Perspektywa Sophie
Harry i ja siedzieliśmy w taksówce wiozącej nas do hotelu. Trzymaliśmy się za ręce, a moja głowa spoczywała na jego ramieniu. Skrzywiłam się gdy przypomniałam sobie słowa doktora.
- O czym myślisz? - zapytał chłopak całując mnie w czoło.
- O tacie - odpowiedziałam wzdychając.
- czemu o niem? - Harry zesztywniał.
- Nie wiem... Chciał mnie skrzywdzić, żebym zrozumiała jak mocno cię kocham. Kto robi coś takiego własnej córce? Kto krzywdzi osobę którą kocha aby udowodnić swoje racje? - zmarszczyłam brwi. Harry milczał przez kilka sekund, po czym powiedział:
- Ludzie mają różne wyobrażenie tego co jest dobre i tego co jest złe...Może myślał, że robi dobrze, nawet jeśli tak nie było
- Czy ty go bronisz?
- Nie, nienawidzę go. Nie tylko sprawił, że przez miesiąc czułem się jak śmieć, to jeszcze skrzywdzil ciebie - odpowiedział szybko, marszcząc przy tym brwi - Ale ludzie zachowują się ekstremalnie gdy myślą, że postępują właściwie... Na przykład Islamscy ekstermiści czy nawet chrześcijańscy; są gotowi zabić wiele osób w imię swojego boga. My uważamy to za szaleństwo, a dla nich to właściwa rzecz.
Pokiwałam głową.
- Czemu w ogóle wspominasz o ekstermistach? Znaczy, czy nie mogliby zachowywać się jak zwykli muzłumanie i chrześcijanie i próbować żyć z innymi w pokoju, bez względu na czyjąś religię? Niby dlaczego mój tata musi zachowywać się tak ekstremalnie?
- Nie mam pojęcia.
- Razem będzie 20.75 - powiedział kierowca zatrzymując auto. Harry założył okulary przeciw słoneczne i wręczył mu 30 dolców.
- Zatrzymaj resztę - rzucił zanim wyszliśmy z auta. Hazz narzucił na głowę kaptur i objął mnie ramieniem - Po prostu patrz się na chodnik okej? Nie chcę, żeby ktokolwiek nas rozpoznał - poinstruował mnie i zsunął dłoń na moje biodro. Pokiwałam głową i opuściłam głowę śledząc nasze stopy gdy szliśmy do hotelu. Harry był cały spięty gdy przechodziliśmy przez lobby. Dużo ludzi na nas patrzyło.
- Nie podnoś głowy - wymamrotał prowadząc nas do windy. Gdy tylko weszliśmy do środka chłopak wyraźnie się rozluźnił, zdjął kaptur i okulary. Obserwowałam go, gdy patrzył na migające cyfry mijanych pięter, jego ciemne nieułożone włosy, wysoką sylwetkę i perfekcyjną twarz. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
- Na co patrzysz? - zapytał posyłając mi szeroki uśmiech.
- Na ciebie - odpowiedziałam, także uśmiechnięta.
- Dlaczego?
- Bo moim oczom podoba się to co widzę.
- Cóż panno Miller, moje też nie narzekają - wyszeptał przybliżając się do mnie. Ujął moją twarz w swoje duże dłonie - Jest mi naprawdę przykro z powodu ostatniej nocy.
- To mój mózg jest temu winny - wzruszyłam ramionami - To nie twoja wina - dodałam, a mój wzrok powędrował na jego usta. Chłopak zaśmiał się po czym delikatnie mnie pocałował.
- Kocham się - wyszeptał.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i znów go pocałowałam. Gdy tylko nasze usta się spotkały, drzwi windy otworzyły się.
- O mój Boże.
Harry zasłonił mnie swoim ciałem gdy mała grupka nastolatek weszła do windy.
- Harry Styles?! - usłyszeliśmy podekscytowane piski w małej windzie.
- Dziewczęta proszę zachowujcie się spokojnie... Podpiszę co tylko chcecie, zrobię sobie z wami zdjęcia, ale nie chcę żebyście ześwirowały - powiedział spokojnie Harry, cały czas stojąc przede mną. Dziewczyny zaczęły wyciągać z kieszeni różne przedmioty, a Harry wyjął z płaszcza marker.
