- Dalej, dalej - zaśmiała się. Jej zielone oczy dostały iskierek gdy przyjechała palcem po zamku kurtki.
Zaśmiałam się razem z nią i pomogłam jej założyć czapkę i rękawiczki. Sięgnęłam po jej buty.
- No. Seule - zaprzeczyła i po Angielsku i po Francusku. Pokręciła głową gdy chciałam założyć jej buty. Prawie dwu i pół letnia Juliette lubi być niezależna. Prawie zawsze chce sama wszystko robić. Jedyne czego sama nie robi to kładzenie się spać. Od kiedy nauczyła się mówić, ciągle pytała o nowe historyjki wieczorem, tak samo jak o nowe słówka angielskie i francuskie. Razem z Anne postanowiliśmy nauczyć ja obu języków. Musi znać francuski ponieważ Quebec jest francuskim miastem: komunikacja z innymi dziećmi w żłobku jest o wiele łatwiejsze gdy mówisz ich językiem. I potrzebuje angielskiego ponieważ Anne nadal ma trudności z francuskim, a także któregoś dnia na pewno jej się przyda.
- Kiedy wrócicie? - zapytała Anne z kuchni.
- A nie wiem. Idziemy pochodzić po parku. Nie będziemy tak za długo - odpowiedziałam skupiając wzrok na córeczce, która akurat próbowała założyć buty - Będziemy chyba koło 13 na drzemkę małej.
- Nie chcę drzemki - Juliette Pokręciła głową. Juz założyła buciki. Uśmiechnęłam wiedząc że kłócenie się z nią teraz nic mi nie da.
- Cóż, wychodzę do pracy za... - siostra spojrzała na zegarek - 10 minut wiec weź swoje klucze bo nie będzie mnie do 17:30.
- Okej - pokiwałam głową i założyłam kurtkę i buty. Pęk kluczy zaprzeczał głośno w kieszeni kurtki.
- Ej Juliette, zwolnij trochę - zaśmiałam się gdy młoda już łapała za klamkę, stając na palcach żeby dosięgnąć. Pomogłam jej i otworzyłam drzwi. Wyciągnęłam do niej rękę aby ją złapała. Jej mała dłoń w sunglasses się w moją.
- Bawcie się dobrze! - zawołała Anne gdy wyszliśmy na zewnątrz. Zimna pogoda panującą w Quebec od razu nas powitała.
○♥○
Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu gdy oglądałam jak Juliette rozbija cienki lód na kałuży w parku i chichocze za każdym razem gdy lód pęka pod jej butami. Siedząc na huśtawce parę metrów od niej, oparłam głowę na łańcuchu który utrzymywał ją w powietrzu i skrzyżowałam nogi. Uśmiechnęłam się zadowolona. Przeszłam długą drogę aby móc być w końcu szczęśliwa. Dzięki Anne i psychologowi udało mi się uporządkować myśli przed przyjściem Juliette na świat. Chciałam dać jej szansę na perfekcyjnie normalne życie z normalną matką i bardzo kochającą ciocią. Westchnęłam wypuszczając z ust obłoczek pary. Spojrzałam w niebo po czym znów popatrzyłam na córeczkę.
- Jest urocza.
Zastygłam w bezruchu gdy osoba koło mnie się odezwała. Dłonie same zacisnęły mi się w pięści gdy usłyszałam ten głos. Nie, nie, nie. Tak nie może być. Nie teraz. Nie nigdy. Obróciłam się powoli tylko, żeby zobaczyć jak Harry siada na huśtawce koło mnie. Poczułam się jakby ktoś oblał mnie lodowatą wodą. Harry uśmiechnął się nieśmiało.
Uderzyła we mnie fala emocji. Wstałam szybko i złapałam Juliette za rękę.
- Sophie poczekaj!
Gdy zabrałam małą dalej od Harrego, mała protestowała w moich ramionach. Najwyraźniej nie podobało jej się, że przerwałam jej zabawę i nie pozwoliłam iść samej.
- Nie! Nie! Na dół! - powiedziała wierzgając nogami i rękami.
- Sophie...
Jego dłoń dotknęła mojego ramienia i momentalnie przeszedł mnie dreszcz.
- Nie! - krzyknęłam przytłoczona. Obróciłam się aby na niego spojrzeć - Nie dotykaj mnie słyszysz?! - krzyknęłam trzęsącym głosem a do moich oczu zaczęły napływać łzy - Proszę odejdź - powiedziałam, z trudem utrzymując małą. Odwróciłam się od niego i skierowałam się do domu.
- Na ziemię! Na ziemię - Juliette zaprotestowała po francusku próbując wydostać się z moich objęć.
- Juliette uspokój się - poprosiłam łamiącym głosem. Przestała się ruszać dopiero teraz zauważając moje łzy. Harry był zaraz za nami.
- Proszę skarbie wysłuchaj mnie - błagał zza moich pleców. Pokręciłam głową i nadal zdeterminowana szłam do mieszkania. Nie było żadnej odpowiedzi gdy szłam szybko nie patrząc za siebie.
- Zły? - zapytała Juliette marszcząc brwi. Nie odpowiedziałam wykonując parę kolejnych kroków i wchodząc po 4 stopniach prowadzących do drzwi. Postawiłam Juliette na ziemi łapiąc ją za rączkę, a drugą ręką zaczęłam przeszukiwać kieszenie kurtki aby znaleźć klucze. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam panikować gdy nic tam nie było. Ale przecież je miałam! Słyszałam jak dzwoniły mi w kieszeni! Sprawdziłam jeszcze raz wyciągając po chwili garść drobnych. Moje serce przyspieszyło.
- Sophie? - znów usłyszałam ten brytyjski akcent. Nie stał daleko. Mała obróciła głowę ale ja nie.
- Zapomniałaś kluczy prawda?
- Anne zaraz wróci.
- Soph...
- Odejdź Harry! To jest nękanie! - powiedziałam nadal patrząc na drzwi. Marzyłam, żebym mogła przejść przez nie z małą i zostać sama.
- Zatrzymałem się w hotelu niedaleko stąd Soph. Chodź ze mną, chcę z tobą tylko porozmawiać - całe moje ciało spięło się gdy usłyszałam jak wchodzi po schodkach prowadzących do drzwi. Żołądek mi się zacisnął - Zmieniłem się wiesz? Jeśli nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego to okej, ale my, musimy porozmawiać. Ja muszę z tobą porozmawiać. W szczególności jeśli ona, Juliette - zamilkł na chwilę - Jest moja.
