Skrzywiłam się i pomasowałam się po brzuchu. Źle się czułam po locie samolotem.
- Harry, chyba zaraz zwymiotuję - wymamrotałam patrząc ze zmartwieniem na zielonookiego. Chłopak zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła. Otaczał nas tłum ludzi, którzy lecieli z nami.
- Zgaduję, że nie chcesz zwracać na oczach wszystkich, co? - zapytał, próbując dodać do sytuacji trochę humoru, ale bez powodzenia. Pokręciłam głową.
- Mogę iść do łazienki? - poprosiłam nadal trzymając się za brzuch.
- Jeśli pójdziesz, nie będę mógł iść z tobą - sprzeciwił się.
- To stań przed drzwiami... proszę Harry - powiedziałam wiedząc, że dłużej już nie wytrzymam. Harry pokiwał głową i złapał mnie za rękę zauważając, że muszę się pospieszyć.
- Zaraz wrócimy - powiedział reszcie po czym szybko zaprowadził mnie do najbliższej damskiej toalety. Puścił moją rękę gdy byliśmy pod drzwiami. Szybko wbiegłam do środka i znalazłam pierwszą wolną kabinę. Opadłam na kolana i złapałam się krawędzi toalety czując jak mi się wszystko cofa. Schyliłam się i opróżniłam żołądek. Nie mogłam powstrzymać łez spływających mi po twarzy.
Nagle ktoś odgarnął mi włosy z twarzy i przytrzymał je dla mnie. Cholera. Co Harry tu robi?!
- Harry idź... - kolejna fala mdłości nie pozwoliła mi dokończyć.
- Błąd. Nie jestem twoim czarującym księciem. Ale jesteś blisko - usłyszałam głos Anne. Zdziwiłam się na jej widok. Po tym jak nie powiedziałam jej o sekretnej rozmowie z naszym ojcem, ojcem któremu ufała i myślała, że ją stąd wydostanie gdy tylko będzie mógł, nie sądziłam, że będzie chciała jeszcze na mnie patrzeć. I nie winiłam jej za to. Lepiej byś samemu niż z ludźmi, którzy nie zawahają się wbić ci noża w plecy gdy tylko będą mieli na to ochotę. Zwymiotowałam po raz kolejny po czym zaczęłam płakać zwinięta w kulkę na ohydnej podłodze publicznej łazienki. Anne od razu mnie podniosła i wyciągnęła z kabiny spuszczając stopą wodę.
- Przestań Soph, ogarnij się. Płaczesz bo wymiotowałaś? - zapytała zmartwiona, patrząc mi w oczy. Pokiwałam głową i wytarłam oczy ręką.
- Nic mi nie jest - wymamrotałam - Tak po prostu mam gdy wymiotuję. Nie mogę powstrzymać płaczu - dodałam i zaśmiałam się żałośnie - Jestem w rozsypce - pokręciłam głową patrząc na swoje odbicie w lustrze. Inne kobiety myjące ręce posyłały mi dziwne spojrzenia ale ignorowałam je.
- Jak się teraz czujesz? - zapytała Anne nie zwracając uwagi na moje słowa.
- Jest okej - powiedziałam nie czując już mdłości, które męczyły mnie chwilę temu.
- Naprawdę? - moja siostra zmarszczyła brwi posyłając mi szybkie, wątpliwe spojrzenie.
- Tak, czuję się dużo lepiej - powiedziałam także zdziwiona.
- Proszę - wyciągnęła z kieszeni paczkę gum i podała mi jedną. Wypłukałam usta wodą i wzięłam gumę. Smak mięty wypełnił moje usta.
Czułam jak Anne przewierca mnie wzrokiem gdy się do niej obróciłam.
- Nie masz choroby lokomocyjnej co? Robi ci się zazwyczaj niedobrze po podróży autem czy samolotem? - zapytała jeszcze bardziej marszcząc brwi.
- Nie... Pierwszy raz tak mam - przyznałam. Nastąpiła długa cisza.
- Sophie, naprawdę nie chcę się tu teraz mieszać w twoje sprawy, ale byłaś ostrożna z chłopakami? - zapytała zmartwiona. Tym razem to ja zmarszczyłam brwi.
- Ostrożna...
- Chodzi mi o kondomy Sophie - powiedziała lekko przygnębiona.
Poczułam się jakby uderzył we mnie pociąg. Zachwiałam się. Anne szybko mnie złapała ale czułam, że mam zamglony umysł. Spojrzałam na swój brzuch a potem na twarz siostry.
- Myślisz...
- To tylko taka teoria Soph - szybko mnie pocieszyła - Pewnie się mylę prawda? Ale to..
- Możliwe - dokończyłam. Coś w końcu zaświtało mi w głowie. Uprawiałam seks bez zabezpieczeń i z Harrym i z Niallem. O Boże. - Cholera! Cholera, cholera, cholera....
