WAŻNE!!!

Pierwsze polskie tłumaczenie serii Sophie Miller's Stockholm Syndrome pisanej na 1dff przez sosodesj.
W opowiadaniu One Direction nie są słodcy czy mili. Historia zawiera dużo scen +18 więc jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań, nie czytaj.
Za każdą nominację do Liebster Award czy czegokolwiek innego dziękuję, bo to znaczy, że podoba wam się moje tłumaczenie ale niestety nie odpowiadam na nie :D

piątek, 30 sierpnia 2013

2.13. Nie wiem dlaczego

- Sophie Miller. Spóźniłaś się. Ostatnie co mogłabyś zrobić to zacząć zwracać uwagę na to co mówię - powiedział Zayn, podchodząc do mojej ławki. Jade parsknęła śmiechem, a Gabrielle, Annaleigh, Elle i Rachel poszły w jej ślady i także parsknęły. Znane także jako J RAGE, popularna grupa dziewczyn, które kochają przyciągać uwagę.
- Przepraszam Panie Malik - powiedziałam do niego ignorując piątkę wypudrowanych kretynek.
- Okej - westchnął  - Po prostu postaraj się skupić dobra?
- Tak - odpowiedziałam, lekko zaskoczona jego reakcją. Whoa! Czy to ten sam gościu mnie zgwałcił?
Sama siebie zaskoczyłam tym, że jednak udało mi się skupić. Od czasu do czasu robiłam notatki, a Zayn co jakiś czas rzucał mi zwyczajne spojrzenia. Dziwne było to, że nie tylko on się na mnie patrzył. W zasadzie większość dziewczyn z klasy patrzyła to na niego, to na mnie, a na ich twarzach malowała się zazdrość... Coś mi mówi, że chłopcy ze szkoły nie będą zbyt zadowoleni ilością uwagi jaką przyciągają nasze "zastępstwa". Na szczęście reszta lekcji minęła dość szybko, ale gdy zadzwonił dzwonek, Zayn mnie zatrzymał.
- Sophie mogłabyś tu przyjść? - zapytał uprzejmie gdy reszta dziewczyn opuszczała klasę. Każda chciała zwrócić na siebie uwagę ale w końcu wychodziły zawiedzione. Wzdychając cicho, złapałam swoje książki i podeszłam do niego.
- O co chodzi Za... panie Malik? - poprawiłam się, stając koło biurka. Uśmiechnął się.
- Więc... chciałem cię zapytać... Co to za wcześniejsza akcja z Harrym?
- J-j-ja... Co?! - wykrzyknęłam, totalnie się tego nie spodziewając.
- Chcesz o tym pogadać? - zapytał, rozsiadając się na krześle i kładąc splecione dłonie na karku. Nie mogłam nie zauważyć jak jego mięśnie się przy tym napięły. Skup się Soph. Skup się. 
- Tak właściwie to nic się nie stało - wymamrotałam, odwracając wzrok.
- Cóż skoro tak mówisz... jestem tu aby cię wysłuchać - powiedział i pochylił się do przodu.
- Dlaczego? Co cię zmieniło przez te dwa lata? Czemu nagle jesteś taki troskliwy? - moje myśli zamieniły się w słowa i wyleciały z moich ust bez pozwolenia. Spojrzenie chłopaka widocznie stężało. Cholera.
- Wolałabyś, abym był taki jak wcześniej? - zapytał przez zaciśnięte zęby, podnosząc w górę jedną brew.
- Nie.
- Więc nie wyciągaj mojej złej strony Sophie - zakończył stając ze mną twarzą w twarz. Złapał mój podbródek i podniósł go abym popatrzyła w jego orzechowe oczy, otoczone ciemniejszą krawędzią - Nie chciałbym cię zranić - wyszeptał, odsuwając z mojej twarzy kosmyk włosów.
- Więc mówisz mi, że nie potrafisz się kontrolować? - odparłam.
- Nie gdy ty jesteś obok - wyszeptał delikatnie, kręcąc przy tym głową.
Co?!? Niby jak powinnam na to zareagować? 
- Słuchaj.... Nie wiem co powiedzieć.... Chyba już... pójdę - wyjąkałam, po czym skierowałam się do drzwi.
- Zaczekaj - złapał mnie za ramię, a ja się wzdrygnęłam. Puścił mnie - Potrzebujesz pomocy z angielskim? Wiem, że robiłaś notatki... W każdym razie mogę ci pomóc w domu, nie ważne czy z pracą domową czy jakbyś miała jakieś pytanie.
- Ja uhhh... Nie. Tak.... Ale nie wiem. Jasne. Co? - wymamrotałam po czym westchnęłam. Czułam się niekomfortowo. Przenosiłam wagę z jednej stopy na drugą.
- Więc ustalone. Będę ci dawał korepetycje w środę w nocy - powiedział, kładąc szczególny nacisk na słowo "korepetycje".
- Potrzebuję pomocy w angielskim. ANGIELSKIM - powiedziałam, jasno wyjaśniając o co mi chodzi - Nie w.. emmm... stosunkach seksualnych - spuściłam wzrok.
- Od kiedy jesteś tak wyczulona na punkcie seksu? - zapytał niedowierzając.
Nie wiem, pomyślałam patrząc ponownie w jego oczy, Dobre pytanie.
- Słuchaj Za... Panie Malik... Naprawdę muszę iść. Dziwnie się teraz czuję - podsumowałam wychodząc z klasy i zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko wyszłam zostałam brutalnie popchnięta na ścianę obok drzwi.
- No więc... Chyba ktoś próbuje dostać ulgową kartę, co? - wysyczał głos Jade, a jej ręka zamknęła się na moim ramieniu. Rozejrzałam się aby zobaczyć pełną grupę J RAGE wokół mnie. W ich oczach czaiło się niebezpieczeństwo.
- Nie, a poza tym to nie twoja sprawa - odparłam, próbując ją odepchnąć.
- Nie tak szybko.
Jej "podwładne" od razy popchnęły mnie na ścianę, sprawiając że krzyknęłam z bólu.
- Jesteś trochę za blisko One Direction jak na nasz gust. Powinnaś pozwolić nam, profesjonalistkom, przyciągać uwagę - powiedziała Rachel, bawiąc się tymi swoimi blond włosami i głośno żując gumę. Wywróciłam oczami i znów próbowałam się uwolnić, tym razem też mi się nie udało.
- Zostawicie mnie dobra? - wysyczałam, prawie plując w jej wytapetowaną twarz - Nie wszyscy chłopcy się do was ślinią. Niektórzy mają dobre poczucie gustu. Więc spierdalajcie ode mnie - powiedziałam nie wiedząc do czego doprowadzi mnie gniew. Nie pozwoliłam spłynąć łzom frustracji. Przestań Soph. To nie tak, że mam całe One Direction dla siebie... Poza tym nie jestem tak piękna jak J RAGE. 
- Oh, czyż nie jest słodka - zagruchała Gabrielle. Ponieważ była najwyższa z nich nade mną tez górowała - Próbujesz grać dzielną i nieustraszoną?
Wokół nas zaczęli się gromadzić ludzie, przyprawiając mnie o mdłości.
- Nie mam teraz czasu na wasze zgrywanie księżniczek, wiec wybaczcie - warknęłam, mając lekkie zawroty głowy. Odpychając je, próbowałam pójść w stronę Elle.
- E,e,e... - powiedziała, wyciągając w moją stronę wymanikiurowany paznokieć. Zaczęłam się lekko trząść. Nie rozumiem tego... Czemu nie znajdą sobie innego kozła ofiarnego? Teraz muszę się zatroszczyć o własne problemy.
- Ej, nie strasz tej biednej istoty - zaśmiała się piskliwie Jade. Ta brzydka suka śmieje się żeby przyciągnąć uwagę. Przyszło jeszcze więcej ludzi aby nas pooglądać. Byłam jak skamieniała, ale moje twarz nie wyrażała żadnych emocji. Czemu nie mogę nic zrobić? Czemu tak reaguję? Nie wiem. 
Złapała mój podbródek tym swoim wymalowanym paznokciem:
- Posłuchaj mnie...
- Co się tu dzieje? - na korytarzu rozbrzmiał donośny głos. Z brytyjskim akcentem. Fantastycznie. Zauważcie ten sarkazm. O Boże, nawet nie pozwolą mi walczyć w mojej bitwie. 
- Bez bójek mi tutaj..
Harry przeciskał się przez korytarz, a uczniowie schodzili mu z drogi. Kilkoro chłopaków posłało mu mordercze spojrzenia, gdy dziewczyny lustrowały go od dołu do góry.
- Żadnych bójek na szkolnych korytarzach - powtórzył Harry.
- Jasne Hazza... Cokolwiek powiesz - odpowiedziała Jade przesłodzonym głosem, podnosząc swoją spódniczkę trochę do góry. Głupia desperatka.
- Chyba Panie Styles - poprawił ją, ale dostrzegłam, ze jego oczy powędrowały na jej nogi.
- Cokolwiek powiesz... Panie Styles... Prewersyjne związki też lubię - powiedziała Jade, słodko wymawiając jego nazwisko.
- Wystarczy. Teraz wszyscy do klas, macie chyba lekcje, co? - zarządził Harry, uspokajając uczniów tylko kilka lat młodszych od niego. Jestem zaskoczona, ze do tej pory nikt mu jeszcze nie przywalił. Ja bym to zrobiła. Z przyjemnością. Powoli czułam jak mój gniew się nadal gromadzi, gdy do mnie podszedł. Reszta uczniów rozeszła się na lekcje.
- Wszystko okej kochanie? - zapytał łagodnie gdy byliśmy już sami. Jak on śmie mnie pytać, czy wszystko w porządku? To dla mnie za dużo. Gniew przeniósł się do ręki. Uderzyłam go. Mocno. I czułam się z tym dobrze. Wyżyłam się na nim. Moja dłoń pulsowała, ale zachowałam kamienną twarz.. Oddychałam ciężko gdy opuszczałam dłoń.
_________________________________________________________________________________
Boże Sophie! Coś ty najlepszego zrobiła?! 

