Dla Darii Gruszczyńskiej, która przedwczoraj miała urodziny. Chciałam ci zrobić prezent, ale się nie udało. Mam nadzieję, że tan spóźniony też ci się spodoba :DDDD Spełnienia marzeń : ****
_______________________________________________________________________________
- Koniec kozy. Chodź zabiorę cie do domu - westchnął, przeczesując spocone włosy palcami. Pokiwałam głową, wciąż otumaniona po wszystkim. Usiadłam, wciągając bieliznę na jej prawidłowe miejsce. Straciłam równowagę, nadal czując się zamroczona, ale Louis mnie złapał, po czym wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Nie mogłam się powstrzymać od zagłębienia głowy w zagięciu jego szyi. Próbowałam znaleźć jakieś uspokojenie ale go nie dostałam. Chłopak wyszedł z klasy, a później ze szkoły, po czym włożył mnie do auta. Spojrzałam na niego i znalazłam w jego wzroku zakłopotanie.
_______________________________________________________________________________
- Koniec kozy. Chodź zabiorę cie do domu - westchnął, przeczesując spocone włosy palcami. Pokiwałam głową, wciąż otumaniona po wszystkim. Usiadłam, wciągając bieliznę na jej prawidłowe miejsce. Straciłam równowagę, nadal czując się zamroczona, ale Louis mnie złapał, po czym wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Nie mogłam się powstrzymać od zagłębienia głowy w zagięciu jego szyi. Próbowałam znaleźć jakieś uspokojenie ale go nie dostałam. Chłopak wyszedł z klasy, a później ze szkoły, po czym włożył mnie do auta. Spojrzałam na niego i znalazłam w jego wzroku zakłopotanie.
- Louis moje rze...
Przerwał mi słodkim, ostrożnym pocałunkiem. Odsunął się i potarł kciukiem mój policzek.
- Zostań tutaj, pójdę po nie - powiedział i zamknął drzwi do samochodu. Czułam się wyczerpana, więc położyłam się na tylnym siedzeniu i zamknęłam oczy.
Co ja do cholery robię z tymi chłopakami?
*******************************************************
Droga do posiadłości przebiegała w milczeniu, przerywanym brzęczeniem silnika i stukotem palców Louisa o kierownicę. Gdy przyjechaliśmy, chłopak zgasił silnik i westchnął. Jego głowa odchyliła się do tyłu ze zmęczenia. Po chwili obrócił twarz w moją stronę.
- Myślisz, że dasz radę zapomnieć o tym , co się dzisiaj zdarzyło? - westchnął, kręcąc głową.
- Czemu ci na tym zależy? - zapytałam cicho.
- Nie chcę, być tym, który traci nad sobą panowanie; nie chcę aby ktoś miał o mnie takie wyobrażenie. A to, że miałem miałem cię tylko dla siebie przez parę godzin, nie pomogło - zakończył, unikając mojego spojrzenia.
- Co to za "ktoś"?
- Kumple, fani, prasa, paparazzi... ty - tłumaczył, po czym znów na mnie spojrzał. Zastygłam, oniemiała.
- To część z powodów dlaczego wszędzie zachowuję się tak beztrosko - kontynuował, w jego głosie zaczęłam wyczuwać frustrację - Bo jeśli pozwalam mojej "ciesz sie życiem" stronie zapanować nad ta dominującą, to wszyscy są szczęśliwsi. Nikt nie zważa na to czy się przy mnie wydurni, bo ja sam się wydurniam. Ale ostatnio fani zaczęli mnie obrażać i mówić, że jestem dziecinny, a moja szalona strona zaczęła zanikać, pozwalając przejąć kontrole tej ciemnej, poważnej stronie. Czemu oni kurwa nie mogą czasem się po prostu zamknąć? Pozwolić nam żyć, tak jak chcemy? Nie chcę tego! Nie chcę aby widzieli takiego mnie! - krzyknął, z furią uderzając w kierownicę. Zobaczyłam jak się wzdryga, gdy jego ręce zetknęły się z twardą kierownicą. Zerknął na mnie. W jego zazwyczaj radosnych oczach pojawiły się łzy frustracji - Sophie... Nie chcę by ludzie mnie za takiego uważali... - mówił dalej, chowając głowę w dłoniach - Nie wiem co mam dalej robić...
- Może powinieneś znaleźć dziewczynę, która potrafiłaby to ogarnąć. Taką podobną do siebie - spróbowałam.
- Mam ciebie Soph - odburknął.