- Hej, nie ma sensu teraz panikować - Anne szybko mi przerwała - Nie jesteśmy jeszcze pewne. Jak powiedziałam, pewnie się mylę. Może po prostu coś cię złapało albo po prostu źle się poczułam, ale nie możemy być pewne, że jesteś w ciąży.
Łazienka była już prawie pusta, większość wyszła po tym jak wymiotowałam.
- Jedyny sposób aby to potwierdzić to kupić test ciążowy. Ale nie możemy tego zrobić bo chłopcy zbyt nas obserwują - dodała - Chyba, że chcesz poprosić któregoś aby go kupił...
- W życiu. Nie ma mowy. Nie ma co ich tym martwić skoro to tylko podejrzenie.
- Więc co? Będziesz czekać i trzymać kciuki żeby nic się nie stało? Mając nadzieję, że nie urośnie ci ogromny brzuch? Sophie...
- Nie mam innego rozwiązania! - powiedziałam zmartwiona. Anne patrzyła na mnie przygryzając nerwowo wargę.
- A ja mam - westchnęła - Poproś o to Louisa. Pójdzie ci po niego.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
- Chcesz żebym spytała Louisa?
- On jako jedyny by właściwie zareagował na tą prośbę. Poza tym musi z kimś porozmawiać. Wie, że nikt z zespołu nie podziela jego zdania więc ich rozmowy są napięte - zauważyłam, że stara się utrzymać opanowany głos - Stracił tą braterską więź, która go ożywiała. A ja, cóż j-ja nie potrafię się zmusić do rozmowy z nim - poczułam ukłucie w sercu gdy patrzyłam jak moja siostra się załamuje naprzeciwko mnie - Nie mogę już nawet na niego patrzeć Soph. Gdy na niego patrzę widzę gwałciciela i czuję do niego wstręt. Nadal mogę poczuć jego ręcę na moim ciele i na samą myśl mnie mdli - pociągnęła nosem a po jej policzkach zaczęły spływać łzy - Mdli mnie, bo poprzedniej nocy wydawało mi się, że jego ręce nie są w stanie mnie skrzywdzić - płakała trzęsąc się.
Patrzyłam bezsilnie na konsekwencje rozkazów Zayna. Wiedząc, że nic co bym powiedziała nie wymaże z jej pamięci jeszcze żywych obrazów, które na pewno nawiedzały jej myśli, podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Włożyłam w to całą miłość jaką posiadałam. Anne także mnie przytuliła chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Zaczęłam ponownie płakać wczuwając się w jej sytuację.
- Wiem, że Zayn chciał abyś czuła się samotna ale nie jest z tobą okej?
- Tata mnie zostawił. Ty mnie zostawiłaś. Louis zrobił coś jeszcze gorszego... - jej załzawione oczy spojrzały w moje - Jestem sama.
- Przykro mi za twojego ojca - wymamrotałam smutno - Jeśli przyszedłby po ciebie do Ellen to pozwoliłabym ci z nim odejść. Ale to dupek, Anne. Nie zasługuje na to abyś go cały czas broniła. A ty nie zasługujesz aby nadal wierzyć w kogoś kto najwyraźniej ma inne niż ty priorytety - dodałam ściskając ją. Po chwili odsunęłyśmy się od siebie i zaczęłyśmy ocierać rękoma łzy - On teraz jesteś moim priorytetem rozumiesz? Pomogę ci stąd uciec - postanowiłam - Zawsze byłaś po mojej stronie. Teraz moja kolej aby być po twojej, okej?
- Sophie - Anne przerwała w połowie zdania kierując spojrzenie za mnie. Obróciłam się i zobaczyłam, że Harry zajrzał do łazienki. Nasze spojrzenia od razu się spotkały.
- Kończycie już? Paul jest strasznie wkurzony: Samochody czekają na nas od dwudziestu minut i zebrał się wokół nich niezły tłum.
Posłałam Anne szybkie spojrzenie.
- Już wychodzimy - powiedziała. Nie było po niej widać, że płakała - Sekunda - dodała.
- Wszystko w porządku? - zapytał Harry obejmując mnie jedną ręką wokół ramion gdy wychodziliśmy z łazienki a drugą dotknął mojego brzucha. Wzdrygnęłam się. Odruchowo odepchnęłam jego rękę. Spojrzałam na niego z przerażeniem. Słyszał nas? Wie, że mogę być w ciąży?!
- Sophie? - chłopak zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zmartwiony. Nie wie.
- Nie wiem dlaczego ale trochę mnie boli - skłamałam zdając sobie sprawę, że panikowałam bez powodu - Ale już jest o wiele lepiej.
- Jedźmy do hotelu i poszukajmy jakiś środków przeciwbólowych - westchnął i pocałował mnie w czoło.