wtorek, 27 sierpnia 2013

2.12. Ograniczenia

- Jestem obolała! Byłam obolała na treningu okej?! - zaprotestowałam, próbując wyrwać ręce z jego uścisku. Harry bezczelnie naparł na mnie swoim ciałem, przyciskając mnie do ściany. Niewyraźnie widziałam zarys jego sylwetki, gdy moje oczy zaczęły się przyzwyczajać do mroku panującego w schowku.
- Nonsens! Rano było wszystko w porządku! A do tego pieprzyliśmy cię zaledwie wczoraj w nocy! - warknął chłopak - Więc teraz ukarze cię, bo skłamałaś - jego biodra potarły o moje - A Pan Malik będzie bardziej niż zadowolony, ukaraniem cie gdy spóźnisz się na lekcje. Więc zróbmy to szybko, ale tak, żebyś zapamiętała - zakończył, jeszcze raz napierając na mnie biodrami. W plecy wbijała mi się  boleśnie klamka, gdy zaczął pocierać swoimi biodrami o moje.
- Harry! - protestowałam - Przestań, ranisz mnie! - sapnęłam, odpychając jego muskularne ramiona - Przestań! - błagałam. Nie miałam siły na uszczypliwość. Mogłam zobaczyć w tym mroku jak jego pociemniałe oczy łagodnieją.
- Ćśśś... ucisz się. Ktoś może nas usłyszeć - wymamrotał. Jego loki łaskotały mnie w szyję, gdy pochylił się i zaczął całować bok mojej szyi. Zesztywniałam w reakcji na jego ruch.
- Wyluzuj... - wymruczał. Jego ręce owinęły się wokół mnie zamykając nas w słodkim uścisku. Prawie jakby zapomniał, że zamierzał mnie ukarać. Ale wtedy poczułam jak pomiędzy nas wkrada się jego ręka i odpina ekspres.
- Harry nie! - zaczęłam się wiercić w jego uścisku. Robiłam przy tym jak najwięcej hałasu, uderzając o drzwi i ścianę.
- Przestań. NATYCHMIAST - wysyczał powoli. Jego erekcja wbijała się w moje uda, gdy mocno złapał mnie za biodra i unieruchomił. Miałam urywany i ciężki oddech gdy próbowałam się wyrwać.
- Przestań - powiedział chłopak. Łatwo oplótł i przytrzymał mnie swoimi udami. Uszczypnął mnie w tyłek na co sapnęłam.
- Nie rób tego... proszę - zaszlochałam, gdy jego ręce znów znalazły się pomiędzy nami.
- Dam ci dwie opcje Soph - westchnął, jego palec przesunął się przez cała długość mojego nosa po czym lekko w niego pstryknął. Odwróciłam głowę aby na niego nie patrzeć, ale złapał mój podbródek i sprawił, że spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. Widziałam je, bo już przyzwyczaiłam się do ciemności. Jego ciało było dopasowane do mojego. Jego gorący oddech muskał moją szyję, gdy Harry zaczął lekko przygryzać wrażliwa skórę. Po chwili się cofnął. Zastygłam w osłupieniu.
- Albo dokończymy to co zaczęliśmy i zostawię cię na resztę dnia w spokoju, albo skończymy teraz, ale pójdziesz ze mną na randkę bez żadnych awantur.
-CO?!?! - zakrztusiłam się powietrzem, kompletnie się tego nie spodziewając.
- Kochanie, nie zamierzam tego powtarzać. Dobrze mnie słyszałaś za pierwszym razem.
- A-a-ale - powiedziałam zagubiona.
- Masz dziesięć sekund albo już nie będziesz miała wyboru - zauważył chłopak. Jego ręce prowokacyjnie wślizgnęły się pod moją spódniczkę na dowód, że w obu przypadkach dostanie to czego chce. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy w myślach szybko kalkulowałam oba wyjścia.
- 5...4...3... - poganiał mnie. Z każdą cyfrą jego ręce jechały w górę moich ud - 2...
- Okej! Okej! Dobra! - spanikowałam - Obiecuję, że pójdę z tobą na tę absurdalną randkę!
- Dobrze. I to nie będzie absurdalne kotku. Myślę, że nawet ci się spodoba - odsunął się trochę od mojego ciała, pozwalając mi odejść kawałek od drzwi.
- Wątpię w to - powiedziałam.
- A nie powinnaś - zauważył.
- Niby czemu nie? - zapytałam szyderczo, odwaga nagle do mnie wróciła.
- Cóż chyba musimy poczekać, a się przekonamy. Wypuszczę cię teraz okej?
Nie czekając na moją odpowiedź, włączył niespodziewanie światło, oślepiając mnie na kilka sekund. I wykorzystał ten czas aby mnie pocałować. Czule pocałować. Byłam kompletnie zdumiona, gdy owinął ręce wokół moich ramion i przyciągnął mnie do siebie. Jego ręce powędrowały na moją twarz. Ale ten słodki pocałunek nie trwał długo, bo chłopak potknął się o coś i upadliśmy na siebie. W tym momencie otworzyły się drzwi.
- Nie możecie...
Krzyknęłam, gdy zaczęłam zbliżać się w kierunku podłogi ale Harry złapał mnie z łatwością i podniósł nas do pozycji stojącej. Nie poluzował jednak uścisku na mojej talii, trzymając mnie przodem do siebie. Ocknęłam się z szoku i obróciłam się, aby zobaczyć stojącego w drzwiach Nialla.
- Przeszkodziłem w czymś? - zapytał blondyn, w jego głosie słychać było ból - Przepraszam, po prostu myślałem, że jesteście kolejną parką napalonych uczniów i obściskujecie się w schowku.
- Nic się nie stało Nialler. Już skończyliśmy - powiedział Harry. Był zawiedziony, że mnie nie przeleciał. Moje serce waliło niespokojnie. Wciąż byłam oszołomiona tym co się przed chwilą zdarzyło. Harry jest taki dezorientujacy. Wtedy zadzwonił dzwonek. Super, teraz spóźniłam się na lekcję z Zaynem.
- Niall mógłbyś odprowadzić ją do klasy? Zrobiłbym to sam, ale zostawiła mnie to z dość dużym problemem - powiedział loczek, pokazując na obcisłe spodnie.
- Sorka, ale to mały problem - słowa wydostały się z moich ust zanim zdążyłam je przemyśleć i Harry posłał mi srogie spojrzenie. Oto ja, znów pyskata. Zamknij się Soph. Zamknij się.
- Oboje wiemy, że to nieprawda - powiedział chłopak. Mogłam poczuć gniew wydzierający się z każdego słowa.
- Jasne Hazz, pójdę - powiedział Niall, ochraniając mnie przed morderczym wzrokiem Harrego. Zobaczyłam jak szatyn uspokaja się powoli.
- Nie mogę iść sama? - jęknęłam sfrustrowana - To irytujące gdy cały czas któryś z was za mną chodzi!
- Nie - odpowiedział loczek, podkreślając "n" - Nie ufam ci na tyle, aby puścić cię samą gdziekolwiek - ciągnął dalej, lekko popychając mnie w ramiona Nialla. Schylił się, zebrał moje porozwalane po całym schowku książki i podał mi je - Życzę miłego dnia kochanie - zakończył, całując mnie w czoło. Wytarłam to miejsce wkurzona, ale chłopcy tylko się zaśmiali, po czym Harry opuścił schowek, aby gdzieś indziej dokończyć to co zaczął. Także wyszłam, wpatrując się w jego plecy. Nie zareagowałam gdy Niall złapał mnie za ramię.
- Chodź Soph... zaprowadzę cię pod klasę - powiedział łagodnie blondyn. Mocniej ścisnął moje ramię wyrywając mnie z zamyślenia.
- Czego? - warknęłam wkurzona.
- Nie podnoś na mnie głosu młoda damo - powiedział ostro - Nie byłem dla ciebie niemiły więc nie ma powodu abyś się na mnie wyżywała.
- Masz racje, przepraszam Niall - westchnęłam po czym przytuliłam go jedną ręką - To przez Harrego... Sprawia, że czuję się zagubiona w tym wszystkim.
Chłopak też mnie przytulił, pocierając łagodnie moje plecy.
- Wiem... a teraz chodź.  Musze cię zabrać do klasy. Nie mogę nikogo kontrolować, wie nie wiem co Zayn zrobi ci za twoją punktualność, ale spróbuję załagodzić sprawę chociaż trochę - dodał, prowadząc mnie korytarzem.
- Dzięki za wszystko...Jak mogę ci to wynagrodzić? - zapytałam, gdy byliśmy przed salą.
- Dam ci znać, jak coś wymyślę. Ale teraz musisz iść na lekcje - powiedział, pukając w drzwi.
Otworzył je Zayn, posyłając mi dociekliwe spojrzenie.
- Czemu się spóźniłaś Sophie? - zapytał, patrząc to na mnie to na blondyna.
- Przez Harrego - odpowiedział za mnie Niall. Zayn westchnął i pokiwał głową, wpuszczając mnie do klasy. Zamknął drzwi zanim zdążyłam się pożegnać z blondynem. Poszłam posępnie do ostatniej ławki, usiadłam i  oparłam głowę na dłoniach.  Co zrobię z tymi wszystkimi przysługami, które im wiszę? Randka dla Harrego, coś dla Liama i coś dla Nialla. Nagle poczułam na sobie spojrzenia klasy. Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam masę zazdrosnych spojrzeń.  Większość z nich pochodziła od Jade Cambers i jej małego gangu. Jestem pewna, ze jej brązowe oczy chciały wypalić mi dziurę w głowie. Co ja zrobiłam?
- Sophie Miller. Spóźniłaś się. Ostatnie co mogłabyś zrobić to zacząć zwracać uwagę na to co mówię - powiedział Zayn, podchodząc do mojej ławki. Jade parsknęła śmiechem, a Gabrielle, Annaleigh, Elle i Rachel poszły w jej ślady i także parsknęły. Znane także jako J RAGE*, popularna grupa dziewczyn, które kochają przyciągać uwagę.
- Przepraszam Panie Malik - powiedziałam do niego ignorując piątkę wypudrowanych kretynek.
- Okej - westchnął  - Po prostu postaraj się skupić dobra?
- Tak - odpowiedziałam, lekko zaskoczona jego reakcją. Whoa! Czy to ten sam gościu mnie zgwałcił?
_________________________________________________________________________________
*RAGE - wściekłość, furia
Aaaaa! Już się nie mogę doczekać jej randki z Harrym ! *_*

piątek, 23 sierpnia 2013

2.11. Bipolarność

Chłopak wywrócił oczami i pokiwał głową, po czym zaprowadził mnie do łazienki, która była połączona z moim pokojem. Nie dał mi szansy na wypowiedzenie choćby słowa do Em.
- Pięć minut - to wszystko co powiedział. Następnie wepchnął mnie do łazienki i zamknął mi drzwi przed nosem, dając choć trochę prywatności. Sapnęłam oburzona.
Nie marnując cennego czasu, zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic, myjąc się dokładnie. Cieszyłam się tą chwilą samotności, ale po zaledwie kilku sekundach, Harry zaczął pukać w drzwi.
- Minęły 4 minuty i 50 sekund od kiedy tam weszłaś. Jeśli nie wyjdziesz w pięć sekund, to wchodzę do środka.
Nie dał mi nawet czasu na odpowiedź. Usłyszałam kliknięcie otwieranych drzwi i zgrzyt zawiasów, gdy Harry popchnął je aby się otworzyły. Zdążyłam wyłączyć wodę i owinąć się ręcznikiem, zanim odsłonił zasłonkę. Posmutniał nieco.
- Czemu nie jesteś naga? - zapytał, z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. Skołowana już miałam odpowiedzieć ale mi przerwał.
- Żartowałem kotku. Ciesze się, że przestrzegasz limitu czasowego - powiedział całując mnie w czubek głowy - Teraz idź się naszykować - rzucił, wyprowadzając mnie z małej łazienki. Zmarszczyłam brwi, gdy wszedł ze mną do pokoju. Moment, cieszy się, że nie wziął ze mną prysznica?
- Będę po drugiej stronie drzwi kotku - powiedział, wychodząc z pokoju.
- Kim on jest i co zrobił z Harrym Stylesem? - wymamrotałam, patrząc zdziwiona na drzwi, za którymi zniknął. Kręcąc głową, starałam sobie przypomnieć plan lekcji. Zastanawiał się w co się ubrać.
- No też fakt. Mam rano trening cheerleaderki - jęknęłam, po czym zaczęłam szukać w szafie odpowiedniego stroju na te zajęcia. Gdy już go znalazłam, zrzuciłam ręcznik na podłogę i wcisnęłam się w skrawki materiału. Powietrze było trochę chłodne, więc założyłam też odpowiednie dresy. Buty na trening i szkolny mundurek wrzuciłam do torby sportowej. Upięłam włosy w kucyk.
(http://www.polyvore.com/bipolar/set?id=61083836)
Uśmiechnęłam się do lustra ale chwilę później ten uśmiech zgasł. Czemu znów towarzyszę One Direction? Westchnęłam i wyszłam z pokoju, zarzucając torbę na ramię.
- Masz rano trening? - zapytał  chrapliwy głos - Może przyjdę i sobie pooglądam.
Obróciłam się i ujrzałam Harrego, opierającego się o sąsiednie drzwi.
- Gdzie jest Em? - spytałam go, rzucając mu twarde spojrzenie.
- Wyszła do szkoły... Nie mogła zostać moja piękna - odpowiedział rozbawiony.
Wywróciłam oczami. Biedna Em, już sobie wyobrażam co jej zrobił aby zostawiła nas samych... Zielone tęczówki Harrego powędrowały na moją torbę.
- Daj mi to, położę to z innymi rzeczami - powiedział, wyciągając rękę.
- Jestem dużą dziewczynką. Mogę nosić swoje rzeczy, tak samo jak ty nosisz swoje - warknęłam.
- Ale nietrafiony dobór słów - zachichotał. Bez żadnego ostrzeżenia, złapał mnie za nogi i podniósł do góry, przerzucając przez ramię, jakbym była workiem ziemniaków.
- Co ty kurwa robisz?!? - krzyknęłam, odpychając się od jego pleców gdy niósł mnie do wyjścia z mieszkania.
- Niosę co moje - powiedział obojętnie i dał mi lekkiego klapsa. Dupek.
Uderzyłam go kilka razy w plecy ale wydawał się tym niewzruszony, gdy wychodził.
- Przestań się wiercić, albo wylądujesz na ziemi.
- Nie obchodzi mnie to.
- Ale mnie tak - zaprotestował.
- Jesteś bipolarny - wymamrotałam.
Zignorował mój komentarz, po czym rzucił mnie na siedzenie pasażera. Zabrał moją torbę i zaniósł ją do bagażnika, zostając tam dłużej niż to było konieczne. Założę się, że sprawdza czy nie schowałam tam żadnych zabronionych rzeczy...
Wrócił po kilku sekundach. Usiadł za kierownicą, posłał mi uśmiech i pojechaliśmy do szkoły.
- Zapamiętaj Soph, gdy widzimy się na korytarzu jestem dla ciebie Panem Stylesem. Nie będę się zachowywał w stosunku do ciebie inaczej niż do reszty uczniów - poinstruował mnie gdy podjechaliśmy pod szkołę - I masz się z nami witać, za każdym razem gdy się miniemy - dodał.
- No świetnie. Teraz będę wyglądać na pupilka nauczycieli - syknęłam wkurzona, po czym otworzyłam drzwi i wysiadłam z jego auta. Czułam na sobie jego wzrok ale zignorowałam to. Bez żadnego słowa, wzięłam swoją sportową torbę z bagażnika, ignorując fakt, że chłopak przypiął do jej paska bransoletkę z flagą Irlandii i Anglii. kompletnie nie zwróciłam na to uwagi. Zamknęłam bagażnik z trzaskiem i skierowałam się na trening. Czułam jak jego spojrzenie wypala mi dziurę w plecach.
        ***************************************************************************
Trening był nudny i pozbawiony życia. Nie czułam tego dreszczyka emocji, który zawsze mam gdy robię coś co kocham, więc ten dzień był do bani. Nie wkładałam w to też dużego wysiłku, bo byłam przygnębiona. Szkoda, że Emily nie jest w drużynie. Wtedy by mnie wspierała. szłam ponuro na następną lekcję, kiedy Harry, inaczej pan patrolujący korytarz, przeszedł obok. Złapał mnie za ramię i wepchnął do schowka woźnego. Zaskoczona upuściłam książki na podłogę. Oczywiście nie podniosłam ich, szok odebrał mi zdolność myślenia. Czemu Harry jest teraz zły...?
- Oglądałem cię podczas treningu... - zaczął tym swoim chrapliwym głosem - W króciutkich spodenkach... - jęknął i poczułam jak coś twardego naciska na moje uda. Sekundę wcześniej tego nie było. Kurwa, podniecił się.
- Harry! Pozwól mi odejść! Mam lekcje! - zaprotestowałam. Biłam go na oślep w tych ciemnościach. Czułam się zagubiona i zdezorientowana. Nie mogłam namierzyć chłopaka. Wyglądało na to, że schowek na
szczotki jest ogromny. Nagle jego ręce złapały moje nadgarstki i przyszpiliły je do ściany nade mną.
- Nie przykładałaś się za bardzo co nie? - zapytał, a jego gorący oddech muskał moją szyję - Gadałem z twoją trenerką i powiedziała, że zazwyczaj jesteś o wiele lepsza. Nieładnie. Chyba powiedzieliśmy ci, ze masz zdobywać dobre noty we wszystkich przedmiotach, a cheerleadering zaliczam do wf-u.
- Jestem obolała! Byłam obolała na treningu okej?! - zaprotestowałam, próbując wyrwać ręce z jego uścisku. Harry bezczelnie naparł na mnie swoim ciałem, przyciskając mnie do ściany. Niewyraźnie widziałam zarys jego sylwetki, gdy moje oczy zaczęły się przyzwyczajać do mroku panującego w schowku.
- Nonsens! Rano było wszystko w porządku! A do tego pieprzyliśmy cię zaledwie wczoraj w nocy! - warknął chłopak - Więc teraz ukarze cię, bo skłamałaś - jego biodra potarły o moje - A Pan Malik będzie bardziej niż zadowolony, ukaraniem cie gdy spóźnisz się na lekcje. Więc zróbmy to szybko, ale tak, żebyś zapamiętała - zakończył, jeszcze raz napierając na mnie biodrami.
_________________________________________________________________________________
Uhuhuhu, będą akcje? będą akcje? A może Harry wymyśli coś zupełnie nieoczekiwanego? :DD