- Nie jest twoja! - krzyknęłam obracając się twarzą do niego i chowając małą za siebie - Nikt nie jest twój! Nie możesz sobie kogoś po prostu przywłaszczyć! - dwa lata mojej terapii powoli popadały w ruinę. Jego wyraz twarzy się zmienił na zakłopotany.
- Nie, nie,nie! Nie to miałem na myśli! - powiedział podnosząc w geście poddania ręce - O Boże jaki jestem głupi! Wiem, że każdy należy tylko do siebie. Ja tylko... - zamilkł przejeżdżając ręką po włosach. Nasze spojrzenia się spotkały - To było dwa lata temu, a ona wydaję się być jakoś w tym wieku i ma kilka cech Stylesów ale... Sophie miałem na myśli to, że naprawdę mi za wszystko przykro. Chcę ci to tylko wynagrodzić..
- Harry nie mogę okej? - powiedziałam załamanym głosem - Nie mogę cię wpuścić z powrotem do mojego życie - pokręciłam głową łapiąc Juliette trochę mocniej za rękę - Nie ważne co zrobisz, wyrządziłeś mi zbyt wiele szkód abyś mógł po prostu wrócić do mojego życia.
- Mamusia płacze! - krzyknęła nerwowo mała po francusku. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam. Nie mogę pozwolić mu wrócić do mojego życia. Nie z Juliette. Nasza historia jest zbyt pojebana.
- Soph proszę? - błagał Harry stojąc obok mnie - Chcę tylko pogadać - powtórzył.
Pokręciłam głową odwracając się od niego. Położył mi dłoń na ramieniu. Gdy się wzdrygnęłam od razu ją opuścił.
- Nie dotknę cię jeśli tego nie chcesz - dodał - Ale proszę Sophie? Zamarzniecie na zewnątrz. Musicie gdzieś poczekać zanim twoja siostra wróci.
- Nie idę do twojego hotelu Harry - powiedziałam ze złością ocierając łzy i opierając sobie ciężar Juliette na biodrze.
- Więc chodźmy gdzieś indziej, gdziekolwiek...Chcę tylko porozmawiać. I być gdzieś gdzie jest cieplej. Tutaj jest zimno.
- Zimno - przetłumaczyła moja córeczka na francuski - Klucze dom? - zapytała patrząc na drzwi naszego mieszkania. Spojrzałam na nią. Jej policzki i nosek były już zaczerwienione.
- Sophie proszę...
Nie poruszyłam się. Chłopak westchnął i obrócił się w geście poddania. Już żałowałam tego co miałam powiedzieć:
- Okej - westchnęłam.
Harry odetchnął z ulgą.
- Ale ja wybieram gdzie idziemy. I nie dotkniesz ani mnie ani mojej córki - ostrzegłam patrząc na niego. Pokiwał głową i gestem ręki poprosił abym szła pierwsza. Postawiłam Juliette na ziemi, złapałam ją za rączkę i zaczęliśmy iść.
Czułam jak za nami szedł. Nie za blisko ale na tyle blisko, żeby wytrącić mnie z równowagi.
Byłam spięta gdy całą trójką usiedliśmy w kawiarni. Juliette nie miała pojęcia o atmosferze tak napiętej, że można by kroić powietrze nożem i jadła sobie w spokoju ciastko malując przy tym na kartce papieru świecówkami. Harry skupił na niej wzrok.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - odezwał się w końcu i spojrzał na mnie - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży?
- Bo obawiałam się twojej reakcji - powiedziałam - Zawsze byłeś nieprzewidywalny i nie chciałam testować mojego szczęścia z dzieckiem, bo jednak dziecko to poważna sprawa.
Chłopak wziął głęboki oddech.
- A co potem? Kiedy już uciekłyście? Mogłem pomóc ci finansowo...
- Harry, Louis dał nam więcej pieniędzy niż potrzebowałyśmy aby zacząć od nowa. Wszystko czego chciałam to wychować dziecko w bezpiecznym środowisku. W środowisku, w którym nauczy się że wszyscy mają prawo podejmować własne decyzje i wyrażać swoją opinię i nikt ich nie będzie za to karał. Nie mogłabym jej tego zapewnić gdybym została....
- Nie możesz by tego pewna.
- Właśnie Harry. Nie byłam pewna bo udowodniłeś mi, że potrafisz być i kochający i agresywny. Nie chciałam ryzykować rozwoju dziecka i żyć w nadziei, że twoja dobra strona przeważy.
Chłopak złapał się za głowę i głośno wypuścił powietrze.
- Nieźle spieprzyłem - wymamrotał pod nosem.
Patrzyłam w ciszy jak Juliette pije soczek, gryzie ciastko i wznawia pracę nad rysunkiem.
- Jak Niall? - zapytałam.
- Znalazł dziewczynę, Jessicę. Naprawdę jest z nią szczęśliwy. Nigdy go jeszcze takiego nie widziałem - powiedział - Myli o oświadczeniu się w przyszłym miesiącu - doznałam uczucia podobnego do dumy gdy dowiedziałam się, że Niall w końcu naprawdę jest szczęśliwy. Oczywiście nie mógłby być ze mną szczęśliwy; zawsze był w cieniu Harrego.
- Dobrze dla niego - powiedziałam zadowolona. Za długo go męczyłam. W końcu dostał to czego zawsze pragnął: kogoś kto naprawdę go pokocha. Dostał to czego ja nigdy nie mogłabym mu dać w związku z moim przywiązaniem do Harrego.
- A co z resztą chłopaków?
- Liam dla zabawy jest DJ-em. Zayn zajął się sztuka aby poradzić sobie z emocjami. Oddaje prace na wydarzenia charytatywne. A Louis... - jego twarz się skrzywiła - Straciłem go gdy odszedł z zespołu. Zupełnie przestał się kontaktować. Nie winię go. Nie zachowaliśmy się jak przyjaciele gdy zaprzeczyliśmy, że znęcaliśmy się nad tobą i Anne. Zostawiliśmy go samego.
- Próbowaliście z nim rozmawiać?
- Nie chce rozmawiać z żadnym z nas.
- Więc dajcie mu więcej czasu - odparłam. Zapadła cisza i oboje skupiliśmy się na naszej córce. Odgarnęła sobie z twarzy pasmo włosów. Lekko wytknęła język, koncentrując się na rysowaniu. Kiedy maluje nie zwraca uwagi na otoczenie - Mogę się zapytać co tutaj robisz, w Quebec?