- Nie Louis, chodzi mi o inną dziewczynę. Której nie będziesz mógł ujarzmić tak jak mnie. Taką, z którą będziesz się mógł pokazać publicznie.
- Ale to by znaczyło, że nie mógłbym już się z tobą pieprzyć - powiedział to tak, jakby przestanie używania mnie jako seks zabawki było zbyt dużym wymogiem - Lubię cię pieprzyć. Jesteś genialna do pieprzenia.
Boże, naprawdę? Idealna do pieprzenia? Supeer. Doprowadzacie mnie do szaleństwa. To jakiś obłęd.
Louis mówił dalej, wyrywając mnie z niedowierzania;
- Ale jeżeli przestanę cię wykorzystywać seksualnie, widziałaś co się stało z Harrym 2 lata temu gdy jego dziewczyna dowiedziała się o tobie i waszych "zabawach", oczywiście z nim zerwała. To go naprawdę sfrustrowało i wpadł w stan "Chcę brutalnie zerżnąć Sophie" - westchnął - Ja tego nie chcę. Nie chcę cię sterroryzować tak jak Zayn. A wiem, że nie będę w stanie się kontrolować tak jak Harry, jeśli zerwę z dziewczyną a ty będziesz obok. Nie będę w stanie bo moje uczucia do ciebie nie są tak silne jak Harrego.
Pamiętam intensywność tego zdarzenia. Tego dnia, o którym mówił Louis. Nawet słowa piosenki, która akurat leciała.
[Wspomnienie]
(Help me...)/ Pomóż mi
You tear down my reason/ Niszczysz moje powody
(Help me...)/ Pomóż mi
It's your sex I can smell/ Czuję zapach twojego seksu
(Help me...)/ Pomóż mi
You make me perfect/ Sprawiasz, ze jestem perfekcyjny
Help me become somebody else/ Pomóż mi stać się kimś innym
*******************************************************
Droga do posiadłości przebiegała w milczeniu, przerywanym brzęczeniem silnika i stukotem palców Louisa o kierownicę. Gdy przyjechaliśmy, chłopak zgasił silnik i westchnął. Jego głowa odchyliła się do tyłu ze zmęczenia. Po chwili obrócił twarz w moją stronę.
- Myślisz, że dasz radę zapomnieć o tym , co się dzisiaj zdarzyło? - westchnął, kręcąc głową.
- Czemu ci na tym zależy? - zapytałam cicho.
- Nie chcę, być tym, który traci nad sobą panowanie; nie chcę aby ktoś miał o mnie takie wyobrażenie. A to, że miałem miałem cię tylko dla siebie przez parę godzin, nie pomogło - zakończył, unikając mojego spojrzenia.
- Co to za "ktoś"?
- Kumple, fani, prasa, paparazzi... ty - tłumaczył, po czym znów na mnie spojrzał. Zastygłam, oniemiała.
- To część z powodów dlaczego wszędzie zachowuję się tak beztrosko - kontynuował, w jego głosie zaczęłam wyczuwać frustrację - Bo jeśli pozwalam mojej "ciesz sie życiem" stronie zapanować nad ta dominującą, to wszyscy są szczęśliwsi. Nikt nie zważa na to czy się przy mnie wydurni, bo ja sam się wydurniam. Ale ostatnio fani zaczęli mnie obrażać i mówić, że jestem dziecinny, a moja szalona strona zaczęła zanikać, pozwalając przejąć kontrole tej ciemnej, poważnej stronie. Czemu oni kurwa nie mogą czasem się po prostu zamknąć? Pozwolić nam żyć, tak jak chcemy? Nie chcę tego! Nie chcę aby widzieli takiego mnie! - krzyknął, z furią uderzając w kierownicę. Zobaczyłam jak się wzdryga, gdy jego ręce zetknęły się z twardą kierownicą. Zerknął na mnie. W jego zazwyczaj radosnych oczach pojawiły się łzy frustracji - Sophie... Nie chcę by ludzie mnie za takiego uważali... - mówił dalej, chowając głowę w dłoniach - Nie wiem co mam dalej robić...
- Może powinieneś znaleźć dziewczynę, która potrafiłaby to ogarnąć. Taką podobną do siebie - spróbowałam.
- Mam ciebie Soph - odburknął.
- Nie Louis, chodzi mi o inną dziewczynę. Której nie będziesz mógł ujarzmić tak jak mnie. Taką, z którą będziesz się mógł pokazać publicznie.
- Ale to by znaczyło, że nie mógłbym już się z tobą pieprzyć - powiedział to tak, jakby przestanie używania mnie jako seks zabawki było zbyt dużym wymogiem - Lubię cię pieprzyć. Jesteś genialna do pieprzenia.
