patrz nawet cię w tym wyręczyłam.
swietnyy ;3
OdpowiedzUsuńOMG Sophie porwał tata a co zrobił z Harrym? Klaudia
OdpowiedzUsuńjuż nie lubie jej ojca
OdpowiedzUsuńo jezu napewno anna będzie udawała sophie przed harrym
OdpowiedzUsuńJejciu te wyznania do Harryego *.* I ta akcja pod koniec <3 Idealny
OdpowiedzUsuńO. Mój. Boże.
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać. Naprawdę.
Aż sama się sobie dziwie bo ja zawsze mam coś do powiedzenia.
Czytałam ten rozdział chwile bo tym jak go dodałaś i do teraz nie mogę się otrząsnąć z emocji..
Aww to wyznanie Soph.. *.*
Wtedy kiedy mu powiedziała to co powiedziała Niall'owi, kiedy on się zatrzymał i był taki szczęśliwy..
Boże..chichrałam sięjak nie wiem, byłam taka podekscytowana tym!!
I oczywiście końcówka rozdziału..czytałam ją chyba z dobre 3 razy, słowo po słowie analizując aż wkońcu do mnie dotarło że jej ojciec ją porwał!!
Nie chce wiedzieć jaką miałam wtedy minę, byłam zszokowana.
Ktoś wyżej napisał że ta..Anne(?) będzie się podszywała pod Soph przed Harry'm. Też tak myślę. Ale jeżeli to prawda to mam nadzieje że Hazz się nie da nabrać.
I wkońcu WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA CIEBIE za to że tłumaczysz to opowiadanie. To naprawde trudne więc podziwiam Cię. Ja nie dałabym rady. I nie zwracaj uwagi ta te głupie komentarze obrażające Cię.
Przecież Ty nie musisz nam tego tłumaczyć a jednak to robisz za co naprawdę Cię kocham xx.
~*~
Zakładam że komentarz wyszedł długi..Właśnie dlatego zazwyczaj nic nie komentuje xd
Ale teraz musiałam coś napisać, szczególnie po tym jak zaczeli Cię obrażać.
Oczywiście mogłabym się tu jeszcze rozpisać na temat tego anonima ale LEPIEJ NIE XD
Jeszcze tylko jedno małe pytanko; trzecią część będziesz umieszczała na tym blogu?
To tyle, oczywiście czekam na nexta.
Nie mogę się doczekać *.*
Kocham i podziwiam, Nadia xx.
Tak, wszystkie 3 części będą na tym blogu :D
UsuńJejuu <3 świetny :3
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to Soph ma bliźniaczkę? Nie spodziewałam się tego xD ale i tak mi się podoba :* /Anya
O boże boje się o Soph. Siostra bliźniaczka?... na bank będzie soph udawać. NA SZCZESCIE SOPHIE MA WPRAWE W UCIEKANIU!
OdpowiedzUsuń<3 omg...
OdpowiedzUsuńrozdział ...wow !
OdpowiedzUsuńNa prawdę cudowny .
Co on sobie myśli ? Że może sobie porywać własną córkę ? No chyba śni ...ona i tak prędzej czy później im ucieknie ,bo ma wprawę w tym.
Ale że Ann to jej siostra czy coś ? To aż dziwne.
ps. Jesteś moją mistrzynią ,na prawdę. Te komentarze...ugh ,ludzie potrafią być idotami. A twój komentarz do tego . hahahaa. Podziwiam .
Czekam z niecierpliwością na 1 rozdział III części :D
aaaaaaaaaa!!!!! Sophie nareszcie jest z Harrym!!!! Tyle na to czekałam <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń...
nie mogę się już doczekać 3 części :)
to sophie ma siostre ?
OdpowiedzUsuń2 razy musiałam przeczytac koncowke żeby coś zrozumieć ;0
.
Annie jestem pełna podziwu że to tlumaczysz. Inni nie daliby rady, albo po prostu by im się nie chciało tłumaczyć, no bo przeciez nikt ci za to nie płaci. Jeszcze raz dziekuje, Kochana jestes uwielbiam Cie! <3 nie przejmuj się tymi 'hejterami'. zaloze się że oni nie zrobili by tyle co ty dla nas *-*
Kiedy moze byc kolejny rozdział ? :3
Szczerze to nie wiem co napisać. Nie zawsze komentuję rozdziały, za co przepraszam i postaram się poprawić w przyszłości, chociaż niczego nie obiecuję. Fajnie, że Sophie wyznała Haremu to co czuje. Szkoda mi Nialla. Ten dobry nigdy nie zdobywa dziewczyny. To niesprawiedliwe. Tak poza tym to już nie lubię jej ojca. Mam nadzieję, że nie zrobi jej krzywdy. No cóż, życzę powodzenia w tłumaczeniu trzeciej części. Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńO matko..
OdpowiedzUsuńSię porobiło. ;c
Dziwne, że jej ojciec odezwał się dopiero, kiedy okazało się, że jest ze sławnym zespołem..
Podziwiam Cię z a to, że tłumaczysz i zabiłabym najchętniej tego `pseudo hejtera`, za taki brak szacunku do Ciebie.
ily
@wrciia6
Nie przejmuj się jakim zjebem Anonimem , bo nie wie co pisze , próbuje zabłysnąć ;) jakoś mu to nie idzie , tłumacz dalej bo ja się w tym zakochałam <3 . a jak nie będziesz tłumaczyć to się obrażę , a tego nie chcesz prawda ? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
haha oczywiście, że nie :D
UsuńSłodko, chociaż sobie uświadomiłam, że na 99% nie będzie już z Niallerem :'( (Tak Marta dopiero teraz zrównała Stockhom Syndrome z Harrym)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak Anne będzie udawała Soph (bo na pewno tak będzie) to pokłóci się ze Stylesem ;-; (hehe, nie miła ja)
Harry trochę mnie wkurzył reakcją na to co mu powiedziała Sophie o Horanku, ale z drugiej strony się mu nie dziwię.
Bardziej mnie dziwi skąd autorka ma ciągłe pomysły i prowadzi już trzecią część!
Gdyby nie oparcie na zespole mogłaby być z tego niezła książka! :D
Pozdrowionka x
Zawsze można wykorzystać innych bohaterów.. :D
Usuńi stworzyć pornosa w 3 częściach :D
Usuńjejuuuu kiedy będzie następny?? nie mogę się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńTO TAKIE SŁODKIE BYŁO Z TYM HARRYM ☺
"Na podłodze były rozsypane białe płatki róż." Prezydent Snow? xD
OdpowiedzUsuń