- Właściwie wyjeżdżam jutro. Musiałem spotkać się z osobą od wydarzenia charytatywnego. Wychodziłem od niego z domu gdy zobaczyłem cię w parku. Nie byłem pewien czy to ty szczególnie, że byłaś z dzieckiem... Ale nie można cię z nikim innym pomylić.
- Voila! - powiedziała Juliette i wyciągnęła w stronę Harrego kartkę z "malowidłem" dwulatki - Dla ciebie - powiedziała po francusku z uśmiechem.
- Dziękuję - powiedział chłopak uśmiechając się do niej i biorąc rysunek.
- Nie ma za co - odpowiedziała kończąc ciastko.
- Francuski i angielski? - zapytał.
- Komunikacja to klucz to bycia normalnym człowiekiem. W żłobku musi mówić po francusku a w domu pracujemy nad jej angielskim - wyjaśniłam.
- Wow. Jesteś naprawdę świetna Soph...
- Przestań Harry - powiedziałam oschle i wstałam. Juliette zaczęła grymasić gdy chciałam ja ubrać - Wiem co robisz i nie zadziała to na mnie - dodałam zakładając jej buty gdy mała ubierała kurtkę.
- Nic nie robię Sophie - zaprzeczył.
- Robisz. Próbujesz z powrotem dostać się do mojego życia - powiedziałam także zakładając płaszcz - Komplementujesz mnie. Próbujesz dowiedzieć się czegoś o Juliette.
- Możesz mnie winić za to, że się o ciebie troszczę? Soph nigdy nie przestałem się o ciebie troszczyć i wiem, że zrobiłem okropne rzeczy. Wiem o tym, ale chcę być z tobą. Muszę z tobą być. Pomagasz mi dorosnąć. Sprawiasz, że jestem lepszy - powiedział zdesperowany.
- Jest urocza.
Zastygłam w bezruchu gdy osoba koło mnie się odezwała. Dłonie same zacisnęły mi się w pięści gdy usłyszałam ten głos. Nie, nie, nie. Tak nie może być. Nie teraz. Nie nigdy. Obróciłam się powoli tylko, żeby zobaczyć jak Harry siada na huśtawce koło mnie. Poczułam się jakby ktoś oblał mnie lodowatą wodą. Harry uśmiechnął się nieśmiało.
Uderzyła we mnie fala emocji. Wstałam szybko i złapałam Juliette za rękę.
- Sophie poczekaj!
Gdy zabrałam małą dalej od Harrego, mała protestowała w moich ramionach. Najwyraźniej nie podobało jej się, że przerwałam jej zabawę i nie pozwoliłam iść samej.
- Nie! Nie! Na dół! - powiedziała wierzgając nogami i rękami.
- Sophie...
Jego dłoń dotknęła mojego ramienia i momentalnie przeszedł mnie dreszcz.
- Nie! - krzyknęłam przytłoczona. Obróciłam się aby na niego spojrzeć - Nie dotykaj mnie słyszysz?! - krzyknęłam trzęsącym głosem a do moich oczu zaczęły napływać łzy - Proszę odejdź - powiedziałam, z trudem utrzymując małą. Odwróciłam się od niego i skierowałam się do domu.
- Na ziemię! Na ziemię - Juliette zaprotestowała po francusku próbując wydostać się z moich objęć.
- Juliette uspokój się - poprosiłam łamiącym głosem. Przestała się ruszać dopiero teraz zauważając moje łzy. Harry był zaraz za nami.
- Proszę skarbie wysłuchaj mnie - błagał zza moich pleców. Pokręciłam głową i nadal zdeterminowana szłam do mieszkania. Nie było żadnej odpowiedzi gdy szłam szybko nie patrząc za siebie.
- Zły? - zapytała Juliette marszcząc brwi. Nie odpowiedziałam wykonując parę kolejnych kroków i wchodząc po 4 stopniach prowadzących do drzwi. Postawiłam Juliette na ziemi łapiąc ją za rączkę, a drugą ręką zaczęłam przeszukiwać kieszenie kurtki aby znaleźć klucze. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam panikować gdy nic tam nie było. Ale przecież je miałam! Słyszałam jak dzwoniły mi w kieszeni! Sprawdziłam jeszcze raz wyciągając po chwili garść drobnych. Moje serce przyspieszyło.
- Sophie? - znów usłyszałam ten brytyjski akcent. Nie stał daleko. Mała obróciła głowę ale ja nie.
- Zapomniałaś kluczy prawda?
- Anne zaraz wróci.
- Soph...
- Odejdź Harry! To jest nękanie! - powiedziałam nadal patrząc na drzwi. Marzyłam, żebym mogła przejść przez nie z małą i zostać sama.
- Zatrzymałem się w hotelu niedaleko stąd Soph. Chodź ze mną, chcę z tobą tylko porozmawiać - całe moje ciało spięło się gdy usłyszałam jak wchodzi po schodkach prowadzących do drzwi. Żołądek mi się zacisnął - Zmieniłem się wiesz? Jeśli nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego to okej, ale my, musimy porozmawiać. Ja muszę z tobą porozmawiać. W szczególności jeśli ona, Juliette - zamilkł na chwilę - Jest moja.
- Nie jest twoja! - krzyknęłam obracając się twarzą do niego i chowając małą za siebie - Nikt nie jest twój! Nie możesz sobie kogoś po prostu przywłaszczyć! - dwa lata mojej terapii powoli popadały w ruinę. Jego wyraz twarzy się zmienił na zakłopotany.
- Nie, nie,nie! Nie to miałem na myśli! - powiedział podnosząc w geście poddania ręce - O Boże jaki jestem głupi! Wiem, że każdy należy tylko do siebie. Ja tylko... - zamilkł przejeżdżając ręką po włosach. Nasze spojrzenia się spotkały - To było dwa lata temu, a ona wydaję się być jakoś w tym wieku i ma kilka cech Stylesów ale... Sophie miałem na myśli to, że naprawdę mi za wszystko przykro. Chcę ci to tylko wynagrodzić..
- Harry nie mogę okej? - powiedziałam załamanym głosem - Nie mogę cię wpuścić z powrotem do mojego życie - pokręciłam głową łapiąc Juliette trochę mocniej za rękę - Nie ważne co zrobisz, wyrządziłeś mi zbyt wiele szkód abyś mógł po prostu wrócić do mojego życia.
