Notka autorki:
Eyes make their peace in difficulties/ Oczy zatraciły swój spokój w trudnościach
With wounded lips and salted cheeks/ Wraz ze skaleczonymi ustami i słonymi policzkami
And finally we step to leave/ Wreszcie stawimy krok by odejść
To the departure lounge of disbelief/ Do hali odlotów pełnej niedowierzania
Beating Heart- Ellie Goulding
_________________________________________________________________________________
Perspektywa Sophie
- Skarbie proszę porozmawiaj ze mną. Chcę wiedzieć co ci chodzi po głowie - powtórzy Harry chyba po raz tysięczny.
- Harry... Jestem po prostu zmęczona....Bardzo, bardzo zmęczona - rzuciłam zdejmując ubranie i wślizgnęłam się do łóżka. Mocno przytuliłam się do poduszki i schowałam w niej głowę. Poczułam jak materac się ugina i po chwili Harry objął mnie i przyciągnął do siebie.
- Kocham cię Soph, jesteś tego świadoma, prawda? - wymamrotał po czym złożył pocałunek na mojej szyi. Pokiwałam głową ale moim ciałem wstrząsnął szloch.
- Jestem w rozsypce - powiedziałam przez łzy - Przez ostatnie dni cały czas płaczę. Dlaczego nie mogę przestać płakać?! - zacisnęłam palce na poduszce.
- Ćśśśś, wszystko będzie dobrze skarbie. Obiecuję - uspokajał mnie, zataczając kciukami kółka na moich plecach - Spójrz na mnie Soph.
Pociągnęłam nosem i obróciłam się twarzą do niego.
- Będzie dobrze - uśmiechnął się i kciukiem starł jedną z łez, która toczyła się po moim policzku - Ślicznie wyglądasz gdy płaczesz... - rzucił - Chciałbym cię tak trzymać przez wieczność.
Nagle odczułam nagłą potrzebę przytulenia go więc objęłam rękoma jego szyję, a głowę oparłam na torsie szatyna. Zamknęłam oczy i słuchałam równomiernego rytmu bicia jego serca. Jednak po paru minutach nagle przesunął się tak, że leżeliśmy na łyżeczki. Wzdrygnęłam się gdy poczułam jego ciepłe krocze przyciśnięte do mojego tyłka. Zmroziło mnie gdy poczułam jak włożył mi rękę w majtki.
- Harry? - wymamrotałam zmartwiona.
- Hmm?
- Proszę, nie dzisiaj - powiedziałam niezręcznie. Nie odpowiedział, tylko przesunął ręce na moje uda. Zaczęłam się wiercić.
- Harry - powtórzyłam.
- Ćśśś Sophie, wszystko będzie dobrze - odpowiedział spokojnie. Spanikowałam gdy ściągnął ze mnie spodnie i bieliznę.
- Harry nie! - krzyknęłam próbując się wyrwać, ale złapał mnie za nadgarstki i usiadł na moim brzuchu, przytrzymując mnie na łóżku - Proszę Harry! - błagałam patrząc mu się w oczy. Jednak on całe swoje spojrzenie skupił na moich piersiach. Byłam przerażona gdy brutalnie mnie pocałował.
- Oddaj mi pocałunek - wyszeptał, jednak tego nie zrobiłam. Pociągnął mnie za włosy. Jęknęłam z bólu - No dawaj Soph...Wiem, że tego chcesz.
- Nie Harry, nie chcę - mówiłam ze łzami w oczach.
- Uwielbiam gdy płaczesz - wymamrotał chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi po czym zaczął mocno pocierać swoimi biodrami o moje - Podnieca mnie widok bezradnej ciebie...
- Harry proszę przestań! - zaszlochałam kręcąc głową.
- Mała suka, oboje wiemy, że chcesz więcej.
Jego słowa sprawiły, że moje serce rozpadło się na tysiące kawałków.
- NIE!
Mój umysł był zamglony.
- O tak.
Lokowaty uśmiechnął się, zdjął koszulkę i rozpiął spodnie.
Nagle moją głowę przeszył straszny ból. Krzyknęłam jeszcze bardziej płacząc.
- Soph? Sophie co się stało?! - usłyszałam zmartwiony głos Harrego. Usiadłam, cały sprzeciw sprzed chwili zniknął. Wystrój wydawał się inny. Harry był w pełni ubrany. Zamrugałam po czym przytknęłam palce do skroni - Cholera Soph, krew ci leci! - sapnęłam gdy zaczął się do mnie zbliżać.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam trzymając się za głowę. Bolały mnie uszy - Proszę Harry, nie chcę, żebyś mnie zgwałcił!
- Chłopaki! Dzwońcie po karetkę! - krzyknął szybko Harry i włączył światło. Skrzywiłam się czując coś na palcach. Gdy na nie spojrzałam, zobaczyłam krew. Moją krew.