Boże, naprawdę? Idealna do pieprzenia? Supeer. Doprowadzacie mnie do szaleństwa. To jakiś obłęd.
Louis mówił dalej, wyrywając mnie z niedowierzania;
- Ale jeżeli przestanę cię wykorzystywać seksualnie, widziałaś co się stało z Harrym 2 lata temu gdy jego dziewczyna dowiedziała się o tobie i waszych "zabawach", oczywiście z nim zerwała. To go naprawdę sfrustrowało i wpadł w stan "Chcę brutalnie zerżnąć Sophie" - westchnął - Ja tego nie chcę. Nie chcę cię sterroryzować tak jak Zayn. A wiem, że nie będę w stanie się kontrolować tak jak Harry, jeśli zerwę z dziewczyną a ty będziesz obok. Nie będę w stanie bo moje uczucia do ciebie nie są tak silne jak Harrego.
Pamiętam intensywność tego zdarzenia. Tego dnia, o którym mówił Louis. Nawet słowa piosenki, która akurat leciała.
[Wspomnienie]
- Ał Harry! - narzekałam, lekko odpychając jego ramiona i próbując zdobyć choć trochę kontroli nad jego brutalnymi akcjami.
- Przyjmij to! Zasługujesz na to! Rzuciłaś mnie - odciął się, wchodząc we mnie jeszcze głębiej. Złapałam jego twarz zmuszając go aby na mnie spojrzał.
- Harry, to ja Sophie. Nie jestem nią - spróbowałam, przejeżdżając kciukami po jego policzkach. Powoli przestał się ruszać i zobaczyłam łzy frustracji mieszające się z wodą - Przykro mi - powiedziałam, ale odebrał to, jakbym nadal była jego byłą dziewczyną.
- Oj już dopilnuję, żeby było ci przykro! - zaczął nagle swój rajd a moje dolne partie skręcały się z bólu.
I wanna fuck you like an animal/ Chcę cię pieprzyć jak zwierzę
I wanna feel you from the inside/ Chcę cię poczuć od środka
I wanna fuck you like an animal/ Chcę cię pieprzyć jak zwierzę
My whole existence is flawed/ Cała moja egzystencja jest wadliwa
I wanna feel you from the inside/ Chcę cię poczuć od środka
I wanna fuck you like an animal/ Chcę cię pieprzyć jak zwierzę
My whole existence is flawed/ Cała moja egzystencja jest wadliwa
Jego ruchy zwolniły trochę, gdy zwrócił uwagę na słowa piosenki. Zaczął tracić energię i do mojego wnętrza wdarło się trochę przyjemności.
You tear down my reason/ Niszczysz moje powody
(Help me...)/ Pomóż mi
It's your sex I can smell/ Czuję zapach twojego seksu
(Help me...)/ Pomóż mi
You make me perfect/ Sprawiasz, ze jestem perfekcyjny
Help me become somebody else/ Pomóż mi stać się kimś innym
Jęknęłam cicho, a chłopak czule pocałował czubek mojego nosa, po czym złączył nasze usta. Wiedząc, że nie jest już zły, odpowiedziałam na pocałunek z ogromną satysfakcją, ze mam swojego Harrego z powrotem, a nie tego, przez którego przemawia gniew.
- Bardzo cię lubię Sophie, wiesz o tym? - wymamrotał nagle, chowając głowę w mojej szyi. Jego ruchy były bardziej namiętne i opiekuńcze.
[Koniec wspomnienia]
Otrząsnęłam się z wyraźnego wspomnienia, przeszły mnie ciarki.
- Słuchaj Lou, nie jestem psychologiem, ale myślę, że powinieneś znaleźć dziewczynę, o która będziesz się troszczył. Wyluzujesz trochę nie mając cały czas Harrego na karku. Bo on cię kontroluje od mojego powrotu, prawda? Nie pozwala wam zachowywać się miło w stosunku do mnie, prawda?
- Masz racje - potwierdził. Harry, ty samolubny dupku.
- Ale Louis, gdzieś w głębi masz uczucia. Jesteś wolną duszą i możesz pokazywać emocje gdy chcesz. Sam to wcześniej powiedziałeś. Lou, musisz okazać komuś te uczucia, być wolnym z inna osobą, inna niż ja i zespół.
- Ale z kim? - westchnął.
- Nie wiem! Ja nigdy nie miałam szansy znaleźć się w normalnym związku i to przez was!
