- Przepraszam Panie Malik - powiedziałam do niego ignorując piątkę wypudrowanych kretynek.
- Okej - westchnął - Po prostu postaraj się skupić dobra?
- Tak - odpowiedziałam, lekko zaskoczona jego reakcją. Whoa! Czy to ten sam gościu mnie zgwałcił?
Sama siebie zaskoczyłam tym, że jednak udało mi się skupić. Od czasu do czasu robiłam notatki, a Zayn co jakiś czas rzucał mi zwyczajne spojrzenia. Dziwne było to, że nie tylko on się na mnie patrzył. W zasadzie większość dziewczyn z klasy patrzyła to na niego, to na mnie, a na ich twarzach malowała się zazdrość... Coś mi mówi, że chłopcy ze szkoły nie będą zbyt zadowoleni ilością uwagi jaką przyciągają nasze "zastępstwa". Na szczęście reszta lekcji minęła dość szybko, ale gdy zadzwonił dzwonek, Zayn mnie zatrzymał.
- Sophie mogłabyś tu przyjść? - zapytał uprzejmie gdy reszta dziewczyn opuszczała klasę. Każda chciała zwrócić na siebie uwagę ale w końcu wychodziły zawiedzione. Wzdychając cicho, złapałam swoje książki i podeszłam do niego.
- O co chodzi Za... panie Malik? - poprawiłam się, stając koło biurka. Uśmiechnął się.
- Więc... chciałem cię zapytać... Co to za wcześniejsza akcja z Harrym?
- J-j-ja... Co?! - wykrzyknęłam, totalnie się tego nie spodziewając.
- Chcesz o tym pogadać? - zapytał, rozsiadając się na krześle i kładąc splecione dłonie na karku. Nie mogłam nie zauważyć jak jego mięśnie się przy tym napięły. Skup się Soph. Skup się.
- Tak właściwie to nic się nie stało - wymamrotałam, odwracając wzrok.
- Cóż skoro tak mówisz... jestem tu aby cię wysłuchać - powiedział i pochylił się do przodu.
- Dlaczego? Co cię zmieniło przez te dwa lata? Czemu nagle jesteś taki troskliwy? - moje myśli zamieniły się w słowa i wyleciały z moich ust bez pozwolenia. Spojrzenie chłopaka widocznie stężało. Cholera.
- Wolałabyś, abym był taki jak wcześniej? - zapytał przez zaciśnięte zęby, podnosząc w górę jedną brew.
- Nie.
- Więc nie wyciągaj mojej złej strony Sophie - zakończył stając ze mną twarzą w twarz. Złapał mój podbródek i podniósł go abym popatrzyła w jego orzechowe oczy, otoczone ciemniejszą krawędzią - Nie chciałbym cię zranić - wyszeptał, odsuwając z mojej twarzy kosmyk włosów.
- Więc mówisz mi, że nie potrafisz się kontrolować? - odparłam.
- Nie gdy ty jesteś obok - wyszeptał delikatnie, kręcąc przy tym głową.
Co?!? Niby jak powinnam na to zareagować?
- Słuchaj.... Nie wiem co powiedzieć.... Chyba już... pójdę - wyjąkałam, po czym skierowałam się do drzwi.
- Zaczekaj - złapał mnie za ramię, a ja się wzdrygnęłam. Puścił mnie - Potrzebujesz pomocy z angielskim? Wiem, że robiłaś notatki... W każdym razie mogę ci pomóc w domu, nie ważne czy z pracą domową czy jakbyś miała jakieś pytanie.
- Ja uhhh... Nie. Tak.... Ale nie wiem. Jasne. Co? - wymamrotałam po czym westchnęłam. Czułam się niekomfortowo. Przenosiłam wagę z jednej stopy na drugą.
- Więc ustalone. Będę ci dawał korepetycje w środę w nocy - powiedział, kładąc szczególny nacisk na słowo "korepetycje".
- Potrzebuję pomocy w angielskim. ANGIELSKIM - powiedziałam, jasno wyjaśniając o co mi chodzi - Nie w.. emmm... stosunkach seksualnych - spuściłam wzrok.
- Od kiedy jesteś tak wyczulona na punkcie seksu? - zapytał niedowierzając.
Nie wiem, pomyślałam patrząc ponownie w jego oczy, Dobre pytanie.
- Słuchaj Za... Panie Malik... Naprawdę muszę iść. Dziwnie się teraz czuję - podsumowałam wychodząc z klasy i zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko wyszłam zostałam brutalnie popchnięta na ścianę obok drzwi.