○♥○
Było już po 23 gdy w końcu wszyscy znaleźliśmy się z bagażami w kolejnym hotelowym apartamencie. Przez niewygodne okoliczności Louis skończył śpiąc na kanapie w salonie, Liam spał w śpiworze przy łóżku Anne, Niall i Zayn byli sami, a ja z Harrym dzieliliśmy łóżko.
Tego popołudnia Harry udowodnił jak opiekuńczym partnerem potrafi być. Zrobił mi herbatę, przyniósł leki przeciwbólowe, nawet zaproponował żebyśmy poprzytulali się przed telewizorem. Zachowywaliśmy się tak jak to ustaliliśmy, jakby przed paroma dniami nic się nie wydarzyło. Unikaliśmy wspominania o tym jak się upił i chcieliśmy to zaliczyć już do przeszłości. Ja także nie opowiedziałam mu szczegółowo o moim dniu z Niallem wiedząc, że by się wkurzył bardziej niż kiedykolwiek.
Kiedy Harry w końcu zasnął, wyślizgnęłam się z łóżka. Chciałam pogadać z Louisem. Musiałam z nim pogadać. Nie ma mowy żebym mogła spać spokojnie jeśli nie jestem na 100% pewna, że nie jestem w ciąży.
- Lou - wymamrotałam potrząsając go za ramię gdy chłopak cicho chrapał na kanapie - Lou obudź się - potrząsnęłam nim trochę mocniej. Powoli wracał z krainy snów. Zamrugał oczami parę razy.
- Soph? - powiedział zachrypniętym od snu głosem - Czemu nie śpisz? -ostrożnie usiadł i potarł oczy zanim spojrzał na mnie.
- C-cóz...j-ja... - moja prośba nie chciała mi przejść przez gardło. Nie byłam już taka pewna czy powinnam go prosić o kupienie testu ciążowego. Co jeśli źle zareaguje?
- Wszystko okej? - zapytał.
- Tak - pokiwałam głową bawiąc się palcami - Chciałam cię prosić o przysługę.
- Chciałaś jakbyś już miała nie pytać albo chcesz jakbyś nadal miała o nią prosić? - zapytał podkreślając wszystkie "chciałaś".
- Chcę.
- Okej... o co chodzi? - zapytał marszcząc brwi.
- M-muszę się dowiedzieć jak bardzo spieprzyłam Lou - zaczęłam, niezręcznie rozglądając się dookoła.
- Z czym?
Nerwowo przygryzłam wargę. Co jeśli powie o tym innym chłopakom? Co oni wtedy powiedzą?
- Soph - powiedział łapiąc mnie za rękę - Nie potrafię oceniać innych po tym co zrobiłem Anne...Więc proszę, jeśli mogę coś zrobić aby polepszyć twoje życie to mi powiedz - zapytał. Wzięłam głęboki oddech.
- Potrzebuję testu ciążowego - wyszeptałam zamykając oczy.
- Co?
Zaczęłam płakać. Nie mogłam nic na to poradzić.
- Wiem, że to źle brzmi...
- Ćśśśś skarbie - powiedział przytulając mnie - Nie, nie, nie to wcale nie brzmi źle - dodał - Już myślałem, że chcesz mnie poprosić ukryć martwe ciało czy coś - pocieszył mnie chichocząc. Pociągnęłam nosem i także go przytuliłam - Ale dlaczego płaczesz?
- Nie wiem, bo jestem przestraszona i zawstydzona, że muszę cię o to pytać...
- Nie powinnaś się bać ani wstydzić; to nie tylko twoja wina. Harry nigdy nie był wystarczająco ostrożny - powiedział spokojnie, pocierając swój kark - Pójdę ci po niego, okej? - postanowił odsuwając się ode mnie - Pójdę po niego teraz dzięki czemu będziesz mogła dzisiaj spokojnie spać wiedząc, że niepotrzebnie się martwiłaś. Wszystko będzie dobrze.
Patrzyłam jak zakłada buty i bierze kluczyki z półki.
- Wrócę za 15 minut okej? Zostań tutaj - powiedział posyłając mi uśmiech po czym wyszedł.
- Mówiłam, że ci pomoże - westchnęła Anne wyłaniając się z cienia w swojej pidżamie.
- Skąd wiedziałaś?
- Dzisiaj w samolocie mi to podrzucił - dodała podając mi złożoną kartkę. Usiadła na sofie naprzeciwko mnie, a ja rozłożyłam kartkę.
Najdroższa Anne,
To już jakaś setna kopia tego listu, który próbowałem napisać przez ostatnie kilka dni i mam nadzieję, że tym razem zabrzmi to odpowiednio.