- Nie! - krzyknęłam gdy Harry znów chciał do mnie podejść - Proszę!
- Ćśśś... To tylko koszmar Sophie. To był tylko zły sen! - Harry próbował mnie uspokoić - To nie było prawdziwe. Proszę Soph, chcę ci tylko pomóc. - na jego twarzy widać było zagubienie - Chłopaki!
- Proszę, proszę, proszę! - szlochałam cicho odsuwając się od niego - To było takie prawdziwe!
Zayn i Louis wpadli do pokoju ze zdziwionymi minami. Zdążyłam zobaczyć jak mulat wyciąga telefon po czym obraz mi się rozmazał i straciłam przytomność czując kolejną falę bólu przechodzącą przez moją głowę.
○♥○
Obudziłam się czując zapach środków czystości. Pokręciłam głową rozglądając się po pomieszczeniu. Zmrużyłam oczy, biel ścian była zbyt jasna. Zobaczyłam że obok mojego łóżka siedzi Harry z twarzą schowana w dłoniach. Zamknęłam oczy biorąc głęboki oddech.
- Soph? Witaj skarbie... - powiedział delikatnie chcąc złapać mnie za rękę. Odsunęłam ją i spojrzałam się na niego ze strachem.
- Sophie nie mam pojęcia jak straszny byłem w twoim wczorajszym śnie, ale nigdy bym cię tak nie zranił - zaczął, a w jego oczach widać było ból - Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego. Kocham cię dobra? Tak bardzo, że czasami to aż boli.
- Co się stało? - wymamrotałam rozglądając się dookoła.
- Położyliśmy się wczoraj, porozmawialiśmy trochę i zasnęłaś na mojej klacie. A później zaczęłaś płakać i krzyczeć i nie byłem w stanie cię dobudzić. W końcu sama się podniosłaś z krzykiem, a z uszu leciała ci krew - zauważyłam, że był na granicy płaczu - Cały czas krzywiłaś się i trzymałaś się za głowę więc spanikowałem i wezwaliśmy karetkę i zabrali cię tutaj.
Pokiwałam głową. Chwilę później do sali wszedł doktor, trzymając moją kartę w ręku.
- Ah panna Miller - uśmiechnął się - Obudziłaś się. Musimy porozmawiać. Panie Styles czy mógłby pan nas na moment zostawić? - zapytał obracając się ku Hazzie. Lokowaty pokiwał głową.
- Będę za drzwiami - wymamrotał. Patrzyłam jak wychodzi z pokoju. Jak mogłam śnić o nim i zrobić z niego takiego potwora?!
- Więc jak się dzisiaj czujesz?
- Dobrze - odpowiedziałam szczerze - Trochę zagubiona ale jest okej.
- Cóż wracając do wydarzeń z wczorajszej nocy to normalne. Mimo to muszę się zapytać: zażywasz narkotyki? I chcę abyś była ze mną całkowicie szczera - zapytał poważnie.
- Nie - zmarszczyłam brwi - Nie ćpam.
- Na pewno? Bo wczorajszej nocy miałaś silne, przeszywające bóle głowy i według badania krwi przyczyną był rzadki narkotyk zwany ayahuasca.
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
- Ayahuasca?
- Tak. Gdy ciało próbuje się pozbyć pozostałości ale mózg jest zbyt stymulowany silnymi emocjami, w okolicy skroni tworzą się skrzepy krwi, które powodują silny ból. To dlatego leciała ci krew z uszu.
- Ojciec zmusił mnie abym je wzięła - przyznałam. Lekarz pokiwał głową i napisał coś w notesie.
- Kiedy to było?
- Jakoś dwa czy trzy dni temu, chyba.
- Okej, a co za silna emocja mogła wywołać wczorajszą sytuacje?
- Przerażenie. Miałam naprawdę okropny koszmar - powiedziałam wzdrygając się na samo wspomnienie. Lekarz znów coś zanotował.
- Chcesz mi o czymś jeszcze powiedzieć? - zapytał - Na przykład dotyczącym twojego ojca?
- Nie, nie rozmawiam już z nim - pokręciłam głową. Patrzył się na mnie przez chwilę chyba czekając aż zmienię zdanie ale nic się nie odzywałam.
- No dobrze, przyślę jeszcze do ciebie pielęgniarkę aby sprawdziła, czy wszystko okej i chyba będziesz mogła wracać do siebie. A jeśli znów będziesz miała te bóle głowy i krew będzie ci leciała z uszu to paracetamol powinien pomóc - poradził i poklepał mnie po nodze.
- Dziękuję - pokiwałam głową. Mężczyzna uśmiechnął się, znów zapisał coś w notesie i wyszedł z sali. Gdy tylko zniknął, wstałam z łóżka i lekko się przeciągnęłam. Harry wszedł po chwili i od razu do niego podbiegłam. Wtuliłam się w niego i rozkoszowałam się jego zapachem.