- No więc... Chyba ktoś próbuje dostać ulgową kartę, co? - wysyczał głos Jade, a jej ręka zamknęła się na moim ramieniu. Rozejrzałam się aby zobaczyć pełną grupę J RAGE wokół mnie. W ich oczach czaiło się niebezpieczeństwo.
- Nie, a poza tym to nie twoja sprawa - odparłam, próbując ją odepchnąć.
- Nie tak szybko.
Jej "podwładne" od razy popchnęły mnie na ścianę, sprawiając że krzyknęłam z bólu.
- Jesteś trochę za blisko One Direction jak na nasz gust. Powinnaś pozwolić nam, profesjonalistkom, przyciągać uwagę - powiedziała Rachel, bawiąc się tymi swoimi blond włosami i głośno żując gumę. Wywróciłam oczami i znów próbowałam się uwolnić, tym razem też mi się nie udało.
- Zostawicie mnie dobra? - wysyczałam, prawie plując w jej wytapetowaną twarz - Nie wszyscy chłopcy się do was ślinią. Niektórzy mają dobre poczucie gustu. Więc spierdalajcie ode mnie - powiedziałam nie wiedząc do czego doprowadzi mnie gniew. Nie pozwoliłam spłynąć łzom frustracji. Przestań Soph. To nie tak, że mam całe One Direction dla siebie... Poza tym nie jestem tak piękna jak J RAGE.
- Oh, czyż nie jest słodka - zagruchała Gabrielle. Ponieważ była najwyższa z nich nade mną tez górowała - Próbujesz grać dzielną i nieustraszoną?
Wokół nas zaczęli się gromadzić ludzie, przyprawiając mnie o mdłości.
- Nie mam teraz czasu na wasze zgrywanie księżniczek, wiec wybaczcie - warknęłam, mając lekkie zawroty głowy. Odpychając je, próbowałam pójść w stronę Elle.
- E,e,e... - powiedziała, wyciągając w moją stronę wymanikiurowany paznokieć. Zaczęłam się lekko trząść. Nie rozumiem tego... Czemu nie znajdą sobie innego kozła ofiarnego? Teraz muszę się zatroszczyć o własne problemy.
- Ej, nie strasz tej biednej istoty - zaśmiała się piskliwie Jade. Ta brzydka suka śmieje się żeby przyciągnąć uwagę. Przyszło jeszcze więcej ludzi aby nas pooglądać. Byłam jak skamieniała, ale moje twarz nie wyrażała żadnych emocji. Czemu nie mogę nic zrobić? Czemu tak reaguję? Nie wiem.
Złapała mój podbródek tym swoim wymalowanym paznokciem:
- Posłuchaj mnie...
- Co się tu dzieje? - na korytarzu rozbrzmiał donośny głos. Z brytyjskim akcentem. Fantastycznie. Zauważcie ten sarkazm. O Boże, nawet nie pozwolą mi walczyć w mojej bitwie.
- Bez bójek mi tutaj..
Harry przeciskał się przez korytarz, a uczniowie schodzili mu z drogi. Kilkoro chłopaków posłało mu mordercze spojrzenia, gdy dziewczyny lustrowały go od dołu do góry.
- Żadnych bójek na szkolnych korytarzach - powtórzył Harry.
- Jasne Hazza... Cokolwiek powiesz - odpowiedziała Jade przesłodzonym głosem, podnosząc swoją spódniczkę trochę do góry. Głupia desperatka.
- Chyba Panie Styles - poprawił ją, ale dostrzegłam, ze jego oczy powędrowały na jej nogi.
- Cokolwiek powiesz... Panie Styles... Prewersyjne związki też lubię - powiedziała Jade, słodko wymawiając jego nazwisko.
- Wystarczy. Teraz wszyscy do klas, macie chyba lekcje, co? - zarządził Harry, uspokajając uczniów tylko kilka lat młodszych od niego. Jestem zaskoczona, ze do tej pory nikt mu jeszcze nie przywalił. Ja bym to zrobiła. Z przyjemnością. Powoli czułam jak mój gniew się nadal gromadzi, gdy do mnie podszedł. Reszta uczniów rozeszła się na lekcje.
- Wszystko okej kochanie? - zapytał łagodnie gdy byliśmy już sami. Jak on śmie mnie pytać, czy wszystko w porządku? To dla mnie za dużo. Gniew przeniósł się do ręki. Uderzyłam go. Mocno. I czułam się z tym dobrze. Wyżyłam się na nim. Moja dłoń pulsowała, ale zachowałam kamienną twarz.. Oddychałam ciężko gdy opuszczałam dłoń.
_________________________________________________________________________________
Boże Sophie! Coś ty najlepszego zrobiła?!