Prywatny samolot |
Perspektywa Sophie
- Dziękujemy Memphis! Byliście niesamowici!
Do moich uszu doszedł głos oklasków i podekscytowanych krzyków, gdy tylko się obudziłam. Zmarszczyłam brwi i powoli usiadłam. Rozejrzałam się i zauważyłam, że jestem w garderobie. Wow. Deja vu.
Zamrugałam oczami, zrobiłam głęboki wdech i wstałam. Mój wzrok powędrował do mojej śpiącej siostry. Leżała na kanapie, a na jej ustach widniał lekki uśmiech. Zauważyłam, że nie jest przywiązana do kanapy ani nic. Mogła uciec. Podeszłam do niej i już miałam ją obudzić gdy w mojej głowie zawitała pewna myśl. Założę się, że Harry mnie sprawdza. Chce zobaczyć, czy można mi zaufać, czy nie. Znów będzie zaborczy i nadopiekuńczy gdy Anne zwieje. Westchnęłam i usiadłam na poprzednim miejscu. Skupiłam się na zegarku wiszącym naprzeciw. Minęła minuta, dwie, trzy, dziesięć. Próbowałam przekonać samą siebie, że postępuję właściwie, ale od poczucia winy aż ściskał mnie brzuch. Muszę pokazać Harremu, że nie ma się o co martwić. Mój wzrok wędrował od zegara do śpiącej siostry. Poczucie winy stawało się coraz silniejsze. Mogła uciec gdybym ją obudziła. Powinnam ją obudzić, może jeszcze zdąży...
Do moich uszu doszedł głos oklasków i podekscytowanych krzyków, gdy tylko się obudziłam. Zmarszczyłam brwi i powoli usiadłam. Rozejrzałam się i zauważyłam, że jestem w garderobie. Wow. Deja vu.
Zamrugałam oczami, zrobiłam głęboki wdech i wstałam. Mój wzrok powędrował do mojej śpiącej siostry. Leżała na kanapie, a na jej ustach widniał lekki uśmiech. Zauważyłam, że nie jest przywiązana do kanapy ani nic. Mogła uciec. Podeszłam do niej i już miałam ją obudzić gdy w mojej głowie zawitała pewna myśl. Założę się, że Harry mnie sprawdza. Chce zobaczyć, czy można mi zaufać, czy nie. Znów będzie zaborczy i nadopiekuńczy gdy Anne zwieje. Westchnęłam i usiadłam na poprzednim miejscu. Skupiłam się na zegarku wiszącym naprzeciw. Minęła minuta, dwie, trzy, dziesięć. Próbowałam przekonać samą siebie, że postępuję właściwie, ale od poczucia winy aż ściskał mnie brzuch. Muszę pokazać Harremu, że nie ma się o co martwić. Mój wzrok wędrował od zegara do śpiącej siostry. Poczucie winy stawało się coraz silniejsze. Mogła uciec gdybym ją obudziła. Powinnam ją obudzić, może jeszcze zdąży...
Do garderoby weszli chłopcy w chwili gdy wstałam aby obudzić Anne.
...uciec.
...uciec.
- Soph! Obudziłaś się! - uśmiechnął się Harry. Był cały spocony od skakania po scenie - Nie sądziliśmy, że chciałybyście być obudzone gdy bus...
- Ale śmierdzicie - zapach 5 spoconych chłopaków uderzył we mnie. Skrzywiłam się i wyciągnęłam przed siebie rękę, aby powstrzymać go przed przytuleniem mnie. Posłał mi smutne spojrzenie.
- Ale śmierdzicie - zapach 5 spoconych chłopaków uderzył we mnie. Skrzywiłam się i wyciągnęłam przed siebie rękę, aby powstrzymać go przed przytuleniem mnie. Posłał mi smutne spojrzenie.
- Chłopcy wiecie co to znaczy? - zawołał Louis podnosząc do góry brew. Na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech - Grupowy uścisk! - wykrzyknął.
- Co? Nie! Bleee! - krzyczałam gdy podbiegli do mnie z wyciągniętymi ramionami - Ewww, leee ochyda! - protestowałam gdy mnie tulili - Nie mogę oddychać! - prosiłam, jednocześnie śmiejąc się gdy Harry przejechał nosem po mojej szyi - Litości! - zachichotałam, odpychając ich jak najdalej. Nagłe pukanie do drzwi sprawiło, że wszyscy zastygli bez ruchu.