Chłopak posłał mi ostrzegawcze spojrzenie i natychmiast pożałowałam swoich słów. Wita nas humorzasty Louis.
- Może powinieneś zadzwonić do mamy i z nią pogadać? - spróbowałam ponownie, łagodniejszym głosem - Albo Lottie? Może być dobrym słuchaczem jeśli nie chcesz mówić z mamą. Jestem pewna, ze zrozumiałaby - kontynuowałam usiłując zmienić jego kwaśny nastrój. Nie odpowiedział, ale wiedziałam, że o tym myśli. Nie wiedząc co robić, rozejrzałam się dookoła, nonszlacko zauważając pełen rozmiar dworu w którym przebywałam. Moje oczy błądziły po nim dopóki nie usłyszałam dziwny jęk. Moje spojrzenie od razu powędrowało do lewej ręki Louisa.
- Louis, bolą cię palce? Są całe czerwone - zauważyłam, ostrożnie biorąc jego dłoń.
- Musiałem zbyt mocno uderzyć w kierownice, to nic wielkiego - olał to jak zazwyczaj, ale widziałam, że go boli.
- Lou.. one są opuchnięte. Mógłbyś położyć chociaż na nich lód - zaproponowałam, przykładając swoje palce do jego.
- Dobra - rzucił po czym wyszedł z auta. Prychnęłam i zrobiłam to samo. Ale zanim zdążyłam zrobić cokolwiek innego, Louis złapał moją lewą ręke i zaciągnął w stronę domu.
- Lou, potrzebuję swoich rzeczy. Potrzebuję swojej torby, jeśli chcecie abym mogła odrobić prace domową - zatrzymałam go.
- Idź i weź tą pieprzoną torbę - wypuścił głośno powietrze i delikatnie popchnął mnie w stronę auta. Obserwował mnie gdy szłam w stronę pojazdu, brałam torbę i wracałam do niego. Kiwnął lekko głową, znów złapał mnie za rękę i kontynuowaliśmy drogę do domu. Louis po drodze kopał wszystkie kamienie które mu się nasunęły. Gdy tylko przekroczyliśmy próg rozległy się radosne okrzyki i głośne tupanie. Zastygliśmy w bezruchu, otwierając szeroko oczy.
- Ała Zayn! Chłopaki oni już wrócili! Przestańcie strzelać! - dotarł do nas głos Nialla. Strzelanina? O nie, mam nadzieje, że nie zabijają siebie nawzajem.
- Ałłł! Przestań natychmiast! Nie zadziera się z Daddy Direction Harry! - rozpoznałam stanowczy głos Liama - Ałć Hazz! Zayn! Niall! Pomóżcie mi!
- Haha jesteś cieniasem Liam! - sądzę, że to był Harry albo Zayn.
- Powiedz to jeszcze raz!
- Nie, może później. Pierwszy na dole może przytulić i pocałować Sophie! - to był na pewno Harry.
- Chłopaki nie sądzę aby... - Zayn został zagłuszony przez resztę chłopców.
- Start!
Co? Mrugnęłam zmieszana, gdy Louis gapił się na swoje spuchnięte palce. Kilka sekund później zostałam zmiażdżona w powitalnym przytulasie Horana.
- Wszystko w porządku kochanie? - tuż przu uchu usłyszałam jego słodki głos. Po chwili chłopak odsunął się, aby spojrzeć mi w twarz. Jego oczy zatrzymały się na linii moich ust na dłużej niż to było konieczne. Zobaczyłam coś w jego włosach. Co to kurwa jest? Dlaczego ma google na głowie?
- W-w-wszystko ze mną okej - wymamrotałam lekko oszołomiona - Ale Louis ze swoją ręką... - zachichotałam cicho spoglądając na jego czerwone palce - Myślę, że potrzebuje lodu - dokończyłam. Spojrzenie cały czas miałam bezpiecznie utkwione w googlach na jego głowie. Uniosłam brew do góry domagając się wyjaśnień. Chłopak spojrzał w górę lekko zmieszany.
- A to - zaśmiał się i ściągnął je z głowy, tak, ze teraz wisiały na jego szyi - Toczyliśmy bitwę - powiedział ogólnikowo. Co się dzieje? Nie może powiedzieć czegoś więcej?
Niall nie zauważył mojej pytającej miny, bo odwrócił się do Louisa.
- A tobie ziomuś co się stało?
- Uderzyłem się o kierownicę okej? - warknął Louis. W jego oczach wyraźnie było widać, ze chciał się dołączyć do tej ich "bitwy". Haha dziecinny Louis powrócił!