- Ta dziewczyna... Widziałam ją już wcześniej - zauważyła jedna z nich, podczas podpisywania.
- Gdzie ją widziałaś? - zapytał Harry marszcząc brwi.
- Na twitterze...Jakaś grupka dziewcząt stąd wstawiła zdjęcia kilka godzin temu...Były zamazane ale to na pewno była ona.
- Kim ona jest? - zapytała kolejna. Harry spojrzał na mnie przelotnie.
Powie im prawdę czy nie?
- Jest moją dobrą przyjaciółką - skłamał.
- Na zdjęciu była z Niallem.
- Bo z resztą też się przyjaźni - poprawił się Hazza.
- To dlaczego całowaliście się, gdy weszłyśmy?
- Jest Francuską. To jedna z ich starych tradycji...Całują się na przywitanie - rzucił chłopak zmyślając coś na prędko.
- Nie wiedziałam o tym.
- Tylko w niektórych rejonach Francji jest to popularne - odezwałam się, udając, że słabo mówię po angielsku.
- Oh - dziewczyna posłała mi dziwne spojrzenie - Przypomnij mi, żebym nigdy nie wybrała się do Francji - wyszeptała do koleżanki. Druga pokiwała głową. W końcu winda zatrzymała się na ich piętrze.
- Miło było was poznać - pomachał im Harry - Mogłybyście zachować to w sekrecie? Nie chcemy tu żadnej dramy... - dodał. Wszystkie pokiwały głowami i zachichotały trzymając świeżo podpisane przedmioty w dłoniach.
- Dziękuję - Harry posłał im uśmiech, znów pomachał i wcisnął guzik zamykający drzwi.
- Serio? - zaśmiałam się gdy winda znów ruszyła - Francuska tradycja? To najbardziej niedorzeczna rzecz jaką kiedykolwiek słyszałam.
- One to kupiły - odpowiedział mi uśmiechem i zaciągnął mnie w róg. Wcisnął guzik 15 piętra - Nie jesteś zła, że nie powiedziałem, że jesteś moją dziewczyną?
- Nie, bo jakbyś to powiedział, to na pewno by to ogłosiły całemu światu...A wtedy przyciągnęlibyśmy zbyt dużą uwagę mediów i mój tata mógłby mnie znów znaleźć. Im mniej osób o mnie wie tym lepiej - westchnęłam.
- Ale denerwuje cię to?
Moje serce podskoczyło gdy winda się zatrzymała. Drzwi piknęły oznajmiając nam, że już jesteśmy.
- Trochę. Chodzi o to, że jesteś mój. I jeśli sytuacja by na to pozwalała, to owszem chciałabym abyś powiedział każdemu, że jestem twoja a ty mój - dodałam gdy szliśmy korytarzem.
- Kiedy przyjdzie na to czas, cały świat się o nas dowie - obiecał pukając w drzwi z numerem 1567.
Otworzył nam Niall wcinający bekon.
- Idealnie na czas - powiedział - Śniadanie jeszcze nie wystygło - rzucił, wpuszczając nas do dużego apartamentu, po czym bez słowa udał się do małej jadalnie gdzie cała reszta jadła naleśniki, francuskie tosty, bekon, jajka i owoce.
- Hejka Soph! - przywitał mnie Zayn wgryzając się w kawałek owocu - Jak tam?
- Lepiej niż wczoraj - rzuciłam.
- No mam nadzieję. Co tak w ogóle się stało?
- Ta rzecz, którą mój tata we mnie wmusił - wyjaśniłam - Miałam koszmar i w tym samym czasie moje ciało próbowało się tego pozbyć, mój mózg nie wytrzymał i krew zaczęła mi lecieć z uszu.
Wszyscy przestali jeść.
- Co?
- No, ale już jest dobrze.
- Twoje rzeczy zaczęły krwawić...przez lek?! - krzyknął oszołomiony Louis - Mógł być śmiertelny! Czy twój tata w ogóle wiedział o efektach ubocznych?!
- Nie mam pojęcia.
- Chyba o tym nie wiedział - wtrąciła się moja siostra - Nie zaryzykowałby jej życiem.
- Ty tak myślisz.
- Nie, ja to wiem - warknęła na Liama - Zawsze chciał dla nas tego co najlepsze!