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

2.10. Umowa

Wkrótce skończyłam jeść i Harry zaciągnął mnie do swojego samochodu. Założył swoje ray bany na oczy i uśmiechnął się do mnie bezczelnie, zanim uruchomił silnik. Już niedługo potem byliśmy na drodze. Czułam się przygnębiona, a moja twarz wykrzywiła się w grymasie.
- Aww no! Soph! Odwróć to niezadowolenie do góry nogami - powiedział - Souris, la vie est un fromage!(dosł.Uśmiechnij się, życie jest jak ser*)** - dodał swoim kiepskim, francuskim akcentem.
Nie mogłam powstrzymać chichotu.
- Powinieneś mówi te rzeczy które mówiłeś w francuskich wywiadach, zamiast próbować czegoś nowego. Wiesz, jak zwykle. ‘Je m'appelle Harry.'(mam na imię Harry*) i ‘Je suis allé au cinéma avec mes copains et ma famille,'(pójdę do kina (w czasie do 24h) z moimi przyjaciółmi i rodziną*) - zaśmiałam się ponownie.
- Ha-ha zobacz! Nie obchodzi mnie to czy mój akcent jest zły czy nie. Sprawiłem, że zachichotałaś - zauważył, dumny z siebie.
Przewróciłam oczami i sapnęłam ze złością, mój nastrój był zniszczony przez jego nadętą uwagę. Skrzyżowałam ręce na piersi i zgarbiłam się w siedzeniu patrząc posępnie na wieś, którą właśnie mijaliśmy.
Przyjechaliśmy pod moje mieszkanie jakoś pół godziny później. Ale to pół godziny było dla mnie niczym 2, bo Harry podczas jazdy prowokacyjnie przesuwał swoją dłonią w górę i w dół mojego uda. Doprowadził mnie tym do wściekłości. Ha-ha gra słów. ***
Harry zatrzymał silnik i westchnął. Przejechał ręką po swoich włosach i spojrzał na mnie.
- Chce, żeby wszystko było jasne. Nie możesz powiedzieć swojej przyjaciółce gdzie mieszkamy. Nic, żadnej nawet najmniejszej podpowiedzi co do lokalizacji. Jeśli ośmielisz się coś wspomnieć, upewnię się, że dobrze będziesz się czuła odizolowana, w piwnicy, z  wydzieloną dawką jedzenia na trzy dni. Więc masz wybór. Albo będziesz trzymała tą swoją śliczną buźkę zamknięta, i będziesz cieszyła się życiem z nasza zabawną piątką oraz nieograniczonym dostępem do jedzenia, albo coś ci się wymsknie i będzie zupełnie na odwrót - powiedział poważnie. Zdjął swoje ray-bany i założył je za kołnierzyk koszuli. Patrzył na mnie, czekając aż coś powiem.
- Dobra - westchnęłam z irytacją - Będę cicho. Ale nie dlatego, że was lubię. Jest zupełnie na odwrót.
- To czemu nie zamierzasz nikomu o tym powiedzieć? Czy rozmowa z przyjaciółka nie byłaby świetną okazją? - powiedział dramatycznie.
- Przestraszyłeś mnie tym jedzeniem - odpowiedziałam prosto, wysiadając z auta. Usłyszałam jak on tez cicho chichocze i wysiada z wozu.
- Masz pięć minut na prysznic i siedem na naszykowanie się do szkoły. I może trzy na pogadanie z przyjaciółką i wyjaśnienie jej obecnej sytuacji - powiedział zielonooki, po czym wyciągnął z kieszeni moje klucze od mieszkania i otworzył drzwi.
- Nie powinno być na odwrót? - zapytałam krzyżując ramiona na piersi - Powinnam mieć siedem minut na prysznic i pięć na naszykowanie się.
- Nie, bo jeśli będziesz brała prysznic dłużej niż przez pięć minut, to się do ciebie dołączę. Mniej znaczy lepiej co nie? - powiedział, uśmiechając się łobuzersko. Oparł się o futrynę drzwi i zaczął obracać klucze tymi swoimi zręcznymi palcami.
- Skąd je wytrzasnąłeś? - zapytałam wskazując na MOJE klucze.
- Przeszukałem wczoraj w nocy twoje kieszenie, od razu po naszym namiętnym seksie - odpowiedział nonszlacko, pokazując mi abym weszła do mieszkania.
- To nie było namiętne - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, wchodząc do znajomego budynku - To był gwałt - wymamrotałam - Będę to uważać za gwałt - powiedziałam ponownie.
- Sorry kotku, ale to nie jest gwałt, jeśli ci się podoba - loczek zaśmiał się i zamknął za nami drzwi. Sapnęłam oburzona, a chłopak obrócił się aby na mnie spojrzeć. Zauważyłam, że zatracam się w jego zielonych tęczówkach, na ogół przepełnionych pożądaniem. Uśmiechnął się po czym kontynuował.
- A jeśli krzyczenie mojego imienia w ekstazie nie jest wystarczającym dowodem na to, że ci sie podobało, to musisz iść do psychiatry - zakończył, lekko pstrykając mnie w nos - Nie moja wina, że twoje ciało nie może się oprzeć mojemu... - dodał, napierając na mnie, jego usta już miały wylądować na moich. Wywróciłam oczami i odepchnęłam go.
- Idę pod prysznic - powiedziałam.
W tym momencie do kuchni wpadła zmartwiona Emily i mocno mnie przytuliła. Automatycznie zaczęła wyrzucać z siebie pytania.
- Jesteś cała? Gdzie byłaś? Czemu jesteś w dresach? Boże tak się martwiłam! Co tu z nim robisz? Chcesz, żebym wezwała gliny? Albo nasłała na niego ninję? - mówiła, odciągając mnie od Harrego. Jej oczy ciskały piorunami w stronę chłopaka.
- Tak. Gdzieś. Bo tak. Nie mogę powiedzieć. Nie i nie - odpowiedziałam na wszystkie jej pytania, także ją przytulając. Dobrze się czułam, będąc w jej ramionach.
- Czemu nie mogę nasłać na niego ninja? - zapytała, patrząc groźnie na Harrego, który stał w miejscu i przyglądał się nam, trzymając ręce w kieszeniach.
- Bo muchy się tak nie zabija (też tego nie kminię) - odpowiedziałam sucho, kąciki ust podniosły mi się delikatnie do góry. Odsunęłyśmy się od siebie.
- Słuchaj Em... Mam dla ciebie kilka złych wieści - powiedziałam bardzo poważnie.
- Co takiego? - zmarszczyła brwi, patrząc na zmianę to na mnie, to na Harrego.
- Nie mogę już tu mieszkać. Od teraz muszę mieszkać z NIM - powiedziałam, kiwając w kierunku Harrego.
- Co? Gdzie? Dlaczego? - powiedziała lekko zagubiona.
- Słuchaj będziemy się widzieć w szkole. Ale fakt, że mieszkam z One Direction musisz zatrzymać dla siebie okej?
- Soph, nie odpowiedziałaś na pytania - zaprotestowała.
- Nie mogę ci powiedzieć gdzie. Jeśli nie dotrzymasz sekretu...
- Tak, będziesz ją widzieć w szkole całą posiniaczoną i zmaltretowaną, jeśli coś komuś wygadasz - powiedział ostro Harry.
- Przysięgam Harry Stylesie, że jeśli ją zranisz, to pójdę do sądu i zgłoszę, że się nad nią znęcasz - powiedziała Emily, obracając się przodem w jego stronę. Stanęła w pozycji obronnej.
- Nie sądzę, że ktoś ci uwierzy. Myślę, że mając historyjkę 18 nastolatki i sławnego na całym świecie boys-bandu, to ty będziesz miała kłopoty. Potrafimy być bardzo przekonujący. Prawda Sophie? - powiedział Harry, opierając się o ścianę z rękoma skrzyżowanymi na piersi. W ogóle nie wyglądał na przestraszonego słowami Emily. Wywróciłam oczami na jego zachowanie.
- Więc zamierzasz powiedzieć komuś coś o nam i Sophie? - zapytał loczek. przez jego oczy przemknął groźny błysk.
- Nie baw się z nim w to - wymamrotałam cicho do przyjaciółki. Poczułam jak Emily poddaje się.
- Dobra, zostawię ten pieprzony sekret dla siebie. Ale chcę ją widzieć codziennie w szkole bez żadnego zadrapania. I chce dostawać smsa za każdym razem gdy nie będzie się mogła pojawić w szkole. Z jakiegokolwiek powodu przez was, idioci. Jeśli nie dotrzymacie któregoś punktu, to znajdę was, a później przedstawię policji jakiś zarzut, w który uwierzą.
- Umowa stoi - chłopak wyprostował się i złapał mnie za rękę.
- W każdym razie twoje trzy minuty na pogaduchy z przyjaciółką właśnie minęły. Powinnaś iść pod prysznic, a ja spakuję twoje rzeczy. Jakieś specjalne życzenia? - powiedział do mnie, jakby Emily tam nie było.
- Weź moje damskie drobiazgi. I moją poduszkę. Ta u was w domu śmierdzi wami - powiedziałam, marszcząc nos w niezadowoleniu - Lubię jak moja poduszka pachnie bezpieczeństwem i czymś co znam.
Chłopak wywrócił oczami i pokiwał głową, po czym zaprowadził mnie do łazienki, która była połączona z moim pokojem. Nie dał mi szansy na wypowiedzenie choćby słowa do Em.
- Pięć minut - to wszystko co powiedział. Następnie wepchnął mnie do łazienki i zamknął mi drzwi przed nosem, dając choć trochę prywatności. Sapnęłam oburzona.
_________________________________________________________________________________
*wszystkie tłumaczenie pochodzą ode mnie
**" Uśmiechnij się, życie jest jak ser." to jest dosłowne tłumaczenie, ale wydaje mi się, że to będzie coś bardziej jak "Uśmiechnij się, życie jest wesołe" czy coś. Albo Harry powiedział coś bez ładu i składu. :D
*** gra słów ponieważ w oryginale było powtórzone dwa razy "driving", ale w tłumaczeniu nie dało się zrobić podobnie.

Obstawiacie, że Harry wejdzie jej pod prysznic, czy może pozwoli jej się umyć samej? ^ ^

czwartek, 15 sierpnia 2013

2.9. Analizując

- Jeszcze jedno - powiedział Harry zanim wszedł do siebie - Nie możesz iść do Nialla, byłaś już tam rano. Będę patrzeć... - uśmiechnął się złośliwie zanim zamknął drzwi.No to kurwa pięknie. Do którego pójdę? Może mogłabym po prostu przebiec przez któryś pokój?
Szybko przeanalizowałam w myślach wszystkie opcje.
 Harry. Nie przejdę przez pokój Harrego. Nie mogę przejść przez pokój Harrego. On jest agresywny, zaborczy i napalony przez cały czas i na pewno będzie chciał mi coś zrobić nawet jeśli spróbuję przebiec. Dodatkowo bieg może go tylko jeszcze bardziej wkurzyć. Harry może wydawać się czasami opiekuńczy, ale zazwyczaj pozwala przejąć kontrolę swoim hormonom. A ja naprawdę nie chcę tego teraz.
Louis. Louis jest złośliwy, a w jego pokoju panuje kompletny bałagan. W życiu nie przebiegnę przez jego pokój bez skręcenia sobie kostki. Nie mam wątpliwości, że on również będzie czegoś próbował. Nie sądzę, że przejmie się moim spóźnieniem lub czymkolwiek innym. Jest lekkomyślny. To nie jest dobry pomysł.
Zayn. On wciąż mnie przeraża. W każdej chwili może mnie złapać i zdecydować, czy będzie mnie pieprzył czy nie. Może teraz jest bardziej niechętny, ponieważ ostatnio kiedy to zrobił, chłopcy nawrzeszczeli na niego i pobił się z Harrym, a ja byłam ranna. Może wciąż czuje się winny. Ale Zayn to Zayn. Tajemniczy, nieprzewidywalny, kapryśny - przerażające połączenie. Wciąż wyraźnie pamiętam ten poranek, jego czekoladowe oczy pociemniały od żądzy i gniewu, bo nie byłam mu posłuszna.

Zadrżałam na to wspomnienie.
Moje myśli zmieniły kierunek, gdy spojrzałam na Padgetta, żółwia - maskotkę, leżącego w kącie mojego pokoju.
Liam. Przejście przez pokój Liama mogłoby być możliwe. Spośród nich wszystkich, nie licząc Nialla, jego najłatwiej przywołać do porządku. Nie sądzę, żeby chciał się spóźnić do szkoły. Ale Liam był marudny od czasu mojego powrotu. Bardziej agresywny. Jakby wszystkie drobne potknięcia były nagle dużym wykroczeniem. Może jego pełna pożądania strona bardziej się ujawniła? Mam nadzieję, że nie. Ale uśmiechnął się, kiedy zobaczył, że zatrzymałam Padgetta. Myślę, że to dobry znak. Tak, pójdę przez jego pokój.