- Dlaczego w kierownicę? - zapytał Niall, powstrzymując śmiech.
- Opowiem ci przy herbatce co? Nie sądzę, żeby to było na tyle poważne aby przykładać lód - starszy chłopak lekko się skrzywił.
- Jasne - zaśmiał się Niall - Będę cię obserwował - powiedział do mnie, po czym poszli sobie, zostawiając mnie samą. Zmarszczyłam czoło.
Niall? Zostawiasz mnie samą gdy Harry jest tu i ... nieważne.
Byłam zszokowana widząc jak roześmianyh Harry podbiega do mnie. Na jego głowie zobaczyłam te same google co u Nialla. Loczek wziął mnie na ręce i przytulił mocno. Ej, czy nie jest zbyt radosny?
- Wygrałem! - krzyknął do Liama i Zayna, którzy pojawili się po chwili.
- Nie - zaprotestowałam - Technicznie Ni...
Jego usta nagle złączyły się z moimi w czułym, delikatnym pocałunku. Jego ramiona oplotły mnie ciaśniej, zachęcając mnie do odpowiedzi. Postanowiłam się poddać, tylko dlatego, że jest miły co sprawiło, że uśmiechnął się przez pocałunek. Odsunął się powoli, nie spuszczając ze mnie wzroku. Przytrzymał zębami moją dolną wargę przez kilka sekund po czym kompletnie się wycofał.
- Był tutaj pierwszy - dokończyłam, pozbawiona tchu. A to przecież nie ja biegłam. - Ty dupku! Nie można słodko całować ludzi tak przez zaskoczenie! - krzyknęłam, uderzając go w tors. Ał, moja ręka.
- Taa też miło cię widzieć - zaśmiał się i postawił mnie na ziemi - Więc podobał ci się pocałunek?
- Nie.
- Kłamca... Sama powiedziałaś że nie mogę słodko całować - odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się dumny wyraz. Uszczypnęłam go w policzek.
- Nie powiedziałam tego! Miałam na myśli gwałcenie moich ust!
Loczek w odwecie też uszczypnął mój policzek.
- Powiedziałaś skarbie - zanucił. Uszczypnęłam go ponownie.
- Gdzie jest Lou? - przeszkodził nam Zayn. Loczek objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Poszedł z Niallem po lód - powiedziałam, odsuwając się od Hazzy.
- Więc Niall był pierwszy na dole - westchnął Harry. Potarł nosem moją szyję - Pocałował cię?
- O Boże, co Lou zrobił tym razem? - zapytał Liam, dołączając do nas w drzwiach.
- Nie Harry, tylko mnie przytulił. A Liamie, Louis uderzył w kierownicę.
- Dlaczego? - zapytał mulat, krzyżując ręce na klacie.
- Bo był wkurzony. Słuchaj, Louis jest trochę rozchwiany emocjonalnie... Chyba nie tylko ja to zauważyłam. Myślę, że powinniście z nim pogadać. I zagrać jeszcze jedną rundę w to w co graliście zanim wróciliśmy. Wyglądał jakby chciał dołączyć.
- Strzelankę Nerf?* - zapytał Harry. Ah, czyli w to grali. Dzięki bogu.
- Tak. Gdzie wy kurde w to gracie? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Mamy specjalny pokój do tego - rzucił Liam, jakby to było oczywiste.
- Sorki ale nie miałam czasu aby zwiedzić całą rezydencje - zauważyłam.
- Jaką rezydencje? - zdziwił się Zayn i rozejrzał dookoła.
- Ma na myśli dom - wyjaśnił Harry chichocząc - Sophie nie miałaś jeszcze czasu zwiedzić domu, a na to zasłużyłaś.
Wywróciłam oczami.
- Nie chcę go zwiedzać; nie chcę się w nim zgubić - odparłam.
- Nie zgubisz się; a poza tym któryś z nas zawsze będzie z tobą - rzucił obojętnie Harry.
- Jestem głodny! - usłyszeliśmy Nialla gdzieś z prawej strony.
- Więc chyba pójdę zrobić kolacje i zostawię cię z Liamem, co? - zakończył Harry oddając mnie Liamowi - Wasza dwójka ma coś do zrobienia?
- Tak, ona mi coś wisi - odparł Liam łapiąc mnie za rękę. Cholera zapomniałam o tym. - Skończymy przed kolacją - rzucił po czym poprowadził mnie przez dwa korytarze a później na schody. Wepchnął mnie do pokoju. Jego pokoju.
_________________________________________________________________________________
[Koniec wspomnienia]
Otrząsnęłam się z wyraźnego wspomnienia, przeszły mnie ciarki.