- Oczywiście... Najlepiej jest zostawić jedną córkę z matką alkoholiczką, a drugą oddać do sierocińca na drugim końcu świata. A później próbować odzyskać tą drugą, szukając jej po drugiej stronie globu tylko po to, aby zabrać ją na wycieczkę dookoła świata, chcąc odebrać pierwszą córkę ludziom, którzy się o nią troszczą bardziej niż rodzina i o nią dbają. Oczywiście, zrobiła dla was to co najlepsze - odciął się sarkastycznie Liam. Niall przytrzymał Anne zanim rzuciła się na Liama.
- Nie masz o niczym pojęcia! - krzyknęła próbując wyrwać się Niallowi - Ty piep....
Niall zasłonił jej usta dłonią, zatrzymując obelgę.
- No weź Anne, uspokój się - powiedział.
- Nie! Ten pieprz...
- Jeśli chcesz poprzeklinać, to nie rób tego tutaj - poradził jej blondyn, wyciągając ją z pokoju.
- Chyba nigdy nie nauczy się zamykać w odpowiednim momencie - Zayn pokręcił głową gdy tylko wyszli z pokoju.
- Nauczy się - westchnął Louis.
- Tak poza tematem, pójdę przygotować kąpiel dla Sophie - zaproponował Harry zgarniając ze stołu kilka owoców.
- Tylko się streszczać - uprzedził mulat wyciągając telefon - Wyjeżdżamy za dwie godziny.
- Jasne - Harry złapał mnie za rękę i zaprowadził do dużej łazienki. Położył owoce na umywalce i odkręcił ciepłą wodę - Z bąbelkami? - zapytał podnosząc płyn do kąpieli. Pokiwałam głową.
- Zaraz wrócę - powiedział gdy wanna była pełna - Przyniosę czyste ubrania - obserwowałam jak wychodzi, zdjęłam koszulkę, spodnie i bieliznę gdy tylko zamknął za sobą drzwi. Odetchnęłam z ulgą gdy zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o krawędź wanny. Chciałam oczyścić umysł z ponurych myśli. Wyobraziłam sobie, że leżę na chmurze i dryfuję w powietrzu.
- Wyglądasz na zadowoloną - zauważył Harry wyrywając mnie z zamyślenia.
- Bo jestem - odpowiedziałam - Nie pamiętam kiedy ostatni raz brałam kąpiel - dodałam wzdychając - Chyba miałam z 15 lub 14 lat.
- Hmm - uśmiechnął się siadając na małym taborecie - Chcesz owocka? - zapytał wskazując na maliny.
- Po kąpieli - odpowiedziałam. Na chwilę zapadła cisza - Chcesz do mnie dołączyć? - w końcu zapytałam.
- No raczej - ucieszył się i zaczął się rozbierać. Przesunęłam się do przodu, żeby mógł za mną usiąść. Westchnął gdy jego ciało zanurzyło się w ciepłej wodzie. Oparłam głowę na jego torsie gdy chłopak wyciągnął nogi przed siebie, tak, ze znajdowałam się pomiędzy nimi. Pocałował mnie w ramię.
- Jesteś idealna, wiesz o tym? - zapytał przejeżdżając dłońmi po moich ramionach. Zamknęłam oczy i jęknęłam cicho gdy zaczął całować mnie po karku - Pamiętasz tą wycieczkę, która planowałem dwa miesiące temu? - zaczął, powoli masując mi plecy - Tą świąteczną. Cóż chciałem zabrać cię na Malediwy, taka mała grupka wysp koło Indii, gdzie są podwodne hotele i gdzie nikt nas nie zna. Bez paparazzi, fanów. Tylko ty, ja i reszta zespołu. Byłoby super. Na pewno często bralibyśmy kąpiele z bąbelkami, pływali z żółwiami i wylegiwali się na plaży.
Uśmiechnęłam się i znów zamknęłam oczy, pozwalając Harremu trzymać mnie w ramionach.
- Później polecielibyśmy do Australii i podwójnie świętowalibyśmy Nowy Rok, w dwóch miastach o różnej strefie czasowej - dodał.
- Jakie były twoje postanowienia noworoczne? - zapytałam zaciekawiona.
- Troszczenie się o ludzi, których kocham - odpowiedział cicho, mocniej mnie przytulając - A twoje?