Westchnęłam, kończąc te szybki rozmyślenia. Mój wzrok skierował się na drzwi Nialla, zaraz przed tym, jak wyruszyłam w przeciwnym kierunku, w kierunku Liama. Odetchnęłam głęboko i z determinacją chwyciłam gałkę od drzwi. Powoli ją przekręciłam, zaglądając do środka przed wejściem do pokoju. Odetchnęłam ciężko. Po pierwsze pokój był schludny i inny, a Liama nie było. Przynajmniej go tu nie widziałam. Może powinnam zniknąć z jego pokoju? Nah...Nie ma go tu. Muszę wykorzystać mój czas. Może jest pod prysznicem...
Zamknęłam za sobą drzwi.
Klamka w drzwiach naprzeciwko mnie, zagrzechotała i drzwi się otworzyły. Po prostu moje szczęście. Liam wszedł mokry do swojego pokoju z ręcznikiem owiniętym wokół bioder.
A może już skończył brać prysznic.
No co ty nie powiesz Sherlocku.
Sophie, kompletnie zwariowałaś, teraz kłócisz się sama ze sobą.
Dobra, przynajmniej teraz mój mózg nie zachowuje się tak, jak chcą inni.

- Mogę Ci w czymś pomóc? - zapytał Liam, wyrywając mnie z mojej mentalnej kłótni, jego brwi uniosły się w oczekiwaniu. Podciągnął swój ręcznik, nieco wyżej, na swoją talię. Mój zdradziecki wzrok powędrował w dół jego ciała, na linię V, po czym spojrzałam się znów w jego czekoladowe oczy.
- Chciałam tylko zejść na dół, na śniadanie - powiedziałam zgodnie z prawdą. Proszę odpuść sobie, proszę odpuść sobie, proszę odpuść sobie.
Popatrzył na mnie pytająco, wyraźnie wątpiąc w moje słowa. Odruchowo poprawiając swój ręcznik, Liam spojrzał uważnie na zegarek stojący na jego nocnym stoliku.
Wzruszył ramionami.
- Nie chcę się spóźnić do szkoły, więc pozwolę ci odejść bez niczego - uśmiechnęłam się i westchnęłam z ulgą - Ale przysługa za przysługę - ostrzegł.
Przewróciłam oczami. Powinnam wiedzieć, że to było zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
- Dlaczego trzymasz Padgetta? - zapytał nagle - Szczerze. - dodał surowo.
Westchnęłam głośno, zanim ostrożnie odpowiedziałam.
- Aby zapamiętać wszystkie dobre rzeczy, które wydarzyły się od kiedy zostałam uprowadzona, ponieważ te złe są już wyryte w mojej pamięci na stałe. Zatrzymałam go jako przypomnienie, że było trochę dobra w was wszystkich. Mam nadzieję, że wciąż jest.
- Jak pluszowy żółw przypomina ci tym wszystkim?? Wspomnienia blakną, wiesz - podkreślił.
- To więcej niż oczy mogą zobaczyć - odpowiedziałam sucho.
I to była prawda. Trzy dni po tym jak zostałam bezpiecznie przywieziona do domu Ashley, przez Alanę, dwa lata temu, zapisałam wszystkie dobre rzeczy, które wydarzyły się z chłopakami, na wielu arkuszach papieru. A kilka dni po, postanowiłam otworzyć plecy Padgetta i upchnąć arkusze wewnątrz niego zamiast kawałka pluszu. Później z powrotem go zaszyłam. Więc technicznie wszystkie dobre wspomnienia dosłownie przebywały z Padgettem cały czas. Może któregoś dnia otworzę go ponownie.
- Mogę zejść teraz na dół? Mój żołądek krzyczy z głodu.
Zaczęłam przejść przez jego pokój, ale mnie zatrzymał.
- Zaczekaj. Pójdę z tobą. Nie chciałbym cię zgubić - dodał, uśmiechając się. I tak po prostu upuścił ręcznik.  Zakłopotana, odwróciłam wzrok od dolnej części jego ciała. Zaśmiał się szczerze, chwytając bluzkę i spodnie. Nie patrzyłam na niego kiedy zaczął się ubierać.
- Jesteś zabawna Sophie... Patrzysz wtedy kiedy nie trzeba, ale stajesz się speszona, kiedy osoba nie ma nic przeciwko twojemu spojrzeniu. Tak, możesz już spojrzeć - powiedział, zapinając swoją bluzę.
- Co masz na myśli mówiąc, że patrzę kiedy nie trzeba? - powiedziałam, umieszczając swoje ręce na biodrach.
- Praktycznie pożerałaś mnie wzorkiem kiedy wszedłem, patrząc na mnie jakbym był laleczką - wskazał - I nigdy nie zamykasz oczu na długo, kiedy tylko zaczynamy robić rzeczy dla ciebie...
- Hormony - powiedziałam po prostu.
- Dobra - zaśmiał się - Powiedzmy, że ci wierzę - zaśmiał się jeszcze bardziej - Chodźmy teraz na dół. Myślę, że śniadanie jest już gotowe, a Niall właśnie je zjada - powiedział, łapiąc mnie za rękę i zaciągnął mnie do tego samego korytarza, do którego ostatniej nocy wciągnął mnie Louis.
Mimo, że wydaje się bliżej schodówWięc tu jest pokój Liama, a tam Louisa, oba w tym samym korytarzu. Dobrze wiedzieć. Robiłam notatki w myślach, a Liam ciągnął mnie po posiadłości, aż dotarliśmy do jadalni. Parujące naleśniki były położone na talerzu, pośrodku stołu. Niall był już w akcji. Kto ma czas, żeby w roku szkolnym piec naleśniki?
- Powinnaś się sama obsłużyć Sophie - powiedział Harry wchodząc do jadalni z świeżo upieczonymi naleśnikami w ręce - Masz jeszcze trzy minuty.
Harry Styles, oczywiście.
Przewróciłam oczami i chwyciłam jedzenie, prawie naśladując Nialla w ilości. Prawie.
Wkrótce skończyłam jeść i Harry zaciągnął mnie do swojego samochodu. Założył swoje ray bany na oczy i uśmiechnął się do mnie bezczelnie, zanim uruchomił silnik. Już niedługo potem byliśmy na drodze. Czułam się przygnębiona, a moja twarz wykrzywiła się w grymasie.
- Aww no! Soph! Odwróć to niezadowolenie do góry nogami - powiedział - Souris, la vie est un fromage!(dosł.Uśmiechnij się, życie jest jak ser*)** - dodał swoim kiepskim, francuskim akcentem.
Nie mogłam powstrzymać chichotu.
- Powinieneś mówi te rzeczy które mówiłeś w francuskich wywiadach, zamiast próbować czegoś nowego. Wiesz, jak zwykle. ‘Je m'appelle Harry.'(mam na imię Harry*) i ‘Je suis allé au cinéma avec mes copains et ma famille,'(pójdę do kina (w czasie do 24h) z moimi przyjaciółmi i rodziną*) - zaśmiałam się ponownie.
- Ha-ha zobacz! Nie obchodzi mnie to czy mój akcent jest zły czy nie. Sprawiłem, że zachichotałaś - zauważył, dumny z siebie.
Przewróciłam oczami i sapnęłam ze złością, mój nastrój był zniszczony przez jego nadętą uwagę. Skrzyżowałam ręce na piersi i zgarbiłam się w siedzeniu patrząc posępnie na wieś, którą właśnie mijaliśmy.
_________________________________________________________________________________
* przypiski pochodzą od Annie
**" Uśmiechnij się, życie jest jak ser." to jest dosłowne tłumaczenie, ale wydaje mi się, że to będzie coś bardziej jak "Uśmiechnij się, życie jest wesołe" czy coś. Albo Harry powiedział coś bez ładu i składu. :D

Rozdział tłumaczony przez @luvmydaniel . A oto jej blog z imaginami na który zapraszam - http://soinlovewithonedirection.blogspot.com/. Jeśli chcecie to napiszcie jej w komentarzu "dziękuję" :DDD

niedziela, 11 sierpnia 2013

2.8. Ubrania

- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie Soph... - wyczułam jego zawahanie. Moje powieki same się zamknęły.
- Hmm? - wymruczałam, powoli zapadając w sen.
- Czujesz coś do mnie Soph?
Udałam, że już zasnęłam i nie słyszałam jego pytania. Odpowiedź utknęły mi w gardle. Czy coś do niego czuję?

*****************************************************************************
Poczułam wokół mnie rękę i delikatny oddech na szyi. Ciało za mną poruszyło się lekko, po czym cicho westchnęło.... Leżałam z kimś w pozycji łyżeczkowej. Poszperałam trochę w swojej pamięci, próbując przypomnieć sobie kim była ta osoba. Niall. To tylko Niall, który najwyraźniej coś do mnie czujeCo mam mu powiedzieć kiedy się obudzi?
Nie chciałam jeszcze od niego odchodzić.
Westchnął cicho,a ja wróciłam do snu. Ale na krótko.
-Niall! Niall! Obudź się! Ona uciekła! - rozwścieczony krzyk, a następnie głośne uderzenia o powierzchnię drewnianych drzwi wyrwały mnie ze snu. Niall obudził się razem ze mną, podskakując, kiedy czwórka chłopców wbiegła do jego małego pokoju.
- Niall! Sophie.... - Louis zatrzymał się w drodze, widząc mnie w łóżku blondyna - Nie uciekła - zakończył patrząc na mnie zaciekawiony - Co ty tutaj robisz? - zapytał, podkreślając "tutaj".
Wściekły Harry skrzyżował ręce na piersiach. Pozostała trójka niemal natychmiast zaczęła go naśladować.
-Ja-ja-ja- zająkałam się, ale Niall mnie wyprzedził.
-Zasłużyła na karę po ostatniej nocy. Tak szybko mnie znów nie ugryzie - skłamał bez zająknięcia.
-Jest wciąż ubrana - stwierdził Harry.
-Nie każda kara musi być wykonana nago Harry - warknęłam,w duchu zdzielając sobie z liścia.
-Uważaj na zachowanie kotku - ostrzegł Liam.
- Jasne - mruknęłam pod nosem, chowając twarz w poduszce Nialla.
- Soph patrz na nas, kiedy do ciebie mówimy - zażądał Zayn.
Ich oczy rzucały sztylety, kiedy znów na nich spojrzałam.
- Czy możecie wszyscy przestać mówić do mnie jakbym była dzieckiem? Na litość boską mam osiemnaście lat! - oburzyłam się.
- Lepiej zachowaj nieposłuszną postawę na potem - zakończył Liam. Musiałam się mocno powstrzymać, żeby mu nie odpowiedzieć.
- Pytaniem jest czy została ukarana za swoje zachowanie? - Harry zapytał Nialla.
-Tak. Dałem jej popalić - odpowiedział Niall, ściskając moje udo. Wzdrygnęłam się lekko, skrępowana.
- Pokaż mi co jej zrobiłeś - rozkazał Harry. Co?!?
Przełknęłam ślinę, kiedy Niall szybko przygwoździł mnie do swojego łóżka, obdarzając mnie przepraszającym spojrzeniem, zanim rozpiął moją bluzę. Odruchowo zakryłam rękami nagie piersi, ale Niall chwycił moje nadgarstki i przytrzymał nad moją głową. Jęknęłam, próbując wyrwać się z jego mocnego uścisku. Czułam jak pięć par oczu gapi się na moje odsłonięte ciało. Blondyn pochylił się nade mną, Jego ręce wciąż stanowczo ściskały moje nadgarstki, kiedy jego usta dotarły do moich sutków.
Zamknęłam oczy, nie chcąc uwierzyć, że Niall, który powiedział, że coś do mnie czuje, robi to żeby udowodnić swoje zdanie. Dziwne, że nikt nie zmusił mnie do otwarcia oczu, gdy biodra chłopaka zaczęły ocierać się o moje. Jego język zataczał powolne koła wokół mojej wrażliwej skóry.
Zaczęłam się wiercić w jego uścisku. Nie podobało mi się dokąd zmierza cała ta sytuacja.
Otworzyłam zaciśnięte wcześniej oczy kiedy lekko przygryzł mój stwardniały sutek. Jego błękitne oczy spotkały moje i nie mogłam nic poradzić na jęki wydostające się z moich ust. Instynktownie przygryzłam wargę, czerwieniąc się z zażenowania, gdy przypominałam sobie, że Niall i ja nie jesteśmy sami w pokoju.
-Nie trzymaj tego w sobie - rozkazał Harry - I oczywiście nie wstydź się nas.
Zaczęłam ciężko oddychać, czując jak Niall twardnieje w spodniach od dresu. Chłopak kontynuował pocieranie swoimi biodrami o moje z coraz większym i większym zapałem.Jego usta zajęły się moją drugą piersią,a oczy nie opuściły moich, kiedy próbował skończyć seks na sucho. Kilka pchnięć biodrami i udało mu się sprawić, że jęknęłam głośno dla przyjemności reszty chłopców.
- Proszę - Niall podał mi z powrotem moją bluzę, dysząc przy tym lekko. Ubrałam ją posyłając mi zimne, gniewne spojrzenie.
-Jeżeli naprawdę to zrobiłeś, to dlaczego dzisiaj rano była wciąż ubrana? - Harry ponownie domagał się wyjaśnień.
-To była chłodna noc - odpowiedział Niall - pozwoliłem jej zostać w ubraniu.
Harry chciał zaprotestować, ale Louis szybko mu przerwał.
-Jestem pewien, że możemy podyskutować o temperaturze później. Teraz jest późno, a wszyscy musimy iść do szkoły. Ty Sophie, musisz się ubrać. - Louis klasnął, kiedy wszyscy poszli do swoich pokoi się przygotować. Harry praktycznie wyciągnął mnie z pościeli Nialla i zaniósł do mojego pokoju. Posadził mnie na moim łóżku, w tym czasie Louis obserwował mnie od góry do dołu.
- Teraz się ubierz - młodszy z dwójki powiedział po czym się odwrócił.
- Wszystkie moje rzeczy zostały w domu - odparłam.
- To jest dom. I jestem pewien, że Louis ma tu dla ciebie ubrania - sprzeciwił się Harry.
- To coś nigdy nie będzie dla mnie domem. A co do ubrań to wątpię, żeby Louis miał dla mnie mundurek szkolny. Prawda Lou? - zapytałam starszego chłopaka.
- Racja Hazz.... Nie mam mundurków - marchewkowy powoli przyznał mi rację - I muszę przygotować siebie... - dodał zanim uciekł do swojego pokoju.
Zielonooki potarł swoje skronie, wzdychając.
- Masz dziesięć minut, żeby zejść na dół i zjeść śniadanie. Podjedziemy do twojego mieszkania, weźmiemy twoje rzeczy, a później zawiozę cię do szkoły. Czas start. Oh i musisz przejść przez jeden z naszych pokoi, żeby dostać śniadanie... Nie mogę ci zagwarantować, że chłopcy niczego ci nie zrobią, ale to twoja jedyna droga.
Westchnęłam z irytacją. Dlaczego muszę mieć taki gówniany pokój?!? Pójdę zobaczyć Nialla. On mi raczej nic nie zrobi, prawda?, pomyślałam. A może jednak? Rozważałam, przypominając sobie co mi zrobił w obecności wszystkich chłopców.
- Jeszcze jedno - powiedział Harry zanim wszedł do siebie - Nie możesz iść do Nialla, byłaś już tam rano. Będę patrzeć... - uśmiechnął się złośliwie zanim zamknął drzwi.
No to kurwa pięknie.
_________________________________________________________________________________
Rozdział tłumaczony przez @luvmydaniel . A oto jej blog z imaginami na który zapraszam - http://soinlovewithonedirection.blogspot.com/
boże, boże, boże jak ja uwielbiam Niallerka! <3333