- Słuchaj Lou, nie jestem psychologiem, ale myślę, że powinieneś znaleźć dziewczynę, o która będziesz się troszczył. Wyluzujesz trochę nie mając cały czas Harrego na karku. Bo on cię kontroluje od mojego powrotu, prawda? Nie pozwala wam zachowywać się miło w stosunku do mnie, prawda?
- Masz racje - potwierdził. Harry, ty samolubny dupku.
- Ale Louis, gdzieś w głębi masz uczucia. Jesteś wolną duszą i możesz pokazywać emocje gdy chcesz. Sam to wcześniej powiedziałeś. Lou, musisz okazać komuś te uczucia, być wolnym z inna osobą, inna niż ja i zespół.
- Ale z kim? - westchnął.
- Nie wiem! Ja nigdy nie miałam szansy znaleźć się w normalnym związku i to przez was!
Chłopak posłał mi ostrzegawcze spojrzenie i natychmiast pożałowałam swoich słów. Wita nas humorzasty Louis.
- Może powinieneś zadzwonić do mamy i z nią pogadać? - spróbowałam ponownie, łagodniejszym głosem - Albo Lottie? Może być dobrym słuchaczem jeśli nie chcesz mówić z mamą. Jestem pewna, ze zrozumiałaby - kontynuowałam usiłując zmienić jego kwaśny nastrój. Nie odpowiedział, ale wiedziałam, że o tym myśli. Nie wiedząc co robić, rozejrzałam się dookoła, nonszlacko zauważając pełen rozmiar dworu w którym przebywałam. Moje oczy błądziły po nim dopóki nie usłyszałam dziwny jęk. Moje spojrzenie od razu powędrowało do lewej ręki Louisa.
- Louis, bolą cię palce? Są całe czerwone - zauważyłam, ostrożnie biorąc jego dłoń.
- Musiałem zbyt mocno uderzyć w kierownice, to nic wielkiego - olał to jak zazwyczaj, ale widziałam, że go boli.
- Lou.. one są opuchnięte. Mógłbyś położyć chociaż na nich lód - zaproponowałam, przykładając swoje palce do jego.
- Dobra - rzucił po czym wyszedł z auta. Prychnęłam i zrobiłam to samo. Ale zanim zdążyłam zrobić cokolwiek innego, Louis złapał moją lewą ręke i zaciągnął w stronę domu.
- Lou, potrzebuję swoich rzeczy. Potrzebuję swojej torby, jeśli chcecie abym mogła odrobić prace domową - zatrzymałam go.
- Idź i weź tą pieprzoną torbę - wypuścił głośno powietrze i delikatnie popchnął mnie w stronę auta. Obserwował mnie gdy szłam w stronę pojazdu, brałam torbę i wracałam do niego. Kiwnął lekko głową, znów złapał mnie za rękę i kontynuowaliśmy drogę do domu. Louis po drodze kopał wszystkie kamienie które mu się nasunęły. Gdy tylko przekroczyliśmy próg rozległy się radosne okrzyki i głośne tupanie. Zastygliśmy w bezruchu, otwierając szeroko oczy.
- Ała Zayn! Chłopaki oni już wrócili! Przestańcie strzelać! - dotarł do nas głos Nialla. Strzelanina? O nie, mam nadzieje, że nie zabijają siebie nawzajem.
- Ałłł! Przestań natychmiast! Nie zadziera się z Daddy Direction Harry! - rozpoznałam stanowczy głos Liama - Ałć Hazz! Zayn! Niall! Pomóżcie mi!
- Haha jesteś cieniasem Liam! - sądzę, że to był Harry albo Zayn.
- Powiedz to jeszcze raz!
- Nie, może później. Pierwszy na dole może przytulić i pocałować Sophie! - to był na pewno Harry.
- Chłopaki nie sądzę aby... - Zayn został zagłuszony przez resztę chłopców.
- Start!
Co? Mrugnęłam zmieszana, gdy Louis gapił się na swoje spuchnięte palce. Kilka sekund później zostałam zmiażdżona w powitalnym przytulasie Horana.
- Wszystko w porządku kochanie? - tuż przu uchu usłyszałam jego słodki głos. Po chwili chłopak odsunął się, aby spojrzeć mi w twarz. Jego oczy zatrzymały się na linii moich ust na dłużej niż to było konieczne. Zobaczyłam coś w jego włosach. Co to kurwa jest? Dlaczego ma google na głowie?