- Ej chłopcy! Nie ma czasu na wygłupy! Musimy złapać samolot! - zawołał ktoś wkurzonym głosem.
- Będziemy gotowi za pięć minut! - odkrzyknął Liam.
- Pięć minut? Liam...
- Słyszałeś, macie pięć minut, żeby zabrać swoje rzeczy - Liam uciął narzekania Louisa - Raz, raz! - jak na zawołanie, wszyscy mnie puścili (wszyscy oprócz Harrego) i poszli spakować swoje rzeczy.
- Co z Anne? - zapytał Louis patrząc na moją siostrę - Budzimy ją? - zapytał lekko głaszcząc ją po policzku.
- Nie.
- Tak.
Harry i Niall odezwali się w tym samym czasie.
- Nie powinniśmy jej budzić - nalegał Niall - Wydaje mi się, że o wiele łatwiej będzie przejść z nią przez lotnisko gdy śpi - dodał zakładając snapbacka - Chodzi mi o to, że gdy ją obudzimy to zrobi tam scenę i zacznie wszystkim rozgadywać prawdę.
- Do tego gdy sobie pośpi, będzie mniej irytująca - zauważył Louis - Obudziliśmy ją dzisiaj bardzo wcześnie.
- A co jeśli będzie spała aż do jutrzejszego ranka? - Harry pokręcił głową.
- No i co wtedy?
- Wtedy przegram zakład.
- I zbyt długie spanie też nie jest dobre - zauważył Zayn.
- Serio Harry? Zależy ci tylko na tym, zakładzie? - wywróciłam oczami.
- Nie... Zbyt długie spanie też nie jest dobre, słyszałaś chyba Zayna - wzruszył ramionami i zaczął pakować swoje rzeczy.
- Proponuję obudzić ją gdy już będziemy w samolocie - zaproponował mulat - Zobaczcie na nią, jest wykończona. Tak głośno się zachowujemy a ona nadal śpi. Jeśli obudzimy ją po całym zamieszaniu na lotnisku, wszystko powinno być okej - dodał zarzucając sobie na ramie swoją torbę.
- Może być - zgodził się Harry.
- Pięć minut minęło! - krzyknął Liam - Wszyscy wychodzą!
Chwilę później szliśmy do limuzyny, Louis trzymał śpiącą Anne. Usiadłam na tyłach z Harrym i Liamem. Obserwowałam jak Louis patrzy na moją siostrę, gdy ta śpi. Ostrożnie wsiadł do auta, aby jej nie obudzić, a oparł jej głowę na swojej piersi i mocno ją objął. Bał się poruszyć. Ostrożnie oderwał od niej spojrzenie, tak jakby miała się obudzić, gdy tylko spojrzy gdzie indziej. Ciekawe czy Harry tak na mnie patrzy gdy śpię... Rzuciłam okiem na resztę pasażerów. Liam patrzył przez okno, Zayn i Niall pisali coś na telefonach, a Harry z zaciekawieniem obserwował moją siostrę.
Westchnęłam cicho i oparłam głowę na jego ramieniu. Od razu objął mnie ramieniem po czym lekko mnie przytulił.
- Coś nie tak? - zapytał cicho. Gdy na niego spojrzałam, miał zmartwiony wyraz twarzy.
- Wszystko okej - pokiwałam głową.
- Stresujesz się lotem? - zapytał, zataczając na moim ramieniu małe kółka. Zmarszczyłam brwi.
- Jak teraz o tym myślę, to Padgett i Fate są w waszym busie. Czy...
- Bus będzie z nami w L.A. - rzucił Niall podnosząc wzrok znad telefonu - Lecimy tylko dlatego, że jutro wieczorem mamy koncert i podróż busem trwałaby zbyt długo. Niedługo ich odzyskasz - dodał, po czym wrócił do wcześniejszego zajęcia.
- Co do Padgetta - wtrącił się Liam - Myślisz, że Anne spodobałaby się podobna rzecz? - zapytał nadal patrząc przez okno - Może gdyby...