- Nie miałam żadnych... Nie obchodziliśmy nowego roku. Tak samo jak Bożego Narodzenia - wymamrotałam. Spojrzałam na niego - Beznadziejnie jest być przywiązanym do krzesła i patrzeć jak twój ojciec i twoja siostra dają sobie prezenty - zasmuciłam się.
- Na pewno - pokiwał głową - Mam nadzieję, że próbowałaś uciec od ojca?
- Więcej niż raz - zaśmiałam się - Był wściekły. Coraz mocniej przywiązywał mnie do krzesła, aż ledwo co oddychałam. A później, po paru tygodniach trochę mi odpuścił, bo w miarę dobrze się zachowywałam. Mimo to, cały czas pragnęłam znaleźć się w twoich ramionach - westchnęłam, przyciskając głowę do jego torsu i obejmując go ramionami. Harry podniósł mój podbródek i musiałam na niego spojrzeć.
- Obiecuję, że nie pozwolę aby coś takiego wydarzyło się ponownie - wyszeptał i nachylił się aby mnie pocałować. Westchnęłam, zamknęłam oczy i chciałam aby trzymał mnie tak już na zawsze - Chcesz, żebym cię umył? - zapytał po paru minutach.
- Tylko jeśli ja będę mogła umyć ciebie - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Zgoda. Ty myjesz mi włosy, a ja tobie ciało a później się zamieniamy? - zaproponował trzymając już gąbkę. Pokiwałam głową i przesunęłam się aby usiąść na jego udach. Sięgnęłam po szampon. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu gdy Harry namydlił dłonie i zaczął masować moje ramiona, przesuwając się w stronę ramion, a później wracając do szyi. Był skupiony. Wycisnęłam szampon na ręce i wmasowałam go w jego loki. Myłam mu głowę jak najdokładniej. Nagle sapnęłam gdy ścisnął moje piersi.
- Co? - uśmiechnął się łobuzersko, powtarzając czynność.
- Harry - jęknęłam cicho, łapiąc go za rękę i przyciskając ją do moich piersi.
- Nie będziemy tego robić podczas kąpieli, wszędzie nachlapiemy - ostrzegł unosząc jedną brew.
- Lubię, gdy mnie dotykasz - wymamrotałam - Ale nie znaczy to, że chcę się cały czas pieprzyć.
- Wiem, po prostu cię drażniłem - uśmiechnął się, składając długi pocałunek na moim obojczyku, łapiąc mnie za piersi. Złapałam go za twarz i przyciągnęłam ją do swoich ust. Objął mnie ramionami w talii i przyciągnął do siebie, zamykając nas w intymnym uścisku - Kocham cię - wyszeptał. Zgarnęłam trochę piany i rozsmarowałam mu ja na nosie.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam. Zaczęliśmy się opłukiwać z piany. Gdy już skończyliśmy, zamieniliśmy się rolami. Teraz on mył mi włosy, a ja jego ciało. Ścisnęłam gąbkę w ręce, po czym przyłożyłam ją do jego torsu i zaczęłam zataczać kółka.
- Jesteś idealna - powiedział, masując mi głowę.
- Jestem daleka od ideału Harry - wymamrotałam, myjąc jego kark i ramiona.
- Dla mnie jesteś idealna. I tylko to się liczy - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy.
○♥○
Padało jak z cebra gdy jechaliśmy w przytulnym tour busie. Louis i ja siedzieliśmy naprzeciwko siebie w małym saloniku, w tle grała muzyka, a ja głaskałam Fate. Niall był w kuchni z słuchawkami na uszach i gitarę w ręce. Harry uciął sobie drzemkę. Po przejściach ostatniej nocy był bardzo zmęczony. Liam siedział na twitterze, w sypialni. Anne i Zayn siedzieli w dużej sypialni i poważnie o czymś dyskutowali. Oderwałam wzrok od kota gdy Louis usiadł obok mnie.
- Co tam Sophieboo? - westchnął.
- Co z tobą? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego zaniepokojona.
- Co masz na myśli?
- Louis umiem stwierdzić, kiedy jesteś przybity: wyglądasz właśnie tak - rzuciłam - Nieszczęśliwie.
- Twoja siostra. To przez nią - powiedział, zamykając oczy i masując skronie - Nie rozumiem jej - dodał i ciężko westchnął.