- W-w-wszystko ze mną okej - wymamrotałam lekko oszołomiona - Ale Louis ze swoją ręką... - zachichotałam cicho spoglądając na jego czerwone palce - Myślę, że potrzebuje lodu - dokończyłam. Spojrzenie cały czas miałam bezpiecznie utkwione w googlach na jego głowie. Uniosłam brew do góry domagając się wyjaśnień. Chłopak spojrzał w górę lekko zmieszany.
- A to - zaśmiał się i ściągnął je z głowy, tak, ze teraz wisiały na jego szyi - Toczyliśmy bitwę - powiedział ogólnikowo. Co się dzieje? Nie może powiedzieć czegoś więcej?
Niall nie zauważył mojej pytającej miny, bo odwrócił się do Louisa.
- A tobie ziomuś co się stało?
- Uderzyłem się o kierownicę okej? - warknął Louis. W jego oczach wyraźnie było widać, ze chciał się dołączyć do tej ich "bitwy". Haha dziecinny Louis powrócił!
- Dlaczego w kierownicę? - zapytał Niall, powstrzymując śmiech.
- Opowiem ci przy herbatce co? Nie sądzę, żeby to było na tyle poważne aby przykładać lód - starszy chłopak lekko się skrzywił.
- Jasne - zaśmiał się Niall - Będę cię obserwował - powiedział do mnie, po czym poszli sobie, zostawiając mnie samą. Zmarszczyłam czoło.
Niall? Zostawiasz mnie samą gdy Harry jest tu i ... nieważne.
Byłam zszokowana widząc jak roześmianyh Harry podbiega do mnie. Na jego głowie zobaczyłam te same google co u Nialla. Loczek wziął mnie na ręce i przytulił mocno. Ej, czy nie jest zbyt radosny?
- Wygrałem! - krzyknął do Liama i Zayna, którzy pojawili się po chwili.
- Nie - zaprotestowałam - Technicznie Ni...
Jego usta nagle złączyły się z moimi w czułym, delikatnym pocałunku. Jego ramiona oplotły mnie ciaśniej, zachęcając mnie do odpowiedzi. Postanowiłam się poddać, tylko dlatego, że jest miły co sprawiło, że uśmiechnął się przez pocałunek. Odsunął się powoli, nie spuszczając ze mnie wzroku. Przytrzymał zębami moją dolną wargę przez kilka sekund po czym kompletnie się wycofał.
- Był tutaj pierwszy - dokończyłam, pozbawiona tchu. A to przecież nie ja biegłam. - Ty dupku! Nie można słodko całować ludzi tak przez zaskoczenie! - krzyknęłam, uderzając go w tors. Ał, moja ręka.
- Taa też miło cię widzieć - zaśmiał się i postawił mnie na ziemi - Więc podobał ci się pocałunek?
- Nie.
- Kłamca... Sama powiedziałaś że nie mogę słodko całować - odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się dumny wyraz. Uszczypnęłam go w policzek.
- Nie powiedziałam tego! Miałam na myśli gwałcenie moich ust!
Loczek w odwecie też uszczypnął mój policzek.
- Powiedziałaś skarbie - zanucił. Uszczypnęłam go ponownie.
- Gdzie jest Lou? - przeszkodził nam Zayn. Loczek objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Poszedł z Niallem po lód - powiedziałam, odsuwając się od Hazzy.
- Więc Niall był pierwszy na dole - westchnął Harry. Potarł nosem moją szyję - Pocałował cię?
- O Boże, co Lou zrobił tym razem? - zapytał Liam, dołączając do nas w drzwiach.
- Nie Harry, tylko mnie przytulił. A Liamie, Louis uderzył w kierownicę.
- Dlaczego? - zapytał mulat, krzyżując ręce na klacie.
- Bo był wkurzony. Słuchaj, Louis jest trochę rozchwiany emocjonalnie... Chyba nie tylko ja to zauważyłam. Myślę, że powinniście z nim pogadać. I zagrać jeszcze jedną rundę w to w co graliście zanim wróciliśmy. Wyglądał jakby chciał dołączyć.
- Strzelankę Nerf?* - zapytał Harry. Ah, czyli w to grali. Dzięki bogu.
- Tak. Gdzie wy kurde w to gracie? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Mamy specjalny pokój do tego - rzucił Liam, jakby to było oczywiste.
- Sorki ale nie miałam czasu aby zwiedzić całą rezydencje - zauważyłam.
- Jaką rezydencje? - zdziwił się Zayn i rozejrzał dookoła.
- Ma na myśli dom - wyjaśnił Harry chichocząc - Sophie nie miałaś jeszcze czasu zwiedzić domu, a na to zasłużyłaś.