Wiem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Huh, to cud, że czytasz te słowa zamiast gnieść tą kartkę i spalić ją. Nie winiłbym cię gdybyś tak postąpiła. Ale jeśli mam szczęście i naprawdę masz siłę woli aby przeczytać ten list do końca to przysięgam, że wykonam każdą twoją prośbę do dnia w którym umrę. Nie ważne jak będzie brzmiała, ani kiedy mnie o to poprosisz. Nie mówię, że zabiłbym dla ciebie, bo wtedy byłbym jeszcze bardziej psychiczny niż jestem teraz, ale spróbuję przesunąć góry jeśli będziesz tego chciała. Opuszczę zespół. Nie będę ci się pokazywał na oczy. Zrobię wszystko. Dla ciebie i twojej siostry. To jedyne co mogę zrobić po narażeniu was na psychiczne i fizyczne rany, które zadaliśmy wam obydwu.
Skoro już to powiedziałem to chciałem ci jeszcze napisać jak będzie wyglądać jutro; twoje urodziny, a przede wszystkim twoja ucieczka. Powiedziałbym ci twarzą w twarz ale każdy wie, że nie chcesz mnie wysłuchać.I znów cię o to nie winię.Więc plan wygląda tak: Nie mam pojęcia co ma się jutro zdarzyć na urodziny twoje i Soph, ale COŚ ma się wydarzyć.Wczoraj usłyszałem urywek od Harrego. Ale jutro wieczorem oby dwie będziecie na naszym show. Macie bilety w pierwszym rzędzie zgodnie z poleceniem Harrego. Jedyne na co musisz uważać to sygnał: fajerwerki na koniec koncertu. Kiedy się zaczną - chcę żebyś była przygotowana. Poprosiłem jednego z ochroniarzy aby zabrał cię do specjalnego miejsca obok sceny i blisko wyjścia. On da ci kopertę. Nie otwieraj jej dopóki nie opuścisz stadionu. Niall i ja rozproszymy resztę kiedy będziesz biegła.
Na koniec chcę tylko żebyś wiedziała, że nienawidzę siebie za zadanie ci takich ran. Ale proszę wiedz, że to był ostatni raz kiedy dotknąłem cię czy spojrzałem na ciebie bez twojej zgody. Zasługujesz na kogoś kto bardziej będzie troszczył się o ciebie niż o siebie, a ja wiele razy udowodniłem, że nie jestem taką osobą. Że nie mogę nią być przez resztę chłopaków.
Naprawdę mi przykro,
Louis
PS: Rzecz, którą najbardziej sobie cenię jest w kopercie, którą dostaniesz od ochroniarza. Proszę zajmij się nią dobrze, bo ja nie umiem tego zrobić.
Podniosłam wzrok znad kartki i przeniosłam go na siostrę.
- Pomaga ci uciec? - wymamrotałam, przetwarzając to sobie w myślach.
- W L.A obiecał, że mi pomoże - powiedziała Anne gdy oddawałam jej list. Wsunęła go do tylnej kieszeni - Chcesz żebym z tobą została dopóki nie upewnimy się, że moja teoria była fałszywa?
- Poproszę - powiedziałam.
Czekałyśmy na powrót Louisa w ciszy.
- Jak myślisz, co jest w tej kopercie którą ci da? - zapytałam po paru minutach.
- Nie wiem. Pewnie pieniądze - wzruszyła ramionami, ale wiedziałam że w to nie wierzy. Wie, że Louis nie ceni sobie najbardziej pieniędzy.
Louis wrócił jakąś minutę później niosąc w ręce małe pudełeczko, które mnie martwiło.
- Proszę - powiedział podając mi je. Unikał przy tym patrzenia w stronę Anne.
- Dziękuję - wyszeptałam i wzięłam je. Trzęsły mi się ręce - Nie powiesz nic reszcie?
- Jeśli nie chcesz, żebym im to mówił to się nie odezwę - chłopak zgodził się bez problemu.
Poszłam do łazienki. Anne była tuż za mną. Przeczytałam instrukcję: Próbka moczu. Poczekać 5 minut. Dwie kreski - jestem w ciąży, jedna - nie jestem. Wystarczająco proste.
Pięć minut później nerwowo chodziłam po łazience czekając na wyniki. Anne była obok mnie, próbując uspokoić moje nerwy. Wiedziałam, że Louis jest po drugiej stronie drzwi czekając aż obydwie wrócimy do swoich pokoi, aby mógł się z powrotem położyć spać. Zaciskałam i rozluźniałam pięści modląc się aby teoria Anne się nie sprawdziła. Żeby moje mdłości z wcześniaj nie okazały się niczym poważniejszym.
Minęło pięć minut.
- Ty to sprawdź - powiedziałam szybko Anne - Nie mogę tego zrobić.
Pokiwała głową.
- Soph, nieważne jaki będzie wynik, wszystko będzie okej - pocieszyła mnie sięgając po test - Obiecaj mi, że się nie załamiesz, jeśli okaże się pozytywny - poprosiła.