- Liam, nie chcę ci przerywać, ale po pierwsze Anne nie jest taka... - zamilkłam próbując dobrać odpowiednie słowa. Jasne, że kocham swojego Padgeta, ale w ciągu ostatniego miesiąca zauważyłam, ze Anne nie przywiązuje się do rzeczy tak jak ja. Nie miałoby to dla niej takiego znaczenia jak dla mnie dwa lata temu. - Myślę, że sierocińce zrujnowały jej dzieciństwo i zabawkowe zwierzątko może jej się nie spodobać, a po drugie, daliście mi go, gdy miałam 16 lat. Po prostu ze mną został. Gdybym dostała go teraz, patrzyłabym na was co najmniej dziwnie - wyjaśniłam.
- Tylko pytałem - sapnął - Po prostu czuję się...
- Winny? - zapytał Zayn.
- Tak, nieważne - odparł chłopak - Przejdzie mi.
Gdy przyjechaliśmy na lotnisko, postępowaliśmy zgodnie z zaleceniami ochrony w odosobnionej części, aby uniknąć fanów. Gdy zobaczyli Anne zaczęły się pytania.
Gdy przyjechaliśmy na lotnisko, postępowaliśmy zgodnie z zaleceniami ochrony w odosobnionej części, aby uniknąć fanów. Gdy zobaczyli Anne zaczęły się pytania.
- Ile ma lat?
- Osiemnaście - odpowiedział Louis.
- Dlaczego śpi?
- Miała długi dzień i zasnęła w samochodzie...
- Jest pod wpływem narkotyków?
- Oczywiście, że nie - odpowiedział chłopak, wywracając oczami.
- Wie o tym, że ma lecieć samolotem?
- Tak do jasnej cholery - zirytował się Lou, tracąc cierpliwość - Przecież nie zmusiliśmy jej żeby tu z nami przyjechała...
- Przykro mi, ale niedawno zdarzyło się to parę razy - odpowiedziała oschle kobieta - Musimy przestrzegać nowych zasad. Musicie ją obudzić, abym mógł ją sam przepytać i upewnić się, że wchodzi na pokład i jest tego świadoma.
- Nie mogłaby pani...
- Proszę ją obudzić - zażądała, przerywając Zaynowi. Wymieniliśmy zmartwione spojrzenia. Wszyscy myśleliśmy o jednym: teraz wszystko się wyda. Louis powoli posadził Anne na krześle i zaczął nią potrząsać.
- Hej Anne? Obudź się skarbie - mówił delikatnie, kucając przed nią. Złapałam Harrego za rękę i nerwowo ją ścisnęłam gdy się obudziła. Zamrugała kilkakrotnie i rozejrzała się dookoła. W jej oczach pojawiło się zagubienie.
- Gdzie jestem? - powiedziała zaspanym głosem. Wszyscy wstrzymaliśmy oddech.
- A gdzie myślisz, że jesteś? - zapytała pani ochroniarz. Anne zmarszczyła brwi i rozejrzała się dookoła.
- Na lotnisku? Nie wiem, mieliśmy lecieć samolotem - zaczęła niepewnie. Obróciła się i spojrzała na mnie i chłopaków - Nie wybieramy się do L.A.? - dodała, zaskakując nas wszystkich - Mieliśmy odlecieć po dzisiejszym koncercie - dodała krzywiąc się - Dlaczego mnie obudziliście?
- Ja ich o to poprosiłam. Musiałam się upewnić, że jesteś świadoma tego, że wchodzisz na pokład z własnej woli - kobieta się uśmiechnęła - Dzisiaj rano otrzymaliśmy telefon, że któryś z dzisiejszych pasażerów może tu być nie z własnej woli. Zostaliśmy poproszeni o sprawdzenie każdej sytuacji, w której pasażer jest wnoszony na pokład podczas snu lub wygląda na chorego.
Telefon? Kto by dzwonił aby o czymś takim opowiadać. Tata. Musiał śledzić plan chłopaków.
Najwyraźniej Anne doszła do tego samego wniosku co ja, wyglądałyśmy na kompletnie zszokowane. Kobieta z ochrony obróciła się w naszą stronę i powiedziała:
- Przepraszam, za utrudnienia, ale przestrzegam tutejszych zasad. Możecie już iść w kierunku samolotu. Życzę bezpiecznej podróży - po tych słowach obróciła się i odeszła. Nikt się nie odezwał dopóki nie znaleźliśmy się w prywatnym, małym odrzutowcu.
- Co to było?! - zapytałam Anne.
- Powinnaś mi dziękować. Wszyscy powinniście mi dziękować - rzuciła siadając w fotelu - Uratowałam wam kurwa tyłki.