środa, 7 sierpnia 2013

0.5. Kolejny wyjazd! (!!!ważne!!!)

No więc przechodząc do rzeczy; w piątek (09.08) wyjeżdżam na trzy tygodnie do sanatorium (wracam 1 września). W tym czasie nie będę mogła tłumaczyć rozdziałów... ale mam kilka przetłumaczonych do przodu więc nie zostawię was z niczym :D
W czwartek koło 22 po prawej stronie bloga, (na tym  bocznym pasku), u samej góry pojawi się informacja z datami kolejnych rozdziałów. Rozdziały będą się pojawiały zawsze o godzinie 21! Tam też to napiszę ale wiecie, żeby nie było pytań. :D
Jakby ktoś chciał to możecie do mnie pisać na gg (o ile mi będzie działać). Wiecie często mogę się nudzić i chętnie z kimś popisze :D (nr gg 374 500 13).
Także do września :DD
Nie zmarnujcie tych wakacji! Zróbcie coś żebyście to zapamiętały! 
Buziaki & uściski 
Annie


Przecież wiecie, że was kocham ♥♥♥

2.7. Zazdrosny

- Ustalmy zasady Sophie - powiedział Louis, siadając okrakiem na mojej talii, gdy Harry całował moje uda. Wzdrygnęłam się.
- Jeżeli pozwolisz nam zadowolić ciebie, tak jak na to zasługujesz, nie będziemy ci kazać zadowalać nas przy użyciu twoich rąk, czy tych słodkich ust. Zrozumiałaś? - jego oczy wypełnione były pożądaniem gdy skończył mówić. Pokręciłam głową.
- Nie martw się... Jestem pewien, że za kilka sekund załapiesz o co chodzi - wymamrotał Harry, jego usta zostawiały mokrą ścieżkę na moim brzuchu. Ich palce błądziły po całym moim ciele, zostawiając skórę rozpaloną. Zaczęłam się wiercić na łóżku.
- Nie ruszaj się - rozkazał Louis. Jego ręce powędrowały na moje plecy, aby rozpiąć stanik. Zastygłam przerażona, gdy moje piersi wydostały się na wolność. Harry i Louis od razu zaczęli się nimi bawić. 
- Myślę, że jesteś zbyt zestresowana Sophieboo... Wyluzuj... - powiedział Louis. Harry w tym czasie zataczał kciukami małe kółka na wrażliwej skórze moich sutków. Na mój horror, moje ciało zaczęło odpowiadać na ich dotyk, pozwalając sobie na czerpanie z tego przyjemności. Chłopcy uśmiechnęli się z wyższością, gdy zauważyli, że mają nade mną kontrolę. Louis nagle zdjął ze mnie majtki i odrzucił je gdzieś w głąb pokoju, tak jak wcześniej stanik. Jego palce powoli mnie pieściły, zmieniając słodką rozkosz w napięcie. Usta Harrego wylądowały na mojej szyi robiąc kolejną malinkę, obok tej od Louisa, a jego ręce zaborczo ściskały moje piersi. Niespodziewanie, palec Louisa musnął moją łechtaczkę. Podskoczyłam, władza jaką nade mną mieli została przełamana. Próbowałam zejść z łóżka, ale Harry szybko przycisnął moje ramiona do materaca zanim mogłam zejść. 
- Jeszcze jedna taka akcja a będziesz nam ssała, kminisz? - wysyczał powoli loczek. Wzdrygnęłam się i zamknęłam oczy. Bez mojego pozwolenia, Louis wsunął we mnie dwa palce, skręcił je, wyjął, po czym znów wsunął. Poruszyłam biodrami, chcąc aby ze mnie wyszedł, ale popychał mnie na łóżko wolną ręką, za każdym razem gdy ponawiałam próbę. Po paru chwilach, poczułam zbierające się w podbrzuszu ciepło. Moje soki zaczęły się wylewać na zręczne palce Louisa. Nie, nie, nie! Soph, ty tego nie lubisz! To nie jest dobre!
Pokręciłam głową w odmowie i przygryzłam wargę. Louis dodał do swojego rytmu kolejny palec. Jęknęłam, starając się trzymać usta zamknięte. Czułam jak dochodzę. Moje ścianki zacisnęły się wokół palców niebieskookiego, gdy osiągałam szczyt. Razem z Harrym, pochylili się do mojego wejścia i zaczęli zlizywać moje soki. Miałam zamazaną wizję, przyjemność wzięła nade mną kontrolę. Obaj chłopcy jęknęli i oblizali usta, gdy skończyli zlizywać pozostałości mojego orgazmu. 
- Trzymaj, posmakuj siebie - powiedział Harry, po czym mnie pocałował. 
- Hazz... Chyba już dłużej nie wytrzymam - zaczął się żalić Louis. Młodszy chłopak przerwał pocałunek i pokiwał głową w stronę przyjaciela. 
- Gdzie chcesz? - zapytał wskazując na moje ciało. Sposób abym poczuła się jak przedmiot. Brawo Harry
- Chcę cipkę - głos pasiastego pył przepełniony pożądaniem. Zanim się skapnęłam, Harry pokiwał mu głową. Louis zdjął swoje bokserki, wziął penisa do reki i lekko go pomasował. Kątem oka zauważyłam, że Harry zszedł z łózka i zaczął szukać czegoś w szufladach. 
- Gotowa Soph? - zapytał Louis, wsadzając czubek penisa w moje wejście. Spięłam się.
- Nie. N-n-ni ch-chę tego.
- Więc sorki - odpowiedział obojętnie i we mnie wszedł. Jęknęłam, mając zamknięte usta. Chłopak obrócił nas tak, ze siedziałam na nim okrakiem, a on trzymał ręce na moich biodrach. Zatoczył kółko moimi biodrami i jęknął. 
- Więcej - powiedział jakby do siebie, powtarzając wielokrotnie ten ruch, tylko coraz szybciej. Zamknęłam oczy gdy zaczęłam odczuwać przyjemność w tej pozycji. Ale to nie trwało długo. Po chwili poczułam jak Harry rozprowadza wokół mojej drugiej dziurki jakąś zimną i śliską substancję. Od kiedy troszczy się o lubrykant? Bez żadnego ostrzeżenia po prostu we mnie wszedł. Sapnęłam, czując się trochę zbyt pełna. Byłam odrętwiała gdy zaczęli się poruszać w szybkim tempie. Nie mogłam już dłużej powstrzymywać jęków, gdy Louis zaczął masować moją łechtaczkę. 
- Boże Haaarrrryyyy..... - zaskomliłam, gdy wszedł we mnie prawie do końca. 
- Tutaj, co? -  zapytał, przyspieszając. To było to.
- Laarrryyyy...! - jęknęłam, wraz z nimi. Ich ciepła sperma wypełniła mnie od środka.
Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Plątanina spoconych ciał, próbująca uspokoić oddech. 
- To było świetne! - powiedział Louis, ziewając. Harry wymamrotał coś, zgadzając się z nim, po czym wyszedł ze mnie i położył mnie na łóżku pomiędzy sobą a Louisem. Owinęli wokół mnie ręce i zasnęli. Jeśli pójdę się zobaczyć z Niallem, to on też mi to zrobi? Ta myśl mnie przerażała.
Nie mogłam zasnąć. Nerwowo wpatrywałam się w mój budzik, czekając na północ aby wyjść. Trzęsłam się jak liść na wierze. Miałam przymknięte powieki, aż w końcu nadeszła ta godzina.
Wzięłam głęboki wdech i ostrożnie zdjęłam ze swojej talii ręce Louisa i Harrego. Przeżyłam mały atak serca, gdy obaj poruszyli się, mamrocząc coś. Gdy już się uspokoiłam, wyskoczyłam szybko z łóżka. Wzięłam swoje majtki i bluzę, wciągnęłam je na siebie, po czym na palcach podeszłam do drzwi oznaczonych napisem "Niall". Nagle zatrzymałam się. Oni wszyscy śpią....Może mogłabym uciec przez drzwi Louisa lub Harrego?, pomyślałam. Moje spojrzenie skierowało się na ich drzwi. Nieee, po pierwsze nie mam gdzie iść, a po drugie Niall może mnie teraz obserwować. 
Przekręciłam gałkę od drzwi, i odetchnęłam z ulgą, stwierdzając że są otwarte. Weszłam do pokoju blondyna. Jego zapach od razu trafił w moje nozdrza. Cicho zamknęłam za sobą drzwi. Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił.
- Wszystko w porządku kochanie? - Irlandczyk wymamrotał w moją szyję, gdy stałam tam zdumiona. W życiu nie spodziewałam się takiej reakcji.
Chłopak obrócił mnie w ciemnościach i posadził na czymś miękkim i wygodnym, po czym włączył boczne światło. Zdałam sobie sprawę, że siedzę na jego łóżku, a on stoi przede mną tylko w dresowych spodniach.
- Emmm... Nie jesteś zły, że cię ugryzłam? - nerwowo przełknęłam ślinę.
- Cóż, na początku byłem, ale zobaczyłem że ty musisz przechodzić przez coś o wiele gorszego niż lekkie ugryźnięcie - powiedział obojętnie i usiadł obok mnie. Spojrzałam w jego oczy. W tym świetle niebieskie tęczówki jakby się jarzyły.
- Dlaczego chciałeś żebym tu przyszła, jeżeli nie chodzi ci o nic związanego z seksem... - zaczęłam, odwracając wzrok. Myśl o samotności sprawiła, że poczułam się niekomfortowo.
- Posłuchaj. Nie wiem czy zauważyłaś, ale gniew chłopaków za to ze uciekłaś dwa lata temu już zniknął. Ale bardziej zwracają uwagę na drobne szczegóły. Są niecierpliwi i brutalni - wyjaśnił.
- Czemu Harry tak uważnie nas obserwował, gdy ze mną gadałeś? - zapytałam.
- Harry chce, abym zachowywał się wobec ciebie obojętnie. Tylko on może ci okazywać uczucia. Wszyscy mamy być obojętni na to co ci robimy, ale nie możemy cie za bardzo zranić. To dlatego udawałem wcześniej, że uprawiamy suchy seks. Więc podsumowując to wszystko, przepraszam jeśli będę się zachowywał obojętnie czy brutalnie, okej? Nie obchodzi mnie, jeśli mi nie wierzysz, ale chcę żebyś wiedziała, że mam wyrzuty sumienia. C-c-coś do ciebie czuję... - zająknął się. Pokiwałam głową przetwarzając jego słowa. Okej, czyli coś do mnie czuje? Czy inni też żywią wobec mnie jakieś uczucia? Czemu Harry jest taki zaborczy?
- Mogę cie o coś spytać? - zapytał miękko Niall, wyrywając mnie z rozmyślań.
- O co chodzi? - odpowiedziałam.
- Czemu przyjmujesz to wszystko tak spokojnie?
- Nie wiem... chyba jeszcze nie do końca to do mnie dotarło. I po co mam histeryzować gdy nie mogę tak naprawdę niczego zmienić w swojej sytuacji? - wymamrotałam ostatnią część trochę niezrozumiale. Ziewnęłam, czując się nagle śpiąca.
- Chcesz tu spać? - wyszeptał blondyn.
Pokiwałam głową, a on okrył mnie kołdra po czym położył się za mną. Nie dotknął mnie.
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie Soph... - wyczułam jego zawahanie. Moje powieki same się zamknęły.
- Hmm? - wymruczałam, powoli zapadając w sen.
- Czujesz coś do mnie Soph?
Udałam, że już zasnęłam i nie słyszałam jego pytania. Odpowiedź utknęły mi w gardle. Czy coś do niego czuję?
_________________________________________________________________________________
Nialler awwww :**
Lubię Louisa w akcji, lubię Harrego w akcji, a Larry *_* to jest dopiero coś :DD
!!!Za chwile pojawi się notka, która proszę aby wszyscy przeczytali. Dotyczy ona mojego kolejnego wakacyjnego wyjazdu i jest ważna. !!!