- Nie załamię się - powiedziałam.
- Wiem, ale obiecaj mi. Proszę.
- Obiecuję - odparłam.
Anne spojrzała na test i przygryzła wargę.
- Jesteś w ciąży - wymamrotała patrząc mi w oczy.
- Nie. Nie może tak być - pokręciłam głową - Kłamiesz - ręce mi się trzęsły, gdy brałam od niej test. Dwie kreski były wyraźnie widoczne - O mój Boże - W ciąży. Moje serce biło jak szalone. Spojrzałam w dół na swój brzuch. Teraz jest we mnie życie. I na mnie spoczywa odpowiedzialność za nie. To życie jest w moich rękach. Intensywność tej wiadomości powaliła mnie z nóg.Upadłam na podłogę i przyciągnęłam kolana do siebie. Zaczęłam płakać.
- Soph będzie dobrze - Anne próbowała mnie uspokoić, ale z moich ust wydobywała się czkawka.
- Jestem w ciąży Anne. Nic nie będzie dobrze - pociągnęłam nosem - Wiesz dlaczego? Bo we mnie jest dziecko a ja nie wiem kto jest ojcem! To może być i Niall i Harry!
- Ćśśś - powiedziała delikatnie siadając obok mnie. Zaczęłam sobie wyobrażać życie z dzieckiem. Moim dzieckiem. Moje serce przyspieszyło.
- Nie tylko o to chodzi, nie mogę wychowywać go albo jej - zdałam sobie sprawę kładąc rękę na brzuchu - Nie mogę wychowywać tego dziecka. Nie kiedy jestem przy chłopakach - zaczęłam płakać - Wyobrażasz sobie wychowywanie dziecka w naszej pojebanej sytuacji?! O Boże - złapałam się za głowę - Muszę uciec jutro z tobą. Muszę. Dla dobra dziecka.
- I dla twojego - westchnął Louis wchodząc do łazienki - Przepraszam, ale usłyszałem wszystko - dodał patrząc na mnie - Sophie musisz się znaleźć z dala od nas - powiedział kucając przy mnie i Anne.
- Możesz to zrobić? Możesz jej też zapewnić ucieczkę? - moja bliźniaczka zapytała Louisa. Odezwała się do niego po raz pierwszy od czterech dni.
- Zobaczę co da się zrobić okej? To komplikuję sprawę ale może uda mi się coś załatwić z pomocą Nialla - pokiwał głową patrząc przelotnie na Anne po czym znów spojrzał na mnie.
- I nie powiesz nikomu o mojej ciąży? Nigdy? - zapytałam wciąż trzęsącym od płaczu głosem.
- Nie powiem dopóki mnie o to nie poprosisz - powiedział.
Pokiwałam głową i złapałam się za brzuch patrząc na niego. Ogarnęła mnie miłość do tego nienarodzonego dziecka i mimowolnie zaczęłam gładzić się po brzuchu.
- Nie martw się maluchu. Upewnię się, że jesteś bezpieczny - wymamrotałam
___________________________________________________________________________
Tego popołudnia Harry udowodnił jak opiekuńczym partnerem potrafi być. Zrobił mi herbatę, przyniósł leki przeciwbólowe, nawet zaproponował żebyśmy poprzytulali się przed telewizorem. Zachowywaliśmy się tak jak to ustaliliśmy, jakby przed paroma dniami nic się nie wydarzyło. Unikaliśmy wspominania o tym jak się upił i chcieliśmy to zaliczyć już do przeszłości. Ja także nie opowiedziałam mu szczegółowo o moim dniu z Niallem wiedząc, że by się wkurzył bardziej niż kiedykolwiek.
Kiedy Harry w końcu zasnął, wyślizgnęłam się z łóżka. Chciałam pogadać z Louisem. Musiałam z nim pogadać. Nie ma mowy żebym mogła spać spokojnie jeśli nie jestem na 100% pewna, że nie jestem w ciąży.
- Lou - wymamrotałam potrząsając go za ramię gdy chłopak cicho chrapał na kanapie - Lou obudź się - potrząsnęłam nim trochę mocniej. Powoli wracał z krainy snów. Zamrugał oczami parę razy.
- Soph? - powiedział zachrypniętym od snu głosem - Czemu nie śpisz? -ostrożnie usiadł i potarł oczy zanim spojrzał na mnie.
- C-cóz...j-ja... - moja prośba nie chciała mi przejść przez gardło. Nie byłam już taka pewna czy powinnam go prosić o kupienie testu ciążowego. Co jeśli źle zareaguje?
- Wszystko okej? - zapytał.
- Tak - pokiwałam głową bawiąc się palcami - Chciałam cię prosić o przysługę.
- Chciałaś jakbyś już miała nie pytać albo chcesz jakbyś nadal miała o nią prosić? - zapytał podkreślając wszystkie "chciałaś".