- Kurwa Soph, tak bardzo cię kocham - wyszeptał mocno mnie przytulając - I jest mi naprawdę przykro, że w twoim śnie byłem takim chujem. Przysięgam, że jeśli miałbym szansę to wpieprzyłbym tamtemu Harremu.
Zachichotałam cicho i spojrzałam na niego, nie odzywając się.
- Boże jest mi tak strasznie przykro - dodał odgarniając pasmo włosów z mojej twarzy. Spojrzałam na jego usta, które po chwili złączyły się z moimi.
- Wiem - westchnęłam.
- A co do wczoraj...
- Harry byłam wczoraj tak zmęczona i przez ostatnią dobę nie płakałam - pocieszałam go. Nastąpiła chwila ciszy podczas której po prostu staliśmy przytuleni.
- Musisz wracać do łóżka bo pielęgniarka cię opieprzy - powiedział ale się nie odsunął.
- To mnie opieprzy. Nie obchodzi mnie to, teraz chcę żebyś mnie trzymał w ramionach - wymamrotałam. Chłopak schylił się i pocałował mnie w czoło. Złapał mnie za ręce.
- Mamy parę godzin zanim będziemy musieli jechać do kolejnego miasta. Masz jakieś szczególne życzenia jak chciałabyś spędzić ten czas? - zapytał - Cokolwiek powiesz, postaram się to zrealizować.
Rozmyśliłam się na chwilę.
- Gdzie jest reszta?
- W jakimś hotelu. Paul zmusił ich do opuszczenia busa na czas pobytu tutaj. Trochę się zmartwił gdy zobaczył karetkę koło busa.
- Widział Anne?
- Nie. Chyba była schowana pod pościelą na kanapie i Liam dotarł do niej zanim czegoś nie palnęła.
- Hmm, mam ochotę na kąpiel w jacuzzi - zdecydowałam się w końcu - Długą, spokojną kąpiel. Nie chcę nigdzie wychodzić.
- Więc będziesz miała swoją kąpiel - chłopak uśmiechnął się do mnie i schylił się by mnie pocałować. W tym akurat momencie ktoś za nami głośno kaszlnął. Pielęgniarka.
- Panno Miller, mogę zapytać dlaczego nie jesteś w łóżku? - lekko mnie przestraszyła, zmarszczki na jej twarzy się pogłębiły.
- Dobrze się czuję więc....
- To ja to ocenię. Proszę wrócić do swojego łóżka.
- Mówiłem ci - wyszeptał mi do ucha Harry. Z niechęcią odsunęłam się od chłopaka i wróciłam do łóżka.
- Dziękuję. A teraz podaj mi rękę. Muszę zmierzyć ci ciśnienie.
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę. Wzięła ją, założyła mi ciśnieniomierz i uruchomiła go.
- Otwórz buzie - poinstruowała wyciągając termometr z kieszeni. Zrobiłam o co prosiła chociaż bałam się wkładać to coś do ust. Trzymałam termometr pod językiem patrząc się na Harrego podczas gdy pielęgniarka spisywała wyniki badań.
- Temperatura i ciśnienie są w porządku - powiedziała mierząc mnie wzrokiem - Sprawdźmy krew - obróciła się na tych swoich szpilkach posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie zanim wyszła z pokoju - Lepiej zostań dokładnie w tym samym miejscu co teraz młoda damo - powiedziała i wyszła stukając obcasami.
- Harry - rzuciłam.
- Hmmm? Chyba nie boisz się igieł? - zażartował podchodząc do mnie.
- Nie...Ale chcę cię przytulić - westchnęłam poklepując wolne miejsce na łóżku. Chłopak zaśmiał się i usiadł obok. Westchnęłam gdy oparłam się o jego tors i wsłuchiwałam się w spokojne bicie serca.
- Kocham cię - powtórzył.
- Też cię kocham - odpowiedziałam z uśmiechem. W tym momencie wróciła pielęgniarka.
- Z łóżka panie Styles! - krzyknęła. Harry pokręcił z niedowierzaniem głową i wstał.
Pół godziny później byliśmy w końcu wolni. Badania krwi były w porządku.
__________________________________________________________________________
Jeju chciałabym mieć takiego słodkiego Heriego na wyłączność ;D
Zmieniłam trochę kolejność menu po prawo żeby każdy mógł łatwiej znaleźć rozdziały :D
I dodałam nowy widget. Pod obserwatorami znajdziecie okienko gdzie możecie poczytać tweety na temat tłumaczenia (wasze tweety). Jeśli ktoś chce wyrazić swoją opinię to klikacie na ten szary pasek z napisem "tweet #tłumaczenieSMSS" i piszecie ;)
Do kolejnego (który nie wiem kiedy będzie)
xx Annie