- Mamusia płacze! - krzyknęła nerwowo mała po francusku. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam. Nie mogę pozwolić mu wrócić do mojego życia. Nie z Juliette. Nasza historia jest zbyt pojebana.
- Soph proszę? - błagał Harry stojąc obok mnie - Chcę tylko pogadać - powtórzył.
Pokręciłam głową odwracając się od niego. Położył mi dłoń na ramieniu. Gdy się wzdrygnęłam od razu ją opuścił.
- Nie dotknę cię jeśli tego nie chcesz - dodał - Ale proszę Sophie? Zamarzniecie na zewnątrz. Musicie gdzieś poczekać zanim twoja siostra wróci.
- Nie idę do twojego hotelu Harry - powiedziałam ze złością ocierając łzy i opierając sobie ciężar Juliette na biodrze.
- Więc chodźmy gdzieś indziej, gdziekolwiek...Chcę tylko porozmawiać. I być gdzieś gdzie jest cieplej. Tutaj jest zimno.
- Zimno - przetłumaczyła moja córeczka na francuski - Klucze dom? - zapytała patrząc na drzwi naszego mieszkania. Spojrzałam na nią. Jej policzki i nosek były już zaczerwienione.
- Sophie proszę...
Nie poruszyłam się. Chłopak westchnął i obrócił się w geście poddania. Już żałowałam tego co miałam powiedzieć:
- Okej - westchnęłam.
Harry odetchnął z ulgą.
- Ale ja wybieram gdzie idziemy. I nie dotkniesz ani mnie ani mojej córki - ostrzegłam patrząc na niego. Pokiwał głową i gestem ręki poprosił abym szła pierwsza. Postawiłam Juliette na ziemi, złapałam ją za rączkę i zaczęliśmy iść.
Czułam jak za nami szedł. Nie za blisko ale na tyle blisko, żeby wytrącić mnie z równowagi.
○♥○
Byłam spięta gdy całą trójką usiedliśmy w kawiarni. Juliette nie miała pojęcia o atmosferze tak napiętej, że można by kroić powietrze nożem i jadła sobie w spokoju ciastko malując przy tym na kartce papieru świecówkami. Harry skupił na niej wzrok.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - odezwał się w końcu i spojrzał na mnie - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży?
- Bo obawiałam się twojej reakcji - powiedziałam - Zawsze byłeś nieprzewidywalny i nie chciałam testować mojego szczęścia z dzieckiem, bo jednak dziecko to poważna sprawa.
Chłopak wziął głęboki oddech.
- A co potem? Kiedy już uciekłyście? Mogłem pomóc ci finansowo...
- Harry, Louis dał nam więcej pieniędzy niż potrzebowałyśmy aby zacząć od nowa. Wszystko czego chciałam to wychować dziecko w bezpiecznym środowisku. W środowisku, w którym nauczy się że wszyscy mają prawo podejmować własne decyzje i wyrażać swoją opinię i nikt ich nie będzie za to karał. Nie mogłabym jej tego zapewnić gdybym została....
- Nie możesz by tego pewna.
- Właśnie Harry. Nie byłam pewna bo udowodniłeś mi, że potrafisz być i kochający i agresywny. Nie chciałam ryzykować rozwoju dziecka i żyć w nadziei, że twoja dobra strona przeważy.
Chłopak złapał się za głowę i głośno wypuścił powietrze.
- Nieźle spieprzyłem - wymamrotał pod nosem.
Patrzyłam w ciszy jak Juliette pije soczek, gryzie ciastko i wznawia pracę nad rysunkiem.
- Jak Niall? - zapytałam.
- Znalazł dziewczynę, Jessicę. Naprawdę jest z nią szczęśliwy. Nigdy go jeszcze takiego nie widziałem - powiedział - Myli o oświadczeniu się w przyszłym miesiącu - doznałam uczucia podobnego do dumy gdy dowiedziałam się, że Niall w końcu naprawdę jest szczęśliwy. Oczywiście nie mógłby być ze mną szczęśliwy; zawsze był w cieniu Harrego.
- Dobrze dla niego - powiedziałam zadowolona. Za długo go męczyłam. W końcu dostał to czego zawsze pragnął: kogoś kto naprawdę go pokocha. Dostał to czego ja nigdy nie mogłabym mu dać w związku z moim przywiązaniem do Harrego.
- A co z resztą chłopaków?
- Liam dla zabawy jest DJ-em. Zayn zajął się sztuka aby poradzić sobie z emocjami. Oddaje prace na wydarzenia charytatywne. A Louis... - jego twarz się skrzywiła - Straciłem go gdy odszedł z zespołu. Zupełnie przestał się kontaktować. Nie winię go. Nie zachowaliśmy się jak przyjaciele gdy zaprzeczyliśmy, że znęcaliśmy się nad tobą i Anne. Zostawiliśmy go samego.
- Próbowaliście z nim rozmawiać?
- Nie chce rozmawiać z żadnym z nas.
- Więc dajcie mu więcej czasu - odparłam. Zapadła cisza i oboje skupiliśmy się na naszej córce. Odgarnęła sobie z twarzy pasmo włosów. Lekko wytknęła język, koncentrując się na rysowaniu. Kiedy maluje nie zwraca uwagi na otoczenie - Mogę się zapytać co tutaj robisz, w Quebec?
- Właściwie wyjeżdżam jutro. Musiałem spotkać się z osobą od wydarzenia charytatywnego. Wychodziłem od niego z domu gdy zobaczyłem cię w parku. Nie byłem pewien czy to ty szczególnie, że byłaś z dzieckiem... Ale nie można cię z nikim innym pomylić.
- Voila! - powiedziała Juliette i wyciągnęła w stronę Harrego kartkę z "malowidłem" dwulatki - Dla ciebie - powiedziała po francusku z uśmiechem.
- Dziękuję - powiedział chłopak uśmiechając się do niej i biorąc rysunek.
- Nie ma za co - odpowiedziała kończąc ciastko.
- Francuski i angielski? - zapytał.
- Komunikacja to klucz to bycia normalnym człowiekiem. W żłobku musi mówić po francusku a w domu pracujemy nad jej angielskim - wyjaśniłam.
- Wow. Jesteś naprawdę świetna Soph...