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

2.6. Sypialnia

W moim brzuchu pojawiły się motylki gdy zdałam sobie sprawę, że mnie obronił. Nie zastanawiałam się jednak na tym i zmarszczyłam brwi. Niall, co ty ze mną robisz? Spojrzenie Harrego było uważne, jakby się zastanawiał nad tym wszystkim. Po minucie, dwóch, ziewnął.
- Dobra. Ale tylko jej możesz powiedzieć. I powiesz jej tylko, że od teraz mieszkasz z nami. Nic więcej - podsumował, przeciągając się - Dobra, teraz wszyscy do łóżek, jutro w szkole musimy być w szczytowej formie!
- I do tego mam jeszcze iść do szkoły? - jęknęłam niezadowolona.
- O tak. Przecież nie chcemy abyś ominęła któryś z tych swoich treningów cheerleaderek. Plus dzisiaj nie przyszłaś na moje zajęcia. Musisz to nadrobić - powiedział Zayn, wstając z kanapy. Po prostu świetnie!
- I uciekłaś z kozy. Niegrzeczna dziewczynka. Ale o to już zadbałem - pochwalił się Harry.
- Więc czemu do tego wracasz? - syknęłam. Wspomnienie jeszcze było dość świeże.
- Dla zabawy. Teraz raz raz i do łóżek - wzruszył ramionami i wstał. Załamałam się lekko. Wiem, że Harry chce, aby chłopcy wiedzieli, iż jestem głównie jego. Dupek. Nie należę do nikogo!
- Nie mam nawet gdzie spać - zaprotestowałam, próbując sprawić, żeby zawieźli mnie z powrotem do mojego mieszkania - I nie ma mowy, żebym spała z którymś z was - dodałam.
- A od kiedy to ty podejmujesz decyzje? - odparł Liam - Co? Ktoś dał ci takie prawo?
Nie odezwałam się. Zmarszczyłam tylko brwi. Wow. Kiedy on stał się taki drażliwy?
- Właśnie - odpowiedział na moje milczenie. Liam, Zayn i Niall wyszli z salony, ale blondyn zanim przekroczył próg, rzucił mi bezgłośne "o północy".
- Aww nie martw się kochanie. Masz pokój i jestem pewien, że Louis będzie bardzo zadowolony mogąc ci go pokazać - powiedział Harry, także wstając. Ostatni chłopak podskoczył. Jego erekcja była bardzo widoczna. Nie dobrze. 
- Jasne. Chodź Sophieboo! Pokażę ci! - Louis złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Byłam zdezorientowana, gdy najpierw szliśmy w górę schodami, gdzieś w środek domu, a potem w dół korytarza. Chłopak otworzył drzwi i dosłownie wepchnął mnie do pokoju.
Pachniało tu Louisem. Bałam się spojrzeć za siebie, przestraszona bałaganem jaki może tu panować. Louis na pewno nie sprawiał wrażenia osoby zorganizowanej.
- Louis... Harry powiedział, że mam własny pokój - powiedziałam powoli. Zamknęłam oczy unikając spojrzenie turkusowych tęczówek naprzeciwko mnie.
- Jasne, że masz - chłopak wskazał głową za mnie. Westchnęłam i obróciłam się. Sapnęłam gdy zobaczyłam drzwi pomiędzy dwoma szklanymi panelami. Za szkłem znajdywała się sypialnia. Bardzo podobna do mojego starego pokoju. Tego sprzed dwóch lat. Te same łóżka, meble. Wszystko wyglądało tak samo oprócz niedociągnięć takich jak lina, czy laptop. Nie, nie, nie! Ten pokój to chyba nie to co myślę, prawda?
Louis zachichotał i odsunął mnie od drzwi do swojego pokoju. Podeszliśmy do tych, pomiędzy szklanymi panelami. Weszliśmy przez nie. Chłopak poprowadził mnie do łóżka, górując nade mną wzrostem.
Zauważyłam, że tam, gdzie powinny stać szklane ściany, teraz znajdowały się lustra. W sumie, wszystkie ściany tutaj wyglądały jak lustra. Co się kurwa dzieje? Jakaś magia? Louis musiał zauważyć moje zmieszane spojrzenie więc zaczął wyjaśniać.
- Widzisz, to lustra weneckie*. Znaczy to, że z naszych pokoi możemy cię przez nie zobaczyć, jak przez normalne okna. Ale ty, ze swojego pokoju, możesz zobaczyć tylko siebie - powiedział, po czym przygwoździł moje nadgarstki do materaca - Ostatnio daliśmy ci zbyt dużo prywatności i co się stało? Przemknęłaś nam przez palce - wzmocnił uścisk - Kto wie...? Może chłopaki własnie oglądają nas ze swoich pokoi i walą sobie? - jego głos zniżył się do zmysłowego szeptu - Witaj w swoim nowym pokoju.
Zaczęłam się wiercić, gdy jego gorący oddech zmysłowo otulał skórę mojej szyi, a jego ręce błądziły po moim ciele.
- P-p-przestań! - zażądałam, drżącym głosem. Chłopak pokręcił głową i naparł na mnie swoimi biodrami, aby pokazać mi jak bardzo jest podniecony. W tym momencie do pokoju, przez jedne z pięciu drzwi, wszedł Harry. Trzymał w ręce Padgetta. To musi być wejście do ich pokoi, pomyślałam, patrząc na tabliczki z ich imionami, które były przy każdych drzwiach.Więc jedyna droga aby stąd wyjść wiedzie przez pokój któregoś z chłopaków. Kurwa, po prostu genialnie. 
Harry rzucił pluszowe zwierzątko gdzieś w kąt po czym dołączył do nas na łóżko. Walczyłam z nimi, próbując ich zepchnąć. Ale tylko podnieciłam ich bardziej. Harry pomógł Louisowi mnie przytrzymać.
- Myślałam, że powiedziałeś abym szła spać! - protestowałam. Usta Louisa wylądowały na wrażliwej skórze mojej szyi i zaczęły ją ssać aby zrobić malinkę. Szlochałam i wierciłam się w proteście, próbując odsunąć się do niego, jednak cały czas trzymał mnie przyciśniętą do poduszek. Harry w tym czasie zaczął pozbawiać mnie i siebie ciuchów. O dziwo nie rozebrał mnie całkowicie. Pozwolił mi zostawić bieliznę, majtki i stanik. Harry został w samych bokserkach, jego klata była naga.
Louis oderwał się od mojej szyi i z zadowoleniem oblizał usta.
- Pamiętasz jak dwa lata temu obiecałem ci Larrego? Cóż, własnie spełniam obietnicę - powiedział uśmiechnięty loczek, po czym przycisnął swoją gołą klatę do mojej prawie nagiej. Louis zdjął t-shirt i spodnie.
- Ustalmy zasady Sophie - powiedział Louis, siadając okrakiem na mojej talii, gdy Harry całował moje uda. Wzdrygnęłam się.
- Jeżeli pozwolisz nam zadowolić ciebie, tak jak na to zasługujesz, nie będziemy ci kazać zadowalać nas przy użyciu twoich rąk, czy tych słodkich ust. Zrozumiałaś? - jego oczy wypełnione były pożądaniem gdy skończył mówić.
_________________________________________________________________________________
*lustra weneckie (poprawnie fenickie) - lustra w których z jednej strony widać jak przez szybę, a z drugiej jest to normalne lustro. Często są wykorzystywane na komisariatach, w salach do przesłuchań. :D
Nowy pokój Sophie;

niedziela, 4 sierpnia 2013

0.4. Trylogia!!!

Tak sobie siedzę późną porą na twitterze, przeglądam sobie tt autorki tego opowiadania i BUM, TRZASK, PRASK, normalnie padłam x_x



A więc uwaga *oddech* *oddech* BĘDZIE 3 (słownie; TRZECIA) CZĘŚĆ OPOWIADANIA! W której (to takie moje przypuszczenia) SOPHIE może, (ale najprawdopodobniej nie) będzie w ciąży z którymś z chłopaków!!!
No normalnie super wieści! Jak ja się ciesze, że mi się zaczęło nudzić na kompie :DDDD




No teraz mogę już iść spać :D
Jednokierunkowych miśki <333

2.5. Niall

Jego twarz była pozbawiona emocji, gdy podszedł bliżej i zmierzył mnie od góry do dołu. W jego czach pojawił się błysk, którego nie było dwa lata temu.To dobrze, czy źle? Nie wiem. Przełknęłam nerwowo ślinę, gdy nasze ciała ogarnęła fala podniecenia, a puls wzrósł do niezdrowego rytmu. Reszta wydarzyła się w ciągu sekundy. Niespodziewanie jego usta znalazły się na moich, a ręce powędrowały do włosów. Jego ciało przycisnęło mnie mocno do kanapy. Położył się między moimi nogami zmuszając do pozostania w pozycji leżącej. Przysięgam, że usłyszałam jego cichy jęk. Zaczęłam ciężko oddychać po namiętnym pocałunku, uprzednio odpychając od siebie chłopaka.
- Co to kurwa było Ni...? - Wyrzuciłam gniewnie, ale przycisnął mi palce do ust, aby mnie uciszyć. Oddychałam ciężko, a moja klatka piersiowa falowała pod jego ciałem.
- Musiałem. Kiedy ostatnio Cię widziałem nie podarowałaś mi ani jednego - Mruczy, spoglądając na mnie łagodnie. - Więc tym razem postanowiłem, że nie zapytam nikogo o pozwolenie. 
Wspaniale. Czujecie ten sarkazm? Westchnęłam głęboko, przywołując wspomnienia. Nasze wspólne chwile.
- Dlaczego postanowiłaś uciec? - Kontynuował cicho, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy i chowając go za ucho. Zadrżałam, gdy poczułam jak przez nasze ciała przeskakują iskry, gdy mnie dotknął. Cholera.... Wygląda na to, że buzują w nas mocne hormony. To będzie dziesięć razy trudniejsze niż mi się wydawało.
- Dlaczego mnie zostawiłaś kochanie? - Powtórzył, oblewając mnie tęsknym spojrzeniem. O nie... W jego oczach można również zobaczyć coś w stylu `Dbałem o Ciebie`. Dlaczego jest tak trudno być złym na tego słodkiego Niall`a?!?! Bądź silna Spoh.
- Czy to nie oczywiste? Czułam się uwięziona i wykorzystywana. - Oburzyłam się. Nacisnęłam na jego ciało aby się trochę odsunął, frustracja aż we mnie kipiała.
- Shhh, nie tak głośno. - Powiedział Niall rozglądając się nerwowo i przyciskając się do mnie jeszcze bardziej. I praktycznie mogłam poczuć szaleństwo moich hormonów, gdy nasze miednice się spotkały. Usłyszeliśmy kroki na korytarzu oraz podekscytowany głos Louisa.
- Nie możemy teraz rozmawiać.- mruknął szybko blondyn - Ale przyjdź do mojego pokoju o północy.
- Nie mogę - Jedna z ciepłych rąk Nialla zatkała mi usta, natomiast druga obwinęła moje nogi wokół jego bioder, chwilę po tym do pomieszczenia weszli Liam, Harry, Louis i Zayn. Stanęli jak wryci na nasz widok.
- Niall, stary co ty robisz? - zapytał Louis unosząc brwi do góry. Kątem oka widziałam spojrzenie jakie rzuca w naszą stronę Harry.
- Chciałem spróbować suchego seksu* - Odpowiedział obojętnie poruszając biodrami, aby potwierdzić swoje słowa. Zatrzepotałam powiekami zanim ponownie je otworzyłam. Próbowałam protestować, ale z moich ust wydobył się tylko dziwny dźwięk, który chłopak stłumił zwiększając nacisk dłoni na moje usta. Zirytowana ugryzłam go w dwa palce.
- Ał. - Zawył wyciągając z moich ust palce i włożył je do swoich ssąc lekko i posyłając mi sprośne spojrzenie.
- Awww Sophie! Tęskniłem za Tobą! - Zagruchał Louis skacząc na mnie, jakby nic się nie stało i jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi. Którymi oczywiście nie byliśmyI do tego widział mnie 24 godziny temu. Dziwak.  Odepchnęłam go próbując wstać, ale skończyło się na tym, że zostałam jeszcze bardziej przyciśnięta do sofy. Dlaczego przy nich jestem taka słaba?!
- Puszczaj mnie! Nie jestem teraz w nastroju! - Warknęłam na niego. - I nigdy nie będę!
- Ostrożnie Lou. Ona gryzie. - Wymamrotał Niall przyciskając palce do swojego torsu. Czwórka chłopaków cicho zachichotała, a Louis, on musiał to zrobić głośniej od reszty próbując przytrzymać mnie pod sobą. Zaczęłam się rzucać, ale zrezygnowałam po kilku sekundach bo nie widziałam w tym sensu. Mój puls powoli wracał do normy. Lepiej gdy zachowam siłę na później.
- Już koniec? - zapytał zaskoczony – Nie no, to było szybkie -zachichotał sadzając mnie na swoich kolanach. Starałam się ze wszystkich sił, aby nie walczyć.
- Harry... Chce Padgetta. - Wyjęczałam. Potarłam skronie palcami czując jak Louis pode mną twardnieje.
- Później. - Zielonooki wzruszył ramionami i usiadł obok nas na kanapie. - Jak będziesz się grzecznie zachowywać.
- Więc, zatrzymałaś go? - Zapytał Liam, a kącik jego ust uniósł się ku górze. Usiadł razem z Niallem na kanapie naprzeciwko nas. - Czuję się ważny.
- Nie powinieneś. Nie zatrzymałam go z Twojego powodu. - warknęłam.
- Wmawiaj sobie - posłał mi uśmiech.
- Więc, jak Ci się podoba ten dom? - dopytywał się Zayn siedzący naprzeciw mnie.
- Nienawidzę go, ponieważ czuję w nim wasz zapach. Jest za duży i za daleko od jakiejkolwiek cywilizacji w razie potrzeby pomocy. I na razie widziałam jedynie jeden pokój, ten w którym właśnie siedzimy. - Zripostowałam, poruszając się niespokojnie na kolanach Louisa
- Nie bądź taka opryskliwa - Ostrzegł Harry. - W twoim interesie leży, żeby uważać teraz na swój język i ruchy - Zirytowana poruszyłam się na kolanach Louisa.
- Przestań się tak ruszasz, bo tylko mnie pobudzasz, a to mnie drażni. - Wyszeptał mi do ucha chłopak.
- Nie wiem dlaczego to robicie! Zabieracie mnie z własnego mieszkania! Przecież jestem juź pełnoletnia! Nie potrzebuje opiekuna prawnego tak jak dwa lata temu! A nawet wtedy nie miałam opiekunów! To jest porwanie! - wybuchłam, zeskakując z kolan Louisa. Dziwne, że nie wykonał żadnego ruchu, aby mnie zatrzymać Ale ja nie miałam nawet siły woli, aby wyjść z pokoju, bo bałam się, że się zgubię. Stałam tam z rękoma na biodrach i wzrokiem pełnym nienawiści. Nie ja jedyna zauważyłam, że zostawiłam Louisa a dość twardym problemem.
- Nie powiedziałbym, że to porwanie, kochanie. Zawsze będziesz nasza, bez względu na to jakim terminem będziesz to określać - powiedział niedbale Harry odciągając moje myśli od erekcji Louisa.
- Niech mnie ktoś zabije. - wymamrotałam. Skrzyżowałam ramiona na piersi i spojrzałam na nich z obrzydzeniem.
- A jak już o tym gadamy. Nie możesz, pod żadnym pozorem wyrządzić sobie jakiejkolwiek krzywdy. Bo czekają Ci konsekwencje. - Wyjaśnił Zayn.
- No tak, a karanie nie krzywdzi mnie w żaden sposób! Mówisz to tylko dlatego, ze kiedyś prawie się zabiłam i wszyscy poczuliście się przez to...
- Soph! Przestań się kłócić! - Powiedział szorstko Harry. Okej, więc są mniej cierpliwi niż kiedyś. Dobrze wiedzieć.
- Okej. Spokojnie. Jest jeszcze jakaś zasada o której powinnam wiedzieć? - zapytałam szyderczo.
- Zasady są takie same jak ostatnio. Codzienna dawka przyjemności, posłuszeństwo i pełen nadzór przez cały czas. No i zmiana Twojej postawy - odpowiedział Liam – W szkole musimy się nawzajem szanować, Twoje stopnie muszą być wyższe niż średnia klasowa. I nie możesz nikomu powiedzieć, że z nami mieszasz.
Tak. Niech mnie ktoś teraz zabije. Średnia ocen klasy? Ja chyba umrę. Było mi ciężko powrócić do normalnej, szkolnej rutyny po porwaniu, ponieważ w myślach cały czas byłam nawiedzana przez One Direction. Ale i tak jest lepiej niż ostatnio.
- Muszę zadzwonić do Emily. - Zdałam sobie z tego sprawę po kilku sekundach.
- Nie. - Liam pokręcił głową.
- Tak. Inaczej zawiadomi policję o moim zniknięciu. Wie co ma robić. Ona wie prawie o wszystkim! - zagroziłam.
- Chłopaki, ona ma rację. - odezwał się Niall, który milczał od czasu kiedy go ugryzłam. W moim brzuchu poruszyło się stado motyli na myśl o tym, że stanął po mojej stronie. Niall, co ty ze mną robisz?
_________________________________________________________________________________
*suchy sex - sex bez penetracji (dop. Klaudii)
Rozdział przetłumaczony przez Klaudię. JESTEŚ WIELKA! ♥
Jutro kolejny rozdział! Wiem, że się cieszycie xxd