- Anne...
- Słyszałeś mnie?! Uratowałam was. Nawet nie próbuj mnie teraz karać za przeklinanie - warknęła i skrzyżowała ramiona na piersi. Zayn tylko wywrócił oczami i mruknął coś pod nosem po czym zajął swoje miejsce.
- Dziękuję - powiedział Niall przejeżdżając ręką po włosach - Nie zasłużyliśmy na to co dla nas własnie zrobiłaś.
- Wiem - odparła Anne. Patrzyłam z otwartą buzią jak Liam siada koło niej i ją przytula. Naprawdę ją przytula.
- Dziękuję - powiedział. Była tak samo zaskoczona jak cała reszta, niezręcznie odwzajemniła uścisk i spojrzała na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami.
Poczucie winu powiedziałam bezgłośnie. Zdziwiła się jeszcze bardziej.
- Dlaczego? - zapytał Louis marszcząc brwi - Dlaczego nas uratowałaś? Uwierzyliby ci gdybyś im o wszystkim powiedziała.
Moja siostra otworzyła usta ale po chwili je zamknęła. Wzruszyła ramionami, jednocześnie odsuwając Liama od siebie.
- Soph myślisz, że jest tutaj jakiś lód? Chyba zbyt długo chodziłam bo kolano znów daje o sobie znać - powiedziała ignorując Louisa i pomasowała chore kolano.
- Przyniosę - powiedział Lou i poszedł na drugi koniec. Przez chwilę panowała cisza.
- Louis zadał ci pytanie, nie zamierzasz odpowiedzieć? - warknął w końcu Harry.
- Nie, nie rozmawiam z nim.
- To trochę brak szacunku dla drugiej osoby, nie uważasz?
- Harry...
- Według mnie brakiem szacunku jest to jak traktujesz Sophie - jej odpowiedź mnie zaskoczyła. Harry spiął się. Nadal trzymaliśmy się za ręce. Próbowałam go trochę uspokoić.
- Traktuję ją z respektem, dzięki wielkie - rzucił z grymasem.
- Więc najwidoczniej nasza definicja słowa "respekt" bardzo się od siebie różni - odpowiedziała Anna. Harry zacisnął zęby i mocniej złapał mnie za rękę. Lou przyniósł jej torebkę z lodem i usiadł naprzeciw niej, obok Zayna. Wszyscy obserwowaliśmy ich w kompletnej ciszy. Atmosfera była napięta. Przeniosłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Obserwowałam jak Anne położyła woreczek na swoim kolanie. Dźwięk jej czynności według mnie był o wiele za głośny.
- Toleruję to tylko dlatego - odezwał się w końcu Harry - ponieważ "uratowałaś nam kurwa tyłki" jak to ładnie ujęłaś.
W kabinie rozległo się pikanie.
- Proszę zająć miejsca i zapiąć pasy, zaraz startujemy - usłyszeliśmy głos pilota. Westchnęłam i poszłam zająć swoje miejsce z Harrym podążającym za mną. Reszta także usiadła i zapięła pasy.
Spojrzałam na Harrego. Był blady, jego usta zaciśnięte były w cienką linię, patrzył się prosto przed siebie.
- Harry - wymamrotałam lekko go szturchając. W końcu na mnie spojrzał.
- Hmm?
- Kocham cię, wiesz o tym, prawda?
Pokiwał głową, nic nie mówiąc. Gdy tylko mogliśmy odpiąć pasy, wstałam i podeszłam do swojej siostry i usiadłam obok niej.
- Hej - zaczęłam.
- Hej.
- Więc dlaczego to zrobiłaś? - zapytałam cicho. Rozejrzała się dookoła. Chłopcy patrzyli albo przez okna albo bawili się telefonami. Wszyscy oprócz Louisa. On patrzył się prosto na nas.
- Może nie zasługują na więzienie - odpowiedziała cicho, tak, że tylko ja mogłam ją usłyszeć - Może zasługują na coś gorszego.
________________________________________________________________________
Szkoda, ze taki krótki bo po takiej przerwie miałam ochotę dowiedzieć się czegoś więcej o losach dziewczyn :D
Miejmy nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny ;3
xx Annie
ps. jak myślicie co miała na myśli Anne mówiąc, że zasłużyli na coś gorszego?