- Przestań Harry - powiedziałam oschle i wstałam. Juliette zaczęła grymasić gdy chciałam ja ubrać - Wiem co robisz i nie zadziała to na mnie - dodałam zakładając jej buty gdy mała ubierała kurtkę.
- Nic nie robię Sophie - zaprzeczył.
- Robisz. Próbujesz z powrotem dostać się do mojego życia - powiedziałam także zakładając płaszcz - Komplementujesz mnie. Próbujesz dowiedzieć się czegoś o Juliette.
- Możesz mnie winić za to, że się o ciebie troszczę? Soph nigdy nie przestałem się o ciebie troszczyć i wiem, że zrobiłem okropne rzeczy. Wiem o tym, ale chcę być z tobą. Muszę z tobą być. Pomagasz mi dorosnąć. Sprawiasz, że jestem lepszy - powiedział zdesperowany.
- Chcę być traktowana jak równa Harry. I to przez każdego... - zamknęłam oczy - Nie mozesz wrócić do mojego życia. Nie teraz. Może nawet nigdy - ostatnie słowa wyszeptałam czując kłucie w klatce piersiowej.
- Zabronisz mi spotykać się z córką? Już i tak przegapiłem dwa lata z jej życia Sophie... - błagał.
- Wiem Harry i naprawdę przepraszam - powiedziałam, a łzy napłynęły mi do oczu - Ale nie jestem gotowa. Nie jestem jeszcze gotowa aby rozdrapywać stare rany.Jeśli naprawdę mnie kochasz to zrozumiesz. Poświęciłam się gdy byłam z tobą; teraz myślę, że czas abyś ty dokonał własnych poświęceń. Proszę nie próbuj się ze mną ponownie kontaktować. Kiedy i jeżeli w ogóle będę kiedyś gotowa to dam ci znać - gdy kończyłam, obydwoje płakaliśmy. Wzięłam Juliette na ręce - Żegnaj Harry - powiedziałam, obróciłam się od niego i wyszłam ze sklepu.
Juliette prosiła żebym postawiła ją na ziemi minutę po tym jak wyszłyśmy ze sklepu i zaczęłyśmy iść do domu. Westchnęłam i postawiłam ją na ziemi, łapiąc ją za rączkę. Uśmiechnęła się zadowolona. Wyciągnęłam telefon aby zadzwonić do Anne.
- Halo?
- Hej Anne. Mogłabyś wrócić do mieszkania? Zapomniałam kluczy... - zaczęłam przyciskając telefon do ucha.
- Po tym jak mówiłam ci...
- Wiem, wiem - westchnęłam zamykając oczy - Ale proszę? - mój głos zaczął się trząść bez mojego pozwolenia - Właśnie rozmawiałam z Harrym...
- Będę tam za 10 minut okej? - odpowiedziała wyczuwając mój ton głosu.
- Dziękuję.
- I Soph?
- Tak.
- Louis jest ze mną.
Gardło mi się zacisnęło i od razu zamknęłam oczy.
- Nie obchodzi mnie to - odetchnęłam - Po prostu przyjedź jak najszybciej, proszę - powiedziałam po czym się rozłączyłam.
Trzy lata później
Jest już 19:30 a Anne, Louis, Juliette i ja siedzimy przy stole po pysznej kolacji i pomagamy posortować przypory szkolne Juliette i wkładamy je do plecaka. Jutro jest jej pierwszy dzień w szkole i mała jest tym bardzo podekscytowana. Nie mogę powstrzymać uśmiechu gdy patrzę jak sprawdza swoje rzeczy.
- Ołówki? - pyta i odhacza kolejne rzeczy na liście.
- W twoim piórniku - odpowiada Louis.
- 3 gumki?
- Też tam są.
- Czemu trzy? - pyta marszcząc brwi - Czemu nie jedna?
- Cóż jedną z nich cały czas używasz, druga prawdopodobnie się zgubi, a trzecią zniszczysz, rozrywając ją na mniejsze kawałeczki i będziesz nimi rzucać w ludzi, którzy wkurzają cię w klasie - wyjaśnia Louis. Kręcę głową.
- Nie słuchaj wujka Louisa - powiedziała Anne do śmiejącej się Juliette i posłała Lou groźne spojrzenie - On się nie zna.
- Słuchaj się Anne - powiedziałam.
- On chciał powiedzieć, że możesz nimi rzucać w chłopców, którzy cię będą zaczepiali - poprawiła moja siostra. Louis się zaśmiał i przybił jej piąteczkę.
- Ejj! Nie pomagacie! Nie będzie żadnego rzucania gumkami Juliette - powiedziałam córce.
- A co jeśli ktoś będzie mnie zaczepiał?
- Powiesz nauczycielowi okej? Ale nie martw się o to skarbie. Wszystko będzie dobrze i nikt ci nie będzie dokuczał - powiedziałam głaszcząc ją po głowie.
- Dobrze więc - mała odetchnęła jeszcze raz patrząc na swój plecak - Chyba mam wszystko - powiedziała patrząc na mnie zielonymi oczami.
- Więc zmykaj do łóżka jeśli chcesz być jutro w dobrej formie. Chodź pójdę z tobą - zaproponowałam. Mała uśmiechnęła się i pobiegła do pokoju. Zanim do niej przyszłam już była w pidżamie. Weszła na łóżko i przykryła się kołdrą. Ukucnęłam nad nią i pocałowałam ją w czoło - Dobranoc Ju - wymamrotałam patrząc na nią z miłością.
- Dobranoc mamusiu - odpowiedziała po czym ziewnęła i ułożyła się wygodniej. Uśmiechnęłam się, zgasiłam światło i przymknęłam drzwi.
Westchnęłam głośno gdy dołączyłam w kuchni do Anne i Louisa. Zastałam ich przytulonych. Louis trzymał Anne w ramionach i głaskał ją bo brzuchu. 5 miesiąc ciąży Anne. Szeptał jej coś do ucha. Kaszlnęłam.
- Serio? Rzucanie gumką? - zapytałam ich kładąc ręce na biodrach.
- Soph jesteś zdecydowanie przewrażliwiona - zaśmiał się Louis. Pocałował Anne w kark i odsunął się od niej - Juliette nie będzie niczym w nikogo rzucała dopóki ta osoba sobie nie zasłuży.
- Przymknij się Lou - powiedziała Anne lekko go uderzając.