Wywróciłam oczami.
- Nie chcę go zwiedzać; nie chcę się w nim zgubić - odparłam.
- Nie zgubisz się; a poza tym któryś z nas zawsze będzie z tobą - rzucił obojętnie Harry.
- Jestem głodny! - usłyszeliśmy Nialla gdzieś z prawej strony.
- Więc chyba pójdę zrobić kolacje i zostawię cię z Liamem, co? - zakończył Harry oddając mnie Liamowi - Wasza dwójka ma coś do zrobienia?
- Tak, ona mi coś wisi - odparł Liam łapiąc mnie za rękę. Cholera zapomniałam o tym. - Skończymy przed kolacją - rzucił po czym poprowadził mnie przez dwa korytarze a później na schody. Wepchnął mnie do pokoju. Jego pokoju.
_________________________________________________________________________________
*bitwa Nerf - ostatnio częśto leca reklamy wyrzutni Nerf. To cos jakby takie pistolety na lotki, piankowe kulki itp.
Rozdział jest długi, boże ale się autorka rozpisała.
W kolejnym będzie się działo. Jak sądzicie co jej zrobi Liam?
Nie piszę kiedy kolejny rozdział, bo jeśli znów się nie wyrobię w terminie to będzie kiepsko, ale na pewno do niedzieli się pojawi :DDD
Jeśli chcecie to wpadnijcie na tego bloga -> http://soinlovewithonedirection.blogspot.com/ prowadzonego przez @luvmydaniel, Ją już chyba kojarzycie z pomocy przy rozdziałach :DDD
Jeśli chcecie to wpadnijcie na tego bloga -> http://soinlovewithonedirection.blogspot.com/ prowadzonego przez @luvmydaniel, Ją już chyba kojarzycie z pomocy przy rozdziałach :DDD
czytam <3
OdpowiedzUsuńKocham to tłumaczenie! Dziękuję Ci, że to tłumaczysz, jesteś cudowna ♥
OdpowiedzUsuńAchh... Boskie. Uwiwlbiam dlugie rozdzialy <3
OdpowiedzUsuńDziękuke za ten rozdział bo był na prawdę świetny. Warto bylo czekac na ten opuźniony prezent.
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam do mnie:
http://darialove96.blogspot.com/?m=1
I na mojego drugiego bloga:
http://love-changes-life.blogspot.com/?m=1
Teraz pisze z mojego drugiego konta Daria.
Ej ty teraz czsem nie poszlas do 1 luceum ???
UsuńNie. Teraz chodze do 1 gimnazjum.
UsuńA oki bo mam kolezanke o takim samym imieniu i nazwisku jak ty xd
Usuńcudowne dziękuje że tłumaczysz
OdpowiedzUsuńAwww.. Już nie mogę się doczekać, co zrobi Li :) Jest cudownie ♥ ;D
OdpowiedzUsuńjest genilany :d taki spokojny i wg:3
OdpowiedzUsuńzapraszam : http://liivethemomentt.blogspot.com/
Wow! Dobry... A co do długości to nawet nie zauważyłam o.O Za fajny był żeby patrzyć na długość ;*
OdpowiedzUsuńNN
Mam pytanie...dlaczego juz nie ma nic miedzy soph a niallem:*((( tak bardzo ich kochalam:(
OdpowiedzUsuńNa razie Harry tak z lekka blokuje chłopaków i nie pozwala im być miłym dla Soph. Moze Niall po prostu boi się być przy niej, bo musiałby zranić jej uczucia?
UsuńPewnie jeszcze między nimi zaiskrzy xxD
czekam na next ! ! ! <333
OdpowiedzUsuńBoskiiiiiiiiii ! Czekam na next
OdpowiedzUsuńczytam czytam i tu koniec? o.o co ona obiecała Liamowi? :) i czekam na neext! kiedy jest? i dziękjne że dodałas ;)
OdpowiedzUsuńRano przechodziła przez pokój Liama i ten ją puścił, bez żadnych akcji typu szybki numerek itp, a Soph później miała mu się za to odwdzięczyć. :D
UsuńPlissssss dodaj dzisaj
OdpowiedzUsuńOMG GENIALNE NUMEREK E SZKOLE? HAHAHA JA JUŻ CZEKAM CO SIĘ BĘDZIE DZIAŁO U LIAMA HIHIHI
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj?
OdpowiedzUsuńO której dodasz?!
OdpowiedzUsuńDodasz ? Proszeeeee:-*
OdpowiedzUsuń