- Chcę.
- Okej... o co chodzi? - zapytał marszcząc brwi.
- M-muszę się dowiedzieć jak bardzo spieprzyłam Lou - zaczęłam, niezręcznie rozglądając się dookoła.
- Z czym?
Nerwowo przygryzłam wargę. Co jeśli powie o tym innym chłopakom? Co oni wtedy powiedzą?
- Soph - powiedział łapiąc mnie za rękę - Nie potrafię oceniać innych po tym co zrobiłem Anne...Więc proszę, jeśli mogę coś zrobić aby polepszyć twoje życie to mi powiedz - zapytał. Wzięłam głęboki oddech.
- Potrzebuję testu ciążowego - wyszeptałam zamykając oczy.
- Co?
Zaczęłam płakać. Nie mogłam nic na to poradzić.
- Wiem, że to źle brzmi...
- Ćśśśś skarbie - powiedział przytulając mnie - Nie, nie, nie to wcale nie brzmi źle - dodał - Już myślałem, że chcesz mnie poprosić ukryć martwe ciało czy coś - pocieszył mnie chichocząc. Pociągnęłam nosem i także go przytuliłam - Ale dlaczego płaczesz?
- Nie wiem, bo jestem przestraszona i zawstydzona, że muszę cię o to pytać...
- Nie powinnaś się bać ani wstydzić; to nie tylko twoja wina. Harry nigdy nie był wystarczająco ostrożny - powiedział spokojnie, pocierając swój kark - Pójdę ci po niego, okej? - postanowił odsuwając się ode mnie - Pójdę po niego teraz dzięki czemu będziesz mogła dzisiaj spokojnie spać wiedząc, że niepotrzebnie się martwiłaś. Wszystko będzie dobrze.
Patrzyłam jak zakłada buty i bierze kluczyki z półki.
- Wrócę za 15 minut okej? Zostań tutaj - powiedział posyłając mi uśmiech po czym wyszedł.
- Mówiłam, że ci pomoże - westchnęła Anne wyłaniając się z cienia w swojej pidżamie.
- Skąd wiedziałaś?
- Dzisiaj w samolocie mi to podrzucił - dodała podając mi złożoną kartkę. Usiadła na sofie naprzeciwko mnie, a ja rozłożyłam kartkę.
Najdroższa Anne,
To już jakaś setna kopia tego listu, który próbowałem napisać przez ostatnie kilka dni i mam nadzieję, że tym razem zabrzmi to odpowiednio.
Wiem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Huh, to cud, że czytasz te słowa zamiast gnieść tą kartkę i spalić ją. Nie winiłbym cię gdybyś tak postąpiła. Ale jeśli mam szczęście i naprawdę masz siłę woli aby przeczytać ten list do końca to przysięgam, że wykonam każdą twoją prośbę do dnia w którym umrę. Nie ważne jak będzie brzmiała, ani kiedy mnie o to poprosisz. Nie mówię, że zabiłbym dla ciebie, bo wtedy byłbym jeszcze bardziej psychiczny niż jestem teraz, ale spróbuję przesunąć góry jeśli będziesz tego chciała. Opuszczę zespół. Nie będę ci się pokazywał na oczy. Zrobię wszystko. Dla ciebie i twojej siostry. To jedyne co mogę zrobić po narażeniu was na psychiczne i fizyczne rany, które zadaliśmy wam obydwu.
Skoro już to powiedziałem to chciałem ci jeszcze napisać jak będzie wyglądać jutro; twoje urodziny, a przede wszystkim twoja ucieczka. Powiedziałbym ci twarzą w twarz ale każdy wie, że nie chcesz mnie wysłuchać.I znów cię o to nie winię.Więc plan wygląda tak: Nie mam pojęcia co ma się jutro zdarzyć na urodziny twoje i Soph, ale COŚ ma się wydarzyć.Wczoraj usłyszałem urywek od Harrego. Ale jutro wieczorem oby dwie będziecie na naszym show. Macie bilety w pierwszym rzędzie zgodnie z poleceniem Harrego. Jedyne na co musisz uważać to sygnał: fajerwerki na koniec koncertu. Kiedy się zaczną - chcę żebyś była przygotowana. Poprosiłem jednego z ochroniarzy aby zabrał cię do specjalnego miejsca obok sceny i blisko wyjścia. On da ci kopertę. Nie otwieraj jej dopóki nie opuścisz stadionu. Niall i ja rozproszymy resztę kiedy będziesz biegła.
Na koniec chcę tylko żebyś wiedziała, że nienawidzę siebie za zadanie ci takich ran. Ale proszę wiedz, że to był ostatni raz kiedy dotknąłem cię czy spojrzałem na ciebie bez twojej zgody. Zasługujesz na kogoś kto bardziej będzie troszczył się o ciebie niż o siebie, a ja wiele razy udowodniłem, że nie jestem taką osobą. Że nie mogę nią być przez resztę chłopaków.