piątek, 2 sierpnia 2013

2.4. Dworek na wsi

Jęknęłam cicho. Zamrugałam oczami, budząc się do końca z jak mi się wydawało, kilkugodzinnego snu. Na zewnątrz było ciemno i jedyną rzeczą, jaką mogłam zobaczyć, były światła samochodu Harrego. Moje ciało było zdrętwiałe, gdy próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej. Głowa mi pulsowała, uda nieznośnie bolały i czułam się jak przyćpana. Mój puls przyspieszył, gdy ciepła dłoń wylądowała na moim kolanie.
- Jak się czujesz? - zapytał chrapliwy głos Harrego, jego ręka pocierała uspokajająco moją nogę.
- Otumaniona - odparłam, masując skronie.
- Cóż, sądziłem, że efekt utrzyma się trochę dłużej - powiedział, jakby do siebie. Kilka chwil później zatrzymał samochód przed obco wyglądającym domem. I tak powiedziałam dom, nie mieszkanie. Siedziba znajdowała się na polu, daleko od jakiejkolwiek cywilizacji. I nie był to mały dom.
(ZDJĘCIE)  
- Gdzie jesteśmy? - wyszeptałam.
- W Szwecji - wzruszył ramionami. Wzięłam głęboki oddech, moja twarz wyrażała szok.
- Żartuję - uśmiechnął się - Jesteśmy kilka mil od twojego mieszkania. Nie mogę zabrać cię z powrotem do Londynu, bo musisz skończyć szkołę. Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że mieszkasz w Mullingar, wynajęliśmy to miejsce i przenieśliśmy tu większość naszych rzeczy. Chodź - uśmiechnął się, wychodząc z auta.
Próbowałam zrobić to samo ale moje ciało wciąż chyba było pod wpływem chloroformu. Ostatnia rzecz jaką zapamiętałam to szybko zbliżająca się do mojej twarzy ziemia. Oddech uwiązł mi w gardle i zamknęłam oczy z przerażenia. Nagle zatrzymałam się w czyiś ramionach. Otworzyłam oczy, oddychając urywanie. Mój nos znajdował się parę centymetrów od wybrukowanego podłoża. Sapnęłam i ponownie zacisnęłam powieki, gdy zostałam dosłownie wciągnięta do góry. Po chwili otoczyły mnie silne ramiona. Podniosłam głowę i moje przerażona niebieskie oczy, napotkały zatroskane zielone tęczówki.
- Nie sądzę, że jesteś w stanie teraz iść - powiedział niepewnie Harry.
- Co ty nie powiesz Sherlocku? - jęknęłam z grymasem. Chłopak zaczął iść ale go powstrzymałam.
- Czekaj! Padgett! - krzyknęłam, próbując się wyrwać z jego rąk żeby zabrać ze sobą ukochanego żółwia. Kształty wokół mnie były niewyraźne. Loczek zacieśnił wokół mnie swój uścisk, sprawiając, że nie mogłam się ruszyć.
- Mogłabyś się nie wyrywać? Upadniesz na ziemię - oznajmił mi.
- Ale Padg...
- Nie martw się kotku. Później wezmę żółwia, dostaniesz go zanim pójdziesz spać - zagruchał.
Wydęłam wargi i wytknęłam w jego stronę język ale tylko się zaśmiał, po czym zatrzasnął drzwi od auta, kierując się do domu. Gdy tylko postawił w nim nogę stwierdziłam, że to nie dom. To jakiś dworek. Dziwny dworek. Czułam się kompletnie zdezorientowana, gdy przechodziliśmy przez kolejne drzwi, po czym zostałam posadzona na kanapie w jednym z wielu salonów. Pulsowanie w mojej głowie jeszcze się nasiliło.
- Poczekaj tu na mnie, idę po resztę chłopaków - ostrzegł mnie.
- Nie! - zaprotestowałam wstając. Jednak wciąż czułam się zamroczona i upadłam na kanapę. Westchnęłam niezadowolona. Głupie efekty uboczne!
- Tak - uciszył mnie z uśmiechem na ustach krzyżując ramiona na piersi - A poza tym nie masz gdzie zwiać. Mam twój telefon a dom jest na odludziu.
- Dwór - wymamrotałam. Głowa znów zaczęła pulsować.
- Co?
- To jest dalekie od bycia domem. To bardziej dwór - powtórzyłam, masując skronie aby zmniejszyć ból.
- Nie prawda! To...
Gdzieś z głębi domu dobiegł nas dźwięk rozbijanego szkła, a po nim głuche stąpnięcie i krzyk.
- Poczekaj tutaj - rozkazał chłopak, po czym wyszedł aby sprawdzić, czy reszta jest jeszcze żywa. Mam nadzieję, że nie.
Pulsowanie w czaszce trochę się zmniejszyło, gdy odstresowałam się po oddaleniu się Harrego. W zasadzie nie odszedł gdzieś daleko ale nie był na linii mojego wzroku, a to się liczy.
Moje myśli zostały przerwane przez delikatne pukanie w futrynę drzwi. Stał tam Niall. Ten, którego spośród całej piątki, najbardziej bałam się ponownie zobaczyć. Nie dlatego, ze się go bałam, tylko dlatego, że miał nade mną większą władzę niż ktokolwiek inny. Coś w nim zawsze sprawiało, że mu się poddawałam, nawet gdy był zły. Miał nade mną kontrolę.
Jego twarz była pozbawiona emocji gdy do mnie podszedł. Zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu. W jego oczach czaił się błysk, którego nie było dwa lata temu. To dobrze, czy źle? Nie wiem.
Przełknęłam nerwowo ślinę, gdy nasze ciała ogarnęła fala podniecenia, a puls wzrósł do niezdrowego rytmu.
_________________________________________________________________________________
AAAA! Jejku co to będzie, co to będzie? :D
Kolejny w niedzielę. Wystąpiły kolejne wakacyjne komplikacje i muszę dodawać rozdziały co dwa dni. Mam nadzieję, że wybaczycie.  Więcej o tym napiszę w oddzielnej notce, po kolejnym rozdziale.
Buziaki <33333