- To jest właśnie moim problemem - wymamrotałam - Powinna nauczyć cię rozmawiać a nie bić. Nie chcę żeby robiła w klasie za chuligana - westchnęłam siadając przy stole i opierając głowę na ręce - Nie chcę aby uważali ją za kogoś kim nie jest.
- Sophie spokojnie, nauczyłaś ją różnic między dobrem a złem. Jestem pewien, że będzie z nich wszystkich najmądrzejsza - uspokajała mnie Anne.
- Co jeśli inne dzieci będą ją pytać o ojca? - zapytałam czując uścisk w brzuchu - Co jeśli będą z niej drwić bo go nie ma?
- Uspokój się Soph - powiedział Louis - Dzieci to dzieci. A zdaję mi się, że w wielu wypadkach ich rodzice też są rozwiedzeni. Nie będą męczyć innych z tego powodu.
Pokiwałam głową. Ramiona mi opadły.
- Powinnaś iść spać - poradziła mi Anne - Wszystko będzie dobrze, jak zawsze.
- Tak, wiem - westchnęłam - Dobranoc - powiedziałam wstając.
- Branoc!
- A jeszcze jedno - powiedziałam zatrzymując się w przejściu - Możecie być troszkę ciszej gdy... no wiecie?
Louis zaczął się śmiać.
- Nie martw się Soph. Zadbam o to - zaśmiała się Anne patrząc na Louisa. Wywróciłam oczami i skierowałam się do łóżka. Myślałam, że szybko zasnę z powodu zmęczenia ale gdy leżałam w łóżku zaczęłam myśleć o Harrym. Nie mogłam zamknąć oczu. Powinien mieć prawo zobaczyć jak Juliette dorasta. Powinien razem ze mną wysłać ją pierwszego dnia do szkoły.
Poczułam coś podobnego do poczucia winy. Później ogarnęła mnie fala emocji od miłości do smutku. Po raz pierwszy w życiu Harry pozwolił mi być samej. I tego chciałam. Chciałam, żeby dał mi zdecydować czego potrzebuję.
- Zabronisz mi spotykać się z córką? Już i tak przegapiłem dwa lata z jej życia Sophie... - błagał.
- Wiem Harry i naprawdę przepraszam - powiedziałam, a łzy napłynęły mi do oczu - Ale nie jestem gotowa. Nie jestem jeszcze gotowa aby rozdrapywać stare rany.Jeśli naprawdę mnie kochasz to zrozumiesz. Poświęciłam się gdy byłam z tobą; teraz myślę, że czas abyś ty dokonał własnych poświęceń. Proszę nie próbuj się ze mną ponownie kontaktować. Kiedy i jeżeli w ogóle będę kiedyś gotowa to dam ci znać - gdy kończyłam, obydwoje płakaliśmy. Wzięłam Juliette na ręce - Żegnaj Harry - powiedziałam, obróciłam się od niego i wyszłam ze sklepu.
Juliette prosiła żebym postawiła ją na ziemi minutę po tym jak wyszłyśmy ze sklepu i zaczęłyśmy iść do domu. Westchnęłam i postawiłam ją na ziemi, łapiąc ją za rączkę. Uśmiechnęła się zadowolona. Wyciągnęłam telefon aby zadzwonić do Anne.
- Halo?
- Hej Anne. Mogłabyś wrócić do mieszkania? Zapomniałam kluczy... - zaczęłam przyciskając telefon do ucha.
- Po tym jak mówiłam ci...
- Wiem, wiem - westchnęłam zamykając oczy - Ale proszę? - mój głos zaczął się trząść bez mojego pozwolenia - Właśnie rozmawiałam z Harrym...
- Będę tam za 10 minut okej? - odpowiedziała wyczuwając mój ton głosu.
- Dziękuję.
- I Soph?
- Tak.
- Louis jest ze mną.
Gardło mi się zacisnęło i od razu zamknęłam oczy.
- Nie obchodzi mnie to - odetchnęłam - Po prostu przyjedź jak najszybciej, proszę - powiedziałam po czym się rozłączyłam.
Trzy lata później
Jest już 19:30 a Anne, Louis, Juliette i ja siedzimy przy stole po pysznej kolacji i pomagamy posortować przypory szkolne Juliette i wkładamy je do plecaka. Jutro jest jej pierwszy dzień w szkole i mała jest tym bardzo podekscytowana. Nie mogę powstrzymać uśmiechu gdy patrzę jak sprawdza swoje rzeczy.
- Ołówki? - pyta i odhacza kolejne rzeczy na liście.
- W twoim piórniku - odpowiada Louis.
- 3 gumki?
- Też tam są.
- Czemu trzy? - pyta marszcząc brwi - Czemu nie jedna?
- Cóż jedną z nich cały czas używasz, druga prawdopodobnie się zgubi, a trzecią zniszczysz, rozrywając ją na mniejsze kawałeczki i będziesz nimi rzucać w ludzi, którzy wkurzają cię w klasie - wyjaśnia Louis. Kręcę głową.
- Nie słuchaj wujka Louisa - powiedziała Anne do śmiejącej się Juliette i posłała Lou groźne spojrzenie - On się nie zna.
- Słuchaj się Anne - powiedziałam.
- On chciał powiedzieć, że możesz nimi rzucać w chłopców, którzy cię będą zaczepiali - poprawiła moja siostra. Louis się zaśmiał i przybił jej piąteczkę.
- Ejj! Nie pomagacie! Nie będzie żadnego rzucania gumkami Juliette - powiedziałam córce.
- A co jeśli ktoś będzie mnie zaczepiał?
- Powiesz nauczycielowi okej? Ale nie martw się o to skarbie. Wszystko będzie dobrze i nikt ci nie będzie dokuczał - powiedziałam głaszcząc ją po głowie.
- Dobrze więc - mała odetchnęła jeszcze raz patrząc na swój plecak - Chyba mam wszystko - powiedziała patrząc na mnie zielonymi oczami.
- Więc zmykaj do łóżka jeśli chcesz być jutro w dobrej formie. Chodź pójdę z tobą - zaproponowałam. Mała uśmiechnęła się i pobiegła do pokoju. Zanim do niej przyszłam już była w pidżamie. Weszła na łóżko i przykryła się kołdrą. Ukucnęłam nad nią i pocałowałam ją w czoło - Dobranoc Ju - wymamrotałam patrząc na nią z miłością.
- Dobranoc mamusiu - odpowiedziała po czym ziewnęła i ułożyła się wygodniej. Uśmiechnęłam się, zgasiłam światło i przymknęłam drzwi.