Naprawdę mi przykro,
Louis
PS: Rzecz, którą najbardziej sobie cenię jest w kopercie, którą dostaniesz od ochroniarza. Proszę zajmij się nią dobrze, bo ja nie umiem tego zrobić.
Podniosłam wzrok znad kartki i przeniosłam go na siostrę.
- Pomaga ci uciec? - wymamrotałam, przetwarzając to sobie w myślach.
- W L.A obiecał, że mi pomoże - powiedziała Anne gdy oddawałam jej list. Wsunęła go do tylnej kieszeni - Chcesz żebym z tobą została dopóki nie upewnimy się, że moja teoria była fałszywa?
- Poproszę - powiedziałam.
Czekałyśmy na powrót Louisa w ciszy.
- Jak myślisz, co jest w tej kopercie którą ci da? - zapytałam po paru minutach.
- Nie wiem. Pewnie pieniądze - wzruszyła ramionami, ale wiedziałam że w to nie wierzy. Wie, że Louis nie ceni sobie najbardziej pieniędzy.
Louis wrócił jakąś minutę później niosąc w ręce małe pudełeczko, które mnie martwiło.
- Proszę - powiedział podając mi je. Unikał przy tym patrzenia w stronę Anne.
- Dziękuję - wyszeptałam i wzięłam je. Trzęsły mi się ręce - Nie powiesz nic reszcie?
- Jeśli nie chcesz, żebym im to mówił to się nie odezwę - chłopak zgodził się bez problemu.
Poszłam do łazienki. Anne była tuż za mną. Przeczytałam instrukcję: Próbka moczu. Poczekać 5 minut. Dwie kreski - jestem w ciąży, jedna - nie jestem. Wystarczająco proste.
Pięć minut później nerwowo chodziłam po łazience czekając na wyniki. Anne była obok mnie, próbując uspokoić moje nerwy. Wiedziałam, że Louis jest po drugiej stronie drzwi czekając aż obydwie wrócimy do swoich pokoi, aby mógł się z powrotem położyć spać. Zaciskałam i rozluźniałam pięści modląc się aby teoria Anne się nie sprawdziła. Żeby moje mdłości z wcześniaj nie okazały się niczym poważniejszym.
Minęło pięć minut.
- Ty to sprawdź - powiedziałam szybko Anne - Nie mogę tego zrobić.
Pokiwała głową.
- Soph, nieważne jaki będzie wynik, wszystko będzie okej - pocieszyła mnie sięgając po test - Obiecaj mi, że się nie załamiesz, jeśli okaże się pozytywny - poprosiła.
- Nie załamię się - powiedziałam.
- Wiem, ale obiecaj mi. Proszę.
- Obiecuję - odparłam.
Anne spojrzała na test i przygryzła wargę.
- Jesteś w ciąży - wymamrotała patrząc mi w oczy.
- Nie. Nie może tak być - pokręciłam głową - Kłamiesz - ręce mi się trzęsły, gdy brałam od niej test. Dwie kreski były wyraźnie widoczne - O mój Boże - W ciąży. Moje serce biło jak szalone. Spojrzałam w dół na swój brzuch. Teraz jest we mnie życie. I na mnie spoczywa odpowiedzialność za nie. To życie jest w moich rękach. Intensywność tej wiadomości powaliła mnie z nóg.Upadłam na podłogę i przyciągnęłam kolana do siebie. Zaczęłam płakać.
- Soph będzie dobrze - Anne próbowała mnie uspokoić, ale z moich ust wydobywała się czkawka.
- Jestem w ciąży Anne. Nic nie będzie dobrze - pociągnęłam nosem - Wiesz dlaczego? Bo we mnie jest dziecko a ja nie wiem kto jest ojcem! To może być i Niall i Harry!
- Ćśśś - powiedziała delikatnie siadając obok mnie. Zaczęłam sobie wyobrażać życie z dzieckiem. Moim dzieckiem. Moje serce przyspieszyło.
- Nie tylko o to chodzi, nie mogę wychowywać go albo jej - zdałam sobie sprawę kładąc rękę na brzuchu - Nie mogę wychowywać tego dziecka. Nie kiedy jestem przy chłopakach - zaczęłam płakać - Wyobrażasz sobie wychowywanie dziecka w naszej pojebanej sytuacji?! O Boże - złapałam się za głowę - Muszę uciec jutro z tobą. Muszę. Dla dobra dziecka.
- I dla twojego - westchnął Louis wchodząc do łazienki - Przepraszam, ale usłyszałem wszystko - dodał patrząc na mnie - Sophie musisz się znaleźć z dala od nas - powiedział kucając przy mnie i Anne.