czwartek, 1 sierpnia 2013

2.3. Zmienny nastrój

Sapnęłam gdy zobaczyłam przed sobą męski tors. Zastygłam w miejscu gdy spotkałam zielone tęczówki. To był Harry Styles.
- Więc.. tęskniłaś za mną? - powiedział głos z brytyjskim akcentem, przeciągając samogłoski - Wiem, że ja tak. Ale jestem tu aby naprawić twoją ucieczkę z kozy. - powiedział, popychając mnie do środka mieszkania. Później sam do niego wszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Harry wypad z mojego domu! - zaprotestowałam gwałtownie, popychając go na drzwi. Chłopak złapał moje nadgarstki i z łatwością je przytrzymał.
- Jesteś sama wieczorem? - zapytał, rozglądając się dookoła.
- Nie twoja sprawa! - odpowiedziałam natychmiastowo.
- Uznam to za tak.
- Wypieprzaj z mojego mieszkania Harry albo wezwę policję! - zagroziłam.
- Cieszę się, że znów widzę cię taką zadziorną jak poprzednio... Nudziłbym się, nie mogąc cię ukarać - powiedział pewnie i pociągnął mnie za sobą. Wbiłam pięty w podłogę, nie chcąc mu się poddać.
- Nie jestem dzieckiem! Nie potrzebuję kar! - splunęłam, próbując się mu wyrwać. Ciągał mnie po całym domu, otwierając po kolei drzwi. Nie ma co, szuka mojego pokoju.
- Nie, potrzebujesz kar. Po pierwsze uciekłaś nam dwa lata temu, a teraz zwiałaś z kozy. To źle, bardzo źle - warknął - Gdzie jest twój pokój? - zapytał mnie, potwierdzając moje wcześniejsze przypuszczenia.
- Nie powiem ci! - pisnęłam.
- I tak go znajdę - wzruszył ramionami.
I znalazł go parę sekund później, bo rozpoznał Padgetta, który niewinnie siedział sobie na poduszce.
- Oh wiec za nami tęskniłaś? Liam ucieszy się, gdy usłyszy, że zatrzymałaś prezent - Harry uśmiechnął się łobuzersko. Rzucił mnie na łóżko, po czym dominująco usiadł na mnie.
- Zostaw mnie! - krzyczałam, próbując odsunąć się od niego najdalej jak to możliwe. Z łatwością przyciągnął mnie z powrotem do siebie.
- Czy masz, choć nikła na to szansa, jakieś liny lub kajdanki, których mógłbym użyć? - zapytał, oblizując wargę.
- Nie! Jesteś popieprzony! - wykrzyknęłam, z całej siły, próbując go ze mnie zrzucić.
- Możesz przestać się wiercić? - zażądał chłopak, przytrzymując moje ręce nad głową.
- Nie!
- Dobra.
Gwałtownie ze mnie zszedł, podniósł mnie i umieścił na swoim kolanie. O nie! 
- Więc przestaniesz się ruszać gdy cie o to poproszę? - spytał. Jedna z jego rąk wylądowała na moim tyłku, a drugą mnie przytrzymywał.
- Nie! - kopałam i walczyłam z nim, desperacko pragnąc uciec od jego rąk. Westchnął i ściągnął ze mnie spódniczkę i majtki.
- Ostrzegałem cię - powiedział po czym jego ręka uderzyła w mój nagi pośladek. Klaps! Po pokoju rozeszło się echo, gdy zszokowana krzyknęłam z bólu. Klaps!  Jego ręka znów powędrowała w dół, sprawiając, że pisnęłam i zaczęłam się wiercić.
- Dodam pięć klapsów za każdym razem gdy się poruszysz kotku. Naprawdę radzę ci się nie ruszać - poradził. Jego ręka ponownie miała kontakt z moją skórą i nie mogłam powstrzymać wiercenia się.
- Ałł!
- Cholera Sophie! - chłopak jęknął, dając mi kolejnego klapsa - Nie chcę cię zranić ale nie dajesz mi wyboru!
Kolejne uderzenie.
- Zawsze masz wybór! - zauważyłam. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. I kolejny klaps - Ale ciebie nie obchodzi czy mnie ranisz czy nie! - wbiłam paznokcie w dłonie, starając się nie poruszyć na jego kolanie. Wymamrotał coś, co brzmiało jak: "Mylisz się", ale nie jestem pewna. Klaps! Tym razem tylko się wzdrygnęłam, biorąc głęboki wdech. Klaps! Klaps! Klaps! Klaps! Mój tyłek był cały obolały po niezliczonej ilości klapsów, które wreszcie ustały. Harry przyciągnął mnie do siebie i trzymał w ramionach jak małe dziecko. Skrzywiłam się, czując na moim tyłku jego krocze.
- Wiesz, tęskniłem za tobą - wymamrotał Harry, patrząc mi prosto w oczy - Tęskniłem za troszczeniem się o ciebie.
Co mu? Czemu ma taki zmienny nastrój? W jednej chwili jest zły, a w następnej mówi, że tęsknił za troszczeniem się o mnie?
- Taaa bardzo się o mnie troszczysz! Ty po prostu sprawiasz, że moje życie to piekło! - wymamrotałam.
- My tylko dodajemy do niego trochę radości i ekscytacji... Chyba mi nie powiesz, że nie myślałaś o ponownym zobaczeniu nas. Jestem pewien, że robiłaś sobie dobrze, wyobrażając sobie, że jeden z nas znów jest w tobie - I znów stał się zbyt pewny siebie.
- Sorki, ze cię rozczaruję, ale nie - odparłam opryskliwie - Cieszyłam się, że jestem daleko od was! - zaczęłam się na nim wiercić, ale wzmocnił uścisk wokół mojego ciała.
- Jasne. Więc nie myślałaś o nas, a mimo tego zdecydowałaś się przyjechać do Mullingar i zatrzymać Padgetta. Czy to ma jakiś sens? - zapytał, przyglądając mi się znacząco.
- Przyjechałam do Mullingar, bo Emily tu mieszkała - wyjaśniłam.
- Więc ta decyzja nie jest powiązana z tym, że Niall się tu urodził?
- Nie. Nawet o nim nie pomyślałam gdy się przeprowadzałam - skłamałam. Chłopak wywrócił oczami, oczywiście mi nie wierząc i dał sobie spokój.
- A dlaczego zatrzymałaś Padgetta? - spytał, kładąc mnie na łóżku i nachylając się nad moim ciałem. Jego zielone tęczówki uważnie wpatrywały się w moje.
- Padgett jest słodki i mnie uszczęśliwia. Za to ciebie nie dotyczy żaden z tych przymiotników - zdecydowałam, że lepiej się nie wiercić, co mój obolały tyłek przyjął z ulgą.
- My możemy cię uszczęśliwić... Pamiętam, gdy pozwoliłem ci iść kupić rzeczy do pokoju... Wtedy byłaś szczęśliwa - jego głos był łagodny i prawie czuły. Prawie. 
- Taa, a później pieprzyłeś mnie do nieprzytomności, bo wywiesiłam linę przez okno. Racja. Bardzo szczęśliwa. Zachowywaliście się w stosunku do mnie jak napaleni idioci - warknęłam, patrząc na niego twardo. Yeah! Młoda, przerażona Sophie zniknęła. Jego oczy pociemniały na moje słowa. Cała łagodność zniknęła.
- Większość z tego lubiłaś.
- Nie, nie lubiłam. Cholernie tego nienawidziłam.Nienawidziłam poczucia, że jestem jak przedmiot - powiedziałam, zaciskając szczękę. Mój tyłek bolał już trochę mniej, więc zdecydowałam się usiąść i zepchnąć z siebie Harrego. Chłopak jednak brutalnie popchnął mnie z powrotem na łóżko. W jego oczach szalał gniew.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem. Nie byłaś traktowana jak przedmiot. Przez większość czasu byliśmy mili. Już tego nie pamiętasz. Ale chętnie dam ci małe "un rappel" (przypomnienie) skoro tak dobrze mówisz po francusku - wyrzucił, ściągając koszulkę. Przyłapałam się na wpatrywaniu w jego wyrzeźbioną klatę gdy nie patrzył, lecz zawstydzona odwróciłam wzrok. Zanim zdążyłam się połapać, Harry przywiązał swoją koszulką moją rękę do ramy łóżka. Prawą rękę. Drań, wie, że jestem praworęczna. Lewą rękę próbowałam uwolnić tę prawą, ale chłopak złapał ją szybko i unieruchomił obok mnie. Poczułam ciężar jego ciała na moich nagich udach. Podniosłam biodra, próbując go zrzucić.
Nie marnował czasu na rozpinanie mojej bluzki, po prostu ją ze mnie zdarł. Jego ręce automatycznie sięgnęły do mojego stanika i odpiął go jedną ręką. Poruszyłam nogami, próbując go uderzyć tam gdzie światło nie dociera, a później zaczęłam się wiercić, aby uciec, czym wkurzyłam go jeszcze bardziej.
- To jeszcze nie jest kara, a ty już kręcisz się szalona. Uspokój się - rozkazał Loczek. Pociągnęłam za koszulkę Harrego, inaczej za moje kajdanki, ale jego węzeł był mocny, a materiał ubrania za każdym pociągnięciem, boleśnie wbijał się w moją skórę. Odrzuciłam więc od razu ten pomysł. Sapnęłam, gdy jego usta złączyły się z moimi, zamykając nas w namiętnym pocałunku. To był właśnie moment, w którym moje ciało zdecydowało odciąć się od mózgu i żarliwie odpowiedziało na pocałunek. Zielonooki przygryzł moją dolną wargę, prosząc o wejście, którego nie chciałam mu dać. Przygryzł ją ponownie, po czym wsunął mi język do buzi, pokazując swoją wyższość. Gdy nasze języki zaczęły walkę o dominację, moje sutki stwardniały i wydłużyły się pod hipnotyzującym dotykiem dłoni Harrego. Jego kciuk zataczał powolne kółka, a reszta palców pieściła moje piersi, ustalając rytm. Odruchowo wygięłam plecy w łuk pod jego dotykiem, lewą rękę mocno zaciskając na prześcieradle. Chłopak przerwał pocałunek i zaczął podążać mokrą ścieżką pocałunków pomiędzy moje piersi. Jego ręce obrysowywały kontur mojego ciała, dopóki nie dotarły do ud. Zaczął pieścić ich wewnętrzną stronę, sprawiając że moje ciało zaczęło wrzeć z ekscytacji, w podbrzuszu poczułam nagłe ciepło.
- P-p-prze-przestań - jąkałam się, drżąc.
Harry uniósł ze zdziwienia brwi. Jego usta zniżyły się do moich dolnych i mokrych już rejonów, ale cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Nie spuścił ze mnie przepełnionego żądzą spojrzenia. Prowokacyjnie oblizał usta, będąc milimetry od mojej kobiecości.
- Przestać? - zapytał, a jego gorący oddech podrażnił moje krocze. Pokiwałam głową przygryzając wargę. W tym momencie nie byłam w stanie odezwać się bez jęków.
- Sorka, ale nie mogę tego teraz zrobić. Twoje ciało wyraża zupełnie inna prośbę - odpowiedział, po czym przesunął językiem po mojej złaknionej cipce.
Przygryzłam wargę aż do krwi. Metaliczny posmak sprawił, że się skrzywiłam.
- No weź.... Poddaj się, ranisz siebie powstrzymując to - powiedział chrapliwie Harry. Jego język ponownie przejechał po moim wejściu.
- O Boże Harryyyyyyy.... - jęknęłam głośno nie będąc w stanie dłużej się powstrzymywać. Trzęsłam się mocno i czułam jak wypływają ze mnie soki.
- Moja dziewczyna - jęknął chłopak i zaczął zlizywać moje soki. Zaczęłam się wić pod jego dotykiem, czułam jak zbiera się we mnie ciepło. Nagle Harry wepchnął we mnie palec i skręcił go, sprawiając, że wypchnęłam w jego stronę biodra.
- Taka ciasna - jęknął, dodając kolejny. Poruszył nimi kilka razy, po czym wyjął je ze mnie i oblizał. Gdy tylko to zrobił, podniósł się i mnie pocałował, sprawiając że mogłam poczuć siebie. Nasze usta były mocno ze sobą złączone, gdy zaczął pocierać swoim kroczem o moje. Tylko, ze on był ubrany. Jego ruchy były niecierpliwe i pełne żądzy.
- Pomóż mi. Zdjąć. Spodnie - powiedział między pocałunkami. Gdy pokręciłam głową, warknął ze złości.
- Stałaś się zbyt nieposłuszna - wymamrotał wściekły. Odsunął się, szybko odpiął pasek i zdjął spodnie. Gdy zdjął bokserki zobaczyłam, że jest już gotowy. Umiejscowił się przed moim wejściem. Wszedł we mnie i zaczął się szybko poruszać, nie dając mi czasu na przystosowanie się do jego rozmiaru. Jego rytm był dla mnie zbyt ostry.
- Uhh Sophie... - jęknął, głęboko we mnie wchodząc. Wbiłam palce w jego plecy, próbując go zwolnić, ale zrobił zupełnie inaczej.  Jego ruchy stały się mocniejsze i głębsze.
- Taka ciasna - Harry zaczął jęczeć.  Moje ciało ogarniały ból i przyjemność, ale starałam się nie dawać mu żadnych znaków. Po prostu zamknęłam oczy.
- Kochanie otwórz oczy.
Nie posłuchałam.
- Teraz - rozkazał, szczypiąc wnętrze moich ud. Otworzyłam oczy i spotkałam jego tęczówki o kolorze leśnej zieleni. Na jego czole widziałam kropelki potu gdy kontynuował swój rytm. Odwróciłam wzrok.
- Patrz na mnie - wydyszał i złapał mój podbródek, odwracając moją głowę w swoją stronę - Masz. Dojść. Pierwsza. Soph - powiedział między pchnięciami - Proszę, pomogę ci.
Jedną ręką zaczął zataczać kółka na mojej łechtaczce, szybko doprowadzając mnie ad krawędź.
- Teraz powiedz moje imię - rozkazał niskim głosem, gdy zobaczył, że prawie osiągnęłam szczyt.
- Harrrrrrrrrrryyyyyyyyyyyyyy!!!!
Zobaczyłam gwiazdy przed oczami. Harry także doszedł jęcząc głośno i wypełniając mnie. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Chłopak odpoczął we mnie kilka sekund po czym wyszedł. Wzdychając ubrał spodnie, uwolnił mnie z "kajdanków" i założył na siebie koszulkę. Nadal byłam trochę zamroczona i miałam problemy ze wstaniem gdy Harry zaczął przeszukiwać moją szafę. Wyjął z niej moją bieliznę, dresowe spodnie i moją bluzkę cheerleaderki. Co do cholery?
- Jesteś w szkolnym zespole cheerleaderek? - zapytał, wolno do mnie podchodząc.
Pokiwałam szybko głową. Gdy zaczął mnie ubierać, wywinęłam się. Westchnął sięgając do tylnej kieszeni. Zobaczyłam że wyciąga z niej mokrą szmatkę. Cofnęłam się przerażona.
- Soph, to nie chloroform (ten płyn usypiający), ale ma taki sam efekt. No może trochę słabszy. Jeśli nie pozwolisz mi cię ubrać, użyję tego - powiedział spokojnie Harry.
- Potrafię się ubrać samodzielnie! Nie jestem dzieckiem! - zaprotestowałam.
- Wiem, ale do tego co chcę zrobić później, muszę cię ubrać - powiedział, podchodząc bliżej.
- Co chcesz zrobić później?!? Nie sądzisz, że zrobiłeś już wystarczająco dużo?!? - krzyknęłam, odskakując od niego.
- Nie zostawiasz mi wyboru - westchnął po czym przyłożył materiał do moich ust - Oddychaj - zganił mnie. Wstrzymywałam powietrze jak najdłużej mogłam ale w końcu musiałam wziąć wdech i przy okazji odurzyć się substancją. Nagle miałam zamglony obraz i moje ruchy były powolne. Harry mógł ubrać mnie bez żadnych problemów, po czym wziął mnie w ramiona.
- Chodź... Zabieram cię do domu - wyszeptał. Tylko przez chwilę walczyłam z jego ramionami, po czym nie byłam już w stanie. To pewnie przez tą mokrą szmatkę. Już sama nie wiem.
- Chcę Padgetta - wymamrotałam, gdy tak mnie trzymał. Harry zaśmiał się lekko, wziął żółwia i położył go na moim brzuchu, po czym wyszedł z mojego mieszkania i zamknął je. Zaniósł mnie do auta, posadził na fotelu i zapiął mi pasy. Wszedł na siedzenie kierowcy i odpalił silnik. Moje oczy zamknęły się gdy działanie substancji w pełni we mnie uderzyło.
_________________________________________________________________________________
Wiem, że jestem dziwna, ale.... lubię takie akcje ;D 
Kolejny jutro. A i będzie jeszcze jedna mała komplikacja w sierpniu z rozdziałami ale o tym w weekend :D
Aaaaaa! Nie mogę się doczekać reakcji chłopaków na Soph, i reakcji Soph na chłopaków!