Westchnęłam głośno gdy dołączyłam w kuchni do Anne i Louisa. Zastałam ich przytulonych. Louis trzymał Anne w ramionach i głaskał ją bo brzuchu. 5 miesiąc ciąży Anne. Szeptał jej coś do ucha. Kaszlnęłam.
- Serio? Rzucanie gumką? - zapytałam ich kładąc ręce na biodrach.
- Soph jesteś zdecydowanie przewrażliwiona - zaśmiał się Louis. Pocałował Anne w kark i odsunął się od niej - Juliette nie będzie niczym w nikogo rzucała dopóki ta osoba sobie nie zasłuży.
- Przymknij się Lou - powiedziała Anne lekko go uderzając.
- To jest właśnie moim problemem - wymamrotałam - Powinna nauczyć cię rozmawiać a nie bić. Nie chcę żeby robiła w klasie za chuligana - westchnęłam siadając przy stole i opierając głowę na ręce - Nie chcę aby uważali ją za kogoś kim nie jest.
- Sophie spokojnie, nauczyłaś ją różnic między dobrem a złem. Jestem pewien, że będzie z nich wszystkich najmądrzejsza - uspokajała mnie Anne.
- Co jeśli inne dzieci będą ją pytać o ojca? - zapytałam czując uścisk w brzuchu - Co jeśli będą z niej drwić bo go nie ma?
- Uspokój się Soph - powiedział Louis - Dzieci to dzieci. A zdaję mi się, że w wielu wypadkach ich rodzice też są rozwiedzeni. Nie będą męczyć innych z tego powodu.
Pokiwałam głową. Ramiona mi opadły.
- Powinnaś iść spać - poradziła mi Anne - Wszystko będzie dobrze, jak zawsze.
- Tak, wiem - westchnęłam - Dobranoc - powiedziałam wstając.
- Branoc!
- A jeszcze jedno - powiedziałam zatrzymując się w przejściu - Możecie być troszkę ciszej gdy... no wiecie?
Louis zaczął się śmiać.
- Nie martw się Soph. Zadbam o to - zaśmiała się Anne patrząc na Louisa. Wywróciłam oczami i skierowałam się do łóżka. Myślałam, że szybko zasnę z powodu zmęczenia ale gdy leżałam w łóżku zaczęłam myśleć o Harrym. Nie mogłam zamknąć oczu. Powinien mieć prawo zobaczyć jak Juliette dorasta. Powinien razem ze mną wysłać ją pierwszego dnia do szkoły.
Poczułam coś podobnego do poczucia winy. Później ogarnęła mnie fala emocji od miłości do smutku. Po raz pierwszy w życiu Harry pozwolił mi być samej. I tego chciałam. Chciałam, żeby dał mi zdecydować czego potrzebuję.
- Kazałam mu czekać wystarczająco długo - wyszeptałam sama do siebie zdając sobie z tego sprawę.
Szybko wygrzebałam się z łóżka i poszłam do salonu wiedząc, że Anne i Louis lubią poprzytulać się przed telewizorem zanim pójdą spać.
- Louis? - zapytałam lekko zachrypniętym głosem.
- Co mogę dla ciebie zrobić mała? - odpowiedział.
- Możesz mi dać numer Harrego?
Nastąpiła chwila ciszy.
- Tak jasne - wyszeptał wyciągając telefon z kieszeni i podając mi go - Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał patrząc na mnie uważnie.
- Tak. Wiem, że nie będzie łatwo nas naprawić, ale udowodnił, ze w końcu pozwoli mi samodzielnie podejmować decyzje - powiedziałam przeszukując kontakty Louisa - To wszystko czego od niego chciałam - dodałam cicho. Znalazłam jego imię i połączyłam się. Przycisnęłam telefon do ucha słuchając dźwięku połączenia. W końcu odebrał.
- Louis? - zapytał Harry.
- Tu Sophie...Daję ci ostatnią szansę.
_______________________________________________________________________________
Szybko wygrzebałam się z łóżka i poszłam do salonu wiedząc, że Anne i Louis lubią poprzytulać się przed telewizorem zanim pójdą spać.
- Louis? - zapytałam lekko zachrypniętym głosem.
- Co mogę dla ciebie zrobić mała? - odpowiedział.
- Możesz mi dać numer Harrego?
Nastąpiła chwila ciszy.
- Tak jasne - wyszeptał wyciągając telefon z kieszeni i podając mi go - Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał patrząc na mnie uważnie.
- Tak. Wiem, że nie będzie łatwo nas naprawić, ale udowodnił, ze w końcu pozwoli mi samodzielnie podejmować decyzje - powiedziałam przeszukując kontakty Louisa - To wszystko czego od niego chciałam - dodałam cicho. Znalazłam jego imię i połączyłam się. Przycisnęłam telefon do ucha słuchając dźwięku połączenia. W końcu odebrał.
- Louis? - zapytał Harry.
- Tu Sophie...Daję ci ostatnią szansę.
_______________________________________________________________________________
I co myślicie o zakończeniu?
Podoba wam się happy ending, czy lepszy byłby dramat, łzy i rozpacz na sam koniec opowiadania?
Ostatnia z ostatnich części pojawi się w niedzielę o 18 i tam też napiszę końcową notkę więc dobrze by było gdybyście to przeczytali :D
A teraz mała prośba: Chciałabym aby wszyscy, którzy przeczytali ten epilog zostawili komentarz. Nie musi być długi, wystarczy jakaś kropka czy coś jeśli komuś się nie chce pisać lub nie ma czasu :D Chcę zobaczyć ile osób to przeczytało xD
do następnego,
xx Annie
Przepraszam za zepsutą czcionkę ale nie umiem tego naprawić ;-; Ktoś ma jakiś pomysł? xxD
OdpowiedzUsuńOjej super zakonczenie :') Dzięki za tłumaczenie ♥
OdpowiedzUsuńOjej super zakonczenie :') Dzięki za tłumaczenie ♥
OdpowiedzUsuńKurde i co ja będę teraz czytać no :(
OdpowiedzUsuńciesze się ze je tłumaczyłaś i dzięki za poświęcenie każdej minuty na to opowiadanie :)
O dziwo podoba mi się to zakończenie
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńzajebisty mysle ze ten epilog bardziej mi pasuje czyli soph harry i corka ich <3 Oba epilogi sa swietne lecz mi pasuje bardziej ten *-* M. XX
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuń💕
OdpowiedzUsuńdziękuję za Twoją pracę przy tłumaczeniu, należą Ci się ogromne brawa :3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się <3
OdpowiedzUsuńJej... Po tak długim czasie
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedziec. Osobiscie wole bardziej te zakończenie niz z Horanem
Cudowny rozdział eh, szkoda, że już ostatni :( Ale optowałam bardziej za epilogiem z Harrym właśnie jednak nie omieszam nie przeczytać epilogu z Niallem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, kochana dobra robota! :)
Super ale jednego nie ogarniam....jakim cudem w poprzedniej części ona jest z Nillem a teraz próbuje dogadać sie z Harrym???