- Ja też nie zawszę ja rozumiem - rzuciłam po chwili zastanowienia - Może spróbuj postawić się w jej sytuacji?
- Staram się jak mogę, żeby być dla niej miły, a ona nadal chce mnie wsadzić za kratki...Nie chcę isć do więzienia Soph - powiedział ze smutkiem w głosie - Ona nie chce się przystosować tak jak ty...Dlaczego?
- Ona ma kogoś kto czeka na jej powrót, a ja nie miałam nikogo. I ja chyba jestem bardziej zboczona niż ona, więc - wskazałam dookoła - Było mi łatwiej z tym żyć - zachichotałam. Na jego ustach pojawił się słaby uśmiech.
- Coś mi się nie wydaje, że jesteś bardziej zboczona, skarbie...Anne może i nie lubi nagości, ale na pewno lubi seks w ubraniach tak samo jak zasłonięte oczy i założę się, że spodobałoby jej się lekkie BDSM. Może ma nawet kompleks ojca - Lou pokręcił głową i wyszczerzył zęby.
- Może i bdsm by polubiła, ale kompleks ojca? Nie ma mowy - zdziwiłam się.
- Mogę się o to założyć.
- Serio? Ile dajesz? - zapytałam dla zabawy.
- Stawiam 10 tysięcy funtów na to, że by jej się spodobało.
- Stawiam wszystkie swoje ubrania, że tego nie polubi.
- Więc jeśli wygram, będziesz chodziła naga, a jeśli przegram, dam ci 10 tysięcy, okej? - zaproponował wyciągając w moją stronę rękę.
- Okej - wzruszyłam ramionami i uścisnęłam jego dłoń - Czemu nie?
- To chyba najgłupszy zakład, o którym słyszałem - wtrącił się Niall wkładając słuchawki do kieszeni - I uwierzcie mi, słyszałem ich dużo - westchnął, przysiadając się do nas na kanapie - Ona nawet nie chce z tobą rozmawiać Lou - westchnął blondyn. Nasze spojrzenie powędrowały w stronę telewizora gdy Niall go włączył i otworzył sobie paczkę czipsów.
- Nie potrwa to długo. Nikt nie jest w stanie gniewać się na mnie dłużej niż przez kilka godzin - powiedział Louis - Odezwie się do mnie wieczorem.
- Chcesz się założyć? - zapytał Irlandczyk.
- Jasne.
- Dlaczego nie chce z tobą rozmawiać? - zmarszczyłam brwi.
- Tak jakby wepchnąłem jej rano do gardła swojego kutasa i...
- Starczy, Niall jestem po twojej stronie. Nie odezwie się do ciebie, Lou - rzuciłam szybko. Nie ma mowy, że tak łatwo mu wybaczy.
- A ja jestem po stronie Louisa - rzucił Harry przeciągając się - Myślę, że może być bardzo przekonujący gdy się postara.
- Ale Anne jest nieokiełznana. Naprawdę - zauważyłam.
- O co się zakładacie? - Liam wszedł do pokoju. Spojrzałam na Nialla.
- Zakładamy się o...
- Zakładamy się o wolność Sophie - powiedział Niall. Aż się zachłysnęłam.
Co?!
- Super. My przeciw wam - Harry pokiwał głową - Jeśli Anne odezwie się do Louisa przed północą, nie będziesz narzekała przy związywaniu cię przed koncertem - powiedział patrząc na mnie.
- A jeśli my wygramy, pozwolimy jej wziąć udział w naszym koncercie - zaczął Niall - W pierwszym rzędzie, z siostrą.
- I tak wygramy - lokowaty pokręcił głową.
- A co ja z tego będę miał? - jęknął Louis.
- Satysfakcję z tego, że Anne się do ciebie odezwała.
Umilkliśmy gdy autobus się zatrzymał. Wyjrzałam na zewnątrz.
- Jesteśmy po środku niczego - zmarszczyłam brwi patrząc na deszcz - Dlaczego się zatrzymujemy?
- To dziwne - Liam pokiwał głową i sprawdził telefon - Zapytam kierowcy.
Wszyscy siedzieliśmy cicho czekając na powrót Liama. Harry wcisnął się pomiędzy Nialla i mnie na kanapę. Chciał mnie przytulić ale się odsunęłam.