- Możesz to zrobić? Możesz jej też zapewnić ucieczkę? - moja bliźniaczka zapytała Louisa. Odezwała się do niego po raz pierwszy od czterech dni.
- Zobaczę co da się zrobić okej? To komplikuję sprawę ale może uda mi się coś załatwić z pomocą Nialla - pokiwał głową patrząc przelotnie na Anne po czym znów spojrzał na mnie.
- I nie powiesz nikomu o mojej ciąży? Nigdy? - zapytałam wciąż trzęsącym od płaczu głosem.
- Nie powiem dopóki mnie o to nie poprosisz - powiedział.
Pokiwałam głową i złapałam się za brzuch patrząc na niego. Ogarnęła mnie miłość do tego nienarodzonego dziecka i mimowolnie zaczęłam gładzić się po brzuchu.
- Nie martw się maluchu. Upewnię się, że jesteś bezpieczny - wymamrotałam
___________________________________________________________________________
Tego się nie spodziewałam o.0
Przepraszam, że tak długo czekaliście :D
Mam nadzieję, że wakacje dobrze wam mijają i wypoczywacie przed szkołą ^.^
Tutaj macie mojego wattpada https://www.wattpad.com/user/Annie374 jeśli zacznę pisać coś nowego to na pewno będę to tam publikować :D
Tak więc do następnego,
xx Annie
♥
Ja chcę już następny proszę :O *_*
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze opowiadanie ever <3
Ciekawe jak zakończy sie ta historia :D
Aww.. ♡
OdpowiedzUsuńI jestem 2 !! /Justyna
Swietny :* chce next kurde nw jak to sie skonczy ale sie ciesze ze Soph chce tego dziecka :)❤ Mysle ze ojcem bedzie Harry ☺ Do nastepnego xx
OdpowiedzUsuńkurde ale sie porobilo o.O super rozdzial do nastepnego /Gosia
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuń;O
OdpowiedzUsuńDobra tego się nie spodziewałam O.o niech sie okaże że to dziecko jest harrego xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to dziecko Nialla to by było urocze jakby się dowiedział i by byli razem ❤
OdpowiedzUsuńkurde zapomnialam dopiero przeczytalalam xD swietny ^_^
OdpowiedzUsuńo kurde to było coś niespodziewanego Sophie w ciąży ciekawi mnie z kim ( najlepiej z Niallem ) genialny ^^ !! prosze szybko kolejny nie moge sie doczekac
OdpowiedzUsuńgenialnny :)
OdpowiedzUsuńBOSKI ! ♥ /OLi
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńDzięki za nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńTakiego obrotu spraw się nie spodziewłam. A Lou... cudowny, szkoda, że Zayn wszystko spieprzył :(
Annie jest nowy rozdzial :) *_*
OdpowiedzUsuńI jest juz epilog:) przetlumaczysz? :**
OdpowiedzUsuńhttp://muzyka.interia.pl/wiadomosci/news-one-direction-potwierdzaja-robimy-sobie-przerwe,nId,1873928
OdpowiedzUsuńRozpaczam ;_;
Koniec Sophie i przerwa One Di rospacz :----: jezuu nieeeeee :C
Usuń*rozpacz i placzz wszystko co wyzej to zycie umre bez tego ��
UsuńUmieram. Nie mogę znieść tego, że dla Lou i Anne nie ma szczęśliwego zakończenia. Należy im się . Wciąż żyje nadzieja na jakąś zmianę, ale jest coraz słabsza. Raczej nic z tego nie będzie.
OdpowiedzUsuń-Wiki
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBedzie szczeliwe zakonczenie Anne i Lou :)) ♥
OdpowiedzUsuńJejuu, kto ma Twittera? Napiszcie do Annie, że jest już nowy rozdział, bo umieram z ciekawości! :/
OdpowiedzUsuńkiedy będzie next nie moge sie doczekać co bedzie dalej *________*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńNie trzymaj mnie w napięciu ... jestem bardzo ciekawa co dalej. Proszę wstaw jeszcze dzisiaj kolejny rozdzial :)) / Justyna
Będzie w poniedziałek do 16 :D
UsuńDziękuję :* ;) / Justyna
UsuńPoda mi ktos Twittera Annie?
OdpowiedzUsuńhttps://twitter.com/_Just_Smile_98?s=09
UsuńNie myślałam że przez ten tydzień autorka doda tak wiele rozdziałów o.o właśnie wróciłam z obozu sportowego gdzie nie miałam nawet zbytnio czasu żeby wchodzić na neta i jestem mega zdziwiona ile rozdziałów się pojawiło. Zaraz biorę się do tłumaczenia i jutro wstawię wam kolejny rozdział tak do 16 :D
OdpowiedzUsuńNareście. Za dlugo na to czekałam. Tak btw to cielawe czyje to dziecię
OdpowiedzUsuń