OdpowiedzUsuńMiałaś wybrać jedno zakończenie, które chcesz przeczytać, gdyż są to dwa alternatywne zakończenia, które autorka napisała aby zadowolić zarówno shippers Sophie + Harry oraz shippers Sophie + Niall
UsuńKocham to myśle że Sophie i Harry idealnie do siebie pasują mimo wszysto. Cudowny epilog dziękuje że przetłumaczyłaś tą całą hisotie sla nas.
OdpowiedzUsuń~Geolina~
Kocham te ff ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś zrobiłam z czcionką na swoim blogu i nijak nie można było tego odkręcić.
OdpowiedzUsuńOczywiście musiałam przeczytać oba epilogu. Muszę powiedzieć, że jestem team Niall. Tamto zakończenie jest dużo lepsze. Zresztą zawsze wolałam Nialla. Cieszę się z happy endu Lou i Annę. Należało im się. Annę to moja faworytka w tym opowiadaniu. Ogólnie to wersja z Harrym tez ma w sobie to coś. Fajne jest to że Sophie nie wybaczyła mu od razu. To jest dla niej na plus. Bo juz się bałam że po prostu mu odpuści.
Dziękuje za tłumaczenie :).
W tej wersji meeeega zaskoczyło mnie zachowanie Harrego, szczególnie to, że odpuścił i nie kontaktował się na siłę z Soph xD
UsuńZ góry przepraszam za błędy występujące w mojej wypowiedzi, ale mam problem z telefonem. Też mnie zaskoczyła reakcja Harry'ego. Myślałam że się wkurzy albo cos w tym stylu, ale w zyciu nie pomyślałabym, że odpuści.
UsuńOMFG! Moge umierać <3
OdpowiedzUsuńOMG... To takie słodkie! Chyba słodkie... No cóż ja ryczę tak czy siak!
OdpowiedzUsuńLots of Love! ♥
Kocham <3 wybieram zakonczenie z niallem
OdpowiedzUsuńCzytam to zaraz po wersji z Niallem i z przykrością stwierdzam że spodziewałam się czegoś lepszego po drugim epilogu z Soph. Ale dobra, nie narzekam, bo przecież ty nie miałaś z tym za dużo wspólnego :p
OdpowiedzUsuńCzytam to opowiadanie odkąd były tu tylko 4 rozdziały nie oczekuj ode mnie że będę normalnie funkcjonować
OdpowiedzUsuńnie oczekuję ;*
UsuńJestem za epilogiem z Niall'em! ♥ Dziękuję Ci za tłumaczenie tego opowiadania! ♥
OdpowiedzUsuńTak mi smutno ze to sie juz konczy :/ znalazlam to tlumaczenie chyba jeszcze przed tamtymi swietami Bozego Narodzenia i sie po prostu zakochalam :) z nierpliwoscia czekalam na kolejne rozdzialy, teraz to opowoadanie dobieglo prawie konca i jest mi smutno, no ale wszsytko co dobre szybko sie konczy, ten czas z tym ff przelecial mi strasznie szybko. Bede tesknic, ale na szczescie bedzie jeszcze jeden rozdzial, to mnie pociesza :) a potem bede czytac od poczatku i tak w kolko :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie było świetne! <3 Tyle wzruszeń i wgl. Osobiście jestem za tym z Niallem,ake to nie dlatego, że ten jest brzydki, bo tak nie jest. Tylko dlatego, że bardziej kocham Nialla ci też nie znaczy, że Harrego nie :')
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać jeszcze jakieś ff twojego tłumaczenia :* Dziękuję za tłumaczenie <3
Kocham :*
~Tynka :*
Z Niallem lepsze xD
OdpowiedzUsuńpoczątek mi się trochę nie podobał, ale zakończenie świetne ♡
OdpowiedzUsuńCzytałam to tłumaczenie od początku . I nie mogę uwierzyć że to już koniec. I minęło 1,5 rok ? Nie mam pojęcia kiedy to minęło. Tyle rzeczy się zmieniało ,a to opowiadanie było zawsze ze mną i to jest smutne że tak po prostu to koniec. No ale coś się kończy ,a coś zaczyna...
OdpowiedzUsuńWięc czekam aż ogłosisz nam co masz zamiar potem pisać czy tłumaczyć.Bo wiem że na pewno będę czytać :)
♡
OdpowiedzUsuńDziękuję, że poświęciłaś tyle czasu i pracy na tłumaczenie tego ff ❤❤
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że wpadłam na tłumaczenie tego Fanfiction dopiero dzisiaj ( czytam od 2 części). Starsze wpisy były z 2013 itp. Nie chce nawet wiedzieć jak długo tłumaczysz te opowiadanie. Najważniejsze jest to, że to zrobiłaś! Od początku do końca. Przyznam nie komentowałam rozdziałów tylko od razu szłam do następnych rozdziałów, więc przepraszam. Chcę Ci tylko podziękować i pogratulować. Pogratulować, bo dotrwałaś do końca. Podziękować, bo dzięki tobie poznałam Sophie, Harrego, Anne i wiele innych. Nie sądzę, żebym choć dowiedziała się o angielskiej wersji językowej, a co dopiero nie sądzę bym to przeczytała. Pozdrawiam April:
OdpowiedzUsuńalwaysmyway-harry-styles-fanfiction.blogspot.com - jakbyś chciała wejść do mnie ;) Oczywiście nie chodzi mi tu o spamowanie
PS Będziesz tłumaczyć jakieś inne opowiadanie?
Ja to przeczytałam.
OdpowiedzUsuńWolałam to z Niallem. Wogle wolałam Nialla. Dzieki za tłumaczenie
OdpowiedzUsuń