- Dlaczego? - posmutniał - Pozwól mi się kochać.
- Założyliśmy się przeciwko sobie Harry... Nie będę bratać się z wrogiem - powiedziałam drażniąc go i wstałam aby znów usiąść obok Nialla. Liam wrócił w chwili gdy Harry chciał mi się odgryźć.
- Jest jakiś wyciek benzyny. Kierowca wezwał mechanika z niedaleka. Naprawię to w jakieś piętnaście minut - powiedział brunet - Będziemy spóźnieni tylko około pół godziny. Dam znać Paulowi, jeśli jeszcze o tym nie wie - dodał wstukując numer i przykładając telefon do ucha.
- Pójdę powiedzieć Zaynowi co się stało - powiedział Harry. Wstał i ziewnął przeciągle.
- Louis nagle złapał moją kotkę, która miałknęła zaskoczona.
- Oddaj mi Fate, przestraszyłeś ją - rzuciłam.
- Fate jest po naszej stronie - odparł głaszcząc ją po łebku - Ona też nie chce bratać się z wrogiem, jak to ładnie ujęłaś.
- Ona nie jest po twojej stronie.
- Jest.
Kłóciliśmy się przez chwilę zanim Harry wszedł wkurzony do pokoju.
- Twoja siostra jest irytująca - westchnął i opadł na sofę.
- Mi to mówisz? - odezwał się Louis.
- Jakby nie mogła podporządkować się zasadom. Toczyli z Zaynem zażartą dyskusję gdy wszedłem i...
Harremu przerwała Anne wpadająca do salony z Zaynem za sobą. Louis, Niall i ja podbiegliśmy do okna obserwując jak Anne idzie przez mokrą łąkę.
- Anne wracaj tutaj! - rozkazał jej Zayn. Moja bliźniaczka coś odpowiedziała ale uciszył ją deszcz bębniący o szyby. Mulat wyszedł w deszcz po Anne.
- Przeziębi się - powiedział Niall po czym z Louisem wrócili na kanapę. Ja, zaciekawiona nadal patrzyłam na sytuację za oknem. Moje oczy rozszerzyły się ze zdumienia gdy zobaczyłam jak Zayn całuje Anne, a ona mu odpowiada tym samym. Nadal zszokowana wróciłam na miejsce.
Zayn?! Dlaczego pocałowała Zayna?! On nawet nie starał się być dla niej miły! Drzwi autokary otworzyły się po paru minutach.
- Zayn zła...
Louis zatrzymał się w połowie zdania, obserwując jak przemoknięty Zayn trzyma Anne za rękę i prowadzi ją do sypialni, oboje byli widocznie podnieceni. Zauważyłam, że Lu mocniej zacisnął ręce na oparciu kanapy.
- Może powinniśmy...
- Nie, dajmy im spokój. Chociaż raz nie protestuje - przerwał Niallowi Harry.
- Co jeśli będzie tego żałowała? - zapytał Louis po chwili zastanowienia - Powinniśmy ich powstrzymać. Anne nie jest zbyt stabilna jeśli chodzi o związek z nami. Tak nie naprawimy relacji.
- Może właśnie tego potrzebuje. Bez zobowiązań - odparł zielonooki.
- Skąd wiesz, że to bez zobowiązań? - zapytałam.
- Bo to Zayn. Trochę zajmie mu zapomnienie o byłej...I z jakiegoś powodu pomaga mu seks z wieloma laskami. To jego sposób na poradzenie sobie z zerwaniem - wyjaśniał Liam, wsuwając telefon do kieszeni - Lepiej niż inni wiesz, że każdy z nas ma swoje sposoby na radzenie sobie z bólem.
Mój wzrok od razu powędrował do blizn na nadgarstkach i poczułam jak Niall obok mnie się spina.
- Nie martw się tym, to tylko taka faza.
Mam nadzieję, że masz rację Liam, bo wszystko mogłoby się popsuć jeśli się mylisz.
________________________________________________________________________________
Przepraszam, że z opóźnieniem ale klawiatura zaczęła mi szwankować...Chyba czas wymienić baterie.
Kolejny rozdział w czwartek (jeśli uda mi się przetłumaczyć wcześniej to od razu dodam i was powiadomię na tt) :D
Powodzenia w ostatnim tygodniu szkoły!
xx Annie